Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Zapamieta na cale zycie...

— Nie musisz tego robić — powiedziałem, drżąc na całym ciele i z trudem wypuszczając powietrze przez zaciśnięte gardło .
— Ale bardzo chcę — wyszeptała mi do ucha niespokojnym rwanym szeptem. Przed chwilą rozpięła mi nerwowo rozporek. Teraz w czułych dłoniach trzymała mojego penisa i z wolna przyklękała przede mną...

W Julii kochałem się jeszcze w liceum. Ona też czuła coś do mnie... Nie wyszło z tego nic, nawet jeden pocałunek, bo oszukał nas świat i ludzie... Oszukał nas jeszcze w liceum jej obecny mąż... Wtedy byłem zbyt nieśmiały, by powiedzieć jej cokolwiek wprost, więc wysyłałem anonimowe listy z wierszami. Oczywiście domyślała się, że to ode mnie, ale i ona była raczej cichą, nienarzucającą się dziewczyną, trochę zbyt niepewną siebie... Jej obecny mąż, Rafał, już wtedy kręcił się koło niej... W swej naiwności powiedziała mu o tych listach, jak dobremu koledze-powiernikowi... Idiota śmiał się potem ze mnie, że ładne wiersze piszę.

Od tego momentu zacząłem ją przegrywać. Odwróciła się ode mnie, zmieniła towarzystwo na płytkich znajomych Rafała. Unikała spotkań ze mną nawet na szkolnym korytarzu. Unikała mojego wzroku. A kiedy już jakimś cudem nasze oczy spotkały się, widziałem w jej źrenicach żal i wyrzut... Byłem zbyt nieśmiały, by coś wyjaśniać i zbyt szanowałem jej decyzję.

Spotkaliśmy się przypadkowo pod koniec studiów. Ja powoli układałem sobie życie, ona była już od dłuższego czasu zaręczona z Rafałem, co wiedziałem od chętnie plotkujących znajomych i co podświadomie wypierałem z własnych myśli. Los sprawił, że jechaliśmy jednym autobusem z Łodzi do Gdańska. Zauważyliśmy siebie już na dworcu. Autobus odjeżdżał spod Fabrycznego. Nie zapomnę tego szczerego uśmiechu i szczęśliwych oczu Julki. Ja z całą pewnością wyglądałem podobnie, widząc ją. Rozmawialiśmy początkowo bardzo ogólnie. Z resztą ważniejsze od tematu rozmowy, było samo to, że mogliśmy pobyć razem. Często się uśmiechała i odpływałem, kiedy to robiła — uśmiechała się w taki sposób, że było widać jej białe zęby i delikatnie wysunięty, przygryziony czerwony świecący języczek... Nie wiem, ile razy chciałem ją pocałować.

Powietrze wibrowało między nami potężnie od emocji. Z bijącym w szalonym tempie sercem i zupełnie bez wprowadzenia zapytałem ją o to, co się stało z nami w liceum...? Starałem się, by zabrzmiało to jak żart, ale moje emocje sprawiły, że zabrzmiało to tak poważnie,jak to tylko możliwe. Julia w jednej chwili bardzo posmutniała, w jej oczach zobaczyłem ten sam żal, ten sam wyrzut, co na licealnych korytarzach... Zapytała mnie prawie złym głosem:
— Po co wysyłałeś mi tamte wiersze...? — miała wyraz twarzy, jakby sprawa z listami była nie starsza niż tydzień czy dwa. Pomyślałem, że musiała często wracać do tamtych chwil. — Powiesz mi, po co były te "jaja"?
— Nie rozumiem. — byłem zupełnie zbity z tropu.
— Robiłeś sobie ze mnie żarty z kolegami. To bolało. — patrzyła na mnie i wyraz jej twarzy łagodniał z sekundy na sekundę. Ciągle nic nie mówiłem, próbowałem tylko zrozumieć, o co jej chodzi, bo nie miałem pojęcia, o czym mówi. — To były żarty, tak?
— Nie, to nie były żarty... Wszystko na poważnie... — odpowiedziałem prawie płaczącym szeptem.

Przestała patrzeć na mnie. Najpierw usiadła prosto na fotelu, potem przymknęła oczy. Oddychała głęboko przez kilkanaście sekund, a następnie, trwając w tej pozie, powiedziała do mnie:
— Rafał, Maciek i reszta mówili, że robisz sobie ze mnie żarty. Wysyłasz te listy i wszystkim o tym mówisz i że ty i Paweł macie z tego niezły ubaw... — mówiła to z ogromnym spokojem. Skończyła i wyraźnie czekała na moją odpowiedź, choć w tej chwili dobrze już ją znała... Na mojej twarzy nic nie potrafiło się nigdy ukryć... Miałem oczy szczere do bólu i niezdolne do kłamstwa. A ona teraz w te oczy patrzyła i czytała z nich odpowiedź na swoje pytanie...
— Ktoś cię okłamał. — powiedziałem, nie chcąc przez delikatność używać imienia Rafała. — O tych wierszach wiedziałaś tylko ty i ja. — "I oczywiście Rafał, któremu się zwierzyła" — dopowiedziałem w myśli.

Siedzieliśmy długo zamyśleni. Względnie dobre humory podczas pożegnania w Gdańsku były bardziej wynikiem naszego dobrego wychowania, kurtuazji niż rzeczywistym odzwierciedleniem stanów emocjonalnych, co ujawniało się w każdym nieporadnym zdaniu i sztucznych ruchach, nad którymi zbyt wiele się myśli, kiedy chce się coś ukryć.

Kiedy wsadziłem ją do taksówki i odjechała, pomyślałem, że nawet jej nie pocałowałem... Ani na powitanie, ani na pożegnanie.

Tamtej nocy nie mogłem spać. Wspominałem ją, jej wygląd... Kilka scen zapadło mi mocno w pamięć... Na przykład to: długi czas myślałem, że ma proste włosy. Była blondynką, to był słowiański blond. Raz zobaczyłem ją na licealnym korytarzu w pięknie pofalowanych włosach. Nigdy wcześniej takich nie miała. Powiedziałem, że wspaniale tak wygląda. Wyjaśniła, że padał deszcz i on jest temu winien, że tak głupio wygląda... Zapewniłem ją, że to nie jest głupie tylko bardzo ładne. Od tamtej pory dużo częściej pozwalała deszczowi zrobić swoje...

Albo próby poloneza na sali gimnastycznej przed studniówką... Dziewczyny ćwiczyły jeszcze nie w sukniach, ale przynosiły już swoje szpilki, by przyzwyczajać się do nich w tańcu. Pamiętam Julię w obcisłych jeansach, miała idealny tyłek i biodra, miała obcisłą bluzkę, a pod nią sterczące piersi i miała nagie stópki w szpilkach... Zwłaszcza z tego ostatniego powodu szalałem z radości. Nie mogłem oderwać oczu od jej stóp. Do dziś, kiedy widzę kobietę w jeansach i z nagimi stópkami w szpilkach, zaraz jestem myślami na sali gimnastycznej i całuję stópki Julki...

Tamta noc minęła i życie toczyło się dalej. Stałem się dobrze ustawionym gościem. Wszystko przychodziło mi gładko, bez większego stresu. Panowałem nad swoim życiem, które do tego było bardzo ciekawe, pełne przygód na wszystkich kontynentach. Przez ten czas ani razu nie rozmawiałem z Julią, ani razu jej nie widziałem. Za to kilka razy odezwała się do mnie Rafał, z prośbą o pomoc w kwestiach zawodowych. Nawet mnie to nie dziwiło, wielu dawnych znajomych chciało czegoś ode mnie, a ja zazwyczaj pomagałem. Po tylu latach o wzajemnym urazie raczej nie było mowy, tym bardziej, że ożenił się z Julią i chyba żyło się im całkiem nieźle. Mnie również.

Ale to, co czuliśmy do siebie, nie umarło. Było jedynie w stanie hibernacji i potrzebowało tylko jednego impulsu, by znowu ożyć.

Miałem wtedy już 36 lat, więc ona też. Byliśmy nawet z tego samego miesiąca. Wróciłem w rodzinne strony, by spotkać się z rodzicami i bratem. Byłem w markecie, by kupić jakieś upominki dla bratanic, które, oprócz moich opowieści, lubiły też prezenty ode mnie... Super dzieciaki! Zajęty oglądaniem pluszaków dosłownie wpadłem na Julkę...

— Cześć... — ledwo to wypowiedziałem, kiedy już zrobiłem krok do tyłu i odzyskałem równowagę po naszym zderzeniu. Dzięki temu byłem przez chwilę swoją twarzą kilka centymetrów od jej pięknej buzi... Poczułem jej włosy i zapach, i ciepło oddechu. Czułem, jak moja twarz przybierała szczenięco-uczniowską radość, a za chwilę wyrażała już męski podziw dla tej pięknej kobiety. Wszystko to trwało może trzy sekundy. W czwartej pocałowałem ją w policzek bardzo blisko ust, a ona wtedy na tę krótką chwilę delikatnie mnie objęła. Chyba oboje ostatnim razem postanowiliśmy, że w razie kolejnego spotkania, nie pozbawimy się tej odrobiny czułości... Więc pocałowałem ją pierwszy raz w życiu...

— Cześć. — odpowiedziała. Chwilę rozmawialiśmy bardzo ogólnie, o tym, co u nas. Nie mówiłem zbyt wiele o sobie. Z resztą i tak prawie wszystko wiedziała. Od kilku lat byłem na językach wszystkich znajomych. Każde z nas miało w myślach to muśnięcie ustami sprzed chwili. W wyobraźni całowałem ją dalej namiętnie i rozbierałem, dając miłość każdemu kawałeczkowi jej ciała.
— Masz chwilę? Pójdziemy na kawę? — nie byłem już tamtym nieśmiałym chłopakiem, który nie potrafił się odezwać, kiedy trzeba było. — Jesteś sama, czy ktoś czeka na Ciebie?
— Mam czas — odpowiedziała nieco wymijająco. — Chodźmy — dodała ucieszona.

Przez cały czas jak spędziliśmy przy stoliku, podziwiałem jej urodę. Pofalowane włosy, niebieskie oczy, uśmiech z języczkiem. I powiedziałem jej o tym wszystkim, że podoba mi się to, że zawsze mi się podobało... Nie powiedziałem o cudownych, sterczących piersiach, o przepięknym tyłku i o jej nagich stópkach, o jej delikatnej szyi i o tym, że chcę ją całować długo, długo, długo...

— Muszę już iść, Rafał czeka w domu, ale odwiedź nas wieczorem, muszę się z tobą nagadać teraz, bo pewnie spotkamy się za kolejne sześć lat. — Wstała i czekała na moją odpowiedź, a ja siedziałem zamurowany tą propozycją. W pierwszej chwili poczułem radość, że jeszcze się spotkamy, z drugiej strony naprawdę nie miałem ochoty patrzeć na Rafała obok Julii. Samego Rafała byłem w stanie znieść, nie ma sprawy, ale patrzeć na nich razem i to jeszcze po dzisiejszym szczęśliwym dla mnie dniu, nie miałem ochoty.
— Ok, zjawię się z przyjemnością. — powiedziałem już z aktorskim uśmiechem, który miał przykryć przeczuwaną gorycz. Postanowiłem szybko, że wpadnę na moment i że nie będę miał głupich myśli, bo to moi znajomi i do tego są małżeństwem, a Julka to przyjaciółka z dawnych lat, a my przecież jesteśmy już dorosłymi ludźmi i potrafimy być ponad pewnymi sprawami bla, bla, bla...długo mógłbym tak sobie tłumaczyć.
— Nie mieszkamy już tam, gdzie poprzednio. Mamy domek pod lasem, ale blisko. Napiszę Ci adres na facebooku, ok?
— Jasne, nie ma sprawy.

Zdążyłem jeszcze tylko przekonać ją, że ja zapłacę rachunek, po czym dostałem buziaka... bardzo blisko ust i, kiedy się ocknąłem, widziałem już ją machająca mi zza szyby kawiarni. Znikła, a ja zostałem przy stoliku... Musiałem jeszcze kupić pluszaki.

Leżałem na łóżku w moim starym pokoju w domu rodziców. Żadna wiadomość od Julii do mnie nie dotarła... Może ona sama się zorientowała, że oglądanie ich dwojga razem nie byłoby dla mnie najprzyjemniejszą sprawą. Na pewno wyczytała to z mojej twarzy jeszcze w kawiarni. Tymczasem rozglądałem się po pokoju, odnajdując część moich starych rzeczy. W rogu na szafce stały moje zdjęcia z pierwszego wypadu na Nanga Parbat... To była dla mnie pierwsza wyprawa tego rodzaju i Matka myślała, że z niej nie wrócę żywy. Źle się jej kojarzyły te fotografie i pewnie dlatego nie stały z pozostałymi w salonie. Tej nocy nie przyszła żadna wiadomość. Nawet trochę mi ulżyło.

Kolejnego wieczora byłem już spakowany i gotowy do wyjazdu wcześnie rano. Nie mogłem usnąć jak zwykle przed choćby najkrótszą podróżą. Do tego wiedząc, że muszę wcześnie wstać, chciałem na siłę jak najszybciej zamknąć oczy, ale to się nigdy nie udaje... Około godziny dwudziestej trzeciej odezwał się pojedynczy dzwonek messengera. Spojrzałem na ekran. Wiadomość od Julki... Otworzyłem ją i zrobiło mi się gorąco od pierwszych słów, jakie przeczytałem. To był jeden z wierszy, który napisałem dla niej w czasach licealnych. Z jej dopiskiem "Znam go na pamięć. Wszystkie znam na pamięć...". Za chwilę ma ekranie pojawiła się kolejna wiadomość: "Aleja Sosnowa 9. Jestem sama".

Byłem już wcześniej spakowany. Wszedłem tylko do sypialni rodziców, powiedziałem, że nastąpiła zmiana planów i muszę wyjechać już teraz. Nie zdziwili się, bo nie pierwszy raz zmieniałem plany wyjazdowe. Kazali jechać bezpiecznie i dać znać, że jestem na lotnisku, a potem, że bezpiecznie wylądowałem.

W niecałe dziesięć minut byłem w samochodzie i GPS prowadził mnie pod wskazany adres. Myślałem o tym, co jej powiem. Miałem jeszcze chwilę — "15 minut do celu". Co ona mi powie? Nie potrafiłem złożyć ani jednej myśli... Chciałem, aby droga była jeszcze trochę dłuższa, miałbym czas coś na chłodno przygotować, jakiś tekst na przywitanie... Ale stałem już pod jej bramą z zupełnym chaosem w głowie. Nacisnąłem guzik wideodomofonu, zamek od razu się otworzył. Szedłem szybko do drzwi. Przez wąską szybkę było widać, jak wewnątrz zapala się światło. Zapukałem i drzwi otworzyły się delikatnie pchnięte dłonią Julii. Wszedłem za próg...

Nie powiedzieliśmy do siebie ani słowa. Położyła dłonie na mojej twarzy i patrzyła mi w oczy. Serce chciało wyskoczyć mi z klatki piersiowej. Nie myślałem.

Przyparłem ją do ściany w przedpokoju i zacząłem całować łapczywie w usta i szyję. Dłonie miałem na jej piersiach. Przez białą obcisłą koszulkę dobrze czułem jak twardnieją pod moim palcami... Oboje drżeliśmy... Podciągnąłem koszulkę do góry, zerwałem delikatniutki stanik i całowałem, i lizałem, i ssałem jej piersi. Czułem, jak ciężko oddycha, jak faluje jej klatka i brzuszek... Przytrzymywałem piersi mocno dłońmi i gryzłem sutki na zmianę z ustami Julii. Była już moja, wiedziałem, że nic nas nie zatrzyma.

Uklęknąłem przed nią i, całując nisko brzuszek, zacząłem rozpinać rozporek jej jeansów... Teraz zobaczyłem, miała gołe stopy, a na nich czarne szpilki z jednym wąskim paseczkiem na kostce i drugim podobnym na palcach... Zalała mnie fala ekstazy — ta dziewczyna była teraz moja. Przed oczami miałem już jej białe majteczki mocno wcięte na wzgórku. Całowałem i lizałem to miejsce, a ona wplatała mi dłonie we włosy... Ujęła mnie za głowę, nakazując w ten sposób wstać...
— Chodźmy do pokoju... — powiedziała.

Prowadziła mnie za rękę do salonu. Patrzyłem na jej pupę, na jej stópki i marzyłem o tym, co będzie zaraz. Stanęła ze mną przy krawędzi kanapy... W pokoju paliło się tylko kilka świeczek i mała lampka z ledwo żarzącą się żarówką.
— Wiesz, że nigdy nie kochałam się przy muzyce. — powiedziała odwracając się do mnie. Miała w twarzy teraz taki spokój, że wstyd mi się zrobiło za moje zwierzęce zachowanie w korytarzu. Ale chciałem jeszcze.
— Mam coś zanucić...? — spytałem nie na serio. Uśmiechnęła się.
— Nie, twoje usta będą mi potrzebne... Już wybrałam coś dla nas. — wzięła pilota od wieży i włączyła przygotowaną wcześniej płytę. Nim zaczęła się muzyka zdążyła mnie najść refleksja o tym, jak swobodnie czujemy się ze sobą, jak naturalnie to wszystko wygląda... Jakbyśmy byli parą od lat. Podeszła blisko do mnie...

— Nie musisz tego robić — powiedziałem, drżąc na całym ciele i z trudem wypuszczając powietrze przez zaciśnięte gardło .
— Ale bardzo chcę — wyszeptała mi do ucha niespokojnym rwanym szeptem. Przed chwilą rozpięła mi nerwowo rozporek. Teraz w czułych dłoniach trzymała mojego penisa i z wolna przyklękała przede mną... Z głośników wieży
zabrzmiał utwór Son Lux "Easy"... Jeśli ssąc mężczyźnie, można wyrazić do niego miłość, to Julia właśnie to robiła — odpływałem. Za każdym razem, kiedy spoglądałem w dół, widziałem jej oczy wpatrzone w moja twarz, jej usta obejmujące penisa i całujące go na całej długości, jej błądzący język i smukłe delikatnie zaciskające się dłonie. Obciągała tak delikatnie i zmysłowo... Złapała dłońmi za pas spodni i ściągnęła je niżej, odsłaniając wszystko, co miałem do zaoferowania. Chwyciła w dłoń mosznę i masowała ją, przesuwając język wzdłuż penisa od wędzidełka, aż do samego dołu. Zrobiła tak kilka razy, po czym moje jądra znalazły się w ustach Julii. Ssała je, a dłonią pieściła kutasa... Patrzyłem na nią, jak kołysze się w rytm muzyki... Ten numer jest fenomenalny... Słowa — jakby puściła je dla siebie...

Easy, easy
You break the bridals to make,
Losing control
Easy, easy...

Zaczęło robić się ostrzej... To nie była zabawa z dwudziestolatką, ale z kobietą, która wie, czego chce i potrafi to wziąć. Piękną kobietą z głębią w oczach. Kobietą z idealnym ciałem, które mnie podniecało, które chciałem i wreszcie mogłem mieć. Julia zaczęła ssać mi szybciej, mocniej, wsadzała go głębiej do ust. Kilka razy nie mogłem się powstrzymać i docisnąłem jej głowę mocniej do siebie... Czułem, że zaraz skończę. Ona już nie patrzyła na mnie, tylko ssała ogniście i łapczywie. Wyjąłem go z jej ust, ściągnąłem z niej koszulkę i resztki stanika. Położyłem ja na łóżku, całując usta, szyję, piersi, brzuch, wzgórek... Nie mogłem się powstrzymać i chwyciłem dłońmi jej stópki jeszcze w szpilkach... Lizałem je z każdej strony, czułem jak zapach i smak jej skóry miesza się z zapachem i smakiem skóry, z której zrobione były buty... Zamykałem oczy i widziałem, tę dziewczynę na sali gimnastycznej, ćwiczącą taniec w jeansach i szpilkach... Zacząłem mówić, nie otwierając oczu.
— Marzyłem o tym.
— Wiem...
— Ale nie wiesz od jak dawna...
— Wiem...
— Mmmm... Jesteś moją królową... — Jedną stópkę trzymałem w ustach, drugą ocierała się o mojego kutasa...
— Rozbierz mnie — mruczała.
— Nie, jeszcze nie. — nie przestawałem lizać stópek.
— Jak chcesz, założę buty z powrotem...

Po chwili oboje byliśmy nadzy. Julia miała na sobie tylko szpilki. Leżała na plecach z rozłożonymi nogami, a ja pieściłem jej cipkę... Lizałem delikatnie i ssałem mocno. Mój język wchodził bardzo głęboko na zmianę z palcami, gryzłem jej pachwiny i ścięgna, gładziłem uda i ściskałem pośladki... Ledwo łapała oddech. Jej ręce błądziły na zmianę po mojej głowie i po jej piersiach. Przygryzała usta i palce...

— Nie wytrzymam... — wyjęczała.

Przestałem lizać cipkę, ale położyłem na niej całą dłoń i delikatnie ściskałem. Julia przysunęła się do mojego kutasa, ułożyła się na boku i zaczęła ssać. Również ułożyłem się na boku głową w druga stronę i przywarłem gorącymi ustami do jeszcze gorętszej, mokrej i gładkiej cipki Julii. Rozwarła uda i kołysała biodrami. Dobrze widziałem jej tyłeczek... Wyciągnąłem się nieco i mogłem teraz lizać jej oczko. Rozchyliłem pośladki i wdarłem się językiem jak najgłębiej się dało. Ona odwdzięczała się naprawdę cudownym obciąganiem. Leżeliśmy tak spleceni, dając sobie utęsknioną rozkosz...

Leżałem na niej. Byłem już głęboko w środku i posuwałem ją najdelikatniej jak potrafię, po woli. Penis wychodził prawie całkiem z cipki Julii, tak że czubkiem ledwo dotykałem jej warg, po to by za chwilę wejść aż po nasadę. Nogi splotła na moich plecach, czułem jak obcasy ranią mi skórę, paznokcie wbiła mi w plecy i ucałowała lubieżnie usta...
— Jesteś moją królową...
— Nie chcę już być królową... To nasz pierwszy raz i pewnie ostatni... Zrób to porządnie — patrzyłem na nią, nie wiedząc, co myśleć. Zauważyła moje zmieszani i zaczęła wyjaśniać szeptem, mówiąc mi wprost do ucha, robiąc przerwę po każdym wyrazie, by musnąć mnie ustami i językiem po uchu. — Chcę... to... zapamiętać... do... końca... życia...., chcę... to... czuć... do... końca... życia... Zerżnij... mnie...

Oczy jej błyszczały, a na twarzy pojawił się ten uśmiech z języczkiem przygryzionym zębami. Na te słowa, na ten widok mój penis naprężył się jeszcze mocniej i wypełnił Julię do granic jej wytrzymałości... Czuła w sobie mój mocny szybki puls... Położyła dłoń na moim sercu i była pewna, że to właśnie puls — najpierw pod dłonią uderzenie serca, a pół sekundy później ta sama krew rozpychająca ściany jej cipki. Po kilkunastu uderzeniach zacząłem ją znowu posuwać. Chwyciła moją prawą dłoń i położyła ją na swojej smukłej szyi. Zacząłem wchodzić mocniej. Mocniej też zacisnąłem prawą dłoń... Lewą oparłem się o łóżko. Wyszeptała w podnieceniu:
— Mocniej... – pchnięcie. — Mocniej... — pchnięcie. — Mocniej...

Sprawdzałem, na ile mogę sobie pozwolić, ale wypowiedziała "mocniej" tyle razy, że musiałem wkładać w każde pchnięcie całą siłę. Przy każdym wejściu piersi mocno jej falowały. Podniecało mnie to. Zacząłem ją rżnąć szybciej... Patrzyłem na jej piękne ciało, na jej twarz z grymasem rozkoszy. Nie jęczała jak aktoreczki z filmów xxx, ale przeżywała to prawdziwie i każdym kawałeczkiem ciała... Ciche pełne siły stęknięcia, sterczące nabrzmiałe piersi, falujący w spazmach brzuch i moje nogi całe poranione od szpilek mówiły wszystko...

Pieprzyłem moją Julię bez opamiętania. Zacząłem lizać ją wszędzie, gdzie tylko mogłem dosięgnąć... Jej szyję trzymałem już tak mocno, że z niekłamanym trudem łapała dech. Zachowywałem się i czułem się jak zwierzę, a ona każdym gestem, spojrzeniem, słowem, całą sobą zachęcała mnie do bycia właśnie takim. Odwróciłem ją na brzuch, rozłożyła szeroko nogi... Jej cipka wyglądała jakby miała już dosyć. Przytrzymałem jej głowę lewą dłonią przy łóżku, na prawą dłoń puściłem trochę śliny i rozsmarowałem ją na oczku Julii...
— Chcesz...?
— Chcę...

Wsadziłem kciuk do środka, by i tam dotarło trochę śliny. Już było ciasno, wiedziałem, że będzie boleć. Dlaczego mnie to kręciło...? Przycisnąłem jej głowę mocniej do poduszki i wsadziłem dwa palce. Bolało... Wiedziałem, że jeśli chcę to zrobić, jeśli chcę, by to miało większy sens niż tylko ból, muszę pójść na całość, muszę w niej wyzwolić coś więcej niż podniecenie, niż ekstazę nawet. To musiało być coś mroczniejszego... Nie chciałem jej wystraszyć, więc powiedziałem, masując jej oczko:
— Teraz poudajemy trochę...
— Mhm...
— Bądź prawdziwą suką...
— Mhmmm... — zaczęła wić się i nadziewać głębiej na moje palce.
— Połóż dłonie na pośladkach...

Posmarowałem jeszcze śliną jej oczko dobrze widoczne pomiędzy rozchylonymi jej własnymi dłońmi pośladkami. Byłem gotowy, by w nią wejść. Nie spodziewała się, co ją czeka. Chwyciłem ją bardzo mocno za włosy, tak by sama nie wiedziała, co ja bardziej zaboli, czy ten chwyt, czy mój kutas w tyłku... Krzyknęła głośno. Drugą dłonią przytrzymywałem jej pupę przy sobie, bo w pierwszych chwilach miała ochotę uciec. Była taka ciasna, a ja taki wielki i brutalny. Jebałem ją jak nieprzytomny. Patrzyłem, jak mój kutas chowa się w jej dupce. Wyrywała się przez kilkadziesiąt sekund, może nawet dłużej. Słyszałem jak mów "nie..., nie..., już nie...". Potem zamilkła, przygryzła prześcieradło, przestała zaciskać nogi. Wyglądała, jakby czekała, aż to się skończy. Ale ja nie mogłem przestać. Wchodziłem w nią szybko i mocno, a ona tylko zagryzała silniej prześcieradło. Pociągnąłem ją za włosy, by zmusić do uklęknięcia z łóżku tyłem do mnie. Tak się stało. Cały czas posuwałem jej dupkę. Teraz zacząłem całować ucho i szyję, pieścić piersi. Powoli zaczęła mieć z tego przyjemność. Drugą ręką masowałem jej wzgórek, a potem wsadziłem jej dwa palce do cipeczki...

Julia oszalała. Z jej cipki wytrysnęła ciepła maź. Zaczęła się trząść, całe jej ciało było maksymalnie naprężone, nie panowała już nad nim... Nie dałem rady wytrzymać dłużej... Przy każdym kolejnym pchnięciu czułem, jak pompuję w Julię kolejne porcje nasienia... Padliśmy razem na łóżko bez życia... Szybko odwróciła się w moją stronę...
Zaczęła całować moją twarz. Oczy miała pełne łez...
Była piękna...
Moja cicha nastoletnia miłość...

Od tamtej pory nie widziałem jej ani razu. Ani razu nie rozmawialiśmy... Nie było po co rozmawiać... Tamtej nocy nasze ciała i umysły powiedziały sobie wszystko. Teraz każdy kolejny szczyt zdobywam dla Julii. Może kiedyś znowu wyślę jej coś anonimowo...


(Skomentuj, jeśli Ci się podobało. Będę wiedział, że mam pisać więcej;))

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Marquis Donatien

Komentarze

Master20/12/2016 Odpowiedz

Bardzo fajne opowiadanie. Pisz więcej

Cirilla26/12/2016 Odpowiedz

Supeeeer, czekam na wiecej

Nareszcie dobra literatura, z refleksją i emocjami. Genialnie opisanz tęsknota, ból i radość. Wzbudziły się przez to i moje tęsknoty i marzenia. Dzięki.


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach