Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Scena Gwaltu

Alberic szedł długim korytarzem, spokojnym krokiem mijając masywne drzwi komnat i obrazy na ścianach, przedstawiające członków rodziny królewskiej oraz sceny z polowań. Wokół panował mrok. Świeczniki przytwierdzone do ścian ledwo go rozświetlały rzucając roztańczone cienie. Alberic nie zauważał ani dzieł sztuki, ani pięknie zdobionych dywanów. Patrzył przed siebie i rozmyślał o tym, że nie było go tu całe siedem lat, które spędził za granicą pobierając nauki i doskonaląc sztukę władania orężem, o tym jak bardzo stęsknił się za bliskimi oraz ile jeszcze ulubionych miejsc, w których spędzał czas w dzieciństwie chce odwiedzić. Najbardziej jednak jego głowę zaprzątały myśli o niej.

O tym jak wyrosła, wydoroślała, wypiękniała, jak olśniewająco wyglądała na dzisiejszym przyjęciu powitalnym odziana w biało-fioletową suknię podkreślającą jej wąską talię i odsłaniającą delikatne ramiona. Poprzednie dwie noce długo nie mógł zasnąć. Zastanawiał się dlaczego wywoływała w nim takie, a nie inne uczucia, choć przecież wcale nie powinno tak być. Rodzina oraz goście dalej bawili się w sali balowej, a służba im usługiwała. Książę jednak właśnie zmierzał do swojej komnaty, aby odpocząć. Był znużony, zmęczyły go wrażenia z dzisiejszego dnia, poza tym wypił sporo wina.

Nagle coś zwróciło jego uwagę. Przechodząc obok jednych z drzwi, usłyszał znajomy, dziewczęcy głos nucący miłą melodię. Serce zabiło mu szybciej i zatrzymał się. Przez kilka sekund książę stał w bezruchu i przysłuchiwał się czarującym nutom. Sięgnął po klamkę, lecz zawahał się przed jej naciśnięciem. Pomyślał o tym by zapukać, składając odruchowo dłoń w pięść i przykładając ją do drzwi. Jednak po dwóch głębszych oddechach po prostu wszedł do środka, jakimś dziwnym trafem, bezszelestnie.

Saori stała obok swego łoża prawie tyłem do niego. Rozczesywała lśniące, ciemnobrązowe fale sięgające do połowy pleców. Miała na sobie cienką, sznurowaną halkę w kolorze antycznej bieli, lekko opinającą jej zgrabne ciało, a w szczególności ponętne, krągłe biodra i pośladki. Blask świec pięknie odbijał się od jej nieskazitelnej skóry, sprawiając, że wyglądała niemal jak anioł. Księżniczka odgarniając włosy odwróciła się na moment w jego stronę, mógł więc ujrzeć również zarys jej drobnych, kształtnych piersi z wyraźnie odznaczającymi się sutkami, a nawet niewielki fragment jednej z nich, ponieważ splot tasiemki lekko się poluzował. Alberic wciąż pozostał jednak niezauważony. Stał obok drzwi, kilka metrów od niej i patrzył na księżniczkę w osłupieniu.

Widok ten wprawił chłopaka w drżenie. Po jego ciele przepłynęła nagle fala gorąca, a brzegiem, o który się rozbiła, była jego męskość. Ogarnęło go silne podniecenie i zawładnęła nim żądza, której nie był w stanie w żaden sposób opanować. Mimo alkoholu szumiącego mu w głowie, wiedział, że to co się dzieje jest niewłaściwe, jednak nawet nie próbował tłumić swoich reakcji. Przeciwnie. Jego przemyślenia chaotycznie kotłowały się w głowie, pomyślał nawet, że dziewczyna specjalnie cały wieczór go kusiła i kokietowała, zachowując się jak pozornie niewinna lolita.

Przekręcił klucz, który tkwił w zamku. Saori słysząc ten dźwięk, odwróciła się. Widząc chłopaka, otworzyła szeroko oczy i zawstydzona natychmiast starała się zakryć swoje ciało dłońmi. – Wyjdź, proszę... – Wyjąkała nieśmiało, spuszczając wzrok, zginając się wpół i dygocząc. Przez krótką chwilę trwali w ten sposób w milczeniu. Saori czuła się naprawdę zażenowana. Na jej twarzy malował się mimowolny grymas.

– Byłbym głupi, gdybym teraz wyszedł… – Powiedział, przełykając i podchodząc do księżniczki, ani na ułamek sekundy nie odrywając od niej wzroku pełnego fascynacji. Zatrzymał się tuż obok niej.  – Jesteś najwspanialszą istotą jaką w życiu widziałem, a uwierz mi, miałem do czynienia z bardzo wieloma pięknymi kobietami. – Mówiąc to wyciągnął rękę w kierunku jej ślicznej twarzy. Saori cofnęła się momentalnie, lecz Alberic zdążył musnąć koniuszkami palców jej blady, aksamitny policzek. Księżniczka wpatrywała się w chłopaka przerażonym wzrokiem nie wiedząc czego może się po nim spodziewać, ani jak ma reagować. Widziała jak na nią patrzył. Mniej więcej jak wygłodniały wilk na jagnię, które oddaliło się o parę kroków od swojego stada. Sprawiał wrażenie zahipnotyzowanego.

 – Nie udawaj, że nie zdajesz sobie sprawy z tego jak działasz na mężczyzn. – Alberic lekko zaśmiał się przez nos. – Nie rozumiem… Albericu, o czym ty mówisz? - Wyszeptała Saori, zdezorientowana. - Na przyjęciu wszyscy na ciebie patrzyli, mężczyźni wręcz pożerali cię wzrokiem… podobało ci się to. Kokietujesz i cieszysz się z efektów - powiedział stanowczo chłopak. Postanowił odpowiedzieć jej pytającemu spojrzeniu. Sięgnął do spodni i wyjął swoje wcale niemałych rozmiarów, wyprężone do granic możliwości przyrodzenie. – Spójrz, tak jest zawsze, gdy tylko cię widzę! Tak właśnie na mnie działasz! Nawet na mnie! – Prawie wykrzyczał Alberic. Po chwili schował swój skarb z powrotem. Księżniczka otworzyła szeroko oczy i rozchyliła usta ze zdziwienia. Po raz pierwszy w życiu ujrzała to co zaprezentował jej przed chwilą. Ogarnął ją paniczny lęk, cały czas miała przed oczami ten obraz. Patrzyła teraz na wypukłość w jego spodniach i nie była w stanie wydusić z siebie żadnego dźwięku.

Alberic zbliżył się do dziewczyny, próbując odgarnąć włosy z jej policzka. Saori od razu cofnęła się o kilka drobnych kroków. – Co chcesz zrobić, Albericu? – Wydusiła załamującym się głosem, cała drżąc. – Będziesz dzisiaj moja, Saori… Czy tego chcesz, czy nie… – Odpowiedział drapieżnym, głębokim tonem, po czym gwałtownym ruchem wziął księżniczkę w swoje silne, masywne ramiona, przyciskając ją bardzo mocno do siebie. Czuł ciepło ciała dziewczyny i miękkość jej włosów. Łapczywie wciągał do płuc powietrze pełne jej subtelnego zapachu, który doprowadzał go do szaleństwa. Czuł jak szybko i mocno biło jej serce. Zaczął całować delikatne ramiona i szyję, lecz marzył o tym, by prędzej czy później poznać smak jej różowych usteczek. – To nie jest zabawne, Albericu, natychmiast przestań! – Krzyknęła drżącym głosem dziewczyna, ledwie mogąc złapać oddech. Z całych sił próbowała uwolnić się z jego uścisku. – Nigdy nie byłem bardziej poważny. – Oznajmił spokojnie chłopak. Saori udało się uwolnić jedną rękę i spoliczkowała Alberica tak mocno jak tylko potrafiła. Szybko wyrwała się z objęć księcia i pobiegła co sił w nogach w stronę drzwi. Próbowała je otworzyć. Wielokrotnie, rozpaczliwie naciskała na klamkę, jednak drzwi cały czas pozostawały zamknięte.

Dziewczyna bliska płaczu, zaczęła krzyczeć. – Alberic, otwórz drzwi, proszę cię! Jesteś pijany! Boję się ciebie! – Chłopak zbliżając się do niej, szyderczo się uśmiechał. – Chyba nie myślisz, że pozwolę ci teraz uciec? Pragnę cię i muszę cię mieć! – Saori wpadła w panikę. – Nie zbliżaj się do mnie! Nie podchodź! Będę krzyczeć! – W jej głosie słychać było strach i świadomość bezsilności. – Proszę bardzo, krzycz… Nikt cię nie usłyszy. Wszyscy są na dole. – Alberic przycisnął ją znów do siebie i pocałował na siłę w usta. Były delikatne, niby płatki kwiatu i słodkie jak nektar, który tak uwielbiają motyle. Jednak niechętne do pocałunków. Księżniczka tępo szlochała przez zaciśnięte wargi. Jej oczy były mokre od łez, a policzki rumiane z nerwów i ze wstydu.

Dziewczyna szarpała się i biła księcia drobnymi piąstkami, ale jej uroczy gniew tylko wzmagał jego pragnienie, zaczynał także powoli go irytować. Dłonie chłopaka, wielkie jak bochny chleba, wędrowały po jej gładkich plecach, natrafiając od czasu do czasu na jedwab, z którego uszyta została halka. Saori czuła na swoim ciele uwierającą twardość jego członka, od którego dzieliły ją zaledwie dwie warstwy materiału. Alberic drobił wraz z nią w kierunku łoża, nie przestając jej całować. Dziewczyna starała się bronić ze wszystkich sił przed nadchodzącym wielkimi krokami aktem, jednak jej walka była bezowocna i z góry przegrana. Książę był wyższy od niej prawie o głowę i o wiele silniejszy. Był też skrajnie zdeterminowany. Marzył o tej chwili od trzech długich dni i jeszcze dłuższych nocy. Odkąd tylko zjawił się w zamku i ją ujrzał. O ile wcześniej zastanawiał się czy aby nie zwariował, teraz nie myślał już wcale o jej uczuciach, ani o konsekwencjach swoich działań, ani nawet o tym, że łączyły ich przecież więzy krwi. Liczyło się w tej chwili tylko zaspokojenie żądzy.

Gdy znaleźli się przy łożu, Saori udało się chwycić bogato zdobiony, średnich rozmiarów, porcelanowy wazon stojący na dębowym stoliku. Uderzyła nim jak najmocniej w głowę Alberica. Dzięki temu uwolniła się z jego objęć i uciekła na drugi koniec komnaty. Chłopak, przez moment zdezorientowany, zaczął rozglądać się dookoła w poszukiwaniu dziewczyny. Stała po drugiej stronie łoża, trzymając w rękach wazon, gotowa do ataku. – Nie zbliżaj się do mnie! Nie podchodź! Ostrzegam, będę się bronić! – Krzyczała dziewczyna, a jej głos wciąż się załamywał i przepełniony był strachem. – Jesteś słodka… - zaśmiał się Alberic podchodząc do księżniczki. Chciała znów uderzyć go w głowę, lecz chłopak jednym ruchem wyrwał jej wazon z rąk i cisnął nim o podłogę. Porcelana z hukiem pękła na kawałki.

Książę podszedł do niej i starał się zdjąć z niej halkę. Saori wyrywała się i próbowała uciec. Drapała jego ręce zostawiając na jego skórze czerwone pręgi. – Chcesz, żebym rozerwał takie ładne ubranko? – Spytał Alberic, ale wcale nie oczekiwał odpowiedzi. Zdecydowanym ruchem rozerwał delikatny materiał. Jego oczom ukazało się piękne, młode ciało dziewczyny. Wpatrywał się w nie błękitnymi oczami pełnymi pasji, trzymając w ręku strzępy jej odzienia. Saori skuliła się i zakryła rękami swoje najintymniejsze miejsca. – Błagam cię, przestań… Wyjdź… To jakiś straszny sen… – Wyjąkała dziewczyna przez łzy. Jej głos był pokorny i zrezygnowany. Wiedziała co zaraz nastąpi. Choć bardzo tego nie chciała, nie mogła nic na to poradzić.

Alberic objął ją w pasie i pocałował w usta. Saori nadal wyrywała się jak tylko mogła. Starała się jednak przy tym, aby zobaczył jak najmniej  jej nagości. Wstydziła się. Czuła się upokorzona jak nigdy dotąd. – Mam dość tej zabawy, denerwujesz mnie tym szamotaniem się, bądź grzeczna i nie zmuszaj mnie, żebym Cię uderzył! – Powiedział stanowczo, zniecierpliwiony już chłopak. Nie widząc reakcji na polecenie, zadał jej niezbyt mocny cios pięścią w brzuch. Saori głośno jęknęła i próbując złapać oddech, który na moment straciła, opadła bezwładnie na jego ręce. Jej błękitne oczy napełniły się kolejną porcją łez. Alberic wziął dziewczynę na ręce i zaniósł ją spokojnie w stronę łoża. Położył na nim księżniczkę. Saori zaczęła szlochać. – Błagam… Oszczędź mi tego wstydu… – Alberic zignorował jej płacz. Patrząc na nią, rozebrał się pospiesznie do naga. Jego ciało było pięknie umięśnione i pokryte wieloma bliznami, zdobytymi podczas niezliczonych treningów i walk pod okiem mistrza. Nie odejmowały mu one jednak ani trochę uroku. Wręcz przeciwnie, podkreślały w nim męskość.

Alberic usiadł na brzegu łoża. Ręce, którymi księżniczka usilnie próbowała zasłonić swoje obnażone piersi, położył wzdłuż jej tułowia. Nie protestowała. Nie było sensu. Poza tym nie miała już siły. Chłopak pochylił się i zaczął całować łydki dziewczyny. Stopniowo kierował się coraz wyżej i wyżej. Obsypywał pośpiesznie pocałunkami jej uda, potem biodra i delikatne podbrzusze. Przejeżdżał powoli ustami po jej idealnie gładkim łonie. Był bardzo podniecony. Wolał jednak przez chwilę delektować się każdą pieszczotą, zamiast rzucić się na dziewczynę i posiąść ją od razu. Napawał się jej widokiem i kobiecym zapachem, niezwykle mocno działało na niego jej drżenie, mimo iż przepełnione było goryczą. Nie myślał o tym. Saori bardzo starała się trzymać uda złączone, napięła wszystkie mięśnie, jednak chłopak bardzo szybko poradził sobie ze stawianym mu oporem. Zaczął przejeżdżać językiem po jej wargach. Po kilku chwilach rozchylił je i obnażył różową otchłań. Zataczał językiem kółka dookoła jej kuleczki na zmianę z czułym jej ssaniem. Najintymniejsze zakamarki dziewczyny, lśniły od jego śliny oraz wilgoci z jej wnętrza. Ciało księżniczki zaczęło się bowiem mimowolnie podniecać pod wpływem dotyku jej wrażliwych miejsc palcami i zwinnych działań ciepłego, wilgotnego języka. Był dumny, że sprawia jej to przyjemność i robi się coraz bardziej mokra. Nakręcał go dodatkowo zmysłowy zapach jej podniecenia. Ona jednak nie mogła znieść pocałunków, które bolały, raniły jej niewinną duszę niczym ostrze noża. Księżniczka łkała i myślała tylko o tym by ten wieczór okazał się tylko snem. Pragnęła ten koszmar jak najszybciej się skończył.

Alberic przejechał parę razy dłonią między udami dziewczyny. Następnie oblizał swoje mokre od jej soków palce. Ich smak był niemal słodki. Ich zapach niesamowicie go pociągał i zniewalał. Chłopak uklęknął nad Saori, podpierając się na kolanach i nadgarstkach. Jego głowa znajdowała się tuż nad jej głową. Patrzył w jej nieszczęśliwe, pełne pogardy oczy, które miały ten sam kolor co jego tęczówki, na piękne włosy rozlane wokół jej twarzy na poduszce i na policzki mokre od słonych łez. Na jego szyi wisiał srebrny łańcuszek z krzyżem.

Alberic zaczął całować szyję, obojczyki i ramiona księżniczki. Zimny metal dotykał przy tym jej rozpalonego ciała. Skóra dziewczyny pokryła się gęsią skórką. Jej sutki stwardniały. Chłopak delikatnie ugniatał dłońmi obie piersi. Mieściły mu się w nich bez problemu.

Saori poczuła nagle jego twarde przyrodzenie, natarczywie muskające wejście do jej wnętrza. Ogarnęło ją przerażenie. Przeszył ją dreszcz. – Albericu, proszę, nie rób tego! Przecież jestem Twoją siostrą! Pomyśl jaki to grzech, oboje pójdziemy prosto do piekła! Błagam! Boję się ciebie! – Płakała dziewczyna. – Ciii… - Powiedział Alberic, głaszcząc ją po głowie. – Będę delikatny, obiecuję. Zobaczysz, spodoba ci się. – Alberic objął wargami jej usta i powoli zaczął wprowadzać swój duży, nabrzmiały członek do środka. Saori leżała cała spięta. Nie była na to gotowa. Poczuła bardzo silny ból, coś pomiędzy pieczeniem a rozpieraniem. Zacisnęła mocno powieki i wydała z siebie przeraźliwy pisk stłumiony przez wymuszony pocałunek. Po jej pośladku spłynęła cieniutka stróżka krwi rozcieńczona kobiecym śluzem. W tym momencie straciła cnotę.

– Ratunku, to boli! – krzyknęła, dławiąc się swoim szlochem. Dziewczyna gorzko płakała. Miała ochotę umrzeć.

– Jesteś bardzo ciasna i bardzo wilgotna. – Stwierdził książę kierując usta w stronę jej gładkiej szyi. Kolor ich włosów, które się spotkały, idealnie do siebie pasował, nie było żadnej różnicy w odcieniu. 

Pchnięcia z początku powolne i delikatne, stawały się coraz szybsze i coraz mocniejsze. Doznawane cierpienie i poniżenie były dla niej nieporównywalne z niczym innym. Księżniczka czuła pulsujący ból i gorąc. Przeszkadzało jej sapanie chłopaka tuż przy jej uchu i odrażająca woń alkoholu. Trwało to kilka minut, lecz dla niej wydawało się wiecznością.

Gdy Alberic skończył, opadł zdyszany przy dziewczynie. Saori obróciła się na bok, tyłem do niego i skuliła się w kłębek. Nadal płakała. Czuła się zhańbiona, zbrukana. Z jej wnętrza wypływało jego nasienie. – Byłaś wspaniała… - Wyszeptał z uśmiechem chłopak. Przykrył ich oboje miękką kołdrą w kolorze lawendy. Pocałował księżniczkę z czułością w odkryte ramię. Wzdrygnęła się. Ułożył się na wznak z rękami pod głową, lecz przeszkadzał mu głośny szloch dziewczyny. – Zamilcz, albo zrobię to jeszcze raz! – Powiedział z irytacją. Saori położyła sobie dłoń na ustach i przycisnęła ją drugą ręką, starając się uspokoić. Potok łez cały czas płynął jej z oczu, ale pilnowała by nie wydawać z siebie żadnych dźwięków. Za nic na świecie nie chciała przeżyć tego znowu.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Kotka Schrodingera

Klimaty zamkowo-księżniczkowe, co się dzieje, gdy książę wypije zbyt wiele wina...


Komentarze

wojtur2412/04/2016 Odpowiedz

Uwielbiam te klimaty i młodziutkie księżniczki.


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach