Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Slawus

LAT 2
OJCIEC (z pracy) Dlaczego mały płacze?
MATKA Przed chwilą mu wlałam.
OJCIEC Co znowu zbroił?
MATKA Już od pewnego czasu obserwuję, że co mu dam nowe śpioszki, to zaraz dziura w kroku. Najpierw pomyślałam, że to te fabryczne szwy są takie słabe. Aż dzisiaj się wyjaśniło. Jestem w kuchni, zmywam naczynia. Zastanowiła mnie cisza u dziecka w pokoju. On o tej porze nigdy nie śpi. Wchodzę, a Sławuś zrobił dziurkę w kalesonkach, wyjął ptaszka i bawi się nim a bawi. O Bożym świecie nie pamięta. Jak go mogłam stłuc...
OJCIEC Za co? Przecież on jeszcze malutki. Myślisz, że ja w jego wieku tak się nie bawiłem? Nie wolno go za to bić. No, nie płacz syneczku, tatuś cię pokocha... Mamusia zbiła Sławcia, mamusia be...
MATKA Tak, pochwal go, to się nie oduczy.
OJCIEC Ja mam własne metody wychowawcze.
MATKA Zasrany pedagog!

LAT 3
SŁAWUŚ Mamusiu, ale tatuś to ma tlombe jak u słonia na oblasku.
MATKA Co ty pleciesz - jaką trąbę?
SŁAWUŚ A jak wysied z łazięki...
MATKA (do OJCA) Czyś ty oszalał? Dlaczego nagi łazisz przy dziecku?
OJCIEC Na sekundę uchyliłem drzwi, żeby zapalić światło, to mi zgasił ten psotnik.
MATKA Sławuś, już do pokoju, do zabawy! O, a co ty tu zbudowałeś? Jaki piękny most! Przedłużymy go o jedno przęsło.
SŁAWUŚ Jakie psięśło?
MATKA Przęsło. (do OJCA) Jeszcze porozmawiamy! Nie dość, że jesteś gościem w domu, to nawet kiedy już przyjdziesz, zamiast zająć się dzieckiem...
SŁAWUŚ Mamo, mamo, jakie psięśło?!!
MATKA O, proszę! Żebym to ja, kobieta, wykładała chłopcu podstawy budowy mostów?

LAT 4
W przedszkolu
PANI Sławuś się dzisiaj zsiusiał w spodenki. Jeszcze się suszą. Będzie pani musiała przynieść mu drugie.
MATKA (ostro do SŁAWUSIA) Co to ma znaczyć?
SŁAWUŚ (w kocyku, płacze spazmatycznie) Bo... dlaczego mi dałaś te spodnie z guzikami... ja chciałem z zamkiem...
MATKA Przecież uczyłam cię rozpinać i zapinać guziki. A jak nie miałeś siły, to trzeba było poprosić panią.
PANI Sławuś jest bardzo nieśmiały i wstydliwy. Zauważyłam, że woli się bawić sam albo z dziewczynkami. Dla mnie to lepiej, że on jest taki spokojny, że nie szaleje jak inni chłopcy. Ale trzeba chyba jakoś zaradzić tej jego nieśmiałości.

LAT 5
SŁAWUŚ (wziąwszy się pod boczki, tańczy po pokoju w krakowskim serdaczku z cekinami, spódniczce w pasy i wianku z szarfami)
MATKA (przytula go) Moja krakowianka!
OJCIEC (z pracy) W coś ty go ubrała?
MATKA Całymi tygodniami tak mnie zamęczał o to krakowskie ubranko, że w końcu dla świętego spokoju kupiłam.
SŁAWUŚ Tatusiu, a ja jestem klakowianka!
OJCIEC (z machnięciem ręki) A róbcie sobie, co chcecie. Ja wychodzę.
MATKA Bez obiadu?
OJCIEC Zjem wieczorem. Mam zebranie zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej.

MATKA (zaciekle bije SŁAWUSIA) Za co ja płacę? Za czyje obiady? Twoje czy Rafała? Jak się jeszcze raz dowiem od pani, że oddajesz drugie danie Rafałowi, to cię chyba zakatrupię!
SŁAWUŚ Rafał jest moim przyjacielem!
MATKA Ja ci tu dam przyjaciela! Masz zjadać cały obiad! Już i tak wyglądasz jak ofiara Oświęcimia!

LAT 6
OJCIEC (ciągnąc SŁAWUSIA za rękę, surowo) Sławek, koniec tych brewerii! Idziemy.
SŁAWUŚ (histeryzuje) Nie! Nie!
MATKA Oj, jak nie chce, to go nie zmuszaj. Komu mogą przeszkadzać włosy u takiego małego dziecka? Wygląda z nimi tak słodko jak aniołek.
OJCIEC Zwariowałaś! Co było dobre w przedszkolu, to nie w szkole. W szkole nikt nie będzie tolerował chłopaka z lokami do ramion. A poza tym inne dzieci śmiałyby się z niego, że dziewczyna.
SŁAWUŚ Mamo!
MATKA Idź z tatusiem, synuniu. Mamusia ci kupi śliczną peruczkę, będziesz w niej chodził po domu.
OJCIEC Jeszcze czego - perukę! To samo te krakowskie łachy - trzeba je będzie sprezentować córce sąsiadki. Sławek! Marsz do fryzjera!

LAT 7
W szkole
SŁAWUŚ Proszę panią!
PANI Nie mówi się "proszę panią", tylko "proszę pani".
SŁAWUŚ Czy mogę...
PANI Powtórz.
SŁAWUŚ Proszę pani.
PANI Słucham.
SŁAWUŚ Czy mogę wyjść do ubikacji?
PANI Jak to? Przecież przed chwilą była przerwa!
SŁAWUŚ (czerwony ze wstydu) Tak, ale... ja nie siusiu...
KLASA (kona ze śmiechu)
PANI Jak nie siusiu, to znaczy, że kupkę?
KLASA (jak wyżej)
PANI Dlaczego nie zrobiłeś na przerwie?
SŁAWUŚ Bo... na przerwie to starsze chłopaki otwierają drzwi, podglądają i się śmieją, a teraz, na lekcji, to jest spokój...
PANI (przekonana) Aha, całkiem słusznie. Dobrze, idź.

W drodze ze szkoły
(Banda nieco starszych chłopców otacza SŁAWUSIA)
CHŁOPCY Laluś! Laluś! Prostokącik! Biała koszulka, czarna aksamitka!
SŁAWUŚ (powstrzymuje łzy i wymija ich wyniośle, z bezgraniczną pogardą we wzroku, co jeszcze wzmaga agresję napastników)
PRZECHODZĄCY ÓSMOKLASISTA (do kolegi, pokazują SŁAWUSIA) Ale się, kurwa, odpierdolił!

MATKA (wita SŁAWUSIA w progu) Co się stało? Dlaczego płaczesz? Dostałeś dwójkę?
SŁAWUŚ (zalewa się łzami) Nie! Dwie piątki!
MATKA No to o co chodzi? (tuli go) Cisio, cisio. Jak zjesz obiadek, to mamusi powiesz, prawda? Ale najpierw umyj rączki i zdejmij koszulkę, bo zachlapiesz barszczykiem, a jeszcze jutro musisz ją wziąć do szkoły.
SŁAWUŚ (krzyczy i tupie) Nie wezmę tej ohydnej koszuli!
MATKA Koszula - ohydna? Piękna! Jak mamusia cię ubierze, to wyglądasz najbardziej elegancko z całej szkoły.

Wieczorem
SŁAWUŚ (czytając w łóżeczku "Słoniątko" Rudyarda Kiplinga, odgraża się po cichu) Ja im też kiedyś zrobię tak samo jak Słoniątko złym krewnym.

LAT 8
MATKA Wyjdź trochę na dwór, odetchnij świeżym powietrzem.
SŁAWUŚ Wolę czytać.
MATKA Nie można bez przerwy siedzieć w książkach. Kupiłam Ci skakankę, poskacz sobie na podwórku.
SŁAWUŚ Skakankę? Jak dziewczyna?
MATKA Jak dziewczyna? Nie widziałeś w telewizji, jak skaczą bokserzy, ciężarowcy?
SŁAWUŚ Ja nie jestem bokserem.
MATKA To idź do chłopców. O, tu pod oknem kilku gra w kapsle.
SŁAWUŚ Mamo, kapsle to przecież bez sensu. książka ciekawsza. A w ogóle to chłopcy się przezywają i ciągle mówią: chuj. A co to jest chuj?
MATKA Nie powtarzaj! To brzydkie słowo, zresztą nie wiem, co to jest. Skoro tak, to może lepiej czytaj. Ale nie "Bułeczkę", na miłość boską. Czytałeś ją już chyba pięćdziesiąt razy. Koniec z bajkami! Taki duży chłopak, czas na poważniejsze rzeczy. O tu masz "W pustyni i w puszczy", to napisał laureat nagrody Nobla, w twoim wieku to już trzeba znać.

Wieczorem
(SŁAWUŚ leży w łóżku i rozmawia sam ze sobą. MATKA, zaczajona pod drzwiami, podsłuchuje)
SŁAWUŚ "Stasiu, tak mi zimno." - "Nie bój się, Nel, mamy jeszcze chininę. Przytul się do mnie i spróbuj zasnąć." - "Och, Stasiu, jesteś dla mnie taki dobry." - Ułóż się wygodnie, Nel, przykryję cię swoją koszulą." - "Stasiu, jak ty jesteś pięknie zbudowany, jaką masz szeroką pierś i ramiona takie silne, umięśnione. Z tobą niczego się nie boję, bo wiem, że zawsze mnie obronisz." - "Zaśnij, Nel, rozmowa mnie męczy." - "Ale ja nie chcę spać, Stasiu. Chcę czuć twoje gorące ciało przy sobie, gładzić twoje włosy. Ach, Stasiu..."
MATKA Co tam jeszcze za rozmowy? Ja ci tu dam zabawy w Stasia i Nel!
SŁAWUŚ Przecież sama kazałaś mi to czytać.
MATKA W tej chwili mi spać! Już prawie wpół do dziewiątej!
SŁAWUŚ (prawie płacze) A moim kolegom to rodzice pozwalają oglądać filmy, tylko ja muszę iść spać zaraz po dobranocce. I codziennie rano, jak przyjdziemy do szkoły, to oni opowiadają sobie film, a ja wtedy muszę iść do dziewczyn, żeby się nie wydało, że nie oglądałem, bo znowu by się ze mnie śmiali...
MATKA Sławek, bo jak wezmę pasa...
OJCIEC (z sąsiedniego pokoju) Cicho tam, filmu nie można spokojnie obejrzeć!

LAT 9
W świetlicy szkolnej
WYCHOWAWCZYNI Obawiam się, że wyrzuca pan pieniądze w błoto. Ja Sławka bardzo rzadko widuję na świetlicy. Zwykle jak tylko zje obiad, zaraz ucieka do domu.
OJCIEC Do domu? Przecież ty nie masz klucza od górnego zamka? Sławek, czego ja się dowiaduję?
SŁAWUŚ (zaciął się i patrzy w podłogę)
OJCIEC Pytam cię! To my jesteśmy pewni, że ty jesteś do trzeciej pod opieką, a ty gdzie łazisz?
SŁAWUŚ (z trudem, prawie płacze) Do lasu... albo na cmentarz...
OJCIEC Na cmentarz?
SŁAWUŚ (wybucha) Tak! Miedzy umarłymi jest mi lepiej, niż między żywymi!
WYCHOWAWCZYNI (zdumiona) Sławuś, dziecko, co ty wygadujesz? Dlaczego nie lubisz swoich kolegów? Biją cię, przezywają? Jeśli tak, to dlaczego nie przyjdziesz i nie powiesz?
SŁAWUŚ Już raz powiedziałem pani Helence, to zaczęli się mścić i przezywać, że jestem lizus i paninsynek...
WYCHOWAWCZYNI (do OJCA) Proszę się nie martwić, ja zwrócę na Sławka baczniejszą uwagę.
OJCIEC Bardzo bym panią prosił. (do SŁAWUSIA) Tym razem jeszcze nie powiem matce, ale jak się dowiem, że nadal uciekasz ze świetlicy, to matka cię spierze tak jak to ona umie, już ty wiesz. Mówię ci to przy pani, pamiętaj.

(SŁAWUŚ z OJCEM są zajęci montowaniem torów kolejki elektrycznej na podłodze w pokoju SŁAWUSIA. Wchodzi matka)
MATKA Co ma znaczyć to rozwalisko? Sprzątnąć mi to w tej chwili!
OJCIEC Dokupiłem Sławusiowi dwie zwrotnice i dwa wagoniki towarowe.
MATKA Wiesz co - wstydź się! Stary-maleńki! Nie ma co z pieniędzmi zrobić. Już nie widzę tej kolejki!
SŁAWUŚ (rozdzierająco) Mamo!
MATKA Masz się uczyć, a nie tracić czas na bzdury!
SŁAWUŚ Ja już wszystko umiem. Dzisiaj znowu dostałem te dwie przeklęte piątki!
MATKA (bije SŁAWUSIA po twarzy) Jak ty się wyrażasz!
OJCIEC Dziecka się po twarzy nie bije!
MATKA Nie podrywaj mi autorytetu!
SŁAWUŚ (piszczy) Nie będę się więcej uczył, już i tak umiem całą czwartą klasę do końca!
MATKA To bierz się za książki do piątej, przecież ci kupiłam wszystkie.
SŁAWUŚ Ja nie chcę, żeby za mną ciągle wołali "prymusik" i "encyklopedia"!
OJCIEC (do MATKI) Idź do kuchni i zajmij się garami. My, mężczyźni, mamy tutaj swoje męskie sprawy.

LAT 10
(SŁAWUŚ powiesił sobie na macie - obok pocztówek, breloczków i pamiątkowej ciupażki z Zakopanego - kartkę z brystolu z wykaligrafowanym dużymi czarnymi literami imieniem i nazwiskiem: Tomasz Mędrzak)
MATKA Odepnij to natychmiast!
SŁAWUŚ (gotowy do płaczu) Nie odepnę!
MATKA Co to za jakiś Tomasz Mędrzak?
SŁAWUŚ (milczy, zasłaniając sobą matę)
MATKA Jakiś twój kolega?
SŁAWUŚ Tak! Mój najlepszy przyjaciel!
MATKA Pierwsze słyszę o jakimś Mędrzaku! Ale nawet jeśli przyjaciel, to do czego to podobne, żeby wypisywać jego nazwisko i wieszać na ścianie. W dodatku czarnymi literami. Wygląda jak klepsydra. Nie denerwuj mnie, tylko zdejmij po dobroci.
SŁAWUŚ (rzuca się na MATKĘ z pięściami) Nigdy!
MATKA (uspokaja SŁAWUSIA paroma ciosami skierowanymi na genialną głowę syna i zrywa kartkę, a przy okazji całą matę) Posprzątaj to wszystko: powieś matę, pozbieraj breloczki. Za godzinę ma być porządek.
SŁAWUŚ (w spazmach wije się na podłodze) Tomku, Tomku, ja nie chciałem, Tomku!...

(Mija godzina. MATKA rozmawia przez telefon)
MATKA Jest pani pewna, że ani w jego klasie, ani w całej szkole nie ma ucznia o takim nazwisku? Dziękuję bardzo...
SŁAWUŚ (nadal szlocha na podłodze)
MATKA Dlaczego nie wykonałeś mojego polecenia? Dlaczego mnie oszukujesz? W szkole nie ma żadnego Mędrzaka.
SŁAWUŚ Bo on nie jest ze szkoły! On jest z filmu "W pustyni i w puszczy", na którym byliśmy całą klasą!
MATKA Jeszcze bezczelnie kłamie! (katuje SŁAWUSIA)

LAT 11
(SŁAWUŚ wraca ze szkoły zapłakany i zły. Zdejmuje buty, które miał nałożone na gołe stopy)
MATKA Wielkie nieba! Coś zrobił z rajstopami?
SŁAWUŚ (wyciąga z teczki zwinięte rajstopy i gniewnie rzuca na podłogę) Nie będę więcej tego nosił!
MATKA Jeszcze czego! Dziesięć stopni mrozu, a on nie będzie nosił rajstop! Tylko patrzeć, jak zachorujesz po tym dzisiejszym wyskoku.
SŁAWUŚ Myślałem, że się ze wstydu zapadnę pod ziemię, gdy na wu-efie chłopcy zauważyli, że mam rajstopy. Kupcie mi normalne męskie kalesony, a nie jakieś babskie pończochy!
OJCIEC Mały ma rację. Nie denerwuj się, synku, tatuś już idzie do sklepu. Może dostanę coś na ciebie. (do MATKI) Ty też masz pomysły. Do czego to podobne, żeby jedenastoletni chłopak nie miał przyzwoitych gaci.
MATKA (do SŁAWUSIA) Jak wolisz kalesony, to proszę bardzo. Tylko spróbuj mi się poskarżyć, że cię przezywają "kalesoniarz".

Wieczorem
Na marginesie zeszytu od fizyki, obok lekcji o stanach skupienia ciał, jedenastoletni SŁAWUŚ notuje pierwszy w swym życiu własny czterowiersz:
Nie ma na świecie tego owocu,
Co daje uspokojenie.
Nie ma tu szczęścia zestalonego,
Lecz wieczne rozprzestrzenienie.

LAT 12
Na wywiadówce
WYCHOWAWCZYNI Od dawna spośród wszystkich kolegów najbardziej lubi Darka. Na początku roku dołożył wielu starań, żeby siedzieć z nim w jednej ławce. Darek nigdy się ze Sławka nie śmiał, a gdy robili to inni, zawsze stawał w jego obronie. Jakże więc to się mogło stać, że dobremu Darkowi, którego tak lubi, Sławek któregoś dnia rano, gdy w szatni było jeszcze pusto, zabrał po kryjomu worek z nowiutkimi adidasami, z których Darek był bardzo dumny, i utopił go w studzience kanalizacyjnej koło szkoły? Pytany, dlaczego to zrobił, płacze i odpowiada, że nie wie. Po prostu nie wie. Wymogłam na nim przeprosiny Darka przy całej klasie, Darek wybaczył mu natychmiast, to rzeczywiście wspaniały kolega - no ale cóż, jego rodzice domagają się zwrotu pieniędzy za adidasy, były kupione w "Peweksie"...

Przy kolacji
MATKA Po tej aferze z adidasami za karę nie pojedziesz z nami na żadne wczasy. Zapiszę cię na kolonie, tak jak to robią inne matki.
SŁAWUŚ (zaczyna się mazać) Nie, mamo, tylko nie na kolonie!
MATKA Tak będzie najtaniej. Nie mamy tyle pieniędzy, żeby ci zapewnić wczasy przez całe dwa miesiące. Wcześniej czy później musisz się nauczyć jeździć na kolonie - i właśnie jest doskonała okazja.
SŁAWUŚ Ja nie będę spał w jednej sali z dziesięcioma innymi chłopakami, bo oni wariują przez całą noc, nie dadzą się wyspać i będą mi robili kocówy!
OJCIEC Chłopak ma trochę racji. Na koloniach są dzieci z bardzo różnych domów. Już wolę się szarpnąć na Jastrzębią Górę i żeby był przy nas, niż żeby go tam na przykład nauczyli palić papierosy.
MATKA (zmiękła) No dobrze - ale co z pozostałymi sześcioma tygodniami?
SŁAWUŚ (uszczęśliwiony, potulnie) Mogę cały ten czas przesiedzieć u babci. Obiecuję, że przez wakacje przeczytam "Nad Niemnem".

LAT 13
Na wywiadówce
WYCHOWAWCZYNI Mam wrażenie, że Sławek przeżywa jakiś kryzys. Jest nerwowy, rozdrażniony. To się odbija na wynikach w nauce. Sławek-orzeł, Sławek-prymus, zawsze piątki od góry do dołu - a tu nagle załamanie; o, widzi pan, z matematyki nie ma żadnej piątki, ba, trójek więcej niż czwórek. Nawet z polskiego: pani Broszkowska jeszcze w ubiegłym roku twierdziła na radzie pedagogicznej, że dla Sławka to ona stopnia nie ma, bo piątka to o wiele za mało, a teraz ledwie czwórki. I dwója za brak wypracowania. To już do Sławka, tego sumiennego i systematycznego Sławka, zupełnie niepodobne.
OJCIEC (zmieszany) Tak, my też zauważyliśmy w domu, że on jest rozkojarzony, niechętnie siada do lekcji. Matka ogranicza się do krzyku i pasa. Ja próbowałem z nim rozmawiać, ale niczego nie udało mi się z niego wyciągnąć.
WYCHOWAWCZYNI Właśnie, zrobił się bardzo skryty. Jak się zatnie - koniec. Przypuszczam, że zaczął się masturbować i stąd te kolosalne zmiany. Cóż, dojrzewanie ma swoje prawa.
OJCIEC (półgłosem, do siebie) Żeby tylko matka się nie dowiedziała...
WYCHOWAWCZYNI Aha, na pocieszenie mam dla pana miłą, choć też nieco dziwaczną wiadomość, że Sławek bardzo się podciągnął z wu-efu. Dotychczas, jak pan wie, ćwiczył niechętnie, podrabiał zwolnienia lekarskie i jechał na słabych trójkach, tak trudnych do pogodzenia z piątkami z innych przedmiotów. A teraz proszę spojrzeć: cztery, cztery plus, jest nawet pięć za skok w dal.

W Poradni Zdrowia Psychicznego
PANI PSYCHOLOG Pamiętajcie państwo, że wiek lat trzynastu, klasa siódma - to w życiu chłopca pierwszy wielki kryzys psychoemocjonalny. W tym okresie po raz pierwszy pojawia się niebezpieczeństwo popadnięcia w nałóg palenia papierosów, picia alkoholu, a nawet narkotyzowania się.
OJCIEC (zdenerwowany) Proszę pani, mój syn na pewno nigdy nie palił, nie pił ani nie narkotyzował się. Nie jesteśmy aż tak ograniczeni bądź obojętni na jego sprawy, aby podobnych rzeczy od razu nie zauważyć. Natomiast mój syn podjął próbę samobójstwa i pani zadaniem jest mi wyjaśnić, dlaczego.
PANI PSYCHOLOG Nie dał mi pan dokończyć, a ja właśnie zmierzałam do tego, że próba samobójcza może być też jednym z następstw tak zwanego pierwszego wielkiego kryzysu wartości u chłopców około trzynastego roku życia.
MATKA (która dotąd pochlipywała na stronie) Źle mu było w domu! Miał wszystko, co można sobie wymarzyć: zabawki, piękne książki, ubranka jakie tylko, zawsze ugotowane i podane, matka w pracy po godzinach, matka pół dnia w kolejce po szyneczkę dla Sławusia - a Sławuś jej za to wbił nóż w serce, ooo... Wszystkie proszki, jakie były w kuchni, wszystkie wziął...
PANI PSYCHOLOG Niech się pani uspokoi. Najważniejsze, że życiu chłopca nie zagraża już niebezpieczeństwo. Gdy całkowicie powróci do zdrowia, będziecie go państwo przyprowadzać do mnie na cykl rozmów i testów.
OJCIEC Przepraszam, ale czy nie byłoby lepiej, aby moim synem zajął się psycholog-mężczyzna? Wie pani, to byłoby jak gdyby w zastępstwie za mnie. Ja czuję, że to wielki błąd z mojej strony, ale jakoś nie umiem rozmawiać z synem...
MATKA (miedzy dwoma kolejnymi chlipnięciami) Jak on matce nic nie powiedział, to tobie powie, jeszcze czego...
PANI PSYCHOLOG Zapewniam pana, że w leczeniu pacjentów w wieku Sławka płeć terapeuty nie odgrywa jeszcze żadnej roli.

LAT 14
W Poradni Zdrowia Psychicznego
PANI PSYCHOLOG Zacznę od rzeczy przyjemnych. Pański syn jest pod wieloma względami dzieckiem niezwykłym. Ma bardzo wysoki iloraz inteligencji, a wiedzę ogólną tak rozległą, że aż mi się nie chciało wierzyć, że on jest dopiero w ósmej klasie. Szeroki wachlarz lektur, jakich jego rówieśnicy być może nigdy w życiu nie przeczytają.
OJCIEC (skonfundowany) To żona tak zawsze dbała...
PANI PSYCHOLOG Ale, jak każde tak zwane cudowne dziecko, Sławek jest skrajnym neurotykiem.
OJCIEC (przerażony) Mój Boże... czy to niebezpieczne?
PANI PSYCHOLOG Czasami może być niebezpieczne, jak to już raz miało miejsce, gdy Sławek sięgnął po leki, ale jeśli się umie z neurotykiem odpowiednio postępować, może on funkcjonować zupełnie normalnie. Człowiek zdrowy, zaspokoiwszy daną potrzebę, rozluźnia się. Neurotyk jest ciągle niezaspokojony. Zdrowy mężczyzna po odbyciu satysfakcjonującego stosunku płciowego przynajmniej przez jakiś czas jest odprężony, wyciszony i zrelaksowany. Natomiast neurotyk prawie natychmiast po przeżyciu orgazmu pragnie go przeżyć raz jeszcze. Jeśli wpadnie w trans, stosunek goni u niego stosunek, co może być niebezpieczne dla jego zdrowia, a nawet życia. Jest to tak zwana piramida orgazmów.
OJCIEC Dobrze, że zdecydowałem się przyjść sam. Dla mojej żony wszystko, co związane z seksem, jest obrzydliwe i grzeszne.
PANI PSYCHOLOG Rodzice neurotyka muszą szczególnie wnikliwie interesować się jego życiem seksualnym, gdyż jeśli dojdzie do piramidy, to można go już nie odratować, mam na myśli psychozę piramidalną, jaka rozwija się na bazie pogoni za orgazmem.
OJCIEC (nieco urażony) Wydaje mi się, że Sławusia te rzeczy jeszcze nie dotyczą.
PANI PSYCHOLOG I oby jak najdłużej. Dla neurotyka byłoby najlepiej, gdyby w ogóle nie posiadał popędu płciowego.
OJCIEC Czy pani to mówi na podstawie empirii?
PANI PSYCHOLOG (w uniesieniu) Najczystszej empirii, proszę pana!
OJCIEC Wydaje mi się, że pani katastroficzne prognozy są grubo przesadzone. Na razie ze Sławkiem nie dzieje się nic złego. Znowu dobrze się uczy, uspokoił się - wszystko wróciło do normy.
PANI PSYCHOLOG Proszę jednak pamiętać, że jest to norma pozorna lub, jak pan woli, okresowa. Kiedy się zacznie coś dziać, proszę niezwłocznie przyjść do mnie z dzieckiem.
OJCIEC (chłodno) Nie omieszkam.

LAT 15
Na ulicy
DAREK Cześć, Sławek!
SŁAWUŚ (nieśmiało) Cześć.
DAREK Jak żyjesz, bracie?
SŁAWUŚ (rozpromienia się; w duchu "Bracie? Czy ja dobrze słyszę? Powiedziałeś: bracie?"; usiłuje nadać twarzy chłodny wyraz) Normalnie. A co u ciebie?
DAREK Bez zmian. Śpieszę się na trening.
SŁAWUŚ Co trenujesz?
DAREK Taekwon-do. Lecę. Cześć!

Wieczorem
SŁAWUŚ zapisuje całą kartkę różnymi wersjami ortograficznymi nazwy taekwon-do.

Lekcja języka angielskiego w L.O.
PANI PROFESOR Sławek!
SŁAWUŚ (wyrwany z zamyślenia) Słucham!
PANI PROFESOR Powtórz.
SŁAWUŚ (nie wie, o co chodzi)
PANI PROFESOR Dlaczego nie uważasz?
SŁAWUŚ Bo... mnie to wszystko nudzi.
PANI PROFESOR (oburzona) Jak to: nudzi? Uczyłeś się przedtem angielskiego?
SŁAWUŚ Tak.
PANI PROFESOR Jak długo?
SŁAWUŚ (od niechcenia) Siedem lat.
PANI PROFESOR (zaszokowana) Zostaniesz po lekcji. A teraz bądź przynajmniej dobrze wychowany i nie zajmuj się innymi rzeczami w czasie angielskiego. (zabiera SŁAWUSIOWI kartkę, na której coś pisał)
SŁAWUŚ (z protestem w głosie i łzami w oczach) To nie są żadne inne rzeczy, tylko właśnie angielski. Proszę mi to oddać!
PANI PROFESOR Spokojnie - przecież widzę. Doskonale się składa - od ręki sprawdzę, na jakim poziomie się znajdujesz.
SŁAWUŚ (jak wyżej) To są moje prywatne notatki!
PANI PROFESOR (kokieteryjnie) Prywatne - po angielsku?
SŁAWUŚ (zrezygnowany siada i kryje twarz w dłoniach; uszy mu pałają)
PANI PROFESOR (z każdą chwilą coraz bardziej zmieniając się na twarzy, odczytuje następujący czterowiersz:)
Oh, be my brother, do agree,
Save me from guillotine!
Oh, Christ, oh, will you recede from me
My everlasting sin?
(usiłując nadać swoim słowom ton obojętny, zwraca SŁAWUSIOWI kartkę) Możesz nie chodzić na moje lekcje. Ja cię niczego więcej nie nauczę. Tak, zdecydowanie będzie lepiej, jeśli nie będziesz przychodził na angielski.

Six days later
DAREK Halo, Sławek? Coś ty mi za wiersz przysłał?
SŁAWUŚ A... to nic tam takiego, tak sobie... a... czytałeś?
DAREK Coś tam próbowałem, ale nic z tego nie rozumiem.
SŁAWUŚ To lepiej.
DAREK Co mówisz? Halo!
SŁAWUŚ Nic, nic. Tak tylko żartowałem. A jak tam taekwon-do?
DAREK W porządku. Zapisz się, nie pożałujesz!
SŁAWUŚ (spłoszony) Ja?
DAREK No pewnie. Trochę się rozwiniesz fizycznie. Lepiej byś poćwiczył, zamiast pisać jakieś wiersze.

W Poradni Zdrowia Psychicznego
OJCIEC (zasapany, zrozpaczony) Pani magister! Pani magister! Doszło jednak do najgorszego. To już chyba... piramida...

LAT 16
Szpital Psychiatryczny w Choroszczy koło Białegostoku
(W dwuosobowej salce leżą na łóżkach dwaj kilkunastoletni chłopcy. Trwają jakby w uśpieniu: mają zamknięte oczy, ale ich ręce zajęte są niemrawym, łagodnym drażnieniem członków)
(PROFESOR wprowadza grupę PRAKTYKANTÓW - studentów medycyny)
PROFESOR Proszę państwa, mamy tutaj dwa przypadki obsesji masturbacyjnej. Chory potrafi to robić nawet przez cały dzień, co prowadzi do poważnych otarć wewnętrznej powierzchni napletka oraz do obrzmienia członka (elephantiasis masturbica). Stosujemy terapię dwupoziomową. Na poziomie fizjologii działamy lekami znoszącymi popęd płciowy. Jak państwo widzicie, efekty są połowiczne. Na poziomie psychiki zamierzamy poprzez hipnozę zohydzić pacjentowi kontakt z własnym penisem. Rodzaj terapii wstrząsowej nie został jeszcze wybrany. Tych chorych będziecie państwo mogli oglądać w odstępach tygodniowych. Dziękuję, przechodzimy dalej.

PIOTRUŚ Ej, ty, Sławuś! Czemu się nie brandzlujesz?
SŁAWUŚ Bo mi się odechciało.
PIOTRUŚ Co, może mi powiesz, że cię nie podniecam?
SŁAWUŚ A żebyś wiedział, że nie.
PIOTRUŚ (staje okrakiem nad SŁAWUSIEM) Może mi powiesz, że widziałeś większego?
SŁAWUŚ Ja prawie w ogóle nie widziałem nagich kutasów, tylko w slipach.
PIOTRUŚ W slipach?
SŁAWUŚ Oj, nudny jesteś, Piotruś. Jak mówię, że w slipach, to w slipach. Załóż slipy. To będę miał skalę porównawczą i powiem ci, czy widziałem większe.
PIOTRUŚ (zakłada i prezentuje się) No i jak?
SŁAWUŚ Przeogromny. Największy, jakiego widziałem w życiu. Ale masz cudowną pałę, ale pała, ale pa... zlałem się.
PIOTRUŚ To niesprawiedliwe. Następnym razem ty będziesz w slipach.
SŁAWUŚ Doskonale, ale w twoich.
PIOTRUŚ OK. A potem ja w twoich. I tak na zmianę.
SŁAWUŚ Wiesz co, Piotruś? Pieprzenie cię lubię.
PIOTRUŚ Ja ciebie też, Sławuś. Pocałuj mnie i obejmij.
PIOTRUŚ Przestań już pieścić tę pocztówkę. To od kumpla?
SŁAWUŚ (wniebowzięty) Po raz drugi zwrócił się do mnie "bracie"...
PIOTRUŚ Dużego ma? Oczywiście w slipach?
SŁAWUŚ (jak wyżej) Więc ja mam starych kumpli, którzy za mną tęsknią...
PIOTRUŚ Próbowałeś coś z nim?
SŁAWUŚ (oburzony) No wiesz?!
PIOTRUŚ No to co to za kumpel, jak z nim nic nie miałeś?
SŁAWUŚ Piotruś, bo jak ci faknę...
PIOTRUŚ (fika koziołka z rozbawienia) Cała przyjemność po mojej stronie!
SŁAWUŚ Milcz! Ja go kocham.
PIOTRUŚ I chcesz mu to napisać?
SŁAWUŚ Raz kozie śmierć. Wahałem się, wahałem, tchórzyłem - i teraz siedzę w tej celi z takim zboczeńcem Piotrusiem.
PIOTRUŚ A ja z takim walitrampkiem Sławusiem.
SŁAWUŚ Powiedz, jak myślisz: jak on to przyjmie?
PIOTRUŚ Na pewno nie tak naturalnie, jak ja bym to przyjął. No ale ja jestem umysłowo chory, nie zapominaj. Od ludzi zza parkanu nie masz co oczekiwać takiej tolerancji jak od swojego.
SŁAWUŚ Jakiś ty tam mój! Darek jest mój, nie ty.
PIOTRUŚ Twój - a zwali z tobą? Nie zwali. Obawiam się, że będziesz musiał zostać tutaj, żeby mieć z kim walić.
SŁAWUŚ Piotruś, jakiś ty ordynarny.
PIOTRUŚ Ordynarny? W porządku, porozmawiajmy o filozofii Kanta. Albo o gnostykach. O nowej erze.
SŁAWUŚ Ale potem zwalimy, dobrze?

PROFESOR (do PRAKTYKANTÓW) Niestety, proszę państwa, w ciągu minionego tygodnia sytuacja się skomplikowała. Pacjenci zaczęli ze sobą współżyć. Psychiatria na obecnym etapie rozwoju jest bezsilna.

LAT 17
Z powrotem w domu
SŁAWUŚ (kartkuje "Quo vadis" i przypomina sobie fragmenty dotyczące Eunice; jednocześnie w "Nocach i dniach" zaznacza karteczkami rozdziały poświęcone Celinie Katelbinie)
MATKA (widząc te tytuły u syna na kolanach wybucha płaczem; jedynak już nie zostanie noblistą, jak sobie wymarzyła i do czego usilnie dążyła)

DAREK (pokazuje OJCU list) Dostałem ten list od Sławka w tamtym tygodniu.
OJCIEC (czyta:) Okrutny! Milczysz. Duszę całą wylałem na papier i żadnej odpowiedzi. Otóż wiedz, że nie będę się więcej poniżać i prosić, tylko się zemszczę. Ale jeszcze nie teraz. Spokojnie poczekam, aż skończysz te swoje studia, ożenisz się, spłodzisz śliczne dziateczki. Poczekam, aż trochę podrosną. I wtedy dopiero się zjawię. Wyrwę cię z objęć kochającej żony, dzieciom zabiorę ojca. A ty nie znaj dnia ani godziny i drżyj! Niech każdy zakapturzony typ w ciemnym zaułku wydaje ci się wykonawcą mojej kary. "Zgiń, przepadnij, ty diable z anielską twarzą, jak ja ginę przez ciebie. Celina". (po namyśle) Cóż... Dziękuję, że mi to pokazałeś. Chyba lepiej będzie, jeśli Sławek cię więcej nie zobaczy...

LAT 18
SŁAWUŚ osiągnął pełnoletność. MATKA osobiście, w prezencie urodzinowym, zaprenumerowała synkowi magazyn "Inaczej". SŁAWUŚ poczytał, poczytał, popatrzył na zdjęcia, pomyślał i wypełnił kupon ogłoszeniowy:
Osiemnastolatek pozna przyjaciela lubiącego intensywną wspólną masturbację.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





orfeusz

MARCIN KRZESZOWIEC
("Inaczej" 1995)


Komentarze

Cudowne21/07/2016 Odpowiedz

Nie mam słów. Po przeczytaniu tego arcydzieła wstałem i zacząłem klaskać. Razem ze Sławusiem przeżyłem najpiękniejsze chwile mojego życia. Czułem się niczym obserwator najprawdziwszego greckiego dramatu. Barwni bohaterowie, wartka akcja, istny rollercoaster emocjonalny. 11/9
Chylę kapelusza i czekam na więcej

Amd18/10/2019 Odpowiedz

Bardzo nietypowe. Jestem hetero, ale musze napisac, ze ciekawe i poruszajace.


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach