Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Grupowe ruchanie

Cóż za szczęśliwy traf! Dostałam zaproszenie od znajomego, bogatego znajomego dodam, na wystawne przyjęcie, w dodatku kilkudniowe, poza granicami naszego ciut sztywnego w obyczajach kraju... Mogłam zabrać kogo tylko chciałam, najlepiej oczywiście kobiety. On kochał kobiety... Pomyślałam więc o Karoli. Przecież to dla niej niesamowita okazja na realizację wszelkich wyuzdanych fantazji...
Pojechałyśmy. A oto co opowiedziała na naszym babskim spotkaniu tuż po powrocie:

 

"Wszystko zaczęło się już podczas lotu. Wierzcie mi, cokolwiek mnie otaczało było najwyższej klasy - szampan, obsługa, jedzenie. Godziny podróży uprzyjemniała orientalna muzyka. Byłam tak przejęta, że nie zauważyłam kiedy Yoko zasnęła. Nie chciałam jej przeszkadzać, więc przeniosłam się na wolny fotel przy oknie. Próbowałam czytać, ale nie mogłam się skupić. Zamknęłam oczy i puściłam wodze fantazji. Myślałam o czekających mnie rozkoszach. Cóż, muszę przyznać że zarówno kiedy byłam mężatką, jak i po rozwodzie, nadal bardziej podniecałam się fantazjami niż kontaktami z przygodnie spotkanymi mężczyznami.

Teraz w samolocie czułam, jak rośnie we mnie podniecenie, nabrzmiewają piersi i wilgotnieje szparka. Aby czuć się bardziej swobodnie przykryłam się po szyję kocem.

- Zimno pani? - zagadnął męski głos - Pozwoli pani, że pomogę - mężczyzna otulił mnie kocem.
Uśmiechnęłam się do niego. Zapytał czy przeszkadza, zaprzeczyłam. Miał obcy akcent. Wyglądał na dwadzieścia kilka lat. Szerokie ramiona, potężna klatka piersiowa i niezbyt kształtne nogi. Coś mi jednak mówiło, że jest doskonałym tancerzem. Włosy jego miały przedziwnie rudy kolor, marchewkowy wręcz. Twarz pokrywały gęste piegi, ale mimo tego wyglądał jednak wojowniczo, nawet kiedy się uśmiechał.

Zaczęliśmy rozmowę, o wszystkim, a w zasadzie o niczym. Powiedział, że jest bokserem, Węgrem z pochodzenia i ma dwadzieścia dwa lata. Zapytał ile ja, na co bez zastanowienia odpowiedziałam, że trzydzieści pięć, czego od razu pożałowałam. Jednak nie wyglądał na takiego, któremu przeszkadza jakikolwiek wiek kobiety.

- Czy mogę ogrzać się pod Twoim kocem? - zapytał, po czym nie czekając na odpowiedź wsunął się tuż obok mnie.

- Mogę Cię popieścić?

Nic nie mówiąc, ujęłąm jego rękę i położyłam na swojej piersi. Dłoń miał szorstką, porośniętą sztywnymi włosami.

- Na pewno masz trzydzieści pięć lat? - zapytał - Myślałem, że w tym wieku piersi już wiotczeją, a Twoje są jędrne i twarde jak u młodej dziewczyny. Zdaje się, że sporo ćwiczysz. Ale ja pokażę Ci o wiele przyjemniejsze ćwiczenia - to mówiąc nachylił się i pocałował brodawkę, owiewając ją gorącym oddechem.

- Wysokie kobiety mnie podniecają, mam ochotę spełnić każde ich życzenie - to mówiąc rozpiął moje spodnie i błyskawicznie ściągnął mi je do kolan.

- Ma pani duży tyłek. Idealny przy pani wzroście, taki jak lubię - wsunął głowę pod koc i pocałował mój pośladek, po czym zaraz wysunął się z powrotem.

Rozpięłam mu rozporek. Wielkość członka była odpowiednia w stosunku do pozostałych rozmiarów boksera. Z trudem zacisnęłam dłoń na potężnym organie. Jego ręka zawędrowała między moje uda. Rozchylił wargi i zaczął drażnić łechtaczkę.

- Nawet nie wiesz, jaką mam ochotę... - szepnął mi do ucha.

Jego penis coraz bardziej nabrzmmiewał i wilgotniał w mojej dłoni.

- Ja też - odpowiedziałam, czując jak bardzo jestem już mokra.

- Chciałbym wejść w Ciebie, teraz - zamruczał.

- Jeszcze ktoś zauważy... - rozejrzałam się dokoła.

- Mam to gdzieś! - poczułam jak jego jądra przylgnęły do mojego brzucha.

- Poczekaj - niemal krzyknęłam - masz może prezerwatywę? (seks bez zabezpieczeń nigdy nie wchodził w moim przypadku w grę)

- Cholera, nie mam.

- No to nici z naszej miłości. Nie mogę ryzykować, skarbie

- W takim razie, muszę dogodzić pani pięścią.

- Słucham? - scisnęłam mocno jego męśkość - Co przez to rozumiesz?

W odpowiedzi rozsunął mi szeroko nogi, złożył razem kilka palców prawej dłoni i wsunął mi je głęboko do szparki.

- Co Ty robisz?

- Nie przestawaj bawić się moim członkiem, zaraz będzie po wszystkim - usłyszałam w odpowiedzi.

Poczułam jak trafił w łechtaczkę i ogarnęła mnie fala rozkoszy.

- Jak cudownie - jęczałam, gryząć koc.

Nie przestawał boksować nawet wtedy, gdy jego penis zalewał mi dłoń białym płynem. Po drugim uderzeniu w łechtaczkę zrobiło mi się ciemno przed oczami i straciłam na chwilę przytomność. Kiedy ją odzyskałam, on juz wracał z łazienki. Wsunął się pod koc i zasnęliśmy przytuleni do siebie.

 

Ocknęłam się sama już po lądowaniu. Yoko szarpała mnie za ramię, żeby czym prędzej wysiadać. Na lotnisku czekał na nas samochód, który zawiózł nas do eleganckiego hotelu. Dostałyśmy osobne apartamenty, niezwykle piękne i zapewne drogie.

Wzięłam prysznic i nago położyłam się w leżaku na tarasie pokoju, żeby słońce osuszyło moje ciało. "Ciepłe rejony..." - rozmarzyłam się. Poczułam przypływ energii. Ten gorący kraj rozpalił na nowo moje zmysły. Spojrzałam w dół na moje piersi. Faktycznie, były jędrne jak u młodej dziewczyny. Przeniosłam wzrok na okrągłe biodra i długie, zgrabne nogi. Nie można było też niczego zarzucić mojej rudej kici, która dla mężczyzn zawsze była krainą rozkoszy. Uszczypnęłąm sutek i, prześlizgując się po brzuchu, dotarłam do miedzianych kędziorków na łonie. Przypomniałam sobie samolot i boksera. Przejechałam palcem po łechtaczce i poczułam, jak nabrzmiewa. Nacierałam coraz mocniej, w miarę jak rosło podniecenie.

Nagle usłyszałam hałas zza żywopłotu. Spojrzałam w tę strony, ale nie widząc niczego niepokojącego wsunęłam ponownie dłoń między uda. W pewnym momencie w szybie drzwi od tarasu dostrzegłam twarz jakiegoś mężczyzny, który ściskał w drżącej dłoni swój długi i wąski członek. Miał twarz pokrytą ciemnym, gęstym zarostem, a oczy mu błyszczały jak dwa rozżarzone węgle. Stał w rozkroku na mocno umięśnionych nogach. Brzuch i całe łono porastały gęste, czarne, mocno kręcone włosy. Jego penis również był ciemny.

Mężczyzna ten, nie wiedząc, że na niego patrzę, bez oporów masturbował się. Mimo, że widziałam jak cierpi, nie odważyłam się zaprosić go do siebie, żeby mu ulżyć. Świadomość, że to właśnie moje ciało rozpaliło jego żądze, dawała mi wiele satysfakcji. Kiedy zaś z jego penisa popłynęla biała lawa, ujęłam w dłonie pierś i zaczęłam ją delikatnie całować. Potem rozłożyłam szeroko nogi, aby mógł obejrzeć czerowne, wilgotne wargi mojej norki. Kiedy ujrzałam "czarne węgle" utkwione w moim ciele, zaczęłam powoli masować to miejsce.

Widziałam na jego twarzy kropelki potu. Włożyłam palec głęboko do środka, potem wyjęłam i masowałam opuszką łechtaczkę, a po chwili znów zanurzyłam go w wilgotnym wnętrzu. Pojękiwałam przy tym i unosiłam biodra do góry. Kiedy z jego węża znów popłynęła struga spermy na liscie żywopłotu, zanurzyłam palec głębiej i poczułam nagle uderzenie gorąca. Usłyszałam w oddali tłumione westchnienie ulgi. Kiedy otworzyłam oczy i spojrzałam w szybę, namiętnego mulata już nie było. Dwadzieścia minut później dostałam wiadomość o terminie przyjęcia i rozpoczęłam przygotowanie do wyjścia.

 

Późnym popołudniem dotarłyśmy do domu owego, znanego mi już z opowiadań, znajomego Yoko. Tu również wszystko pełne było przepychu i bogactwa. Willa, wnętrza, służba. Gospodarz powitał nas osobiście i polecił pokazać nam nasze pokoje. Kiedy zbliżał się wieczór wzięłam tylko prysznic, przeczesałam włosy i ruszyłam na poszukiwanie Yoko, która czuła się tu jak u siebie w domu. Znalazłam ją wkrótce w towarzystwie kilku osób. Świetnie się bawili, więc nie chcąc im przeszkadzać wybrałam się na spacer alejką w kierunku tarasu z widokiem na miasto. Było przepięknie. Zamyśliłam się.

- Cudowny widok, nieprawdaż? - z zadumy wyrwał mnie męski głos.
Obróciłam się. Przede mną stał młody, jasnowłosy mężczyzna o skandynawskich rysach. Od razu skojarzył mi się z wikingiem. Był wysoki, świernie zbudowany, a z całej jego osoby bił polodowcowy chłód. Miał na sobie ubranie do konnej jazdy i uderzał szpicrutą po wysokich, błyszczących cholewach butów.

- Weźmie pani udział w dzisiejszej orgii? - zapytał - Jest pani wysoką i silną kobietą, taką jakiej szukam - dodał i ponownie uderzył szpicrutą po butach.

- Pan również jest słusznego wzrostu - powiedziałam, nie wiedząc co mogłabym wogóle odpowiedzieć. Facet mnie peszył i ciut przerażał.

- Więc pasujemy do siebie - roześmiał się i ucałował mają dłoń. - Jestem Paweł.

Nie mogłam się nie roześmiać, to takie staromodne, zupełnie do niego nie pasujące zachowanie rozwiało moje obawy.

- Karolina - przedstawiłam się.

- Lubisz konie? Bo ja uwielbiam. One kochają, kiedy się je bije. To leży w ich naturze.

- Nie znoszę ludzi, którzy znęcają się nad zwierzętami - poczułam niesmak i chciałam jak najprędzej zakończyć tę rozmowę. Ale nie pozwolił mi.

- Konie są jak kobiety. Nie lubi pani bólu?

- Nienawidzę!

- Chodzi o odczuwanie bólu - powiedział z naciskiem.

- To zależy... - zastanawiałam się gorączkowo do czego zmierza.

- Powiedzmy, że zadając komuś ból, wyświadczyłaby pani przysługę... - widząc zastanowienie w moich oczach, ciągnął - może się okazać, że sprawi to pani przyjemność, a nawet rozkosz... Proszę spróbować, tylko raz...

Zawachałam się. Nigdy nie miałam nic wspólego z sado-maso i kiedy brałam od niego szpicrutę ręka mi drżała. On oparł się o drzewo i podciągnął nogawkę spodni. Miałam wrażenie, że naprężone mięśnie rozerwą mu skórę.

- Uderz - wskazał palcem powyżej kolana.
Zadałam cios, a kiedy w miejscu uderzenia pojawiła się czerwona pręga, poczułam jak nabrzmiewają mi piersi. Uderzyłam znowu. Mój psychiczny opór zniknął bez śladu. Tłukłam bez opamiętania, wiedząc że sprawiam mu tym rozkosz.

- Zaczekaj - powiedział, odsuwając się ode mnie. Potem bez słowa zsunął skórzane spodnie i slipy. Sterczący i raczej mały członek nie sięgał mu nawet gładkiego pępka.

- Zróbmy to jak należy - powiedział i opierając się o pień wypiął pośladki, kręcąc biodrami krągłymi jak u dziewczyny. Widać było na nich ślady licznych blizn.

- Teraz mnie uderz - rozkazał.

Uderzyłam szpicrutą i pojawiła się nabiegła krwią pręga. Poczułam dreszcz podniecenia, a na widok kolejnej smugi moja norka zwilgotniała. Nad miastem unosił się śpiew ptaków, ale w wieczornej ciszy słyszałam tylko świst bicza.

- Mocniej - jęknął Paweł. Nabrzmiały członek pęczniał jeszcze bardziej, a jądra wydawały się rozrywać naciągniętą na nich skórę. - Jeszcze mocniej! Mimo wieczornego chłodu pot zalewał mi oczy. Zdjęłam bluzkę. Moje piersi falowały.

- Zdejmuj spódnicę moja ty amazonko. Chcę patrzeć, jak porusza się twoje ciało, gdy zadajesz mi ból - mówiąc to rzucał biodrami w górę i w dół, uderzając członkiem o podbrzusze.

Rozebrałam się, tak jak sobie życzył i stanęłam przed nim tylko w cieniutkich, jedwabnych majteczkach. Oblizał lubieżnie usta. Nie spuszczał wzroku z uwypuklającego sie pod jedwabiem wzgórka. Rozstawiłam szeroko nogi, żeby mógł się wszystkiemu przyjrzeć. Później obróciłam szpicrutę rękojeścią w stronę krocza i zbliżyłam ją do szparki, ruszając przy tym namiętnie biodrami. Rozchyliłam wargi i sama zadałam sobie ból. Następnie podeszłam do drzewa i z całej siły zdzieliłam po białym tyłku miłośnika przemocy.

- Tak - zawył - Dołóż mi jeszcze raz!

Biłam go raz za razem jak oszalała. Czułam jak omdlewają mi ramiona, a szparka rozwiera się, łakoma brutalnej penetracji. Jęczał coraz głośniej. Przejechałam całą długością szpicruty po przerwie między pośladkami. Upadł twarzą w błoto, zacisnął dłoń na członku i cicho pojękując szczytował. Dojrzałam długie stróżki spermy na wewnętrzej stronie jego ud. Cisnęłam na bok szpicrutę, usiadłam okrakiem na jego tyłku i chwyciłam tryskający jeszcze penis. Szparką ocierałam się o nabiegły krwią pośladek. Upłynęło zaledwie kilka sekund i poczułam nadchodzące spełnienie...

Śpiew ptaków unosił się aż po niebo osnute bladoróżowymi obłokami. Nagły podmuch wiatru omiótł płaskowyż, na którym przeżywaliśmy nasz własny, erotyczny raj. Kiedy wstał i odszedł, informując mnie jeszcze, że pewnie spotkamy się na jakiejś orgii, ubrałam się i wróciłam do swojego pokoju. Wzięłam gorącą kąpiel i rozpoczęłam przygotowania do wieczoru.

 

Postanowiłam wystąpić w swojej najdroższej kreacji. Złożona była z dwóch części w kształcie litery V, w kolorze ciemnej zieleni idealnie pasującej do moich włosów. Górną część stanowiły dwa pasy materiału, które zakrywały biust jedynie z przodu, pozostawiając go odsłoniętym po bokach. Dolna część zaczynała się nisko na biodrach i na całej długości była przecięta tak, że kiedy poruszałam się widać było moje nogi, a ponieważ nie założyłam bielizny, to czasami nawet więcej.

Kiedy schodziłam szerokimi schodami do jadalni, wszystkie głowy odwróciły się w moją stronę. W oczach mężczyzn ujrzałam zachwyt. Byłam dla nich długonogą i rudowłosą Wenus z obfitym biustem. Dostrzegłam nieopodal przyjaciółkę. Suknia Yoko całkowicie różniła się od mojej. Złota, szyfonowa, miała luźne rękawy i była bardzo krótka. Jej małe stopy zdobiły złote, zgrabne szpileczki. Podobnie jak ja nie miała na sobie bielizny. Poprzez przeźroczysty materiał sukni widać było jej krągły tyłeczek oraz ponętne piersi. Wzięła mnie pod rękę i poprowadziła do gości. Poznałam kilku przystojnych, wpływowych mężczyzn. Zwłaszcza właściciel przypadł mi do gustu. Z wzajenmością zresztą. Wziął nas obie pod rękę i poprowadził do stołu. Zauważyłam przy nim kilku znajomych - mojego boksera z samolotu, który widocznie dbał o ochronę gości oraz Pawła, zajętego dwoma ślicznymi brunetkami. Spojrzał na mnie, uśmiechnąl się i jakby nigdy nic, powrócił do prowadzonej rozmowy. W tym momencie ktoś podał mi zupę - nikt inny, tylko mężczyzna widziany w szybie tarasu, który nawet nie mrugnął okiem i odszedł w stronę kuchni.
"Ciekawa sytuacja" - pomyślałam, ale nie miałam zbyt wiele czasu na zastanawianie, ponieważ podano mi fajkę z... marihuaną! Zgodnie z panującym przy stole obyczajem zaciągnęłam się dymem.
Najpierw gryzł mnie w płucach, ale za moment poczułam spokój i błogość. Chciałam podzielić się wrażeniami z Yoko, ale właśnie tulił się do niej jakiś młodzieniec z, jak mi się wydawało, tuzinem rąk. Przesuwał swoje dłonie po całym jej ciele. Pieścił sutki, wciskał między uda, gładził biodra. Ona również nie pozostawała mu dłużna. Rozpięła jego koszulę i głaskała nagi tors. Więc nie tylko ja poczułam się luźno. Wszyscy zachowywali się bardzo przyjaźnie. Gospodarz domu stał niedaleko i uśmiechał się do mnie. Nie miał na sobie marynarki, a śnieżnobiała koszula rozpięta była aż do pasa. Zbliżył się do mnie i pocałował mnie w szyję. Jego wąsy łaskotały mnie przyjemnie, a dotyk ciepłego języka przyprawiał o dreszcze.

- Jesteś moim gościem Karolino i nie pozwolę, byś czuła się u mnie obco - to mówiąc usiadł obok mnie i mocno objął. Wpił się językiem w moje usta, a całował z nawyższą wirtuozerią. Kiedy przestał z trudem łapałam powietrze.

- Masz bardzo twarzową sukienkę - powiedział wbijając wzrok w moje piersi i lubieżnie się oblizując. Ponownie mnie pocałował, ale tym razem jego dłonie przesunęły sie po moich piersiach w poszukiwaniu nabrzmiełych brodawek. Chyba zadowoliła go ich twardość, bo się uśmiechnął.

Dotknęłam delikatnie jego torsu. Serce biło mu mocno. Miałam podstawy twierdzić, że to z mojego powodu. Spojrzałam na Yoko. Klęczała opodal i całowała się z młodym mężczyzną.

- Czy przygasić światło? - usłyszałam głos znanego mi już służącego. Stał obok i choć miał na sobie luźne spodnie, byłam pewna, że to sterczący członek deformował jedną z nogawek. Jego oczy płonęły pożadaniem.

- Tak Raffi, przygaś - odrzekł mój partner i zrzucił koszulę. Następnie nie pytając mnie o zgodę zdjął ze mnie górę sukni, pochylił się i pocałował obie brodawki.

- Podobam Ci się? - zapytałam.

- Bardzo - włożył obie ręce pod dół mojej sukni i zadarł ją do góry, odsłaniając nogi - Jak wszyscy diabli - mówiąc to nachylił się i zaczął całować moje uda. Wtedy odkrył, że nie mam na sobie bielizny. Jego usta natrafiły na szparkę, składając na niej długi i gorący pocałunek. Jęknęłam wbijając paznokcie w jego plecy. Wtedy usłyszałam nagle głos boksera. Stał przy nas rozebrany do naga. Czułam, że kocham go tak samo jak każdego innego mężczyznę w tej sali, jak wszystkich mężczyzn na świecie. Nie miałam nic przeciw temu, aby się do nas przyłączył. Dotknęłam zwisających nade mną jąder, a on bez pytania wcisnąl mi do ust swoją pałkę. Czułam niezwykłe podniecenie. Kiedy go ssałam czułam jednocześnie jak drugi mężczyzna wwierca się we mnie językiem. Zamknęłam oczy i oddałam się rozkoszy.
Kiedy je otworzyłam zobaczyłam jak Riffi, stojący w rogu salonu masuje zawzięcie swoje krocze. Delikatnie wysunęłam z ust członka boksera i odsuwając od siebie pana domu podeszłam do Riffiego.

- Nie bierzesz udziału w orgii?

- Nie, jestem tylko służącym - odpowiedział - Nie wolno mi.

Ale już nie słuchałam. Czułam, że mogę wszystko. Zdjęłam sukienkę i uklękłam na podłodze. Po tym wydałam instrukcje. Kazałam Riffiemu położyć się na plecach. Nadziałam się na niego. Następnie pochyliłam sie by wziąć do ust kopię gospodarza i uniosłam tyłek, aby mój bokser mógł dostrzec otworek pomiędzy pośladkami. Nie musiałam niczego tłumaczyć. Chwilę później poczułam jak członek chciwie penetruje mój odbyt. Obok niego oliwkowa pałka służącego masowała od środka moją szczelinkę.
"Karola" - pomyślałam - "jesteś kobietą zepsutą do szpiku kości."
Pochyliłam się nad Raffim, pozwalając mu masować moje piersi. Jego gęsta broda przyjemnie drażniła brodawki, a pniaczek na którym siedziałam, energicznie napierał na dno mojego gniazdka. Pomyśłałam o bokserze, którego korkąciąg uparcie wkręcał się w mój odbyt, a jądra zawzięcie tłukły o pośladki. Na moment moją uwagę przykuły genitalia przed oczami. Gdy je całowałam ich właściciel postękując klęknął i ponownie zanurzył prawie cały swój korzeń w moich ustach.

Zastanawiałam się, co w tym czasie porabia Yoko? Zerknąłam dokoła i dostrzegłam ją. Nadal była ubrana w swoją przeźroczystą kreację, ale poza, którą przybrała, absolutnie nie przystoi przyzwoitej kobiecie. Była zgięta w pół i trzymając się rękoma za kostki pokazywała wszystkim szeroko rozwartą, lśniącą szczelinkę. Za nią stało jeden za drugim trzech nagich mężczyzn ze sterczącymi pałkami. Każdy z nich zbliżał się do niej, wkładał swój członek do szparki i po kilku ruchach wyjmował, usuwając się na bok, by zrobić miejsce następnemu. Jęk Yoko z minuty na minutę robił się głośniejszy, przeradzając się w krzyk. Niespodziewanie do kolejki dołączył sie kolejny mężczyzna. Wszedł w nią tak, że jej dziewczęcy tyłek aż się cały zatrząsł. Tuż za nim, jakby spod ziemi, wyrosła ciemnoskóra kobieta i zdzieliła go pejczem po krągłych pośladkach, ozdabiając je kolejną czerowną pręgą. Już wiedziałam kto to. Nie robiąc sobie nic z zasad gry Paweł dosiadał Yoko raz za razem, co wyraźnie irytowało pozostałych mężczyzn. W końcu któryś z nich porządnie go zdzielił, co odbiło się niewymownym wyrazem rozkoszy na jego twarzy.

Ale dość obserwacji. Sama miałam sporo nowych atrakcji, czując napierający na mój policzek członek. Otworzyłam szeroko usta, wzięłam do ręki mokry organ dołączającego właśnie do nas Pawła i umieściłam go obok drugiego penisa. Na początku był mały, ale po kolejnym uderzeniu pejczem podskoczył i naprężył sie jak struna.
Teraz wwiercały się we mnie cztery cudowne męskie narządy. Moją twarz raz po raz omiatały cztery wielkie jądra, cztery kolejne uderzały o odbyt i rozwartą szparkę.
Nagle poczułam mrowienie w palcach nóg i całym ciałem wstrząśnął potężny dreszcz rozkoszy. Miałam wrażenie, że prąd przeszedł przez moje ciało. W moje usta wystrzelił najpierw jeden, a za chwilę drugi penis wypełniając je do granic. Za moment dwaj kolejni zaczęli zalewać mnie niemal jednocześnie. Ja zaś wyszłam im na spotkanie kolejnym spełnieniem...

 

Mówią, że życie zaczyna się po czterdziestce. Ja mam dopiero trzydzieści pięć lat, a już nie mogę się doczekać tych cudownych chwil, jakie skrywa przede mną przyszłość. Najważniejsze jest jednak to, że moje marzenia nareszcie się spełniły."




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





orfeusz

Yoko


Komentarze

:)1/06/2015 Odpowiedz

Super, pisz więcej...


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach