Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





MW-Preludium Rozdzial I Kaska

Dzwoni po tygodniu.

– Cześć, tu Kasia z basenu, pamiętasz mnie?

– Jak mógłbym zapomnieć! Wręcz rwę się do walki – śmiech w słuchawce.

– To jak się spotkamy? - Podaję adres.

– To taki dom w dużym ogrodzie, za wysokim płotem i żywopłotem.

 – I za siedmioma górami?

 – Nie nie, całkiem blisko centrum, zobaczysz. Bramkę zostawię uchyloną, potem zatrzaśnij, wal śmiało do drzwi. Chyba, że zobaczysz mnie przy basenie.

- To masz tam i basen? – Dziwi się - To co robiłeś na pływalni?

- Poszedłem spotkać ciebie.

– Żartujesz?!

– No przecież spotkałem! Poza tym nie mam trampoliny, basen jest płytszy i samemu czasem nudno.

- To sam mieszkasz?

– Sam, tak jakoś wyszło.

– No to do zobaczenia.

- Do zobaczenia kiedy?

– A właśnie, mogę po szkole, kończę jutro wcześnie, w południe.

- Będę czekał.

        Pogoda dopisuje, czas spędzam więc nad basenem. Żeby jeszcze dziewczyna dopisała – dzień zapowiada się doskonale.

Pojawia się jednak – w szortach na opalonych długich nogach, bluzeczce na ramiączkach i, o zgrozo, w staniku.

- Po co ci ten stanik? – Wypalam bez zastanowienia.

- Ze szkoły idę, nie miałam gdzie zdjąć, normalnie nie noszę – odpala z błyskiem w oczach.

- To wolę normalnie – śmiało sięgam jej pod bluzeczkę na plecach i rozpinam stanik, zręcznie się z niego wysuwa.

- I o to chodzi – dodaję, patrząc, jak uwolnione sutki próbują przebić materiał bluzki. Musi być nieźle podniecona. Pokazuję w stronę basenu.

 – Wykąpiemy się?

- Chętnie, specjalnie wzięłam kostium, bo powiedziałeś o basenie. Gdzie się mogę przebrać?

- Po co przebrać? Wystarczy się rozebrać.

- Ale… rozgląda się – nie chodzi o ciebie, ale…. Dom, ta przestrzeń wokół, miasto przecież.

- Za szczelnym, wysokim płotem i żywopłotem. Furtkę zatrzasnęłaś?

– Tak.

– No to możesz się kąpać nago! - Zzuwa sandałki, gdy tymczasem ja manipuluję przy jej szortach, opadają na trawę. Zostaje w bluzeczce i białych stringach. Podziwiam jej perfekcyjny tyłeczek. Opalenizna sięga aż tutaj, musi mieć jeszcze skromniejsze bikini albo opala się nago. Postanawiam sprawdzić. Pod stringami znajduję biały trójkąt z wypukłością wzgórka łonowego pośrodku, Pagórek porastają czarne kędziorki. Czyli jednak nie opala się nago. Pewnie właśnie to skromniejsze bikini ma ze sobą, musi w nim wyglądać fantastycznie....

Nie - decyduję, nie będę przecież ubierał dziewczyny na pierwszej randce, jak już mam ją nagą. Patrzy wraz ze mną na swoje łono

– Mało tego futerka!

- Małe jest piękne – stwierdzam i głaszczę jej wzgórek i tę czuprynkę, po czym, nie widząc oznak protestu wsuwam rękę między uda, dotykam cipki, wreszcie obejmuję ją całą dłonią.

- Witam się z przeciwnikiem – wyjaśniam.

- Czyli mówiąc wprost, witasz się z moją cipą. Tak, jak na basenie. Tym mnie właśnie ująłeś.

- No tak, tą ręką – mówię, dalej ściskając tę cipę.

- Mówiąc „tym” mam na myśli, jak godzisz dobre maniery z lubieżnym zachowaniem.

- A wstydzisz się?

– Właściwie to nie, już nie.

- Bo, widzisz, to nie było lubieżne zachowanie, to dobre maniery kazały mi przywitać się z twoją cipą – śmiejmy się oboje.

- Pozwolisz, że ja też powitam przeciwnika – zagląda do moich kąpielówek.

-Najwyższy czas, już się ledwo mieści!  - Zsuwa mi gatki. Dyszel dumnie celuje w bezchmurne niebo.

- Duże jest piękne – stwierdza zdecydowanie. Łapie go w połowie i nie mogąc się powstrzymać, leciutko przesuwa dłoń w górę i w dół.

- Czyli mówiąc wprost, witasz się z moim kutasem. Śmieje się.

– Sama się prosiłam. Zaciska drugą dłoń na moim worze.

– Teraz witam się z twoimi jądrami!  - Najwyraźniej jest już całkiem rozluźniona.

– Mieliśmy się kąpać, pamiętasz jeszcze? Łapie mnie teraz dwoma rękoma za pałkę.

– Zaciągnę cię do basenu, korzystając z tego dyszla – A potem mnie wyciupciasz!

- Wypieprzę!

- Wypierdolisz!

- Wyrucham!

- Wyjebiesz!

- Wygrzmocę!

- Zerżniesz!

- Wydupczę!

- Wyjebiesz!

- Puknę!

- Zapniesz!

- Wychędożę!

I tak to się licytując, zażywamy kąpieli w basenie. Moje ręce poznają jej ciało, gładkie, zwłaszcza od wewnątrz, uda, malutkie piersiątka, płaski brzuszek z rozkoszną dziurką pępka, sprężyste, opalone pośladki, biały rowek pomiędzy nimi zakończony następną dziurką – małym słoneczkiem.

- Wygląda na to, że dobraliśmy się jak dwa ziarnka w korcu maku.

- Dwa zepsute ziarnka. – Precyzuję ze śmiechem.

- Dawno się tak dobrze nie bawiłam, właściwie to nigdy się tak nie bawiłam.

- Masz na myśli zabawy erotyczne?

- A co to są zabawy erotyczne? Nie, nie jestem dziewicą, ale ten cały mój dotychczasowy seks był żałosny. Miałam dwóch chłopaków, szybki numerek w toalecie zakończony przedwczesnym wytryskiem, cienki chujek, który zamiast do cipki, pcha się do tyłka, bo pomylił drogę, lodzik na ławce w parku przez rozporek czy przetrzepanie kutasika pod ławką w klasie. I co to jest orgazm?

- Pójdź ku mnie dziecię, zaprawdę pokażę ci, co to orgazm!

Podsadzam ją tak, że siada na krawędzi basenu.

– Najpierw przyjrzyjmy się twojemu motylkowi. Rozchyl uda jak najszerzej.

Cipka Kasi jest imponująca, tuż nad rozkoszną dziurką zwykle ukrytą skromnie między pośladkami - łaskoczę ją delikatnie czubkiem języka - zaczyna się długa, ciasna szparka okolona różowiutkimi wargami sromowymi imponującej grubości. W połowie cipki wydłużają się znacznie. Odchylam je delikatnie na boki. W połączeniu z imponującą łechtaczką, sterczącą dumnie powyżej, całość istotnie jest jak rajski motyl. Którego niebawem zerżnę. Dzielę się z Kasią tymi obserwacjami. Opis jej własnej cipki i zapowiedź tego, co z nią niebawem uczynię, przekłada się na delikatne pulsowanie jej motylka. Podnoszę rękę, wsuwam palce do jej lekko rozchylonych ust

 – Poliż proszę. Jej języczek smyra mi po palcach. Ociekają śliną.

- Teraz zbadamy motylka. Przesuwam palcem delikatnie wzdłuż szparki. Motylek zaczyna drżeć. Zjeżdżam na sam dół i pcham głębiej, do pochwy. Obejmują mnie kurczliwe ścianki.

– Ciasno tutaj – chwalę. W odpowiedzi motylek trzepoce skrzydełkami. Zostawiwszy palce tam, gdzie im było tak dobrze, wędruję  wzrokiem wyżej.

– A cóż tu nam tak pięknie wyrosło? Sprawdzimy!

Zakreślam pętelki wokół czubka łechtaczki, czasami przemykając po nim językiem, jakby mimochodem. Potem, dla odmiany sunę szeroko językiem po całości, od wspomnianej rozkosznej dziurki w dupie aż po czuprynkę na łonie. Kasią wstrząsa. Teraz zanurzam język głębiej sunąc nim wzdłuż szpary. Zasysam po kolei skrzydła motylka, jakież są rozciągliwe, mam wrażenie, że frędzelki łaskoczą mnie w gardle. Wracam do łechtaczki, znów językiem po całości, i tak dalej. Płynąc językiem przez głębiny cipy wyczuwam nowy smak. Patrzę – tak, strużki lepkiej wilgoci już sączą się z głębi. Kasia jest prawie gotowa. Wracam zatem do pieszczenia łechtaczki. Gdzieś z głębi cipki nadchodzi trzęsienie ziemi. Kasia krzyczy i łapie mnie za głowę, nie może tylko zdecydować, odpychać mnie czy przeciwnie, przyciągać, nie wiedząc, czy jest w stanie wytrzymać następne fale rozkoszy. Wreszcie zaciska konwulsyjnie uda, chcąc się jednocześnie pozbyć mnie z krocza, ale jestem szybszy, błyskawicznie przyciskam twarz do jej cipy. Jej wargi sromowe przyklejają się miłośnie do moich policzków, łechtaczka zatyka nos. Mój język porusza się wytrwale, głęboko w czeluściach motylka. Moje ręce pieszczą cycuszki, czuję twardość sutków. Kasia zaciska uda tak mocno, że choćbym chciał, nie oderwę się od jej krocza. A wcale nie chcę. Teraz już jęczy z rozkoszy non stop. Wreszcie drżenie ustaje, powoli rozchylają się uda, zostaję uwolniony ze słodkiej niewoli.

- Pocałuj mnie – prosi.

Ściągam ją na powrót do wody, przytuleni całujemy się gwałtownie. Wkrótce nasze języki zwierają się w miłosnym tańcu, pieszczę jej pośladki, sunę dłonią między nimi, ona nie pozostaje mi dłużna. Przesuwa dłonią po mym dyszlu. Doprowadza go do poprzedniej doskonałości.

- Nie wiedziałam, że to takie cudowne, że można tak odlecieć.  

– Dziękuję za taką ...Wyczerpującą odpowiedź na moje pytanie.

- Cóż, żeby odpowiedź była wyczerpująca, powinna być dogłębna. Unoszę ją tak, by objęła nogami moje biodra, Jednym pchnięciem wprowadzam swój dyszel głęboko w czeluść jej rozgrzanej cipki aż dobijam do dna. Pomaga mi w tym pchnięciem bioder. Wziąłem ją więc w wodzie, ale teraz, nie zaprzestając poruszać dyszlem, wychodzę po schodkach z basenu i kładę ją na materacu. Podnosi wysoko nogi, zaplata je na moich plecach. W tej pozycji też dobijam dna i postanawiam już jej nie zmieniać. Znajdujemy wspólny rytm, nie za szybki, nie za wolny, w odpowiedzi na moje pchnięcia wyrzuca biodra do przodu, moja grucha regularnie obija się o jej tyłek. Wokół unoszą się typowe odgłosy udanego rżnięcia – regularne kląskanie – efekt poruszającego się w mocno wilgotnej piździe tłoka, głuche łupnięcia gruchy, oraz te nieregularne – coraz to szybsze dyszenie, sapnięcia, coraz częstsze pojękiwanie oraz oczywiście popierdułki, gdy wpompowywane do pochwy powietrze wydostaje się stamtąd, bynajmniej nie w dostojnej ciszy. Tę względną ciszę przerywają nasze urywane rozmowy: rżnij mnie, o taak, szybciej, już nie mogę, najpierw cię przerżnę na wylot, ruchaj mnie do spodu. Wreszcie Kasia zaczyna się prężyć, ma problem z nogami, Rozkosz każe je coraz bardziej zaciskać, chuć - rozkładać, na koniec rozkładaniu staje na przeszkodzie sytuacja w cipie. A tam wrze. Orgazm nadchodzi z siłą lawiny, Kaśka intonuje wysokie „c”

- Oho! Ostatni dzwonek, za chwilę Kasia mi ucieknie, a ja zostanę z pełnym bakiem. Kasia jakby słyszy moje myśli, zaczyna dziko pracować biodrami, ścianki pochwy napierają na mnie w mocnych skurczach. Pomaga mi też werbalnie.

– Spuszczaj się! Teraz! Tryśnij we mnie! Zalej mnie spermą! Błaaaaagam!

No cóż, skoro pani prosi... Pała mi stoi jednym cięgiem, praktycznie od przyjścia Kasi, Jaja nabrzmiałe, moszna jak kamień....Wytrysk był przepotężny. Kaśka musiała poczuć ten strumień walący w macicę, bo aż się wzdryga. Posuwam ją jeszcze kilka razy dla porządku oraz by równomiernie naoliwić jej pochwę i zalegam powoli mięknącym wężem w jej głębinach.

- Uff – sapie Kasia – to było....rzeczywiście dogłębne. Czuję macicę, pochwę mam całą rozciągniętą i sflaczałą, dupę obitą, jaja masz z mosiądzu? - Roześmiałem się.

– Już nie. A takie objawy są normalne po dobrym rżnięciu, twoja cipka za kwadrans będzie gotowa na następne, masz to, jak w banku, gorzej ze mną.

Leżymy tak dłuższy czas, rozmawiając.

- Jak dobrze, że się zdecydowałam. Że odważyłam się ciebie zaczepić, tam, na basenie.

– No, raczej szybko musiałaś się decydować

- Prawdę mówiąc to od jakiegoś czasu szukałam okazji, kogoś takiego jak ty, faceta, który mnie zerżnie, aż mi wióry z dupy polecą.

– Teraz poleciały ci z cipy, ale z dupy też polecą

– Obiecujesz? Zerżniesz mnie w dupę?

– Obiecuję.

- Na tym basenie to i chciałam i się bałam, zaczęłam, ale nie wiedziałam, co robić dalej.

– Zauważyłem.

– Jak złapałeś mnie za cipę, byłam równocześnie przerażona i szczęśliwa. A teraz jestem tylko szczęśliwa. Nauczysz mnie wszystkiego? Możesz ze mną robić, co chcesz, dam ci to na piśmie.

No, ta laska spadła mi chyba z nieba, taka młoda i taka chętna, przed nami wielka przyszłość.

- Oczywiście, uczenie ciebie, to będzie sama przyjemność. – Szepcę jej

w uszko. – Możemy zacząć od razu. Mówiąc to wyślizguję się z niej ostatecznie i zalegam na wznak obok. Kaśka patrzy łapczywie na moją pałę. Sięga ręką i maca. Nie jest już tak sztywna, ale i nie skurczyła się zbytnio, jest natomiast bardzo śliska.

- Mam ogromną ochotę pocałować twojego kutasa.

- Przyznaj się, że masz apetyt na moją spermę. Rumieni się, ale nieśmiało kiwa głową i wysuwa język.

- Jak już to robisz, to zrób to dokładnie – Przyciągam ją do swojego podbrzusza. Jeszcze bardziej wysuwa język i zaczyna zlizywać spermę długimi pociągnięciami. Kasia chce być dokładna. Najpierw wpycha mi wibrujący języczek w dupę - od czego pała mi natychmiast sztywnieje - po czym zagarniając językiem spermę sunie po kroczu, jajach, wzdłuż kutasa aż do główki, gdzie zatrzymuje się na chwilę, nasuwa wargi na czubek i szybkimi ruchami języka doprowadza mnie do szaleństwa. Podkładam jej rękę z wyciągniętym do góry kciukiem pod tyłek, osiada na nim łapczywie, kciuk wsuwa się w cipę. Kasia się wierci, trze kroczem o moją rękę. Rozpłaszcza łechtaczkę na mojej dłoni, mój kciuk penetruje jej pochwę. W końcu usatysfakcjonowana Kasia wstaje i ciągnąc mnie za dyszel pyta.

- Którędy pod prysznic?

* * *

W łazience chwyta do ręki maszynkę do golenia.

– Nie żal Ci twoich kędziorków? Wyglądają jakby dopiero co wyrosły.

- Nie, nie, to chodzi o twoje jajeczka. Uśmiecha się lubieżnie ale i rumieni dodając.

– Trudno z nich wszystko zlizać, gdy są takie zarośnięte.

- Tak ci smakowało to „wszystko”? Kiwa energicznie głową, jeszcze bardziej zaczerwieniona.

- Nie wstydź się. Ty też mi bardzo smakujesz, niby dlaczego tak się przyssałem do Twojej cipki?

– To dlaczego tyle zmarnowałeś – Śmieje się – Całą twarz masz błyszczącą od moich soczków.

– Masz rację, niech się nie marnują, zliż je. – Zażądałem - Spróbuj, jak smakujesz. Całkiem zapomniała o goleniu. Zarumieniona zaczęła delikatnie ale i dokładnie wylizywać moją twarz.

- Dobre ale… smaki mi się mieszają, mam jeszcze resztki twojej śmietanki w buzi.

- Daj spróbować. – Zaczynamy się całować, głęboko wchodzimy w siebie językami, wymieniamy się śliną zaprawioną naszymi smakami. - Znów ze mnie cieknie – mówi Kasia gardłowym głosem.

– Wiem, trzymam rękę „na pulsie”. Wyjmuję palce z  cipki i daję do spróbowania.

- Dobre te moje soczki -  mówi, zlizując je starannie – Ale twoje lepsze. Ruchliwy języczek na moich palcach i to, co mówi sprawia, że maszt mi twardnieje na kamień. Kasia odciąga go palcem od mojego brzucha i puszcza. Klasnął aż miło.

- Nie marnujmy takiego skarbu – mówi -  popieprzymy się trochę? Przenosimy się do sypialni. Kładę się wygodnie na wznak.

– Nadziewaj się. Teraz ja sobie leżę, a ty tańczysz na rurze, jasne!

– Tak jest szefie! Przysiada na mnie okrakiem, łapie mój dyszel, celuje nim w krocze i nasuwa się gładko. Jej cipa nieporównanie ciaśniejsza, niż jeszcze przed chwilą ale równie mokra, zaciska się miłośnie na mojej pale. Kasia zaczyna się równomiernie podnosić i opadać.

- Poczekaj, spróbuj inaczej. Podpieram jej piersi rękoma.

- Cycki się nie ruszają, ja je przytrzymam, mówiąc najprościej, postaraj się kiwać samą dupką.

- Tak dobrze? 

- Tak, o to chodzi

- Trochę to męczące.

- Kwestia treningu, będziemy trenować do skutku. Zauważ przy tym, że teraz twoja łechtaczka też coś z tego ma. Spojrzała pod siebie.

- Rzeczywiście, twój kutas ją pociera, jak idę w górę

- A ja mam wrażenie, jakbyś szorowała go krawędzią cipy. Zmień pozycję.

- Ale to ja mam cię ujeżdżać.

- I będziesz. Tylko się obróć. Teraz będę miał wspaniały widok na twoją, jak to powiedziałem, kiwającą się dupkę.

Kasia unosi się nieco i obraca na moim dyszlu. Ponownie zsuwa się po nim do samego dołu.

- Aż żałuję, że sama jej nie zobaczę, moja kiwająca się Dupka to musi być coś.

- W końcu zobaczysz – Odpowiadam tajemniczo.

- Aha, zamontujesz lustra? Milczę. Wszędzie w domu i przy basenie były ukryte kamery, pomysł poprzedniego właściciela – paranoika. Korzystam z nich teraz - nie ma jak to miłe wspomnienia przy waleniu konia. Zamierzam jej to zresztą powiedzieć. Jak się lepiej poznamy.

Klepię ją w tyłek

 – Zasady te same. W drogę! Dupka posłusznie zaczyna się kiwać.

Co za widok! Widziałem w tej pozycji rozmaite dupy, żadna jednak nie dorównywała Dupce. Perfekcyjny kształt. Prawie każda dupa wygląda w tej pozycji dość rozlaźle, Dupka jednak zachowuje idealne proporcje. Pomiędzy rozchylonymi teraz półkulami pośladków biegnie idealny wręcz, gładki, biały rowek. Zmierza wprost do rozkosznego, różowego słoneczka zwanego trywialnie dziurą w dupie.

- Będę ci lizał dupę – stwierdzam pod wpływem impulsu.

- Chcesz teraz? Już podaję  - odpowiada rozbawiona.

- Nie, nie teraz Kasiu, później. Na razie musi mi wystarczyć sam widok.

A jest na co popatrzeć. Mojego kutasa obejmują miłośnie Kasine wargi. Dzyndzle ciągną się, lepkie, po dyszlu przy ruchu Dupki w górę, rozciągając się przy tym. Gdy Dupka opada, czasem przyklejone do mojego berła, podwijają się i znikają wraz z nim w czeluściach pizdy, czasem, odklejone, opadają łagodnie wraz z Dupką, by wreszcie zniknąć w moich włosach łonowych. Kutas wysuwając się z Dupki ciągnie za sobą delikatny pierścień sromu. To jest kawałek naprawdę świeżego mięska. I ani grama zbędnego tłuszczu. To musi być naprawdę młoda Dupka. Czuję, że dochodzę.

- Teraz szybko! Złaź z masztu i odwróć się do mnie. Wyciągnij język, oprzyj o niego czubek pały i dokończ ręką! - Wystarczają trzy pociągnięcia Kasinej rączki i strumień spermy tryska jej do ust. Wcelowała dobrze, nic nie uroniła. Przełyka, otwiera szeroko buzię, by pokazać, że nic nie zostało. Lekcja skończona. Lecz Kasia jest teraz nienasycona.

- Chciałeś mi lizać dupę – przypomina.

- Dawaj!

- Już podaję! - Kasia klęka tyłem do mnie, wypina Dupkę, Wtulam w nią twarz, zwilżam językiem rozkoszny biały rowek, czuję pod językiem każdy promień rozkosznego słoneczka. Słodka jest ta Dupka!

Po wzmiankowanym wyżej lizaniu udaje nam się wreszcie bez dalszych przeszkód wziąć wspólny prysznic.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Maciej Wijejski

Komentarze

Ekscytujący opis zabaw erotycznych. Ale masz pan fantazję! Powalająca!


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach