Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Prawdziwie Oswieceni Cz2

Etan mając wrażenie, że stracił głos próbował się odezwać. Z początku udało mu się tylko chrząknąć i to w zdecydowanie zbyt wysokim rejestrze dźwięków. Zetar spojrzał na niego dziwnie, ale jako że nie odwzajemnił spojrzenia widocznie uznał, że się przesłyszał. Przeszli przez drzwi i wtedy Etan zdobył się na odwagę.

- Już wystarczy. Dalej sobie poradzę. – jego głos nieustannie drżał. Nakrzyczał sam na siebie w myślach za tę NIEmęskość.

- Chyba sobie żartujesz. Nic z tego. Siódemka urwie mi głowę jak ciebie teraz zostawię. Idę z tobą.

               Etan przełknął ślinę, nagle zaschło mu w ustach. Szalona wyobraźnia podsunęła mu scenę podczas, której jest operowany w znieczuleniu miejscowym przez kilku lekarzy leżąc nago na stole operacyjnym, a obok niego trzymając go za rękę stoi Zetar i płacze rzewnie podczas gdy aparatura piszczy jednostajnie pokazując brak pulsu....

- Wejdźcie.

               Nawet nie zapisał w pamięci jak usiedli, nie umiał też powiedzieć jak długo czekali w opustoszałej poczekalni zapewne w martwej ciszy. Musiał wyglądać okropnie podczas gdy wyobrażał sobie tę scenę. Etan zamknął oczy próbując się uspokoić.

               Uparcie wpatrywał się w podłogę zupełnie nie zwracając uwagi jak Zetar wita się uprzejmie z pielęgniarką. Kolega poprowadził go do jedynego w okrągłej jasnej sali łóżka stojącego na środku pomieszczenia tuż obok długiego parawanu przecinającego przestrzeń niemal na połowę. To za nim skrywała się cała aparatura sterująca i źródła zasilania.

- Połóż się Etanie.

               Etan natychmiast odetchnął głośniej wciągając haust powietrza tak duży, że prawie się zakrztusił. Z trudnością położył się na dostosowanym do jego wzrostu łóżku fachowo nazywanym skanerem. Całe skomplikowane urządzenie pokryte było szpitalno-zieloną ceratą. Sztywno legł na plecach starając się nie ruszać ramieniem wciąż okropnie bolącym poza tym oczami wyobraźni widział jak krocze Zetara znajduje się na idealnej wysokości – na linii jego wzroku. Patrzył uparcie na zawieszone na robotycznych ramionach liczne czujniki i lampy ignorując pytania kolegi o to czy ciągle coś go boli i czy jeszcze w czymś ma mu pomóc. Nie odpowiedział w ogóle nie słysząc pytania zajęty bardzo trudną sztuką jaką było w tej chwili zwykłe oddychanie.

- Tak. Zostań jeszcze Zetar.         

               Etan niemal się zakrztusił słysząc jak pielęgniarka odpowiedziała na skierowane do niego pytanie, co za okropne zrządzenie losu!

- Dzień dobry... – Etan rozpoczął niepewnie przypominając sobie o zasadzie dobrego smaku po czym spojrzał na nieskazitelnie biały kombinezon pielęgniarki. W pasie była przewiązana zielonym pasem tkaniny z powtarzającą się cyfrą.  

- Dzień dobry Piętnastko. – Dokończył wreszcie po długiej chwili.

- Dzień dobry Etanie. – Na jej przyjaznej twarzy pojawił się nikły uśmiech. – Dobrze – rozpoczęła pielęgniarka – czujesz to? - Dotknęła specjalnym szpikulcem lewej dłoni.

- Tak. – Etan wzdrygnął się od zimna lodowatego przyrządu.

- Dobrze. – Palcami delikatnie obmacała mu opuchnięte ramię jednocześnie rozcinając jego kombinezon sportowy laserowymi nożycami. Na dźwięk rozdzieranego materiału Etan cały się spocił. Było mu tak gorąco jak jeszcze nigdy wcześniej. Nawet podczas najcięższych ćwiczeń czy egzaminów.

               Kiedy palce pielęgniarki dotknęły jednej z kości ramienia nie zdołał powstrzymać syku i już prawie zniżyłby się do krzyku. Opanował się ostatkiem sił.

- Bolało. – Skwitowała kobieta. – Poczekaj chwilę ustawię odpowiednio skanery. – Piętnastka zniknęła na chwilę za parawanem.

               Zetar podkradł się do niego od drugiej strony, wcześniej stał po przeciwnej stronie łóżka. Popatrzył na opuchnięte ramię i zagwizdał.

- No nieźle. Nie dziwię się, że boli. Wygląda jakby ciebie coś użądliło.

               Wcale nie poprawiło to nastroju Etanowi jedynym plusem było to, że przynajmniej na chwilę zapanował nad podnieceniem, które w czasie ich wędrówki do centrum medycznego niesłychanie szybko wzrosło na niebezpieczny poziom.

- Proszę się odsunąć i poczekać tam Zetarze. – Monotonnym głosem poprosiła pielęgniarka i chłopak przepraszając zniknął z jego pola widzenia ponownie zajmując miejsce po przeciwnej stronie łóżka.

- Wykonam zdjęcie rezonansem więc proszę się nie ruszać.

               Znów nie było jej dosłownie chwilę i wróciła już z podręcznym komputerem w dłoniach i coś klikała i przesuwała na dotykowym wyświetlaczu nic nie mówiąc.

- Kości są całe tak samo jak ścięgna. Masz naderwane niektóre włókna mięśniowe. Przepiszę maść i dam zwolnienie z zajęć fizycznych do czasu kolejnej wizyty kontrolnej.

- Dziękuję Piętnastko.

               Kobieta nic nie odpowiedziała zamiast tego posmarowała mu brutalnie ramię jaskrawo niebieską maścią. Z początku ból był okropny i pomieszany z lodowatym zimnem mikstury lecz później przyjemny chłód odegnał niemal wszystkie dolegliwości. Etan na próbę poruszył lekko ręką i ku jego uldze nic nie bolało. Natychmiast poczuł się znacznie lepiej. Już chciał wstać gdy zatrzymał go nieugięty głos pielęgniarki.

- Jeszcze nie koniec. Maść należy naświetlić. – Wskazała dłonią na zawieszony na wysięgniku promiennik w kształcie spłaszczonej kuli wiszący obok lampy rzucającej jaskrawy snop światła na łóżko. - Proszę się nie ruszać pójdę włączyć aparaturę.

               Kobieta zniknęła za parawanem obserwując go znad  jego krawędzi. Po wprowadzeniu odpowiednich danych dotychczas martwy emiter ożył przesuwając się na długim wysięgniku idealnie nad jego ramię. Z dziwnym dźwiękiem owalne metalowe urządzenie zabłysło zieloną poświatą. Dźwięk powoli narastał Etan zaś kompletnie nic nie czuł. Tym bardziej po tej chwili zwłoki niemal podskoczył gdy nagle skóra zaczęła nieznośnie piec. Na szczęście po chwili pieczenie ustało zastąpione uczuciem ciepła, które niwelowało ostry chłód niebieskiej maści. Ciepło rozszerzało się i pełzało po ramieniu niemal je widział, zaintrygowany Zetar również się przybliżył obserwując niecodzienne zjawisko. Oboje obserwowali jak zielonkawa poświata ogarnia powoli całą jego rękę i pełźnie dalej na brzuch zalewając po chwili całe ciało.

               Etan poczuł się senny, ciepło było niezwykle przyjemne. Tak odprężony nie czuł się.. właściwie to czuł się tak odprężony dzisiejszego ranka w momencie ejakulacji ale natychmiast zmienił napływające mu przed oczy obrazy. Jednak zapoczątkowana reakcja była nieunikniona.

               Dziękując losowi, że pielęgniarka wyszła z pokoju zabiegowego pozostawiając go na łasce maszyny polegając tylko na sile swojej woli zmusił się do wstania i odejścia od ekstatycznego zielonego światła, które niemal już wyleczyło mu kompletnie bezużyteczne ramię.

- Hej! Co ty wyprawiasz? – Natychmiast gdy się podniósł zareagował Zetar zagradzając mu dalszą drogę swym umięśnionym ciałem.           

               Etan przysiadł więc na łóżku jęcząc cicho starając się pozbyć tego obrazu sprzed oczu. Niezdarnie próbował się zasłonić czując jak działające na połowie zalecanej mocy włókna bokserek nie dają rady i powoli acz nieubłaganie dostaje erekcji. Zetar niczego jednak nie podejrzewał i złapał go za nogi chcąc przerzucić je z powrotem na łóżko. Etan płonąc cały na twarzy ze wstydu porzucił próby okiełznania budzącego się do życia narządu i wyrwał się czym prędzej. Po chwili szamotaniny Zetar ku zgrozie Etana spadł wprost na niego przygniatając go do łóżka.

               Natychmiast wszystko ucichło gdy oboje skąpani w zielonej poświacie poczuli opływające ich błogie, ekstatyczne ciepło. Zetar wzdrygnął się gdy zawadził swoim kroczem na twardość jego ciała zaś Etan zdziwił się czując podobną reakcję u szkolnego kolegi. Reakcja u Zetara była jednak niezwykle szybka dodatkowo nie nosił on ochraniacza co jeszcze przyspieszało proces. Oczywiście nie uruchomił też trybu ukrywającego w bieliźnie. Etan wyraźnie czuł napięte mięsnie na całym jego ciele tak blisko siebie byli przez kilka cudownych sekund. Niewyobrażalnie twardy narząd wysyłający falę ciepła silniejsze niż promiennik usadowił się nieomal w miejscu gdzie on sam miał pulsujące źródło swojego zakłopotania. Pulsowanie krwi po chwili zgrało się w jeden rytm nadal w całkowitej ciszy jaka ich otoczyła brzmiało jak uderzenia bębna. Co prawda wiedział o homoseksualnych skłonnościach Zetara jednak nie podejrzewał, że mógłby on okazać zainteresowanie kimkolwiek poza swoim chłopakiem nawet pod wpływem promiennika.

               Zetar nie wiedząc widać co zrobić wstał z niego w ciszy i wyciągnął ku niemu rękę. Etan spojrzał na niego pytającym wzrokiem. Obaj uparcie wpatrywali się w swoje oczy jedynie kątem widząc swoje niezwykle uwypuklone w sportowych kombinezonach męskie atrybuty.

- Chodź, teraz rozumiem dlaczego chciałeś wstać.

               Przyjął czym prędzej pomocną dłoń i razem z nim niemal pobiegł uciekając z centrum medycznego. Oboje szybko szli jeszcze kilka minut przemierzając opustoszałe korytarze. Etan szedł zasapany za Zetarem gdy wtem chłopak idący przed nim zatrzymał się nagle tuż przed jedną z wielu toalet dla chłopców.

- Kurwa! – Etan zdziwił się słysząc aż takie przekleństwa z ust Zetara. – Nie mam i tak dostępu do Deox’a! Co teraz?!

               Etan bardzo nie chciał być niedyskretny jednak przez dosłownie sekundę zawiesił wzrok na kroczu Zetara nie mogąc się powstrzymać. Członek był gruby, średniej wielkości wyraźnie odznaczając się w dopasowanym do ciała materiale. Wypatrzył nawet pokaźnej wielkości poskręcaną żyłę tłoczącą gorącą krew, która biegła po jego powierzchni. Cały narząd wyginał się w górę przez co także dobrze widoczne były równie nabrzmiałe, pełne i ciężkie jądra.

- Na co się kurwa gapisz?! – Zetar nie powstrzymał ostrych słów na co Etan zareagował strachem. Poczuł go pierwszy raz od bardzo dawna. Obecny poziom zrozumienia wśród wszystkich ludzi praktycznie eliminował wszelkie nieakceptowalne zachowania tak więc niegdyś powszechny strach czy to o własne życie czy z wiązany z innymi przyczynami prawie nigdy nie występował. Etan intensywnie myśląc postanowił przypomnieć koledze, że są w szkole i na modłę komputerów odezwał się monotonnym pozbawionym wyrazu głosem:

- Przypominam tobie, że znajdujemy się w szkole. Ty i ja mamy ciało zbudowane według tego samego wzorca jednak wśród wszystkich, szczególnie zaś wśród osobników płci męskiej obserwuje się skłonność do porównywania i oceniania.

               Zetar uśmiechnął się krzywo bezczelnie taksując go wzrokiem i prychając. Zawiesił wzrok o wiele dłużej niż Etan na wiadomej części jego ciała perfidnie wgapiając się w komicznie odstającego w sportowym kombinezonie pulsującego członka.

- Mówisz jak komputer. Niemniej masz rację.

- Wspomniałeś, że nie mamy dostępu do masturbatorów...

               Zetar nie dał skończyć Etanowi zdania i ponownie wybuchnął niekontrolowaną agresją.

- No jasne, że nie mamy! Głupi jesteś czy co? – Złapał Etana za i tak już porwany kombinezon rozrywając scalone układy jak i sam materiał i rzucając nim o przeciwległą ścianę korytarza na wprost łazienki. Etan niemal upadł na ziemię z bijącym sercem coraz bardziej bojąc się ogarniętego furią chłopaka. Zetar jednak już zupełnie nie zwracał na niego uwagi mówiąc bardziej do siebie niż do niego. - Siódemka niechętnie rozstaje się z tymi pierdolonymi chipami dostępu nie mówiąc już o reszcie...

Zetar umilkł na chwilę nagle wpatrując się wprost w niego. Etan niepewnie poruszył się okrywając się lekko strzępami kombinezonu odsłaniającego całkiem sporo z jego nawet wysportowanego ciała. Kątem oka zauważył jak stojący przed nim chłopak dłonią pomasował sobie penisa poprawiając go bardzo niedyskretnie.

- Mam jednak pewien pomysł i wybacz ale akurat w tym momencie nie mam zamiaru nawet pytać ciebie o zdanie.

Mówiąc to złapał go za nagie ramię i brutalnie wpakował do męskiej toalety. Drzwi otwierające się do wewnątrz wchłonęły ich obu zamykając się cicho. Pomieszczenie wyglądało identycznie jak inne tego typu w całej szkole. Duże i przestronne z kabinami po lewej mieszczącymi otwory próżniowe oddzielone od siebie ekranami z mlecznego plexiglasu. Po prawej ścianie mieściły się teraz ukryte w ścianach wysuwane umywalki zaś na wprost uśpione zazwyczaj masturbatory w kształcie idealnie białych sześcianów i jedna kabina prysznicowa sięgająca aż do sufitu.

- Co ty masz na myśli?... – Etan okrążył idącego powoli w jego kierunku Zetara zbliżając się z powrotem w kierunku drzwi. Po chwili był zmuszony niemal się o nie oprzeć plecami , jako że chłopak także zmienił kierunek ponownie zbliżając się do niego. Na nieszczęście nikt z zewnątrz nie mógłby złapać ich w tej krępującej sytuacji nie taranując przy okazji Etana teraz zamkniętymi szczelnie drzwiami.

               Zetar jednak bez jakiegokolwiek skrępowania stojąc bezpośrednio przed nim zdjął już niemal swój kombinezon. Chwila jaką zajęło mu przesunięcie zamka błyskawicznego od szyi do krocza trwała wieczność. Etan oddychał z coraz większym trudem. Gdy wreszcie materiał odsłonił lśniące od potu, wysportowane ciało ukazała się nieskrępowana elektroniką bielizna. Miał na sobie bardzo wybrzuszone niebieskie bokserki, których układy scalone w momencie zerwania kontaktu z kombinezonem rozluźniły zaciśnięte  nieznacznie elektroniczne pasy. Penis chłopaka wyprężył się więc maksymalnie w górę pulsując w rytm szybkich uderzeń serca nareszcie wolny.

- Chyba nie chcesz... ?! – Etan nie dokończył pytania odsuwając się od niego jak najbardziej potrafił jednak Zetar bez słowa zdjął bokserki całkowicie otwierając specjalną kieszeń i jednocześnie odwracając się. Serce biło Etanowi tak szybko, że kombinezon wyświetlił na bransolecie komunikat z pytaniem czy wszystko z nim w porządku. Zignorował go.

               Nie zdołał wprawdzie zobaczyć na żywo penisa Zetara jednak ten wciąż w całkowitej ciszy zastygł niemal w tej lubieżnej pozycji w jakiej Etan widział go co jakiś czas podczas swoich zabaw z Deox’em. Etan utkwił załzawione od zbyt długiego niemrugania oczy w starannie wygolonej tylnej części ciała Zetara. Oba pośladki były rozluźnione, dodatkowo chłopak rozchylił je ukazując przepiękny, różowiutki odbyt. Etan i tak już znajdujący się na granicy wytrzymałości momentalnie oblał się ogromnym rumieńcem. Spocił się jeszcze bardziej czując bijące falami ciepło od wypiętej tylnej części ciała Zetara, jego dziurka rozchylała się powoli i zaciskała, była przepiękna. Etan przełknął ślinę – najpewniej była też bardzo ciasna.

- Jesteś aż tak tępy? Wchodź bo już dłużej nie wytrzymam!

               Etan zszokowany nie był w stanie się ruszyć. Czuł, że brakuje mu powietrza mimo tego, że oddychał bardzo szybko. Fale gorąca nachodziły na siebie jakby znalazł się w piecu. Zetar stracił cierpliwość po chwili i z niezwykłą szybkością rzucił się na niego.

               Nie spodziewał się nigdy w swoim życiu, że stanie się ofiarą gwałtu seksualnego. Niemniej nawet gdy wiedział, że za chwilę do niego dojdzie nie potrafił się bronić szczególnie, że bardzo wyraźnie Zetar dał do zrozumienia jaką rolę miał pełnić w tym gwałcie.

               Chłopak spał na niego jak lawina. Zamazane ciało runęło na Etana jak wyrzucone z katapulty. Padł na drzwi, które prawie się złamały zupełnie nie potrafił się obronić obezwładniony przez ogniste pożądanie. Zetar niemal jednym ruchem zdarł z niego i tak już ledwo trzymający się kombinezon rozrywając materiał i elektryczne obwody jak starą szmatę. Sprawnym ruchem zdjął z niego dziwnie wybrzuszony ochraniacz jąder uwalniając mokrego z podniecenia chłonka wciąż zamkniętego jednak w elastycznych bokserkach. Otworzył specjalny otwór w bieliźnie wycięty specjalnie na te okazje i zupełnie bez ceregieli i zbędnych słów przyssał się do jego oswobodzonego penisa.

- AAAAchhh......

               To jedyny dźwięk jaki Etan potrafił w tej chwili z siebie wydobyć. Kolana ugięły się pod nim i usiadł na chłodnych kafelkach, które w sekundę rozgrzał. Zetar wykazując nadspodziewaną sprawność ciągle podczas jego upadku nie przestawał ssać nie wypuszczając go z ust.

Etan nie potrafił znaleźć słów było mu tak niesamowicie dobrze. Nawet regularne spotkania z domowym Deox’em nie były w stanie przygotować go na oralne pieszczoty o takiej intensywności. Czuł że dosłownie za sekundę eksploduje. Zetar połykał go niemal w całości, a gdy czuł tylne części jego śliskiego, gorącego gardła na szczycie penisa nie był w stanie złapać oddechu i próbował się cofnąć, nie pozwalały na to jednak drzwi,  na które napierał z całych sił plecami. Eksplozja była już tak blisko... nim jednak do niej doszło Zetar wypluł jego członka z cudownym siorbnięciem i unosząc się na rękach pocałował go w usta.

               Etan poczuł coś miękkiego i wilgotnego. Całował się pierwszy raz w życiu ale widać było, że Zetar ma w tym spore doświadczenie zapewne ze swoim chłopakiem z klasy. Jakby odczytując jego myśli chłopak odessał się od niego.

- Nie. Nie pierdolę się z Teonem.

               Etan zapisał w pamięci, że niestosowne prawie już zapomniane wulgarne słownictwo jest widocznie normalne dla Zetara, zignorował więc styl wypowiedzi skupiając się na znaczeniu, które jeszcze bardziej go zaintrygowało.

- Jak więc... chciałeś. Przecież się odwróciłeś... – Etan nienawidził siebie za to jak bardzo cienkim i zdradzającym przerażenie głosem mówił w tej chwili podobnie za to, że nie umiał dobrać odpowiednich słów do tego co zamierzał powiedzieć.

- Spokojnie. Nie zgwałcę ciebie. To ja lubię być gwałcony.

               Powiedział to spokojnie i bez jakiegokolwiek fałszu. Etan wiedział, że dla kobiet produkuje się także zestawy Deox ale w innej – wypukłej zamiast wklęsłej – postaci. Zaczerwienił się jeszcze bardziej o ile było to możliwe wiedząc już wszystko.

               Zetar widząc, że nie umie nic z siebie wydusić postanowił działać i wykorzystać jego zszokowanie. Delikatnie zsunął z niego pozostałości ubioru w postaci i tak nic nie skrywających bokserek i zsuniętych do kostek strzępów sportowego kombinezonu. Gdy się z tym uporał najzwyczajniej w świecie usiadł na niego. Jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki twardy jak kamień penis Etana trafił idealnie w miękki spragniony pieszczot dokładnie wygolony otwór Zetara. Chłopak jęknął przeciągle odchylając głowę ku niebu powoli opadając na niego coraz niżej. Chwila trwała wieczność.

               Etan spowity był rozkoszą. Przed oczami widział swój obiekt uwielbienia seksualnego. Dobrze wyćwiczona klatka i kształtne mięśnie brzucha już pokryte nieśmiałymi czarnymi włoskami. Zetar napinał każdy mięsień wijąc się na nim wciąż powoli opadając. Jęczał przeciągle i długo zdradzając jaką przyjemność teraz odczuwał. Jego lekko ciemna karnacja jeszcze się przyciemniła gdy po jego niemal całym ciele rozszedł się jak zielone światło promiennika czerwony rumieniec. Chłopak emanował gorącem pokryty drobnymi lśniącymi jak rosa kropelkami potu w powietrzu rozszedł się jego męski zapach.

               Etan nie mogąc dłużej obserwować zamknął oczy. Musiał wyciszyć galopującą wyobraźnię. Nie widział tego ale wszystko czuł. Wyobrażał sobie zaś jeszcze więcej. Jego penis właśnie penetrował odbyt Zetara! Wchodził w niego jak w masło obficie obśliniony w czasie seksu oralnego. Wchodził coraz głębiej i docierał coraz dalej w jego wnętrze. W końcu chwila dobiegła końca, Zetar na nim usiadł nie mogąc nabić się głębiej na jego pełnego wrzącej krwi członka.

- Wyruchaj mnie... proszę.

               Zetar niemal skomlał, jego idealna twarz pojawiła się przed jego oczami gdy ze strachem je otworzył. Malowała się na niej jedynie rozkosz tak wielka że aż sprawiała ból. To było błaganie. Wreszcie Etan spojrzał niżej. Ujrzał go. Sterczał wprost ku górze bardzo podobny do jego własnego ale jednak inny, końcówka była bardziej szeroka odstawała też bardziej na boki cały członek przypominał małą maczugę rozszerzającą się ku szczytowi. Obwisłe od parnego nagle powietrza jądra pokryte były maleńkimi przyciętymi równo włosami. Chłopak ekstatycznie bujał się po nim nabijając na penisa i ocierając się swoim twardym chujem o jego napięty brzuch, przyjemnie ugniatając przy okazji swoje jądra.

               Etan nigdy nie przypuszczał, że podobne zdanie wzbudzi w nim to co właśnie się w nim obudziło. Poczuł niezwykłe podniecenie. Obudził się w nim prawdziwy potwór.

               Pchnął brutalnie Zetara całkowicie zapominając o jeszcze niedawno niesprawnym ramieniu objął go mocno. Oboje spadli na płytki i Zetar krzyknął gdy dotknął chłodnej powierzchni. Jednak zaraz umilkł jęcząc jeszcze głośniej niż wcześniej kiedy Etan naparł na niego swoim ciężarem  wchodząc jednocześnie jeszcze głębiej w jego wnętrze. Objął go ściskając twardymi mięśniami ramion pragnąc poczuć go jak najmocniej się dało. Zetar jęczał nieustannie wijąc się pod jego ruchami i także ściskał go nogami skrzyżowanymi na jego pośladkach i zmuszając w ten sposób do szybszych pchnięć.

Chociaż bardzo się starał Etan nie potrafił znaleźć lepszego określenia na to co w tej chwili robił. Ruchał go. Ruchał tak zapamiętale, że w powietrzu rozchodził się klaszczący dźwięk kiedy jego ciało obijało się o pośladki Zetara. Wchodził w niego naprawdę głęboko nie dając mu wytchnienia. Wysuwał się na całą długość zostawiając tylko żołądź w jego wnętrzu i wracał czym prędzej do śliskiego wnętrza aż po same jądra. Odbyt Zetara rozchodzony, jakby chłopak nabijał się na żelowego sztucznego penisa codziennie wchłaniał Etana zaciskając się na nim i powodując jeszcze większą rozkosz.

               Etan oderwał się od niego klęcząc i złapał jego grubego penisa nie zaprzestając jednak już całkiem wprawnej i rytmicznej kopulacji. Mocno zacisnął na nim dłoń. Członek napuchł jeszcze bardziej, a Zetar jęknął głośniej przygryzając mocno swój nadgarstek aby uciszyć jeszcze głośniejsze dźwięki. Ze szczytu grubego członka chłopaka niemal cały czas od rozpoczęcia ich wspólnej zabawy lała się przezroczysta wydzielina brudząc jego brzuch i rękę Etana gdy ten szybko i mocno zsuwał i nasuwał na powrót jego długi, mięsisty napletek. Był już blisko, Etan nie potrafił się powstrzymać czuł, że Zetar też jest blisko penis w jego dłoni cały śliski i trudny do utrzymania z powodu istnego potoku wydzieliny nieustanie drżał i niemal się wyrywał z mocnego uścisku. Przyspieszył pchnięcia wbijając się w niego najmocniej jak potrafił jeszcze szybciej poruszając ręką chcąc dać mu taką samą rozkosz jaką jego odbyt dawał jemu.

               Eksplozja nadeszła nagle. Etan wrzasnął na całe gardło nie mogąc się opanować. Przyspieszył pchnięcia do zawrotnej prędkości czując jak jego jądra niemal boleśnie obijają się o twarde pośladki Zetara. W tym momencie chłopak brutalnie wyszarpnął swojego penisa z jego dłoni i sam począł się zadowalać wytryskając na daleką odległość i brudząc sobie twarz i cały brzuch.

               Etan powoli zwalniał. Orgazm ogłuszył go, gdy przestał wydalać z siebie rozgrzaną go białości spermę wyszedł z Zetara z mlaszcząco-ssącym dźwiękiem i padł obok niego na zimne kafelki. Jego osłabły penis lekko zwiędnięty opadł z plaśnięciem na jego brzuch wydalając z siebie resztki lepkiego nasienia, które rozlało się po brzuchu ściekając powoli w dół. Zetar ciągle jeszcze obciągał swój pokaźnej wielkości napletek jednak już zdecydowanie wolniej niż przed chwilą. Leżał spokojnie dysząc ciężko zmęczony emocjami i samym wytryskiem. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała cała usmarowana spermą lśniąc w świetle lamp gdy wdychał haustami powietrze.

               Nastąpiła niezręczna cisza. Chłopacy wyraźnie wstydzili się na siebie spojrzeć. Leżeli więc długą chwilę nic nie mówiąc i nie ruszając się ani o milimetr zetknięci spoconymi ciałami, na których powoli zasychała sperma.

- Dzięki.

               Zetar w końcu zdobył się na odwagę i pierwszy przerwał ciszę.

- Nie. To ja powinienem podziękować. Nie pozwoliłeś mi dokończyć tego co mówiłem na samym początku zanim mnie tu zaciągnąłeś. Dzięki temu to wszystko miało miejsce.

               Chłopak widać kompletnie nie wiedział o co mu chodziło. Etan zatem z grymasem niezadowolenia dźwignął się na nogi. Zetar postąpił tak samo. Już pozbawieni napędzającej ich ejakulacji nie krępowali się swojego widoku. Z wciąż stojącymi członkami, które zabawnie wyginały się przy każdym kroku na boki niczym wahadła zegara podeszli do przeciwległej strony łazienki. Gdy tylko tam doszli szkolny masturbator w kształcie sześcianu ożył gdy zeskanował układ naczyń krwionośnych w dłoni Etana i odsłonił swoje już śliskie żelowe wnętrze. Komputer zaś wyświetlił propozycje materiałów pornograficznych.

               Zetar pociemniał na twarzy ze złości. Widać było, że walczy ze sobą aby nie odwarknąć albo i nawet nie użyć siły i nie zaatakować go pięściami. Etan jednak stał spokojnie. Oboje nadzy wciąż z oznakami podniecenia, którego jednak już prawie nie czuli stali naprzeciw siebie w gęstniejącej niczym śmietana ciszy. Nie czuł strachu. Postanowił rozładować napięcie.

- Masz spermę na twarzy. – Sięgnął dłonią i starł trochę białego gęstego kremu z czerwonej ze złości twarzy Zetara.

- Ty idioto! Dlaczego nie powiedziałeś, że masz do nich dostęp?!

               Etan wzruszył ramionami. Nie zamierzał się wykłócać.

- Nie dałeś mi sposobności. – Uśmiechnął się przy tym zadziornie. – Myślę, że to co zrobiliśmy było bardziej naturalne. Poza tym naprawdę nam się podobało.

               Zetar nic nie odpowiedział. Zebrał pośpiesznie swoje rzeczy i wybiegł z łazienki. Etan westchnął ze smutkiem, już w głębi miał nikłe przeczucie, że między nimi może się coś narodzić. Jednak w obecnej sytuacji chyba nie mogło nic zaistnieć. Powoli odszukał zrzucone gdzieś w oddali bokserki i założył je. Z niesmakiem zauważył, że materiał był niemal porwany, delikatna tkanina nie wytrzymała jego przeogromnej erekcji oraz nerwowości dwóch napalonych chłopaków. Niemal rozpadała się w rękach. Na szczęście mając plastikowy ochraniacz jąder ubrał go na zniszczone i dziurawe, całkowicie bezkształtne bokserki. Nałożył porwany sportowy kombinezon z rozciętym przez pielęgniarkę rękawem. Czuł jak materiał przykleja się do kombinezonu jednak skoro i tak już go pobrudził nie cofnął się aby skorzystać z prysznica.    

Zaspokojony ale jednak smutny wrócił korytarzami do centrum medycznego. Pielęgniarka Piętnastka była bardzo niezadowolona z tego jak nieudolnie próbował się wytłumaczyć dlaczego wyszedł zanim promiennik całkowicie naświetlił mu nadwyrężone ramię jednak w końcu udało mu się ją przekonać. Za karę dostał jednak jeszcze jedną pełną sesję naświetlania.

Wiedział, że zajęcia sportowe już się skończyły. Nie spiesznie więc poszedł w stronę bloku numer 4 aby się umyć i przebrać. W szatni co ciekawe spotkał jednak jeszcze jedną osobę.

- No nareszcie! Co się z tobą działo tak długo? – Aron wydawał się nadzwyczaj zaniepokojony.

- Straciłem poczucie czasu byłem u pielęgniarki. Już wszystko wyleczone. – Pominął śmiertelnie poważne ostrzeżenia Piętnastki odnośnie zakazu nadwyrężania mięśni przez najbliższe dwa tygodnie.

               Etan z westchnieniem ulgi począł zdejmować obcisły kombinezon starając się niezbyt poruszać lewą ręką. Zajęło mu to więc sporo czasu. Odwrócił się też dyskretnie aby przyjaciel nie zauważył lekko już zakrzepłych dowodów tego co przed chwilą robił.

- Ale co tak długo? – Dopytywał się przyjaciel nie chcąc dać za wygraną, nie siedział już spokojnie na ławkach między metalowymi szafkami tylko krążył wokoło niego jakby nie mógł zachować spokoju. To wywołało cień podejrzenia u Etana. Aron pociągnął też nagle nosem w powietrzu jakby wyczuwając coś interesującego.

- Co się stało? – Spytał szybko Etan nie chcąc mu dać sposobności przypomnienia sobie skąd zna tę charakterystyczną woń.

- Nie.. nic takiego. – Czoło Arona wygładziło się gdy przestał je marszczyć. – Odpowiedz na pytanie.

- Co się stało, że jesteś aż taki dociekliwy?

               Aron zamarł w pół kroku i spojrzał na niego gdy zdejmował plastikowy ochraniacz jąder i ujrzał podarte bokserki, które w bardzo miernym stopniu go zasłaniały. Na szczęście sperma już zaschła i była słabo widoczna na tle jasnego materiału.

- Co ci się stało?..

               Etan zbył to pytanie machnięciem ręki i odwrócił się w stronę pryszniców. Zapewne Aron pójdzie za nim, tak też się stało. W zazwyczaj szczelnym pomieszczeniu prysznicowym w szkole wycięto specjalne otwory między kabinami na poziomie głowy aby możliwe było określenie czy dany prysznic jest zajęty. Skutkiem ubocznym otworów było to, że można było swobodnie rozmawiać nawet podczas włączonej maszynerii służącej do mycia.

- No odpowiedz! Nie bądź taki!

- Ja spytałem pierwszy. – Przypomniał spokojnie Etan zdejmując obszarpaną bieliznę i uruchamiając przyciskami i pokrętłami podgrzewanie i cyrkulację mikrokropli wody w prysznicu.

- No dobrze powiem o co chodzi. Zetar wpadł tutaj w chwili gdy większość chłopaków już wyszła zostałem tylko ja i Teon. Wyraźnie nie podobało im się, że tam byłem ale za nic nie dałem się spławić. – Aron uśmiechnął się chytrze, - Słyszałem jak się kłócą. Dodatkowo Zetar niemal pobił Teona i wybiegł z szatni nawet się nie przebierając!

               Etan spokojnie stał w komorze prysznica nakładając kolejne porcje żelu o męskim zapachu niemal identycznym jak ten, którego używał w domu. Aron zaś – widział to oczyma wyobraźni – nieustannie krążył wokoło niego czekając na odpowiedź. Czy to możliwe aby się czegoś domyślił?  Było to całkiem prawdopodobne jego przyjaciel wielokrotnie zdradzał nadspodziewane zrozumienie jego osoby pod wieloma względami, to właśnie czyniło z nich przyjaciół. Etan westchnął z rezygnacją jednocześnie wyłączył prysznic.

- No dobrze.      

               Wyszedł z komory wycierając się ręcznikiem, który Deus już powiesił na specjalnym wieszaku obok prysznica.

- Nie wiem jak to ująć słowami adekwatnymi do tego co się stało. Użyję niecenzuralnego słowa, którego znaczenie dogłębnie poznałem dopiero dzisiaj.

               Aron z wrażenia aż się zatrzymał wpatrując się w niego roziskrzonym wzrokiem.

- Wyruchałem go.

               Nie spodziewał się takiej reakcji. Nie spodziewał się, że Aron będzie znał znaczenie tego słowa, on sam usłyszał je dopiero od Zetara podczas ich miłosnego aktu.

- Cieszę się. Dobrze się stało.

               Etan już suchy odrzucił ręcznik do odpowiedniego przewodu próżniowego skąd roboty pobiorą brudne rzeczy i następnego dnia po upraniu umieszczą na nowo na swoim miejscu. Wracając do swojej szafki, z samego jej dna wyszperał zapasowe bokserki i odpakował je z foliowego opakowania. Ubrał się z poczuciem ulgi, przez najbliższy tydzień przynajmniej ma spokój z zajęciami siłowymi jedyne co pozostanie to trening hokeja w piątek. Wychodząc z szatni do podobnego otworu jak obok pryszniców wrzucił też swój sponiewierany sportowy kombinezon.

               Aron widać zaspokoił swoją ciekawość postanawiając nie wypytywać o więcej szczegółów za co Etan był mu dozgonnie wdzięczny. Ciągle nie umiał pozbyć się sprzed oczu rozkosznie skaczącego po nim Zetara, który z ogromną pasją oddawał się przyjemności.

               Pożegnali się w bramie szkoły. Aron jechał w przeciwną stronę, mieszkał nieco dalej od szkoły niż on przez co musiał wstawać wcześniej. Kolejka po ośmiu minutach bezpiecznie około godziny 16 dowiozła Etana niemal pod dom.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





CzarodziejEmrys

Komentarze

Yake Osi2/03/2017 Odpowiedz

Bardzo sprawnie napisane, duża wyobraźnia . Szkoda, że nie ma kontynuacji . Pozdrawiam


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach