Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





MW-Grecja Rozdzial 19 Alez tatusiu!

Julce jakoś trudno się pożegnać, dalej nam towarzyszy, a jej chcąc nie chcąc Jacek. Żal mi go trochę, objuczony dwoma plecakami – Julka jakoś o swoim zapomniała – czerwony i spocony, cierpi w milczeniu.

Julka tymczasem podchodzi do mnie. Zaczyna opłotkami.

- I znów się tu będziemy nudzić – wzdycha.

- Piękna musi być ta wasza bezludna wyspa, że Dorkę tak tam ciągnie – znowu wzdycha.

- Są też inne powody, dla których tak ją tam ciągnie. Wierz mi! – Zapewniam ją dość enigmatycznie.

- Bo ja Dorkę znam, to uparciuch i wiem, że nikt jej do niczego nie zmusi.

- To nasze pierwsze prawo!

- I podsłuchałam co nieco, co dziewczęta mówiły przy tych zakupach i.... Ja bystra z domu jestem.

- I co wywnioskowałaś!

- Wy się na tej wyspie pieprzycie jak króliki! – wypala Julka. I patrzy, czy zaprzeczę. Nie zaprzeczam. Zamiast tego stwierdzam:

- A ty pałasz chęcią zwiedzenia bezludnej wyspy.

- To przy okazji – odpowiada Julka i wszystko jasne.

- Dowcip też z domu wyniosłaś? - Pytam jeszcze.

- Tylko temperament mam, nie wiadomo po kim! – Naprawdę dowcipna dziewczyna. A że i bystra, mówię tylko.

- To leć, pochwal się Dorce.

Ona jednak niespodziewanie markotnieje.

- Będzie problem z Jackiem, on taki nieśmiały.

- Myślałem, że to on cię tu zaciągnął. W Bieszczady Inaczej.

- E, gdzie tam, to ja go z tych gór wyrwałam siłą. Ja go zaciągnęłam do Grecji, na tę plażę też ja. Żeby go w końcu rozruszać

- Do łóżka też pewnie ty!

_ A pewnie! – Odpowiada odruchowo, ale nie cofa spojrzenia, tylko, po krótkiej przerwie kontynuuje:

- Wyrwałam go nad Soliną, gapił się na mnie jak cielę, ale jak spojrzałam, to tylko uciekał wzrokiem. A okazało się, że namiętny i uzdolniony. Tylko nieśmiały z domu.

- To może niech dziewczęta nad nim popracują, dla nich będzie to wyzwanie. Nie będziesz zazdrosna, jak im za dobrze pójdzie?

- Jak go przelecą? Niech im będzie na zdrowie, ja się w nim nie kocham.

Jacek jest jedyną osobą w naszym gronie nieświadomą faktu, że płyniemy prosto na bezludną wyspę. Najpierw Dorka, po krótkiej poszeptuszce z Julką proponuje swojej kuzynce, no i jej chłopakowi przy okazji, krótką wycieczkę jachtem.

- Oj, strasznie bym chciała, jeszcze nigdy jachtem nie płynęłam, Jacek, popłyniesz z nami, proszęęęęęęęę!

* * *

Tyłek Majki, na który właśnie się gapię, rośnie mi w oczach, jego właścicielka zatrzymuje się jak wryta.

- O kurwa! Natka, patrz!

I ja patrzę tam, gdzie siostry. A tam facet, na oko czterdziestolatek, liże się z jakąś młódką. Oboje nadzy, jak to na nagiej plaży, wtuleni w siebie na kocyku.

Może to ten palący wzrok, może polszczyzna godna Wieszcza, a może po prostu głos Majki sprawia, że języki obojga gwałtownie się rozplatają i facet odwraca głowę.

- Tatuś?!

- Majka?! Co ty…

- Tatuś?!

- Natalia?!

- O kurwa! – Tym  razem mnie się wyrwało.

Spanikowany „tatuś” ogarnia wzrokiem nas wszystkich. Odsuwa się gwałtownie od młodej, prezentując nam przy tym całkiem spory wzwód i równie gwałtownie przysuwa z powrotem. Wyraźnie goni w piętkę.

Za późno! Natka z Majka zdążyły zobaczyć jedno i drugie. Czyli wzwód i dziewczynę.

- Baśka?!

Młoda wbija twarz w kocyk. I tak trwa.

Milczenie się przeciąga. Postanawiam je przerwać.

- Nie przedstawicie nas?

Pierwszy szok minął, siostry nieco się uspokajają.

- Tato, to jest Maciek. Tola, Monika… A to Julia z Jackiem. Ta ruda to Dorota, resztę znasz.

I to właśnie jest dla faceta najgorsze – nie dość, że wpadł sromotnie, to jeszcze publicznie.

- Miałyście jechać nad morze! - Kontratakuje.

- A co to, kurwa jest, jeśli nie morze? – Natka zatacza krąg ręką. Odrywa ją w tym celu od cycków. Tę drugą, od cipy, też zresztą odrywa, napad wstydliwości już jej minął.

- Wyrażaj się!

 „Tatuś” ma problem z oderwaniem wzroku od miejsc, od których oderwała ręce jego córka.

- Co się tak na nią gapisz, gołej baby nie widziałeś? – Atakuje Majka, może czuje się niedoceniona? Ona też już niczego nie zasłania.

- Tylko nie baby! – to było do siostry.

- Od kiedy to ruchasz moje koleżanki z klasy? – Natka nie ma zamiaru przestać się wyrażać.

- Ja tylko z Basią… Facet nie kończy, nagle świadom, że właśnie się przyznał do tego ruchania.

Widząc, do czego to zmierza, postanawiam wziąć sprawy w swoje ręce.

Biorę Majkę i Natkę za ręce i zmuszam, by przykucnęły obok ojca.

- Popatrzcie na ten tłum wokół. Nie róbmy scen. Mleko się rozlało, ograniczmy straty.

- Co pan proponuje?

- Porozmawiajmy spokojnie w spokojnym miejscu.

- Czyli?

- Na jachcie.

* * *

Facet nie zastanawia się długo. Najwyraźniej poprawiło mu się ukrwienie mózgu. Co zresztą widać, gdy wstaje – już mu nie stoi.

Problem jest z tą kochanką-koleżanką. Jak wbiła twarz w kocyk, tak trwa. Robert, tak ma na imię „tatuś”, przemawia do niej czule. Koleżanki mniej czule.

- Baśka, nie wydurniaj się, my też gołe jesteśmy, wstawaj!

Czerwona, jak burak laska odrywa się w końcu od kocyka, kurde, śliczna. I zgrabna – ma gust ten Robert. Świeżo przystrzyżony trawniczek z apetyczną różową rabatką pośrodku przyciąga wzrok.

- Robuś, ale ja się tak strasznie wstydzę!

- Robuś! Hahahaha… Natka i Majka łapią się za brzuszki, cycki im się trzęsą, zwłaszcza Natce.

- No co?

Na poły płaczliwa, na poły wyzywająca Basia robi wrażenie, teraz już wszyscy się uśmiechają. W jakiś sposób rozładowuje sytuację.

Przyłapani kochankowie zbierają rzeczy, chcą się ubierać, ale ich powstrzymuję. Argument mam przewrotny.

- Głupio się będziecie czuć ubrani wśród nas…

- Na jachcie…

- Na jachcie tym bardziej.

W powiększonym gronie zmierzamy w stronę mola, a ja mam nadzieję, że to koniec niespodzianek na dziś. Żeby zapobiec następnej, wysyłam Maleńką przodem.

* * *

- Fajne futerko!

Dorka zagaduje Baśkę, futerka mają podobne – jedno płomiennie rude, drugie smoliście czarne, lecz podobnie przystrzyżone.

- Robuś takie lubi – Baśka próbuje być uprzejma. Zagryzam wargi, ściskam Dorce dłoń, powstrzymuję ją przed wybuchem śmiechu: Robuś!

Trzeba jednak Baśce przyznać, że pominąwszy „sytuację” onieśmielona nie jest. Zresztą do  nieśmiałych nie należy, zważywszy okoliczności poznania. Przyjmuje „na klatę”, na cycki właściwie głodne spojrzenia facetów, chyba nawet sprawiają jej przyjemność. Jak i pozostałym dziewczętom. I dobrze, niech się odpręży.

- O! – Baśka reaguje na jacht.

- Nasz jest większy – wyrywa się Majce.

- Nasz jest większy – wtóruje jej Natka. Żeby Basia nie miała wątpliwości, co ma Natka na myśli, palec tej ostatniej celuje w moje krocze.

- Basia znów płonie, ale otwiera przy tym szeroko oczy.

- To ty z nim…

- My wszystkie z nim…

Pierwszy krok zrobiony.

- I z nimi wszystkimi!

- Osz…

- Więc już się tak nie wstydź, że cię nasz stary dyma.
I krok następny. Robert tego nie słyszy, może i dobrze…

* * *

- Panie Robercie…

- Robert wystarczy.

- A więc, Robert. Pogadajmy spokojnie, jak dwaj dorośli faceci.

- Okay…

Wdrapawszy się na pokład, Robert otwiera szeroko oczy na widok kilku nagich facetów. No może bardziej na widok kolejnych nagich lasek o dziwnie rozmarzonym wzroku. Pewnie niektórzy z tych facetów wyjęli w ostatniej chwili… I teraz gdzieś się ukrywają wraz ze swoim wzwodem.

Dziewczynom łatwiej – przedstawiam Robertowi modelki i DajDaj. Zwłaszcza te ostatnie robią wrażenie – facetowi mało głowa nie odpada, tak nią kręci porównując szczegóły. A szczegóły Arya i Dayah mają nie tylko identyczne, ale i wielce interesujące…

Przedstawiam Stasia – Staś nie ruchał, Staś filmował, jak Tidżeje ruchają, widzę to po ich błyszczących, choć już wiszących pytach. Na szczęście Robert ich nie zauważa, skupiwszy wzrok na bliźniaczych twarzach.

- Tom i Jerry, moi kuzyni ze Stanów.

- To wasz jacht?

- Tym pływa Staś. Jest fotografem, robi w okolicy sesje zdjęciowe, spotkaliśmy się niedawno w ciekawych okolicznościach.

- Myślę, że dzisiejsze były ciekawsze.

Z tym muszę się zgodzić, dzisiejszych okoliczności nic nie przebije.

Zapraszam Roberta na dziób. Dziewczęta zgarniają Baśkę na rufę, a Tidżeje starają się nie wchodzić nikomu w drogę. Chętnie by znów weszli na te modelki, ale na razie nie wypada. Także Julka z Jackiem, ostatecznie namówionym na wycieczkę jachtem też gdzieś tam się plączą.

Załogant przynosi nam drinki. Dziś nie zaszkodzą.

- Na naszym jachcie mamy prohibicję, proszę korzystać, póki można.

Robert dopiero teraz zauważa, że odbijamy.

- Jutro będziemy z powrotem, wrócimy naszym transportem. Spieszy wam się gdzieś?

- Hotel… No, w sumie to  nie…

- Kochasz ją? – Przechodzę do meritum.

- Że jak?

- Zakochałeś się, czy to tylko sex?

- Szczerze?

- A jakże inaczej.

- Sam nie wiem. Urzekła mnie tymi długimi nogami, uśmiechem… Nie, jak się zastanowić, to nie. Ona zresztą mnie też nie. Wyjaśniła mi to na samym początku.

- To wiele ułatwia – zamyślam się.

- Niewątpliwie łatwiej będzie się rozstać – stwierdza Robert. Ja jednak mam co innego na myśli.

- Skoro to szczera rozmowa… Robert się waha, wreszcie pyta:

- Masz coś z Natalią?

- Tak. Ten sam układ. I z Majką też.

Raz kozie śmierć!

Śmierć jest blisko, Robert wygląda, jakby miał się na mnie rzucić. Powoli się uspokaja.

- Ten sam układ – mówisz. Jakie to życie jest pokręcone! Wiesz, że Majka ma piętnaście lat?

- Ala jest pół roku młodsza. To ta bez cycków…

- No wiem, znam ją przecież, koleżanka Majki… Ją też?!

- Ją też. Je wszystkie.

- Pierdolisz! – Nie wytrzymuje Robert.

- Nie sam, nie dałbym rady.

- Kurwa, nie wierzę!

* * *

Czas na przedstawienie.

- Któraś z nich zwróciła twoją szczególną uwagę?

- Ta ruda jest fajna…

Proszę, by na mnie poczekał i idę po Dorkę. Po drodze wyjaśniam, czego od niej oczekuję.

- Okay, nie ma sprawy. Wiesz, że to lubię. Oj, lubi!

Przedstawiam ją Robertowi, a ona już klęczy przede mną.

- Dorka, miło mi.

Więcej nic nie mówi, bo nie może. Zaszokowany „tatuś” gapi się, jak Dorka mi obciąga. Ssie i liże na zmianę, jej języczek śmiga po mojej pale, sięga do jajek i jeszcze niżej. Kątem oka widzę, że Robertowi stoi…  I chyba cieszy się, że nie wskazał na którąś z koleżanek swoich córek.

- Dorka…

Dziewczyna obraca się do Roberta. Ten patrzy z niedowierzaniem na dłoń zaciskającą się na jego kutasie. Dorka przyciąga go bliżej…

Wytrysk ma solidny. Cycki, brzuszek, futerko… Dorka jest cała spryskana. Nic z tym nie robi, kończy ze mną.

Robert przygląda się, jak dochodzę w jej ustach, jak przełyka, jak się oblizuje. Jak uśmiecha się i odchodzi bez słowa.

- Gdzie ona taka idzie?!

- Koleżanki to z niej zliżą.

Nie mówię, które, niech się domyśla…

- O kurwa!

Domyślił się!

* * *

Kolejne drinki plus upał sprawiają, że „tatuś” wyraźnie się rozluźnia.

- Myślałem, że taki gieroj ze mnie, że wyrwałem taką młodą laskę, a tu popatrz…

- Też zaczynałem od jednej. A potem już szybko poszło.

- Ale, że moje córeczki?! Jak je poznałeś?

- Same do mnie przyszły. Koleżanki je namówiły.

- Nie ma co, fajne mają koleżanki i uczynne.

- Na przykład Baśkę…

- Hahaha, trafiony, zatopiony! A właśnie, gdzie ona jest?

- Zazdrosny? Pewnie dalej rozmawia z Natką i Majką.

- Jak ona potrafi obciągnąć, chłopie…

Romek już całkiem wyluzował.

- To może idź po nią…

- Myślisz, że obciągnie mi przy tobie?

- Myślę że mi obciągnie nam obu. Wprawdzie dopiero co obciągnęła nam Dorka, ale myślę, że w tych okolicznościach… Zresztą niech się dziewczyna wykaże!

Robert jest mocno sceptyczny, jednak idzie na rufę. Sądzę, że głównie po to, by zobaczyć córeczki – pewnie myśl, że być może właśnie zlizują jego spermę z Dorki nie daje mu spokoju.

Wraca po dłuższej chwili. Z Baśką. Nie pytam, co u córek, i tak się dowiem. Przyglądam się Baśce. Pierwszy raz ją widzę bez tego buraka na buzi. No, prawie…

- Już w porządku?

- Tak, Natka sporo mi opowiedziała, Majka też.

Czyli uświadomiona jest. Jak znam dziewczęta, dużo bardziej, niż jej kochanek.

Teraz wtula się w niego.

- Och, Robuś!

Całują się. Dłonie Robusia zjeżdżają na jej pośladki, fajną ma Baśka dupę. Nie przeszkadzam im, czekam cierpliwie. Robert szepce jej coś do uszka nie przestając pieścić tyłeczka. Chyba skutecznie, bo Baśka odwraca głowę ku mnie.

- Chodź!

Dziewczyna wyciąga dłoń, ściska mi mosznę.

- Jestem Basia – przedstawia się oficjalnie.

- Widzę, że koleżanki już cię nauczyły.

- Tttak – odpowiada cokolwiek drżącym głosem, albowiem odwzajemniam powitanie. Mokra jest. Korzystam i wsuwam w nią palce. W odpowiedzi masuje mi jądra. Gdy odsuwa się od Roberta widzę, że jemu też. Będzie fajnie.

Baśka klęka i jest fajnie. Ssie nam na zmianę, nie wypuszczając z garści naszych sakiewek. Dzielimy się z Robertem jej piersiami, ma takie fajne, twarde w tej chwili sutki. I wrażliwe. Zwilżam palec śliną i drażnię tę wisienkę, Robert idzie w moje ślady. Język Baśki na czubku mojej pały uwija się, jak szalony. Gdyby nie to, że dziewczę obsługuje nas na zmianę, już bym się spuścił. Robuś pewnie też.

Jednak warto było poczekać. Robert pierwszy dochodzi w ustach Baśki zamyka oczy, nie widzi Majki i Natki, które właśnie skradają się na paluszkach. Baśka też ich nie widzi, przyjmuje pierwszą porcję nasienia głęboko do buzi, reszta spływa powoli na jej wyciągnięty język.

- A nie mówiłem! – Robert jest cały dumny z laski w wykonaniu swojej laski. Aż żal patrzeć, jak się płoszy, gdy zauważa córeczki.

- To co takiego mówiłeś, tatusiu?

Jakoś dziwnie milczy. Nie wie, gdzie oczy podziać.

- Pewnie się chwalił, jak świetnie obciągam – odpowiada za niego Baśka i wraca do obciągania. Teraz moja kolej. Robert ma gdzie podziać oczy.

- No i pięknie – komentuje Majka, gdy Baśka powtarza spektakl.

„Tatuś” odrywa oczy od oblizującej się kochanki, przypomina sobie o obecności córek.

- Wy… wy też tak…? – Znów wraca wzrokiem do Baśki, dalej pieszczącej moje jajka.

- Ależ tatusiu!

- Chcesz popatrzeć, tato?

- On chce, żebyśmy jemu obciągnęły!

- Kiedy nie ma czego!

- Później tatusiu, jak wrócisz do formy.

Robert zapomina języka w gębie. Tego mimo wszystko się nie spodziewał…

Klepnięciem w ramię wyprowadzam go ze stuporu.

- Chodź, zobaczmy, co słychać na rufie.

* * *

Na rufie słychać ciche westchnienia, głośnie pojękiwanie tudzież inne odgłosy towarzyszące intensywnej młócce, przerwanej tak nagle przez nasze pojawienie się na pokładzie.

- Ojej! – wzdycha Baśka. Widać, że rwie się do tej roboty, powstrzymuje ją tylko obecność Robusia.

- Patrz, jak się Basia męczy! – trącam Roberta – zrób coś z tym!

- Kiedy nie mam czym…

Wymiękł biedak po dwóch wytryskach.

- Zapomniałeś języka w gębie?

Robert patrzy  na mnie nie rozumiejąc, te moje gierki słowne…

Baśka łapie szybciej. Już leży na pokładzie, rozkłada uda.

- No liż!

Gdy nadchodzą Majka z Natką, z pomiędzy tych ud rozlega się apetyczne mlaskanie.

- Ależ tatusiu!

Baśki to nie rusza, ona już odlatuje. Roberta jednakże obecność córek rusza i to bardzo. Baśka musi mu przypominać, po co tam jest, między tymi udami.

- Nie poganiaj tatusia!

- No bo już prawie…

Tyle Baśka zdążyła powiedzieć, nim Natka zatkała jej buzię. Cipą. Teraz, to Robert naprawdę zapomina języka w gębie. A Natka  przyciska krocze do twarzy jego kochanki i patrzy mu w oczy.

- No liż!

Nie wiadomo, do tatusia mówi, czy do Baśki.

Liżą oboje. Szczytują obie.

- Ależ tatusiu! – Mówi Natka, gdy otwiera oczy.  Stoi ci!

- Tak cię podnieca moja siostra, tatusiu? – Pyta przyglądająca się całej scenie Majka i Robertowi szybko opada. Jeszcze się wstydzi. Niedługo mu przejdzie.

* * *

Powoli podpływamy do naszego jachtu. Kopulująca na jego pokładzie para przyspiesza, kończy i się rozdziela. Obserwuję spod oka reakcję Julki i Jacka. Julka oczu oderwać  nie może, Jacek udaje, że nie widzi, ale starannie ukrywa wzwód. Jest dobrze.

- Umiecie wszyscy pływać? – Pytam na wszelki wypadek naszych gości. Wszyscy potwierdzają.

- Zrzućcie sieć! – Wołam do chłopaka na drugim jachcie.

Kompletny brak ubrań i bagaży bardzo ułatwia sprawę. Wystarczy wskoczyć do wody, przepłynąć kawałek i wdrapać się na pokład.

- My pierwsi – mówię do Roberta – dziewczęta za nami.

Wskakujemy. Zadzieramy głowy, obserwujemy skaczące dziewczyny. Miły widok.

Podpływamy pod nasz jacht, sieć sięga do samej wody. Parka na pokładzie wychyla się ciekawa, jak nam idzie. Chłopak prezentuje smętny zwis, dziewczyna futerko ma zmierzwione, wilgotne, ze śladami spermy – musieli pieprzyć się do upadłego.

- Poczekajcie – mówię do Roberta i Jacka – dziewczęta przodem.

Wspinamy się, jako ostatni. Pomogliśmy wszystkim dziewczętom wydrapać się na górę. Podpierając je wzrokiem. Widzę, że Robert szczególnie intensywnie „podpiera” córeczki, staje mu od tego podpierania, gdy wreszcie staje na pokładzie. I nie opada – o to dba już Baśka, chwilowo ręką.

Jacek… Jacek pluje i parska – tak się zagapił na dziewczęce tyłeczki, że poszedł pod wodę i się opił. No właśnie… Jacek…

Jest problem. Podchodzi do nas Julka ze smętną miną.

- On pyta, kiedy wracamy… A jeszcze nasze plecaki zostały na tamtym jachcie…

- Naprawdę tak mu się tu nie podoba?

- Chyba tylko te bliźniaczki, wciąż wodzi za nimi oczyma. Oczywiście jak myśli, że nie widzę.

- Pozwól, że pomyślę.

Przyciągam Julkę do siebie, wsuwam jej dłoń między uda. Jest zdziwiona, ale nie protestuje.

- Tak mi się lepiej myśli – dodaję.

- No skoro myśli pan tym… - Julka ściska mi to. Robert znów ma na co patrzeć.

Cipa w mej dłoni wilgotnieje, a ja już wiem, co zrobimy.

- Przyprowadź tu DajDaj.

- ?

- No, te bliźniaczki.

Julka zostawia mnie ze wzwodem i wilgotną dłonią.

* * *

Poinstruowane Dayah i Arya idą wprost do Jacka.

- Podobno wasze plecaki zostały na tamtym jachcie?

- I tak zaraz wracamy.

- Ale to dopiero jutro, nie słyszałeś?

I zanim Jacek zdąży oderwać wzrok od ich cycków, aby poszukać nim Julki, dodają:

- Pomożemy ci z tymi plecakami, chodź!

Idzie posłusznie.

Tak to organizują, że cały czas są  przed nim. Może się gapić do woli, jak wspinają się na jacht Stasia. Powoli im to idzie, może się napatrzyć. Podobnie, gdy podają mu te plecaki, wyginając się wdzięcznie na drabince. Jacek układa je w pontonie, po omacku – oczy ma gdzie indziej.

Tak samo na naszym jachcie, zatrzymują się  z tyłeczkami wdzięcznie wypiętymi nad jego głową i proszą, by podał im plecaki, swój i Julki. Podaje te plecaki patrząc im prosto w cipy.

DajDaj, nim podejmują dalszą wspinaczkę, rzucają jeszcze:

- Podobamy ci się, to od razu widać – Jacek bowiem ma problem ze wzwodem w sensie odwrotnym, niż zazwyczaj to bywa.

To jeszcze nie koniec cierpień młodego Wertera – bliźniaczki przysiadają na relingu.

- Przytrzymasz nas, żebyśmy nie spadły?

Wyciągają po jednej ręce, Jacek je chwyta w swoje dwie. DajDaj wysuwają się dalej za reling, wypinają tyłki i zaczynają szczać. Trafiają bez pudła, Jackowi pała rośnie błyskawicznie, najwyraźniej rajcuje go złoty deszczyk, puścić dziewcząt nie może, wpadłyby do wody, zasłonić się nie może, ręce ma zajęte. Może tylko stać i wysłuchiwać komplementów DajDaj na temat swojego wzwodu. Jacek musi im jeszcze pomóc zeskoczyć z relingu, jedna z Daj robi to tak niezdarnie, że aby złapać równowagę przytrzymuje się jego drążka.

- Jaki twardy!

Druga Daj też łapie, żeby sprawdzić. I już jest ich.

- A my takie mięciutkie. – Podsuwają mu cipki. Sprawdza obie.

Julka i towarzysząca jej Dorka obserwujące z ukrycia rozwój sytuacji, teraz przyskakują ku nim. Jacek, ściskający dwie czekoladowe cipki, nie zdążył nawet otworzyć ust, by się wytłumaczyć – ciekawe jak – Julce. Dorka go ubiega.

- Tak się właśnie witamy co dzień rano. Z jedną różnicą. – I ściska Jackowi jądra. Już jest nasz.

* * *

Majka i Natka też to widzą. Ten tatusiowy wzwód, Jacek ich chwilowo nie interesuje.

- Ty to widzisz?

Mnie pytają.

- Widzę. Wasz stary się integruje, Basia nawet szybciej. Przeszkadza wam to? Czy może podnieca?

- W sumie, to nie wiem…

- Mam tak zwane mieszane uczucia. No bo to nasz staruszek w końcu.

- W życiu  nie widziałam jego penisa, a tu paraduje z takim sztywnym…

- Baśka mu postawiła.

- Jaka Baśka?! Myśmy mu postawiły! Nie widziałaś, jak się wpatrywał w nasze krocza, kiedy się tu wspinałyśmy? Już z takim się tu pojawił, Baśka tylko korzysta.

Siostry nie mogą oderwać wzroku od tatusiowego chuja, z którego Baśka korzysta coraz intensywniej, teraz ustami. O ile Robert wciąż wygląda na trochę sztywnego ( fragmentarycznie na całkiem sztywnego), to jego młoda kochanka rozluźnia się całkowicie.

- Ależ ona ma chcicę – komentuje Natka, gdy Baśka, już na czworakach, z głową nisko a dupą wysoko, powoli wędruje po pokładzie. Tyłem.

- Mnie od tego staje – wtrącam się do rozmowy sióstr – a co dopiero waszemu ojcu. Przecież to jego tak cipą kusi.

- Patrz Natka, jak jej się ta pizda błyszczy!

- Ma mokrą…

Robert też to musi widzieć. Opada na kolana i przywiera do tej pizdy ustami. Baśka wygina się w łuk.

- Ojej! – Majka i Natka są zgodne w tej kwestii.

Obmacuję je obie – tu wilgotne, ówdzie stwardniałe – gotowe do wzięcia.

– Podejdziemy bliżej?

- A nie możesz tutaj?

- Albo mnie?

- Albo tam, albo wcale!

- Zbok!

- Poczekajmy, jak się sytuacja rozwinie.

A sytuacja rozwija się tak, że Majka z Natką już nie widzą tatusiowego chuja. Z tej prostej przyczyny, że ów pogrąża się głęboko w ich koleżance.

- Jak myślicie, w pochwie, czy odbycie?

- Stąd nie widać…

- To może jednak podejdźmy.

- To podejdźcie, dziewczyny, ja zaraz wracam.

Zostawiam je, mam nadzieję na moment.

- Staś, dobrze, że cię widzę. Dasz radę?

- A niby co?

- Jak to co?! Ruchać.

- Kurde, niestety, wydoiły mnie dziewczyny do spodu. Jedyny, co nie ruchał, to ten, jak mu tam… Jacek.

Szukamy Jacka. Jest, stoi tam, całuje się z Julką.

* * *

- Przepraszam, ale mamy sytuację. Zdecydowaliście już?

- A co, chce mnie pan teraz? (wciąż nie przeszliśmy na ty) – Julka jest raczej bezpośrednia. Powiem, że nie, to się obrazi. A czas nagli. Tłumaczę szybko w czym rzecz. Następują szybkie negocjacje.

- Ale będę pana miała na wyłączność przez jeden dzień – upewnia się jeszcze.

- Takiej piździe się nie odmawia! – Ściskam ją mocniej.

- Hahaha… Zgoda. Jacek, idź z panem!

Jackowi chyba nie przeszkadza, że został tak instrumentalnie potraktowany, sądząc po stanie jego instrumentu… Tym lepiej.

- Wiem, że wolałbyś te bliźniaczki. Ale one ci nie uciekną chętnie ci dadzą. Najpierw jednak obowiązki. Wyruchasz Natkę.

- Takie obowiązki, to mogę spełniać…

- Właśnie widzę…

Stoi mu, jak chuj na weselu. I o to chodzi.

* * *

- Co tak długo?

Ale Natka i Majka wyglądają na zadowolone, z miejsca wyciągają ręce.

- Sztywniutkie!

- A tatuś tam w najlepsze…

- W co chcesz? – Pytam Majki, gdy podchodzimy.

- W to, w co tatuś Baśkę!

Natka zgadza się z siostrą. Z bliska okazuje się, że to jednak nie dupal, Robert posuwa Baśkę po bożemu.

Dziewczęta klękają po bokach Baśki. Ja zaprzęgam Majkę a Jacek Natkę, nasze dyszle gładko wsuwają się w śliskie cipki. Najlepsze, że Robert nas jeszcze nie widzi, posuwa Baśkę z zamkniętymi oczami.

- Wiśta wio!

Stopniowo rośnie tłumek wokół nas, wieść o ruchającym tatusiu rozchodzi się równie szybko, jak wieść o przyłapanym.

- Żeby jeszcze tak córeczki wyruchał…

Nie widzę reakcji siostrzyczek na rzuconą przez kogoś sugestię, głowy trzymają nisko, wtulone w poduszki. Natomiast tyłki równie wysoko, co Baśka. Uwielbiają być tak pieprzone, uwielbiam pieprzyć w ten sposób.

- Wiśta wio!

Robert otwiera w końcu oczy…

- O kurwa!

Baśka ma je zamknięte. Zresztą z nosem wbitym w poduszkę niewiele zobaczy.

- Robuś! Dlaczego przestałeś?

„Robuś” tymczasem kręci głową. Nie, to nie dezaprobata, po prostu się rozgląda. Po prawej jebię mu córkę, z lewej rżnie się druga. Wokół wpatrzony w niego tłumek. Nagie dziewczęta pieszczą nagich facetów, ci odwzajemniają pieszczoty, źródłem ogólnego podniecenia jest on sam i jego córki. I to, co wyczyniają.

- A chuj tam!

Robert podejmuje przerwane czynności ku zadowoleniu Baśki. Tylko oczu już nie zamyka. Przeciwnie – szeroko otwartymi przypatruje się poczynaniom córeczek. Te przeciwnie – już maja fazę, chłoną rozkosz z zamkniętymi oczyma.

A było by na co popatrzeć. Umówiliśmy się wcześniej z Jackiem i właśnie zmieniamy zasady. Niemal słyszę: Maciek (Jacek), dlaczego przestałeś?

- Teraz wasza kolej!

- Wiśta wio!

Tyłek Majki rusza do boju. Dziewczyna nasuwa się cipą na mój dyszel i zsuwa, a ja ani drgnę. No prawie – Majka uderza mnie tym tyłkiem w podbrzusze naprawdę gwałtownie. Podobnie Natka Jacka.

Czuję, że zaraz będzie po wszystkim.

- Dziewczyny, wyluzujcie trochę.

- Czyżbyście dochodzili? Ale my chcemy jeszcze!

- To może się zamienicie z Jackiem?

- Czemu nie…

Wysuwam się z Majki, przez moment zaglądam w czarną czeluść jej pochwy… Przez moment – rozchylony srom zamyka się błyskawicznie, co znaczy młodość…

Klepię Roberta w ramię, kładę palec na ustach. Zachęcam go ruchem głowy.

- Co?! - Omal nie woła.

- Przecież tego chcesz! Decyduj się szybko.

Słyszy mój szept.

- A ona?

- Ona też!

Robert się decyduje. Teraz szybko!

Jacek zapina Baśkę, ja – Natkę a Robert…

Majka jeszcze nie wie, że właśnie posuwa ją tatuś, głowę ma wtuloną w poduszkę, oczy szeroko zamknięte, podobnie jak siostra.

Robert zaczyna powoli. Wraz z nim obserwuję, jak jego członek pogrąża się w cipie córki.

- A…

Chyba się domyślam, o co mu chodzi.

- Nie musisz się o to martwić, zabezpiecza się, jak one wszystkie.

Robert pierdoli córkę z prędkością karabinu maszynowego. Majkę słychać na całym jachcie – nikt nie ma wątpliwości, że orgazm ma przepotężny. Robert podobnie.

Wysuwa się teraz z niej powoli, Majce kapie z cipy. Sperma tatusia.

Teraz, gdy podniecenie opada, do Roberta dociera, co właśnie uczynił. Zerżnął własną córkę!

A córka właśnie unosi głowę z poduszki…

- Jacek, to było… O kurwa! Tatuś!

Na te słowa Natka gwałtownie odrywa głowę od poduszki. Najpierw ogląda się za siebie. Widzi mnie.

- Tatuś jest tylko jeden – mówię.

Jacek pracowicie młóci Baśkę. Robert z lepkim i błyszczącym kutasem, teraz w półzwisie, klęczy za Majką. Tej dalej kapie z cipy. Tłumek wokół milczy, czeka, co będzie.

Natka ogarnia wzrokiem tę scenę.

- Ależ tatusiu! Jak mogłeś!

Tatuś blednie.

- Jestem starsza, mnie powinieneś dosiąść pierwszą!

Tatuś czerwienieje. Tego się nie spodziewał.

Baśka dochodzi w kompletnej ciszy. No, ona cicho nie jest… Dochodzi do siebie, podnosi głowę i się rozgląda. Dowiaduje się ostatnia.

- Ja pierdzielę!

Czy Robert dosiądzie rówież Natki? Dowiemy się już wkrótce.

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Maciej Wijejski

Komentarze

Szczery do bolu autor polszczyzna godna Wieszcza opisuje barwne i kreatywne czynnosci plciowe. Podziwiam wielki talent do szokowania czytelnikow...


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach