Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Wspollokatorka, fetysz i facesitting (rozdzial 1 i 2)

Rozdział 1 – Cicha woda...

    Magdę poznałem na pierwszym roku studiów. Mimo, iż w moim mieście była publiczna uczelnia, o dość dobrej renomie, to postanowiłem, że poszukam czegoś dalej od domu, aby się nieco usamodzielnić i móc żyć własnym życiem, bez wtrącania się rodziny w moje sprawy. Poszukiwania mieszkania przebiegły w miarę sprawnie. Po obejrzeniu kilku z nich trafiłem w końcu na to, czego szukałem - odpowiednia lokalizacja, przystępna cena i w miarę ludzkie warunki mieszkaniowe (tutaj nie miałem dużych wymagań, byle był internet i toaleta w mieszkaniu). Aby to wszystko pogodzić nie obyło się bez dzielenia się przestrzenią z kimś innym. Okazało się, że przede mną do mieszkania wprowadziła się... ona. Magda, bo tak przedstawiła się dziewczyna, z którą miałem zamieszkać, miała tak samo jak ja 19 lat i dopiero zaczynała swoją przygodę na studiach. Z wyglądu wydała mi się bardzo ładna, o miłych rysach twarzy i zgrabnych nogach, wychodzących spod krótkiej niebieskiej sukienki. Na nóżkach zdołałem dojrzeć cieniutkie rajstopy o cielistym kolorze. Całość sprawiała mocne, przyjemne wrażenie. Kiedy oglądałem mieszkanie, ona akurat wychodziła załatwiać jakieś sprawy na wydziale, więc przywitaliśmy się tylko, po czym wyszła z moim wzrokiem na sobie, który jak miałem nadzieję, był dostatecznie dyskretny i niezauważalny. Dalsza część oglądania mieszkania była już tylko formalnością. Warunki finansowe i lokalizacyjne znałem przed przyjściem, a to co zastałem w środku było do zaakceptowania. Mój przyszły pokój nosił wprawdzie widoczne ślady użytkowania, ale było czysto, a meble, mimo widocznego upływu czasu, nadawały się dla typowego studenta. Umówiłem się z właścicielem mieszkania, że się wprowadzę na drugi dzień (ponieważ miałem wykupioną jeszcze jedną noc w hotelu, z racji poszukiwań mieszkania i załatwiania innych spraw). Po podpisaniu umowy i wypełnieniu innych formalności wróciłem do swojego pokoju w hotelu. Wracając autobusem rozmyślałem jak to będzie żyć w końcu na własną rękę. Myślałem też o Magdzie. Spodobała mi się bardzo, ale nie robiłem sobie nadziei na cokolwiek. Należę do osób nieśmiałych, o dość niskiej samoocenie, więc miałem tylko nadzieję, że wyjdzie z tego chociaż dobra przyjaźń i będziemy żyć w zgodzie. Po cichu fantazjowałem sobie jednak na jej temat i tego co mogłoby się między nami wydarzyć... szczególnie jeśli jej styl ubierania był taki jak się zapowiadało.

    Następny dzień upłynął pod znakiem przeprowadzki, wizyty w dziekanacie i załatwieniu sobie biletu miesięcznego. Dopiero po południu mogłem wreszcie przyjść na swój kwadrat i oddać się temu co lubiłem robić najbardziej... graniu na kompie. Cóż, jako osoba ze skłonnościami introwertycznymi, nieco samotnicza i stroniąca od ludzi (a przynajmniej ich większych skupisk) i tak nie widziałem lepszej alternatywy. Poza tym sprawiało mi to przyjemność i satysfakcję. Potrafiłem spędzać tak większość wolnego czasu, choć zdarzało się, że znajomi wyciągali mnie na piłkę halową lub siatkówkę. Z wiekiem bardziej wkręciłem się w te sporty i inne formy spędzania czasu, ale w tamtym czasie komputer dominował bezwzględnie.

    Pierwsze dni upływały spokojnie i bez jakichś większych wydarzeń. Z krótkich rozmów dowiedziałem się, że Magda studiuje co prawda na innym kierunku i wydziale, ale znajduje się on blisko mojego. Wyszło zatem, że czasem drogę na uczelnię mieliśmy pokonywać wspólnie. Uśmiechnąłem się na myśl o tym i ona chyba to zobaczyła... po czym również się uśmiechnęła. Sytuacja ta sprawiła małe zakłopotanie u mnie i zamilkłem. Jej uśmiech wydał mi się zagadkowy, nie taki do końca przypadkowy. Próbowałem sobie wmówić, że to moja rozbujała wyobraźnia dochodzi do głosu, ale... nie dawało mi to spokoju.

    Nadszedł czas rozpoczęcia roku akademickiego. Przygotowywałem się do wyjścia. Miałem na sobie standardowy garnitur o szarym odcieniu, koszulę z kamizelką i krawatem. Zestaw jeszcze z niedawnej matury. Wyjątkowo na tą okazję użyłem również wody po goleniu, która była prezentem z niepamiętanej już przeze mnie okazji. W międzyczasie moich przygotowań zdarzało mi widzieć Magdę na korytarzu i w kuchni. Miała na sobie elegancką, czarną sukienkę, która znowu odsłaniała tylko tyle i aż tyle, żeby wzbudzić we mnie żywsze bicie serca. Na nogach był pasujący do reszty stroju materiał czarnych rajstop, choć z mojej perspektywy mogły to być również pończochy. Nie dało się tego poznać z zewnątrz, więc jak zwykle odruchowo zakładałem, że mam do czynienia z tym pierwszym. Sukienka miała również spory dekolt i pierwszy raz mogłem dostrzec, że moja współlokatorka była posiadaczką chyba idealnego rozmiaru biustu. Wtedy nie znałem się na rozmiarach, ale teraz stwierdziłbym, że było to coś pomiędzy B i C. W każdym razie dość szybko wyobraziłem sobie jej jędrne piersi na moich dłoniach i paluszkach muskających jej delikatną młodą skórę i suteczki. Trwało to może ułamki sekund, ale wystarczyło, aby moja krew zmieniła kierunek podróży i powędrowała do strategicznego miejsca, posądzanego przez niektórych o własne źródło inteligencji. Zebrałem w sobie dość odwagi i powiedziałem jej jak pięknie wygląda. Podziękowała z uśmiechem, po czym zapytała, skoro idziemy w to samo miejsce, to czy bym na nią nie zaczekał. Oczywiście się zgodziłem.

    Po wyjściu udaliśmy się na przystanek i po odczekaniu paru minut wsiedliśmy do swojego autobusu. Przez całą podróż rozmawialiśmy ze sobą. Dowiedziałem się z jakiego miasta pochodzi (niestety dalekiego od mojego), czemu wybrała ten kierunek i tą uczelnię, że czuje się tutaj trochę samotnie (oboje nie mieliśmy tu żadnej rodziny, czy znajomych), a także wymieniliśmy się paroma innymi osobistymi szczegółami. Przez cały czas nie mogłem oderwać wzroku od jej pięknych kolan, łydek i ud, przykrytych najlepszym materiałem, jaki tylko można użyć w celu podkreślenia zgrabnej linii nóg i seksapilu ich posiadaczki. Jak zwykle starałem się zerkać tak, aby było to niedostrzegalne, czyli krótkimi seriami, odwracając co i rusz głowę w innym kierunku. Wynikało to między innymi stąd, że odwróciwszy głowę w neutralny punkt, natychmiast pojawiała się ochota na ponownie zobaczenie tego pięknego widoku. Ulegałem tej pokusie stanowczo za szybko i po krótkim spojrzeniu, znowu odchylałem głowę. To błędne koło towarzyszyło mi odkąd sięgam pamięcią. Dotarliśmy w końcu na miejsce i nasze drogi dość szybko się rozeszły. Po wejściu do budynku auli rozdzieliliśmy się i ostatecznie każde z nas wylądowało w innym miejscu na sali. Po uroczystości nie udało mi się na trafić znowu na Magdę, ale widziałem, że wychodziła z grupką studentów, prawdopodobnie do jakiegoś lokalu napić się i zintegrować. Westchnąłem sobie lekko w duchu, choć nie z zazdrości. Wiedziałem, że oboje żyjemy w dwóch innych światach i jak bardzo się różnimy od siebie. Pocieszał mnie jedynie fakt, że przez co najmniej następny rok mogłem być blisko niej.

    Dalsze dni upływały normalnie, chodziliśmy na swoje zajęcia, od czasu do czasu natykając się na siebie w domu. Przez ten czas poznaliśmy się trochę lepiej i dystans się nieco zmniejszył. Widziałem, że jest bardziej towarzyską osobą ode mnie i w ciągu paru tygodni miała już swoją grupkę znajomych, z którą spędzała sporo czasu. Raz na jakiś czas wychodziła na imprezę do jakiegoś klubu. Ku mojemu zaskoczeniu, jej styl ubierania trzymał poziom nawet przy takich okazjach. Mimo, że ubierała się bardzo seksownie, widać było, że ceni sobie również elegancję i zachowywała te małe oznaki skromności. W mojej ocenie jej spódniczki i sukienki nie były wyzywające, za krótkie, ale w sam raz.

    Po pierwszym miesiącu zdarzyło się, że obejrzeliśmy wspólnie film na komputerze. Co ciekawsze nastąpiło to z jej inicjatywy. Ot, był nudny dzień, ona nie miała pomysłu jak go spędzić, a że ja czas spędzałem tak jak spędzałem, wymyśliła, że może raz dotrzymałbym jej towarzystwa w trakcie seansu. Pomysł mi się spodobał i powędrowałem z nią do jej pokoju. Oczywiście nie wydarzyło tu się jednak nic szczególnego... Zwyczajnie usiedliśmy sobie na jej łóżku, oparliśmy się o ścianę i poduszki i oglądaliśmy jakąś komedię. Tego dnia miała akurat spodnie (a to nieczęsto się zdarzało), więc moja uwaga była tam gdzie być powinna, czyli na ekranie monitora. Po filmie porozmawialiśmy jeszcze trochę ze sobą, po czym poszedłem znowu do siebie. W naszych kontaktach dostrzegałem czasem pewną nutkę czegoś co trudno mi było zdefiniować... Była dla mnie miła i w ogóle, ale tutaj było coś więcej na rzeczy. Wydawało mi się, że coś jej chodzi po głowie, że chciałaby o czymś porozmawiać lub coś zrobić. Nie byłem jednak w stanie nic z niej wyciągnąć. Tak jakby to było jakimś tabu lub wielkim sekretem, który chowała przed całym światem. Potwierdzenie tego przypuszczenia znajdowałem w naszych kolejnych posiadówach, które czasem nie polegały na oglądaniu filmów, ale na samej rozmowie. Nie ukrywam, że większość z tych spotkań była z jej inicjatywy, ale i ja zaczynałem się z czasem przełamywać i zaglądać do niej, ot tak dla nawiązania rozmowy (choć i widoki swoje robiły).

    Dalsze miesiące zbliżały nas do siebie, ale bardziej w relacji przyjacielskiej, niż romantycznej. Ja nie potrafiłem podjąć się tego, aby inaczej do niej zagadać, dać znać, że mi się podoba i jak bardzo ją polubiłem, a ona... mimo, że widziałem u niej chęci na coś więcej, nie mówiła i nie okazywała tego wprost. Może coś ją hamowało, a może po prostu czekała na mój ruch.

    Przełomem stał się pewien zimowy, styczniowy wieczór, kiedy wróciła z imprezy świętującej zaliczony egzamin. Mimo, iż zdarzało się jej przychodzić do mieszkania w stanie nietrzeźwym, to tym razem widać było po niej, że pozwoliła sobie na więcej niż zwykle. Było już bardzo późno, ale ja jak zwykle do spania się jeszcze nie garnąłem. Wszedłem do kuchni, gdzie akurat się krzątała i zagadnąłem.
- I jak tam było w klubie?
- A spoko, wytańczyłam się tak, że padam z nóg... marzę teraz tylko o szybkim prysznicu i ciepłym łóżeczku. - Odparła.
- No to łazienka jest wolna, do dzieła - powiedziałem z uśmiechem, być może lekko prowokującym. Nie wiem czy go zauważyła, bo była zajęta wstawianiem wody do czajnika.
- Dzięki, później skorzystam... teraz napiję się kawy i odpocznę chwilę u siebie. - odrzekła spokojnie.
„Kawy?” - pomyślałem - „O pierwszej w nocy?” - zachowania niektórych „kawopijców” od zawsze mnie zaskakiwały.
Potowarzyszyłem jej chwilę w kuchni i upewniwszy się, że nie będzie przeszkadzać jej moja obecność, poszedłem za nią do pokoju. Po wejściu zajęła miejsce na łóżku, tak jak do oglądania filmu z komputera, opierając się plecami o ścianę, a nogi układając swobodnie na kocu przykrywającym kołdrę. Zbliżając się do niej, aby usiąść obok, w tej samej pozycji, nie mogłem się powstrzymać od spojrzenia na obiekt moich wielokrotnych westchnień. Jej nóżki działały na mnie jak zwykle - hipnotyzująco - i w środku czułem pragnienie ich dotyku, pieszczoty, a także... czegoś więcej. Miała na sobie niebieską, rozkloszowaną sukienkę z cieniutkim, czarnym paskiem w talii i czarne, cieniutkie, lekko połyskujące rajstopy z lycry. Widok był nieziemski, ale musiałem być powściągliwy. Zawsze taki byłem. Miało się to jednak wkrótce zmienić.

Nasza rozmowa toczyła się zwyczajnie do czasu, kiedy dziwnym trafem zeszliśmy na tematy bardzo mi bliskie...
- ... a oni ciągle tylko gapili się na moje nogi. - z nieukrywanym zirytowaniem powiedziała Magda - Czy wam tylko jedno w głowie?
- No cóż... niekoniecznie jedno, ale na pewno ma to związek właśnie z nimi - powiedziałem znowu uśmiechając się. - Trzeba przyznać, że twoje działają na wyobraźnie.
Jej oskarżenie było jak najbardziej na miejscu, choć w moim przypadku... tym „jednym” w głowie było coś nieco innego, niż jej towarzyszom w klubie.
- Tak... nie wątpię. - odpowiedziała. - Szkoda tylko, że ta wyobraźnia sprowadza się tylko do seksu.
- Nie tylko, przynajmniej nie u każdego – stwierdziłem.
- Nie u każdego? A do czego się może jeszcze sprowadzać? - odparła Magda z nieukrywanym zainteresowaniem. Mówiąc to spojrzała się na mnie, co wprawiło mnie w zakłopotanie.
Przed odpowiedzią chwilę się zawahałem. Część mnie chciała powiedzieć wprost co lubię, jak to lubię, jak Magda na mnie działa, zarówno w swoim zachowaniu jak i wyglądzie. Druga część mnie mówiła, aby nie robić tego. „Po co psuć coś bezpiecznego... spokojnie pielęgnowanej znajomości, która może z czasem zostać nazwana przyjaźnią.” - tak część mojej podświadomości próbowała mnie zablokować. Po tej kilkusekundowej, wyrównanej walce zdecydowałem się na kompromis...
- No... a znasz pojęcie pettingu? - zapytałem.
Zważywszy na jej wcześniejszy zarzut, nie miałem pewności czy brnę w ślepą uliczkę, czy może...
- ...znam – z lekką niepewnością w głosie odpowiedziała moja współlokatorka.
- No to widzisz... można mieć trochę inne spojrzenie na ten temat. - Mówiąc to wpadałem w coraz większe zawstydzenie, a zarazem biłem się w wyobraźni w czoło. Przecież mogła wrzucić mnie do jednego worka z „tamtymi”.
- Co masz na myśli? Hmm...? - tym razem pewnym głosem odrzekła, znowu patrząc się na mnie.
I znowu. Tutaj zaciąłem się na tyle sekund, że prawie straciłbym okazję do powiedzenia czegokolwiek. Z jednej strony jej słowa napawały mnie nadzieją, a z drugiej przerażały. Czułem się jak na kolejce górskiej, w wesołym miasteczku, tuż przed wielkim, gigantycznym zjazdem. Takim, gdzie żołądek podchodzi pod same gardło.
- No to do czego może służyć petting... np. grę wstępną.... - mówiłem powoli - …czy jakieś inne... zabawy - dodałem. Mój dobór słów mnie dobijał.
W tym momencie wiedziałem już jakiego pytania się spodziewać dalej. Próbowałem się na nie przygotować, nastawić jakoś, zebrać odwagę...
- Inne zabawy? Jakie np.? - dość przewidywalnie odparła Magda.
- Na przykład... fetysze... - odpowiedziałem.
Dalsza rozmowa przebiegła pod znakiem intymnego zwierzania się z tego co mnie nakręcało i o czym fantazjowałem wielokrotnie. Niełatwo było mi o tym mówić, ale jak już wcześniej było wspomniane... nie to było moim największym strachem. Zwierzając się jej, wiedziałem tylko, że pozna mnie z bardzo intymnej strony i to nie musi zmieniać niczego co do tej pory nas łączyło. Może liczyłem na to, że w „najgorszym” przypadku nasza przyjaźń po prostu się zacieśni, ale nie do tego stopnia o jakim marzyłem. W każdym razie, w lekko chaotycznym tonie, poznała to na co zwracam uwagę, o czym wtedy myślę i jak bardzo chciałbym, aby prowadziło to do...
- Na prawdę? Lubisz jak... - powiedziała, zatrzymując się na ułamek sekundy.
- ...jak dziewczyna siada mi na twarzy. - dokończyłem za nią - I jak siedzi na niej... w spódniczce lub sukience, z nóżkami pokrytymi cienką warstwą materiału rajstop lub pończoch... z majteczkami przyciśniętymi do mojej buzi.
Muszę przyznać, że jak temat tabu został przełamany, to moja nieśmiałość zaczęła nieco ustępować. Nadal nie wiedziałem jednak jakie jest jej zdanie na mój temat i czy ona w ogóle brała mnie kiedykolwiek pod uwagę, w charakterze kogoś więcej niż tylko kolega-współlokator.
Nastąpiło parę sekund ciszy. Zacząłem zastanawiać się nad kolejnym ruchem, kiedy ona pierwsza się odezwała:
- W takim razie nie miałbyś pewnie nic przeciwko temu, abym sobie posiedziała na tobie w tej chwili... o tak po prostu? - zapytała z uśmiechem i to takim, że widać było, że to nie był żart.
Ciężko byłoby mój stan w tym momencie opisać słowami. Ogromne fale ciepła przeszywały moje ciało. Wiedziałem co się za chwilę wydarzy, miałem już tego niemal stuprocentową pewność. Strach powoli ustępował... nawet moje małe niedowierzanie, maluteńka wątpliwość, że może to nie było jednak na serio, nie były w stanie zakryć mojej wewnętrznej euforii. To nie była jednak chwila, z której bym się już wycofał. Spojrzałem jej głęboko w oczy...
- Chyba czytasz w moich myślach - odrzekłem również z uśmiechem. - Oczywiście, że nie miałbym nic przeciwko.
- No to dalej... kładź się.

Rozdział 2 - …brzegi rwie.

    Gdyby ktoś kiedyś zapytał mnie o moją wersję nieba, to chwile, które przeżywałem od momentu wypowiedzenia przez Magdę tych pamiętnych słów, przyszłyby mi na myśl w pierwszej kolejności. To czego nie wiedziałem w tamtym momencie o mojej rozmówczyni, to fakt, że gdy opisywałem swoimi słowami to o czym wielokrotnie marzyłem, jednocześnie mówiłem jej coś, co sama uwielbiała robić i wpasowywało się w jej styl bycia. Mówiłem m.in. o ubiorze i zachowaniach, które również jej sprawiały przyjemność, ale o których nigdy nie odważyłaby się powiedzieć ot tak. Może zresztą nie wiedziała o tym sama... może to ja jej pokazałem dopiero ten nowy świat, który ona od razu podchwyciła. Tego nie dowiedziałem się, ani wtedy, ani później. Ale dowiedziałem się w końcu, jak to jest być w raju na ziemi.


 
    Bezpośrednio po jej słowach podniosłem się i położyłem na plecach, tak że miałem ją po swojej lewej stronie. Skuliła nogi i skrzyżowała je, aby zrobić mi miejsce, a gdy już byłem gotów, niemal natychmiast się podniosła. Widziałem ją klęczącą obok mnie i patrzącą na mnie z góry. Najpierw spojrzałem na jej kolana, wciśnięte w miękką pościel i koc, po czym przesunąłem wzrok do linii, gdzie kończyła się jej niebieska sukienka. Przez krótką chwilę napawałem się widokiem jej seksownie wyglądających nóżek i lekko połyskującej lycrze na nich. Ich powierzchnia wydawała się idealnie gładka i mocno przyciemniona. Miałem ochotę ich dotknąć, ale stan w jakim byłem skazywał mnie na myślenie tylko o jednym... o tym co mnie zaraz czeka. Jej pozycja nie zmieniła się w ciągu najbliższych kilku sekund, więc zacząłem wędrować wzrokiem wyżej, po jej całej sukience, przez dekolt, szyję i w końcu oczy. Na twarzy miała lekki uśmiech. Wydawało się, że albo chce dać mi popatrzeć na nią zanim dojdzie do nieuniknionego, albo zbiera w sobie odwagę na dalsze działanie. Moje dłuższe wpatrywanie się w jej oczy podziałało i w końcu podniosła się na kolanach. Przerzuciła jedną nogę przeze mnie i zawisła chwilę nad moją klatką piersiową. W tym momencie moje łokcie dotykały jej łydek i już samo to, gdyby nie moje skupienie na niej i oczekiwanie na to co się zaraz stanie, wprawiłoby mnie w błogi stan przyjemności. Moja uwaga była jednak gdzie indziej i tylko od czasu do czasu, momentami, moja świadomość rejestrowała ten aksamitny dotyk jej ciała.

    Patrząc się cały czas na mnie zaczęła przesuwać nogi, jedną za drugą, w stronę mojej głowy. W ułamkach sekundy mój cały widok na świat zmienił się kompletnie. Leżąc tak, widziałem po swoich bokach i nade mną to, co było skryte, schowane przed widokiem każdego kto kiedykolwiek na nią patrzył. Łapczywie utkwiłem wzrok na wprost siebie, tam gdzie rajstopy miały swój szew i zaciemnione górne partie materiału. Pod nimi dostrzegłem czarne, lekko koronkowe figi, ładnie okrywające jej najskrytsze miejsce.

    Magda chwyciła rękami brzegi swojej sukienki i lekko ją podwinęła, aby widzieć moją twarz. Gdy tylko mnie zobaczyła, zaczęła lekko przerywanym ruchem zniżać się, rozchylając nogi na boki coraz bardziej i bardziej. Ostatecznie zbliżyła się tak bardzo, że poczułem na ustach i nosie jej dotyk, który następnie przekształcił się w lekki nacisk. Nie czułem jej całego ciężaru, bo wyraźnie bała się pójść na całość i cały czas uważała, czy aby na pewno mnie za mocno nie przydusza. Ja z kolej byłem już wtedy w innym świecie. W momencie kiedy jej ciało zetknęło się z moją twarzą, mój obraz stał się nieco rozmyty i nie byłem w stanie za wiele widzieć. Ostrość widzenia łapałem tylko patrząc w górę, na nią.
 
    Moja współlokatorka patrzyła się na mnie, nasycała się moim widokiem, moim poddaniem, moim dotykiem. Było to dla nas obu wielkie przeżycie. Ze swojej perspektywy widziała tylko moje oczy, nos i czoło... wszystko poniżej było przez nią zasłonięte i przyciśnięte do jej schowanej pod majteczkami cipki. Trwaliśmy tak przez dobrych parę minut, aż w końcu zarzuciła sukienkę z powrotem na moją głowę. W tym momencie moja fantazja całościowo się dopełniła. Czułem, że byłem uwięziony w małej, ciemnej przestrzeni, mając nad sobą lekko tylko prześwitujący niebieski materiał. Teraz kiedy również światło zostało ode mnie odcięte, jeszcze bardziej skupiłem się na pozostałych zmysłach. Jej zapachu, który z każdą chwilą stawał się coraz wyrazistszy, wilgotniejszy i intymny. To, plus dotyk jej ud, rajstop, majteczek i tego co chowało się pod nimi, doprowadzało mnie do maksymalnego wrzenia. Byłem tam gdzie zawsze pragnąłem być. Chciałem tylko, aby ta chwila trwała jak najdłużej, aby nie kończyła się... lub przerodziła w coś jeszcze więcej.

    Nie wiem ile to wszystko trwało. Może dziesięć minut, może pół godziny... ja bym pewnie nie zauważył nawet, gdyby godzina tak minęła. Madzia przyciskała mnie z różną siłą... a z czasem nawet pocierała lekko swoim kroczem. Uwielbiałem to i rozkoszowałem się każdą chwilą. W pewnym momencie jednak, poczułem zmniejszenie nacisku, a potem jej lekkie unoszenie się. Rozpoznając co się święci, natychmiast chwyciłem ją swoimi rękami za biodra i przycisnąłem z powrotem do siebie. O ile do tej pory było czasem słychać jej cichutkie pojękiwanie, o tyle teraz jej odgłos rozniósł się po całym mieszkaniu. Trzymając ją i przyciskając do siebie, poczułem jak podniecenie bierze u niej górę. Zaczęła pocierać się o mnie jeszcze energiczniej, jeszcze namiętniej.  Jęczała głośno, a jej ruchy na mnie były coraz żywsze.

    O ile dla mnie była to niezmiennie wielka przyjemność i satysfakcja, być w tej pozycji, w tym stanie, być wykorzystywanym przez piękną dziewczynę dla jej przyjemności, o tyle dla niej to już stawało się nie do zniesienia. Zrozumiałem to po tym, jak w pewnym momencie przerwała swoje ruchy na mojej twarzy i zmieniła pozycję. Teraz widziałem ją nad sobą, ale... od tyłu. Zaraz po tej zmianie poczułem jak ktoś grzebie mi przy spodniach i próbuje je ściągnąć. W tym momencie ja również nie pozostałem bierny i zacząłem dobierać się do jej dolnej części ubioru. Chwyciłem ją za koniec rajstop i zacząłem je zsuwać, starając się pod drodze złapać również majtki. Pomogła mi trochę, unosząc lekko swój kształtny tyłeczek. Kiedy była już naga od pasa w dół, wróciła na swoje miejsce nade mną i kontynuowała rozbieranie mnie.

    Widok, który miałem przed sobą był tak idealny, że zatrzymałem się na chwilkę, aby go podziwiać . Gdy ona była zajęta paskiem, rozporkiem i zsuwaniem moich dolnych części garderoby, ja obserwowałem jej piękny rowek, cały pokryty i lśniący od jej soczków. Tuż nad nim widziałem jej drugą malutką dziureczkę. Oba miejsca były niemal w całości pozbawione włosów. Gdybym mógł zatrzymać czas, to zrobiłbym to natychmiast i wpatrywał się w ten obrazek do woli. Ocknąłem się dopiero wtedy, gdy poczułem jej usta na moim jeszcze małym przyjacielu. Podczas, gdy ona zaczęła się nim bawić, lizać go, ssać główkę, ja zacząłem całować i lizać jej słodką, soczystą muszelkę. Mimo, że jej podniecenie i gotowość było widać jak na dłoni, nie zabrałem się od razu za najważniejsze miejsce. Najpierw dałem sobie czas i zwiedziłem jej zewnętrzne wargi, liżąc, ssąc i całując je na kilka sposobów jakie przychodziły mi na myśl. Dopiero, gdy nacieszyłem się nimi, zbliżyłem się do środka. Mój języczek bawił się wchodząc i wychodząc z jej dziurki, a z czasem... co i rusz zacząłem „zaglądać” języczkiem do jej guziczka.  Moja zabawa, „to środek, to brzeg, to guziczek” nie trwała jednak za długo. Gdy poczułem, że mój „mały” nie był już mały i był zdecydowanie poza możliwością zmieszczenia się w jej buzi (chyba, że równocześnie w gardle), skupiłem całą swoją uwagę na jej najczulszym punkcie. Z początku jej reakcja była tak gwałtowna, że na moment wypuściła mnie ze swoich ust, ale po paru sekundach wróciła do swoich pieszczot. Po jej zachowaniu poznałem, że już nie może być daleko i zacząłem nieco przyspieszać swoje ruchy. Muskałem i lizałem językiem jej guziczek najlepiej jak potrafiłem. Palcami próbowałem odsłonić ją jeszcze bardziej, choć w tej pozycji nie było to tak skuteczne jak bym chciał. Mimo tego, widziałem jak coraz trudniej było jej skupiać się na lodziku. Coraz głośniej jęczała i przerywała robić mi dobrze, aby wydać kilka lekkich okrzyków. W pewnym momencie udało mi się znaleźć taką kombinację nacisku, ruchu i kierunku, że kompletnie przestała się mną przejmować i skupiała się już tylko na tym, co jej robiłem, tam na dole. Wszystko nabierało tempa. Czułem jej skurcze, jej zwiększający się nacisk na mnie i jej głośny orgazm. Moje usta, mój nos, moje policzki, wszystko było mokre i ciepłe, tak jak jej cipka.

    Gdy jej spazmy dobiegły końca, legła na mnie, z głową w moich nogach. Jej słodka pupcia oddaliła się ode mnie na tyle, że nie mogłem kontynuować już swoich działań, więc, będąc nadal pod ciężarem jej ciała, poświęciłem uwagę temu do czego dostęp miałem.  Całowałem jej nogi, jej uda... to z lewej strony, to z prawej. Ocierałem się o nie swoimi policzkami. Lubiłem czuć dotyk jej skóry, smakować ją w różnych miejscach. Marzyłem teraz w zasadzie tylko o jednym... aby powtórzyć to samo co już było... aby jeszcze raz usłyszeć ją w ten sposób, aby zobaczyć jej rozkosz płynącą z moich działań.  Pomyślałem, że uda mi się to, gdy Magda, po krótkiej przerwie, podniosła się i wróciła na poprzednią pozycję. Znowu miałem ją nad sobą i znowu miałem dostęp do swojego malutkiego raju, gdy poczułem, że i ona wznowiła swoją „pracę”. Tym razem jej reakcja na moje pieszczoty była dużo bardziej subtelna i nie odrywała się już od mojego przyjaciela. Postanowiłem zatem spróbować czegoś innego. Podczas, gdy ona doprowadzała mnie do szaleństwa i niesłychanej rozkoszy swoimi ustami, ja skierowałem uwagę na jej drugą dziurkę. Sięgnąłem języczkiem najmocniej jak się dało i zacząłem lizać. Widać, że to ją zaskoczyło, ale... nie przestawała mnie ssać i pieścić. Czułem jak czasem zmienia tempo, jak próbuje różnych podejść, lizania, całowania, brania to w ręce, to w buzię. Gdy jednak zaczęła go jednostajnym ruchem wsuwać i wysuwać ze swoich ust, wtedy dopiero poczułem, że się zbliżam. Kiedy poczułem, że punkt „bez odwrotu” nadchodzi, przerwałem swoje zabiegi na niej. Wiedziałem, że teraz nadciągnęła moja kolej na zakłócanie ciszy nocnej. W końcu stało się. Poczułem skurcze w środku, ruch mojego nasienia na zewnątrz i ogarniający całe ciało orgazm. Moje jęki i krzyki byłyby dużo cichsze i krótsze gdyby nie to, że po moim dojściu nie wypuszczała go z ust, tylko kontynuowała swoje ruchy, aż do ostatniego spazmu i do ostatniej kropli. Kiedy mięśnie mi się rozluźniły opadłem głową na łóżko.

    Podczas, gdy ja leżałem tak pełen satysfakcji i spełnienia, Magda podniosła się lekko, obróciła i położyła obok mnie. Zobaczyłem jej śliczną twarz i małe ślady mojej spermy na jej policzku. Nie zważając na nic zbliżyłem się i zacząłem ją całować. Pomyślałem sobie, że to ironia, że dopiero teraz możemy posmakować nawzajem swoich ust. A było to uczucie równie niesamowite jak wszystko co się do tej pory działo. Nasze języki nie mogły się sobą nacieszyć, nasze usta nie mogły się od siebie oderwać, a nasze zęby przygryzały wzajemnie nasze wargi. Całowaliśmy się tak długo i namiętnie, aż moje ręce zaczęły same wędrować po jej całym ciele.
- Dosyć. - przerwała nagle nasz pocałunek - Jutro rano musimy wstać na wykład. To ostatni w tym semestrze. Musimy na nim być.
Wypowiadając te słowa, równocześnie wstała i zaczęła zbierać się do łazienki.  Po tych słowach zauważyłem lekki uśmiech na jej twarzy. Podobny zresztą miałem zapewne na swojej. Przed nami zapowiadał się jeszcze co najmniej jeden cały semestr wspólnego mieszkania. Pomyślałem tak i poczułem dreszcz na plecach. Był to jednak bardzo przyjemny dreszcz.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Mateusz (fsman)

Publikuję 1 i 2 rozdział z 3 planowanych.

Wszelkie uwagi mile widziane.

Tagi: seks, fetysz, uległość, femdom, facesitting, rajstopy, spódniczki, sukienki, minetka, pieszczoty


Komentarze

3telnick9/09/2016 Odpowiedz

Witam. Pierwsza część opowiadania jest całkiem niezłym wprowadzeniem, choć na studiach jest rok akademicki, a nie szkolny. Co do drugiej części się nie wypowiem, bo fetysz to nie mój temat. Za to mam jedną uwagę techniczną - co to za formatowanie? Czyżby ta strona akceptowała je wraz w wklejonym tekstem? Jeżeli tak, to lepiej, aby \"po drodze\" zaliczał on notatnik, gdyż obecnie jest to po prostu nieczytelne bez powiększenia 150%. A teraz pisz część trzecią. Pozdrawiam.

Berni10/09/2016 Odpowiedz

Dużo ładnych szczegółów i smaczków. Wszystko ładnie opisane, świetne opowiadanie. Pisz więcej, nie mogę się doczekać kolejnych. ;)

Dziękuję za komentarze. Błąd ze sformułowaniami szkolny/akademicki poprawię razem ze wstawianiem 3 rozdziału, który też wyląduje w tym opowiadaniu. Każda edycja musi przejść przez moderację, więc się wstrzymam z tym jeszcze (aż napiszę rozdział).
Co do formatowania, to nie mam pojęcia czemu takie jest. Na wszelki wypadek wkleję później całość korzystając z rady o notatniku (z tego co pamiętam wklejałem tekst bezpośrednio z OpenOffice).

3telnick25/09/2016 Odpowiedz

Skoro wklejałeś bezpośrednio, to zapewnie stało się tak, jak napisałem. Przepuszczenie tekstu przez prymitywny edytor, taki jak notatnik, usuwa formatowanie. Możliwe również, że edytor opowiadań na tej stronie ma funkcję wklejenia tekstu bez formatowania. Co do samej edycji, sugeruję wstawić część trzecią jako osobne opowiadanie, dzięki czemu trafi ono na pierwszą stronę i więcej osób je przeczyta.

Jak widać rada pomogła, tekst już jest normalnej wielkości, dzięki wielkie :-).

Skorzystałem również z drugiej rady i część trzecia jest już opublikowana jako osobny tekst.
Dziękuję za komentarze i życzę miłego czytania :-)


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach