Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Miesiac akcji na planie

Kim jestem? Kobietą i wbij to sobie w ten kapuściany łeb, Zarabiam i to więcej, niż komukolwiek się to marzy. Jestem w tym dobra, więc ostatnio dostałam robotę na planie. Koleżanka opowiedziała mi o tym filmie gościa, o którym praktycznie nikt nie słyszał, ale podobno budżet był duży i pieczę nad tym projektem sprawowali odpowiedni ludzie. Dziwne było tylko tyle, że miało się wyjechać na miesiąc czasu do pewnego ośrodka wczasowego. Zarobiłam tam kupę kasy i wróciłam tak szczęśliwa... ale o tym zaraz.Ośrodek, do którego pojechaliśmy, był w Kudowie. Najpierw przeszłam casting, co zresztą nie było trudne. Na miejscu od razu o dziwo podzielono nas na dwie ekipy. Główny reżyser był jednym z tych nawiedzonych "pieprzonych Elvisów" i zresztą tak się kazał nazywać. Kazał nam przeczytać dokument (podam Wam link do niego na końcu) w którym wytłumaczył na czym polega całe halo i dlaczego 99% filmów porno to kompletna pomyłka. Od razu powiedział, że wie jak zrobić taki hicior, że nam Hollywood pozazdrości, w co nikt oczywiście nie wierzył... choć okazało się całkiem inaczej. Choć to był jednak główny reżyser, scenarzysta i montażysta, bardzo rzadko mieliśmy z nim do czynienia i mieliśmy swojego.Moja ekipa to ludzie normalni. I aktorzy i ekipa realizatorska świetnie się dogadywała. Akcje były nieziemskie. Praktycznie zaczęło się od tego, że jedna z nas poszła na samym początku do kibelka, zrobiś siusiu. Od razu wpadł tam koleś i w mgnieniu oka dorwał się do jej piczki. Nie minęło pół minuty, a panienka obsługiwała już trzy baty. Ja z koleżanką na wyraźne polecenia reżysera dopadłam ich wszystkich w tej toalecie i po pięciu minutach tworzyliśmy taką figurę geometryczną, że Oskara za efekty specjalne. Wszyscy darliśmy się w niebogłosy i ostro rżnęliśmy. Jako doświadczonej profesjonalistce zdaża mi się często, że witają u mnie kolesie z kutasami jak wieża Eifla i kompletnie nie wiedzą, czego chcą, albo też tacy z malutkimi pikusiami, z którymi jeszcze idzie pogadać, ale seks to też porażka. Ja lubię takich ze średnimi, zresztą dokładnie nam to wytłumaczono jeszcze przed produkcją. Stanowiliśmy strasznie zgraną ekipę, która rżnęła się wszędzie, gdzie popadnie. W ciemnej piwnicy, na skrzypiącym strychu, w piaskownicy, na huśtawce, a nawet jedna panienka miała za zadanie schować się w krzakach i wystawić głowę zza żywopłotu na ulicę, gdzie przchodziła kupa ludzi i reakcje były różne, ale tuż za nią w pupę rżnął ją jeden koleś, którego lizała znów laska, którą też rżnął jakiś facet i tak dalej, aż powstał jeden wielki dyszący pociąg. Takich kultowych akcji mieliśmy przez miesiąc niewyobrażalnie dużo i trudno tu o nich wszystkich mówić. Obejrzyjcie kultowy wręcz film "Święto Amnestii Seksualnej... Dla każdego coś ostrego". Jest to tak naprawdę kultowa trylogia, w której są trzy trzygodzinne części, czyli "Trzy kolory światła: Zielony, Czerwony i Niebieski". My jesteśmy przede wszystkim w części "Czerwony".Od samego jednak początku powiedziano nam, że mimo iż zapewne lubimy się napić alkoholu, to nie wolno nam, dla dobra projektu, podczas jego trwania pić. Podobno nic śmiesznego by z tego nie wynikło. W pierwszej ekipie jednak, składającej się z takich kompletnie brzydkich i czasami grubych pasztetów, przystojnych facetów z wielkimi pałami, tych pieprzonych Elvisów i cukierkowych laleczek... to wóda szła na hektolitry. Chlali na skrzynki. Praktycznie jak wypili dwie skrzynki wódki, to zaraz donoszono im dwie nowe. Któregoś razu rżniemy się ostro jak zwykle, a tu patrzymy, a jeden taki Elvis włazi na dach i się drze: "Mamusiu, mamusiu, Mamusiu!". Co jest do jasnej cholery, każdy z nas sobie pomyslał. Minęło pięć minut naszej akcji i on znowu z dachu się drze: "Tatusiu, tatusiu, tatusiu!". No i znowu nikt nie wiedział o co chodzi, a gościu znowu jak z zegarkiem w ręku po pięciu minutach drze się z dachu: "Babciu, dziadku, ciociu, wujku!!!". No już żaden z nas nie wytrzymywał, bo on to genialnie sprzedawał. I znowu po pięciu minutach drze się z dachu: "No kto mi k... mać pożyczy te pięć stów!?!". Takich jazd było kilka. Rżniemy się gdzieś po kątach, a ten sam Elvis wpada kompletnie naprany i przebrany za księdza z wykrywaczem metalu w ręku i macha nim nade mną bełkotając: "cip, cip, cip", Za nim stoi równie naprany koleś, wielka faja po kolana majta mu się między kolanami i podłączony jest do tego pierwszego kablem, a w ręku trzyma wielką antenę satelitarną i wymachuje nią, jakby sygnał rozsyłał po kosmosie. Wszystko to podgląda też kompletnie naprany nagi murzyn, którego ściągnęli z Ameryki i który też był strasznie przystojny i z gigantyczną pałą. My też mieliśmy egzotiko, bo była jedna Latynoska i jeden Azjata, którzy przeważnie rżnęli się w swoim gronie i choć poznali się na ekranie, to z tego co wiem, już się pobrali. Chyba obu tych z gigantycznymi pałami ciekawiło się tymi siupami, które wymyślił ten Elivs. Jednak tuż za chwilę wpada jeszcze bardziej narąbana kompletnie brzydka i strasznie gruba laska. Ta ekipa obok swojego pokoju stołowego, w którym głównie spędzali czas miała pokój z przeróżnymi zabawkami. Ta strasznie gruba laska z obrzydliwie niekształtnym ciałem dorwała gdzieś tam skakankę. Wpadła na dwór z tą skakanką i zaczyna się rozbierać. Kilka razy się przy tym przewróciła i obrzygała, ale jak się rozebrała to zaczęła próbować skakać na tej skakance. My... kompletne zdziwienie, ale ten murzyn, który się nam przyglądał tak się nią podniecił, że jak wpadła do tego drugiego basenu, gdzie nie było wody i nabiła sobie limo, on ją tam dopadł i zaczął rżnąć. Tak im było dobrze, że darli się jeszcze głośniej od nas. On nie mógł przez godzinę skończyć, a jak się w końcu spuścił, to niemal napełnił cały basen. Tego akurat Elvisa zawołała jedna śliczna, cukierkowa Afroamerykanka, ale to był ten typ "wykształconego bezrobotnego", który chyba zna z dziesięć języków. Jak podczas montażu widziałam inne numery, które robili, to kompletnie padłam. Seks tych Elvisów z tymi ślicznotkami wyglądał tak, że te najpierw sobie popłakały, potem chyba z dziewięć, czy z dziesięć godzin pieszczot przy świecach, a potem koleś popykał ją leciutko w pupkę, na co one wdzięcznie stękały i kwękały, a jak kończył, to im się delikatnie każdy, jak jeden mąż w każdym przypadku, spuścił na klatę. Standart. Przy tym kupa lizanka piczki i palcówek. Kompletnie nie moja bajka i ludzie z mojej ekipy przyznali to samo. Za to jak byli narąbani, a chlali praktycznie okrągły miesiąc, to robili takie numery i puszczali takie teksty, że normalnie "Nobla za całokształt!". Trylogia zawiera te najlepsze sceny, ale w internecie znajdzie się chyba wszystko. Film się od tego różni, bo ma świetny montaż i rzeczywiście był w cholerę dobrze zrobiony. Ja praktycznie rżnęłam się codzień i to bez wytchnienia i nie pamiętam kiedy mi było tak dobrze, bo ta praca przeważnie ma swoje plusy i minusy i minusów często niestety jest więcej. Jednak tam to co innego. Ten film w ogóle nie był porażką i z całą pewnością będzie kultowy.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Żaneta Zolna

Niezapomniane chwile na planie kultowego filmu.


Komentarze

Jjo25/07/2014 Odpowiedz

Naprawdę nieziemsko podniecające opowiadanie, ale błagam pisz z akapitami, bo ciężko się czyta.


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach