Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





MW-Grecja Rozdzial 13 Podwozka

Prawdziwa zabawa zaczyna się w Barwinku. Dziewczętom już dawno znudziło się wystawanie przed oknami, zresztą już zmierzcha. Leżymy wszyscy na naszym wielkim łożu, nazwaliśmy go pierdolnikiem, i oddajemy się leniwym pieszczotom. Gwałtowne hamowanie (kiedy ten Tidżej się nauczy!) odrywa mnie od Pana Pierożka. Ala na wpół drzemie z rozrzuconymi bezwładnie udami a ja właśnie wodzę delikatnie końcem języka wzdłuż jego szczelinki. Ma obiecane lizanie na każdej granicy.

Kamper się zatrzymuje, otwierają drzwi szoferki i z głośniczka interkomu słyszymy:

- Dzień Dobry! Jaki pan dobry, że się zatrzymał, sterczymy tu od trzeciej.

Coś łomocze o drzwi wewnętrzne, trzask drzwi, auto rusza. Podkradamy się wszyscy do okienka. Dwie młode autostopowiczki, wcisnąwszy właśnie plecaki za siedzenia. zapinają pasy o czym przypomina im uprzejmym głosem T/J.

- Od wczorajszego rana ledwie tu ujechałyśmy z Warszawy, pięknie nam się podróż zaczyna, nie ma co! A takie mamy ambitne plany. A daleko może nas pan podwieźć? My byle na południe, chcemy dotrzeć do Chorwacji albo Włoch, Chorwacja chyba lepsza, nie uważa pan, podobno taniej i ładniejsze plaże a nam to o plaże głównie chodzi. A daleko pan jedzie? 

T/J w odpowiedzi na ten słowotok rzuca jedno słowo:

- Neapolis.

- Ojejku! Włochy, a….

- To w Grecji, taka mała mieścina na Peloponezie, na końcu drogi, nie mylić z Neapolem.

- A… - Trybiki się kręcą - bo widzi pan, nam właściwie wszystko jedno, piękna plaża, słońce i ciepłe morze. Duży ten camping, sam pan jedzie?

Dziewczyny umiejętnie splatają wątki, chcą usidlić kierowcę.

- Po to właśnie tam jadę – Uśmiecha się uprzejmie T/J - Pięknych plaż, słońca, i ciepłego morza tam aż nadmiar. Właściwie to tam nie zostaję, dalej już płyniemy jachtem – kusi.

Stopki rzucają wszystko na jedną kartę.

- Zabierze nas tam pan? Pliiiiis!

-  Mógłbym, ale nie wytrzymacie tyle czasu w kabinie, jedziemy non-stop. I jaki tam pan, Jerry jestem. Mam go zidentyfikowanego, niestety nie na długo.

- Monika… Tola – Przedstawiają się i idą za ciosem:

- A nie mogłybyśmy z tyłu…

- No właśnie z tym jest problem… - odpowiada enigmatycznie T/J.

- Dużo was jedzie - domyśla się Tola

- E, nie... – mówi Jerry  i wylicza - jedzie mój brat, mój kuzyn i kilka naszych wspólnych koleżanek. - Kładzie akcent na „wspólnych” lecz dziewczyny uznają to za nieistotne.

- Nie wiem, czy towarzystwo będzie wam odpowiadać, zachowujemy się raczej… swobodnie, jesteśmy we własnym, dobranym gronie.

- Chociaż… - Postanawia podtrzymać w dziewczętach iskierkę nadziei -  przepraszam za niedyskretne pytanie, w jakim wieku jesteście?

- Mamy obie po 16 lat, właśnie niedawno skończyłyśmy. Czy to problem?

- No właśnie nie, nasze koleżanki są w podobnym wieku, a wy dziewczęta szybko się dogadujecie… No dobra, jak wam NAPRAWDĘ zależy, mogę was zawieźć aż do Neapolis i z powrotem.

- Z powrotem?!

- Wracamy za dwa tygodnie w tym samym składzie, mogę was wtedy zabrać. Jeśli wam to odpowiada oczywiście.

- Huraaaa! No pewnie, że odpowiada, najbardziej martwiłyśmy się właśnie o powrót.

- Tylko, że… - T/J ponownie przybiera zrezygnowany wyraz twarzy – no… te nasze koleżanki, to sześć dziewczyn jest, one mają dość ekscentryczne zwyczaje, no… musiałybyście się trochę zintegrować. Zresztą niedługo brat mnie zmieni, pójdziemy do tyłu, zorientujecie się, co i jak.

Pukam w szybę.

- No właśnie, zmiana. – Chwilowo zidentyfikowany Jerry hamuje wyjątkowo łagodnie, zatrzymuje auto, pomaga Monice i Toli wyciągnąć plecaki zza siedzeń i okrężną  drogą prowadzi je do salonki. Po drodze mijają się z Tomem, jest ciemno, autostopowiczki nie orientują się, że to bliźniacy.

* * *

Monika i Tola rozglądają się po wnętrzu, widzą ogromne łoże, na którym spoczywa siedem postaci spowitych w równie ogromne prześcieradło. U stóp łoża Jerry wije im gniazdko z materacy plażowych. Dziewczęta zaczynają wyciągać śpiwory, lecz Jerry lekceważąco macha ręką i podaje im prześcieradło.

- Tu jest naprawdę gorąco; nasze panie - wskazuje ogromne łoże – i mój kuzyn – ponownie wskazuje ogromne łoże – lubią ciepełko. Z pewnych względów – dodaje.

- To dobranoc paniom! – Uśmiecha się uprzejmie, odwraca, rozbiera do gatek i wskakuje pod prześcieradło. Za moment spod prześcieradła wylatują łukiem jego gatki. Monika chrząka.

- Przepraszam pa… Jerry? Jest tu łazienka?

Jerry wychyla się spod prześcieradła i wskazuje ręką umywalkę i sedes sterczące ze ściany w półmroku.

- Ale… Jerry... ja muszę, no wiesz, siku! 

Jerry ponownie bez słowa wskazuje ręką. Tym razem celuje dokładnie w kibelek. Po czym znika pod prześcieradłem pozostawiając Monikę przestępującą z nogi na nogę.

* * *

Spod prześcieradła, gdzieś tak w środku stawki, wysuwa się para nóg. Za nimi pojawia się reszta zgrabnego ciała Majki. Goła wędruje do kibelka, sika, podciera się, spuszcza wodę. Wracając do łóżka „zauważa” dziewczyny. Staje przed nimi drapiąc się w okolicach cipki.

- Cześć, Jestem Majka.

Dziewczyny się przedstawiają.

- Nie rozbieracie się? – Pyta Majka sennym głosem, wzrusza ramionami i loguje do łóżka. Trąca przy tym Natkę, która gramoli się, narzekając:

- Mogłabyś się kłaść tak, by nie budzić wszystkich?

Staje przed dziewczynami drapiąc się pod lewym cyckiem.

- Cześć, jestem Natka.

Dziewczyny się przedstawiają.

- Dlaczego się nie rozbieracie?

Wzrusza ramionami i człapie do lodówki. Otwiera drzwiczki, nachyla się i pyta dziewcząt.

- Chcecie coś zimnego do picia?

W świetle bijącym z wnętrza lodówki jej włochate krocze prezentuje się fantastycznie.

- Siku mi się chce! – nie wytrzymuje Monika.

Natka nie odwracając się wskazuje milcząco kibelek. Monika daje za wygraną. Spoglądając czujnie na nasze łoże, skrada się do kącika i korzysta.

Natka wraca pod prześcieradło. Teraz wstają Kaśka i Ala. Stają nagie przed Moniką i Tolą. Ala ściska Pierożka.

– Przepraszam, muszę siku! - Szcza, myje ręce, wraca i, podobnie jak Kaśka, wita się z dziewczętami. Sadzają Monikę i Tolę na fotelach i same przysiadają na wyściełanych poręczach Autostopowiczki mogą się na własne oczy przekonać, jak potrafią się różnić cipki.

- Podobno jedziecie z nami – zagaja Ala.

- Jerry był tak miły, że się zgodził.

- To dlaczego się nie rozbieracie?

- Eeeee..?

- Widziałyście Natkę?

- Tak, poznałyśmy się. I z Majką też.

- I nas dwie też widzicie i co? Nic wam nie jarzy?

- Jesteście naturystami?

- Bingo!

- No wiesz, żeby tu same dziewczyny były, to byśmy się rozebrały choćby teraz, ale tu chłopaki śpią…

- No właśnie, śpią i do rana nie wstaną. Zależy wam na tej Grecji, czy nie? Rozbierzcie się wreszcie i zacznijcie przyzwyczajać. Włos wam tu z głowy nie spadnie, ręczę za chłopaków.

- No, Jerry wyglądał na bardzo sympatycznego.

- Same widzicie, wyskakujcie z ciuchów!

Monika i Tola spoglądają po sobie...

* * *

Granica słowacko-węgierska, ciemna noc. Obietnic należy dotrzymywać. Rozsuwam delikatnie uda Maleńkiej i liżę Pana Pierożka. Ala sen ma twardy, ale w miarę jak Pan Pierożek wilgotnieje, sen ją odlatuje. Teraz już świadomie rozchyla uda szerzej.

- Tylko cichutko bądź, mamy gości.

Maleńka zagryza zęby, posapuje cichutko, wreszcie ucieka z cipką. Autostopowiczki u naszych stóp śpią, jak zabite. Gdy za dwie godziny zmieniam Toma, nic się w tej kwestii nie zmienia.

Stopki dalej śpią twardo, gdy o czwartej w nocy zmienia mnie Tidżej. Jestem przekonany, że to Jerry, okaże się poniewczasie, że jestem w błędzie – bliźniacy połapali się, że ich zidentyfikowałem i postanowili namieszać.

* * *

Rano mamy w kamperze dwa nagie ciałka więcej!

Jest koło dziewiątej, Tom (biorę go za Jerry’ego), zmienił brata jakąś godzinę temu. Otwieram oczy i co ja  paczam?

Monika i Tola skopały z siebie prześcieradło, oglądam je o poranku w pełnej krasie, śpią obie na wznak, z lekko rozchylonymi udami, cicho pochrapując. Obie mają śliczne, kasztanowe kędziorki na wzgórkach łonowych. Tola bujnego, niestrzyżonego irokeza zaczynającego się tuż powyżej rozpychającej się w szparce łechtaczki. Sama pipka jest gładko wygolona, świeża  i różowa. Całość jest najwyraźniej świeżo przygotowana pod bikini.

Fryzurka Moniki przedstawia się równie gustownie. Jest to idealnie okrągłe kółeczko wieńczące jej szparkę. Reszta jest dokładnie wygolona, a może wydepilowana, ale w samym kółeczku włoski rosną bujnie. Muszą chodzić do tego samego fryzjera. Sama szparka jest o wiele szerzej rozwarta, niż u koleżanki, bardziej w typie Kasi, choć bez tak imponujących warg sromowych.

Piersi mają obie dziewczyny spore, w przypadku Toli są to powiększone kopie stożków Majki. Co godne uwagi, zachowują swój kształt stercząc w niebo. Podobnie piersi Moniki przypominają kształtem cycuszki Kasi, nie są to jednak połówki pomarańczy, ich półkule z trudem mieszczą się w dłoniach. Tak na oko.

Górne fryzury mają dziewczęta podobne – postrzępione kasztanowe loki do ramion.

Koło mnie wychyla się głowa Ali również oceniającej nowe koleżanki.

- Patrz, jakie loczki mają na cipkach. Podobają, ci się, co?

- Bardzo! Ale to ciebie kocham Maleńka! - Całuję ją, głaskam apetyczne udko.

Dołącza do nas Lola, też podziwia fryzurki śpiących dziewcząt.

Te wreszcie się budzą, otwierają oczy. Macham do nich wesoło.

- Cześć dziewczyny!

Uświadamiają sobie, że leżą kompletnie nagie przed obcym facetem i zaczynają gwałtownie szukać prześcieradła.

Sytuację ratuje Lola. Wskakuje między nie z okrzykiem:

- Jestem Lola! Cześć dziewczyny, my się jeszcze nie znamy, ale na pewno się polubimy.

No, nie wiem…

Lola ląduje bowiem dokładnie na prześcieradle, zagarniając je całe pod siebie. Resztki nadziei odbiera im Ala, także moszcząc się na ostatnich skrawkach ewentualnego okrycia. Dziewczętom pozostaje okryć się własnymi dłońmi lub po prostu się ubrać. Widzą jasno, że obie możliwości je ośmieszą w naszych naturystycznych oczach i rezygnują. Dociera do nich, że choćby teraz zwarły uda i przyjęły najskromniejszą z pozycji dostępnych nagiemu ciału, to i tak za chwilę będą musiały wstać.

A w ciągu dnia zaprezentują chłopakom, czyli jak na razie mnie, swoje wdzięki pod każdym możliwym kątem i z każdej perspektywy. Ubrać  się teraz, oznacza wysiąść a tu Grecja...

No, właściwie to jeszcze  Rumunia, jechaliśmy zmieniając się za kółkiem całą noc, minęliśmy właśnie Krajową.

Podejmują decyzję. Przechodzą ze skrajności w skrajność. Z pozycji na boku, gdzie dostrzegam tylko sterczące końce ich fryzurek, wracają do pozycji na wznak, rozchylają swobodnie uda, znów mam pełen wgląd w ich krocza. Ich poprzednie zachowanie wydaje się być raczej skutkiem niespodziewanej sytuacji, niż przyrodzonej wstydliwości. Na wstydliwe zdecydowanie nie wyglądają.

Ala też patrzy z zachwytem na te cipki.

- Macie tego samego fryzjera?

- Same sobie fryzurki robimy, ja jej, a ona mnie.

Zaiste błyskawiczna metamorfoza. To nie jest sytuacja typu: trzeba zacisnąć zęby i zacząć udawać, tylko: możemy już przestać udawać. To, czy najpierw poznamy tego faceta, czy najpierw zobaczy nasze cipy, nie ma znaczenia, skoro nastąpi jedno i drugie. Racjonalne podejście.

* * *

W tym momencie Natka zobaczyła te cipy. Wcześniejszą rozmowę słyszała, była na bieżąco. Przypada do tych cip.

- Zrobicie mi taką? Pliiiis!

Monika z Tolą nie mogą się nie roześmiać. Natka z nimi pogrywa, używając ich wczorajszej odzywki, dziewczyny nie mogą wiedzieć, że słuchaliśmy wszystkiego przez interkom. Obiecują Natce, że zajmą się jej bobrem i biegną się wysikać. Patrzę, jak szczają: zero zmieszania, zachowują się w stu procentach naturalnie, po prostu są sobą!

* * *

Dziewczęta wprowadzają stopki w niuanse naszej podróży.

- Wszystkie nasze rzeczy zostały w Warszawie.

- Zapomniałyście zabrać?

- E, skąd! Przyszłyśmy do… no, na punkt zborny, zdjęłyśmy sukienki, majtek nie nosimy, wszystko powędrowało do skrzyni pod klucz, dostaniemy z powrotem, jak wrócimy do Warszawy. Do kampera wsiadłyśmy ze szczoteczką do zębów i dowodem osobistym w ręku. I komórką, żeby się starzy nie martwili.

Dodałbym, że Dorka ponadto ze spermą bliźniaków w pochwie,* ale nie wypada, jeszcze nie...

- Kto mógł coś takiego wymyślić? – dziwi się Monika.

- On! – pokazują mnie palcami dziewczęta i szczerzą zęby – kochamy go za takie pomysły. - I wykorzystując sytuację, rzucają się na mnie i obsypują pocałunkami.

Monika i Tola patrzą na to: ze zgorszeniem? – Na pewno nie. Z podziwem? – Już prędzej. Opędzam się od dziewcząt ze śmiechem, niby to ukrywam przed stopkami budzące się do życia przyrodzenie.

- Przez was najem się wstydu przed Moniką i Tolą, z czymś takim mam paradować?

Tola z Moniką śmieją się razem za nami – jest dobrze.

Tidżej - jestem przekonany, że to Tom - idzie za ciosem. Wyskakuje spod prześcieradła z drągiem na baczność, wskazuje na niego i woła.

- A co ja mam powiedzieć! – I dodaje, patrząc na mnie. – Powiedz coś Majce i Dorce, to ich wina! – I jeszcze – I jak ja się teraz wysikam?

Monika i Tola parskają śmiechem razem z nami  - jest wspaniale.

- Widzę, że błyskawicznie się zintegrowałyście. To super.

T/J patrzy na skotłowane razem Alę, Lolę, Monikę i Tolę.

- Jak was wczoraj zabierałem, wyglądałyście inaczej…

- Bardziej ubrane?

- Mhm… Wiedziałem, co robię, że nie pozwoliłem wam wyciągnąć tych śpiworów! A tak, szybko się dogadałyście.

To Jerry, nie Tom, właśnie się nieświadomie wygadał! Tak to jest, jak się myśli przyrodzeniem. Nie wie, że ja wiem. A ja to jakoś wykorzystam…

- To zabierzemy je na bezludną wyspę? – pyta Lola.

Toli i Monice gały wychodzą na wierzch. Wczoraj krawężnik w Barwinku, dzisiaj bezludna wyspa. Czy to sen? 

Lola wyjaśnia stopkom.

- Bo my płyniemy jachtem w rejs i mamy zwiedzać bezludne wyspy.

- A dlaczego akurat bezludne?

- To idź tak ubrana na ludną!

I znów wszyscy łapią się za brzuchy. Spoglądam z lubością na drżące cycki. Coraz więcej tych cycków…

- Ale -  studzę entuzjazm Toli i Moniki - jacht i wyspy, to już wyższy stopień integracji…

Nie doceniam jednak stopnia tego entuzjazmu. Stopkom puszczają już ostatnie hamulce.

- My jesteśmy dziewczyny nowoczesne i otwarte na propozycje. I bardzo chcemy na te wyspy!

Otwieram barek pokładowy, jedyny mebel zamykany na klucz, pusty w środku. Obywamy się.

- No to wrzucajcie plecaki, dziewczęta. Wiecie co możecie sobie zostawić.

Wyjmują szczoteczki do zębów, dokumenty i telefony, pakują plecaki do szafki. Jeszcze raz ostrzegam:

- Jak zamknę to już nie będzie odwrotu!

- To zamykaj!

Zamykam szafkę ze słowami:

- Dostaniecie  za dwa tygodnie w Warszawie. I… witam na pokładzie!

Ala i Lola ściskają Monikę i Tolę.

- Tak się cieszymy, żeście się przełamały.

- Tak po prawdzie, to teraz nie musimy się maskować - śmieją się – ale macie dorodnych chłopaków na pokładzie!

Widać, że z niejednego pieca chleb jadły… Czyli mówiąc po ludzku – z niejednego kutasa spermę spijały. Być może wspólnie…

- Spoko, podzielimy się, my wszystkim się dzielimy - ostatnie zasłony opadają.

- Bzykacie się wszystkie z nimi?

 - A jakie mamy orgazmy! Ale zanim się do niego dopchasz, mogę ci wylizać cipkę!

Dziewczęta zaczynają skandować

- Przywitanie! Przywitanie!

-  To taka nasz tradycja, Zawsze się tak witamy, zobaczysz.

Ale mnie kwestia Ali o lizaniu cipki właśnie przypomina o lizaniu cipki Ali. Na każdej granicy, a zaraz będzie rumuńsko-bułgarska. A skoro sprawy z Tolą i Moniką zaszły tak daleko…

Na oczach stopek funduję Maleńkiej rozkosze giętkiego języka, a ona posługując się swoim, wyjaśnia stopkom sytuację. Choć na początek, jeszcze w Calafat, po rumuńskiej stronie, wzdycha głęboko, gdy pierwszy raz przeciągam językiem wzdłuż szparki.

- I on cię tak na każdej granicy…

- Kiedy tylko sobie zażyczę, a ponadto obowiązkowo na każdej granicy.

Rozklejam Pana Pierożka, pod nami modre fale Dunaju. Maleńka już nic nie wyjaśnia, wydaje tylko nieartykułowane dźwięki.

I oto Widyń, pierwsza miejscowość po bułgarskiej stronie. Maleńka wita Bułgarię naprawdę głośno, tym razem nie musi zachowywać ciszy. Tola i Monika w niemym podziwie przyglądają się, jak ostatni raz przeciągam językiem, teraz wzdłuż szeroko rozwartej szpary, z której zawadiacko sterczy nabrzmiała łechtaczka. A ja, oderwawszy się od Maleńkiej, przypatruje się ich szparom – tam też coś się pcha na zewnątrz.

* * *

- Przywitanie – przypomina Ala i popycha Monikę i Tolę w moją stronę. Stoję przed nimi ze sterczącym dumnie masztem i wyciągam ręce. Odruchowo wyciągają swoje, chcą się  normalnie przywitać.

- Za jajeczka, za jajeczka - podpowiada Maleńka.

Tola i Monika ściskają mi po kolei jądra. Ja wkładam im ręce w krocza i powoli zaciskam dłonie na gładko wygolonych pipach. Są wilgotne. Delikatnie, bo obie są pobudzone, sprawdzam palcami dwie śliskie szparki. Monika zerka na Tolę.

- Jak już zaszłyśmy tak daleko…

Dokończenie tej kwestii Tola pozostawia Monice.

- …To nie odmawiajmy sobie tej przyjemności. Masz nas obie, korzystaj! Jebliwe jesteśmy!

Korzystam, ściskając dwa miękkie i wilgotne dżojstiki, nawiguję w stronę łóżka. Doskakuje Jerry. Teraz przed dziewczynami prężą się dwa tęgie chuje.

Obie naraz, jakby miały już to kiedyś przećwiczone, zahaczają palcem o żołądź, odciągają i, także równocześnie, puszczają. Słychać podwójne klaśnięcie, o moje i Tidżeja podbrzusze.

- Ćwiczyłyście to w jakimś kwartecie?

Zbywają mnie lubieżnym uśmieszkiem.

- Oba ładnie wzwiedzione – stwierdza Tola

- Którego wolisz? - Pyta Monika

- A nie mogą się po prostu w nas zmieniać?

Dwa ptaki lądują w dwóch nowych gniazdkach i zaczynają się wzajemnie poznawać.

* * *

- Wiesz Jerry – mówi Monika do pieprzącego ją Jerry’ego – trochę ci nakłamałam… Że niby głownie o plażowanie nam chodzi.

- A o co?

W odpowiedzi Monika zaczyna gwałtownie poruszać biodrami, teraz ona go pieprzy.

- O to!

Tola też przyspiesza. I wyjaśnia:

- Miałyśmy na dzieję na poznanie jakichś fajnych chłopaków… rozumiesz, taki seks bez zobowiązań.

- I się spełniło.

- O taaaak! Tak mi rób!

 Dziewczęta otaczają nas wianuszkiem i zaczynają się komentarze:

- Zdecyduj, gdzie ma się spuścić zanim nie będzie za późno – Tola obiecuje, że to przemyśli

- Czy mogę wylizać twoją cipkę, jak on już z ciebie wyjdzie – Monika jest zainteresowana.

- Mogę ci pieścić łechtaczkę? Jego kutas nawet o nią nie zahacza w tej pozycji. - Tola patrzy sobie między nogi i wyraża zgodę.

Cipy są pięknie wytresowane, widać, że nie próżnują. Są przy tym nie rozruchane, młodzieńczo ciasne. Daleko im do Pana Pierożka,  ale z powodzeniem znoszą porównanie do cip moich nastek. I te piękne fryzurki, w  które się wpatruję. Raz wtykam pod paskiem, raz pod kółeczkiem, później to upraszczam: kropka, kreska, kropka, kreska. Nagle wybucham radosnym śmiechem.

- O co chodzi? - Pytają dziewczęta podejrzliwie.

- O wasze boskie cipy! Które właśnie ruchamy z kuzynem – tu poklepuję go po ramieniu – to one wprowadziły mnie w ten nastrój o poranku! – I mówię Kropka, Kreska, Jestem w Kresce, Jestem w Kropce, wkładając na zmianę z Jerrym Monice i Toli. Dziewczęta łapią i wszyscy polewamy.

- Ach, nawet nie wyobrażałam sobie, że autostop może być taki wciągający! – mówi Tola. Monika jej potakuje.

- To wasze szparki są takie wciągające – jak je zobaczyłem dziś rano…

- A my pociągające! – rzuca Tola i rzuca się ssać moją jeszcze lepką pałę. Monika  zasysa Jerry’ego

Ja tymczasem, nie z powodu boskiej Kropki i równie boskiej Kreski tak się śmieję. W mojej głowie rodzi się bowiem plan. Plan ma drugie a nawet trzecie dno! Ważną rolę gra w nim fakt, że bliźniacy, pewnie by powiększyć moją frustrację, chodzą identycznie ubrani.

Spoglądam na zegarek - właśnie mija dwunasta - a potem, z żalem, na dziewczęce buzie nasunięte na nasze drążki. Z żalem, bo zaczynam wdrażać ten plan...

* * *

- Najwyższy czas zmienić TOMA, dajcie nam pięć minut, a pójdę do niego razem z JERRYM i jak go znam, ubłaga brata, by ten dał mu jeszcze godzinkę i nie będziemy musieli się spieszyć.

Jerry słysząc ten ton, patrzy na mnie podejrzliwie, ja na niego z politowaniem. Tak tak, Jerry, wasz podstęp poszedł się jebać…

Języczek Toli ostatni raz omiata moją żołądź, usteczka zsuwają się z drążka. Plan wymaga ofiar.

Teraz szeptam szybko z Jerrym. Dochodzę tylko do drugiego dna. Oczy mu się zaświeciły. Teraz on zagaduje do dziewcząt.

- Dziewczęta, zróbcie mi przyjemność i...

- Cała przyjemność po naszej stronie

- I naszych cipek

-…I wrócę tu z zawiązanymi oczami i… ciekawe, czy rozpoznam was po samych cipkach… albo ustach - kończy, dochodząc tylko do pierwszego dna. Stopki przystają na ten pomysł ochoczo, teraz, jak już nie muszą skrywać swej drugiej natury, chcą się tylko dobrze bawić.

* * *

        Idziemy z Jerrym zmieniać Toma.

- Po czym poznałeś? – Pyta mnie po drodze.

- Wygadałeś się z tymi śpiworami.

Podchodzimy do drzwi od strony kierowcy.

- I jak tam autostopowiczki? Nawet nie miałem okazji im się przyjrzeć,

będzie z nich pożytek?

- Hahaha, ty też się wygadałeś! Jesteś Tom. i… Nie wiem – kłamię w szczytnym celu, przechodząc do sedna – wciąż twardo śpią.

- Śpią, jak zabite – wspiera mnie Jerry. - Nasze dziewczęta chcą to szybko wykorzystać, pragną twojego kutasa.

- Dlaczego akurat mojego? – Tom jest czemuś podejrzliwy.

- A kiedy ostatni raz go używałeś? Ty prowadziłeś a on wypoczywał. A my w tym czasie…

- Nie musisz kończyć…

- Bo potem, to  nie wiadomo kiedy będzie okazja, skoro tamte jadą z nami aż do Neapolis – kuszę.

- Wymyśliły, że mam cię przyprowadzić z zawiązanymi oczyma, rozbiorą cię i jedną z nich będziesz rżnął a druga podsunie ci cipkę do lizania. Ciekawe są, czy je rozpoznasz. Tylko bądź cicho, bo obudzisz autostopowiczki i sam pozbawisz się przyjemności. Buzia na kłódkę. Tak, jak i one

- Wchodzę w to – woła zadowolony Tom. Jerry zręcznie go zmienia za kółkiem. Zawiązuję Tomowi szczelnie oczy  i prowadzę prosto do łóżka. Tam już czekają Kropka i Kreska, ciesząc się, że „Jerry” wrócił. Rozbierają go bez słowa. Już klęczy na łóżku a pała strzela mu pod niebo. Tola wsuwa się pod niego, unosi biodra i nasuwa na niego pizdą. Monika staje rozkraczona, z cipą na wysokości jego twarzy. Wciska jedno w drugie. Rozlegają się smakowite odgłosy ciupciania i mlaskania. Stoję wraz z dziewczętami kibicując. Tylko Maleńka zastępuje Tolę na końcu mojego dyszla i zapoznaje się teraz ze smakami Toli i Moniki.

* * *

Tom rżnie i liże w najlepsze, widocznie uznał, że im dłuższe „zgadywanie”, tym więcej skorzysta. Daję mu jeszcze chwilkę, ssącej mnie z zapałem Maleńkiej również.

Tuś mi, bratku! Znienacka zrywam mu opaskę z oczu. Monika i Tola reagują oburzeniem.

- Ejże, psujesz nam zabawę!

Natychmiast jednak odwraca ich uwagę dziwna reakcja ”Jerry’ego”. Jego drąg zamiera w piździe Toli, on sam przenosi zszokowany wzrok z krocza Moniki na nią samą, patrzy pomiędzy jej nogami na Tolę, milczy naprawdę długo, patrzy na mnie wzrokiem, który zabija i przenosi spojrzenie z powrotem na krocze Moniki

- Cześć dziewczyny, my się jeszcze nie znamy, to która jest Tola?

W dziewczyny jakby piorun strzelił, teraz one zamarły. Wreszcie Monika, patrząc mu cipą w twarz, mówi:

- Weź nie pierdol Jerry, dopiero co twój drąg podrygiwał w tej cipie a teraz jej nie znasz? Przypomnę ci. - I wali go cipą w twarz.

W mroku Monisiego krocza rozjaśnia mu się nieco w głowie.

- Ale ja jestem Tom - mówi trochę bezradnie, dalej gapiąc się na to krocze. Jest na co.

- A ja jestem srom! – Mówi krocze głosem Moniki.

- Tom Srom, Tom Srom – chichoczą dziewczęta.

- Czy Jerry’emu zawsze tak z rana odbija? - Pytają stopki.

- Zajrzyjcie do szoferki, wszystko zrozumiecie.

Cipa Moniki odpływa z przed oczu Toma, cipa Toli zsuwa się z jego drąga. Chłopak patrzy z żalem, jak cipy idą do szoferki.

* * *

- Cześć dziewczyny – mówi Jerry, odwracając do nich głowę z szerokim bananem na umazanej jeszcze ich soczkami gębie – wkręciłyście mojego bliźniaka?

My tymczasem polewamy z Toma

- Do końca życia ci tego nie zapomnę!

Wstrzymuję się z odpowiedzią. Mój plan właśnie zrealizował się w całości. Przy pomocy Jerry’ego wkręciłem Toma – to raz. Tom nieświadom swej roli wkręcił stopki** – to dwa. Że mi nie zapomni? Właśnie na to liczę! Przy każdej okazji będzie mi to wypominał. Tom! A Jerry nie! Bliźniaków mam zidentyfikowanych! I to jest to trzecie dno!

* * *

Dziewczyny wracają z szoferki. Tom spogląda na nie łapczywie, teraz może sobie pooglądać je całe, ich duże, jędrne piersi, dorodne pizdy, zuchwale podgolone fryzurki sterczące im na wzgórkach łonowych...

- Napatrzyłeś się?

Dziewczyny rzucają się na niego i Tom ponownie ląduje w tych pizdach, w jednej chujem, w drugiej twarzą, wreszcie spuszcza się sprawiedliwie na dwie zadowolone buzie.

 Monika i Tola ujmują nawzajem te buzie w dłonie. To jeden, to drugi języczek zbiera śmietankę z noska, policzka i oczka. Przyglądam się, a serce mi rośnie. Nie umyka to uwadze stopek.

- Zaruchasz?

Idę w ślady Tidżeja, tak ładnie proszą…

* * *

Gdzieś w Bułgarii. Popołudnie. Dziewczęta pokazują Kropce i Kresce nasze, co smakowitsze nagrania  na dużym ekranie - w kamperze jest i kino domowe. Szczególnym powodzeniem cieszą się sceny rozdziewiczania  Majki i Ali. Dziewczęta cofają nagranie, komentują.

- Wy to miałyście szczęście! - Zazdroszczą Kropka i Kreska Majce i Ali. -  W blasku reflektorów, z orgazmem... Nie, tak jak my, pokątnie, po ciemku, żadnej przyjemności. No i macie fajną pamiątkę. – Nie odrywają oczu od ekranu…

Teraz odrywają. Po co oglądać minetę na ekranie, skoro można w realu? Bo Ala  uświadamia mi właśnie, że kończy się Bułgaria. I rozkłada nogi. Wsuwam się między nie, idę lizać Pana Pierożka. Nikt nie mówił, że będzie lekko. A to jeszcze nie koniec tej opowieści…




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Maciej Wijejski

* patrz Rozdzial 10

** wkręcać stopki... - czy ktoś jeszcze pamięta, co to znaczy?


Komentarze

pisz dalej mozesz z tego zrobić nawet z 50 czesci albo wiecej i aby było duzo sexu


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach