Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





MW-Grecja Rozdzial 16 Blizniaczki

T/J zatrzymuje się na parkingu, prawie u wjazdu na molo. A przy tym molo...

- To ma być jacht? – dziwi się Majka. – To pierdolony żaglowiec!

Nie sposób się z nią nie zgodzić. Bliźniacy, opowiadając o nim zachowali dziwną wstrzemięźliwość. Mówiąc wprost – wpuścili nas.

Zaczynam liczyć na palcach… Ja, Tidżeje, ten Grek… Mało…

- Co tam mamroczesz?

- Liczę. I wciąż mi wychodzi, że trzeba będzie z was zrobić marynarzy, dziewczęta.
- Marynarzy?

- No przecież nie marynarki! I wiecie co?

- No co?

- Doczekać się nie mogę.

- Tych marynarek?

- Tego, jak będziecie się wspinać na reje…

- Hahahaha…

* * *

Z pokładu szczerzy do nas zęby młody Grek, typowy południowy macho, obejmujący ramionami dwie ciemnoskóre pięknotki ubrane, no właśnie, w nic. Zresztą Niko, ten kumpel bliźniaków też jest goły. Przechodnie, nieliczni bo to samo południe, sjesta, popatrują na golaski ale bez jakiejś specjalnej ekscytacji, musieli się już przyzwyczaić do tego widoku.

- Ja pierdolę, mulatki!

Musiałem to powiedzieć na głos, bo moje małolaty się śmieją.

- Jeszcze nie, ale jak cię znamy, wypierdolisz obie jeszcze dzisiaj. Tylko wyruchanej wsadź kwiatek albo chociaż zawiąż wstążeczkę bo inaczej nie będziesz wiedział, czy nie wkładasz drugi raz tej samej.

Rzeczywiście bliźniaczki, przynajmniej stąd, wyglądają identycznie. Może chociaż po cipach rozróżnię - myślę smętnie - może ich fryzurki się różnią. Wpatruję się w ich krocza, ale stąd nie widać dobrze, za duży kontrast między ich czekoladowymi ciałkami a olśniewająco białym jachtem.

Owszem, jesteśmy na miejscu, lecz nie do końca, jeszcze jakieś 50 metrów mola dzieli nas od sznurowej drabinki na jacht. Zaraz, dlaczego drabinki? Przecież jest i trap, byłoby wygodniej. A tu, choć  pora sjesty i miejscowych nie widać, jacyś turyści się wciąż się kręcą. Nie mogę przestać myśleć o tej drabince popatrując na osiem  ślicznych gołych tyłków, wciąż kręcących się przede mną niecierpliwie i nagle zaczynam czuć autentyczny podziw dla Niko. Co ta drabinka będzie wyczyniać z tymi tyłeczkami! Postanawiam być gentelmenem i pomóc im wszystkim wejść na jacht. Stojąc na dole, rzecz jasna i asekurując je wzrokiem. Niestety Kaśka miesza mi szyki. Podchodzi do mnie.

- Nie wierzę! Pamiętasz, jak się poznaliśmy? A tu Grecja, jacht…

- Pamiętam dobrze! – I, żeby jej udowodnić, jak dobrze, robię to, co wtedy na basenie.

- A co mi tam! – Mówi Kaśka. Jej dorodna cipa wyślizguje się z mej dłoni, zostawiając na niej wilgotny pocałunek.

Kasia wysiada z kampera. Idzie niespiesznie przez molo ścigana spojrzeniami wyraźnie  zainteresowanych przechodniów. Czując ten podziw, odwraca się ku widzom, wdzięcznie dyga i wspina po drabince kręcąc kuperkiem ku uciesze widzów. Ci najbliżsi nie mogą oderwać oczu od jej włochatej cipki, wdzięczącej się pomiędzy wypiętymi pośladkami. Zresztą gapią się wszyscy niezależnie od płci. Wykorzystują to dziewczęta, wychodzą luźnym szeregiem z kampera i wolnym krokiem podchodzą pod drabinkę. Kaśka całuje właśnie bliźniaczki w oba policzki - witanie się z ich cipami mogłoby przekroczyć wytrzymałość widzów. Ci zauważają wreszcie pozostałe naguski i doznają opadu szczęki. A potem napadu dzikiego entuzjazmu. Gromadzą się tłumnie pod drabinką i podpierają wzrokiem kolejno gramolące się na pokład dziewczęta. Te urządzają sobie chyba zawody wypinania pupy, przechodzą same siebie. Boję się, by rozentuzjazmowani widzowie nie wdarli się za nimi na jacht, ale nie, nawet ręce trzymają przy sobie, tylko stoją i z zadartymi głowami wpatrują się w kolejne wypięte pupy.

Teraz Niko ma niespodziankę, picze mu się mnożą, miało być sześć a tu już siódma wyłania się znad relingu, za nią ósma…Patrzy jeszcze przez chwilkę z nadzieją… No tak, to już koniec.

* * *

Teraz Kurwa My! Robię za tragarza, zbieram do jednego wora bagaże dziewcząt – osiem szczoteczek do zębów, osiem dowodów, sześć komórek… tak to już wszystko! Dorzucam nasze dokumenty i inne duperele. Ociągamy się z Tidżejem z wyjściem, bo widzowie wciąż z nadzieją wpatrują się w kampera. Nie chcemy ich rozczarować.

 W końcu się rozchodzą. Teraz swobodnym krokiem maszerujemy na jacht. Drugi bliźniak odprowadzi kampera na strzeżony parking i wróci zabierając ze sobą kluczyki i kąpielówki. Ma je wyrzucić przed wejściem na pokład, znaczy kąpielówki ma wyrzucić. Nie tylko dziewczęta zobowiązały się spędzić całkiem nago te dwa tygodnie, my też. Jedynym wyjątkiem był aktualny kierowca kampera. Na jachcie nie ma kompletnie żadnych wyjątków, ubrań, nawet pary stringów, tylko kapoki i buty do wody.

Witam się z Niko.

- My się jeszcze nie znamy, jestem kuzynem bliźniaków.

- Wiem, opowiadali mi. Podobno ty to wszystko nagrałeś – Grek pokazuje na te wszystkie nagie dziewczęta wokół – szacunek!

- No nie wszystko. Choćby te dwie czekoladki…

Niko podnosi ręce w obronnym geście:

- Ja nie mam z tym nic wspólnego! To kto ma?

Na wyjaśnienia nie ma czasu, oto T/J z kluczykami w ręku, ostatni melduje się na pokładzie. Już goły, gatki zrzucił na naszych oczach, wyrzucił je do kosza na śmieci i oto jest.

- Niko! – Woła – Odbijamy! 

* * *

Na razie manewry mamy za sobą, idziemy stałym kursem. Łapię Niko.

Nie, nie za jaja, tak po prostu go łapię.

- To o co chodzi z tymi bliźniaczkami?

- Kuzynów pytaj. Wiedziałem!

Tidżeje, póki co, do czekoladek nie podeszli. Maskują się. Podchodzę ja.

- Cześć, dziewczyny!

W odpowiedzi przeliczają mi klejnoty. Najwyraźniej nasze obyczaje nie są im obce. Tym lepiej. Witam się z ich cipami. W dotyku też są jednakowe.

- Jak ci się podoba nasza niespodzianka?

To Tidżeje zaszli mnie od tyłu i szczerzą zęby.

- Która? Bo są dwie.

- Jedna – upiera się T/J – tylko dwoi ci się w rękach.

Faktycznie, odklejam ręce, niespodzianka jest wilgotna i lepka, podwójnie lepka.

- No, nie wiem… Może jak poznamy się bliżej…

Ciemnoskóre pięknotki nie mają nic przeciwko temu. Nawet przejmują inicjatywę. Usta mają zajęte zaspokajaniem mnie, więc to przyglądający się bliźniacy zaspokajają moją ciekawość.

* * *

Tak naprawdę, to ciemnoskóre bliźniaczki są Dunkami. Bliźniacy poznali je we Francji na plaży, dokładniej na plaży naturystów. Tidżeje postanowili spędzić tam trochę czasu, w końcu poznawanie Europejek to też było poznawanie Europy.

Po wyjeździe z Warszawy, po poznaniu piątki moich małolat, mieli mocno zawyżone wymagania i rozglądali się za panienkami w wieku wczesnorębnym. Tutaj mogli dokonać wstępnej selekcji i nie marnować czasu. Zaraz pierwszego dnia Tom przyuważył - Jerry dokonywał w tym czasie rozpoznania w wodzie -  śliczną i apetyczną mulatkę jadącą na rowerze asfaltową ścieżką wzdłuż plaży. Odjechała mu, ale w pamięć zapadła. Gdy ujrzał ją również następnego dnia, popędził do wypożyczalni rowerów - rozpoznania dokonał przezornie wcześniej - i pognał za nią.

Dogonił ją, choć już tracił nadzieję, daleko za plażą naturystów. Dziewczyna najwyraźniej nie przejmowała się, że zostawiła gołą plażę hen za sobą. Dalej była nago. Jechał chwilę za nią podziwiając kręcący się wdzięcznie kuperek. W końcu dziewczyna go przyuważyła. Chłopak na pierwszy rzut oka zrobił dobre wrażenie, więc powiedziała:

- Dość się już napatrzyłeś na mój tyłek, teraz twoja kolej!

Reakcja Jerry’ego zaskoczyła ją pozytywnie, bez słowa zrzucił gatki, wsiadł na rower i pojechał przodem. Odwrócił się tylko i spytał.

- Nie za szybko?

- Jest okay… Rzeczywiście było okay. Z tyłu Tom również prezentował się dobrze.

- Może coś z tego będzie – pomyślała Ayah.

- Coś z tego będzie – pomyślał Tom.

Spędzili ze sobą cały dzień, jedno spodobało się drugiemu, jedno przyznało się drugiemu, że wybrało się w świat w poszukiwaniu wrażeń, jednak do niczego konkretnego nie doszło. Ot całus na pożegnanie, umówili się na następny dzień.

* * *

- Zawaliłeś, stary!

Kuzyn, zaskoczony, że mu tak bezceremonialnie przerywam, milknie.

- Ciekawe, jak ty byś sobie poradził – mówi wreszcie.

- Spytałbym, czy mogę wylizać jej… siodełko.

Od strony kutasa dobiega mnie chichot bliźniaczek. Chichot i towarzyszące mu wibracje są tak stymulujące, że przez moment jestem na krawędzi. Jakoś się jednak opanowuję.

- Opowiadajcie dalej!

* * *

- Prześliczną dziewczynę poznałem, wyobraź sobie, czekoladka, spędziliśmy cały dzień razem, wygląda na młodziutką i chętną. Jak te u kuzyna, wyraźnie leci na mnie.... - Relacjonował bratu rozentuzjazmowany Tom, mocno podkolorowując.

- Świetnego chłopaka poznałam, podróżuje samochodem kempingowym po Europie, spędziliśmy razem cały dzień, leci na mnie.... - Relacjonowała siostrze Ayah, mocno podkolorowując.

Zarówno bliźniacy, jak i bliźniaczki szukali takiej okazji. Bliźniakom rozbestwionym nagim weekendem marzyła się bezpruderyjna towarzyszka podróży, bliźniaczkom zaświtała wizja zwiedzenia Europy w towarzystwie bezpruderyjnego chłopaka.

Oczywiście potencjalnego kandydata/kandydatkę chciał/chciała również ocenić bliźniak Toma/bliźniaczka Ayah.

Bliźniacy/bliźniaczki, pewni/pewne swej istotnej przewagi, uknuli niecny plan. W rezultacie następnego dnia w wypożyczalni rowerów spotkali się Jerry i Darya.

W efekcie mocno podkoloryzowanych relacji  Toma i Ayah, Jerry i Darya spędzili większość dnia uprawiając dziki seks na dzikiej plaży.

* * *

Tym mnie dobijają. Trzęsę się ze śmiechu. A i języczki bliźniaczek nie próżnują. Biała sperma na czekoladowych buziach tworzy prześliczny kontrast. Jeszcze chwilka i bliźniaczki mogą się włączyć do rozmowy.

* * *

Tak więc Jerry pieprzył w najlepsze Daryę, a tymczasem Tom szwędając się po okolicy wpadł przypadkiem na Ayah w plażowym barze. Zareagowali oboje błyskawicznie.

- Dlaczego nie przyszedłeś?! – Spytała Ayah.

- Dlaczego nie przyszłaś?! – Spytał Tom.

Pytania minęły się w powietrzu. Wymówki zdaje się, też znaleźli podobne. Ona mu wybaczyła, on jej wybaczył, w końcu oboje „nie przyszli”.

Tom i Ayah również spędzili dzień nago, ale to z racji nagiej plaży. Na kąpieli i opalaniu. I rozmowie. Czyli bardzo grzecznie.

* *  *

Późnym wieczorem Tom rozstał się grzecznie z Ayah; Jerry mniej grzecznie z Daryą. Wszyscy wrócili do siebie i się zaczęło…

- Jest cudowny, cały dzień pieprzyliśmy się na plaży!

Ayah opadła szczęka.

- Z kim ty się właściwie pieprzyłaś, przecież nie przyszedł, ze mną był...

* * *

 - Ależ ona się pieprzy!

Tomowi opadła szczęka.

- Ty to dopiero pieprzysz. Ze mną była cały dzień!

- Jestem z nim umówiona na jutro.

- Ja też!

- Jestem z nią umówiony na jutro.

- Ja też!

Rozmowy bliźniaczek i bliźniaków przebiegały w zasadzie podobnie.

Jedno było umówione na dalszy ciąg plażowania. Drugie na następne pieprzenie. Z tym samym nim i tą samą nią.

Oba rodzeństwa stwierdziły, że coś tu mocno nie gra. Ponieważ Jerry i Darya umówili się wcześniej, niż Tom i Ayah – śpieszniej było młodym do pieprzenia, niż rozmowy -  Tom towarzyszył Jerry’emu a Ayah Daryi przy ich spotkaniu.

- Myśleliśmy, że tylko my jesteśmy tacy cwani.

- Myślałyśmy podobnie.

- Skoro się nam tak dobrze pieprzyło, to może się poznajmy - jestem Jerry!

- Darya!

- Tak nam się miło rozmawiało… pobzykamy się?

 Skończyło się to wszystko radosnym seksem we czworo.

* * *

- Zawsze słabi z geometrii byliście – nie wytrzymuję.

- Niby dlaczego?

- Tyle się napracowaliście nad trójkątem,  a wyszedł wam kwadracik…

- To my lepsze z geometrii jesteśmy – stwierdzają bliźniaczki, gdy już bliźniacy wyjaśnią im, jak pojmujemy geometrię w sensie erotycznym – myśmy od początku zakładały że jeszcze jednego dobierzemy.

I powracają do studiowania geometrii mojego dyszla.

* * *

Radosne pieprzenie we czworo ustało dopiero, gdy bliźniacy pojechali po mnie i dziewczęta do Warszawy. Póki co jednak Dunki wprowadziły się do Tidżejów.

- Nie ma sensu, żebyśmy tak do was ciągle latały.

- Spacery są zdrowe, ale sex jeszcze zdrowszy.

Trzy dni pozostałe do wyjazdu, Tidżeje spędzają prawie że nie wychodząc z łóżka. No, chyba żeby ruchać te Dunki pod prysznicem. Albo gdziekolwiek.

* * *

Temat zainicjował Tom. Albo Jerry. W chwili oddechu po kolejnym radosnym pieprzeniu. Poglądy bliźniaczek na to ostatnie zdążył już dobrze poznać, więc zaczął z grubej rury…

- Skoro obojętne wam, z kim się pieprzycie, byle się pieprzyć…

- Ależ Tom! …Albo Jerry!

- Sama widzisz! Nawet nie wiesz, kto cię właśnie zerżnął.

- A ty nie wiesz, którą z nas przeleciałeś! Ale mów dalej, zaczyna się ciekawie.

I Tidżej opowiada. O mnie i moim haremie. O Niko czekającym na jachcie. O planowanym rejsie.

- Płyńcie z nami!

Dunki o niczym innym nie marzą.

- I pieprzcie się z całą naszą czwórką? O to wam chodzi?

Dunki o niczym innym nie marzą.

- No przecież nie non-stop. Tam będą też inne dziewczyny.

- Czyli marzy wam się nieustająca orgia…

Tidżeje o niczym innym nie marzą.

- No…

- Nie ma mowy!

Z Tidżejów uchodzi całe powietrze. A szło już tak dobrze…

- Nie dacie rady, chłopaki ruchać siódemki dziewczyn cały czas…

- Ale…

- Ale są na to sposoby. A teraz bądźcie tak mili, chłopcy i nie ruszajcie się stąd.

Po czym dziewczyny znikają w łazience.

* * *

- I co o tym sądzisz?

- Zabrały plecaki. Pakują się?

- I tak będą musiały.

- Sądzisz, że nie chcą przedłużać pożegnania?

Pytanie pozostaje bez odpowiedzi, chłopcy się zamyślili.

Cisza się przedłuża, bliźniaczki wciąż nie wychodzą z łazienki, bliźniacy patrzą po sobie.

- Głupio tak…

No fakt, siedzą goli w jednym łóżku…

Łóżka zsunęli razem już pierwszego dnia. No bo skoro oni nie rozróżniają ich, a one ich, to chyba obojętne, który którą posuwa…

I tak się kotłowali przez trzy dni, a teraz się urwało. I już mają wstać, ubrać się, gdy bliźniaczki wreszcie wychodzą z łazienki.

Otulone w hotelowe szlafroczki stają przed Tidżejami, a w tych ostatnich znów wstępuje nadzieja.

* * *

- Potrzebna nam muzyka, coś wolnego.

- I długiego…

Coś długiego czeka na was w łóżku – chciałby odpowiedzieć Tom albo Jerry, ale gdy zerka pod kołdrę…. Przysłowiowy krótki-malutki. Zamiast tego więc wyskakuje spod tej kołdry i dyndając panem Dyndalskim realizuje zamówienie na muzykę.

Darya albo Ayah jest bezlitosna:

- Z czymś takim do nas? A, jak proporcje będą jeszcze gorsze?

Tidżej zawstydzony szybko wskakuje pod kołdrę. Dziewczyny zaczynają się kołysać zmysłowo w takt muzyki. Poły szlafroczków rozchylają się, to tu, to tam, ukazując fragmenty koronkowej bielizny.

- I dlatego pomyślałyśmy… Mówi jedna, epatując pończoszką, a właściwie tym fragmentem nagiego ciała powyżej.

- Że nie zaszkodzi… podejmuje wątek druga, wypinając pupę i prezentując koronkowe majteczki; ten ich fragment, który bez wypięcia pupy nie byłby widoczny.

Wzrok Tidżejów przyciąga jednak ta centralna wypukłość, którą te majteczki tak obściskują – cipki dziewczęta mają dorodne.

Przyzwyczajeni do kompletnej nagości obu dziewcząt Tidżeje czują pierwsze drgnienia w lędźwiach. Ileż potrafi zdziałać kilka skrawków materiału, byle odpowiednio ulokowanych. I zaprezentowanych – trzeba przyznać, że bliźniaczki potrafią się ruszać. Równie dobrze, jak ruchać.

Zrzucają szlafroczki. Tidżeje zachłannie wpatrują się w te pończoszki – przyobleczone w nie uda wydają im się nagle atrakcyjniejsze i tajemnicze. Ich wzrok przyciągają pachwiny – jakże chcieliby przemierzać je językiem.

W przeciwieństwie do cipek, cycki mają obie na wierzchu.  Z lekka tylko wsparte gorsetem, kuszą ciemnymi, prawie czarnymi brodawkami. Ale nie na piersi bliźniaczek Tidżeje się teraz gapią…

Majteczki dziewcząt są wprawdzie koronkowe, lecz ich centralna, opinająca ciasno cipkę część kusi cienkim, półprzezroczystym materiałem. A Dunki tańcząc wprawiają te cipki w ruch wodząc Tidżejów na pokuszenie. Czy tylko im się wydaje, że materiał w miejscu, gdzie wrzyna się w cipkę, robi się ciemniejszy? Wilgotnieje?

Bliźniaczki uznają, że chłopacy już dość się napatrzyli, widok zasłaniają im dłonie dziewcząt. Dłoń Ayah w kroczu Daryi, doń Daryi w kroczu Ayah. Obie wodzą paluszkami wzdłuż tych rozkosznych rowków, plamki wilgoci rosną. Podobnie, jak pały bliźniaków (a jednak!). A dziewczęta wciąż tańczą.

Nie przerywając tańca zbliżają się do łóżka. Lecz nie pozwalają się dotknąć. Tidżeje mogą się tylko z bliska przyglądać, jak dziewczęta pozbywają się majteczek.

Najpierw je tylko odchylają, odciągają od cip, ukazując rozchylone podnieceniem wargi, śliskie już i lepkie – ciągną się od nich do majteczek nitki śluzu. Bliźniaczki owijają sobie te niteczki wokół paluszków i podają do oblizania – sobie nawzajem. Bliźniacy mogą się tylko oblizać.

- …Że nie zaszkodzi pokazać – kończy kwestię Darya lub Ayah – że potrafimy zadbać same o siebie, kiedy wy już nie będziecie w stanie.

- Kiedy my właśnie jesteśmy w stanie – Tom i Jerry pokazują dziewczynom dwie, powstałe jak feniks z popiołów pałki.

- Cicho! Jeszcze nie skończyłyśmy.

Coraz obficiej płynącym z cipek kleikiem zwilżają sobie sutki. Pieszczą je  sobie przez chwilę potem stają vis-a-vis. Pierś napiera na pierś, sutek ślizga po sutku, w końcu są bliźniaczkami, wszystkie wymiary mają identyczne. Bliźniacy wzwód też mają identyczny. Już się bezwiednie onanizują, już chcieliby zastąpić dłonie bliźniaczek swoimi penisami. Nic z tego.

- Przecież wy też potraficie zadbać sami o siebie – stwierdzają tylko Dunki – macie tylko, w przeciwieństwie do nas, problem z zadbaniem o siebie nawzajem.

Dłonie Tidżejów zamierają na ich kutasach.

- Nawzajem?!

- Chcemy zobaczyć, jak sobie nawzajem robicie dobrze – wyjaśniają dziewczęta, nie przerywając robić sobie nawzajem dobrze.

Tidżeje jeszcze się wahają.

- To chcecie przejść do następnego etapu, czy nie?

Tidżeje wciąż nie mogą się przemóc

- Czyli nie chcą zatańczyć z nami…

Tidżeje znów walą konia. Tym razem sobie nawzajem. Z nadzieją, że zanim sobie zwalą, bliźniaczki im odpuszczą.

I odpuszczają.

- No chodźcie już!

Gdy Tidżeje gramolą się z łóżka, Dunki obdzielają się lubrykantem. Bliźniacze kutasy trafiają w chłodne, śliskie dłonie. A ich dłonie masują  gorące, śliskie sromy.

Tańczą.

Dłonie dziewcząt tańczą na bliźniaczych dyszlach, czasem się ześlizgują – dziewczęta zamieniają się wtedy Tidżejami. Partnerzy/partnerki wyglądają wprawdzie identycznie, ale wystarcza sama świadomość zamiany.

Dłonie poczynają sobie coraz śmielej – Tidżeje penetrują obie pizdy, palce Dunek nie zatrzymują się już na jądrach bliźniaków, podążają dalej, a kutasy ślizgają się po przedramionach  dziewcząt, sięgając zgięcia łokcia, podczas gdy paluszki sięgają zgoła gdzie indziej. Tak dopieszczeni, Tidżeje zostawiają nasienie w nietypowym miejscu. I, zdaniem bliźniaczek, przedwcześnie. Przynajmniej obie są w stanie sięgnąć sobie tego zgięcia łokcia językiem.

Chłopcy gotowi są naprawić swój błąd, biorąc czekoladki na języki, ale Dunki mówią:

- Nie!

- Już się pobawiliście naszymi cipami.

- Potrzebujemy czegoś większego głęboko w pochwie.

Jedna z nich znika na chwilę w łazience, wraca z czymś długim w ręce. Tidżeje, z ponownie smętnie zwieszonymi fujarami mogą się tylko przyglądać, jak bliźniaczki spółkują ze sobą w tańcu.

- Wy tak zawsze?

- Ależ skąd!

- Nie ma nic lepszego, niż kawał sztywnego, pulsującego kutasa w piździe, ale skoro…

- No dobra, nie musicie kończyć.

Dziewczęta jednak kończą. Przecież nie przerwą, właśnie dochodzą. Nie przyznają się Tidżejom, ale pierwszy raz zabawiają się takim dwustronnym sztucznym chujem. I to od razu na oczach widzów. Jeszcze takie młode są i niedoświadczone…

Odsuwają się od siebie. Błyszczące, śliskie od ich soczków  dildo wyślizguje się z obu cip.

- Wyliżcie je sobie – mówi Darya lub Ayah, podając dildo bliźniakom. Ci posłusznie liżą. Bliźniaczki miękną.

- Tu też wyliżcie – mówią i podsuwają im cipki pod nos. Tidżeje je liżą i wąchają na zmianę. Zapach rozgrzanej cipy jest bezcenny.

* * *

Zaspokojone podpytują bliźniaków o tego Greka.

- Słuchajcie chłopaki, a gdyby tak…

Po pożegnalnym seksie we czworo Tidżeje ruszają do Warszawy, a Dunki do Grecji. Bliźniacy wynajętym kamperem, a bliźniaczki – samolotem. Tidżeje szarmancko odprowadzają je na ten samolot.

- A tu – bliźniaczki podają Tidżejom dwie identyczne reklamówki – macie na pamiątkę.

Tidżej sięga i wyjmuje kłąb majteczek, drugi podobnie.

- Nam już nie będą potrzebne – śmieją się Dunki – nie po tych waszych opowieściach.

Tidżeje nie dowierzają, albo już się stęsknili. W tłoku panującym na terminalu nikt nie zauważa, że dwóch facetów trzyma ręce pod spódniczkami dwóch dziewcząt. Przynajmniej tym czworgu tak się wydaje.

* * *

- A resztę, to już one same niech ci opowiedzą – stwierdzają na koniec Tidżeje – co się tam dalej działo, to my też nie wiemy.

- To może przy następnym razie? - Fajnie się słuchało Tidżejów w takich okolicznościach, ale… To, co wyjmuję z tyłka Daryi lub Ayah w niczym nie przypomina tego, co wkładałem Ayah lub Daryi do buzi na początku tej opowieści.

Jedna z czekoladek bierze to do ręki i przyciąga do krocza. Wodzi mięciutkim czubkiem wzdłuż pizdy i mruczy. Mało jej?

- Tylko widzisz… Trudno jest opowiadać i pieprzyć się równocześnie. Mam inny pomysł.

- Jestem gotów na propozycje.

- Dokończymy tę historię, a ty będziesz ruchał bliźniaków.

Nie na taką propozycję!  Muszę mieć dziwną minę, bo Dunki wybuchają niepowstrzymanym śmiechem.

- Żartowałyśmy!

Oddycham z ulgą, zauważam, że Tidżeje też.

- Ale, żeście sobie tak nawzajem dogadzali… I, że wam to przez gardło przeszło…

- Tylko nie przez gardło!

- Mam na myśli, żeście o tym opowiedzieli.

- I tak byś się od  nich dowiedział.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Maciej Wijejski

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach