Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Hobbit Pustkowie Smauga - kontynuacja akcji

Tauriel pochłonęło szczęście i satysfakcja z czynu, którego właśnie dokonała. Uratowała go – Kili przeżyje, a ona wreszcie mogła odetchnąć pełną piersią. Dziwne uczucie rozluźnienia po długim pościgu i strachu o życie krasnoluda wypełniło ją całą. Jakie to interesujące, jeszcze nigdy nie czuła się tak dobrze.
Tą chwilę ulgi przysłoniło nagle inne uczucie – wstyd. Zostawiła Legolasa walczącego samotnie przeciw armii orków. Nie wypełniła swojej powinności wobec swej rasy i ojczyzny. Opuściła księcia. Czuła, że zdradziła nie tylko swoich pobratymców i zasad, jakie zostały ustanowione od początku czasów, ale także siebie i swoje uczucie, które od dłuższego czasu rozwijało się w niej, a którego istnienia od zawsze zaprzeczała. Musiała ratować Kiliego – to wiedziała na pewno, ale wiedziała także, że postąpiła źle.
Nie nasyciwszy się wystarczająco chwilą szczęścia, nie czekając zbyt długo, chwyciła za broń i wybiegła ze zniszczonego domu. To co zobaczyła to tylko poświata, niewielki ruch przy granicy miasta zauważony jedynie krańcem oka, ale wiedziała co się działo. To był pościg. Legolas pojechał za wrogami do lasu. Nie myśląc zbyt wiele pobiegła w kierunku konia stojącego niedaleko gospody, nie zastanawiając się nawet do kogo należy – siodło wyglądało na kosztowne, a koń zadbany, czystej rasy co nie zdarzało się zbyt często w tym biednym miasteczku – odpięła go i dosiadła z wprawą godnej mieszkance lasu i puściła się galopem w kierunku wcześniej wypatrzonym.
Przedzierając się szybko i pewnie przez las – szlak był świeży i widoczny – wdychała zapach swego celu, czuła cuchnące zgnilizną ciało orka, najwyraźniej jednego, przyćmiewające całą resztę. Ale jednak udało jej się poczuć także przepiękną woń towarzyszącą każdemu elfowi, ale tak wyjątkową dla tego jedynego – księcia. Przyspieszyła konia i niedługo po tym wjechała na ogromną polanę oblaną blaskiem księżyca i światłem padającym z licznych gwiazd. Dzięki temu i jej elfim oczom zdołała dostrzec scenę rozgrywającą się 300 metrów przed nią.
Zobaczyła martwego konia, jeszcze dygoczącego, z którego wylewała się czerwona posoka krwi. W jednej chwili zrobiło jej się żal biednego zwierzęcia tak wykorzystywanego przez bestie uważające się za lepsze od niego. Przy samotnie rosnącym drzewie ujrzała także zaciętą walkę Legolasa i Orka, a na każdym z nich ukazywały się ślady przyjętych cięć i uderzeń.
Dopadła do nich szybko i zeskoczyła z konia. Ork obrócony tyłem do niej, całkowicie pochłonięty walką nie zauważył jej przybycia, co działało na korzyść elfów. Napięła strzałę i wystrzeliła. Potwór dostał w plecy. Zaskoczony obrócił się i zdając sobie sprawę, że ma dwóch przeciwników szybko musiał zdecydować, kogo zaatakować. Jako, że Tauriel była dalej szybko zwrócił się ku Legolasowi i w ostatniej chwili odparował cios, jaki ten chciał zadać wykorzystując jego dystrakcję. Elfka podbiegła do orka i rzuciwszy się na niego chwyciła od tyłu jego ręce. Nie miała na tyle siły by przytrzymać je długo, ale wystarczyło to, by Legolas biorąc dobry zamach przeciął mu gardło. Bezsilne martwe ciało padło na ziemię.
Legolas dyszał lekko  wycierając  swój miecz z krwi. Nie patrzył na nią i Tauriel zdała sobie sprawę, że jest na nią zły, do czego miał całkowite prawo.
- Zostałaś w tej chacie. – To nie było pytanie, jedynie proste stwierdzenie faktów – Sprzeciwiłaś się mojemu rozkazowi.
- Panie, przepraszam, ja, on był umierający…
- Przestań. Zostawiłaś mnie dla tego krasnoluda wybrałaś jego zamiast mnie, Twojego księcia. To był Twój obowiązek podążyć za mną, a Ty po prostu to zignorowałaś.
Nic nie odpowiedziała, a on oddychał coraz głębiej uspokajając się. Po chwili ciszy, w której słychać było jedynie ich oddechy i dźwięk miecza wkładanego do pochwy odezwał się.
– Myślałem, że cały świat jest dla mnie dostępny. I cały świat jest, prócz jednej walecznej elfki, która sprzeciwiając się wszelkim zasadom panującym na tym świecie musiała zainteresować się krasnoludem. – mówiąc to pewnie przybliżył się do niej i popchnął na pień rosnącego za nią drzewa.
- Legolasie, ja, przepraszam, że nie pobiegłam za Tobą – mówiąc to czuła jego oddech na swojej twarzy – Wiedziałam, że jesteś na tyle wprawionym wojownikiem, że sobie poradzisz. On umierał i czułam, że muszę mu pomóc. – Jej oddech był płytki, czuła, że musi brać głębsze wdechy, mimo iż nie była zmęczona. Bliskość pomiędzy nimi wywoływała myśli, które od dawna w sobie tłumiła. – Twój ojciec…
- Co do tego ma mój ojciec? – zapytał zaskoczony.
- Twój ojciec ostrzegał mnie przed dawaniem Ci nadziei, gdyż nigdy nie pozwoliłby na związek pomiędzy nami.
- Ha – Legolas wykrzywił twarz w tym swoim zadziornym uśmiechu – A na związek elfki z krasnoludem na pewno przystanie. – zaśmiała się razem z nim. Po chwili dodał poważnym tonem - Tauriel, wiesz, że pobiegłbym za Tobą na drugi koniec świata. Dlaczego myślisz, że wola mojego ojca, Króla, czy nie, zdołałaby przeszkodzić mi w przebywaniu blisko Ciebie?
W jej sercu zrodziła się nadzieja. Zdała sobie sprawę, że Legolas naprawdę coś do niej czuje.
- Nie chcę niszczyć Twojego życia w królestwie.
- Pozwól, że o tym ja zadecyduję – powiedział, po czym przycisnął lekko swe usta do jej. Nie broniła się. Chociaż wiedziała, że ten związek w leśnym świecie nie będzie miał prawa istnienia zamiast go odepchnąć chwyciła go za ramiona i rozkoszowała się chwilą, która wydawała się jak promień słońca w jej wiecznie zamglonym, jednolitym życiu.
Czując, że ona też tego pragnie Legolas chwycił ją w talii i pogłębił pocałunek. Jego usta z jej, jego język z jej. To było połączenie, które stanowiło odwzorowanie jego marzeń. Stanowili jedność. Czuł jej ciało przy swoim. Czuł jej nogi, talię, piersi. Każda komórka jego ciała reagowała na tą bliskość. Nagle jasnym się stało, że to co było pomiędzy nimi jest czyste, dobre i niezaprzeczalnie piękne. Ona czuła to również.
- Pozwól mi być Twoim, Tauriel – powiedział odsuwając na chwilę od niej swe usta. Popatrzył na nią z nadzieją. Nigdy wcześniej nie widziała tych iskier, tego wzroku przeszywającego ją na wylot.
- A ja Twoją, księciu Legolasie – potwierdziła uśmiechając się zachęcająco.
Odsunął się od niej i chwycił ją za rękę. Poprowadził ją w kierunku dosyć równego, porośniętego trawą kawałka ziemi. Ich bronie opadły z brzękiem na podłoże. Odpiął swój płaszcz i położył jako koc, po czym przyciągnął do siebie Tauriel. Błądząc delikatnie rękoma od jej twarzy do talii rozpiął jej tunikę. Spojrzeli sobie w oczy i zobaczyli u siebie nawzajem zdecydowanie. Robiąc krok do tyłu, by ukazać się księciu w całości, Tauriel powoli zaczęła ściągać swe ubranie. Rozchyliła tunikę ukazując blade ramiona, po których spływały jej piękne, brązowo-rude włosy. Jej drobna, ale jakże silna w walce ręka wydostała się z dopasowanego odzienia. Najpierw jedna, potem druga. Z uśmiechem na twarzy pozwoliła tunice opaść na ziemię. Pozostała teraz w zielonej, pięknej bieliźnie stworzonej z satyny, w ciemnozielonych, półprzezroczystych rajstopach oraz w brązowych butach do kolan.
- Ten widok mógłbym oglądać przez całe swoje życie – powiedział Legolas przyglądając się każdemu szczegółowi ciała odkrytego przed nim.
- Nasze życie jest nieskończone.
- Więc nieskończone będzie moje uwielbienie.
Słowa te sprawiły, że jej serce zabiło mocniej. Spojrzała na niego, stojącego pewnie przed nią i zdała sobie sprawę, że ta noc zapoczątkuje ogromne szczęście, jak i cierpienie, które przyjdzie im znosić. Konsekwencje jej oddania będą bolesne. Jednak wiedziała czego pragnie, była pewna swoich postanowień i nie zamierzała rezygnować teraz, gdyż jedna chwila spędzona z nim była warta wszelkiego bólu tego świata. Uśmiechnęła się do niego.
- Wciąż masz na sobie zbyt dużo ubrania – powiedziała i tym razem ona zaczęła badać wzrokiem jego ciało.
Miał idealną sylwetkę. Był umięśniony, ale nieprzesadnie. Rozpiął górną część swojego odzienia, ściągnął i odrzucił na bok. Tauriel przypatrzyła się jego odkrytemu torsowi. Mięśnie wyrzeźbione przez liczne walki i treningi sprawiły, że zrobiło jej się sucho w gardle. Miała ochotę dotknąć tego wspaniałego ciała, poczuć go pod swoją dłonią, sprawdzić każdy szczegół. Od ramion tak wielokrotnie napinających łuk, szybkich i pewnych, po dołki po części przykryte materiałem jego spodni.
Podszedł do niej i delikatnie pogładził ręką po brzuchu. Następnie przesunął ją do góry na jej pierś wciąż zakrytą materiałem. Wzięła głębszy oddech. Drugą ręką sprawnie odpiął jej biustonosz. Spojrzeli sobie w oczy, po czym nie dając jej wzrokowi uciec, pozwolił by górna część bielizny opadła na ziemię.
Przeszedł za nią i odchylił jej włosy na lewe ramię. Przybliżył się do niej, tak, że poczuła nagą skórę jego ciała na swoich plecach i wybrzuszenie potwierdzające jego zainteresowanie. Wyszeptał do ucha – Jesteś moja, Tauriel, tylko moja – po czym trzymając swoje ręce na jej talii podążył nimi ku górze. Pieszcząc delikatnie jej piersi ugryzł skórę na jej szyi. Cicho krzyknęła z rozkoszy i zaskoczenia. Masował obydwie półkule na początku od spodu, po czym przeniósł się na jej sutki. Pociągał i szczypał delikatnie pobudzając każdy nerw w jej ciele. Zostawiając lewą pierś przeniósł rękę w dół pod jej rajstopy i majtki. Tauriel dyszała, pojękując.
- Wiesz jak pobudzić kobietę – powiedziała obracając się do niego i całując go. Najpierw w usta, potem zaczęła badać linię szczęki. Kiedy chciała przenieść się niżej na tors zatrzymał ją podnosząc jej podbródek by spojrzała mu w oczy, które mówiły: ja tutaj prowadzę.
Poprowadził ją do wcześniej wyłożonego płaszcza i nakierował, by się położyła. Sam przyklęknął przed nią. Zaczął rozwiązywać jej buty i ściągnęli, najpierw jeden, potem drugi. Następnie powoli, dotykając każdego odsłoniętego miejsca uwolnił ją z rajstop. Pozostała w samych, zielonych, koronkowych majtkach.
- Jesteś piękna – oznajmił. Patrzył jak te ciemno-rude włosy opadały kaskadą na odsłonięte piersi, jak elfie oczy patrzą na niego z zaufaniem.
Sam ściągnął swoje buty, następnie spodnie, aż został nagi. Tauriel nie mogła się nasycić. Patrzyła na jego wspaniałe ciało i blond włosy okalające jego przystojną twarz. Zsunęła delikatnie i uwodzicielsko resztkę swojej bielizny i uklękła przed nim. Zaczęła wodzić palcami wzdłuż linii mięśni jego brzucha. Spojrzała na niego – tym razem jej pozwolił. Przybliżyła się jeszcze bardziej i oboje utonęli w gorącym pocałunku ukazującym ich pożądanie. Dwa ciała oblane światłem księżyca. Dwa ciała łączące się w jedno. Napierał na nią tak, że musiała się odchylić. Dotykał rękoma jej ciała, całego, oddanego jemu. Nakierował nią, by się położyła, a sam pochylił się nad nią. Przejechała dłońmi po jego plecach, aż po pośladki. Ucieszyło go to. Schylił twarz, pocałował ją głęboko, po czym wtargnął w nią pewnie. Jęknęła głośno. Ich twarze oddaliły się od siebie. Tauriel zacisnęła kolana wokół Legolasa, a on nie czekając na więcej zaczął się poruszać równo i głęboko. Jeden raz, za drugim. Ich ciała poruszały się jak w tańcu. Jej ręce zacisnęły się na jego pośladkach instynktownie, a ich taniec był coraz bardziej intensywny. Legolas przyspieszył, ale mimo to nie stracił na sile. Wręcz przeciwnie, wypełniał ją całą. Chwycił jej ręce i uwięził nad jej głową. Patrzył jak jej otwarte usta wydają jęki, jak piękne, zielone oczy patrzą w jego z zaufaniem. Widział jak to jej się podoba, jak on jej się podoba. Uśmiechnęli się do siebie. Wolną ręką złapał Tauriel za jej udo i rozchylił jej nogę jeszcze bardziej.
Elfka czuła przyjemność rosnącą z każdym pchnięciem Legolasa. Jęcząc rozkoszowała się danym uniesieniem. Jeszcze chwilkę, jeszcze trochę. Wtedy przeszedł ją orgazm. Wypełniał ją, był tak cudowny, że myślała iż znalazła się wśród gwiazd.
- Legolas, ach – krzyknęła.
Dyszała ciężko i czuła jak przyjemność rozchodzi się po każdej komórce jej ciała. Spojrzała na księcia uśmiechającego się do niej. Z zadowoleniem postanowiła nieco zmienić pozycję. Uwolniła ręce z jego silnego uścisku, na co jej pozwolił i pokierowała tak, że książę usiadł, a ona na nim. W tej pozycji pocałowali się głęboko i rozpoczęli swój taniec na nowo. Jej ciało do jego. Jej piersi ocierały się o jego tors przyprawiając ją o przyjemne dreszcze. Legolas skierował swe ręce na jej pośladki i pomagał jej się unosić, wbijając się w nią za każdym razem jak opadała. Rozkosz, wciąż narastała. Tauriel jedną ręką przytrzymując się ramion księcia, drugą błądziła po jego idealnym brzuchu. Jej ręka przekazywała Legolasowi jeszcze większe zadowolenie. Pewna siebie popchnęła księcia dając mu do zrozumienia, by się położył. Usłuchał jej, a ona wciąż siedząc na nim ruszała swoimi biodrami dając przyjemność im obydwu. Legolas przeniósł swe dłonie z jej pośladków i okrył nimi jej piersi. Tauriel jęknęła i odchyliła swą głowę do tyłu. Wygięła się w łuk jeszcze dokładniej ukazując swe wdzięki. Legolas nie mógł nasycić się tym widokiem. Poruszając swymi biodrami pogłębiał swoją rozkosz, którą wiedział, że zbyt długo nie powstrzyma przed wypełnieniem jego całego. Jednym pewnym ruchem zmienił pozycję kładąc Tauriel na ziemi, a samemu będąc pochylonym nad nią. Zaskoczona pisnęła i zdając sobie sprawę z sytuacji uśmiechnęła się do niego. Wszedł w nią mocno. Poczuła jak cała zostaje wypełniona jego ciałem. Jęknęła głośno. Wszedł w nią ponownie, i ponownie przyspieszając tempo sprawiając, że zapomniała o całym świecie. Tylko on i ona. „Legolas, jakie to wspaniałe imię” pomyślała. Książę, tylko jej. Tylko ta chwila. Rozkosz rosła w niej coraz bardziej. Intensywność się zwiększała. Jego ruchy przyprawiały ją o dreszcze i przyjemność, jakiej istnienie wydawało się sensem całego życia. Oddech miała coraz płytszy, jęki coraz głośniejsze. Jego imię ponownie wydostało się z jej ust niezamierzenie. Zdała sobie sprawę, że ma zamknięte oczy. Otworzyła je i spojrzała na księcia. Na jego wspaniałą twarz, idealną linię szczęki, niebiańskie oczy błądzące po jej obliczu, urywany oddech. Szczęście w niej było tak wielkie, że mogłoby ją rozerwać na tysiąc kawałków, było nie do zniesienia, czuła jakby serce miało wybić się z jej ciała.
Legolas widział jej piękno, jej wspaniałość. Uczucie spełnienia było już blisko. Jedyne o czym mógł myśleć to ona. Jej kasztanowe włosy, jej elfie oczy, wspaniałe ciało, waleczny duch, jego miłość. Tauriel – wyłączne słowo jakie przychodziło mu na usta. Tauriel. Czuł skurcz w jego ciele i eksplodował od wewnątrz.
-Tauriel – wykrzyknął i poczuł, że ona również doszła robiąc rany swymi paznokciami na jego plecach. Konwulsje ogarnęły ich oboje. Przyjemność nie do opisania zawładnęła nimi całkowicie. Jego orgazm trwał wlewając soki w jej ciało, czyniąc ją jego, tylko jego, skutkując możliwością zapełnienia jej łona jego potomstwem, jego genami, jego miłością.
- Kocham Cię – powiedział kładąc się koło niej na plecach.
- Ja Ciebie też, książę – oznajmiła zadowolona przenosząc swą głowę na jego ramię. Objął ją patrząc w gwiazdy. Odczuwał ogromne zadowolenie, dla którego mógłby poświęcić całe swoje życie. Pragnął, by ta chwila trwała na wieki. Chciałby zatrzymać czas, choć wiedział, że to niemożliwe.
Tauriel wtulona w niego nie mogła przestać podziwiać jego osoby. Wciąż trudno jej było uwierzyć, że to stało się naprawdę. Patrzyła na jego szczękę, policzki, nos – dla niej był idealny, jedyny. Żaden elf, piękny, czy nie, nie mógł być dla niej tak przystojny. Tylko on ucieleśniał wszelkie jej pragnienia. Spojrzał na nią i uśmiechnął się. Przybliżył swe usta i musnął nimi jej wargi, delikatnie, bez pośpiechu. Przeszył ją dreszcz. Powoli pogłębił pocałunek, a ona przyjęła go. Ich wargi razem, ich języki razem. Po pewnym czasie odchylił się i ponownie zapatrzył się w gwiazdy. Było idealnie.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Anna Mars

Legriel - Legolas i Tauriel, kontynuacja akcji z Hobbit: Pustkowie Smauga, fanfic, fanfiction


Komentarze

fanka7/05/2014 Odpowiedz

Super, długo szukałam, ale znalazłam. Chętniej xco prawda czytałoby mi się Tauriel x Kili, ale może być :)

yenna26/01/2015 Odpowiedz

Pięknie napisane! Chyba jesteś wnuczka Tolkiena! !


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach