Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Moj

Jego marzenia ograniczały się do pozostania dotkniętym przez ręce bruneta. Ze zdenerwowania, w niemym oczekiwaniu, przygryzł nieco wargę, przewrócił oczyma. Onieśmielał go, ale nie na tyle, aby bezczelnie, bez słów, błagać go, by podszedł bliżej. Chciałby znów być powściągliwy i nieśmiały, taki, jakiego Max go pokochał, ale nie potrafił się opanować. Cichutki i grzeczny to był przez cztery lata i już mu się to znudziło. Brązowooki niemal się rzucił na swojego kochanka, ciasno oplatając rękoma jego kark. Wpił się gwałtownie w jego usta,  zaborczym pocałunkiem tłumiąc niegłośny jęk zaskoczonego Maxwella. Ten otworzył szeroko oczy ze zdziwienia.
Poddał się.

Tom drżał na całym ciele, przyciskając niewiele starszego od siebie chłopaka mocno między swoimi drobnymi ramionami. Westchnął głośno, gdy brunet odsunął się od jego ust i przygryzł mocno skórę na jego szyi. Posłusznie odchylił głowę w tył, przesuwając pożądliwie dłońmi po plecach dwudziestoczterolatka. Gdyby ten nie miał na sobie jakiejś koszulki, na jego skórze z pewnością zostałyby niemal krwawe ślady. Dwudziestodwulatek przygryzł mocno wargę, usiłując opanować wydawane przez siebie, nieskromne dźwięki. Zacisnął kurczowo powieki, w nieco pokracznych ruchach, usiłował zedrzeć z szarookiego cienki podkoszulek. Sprany materiał wylądował gdzieś na podłodze. W ślad za nim poszły dwie pary spodni, jakaś przyduża bluza…
Max złapał go pod kolanami, uniósł w górę. Chłopak stęknął cicho, czując jak napinają mu się mięśnie brzucha. Dostał porządnego klapsa w tyłek. Jęknął głośno. Dostał drugiego, trzeciego. Usta blondyna mogły zagłuszyć tylko dwie rzeczy – nabrzmiały penis kochanka, albo chociaż jego własne wargi. Nie doczekał się niestety żadnego ze swoich ulubionych ‘uciszaczy’.

Został gwałtownie przewrócony na brzuch. Max zerwał zeń bokserki. Wylądowały gdzieś na biurku, ale długo samotnie tam nie poleżały. Zaraz dołączyły do nich białe spodenki starszego chłopaka.

Za chwilę pół pościeli aż kleiło się od waniliowego lubrykantu. Nie było czasu na prezerwatywy czy powolne pieszczotki końcami palców. Tom został złapany za biodra i uniesiony w górę i ledwo zdążył się zorientować, że  pod jego brzuchem już nie znajduje się pościel, poczuł silny ucisk na swoje wejście. Zawył, gdy kochanek brutalnie w niego wszedł. Zacisnął pięści na materiale pościeli i pochylił głowę, po raz kolejny przymykając kurczowo powieki. Z szeroko otwartych ust, niekontrolowanie, utracił kilka kropelek śliny. Kiedy odbijał się pośladkami od bioder Maxwella, parę gęstych, przeźroczystych kropelek powoli wsiąkało w granatowy materiał.

Gdyby tylko mógł, wygiąłby się nieludzko i złapał go za biodra, przyspieszył jego ruchy. Niestety tego typu gimnastyka nie za bardzo wchodziła w grę. Spróbował się podnieść, ale niestety został znowu obalony na pościel. Kochanek złapał jego kark i przytrzymał mu twarz przy poduszkach.
Po mocno zarumienionych policzkach spłynęło kilka łez. Westchnął coś w guście „O, boże…! O, kurwa…!”, po czym został uderzony otwartą dłonią w udo. Krzyknął i drgnął niekontrolowanie.

Max uderzył końcówką w jego prostatę. Blondyn wydał z siebie cienki, rozkoszny, krzyk. Gdy został uwolniony spod ucisku, spróbował się unieść, stanąć na kolanach… Szarooki mu pomógł, oplatając jego drżące , spocone ciało jedną ręką. Drugą znowu zdzielił mu w tyłek. Tom syknął i próbował poruszać się w narzucony przez kochanka, szybki rytm. Odrzucił głowę w tył, opierając się nieco gdzieś pod jego barkiem. Uniósł prawą dłoń i złapał go za włosy. Maxwell nie przestawał. Wzmocnił swoje pchnięcia i ani mu się śniło uciszać kochanka.

Brązowooki opadł bezsilnie na czworakach. Spuścił głowę i cały czas trzymając oczy zamknięte, bez słów błagał go o jeszcze. Jeszcze trochę, już niedługo…!
Nie musiał się nawet dotykać, nie potrzebował już żadnej dodatkowej stymulacji, poza mocnym rżnięciem Maxwella. Półprzeźroczysty, gorący płyn rozlał się po kiczowatej, wzorzystej pościeli.
Za moment został przygnieciony, gorącym, zmęczonym ciałem bruneta.
Przez chwilę tylko ciężko dyszeli, potem dwudziestoczterolatek ułożył się obok niego na łóżku, zaborczym ruchem przyciągnął do siebie, przytrzymał… Tym razem to jego pocałunek nie należał do delikatnych. 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Danny Crowe

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach