Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Największy dom publiczny cz. 1

to był słoneczny dzień.
mimo,że była to zima.
klaudia,jej siostra karolina,adam i malina spacerowali wdłóż ośnieżoinej drogi.
rozmawiali o testach z poprzedniego semestru, niechętnie do tego podchodzili ale malina i adam niezaliczyli i czekał ich test sprawdzający z całego roku.
-niewiem czy mi się uda.-mówił adaś.-strasznie mnie dręczyli wtedy to niepopuszczą i teraz.
-pierdolenie panie szlachcian.-skwitowała klaudia,czarnowłosa błiźniaczka karoliny o ostrych rysach twarzy.-da ci spokój,przecież niemoże cię w ryzach trzymać bez przerwy,musi wkońcu puścić.-
-jak gacie na dupie.-skomentowała również zmartwiona malka,krótkowłosa,mała,blondynka.
rozmawiali tak idąc śliskim chodnikiem. nagle ni z tąd ni z owąt z naprzeciwka z bardzo dużą prędkością nadjechał samochód. duża,biała,brudna od sadzy na zderzakach fura z lekko oblodzoną szybą.
-zapierdala jakby go huj gonił. kurwa po oczach nam śniegiem zaraz pierdolnie.-adaś mimo,że dużo przeklinał był bardzo nieśmiały,tylko w towarzystwie dziewczyn wyżej wymienionych.: malinki,klaudii i karoliny czuł się swojsko.-kurwa co tak pędzi??!!-
samochód ni z tąd ni z owąt,w momencie kiedy miał już przejechać obok dzieciaków zatrzymał się brytalnie,zarył oponami w płytkim,ulicznym śniegu.
młodzi popatrzyli po sobie,pomyśleli czy to jakiś znajomy czy ktoś chce o droge zapytać.bo niewątpliwie zatrzymał się przy nich umyślnie. wolniejszym krokiem jednak podąrzyli dalej.
szyba auta,skrzypiąc lodem,którym była cał pokryta osuneła się w dół. przez dziure wuychyliła się zaczapkowana głowa w ciemnych okularach.
-to ci benjamin??-zapytał kogoś,widocznie znajdującego się w samochodzie.
cichym mruczeniem "benjamin"odpowiedział.
-no to bierzemy się za nich.-jakby złowrogo oznajmił mężczyzna.
dzieciory poczuły się nieswojo ale postanowiły nie uciekać,niewiedziały do końca o co chodzi.
gdyby zaczeły biec odrazu może byłyby wstanie uciec porywaczom.
ale nie uciekły.
mężczyzna wysunoł się z auta,benjamin poszedł w jego ślady. był niewielkim,zamaskowanuym,chudym mężczyzną w kraciastej kurtcę i czarnej kominiarce z pokaźnym otworem na oczy.
młodzi zaczeli uciekać,niewyglądało to wesoło.
benjamin i ten drógi goniąc ich przez śliskie płytki chopdnikowe pokryte puchem wiedzieli,że wynik pościgu jest już przesądzony.
klaudia zaczeła się drzeć.w tym momencie benjamin,szybszy od kolegi dogonił ją i zatkał jej usta rękawiczką.
jego towarzysz bardzo szybko doścignoł adama,ruchem wręcz ponaddźwiecznym związał mu prowizorycznie ręce z tyłu kawalkiem druta.
malka wygwizdeała się na lodzie ,co wykorzystał benjamin,który klaudie zostawił kopniętą w brzuch i związaną. malina bardzo szybko znalazła się w objęciach zamaskowanego,który niemając czym jej związać poprostu mocno ją trzymał. mimo pozorów był bardzo silny.
niewiadomo czemu malina nie krzyczała.
karolina pobiegła najdalej. poszła w ślady siostry i zaczeła nawoływać ppomocy ale w pół słowa usta zatkała jej czerwona chusta,którą oprych w okularach bardzo szuybko i zwinnie związał jej za głową.
wszyscy byli w ich łapach.
klaudii udało się złamać kłutkę prowizorycznego wiązu ale gdy wstawała z obolałymi bebechami poślizgneła się. okularnik w czapce nadepnoł na jej kostkę uniemoliwiając wstanię.
-przynieś linę!!-zakomendował.
benjamin jak kazał tak zrobił.
-masz.-liny bardzo szybko owineły nadgarstki,kostki i tułowia młodych.
mężczyzna wzioł się wpierw za klaudie,pociągnoł ją za związane nogi po lodzie.
benjamin tylko się przyglądał trzymając reszte liny i lustrując wzrokiem malinę.
-kurwa mać!!-zadarła się wreszcie malna. jej usta również uległy czarowi knebla,tym razem zrobionego z rękawiczki,który wyjątkowo parszywoie trzymała się zębów.
-yyymmmmaaaaa!!-darła się nieugięcie.
klaudia wylądowała na tylnym siedzeniu.wiła się i kleła przez taśmę,którą zaklejono jej wargi.
mężczyzna podszedł do adama.niewiedział co się dzieje.już pojawiały się u niego teorie o okupie ale....ich rodzice nie byli bogaci,więc po co??
adam również wylądaował na tylnym siedzeniu, rzucono go na klaudie,tak,że na przed twarzą miał jej biodra. mimo dramatycznej oazji podobało mu się to. bo klaudia była wyjątkowo ładna.
los dwojga podzieliła malina,którą wepchano między wijącą się klaudie i adama a opieradło a karolina została umiejscowiona na brzegu siedzenia. z całej siły chwyciuła się bluzy adama,żeby nie spaść na podłogę.
drzwi się zatrzasneły.benjamin zasiadł u pasażera a ten drógi siadł za kierwonicą.
klaudia i malina zaczeły kopać w drzwi.
alew to na nic. zapinki drzwiowe zatrzasneły się a samochód z turkotem przewedzewiałego silnika odjechało.
niewiedzieli co się dzieje ale wiedzieli,że mają przechlapamne.
malina zaczeła płakać,karolina,która wreszcie spadła po siedzenia poszła w jej łkające ślady.
adam był przerażony ale trzeźwo myślący ,choć nie na wiele się to zdało. klaudia nadal się wyrywała obijając się brzuchem i biodrami o twarz adama.
banjamin po cichu zaśmiał się a drógi zawtórował.
-ciekawe ile nam za te pędraki dadzą...??-
-myśle,że na skrzynki ze dwie czystego spirytusu czy wódki starczy....-
-"ale mamy przesrane i przejebane"-pomyślał adam.
samochód bardzo szbko opóścił okolicę,koła skierował na zachód.
-droga na niemce....-oznajmił benjamin.
-i chuj z wami!!-dopowiedział obrzydliwie wesoły kolega.
-"przynajmniej nas nie zgwałcą"-nasuneła się myśl klaudii ale nawet niewiedziała,że nie do końca miała rację.

                                           największy dom publiczny cz.:1

po dwóch dniach naprzemiennego spania i gniecenia się w uścisku na tylnym siedzeniu klaudia,karolina,malina i adam byli wykończeni. brzydko mówiąc dały się we znaki braki w chigienie-klaudia skulona po czasie przy drzwiach niemogąc już wytrzymać zwymiotowała u stóp karoliny(bardzo szybko musiała to posprzątać i to był ich jedyny postój),malina zaczeła śmierdzieć potem,adam tymże bardziej a karolina poszła w ich ślady zciśnięta i niemogąca się wydostać z pod opieradeł i sziedzenia.
kiedy wreszcie mineła trzecia doba podróży samochód zaczoł powoli zwalniać.
zainteresowana klauida,której znów zaczeło być niedobrze popatrzyła w szyby.
jej zeszkolnym o krytych łez oczom ukazały się ośnieżone drzewa,jakby w równych odstępach,od raxu przyszedł jej na myśl sad albo ogrófd.
-jesteśmy !! cieszycie się??-oswobodził nas od katuszy benjamin,który pozwolił sobie zdjąć maskę,ich oczom ukazał się chudy,szpakowaty mężczyzna w średnim wieku,jednak w strasznym stanie jeśli chodzi o zmarszcki.
-zatrzymaj się gdzieś tu eliott.-eliott jak miał zrobić tak zrobił.auto się zatrzymało. dzieci poczuły przypływ nadzieii. wreszcie to się skończy myśleli.
benjamin i eliott bardzo szybko i boleśnie wywlekli ich z samochodu.
-całą tapicerę ście mi zasrali potem małe złamasy....-obruszył się groźnie benjamin.-małe chuje jakbym mógł to bym was tak wyjebał tą deską ,że by wam dupy odleciał tak bym wam nią przypierdolił małe cioty....-
-jak ty mówisz do naszych dzieci!!-odezwał się starszy,kobiecy głos.
oczom wywleczony  na śnieg młodych ukazała się podstarzała ,zchuda,owinięta drogim futrem pani.
-bierzcie pieniądze i prosze opóścić nasze terytorium.-rzekła stanowczo.
-terytorium....jak jakieś mrówki jebane....-
pani nie skwitowała.wyglądała jakby była przyzwyczajona,nie,że dała sobą pomiatać.
-witajcie dzieci.-samochód odjechał.niedaleko.zatrzymał się gdy podbiegł doń ubrany w frak poanicz o szlacheckiej twarzyty. mimo twarzy wyglądał na szofera albo sługe. przez otworzone okno wręczył łapaczom worek brzęczoący w środku.
auto jak się zatrzymało tak odjechało.
automatyczna brama otwarła się przed nim szereko i jak w więziennych mórach szybko zamkneła. tak szybko,że prawie trzasła o siebie.
jakiś ktoś oraz panicz we fraku podbiegł do związanych. kiedy ich odwiązywali wyglądali jakby ich ruchy miały przepraszać za wyrządzoną krzywdę.
-wybaczcie mi....a raczej im....to bardzo prymitywni luzie.-oznajmiła nam stanowczym ale przpraszającym tonem pani w futrze.
kiedy ich rozwiązano zaprowadzono do śrdoka wielkiego,murowanego i wyglądaącego na stary domu.domu....ba....wielkiego dworku,dworu !! wyglądało to jakby wkraczali do renesansowego zamku.przywitały ich bogato zdobione wrota i gigantyczny halowaty korytarz za nimi. od korytarza odchodziłuy liczne przejścia w boki i pokoje. na końcu były niewyskokie schody i wielkoie okno z jakby wygrawerowaną w szybie....nagą kobietą????
obok wejścia było coś na wzór recepcji,a może to była recepcja????
-chodźcie za mną.-dzieci były zdziwioone.traktowano ich jakby jak ....gości....
lojaowaty szlachcic zajoł miejsce za ladą recepcji.....
mineli jedne dębowe,półkorągłe dzrwi.potem drógie i trzecie. przy czwartych pani się zatrzymała. westchneła przyjaźnie a dzieci poczuły się nagle dziwnie bezpiecznie.
-oto wasz pokój.-uśmiechneła się pani tak przyjaźnie jak niewiem kto.
-wejjdzcie i rozgoście się,tylko narazie nie wychodzcie.zaraz przyjde do was lub wyśle kamerdynera.prosze,śmiało,nie wstydzcie się.to wasza kwatera na tę i następoną noc.-
nieśmiało czwórka zaniepokojonych a jednocześnie uspokojonych młodych podeszła do cięrżkiej klamki.drzwi były dopradwy pięknie zdobione. na górze ich widniał napis na złotej,czterokątnie przybitej śrubami tabliczcę.:"pokój mieszkalny nr.:7"....
-prosze,śmiało,wchodzcie....możecie korzystać w środku z czego chcecie i jak chcecie.
klaudia jeszcze raz popatrzyła na zdobienia. większość z nich to były akty,niektóre a wręcz większość bardzo wyuzdane. klaudii zrobiło się dziwnie ciepło w dólku. mimo,że niewiedziała nadal jak tpo pomyślała.:"co się tu odpierdala przed nimi"....
drzwi ustąpiły pod dłonią adama.malina była tuż za nim.ich oczom ukazał się piękny pokój,z kanapą na środku i wielkim oknem za nią-naprzeciwko drzwi.okno zajmowało całą niemalże s,ćainę.weszli dalej.wkońcu wszyscy włącznie z panią znaleźli się w środeczku pokoju nr.:7....
na lewo od drzwi postawionoi spory kominek z telewizorem plazmowym na nim. w kominku palił się buchający przez kraciastą barierkę ogień....
-pięknie tu.-ośwmieliła się wreszcie odezwać malina.
-tak nie przeczę.dbamy o stan naszych pokoji.-oznajmiła miął pani.
adam nieśmiało ale szybko podszedł do telewizora. popatrzył na kolekcję kaset video.
-"kurna,same pornosy...."-pomyślał stwierdzając w myślach.
-ja już pójdę.acha....zapomniała bym.... czy owi brutale,którzy was tu przywoieźli mówili wam coś o ty miejscu????-zpytała pani.
pierwsza do odpowiedzi wyrwała się malina.:
-yyyy.nie....niewiemy,,,,nic nie mówili....-
-to dobrze.do zobaczenia zaraz.-pani zatrzaskując delikatnie drzwi za sobą wyszła.
zaniepokojiło adama to,że usłyszał prawie,że niezauważalny dżwięk przekręcanego kluczyka.
chwile trwało zanim dobrze się rozejrzeli. karolina przyłączyła się do oglądania okładek kaset.lecz bardziej ze zdziwienia niżeli z innego powodu....
-co to jesyt???? gołe baby na obrazach i na oknie.tutaj porno....-zbliżyła oczy do tytułu.-"ostre zabawy z karoliną"-przeczytała jak by nie umiała czytać,niewyraźnie.
-to o tobir.-zadziornie skwitowała siostra bliźniaczka karoli.
-co zrobimy??-z niepokojem spytała malina.
-nic.-klaudia się wyluzowała.-będziemy czekać na tamtą miłą babkę.
-no ale dobra.laska przykjdzie i co dalej??-spytał poważnie adaś.
-niewiem.gówno.musimy się dowiedzieć o co tu chodzi.najpierw targają nas do szfabów jakimś obesranym maluchem a potem nas inni goszczą jak w hotelu pięciogwiadkurwaowym....-
to musimy stąd uciekać.-stwierdziłą malinka.
-po co??-
-bpo jednak chynba nas porwali....zapomnieliścke czy co????-
-dobrze....porwali nie porwali ale jesteśmy wykończeni-przynajmniej ja....musimy nabrać sił a potem się kurwa zobaczy....-zakomendowała klaudia.
-dobra jak ty chcesz....innego pomysłu właściwie niemam....-zaklaskała jej siostra.
-trzeba rozprostować się na łóżkach.ciekawe co jest za tą kurtyną.-klaudia wskazała na kurtynę przy oknie między nim a kominiekm zasłaniającą dalszą część pomieszczenia.
nap[rzeciwko,na prawo od rzwi wyglądało na to,zę były tam drzwi od kibla.
głosił to znany wszystkim napis "wc"....
klaudia położyła się i rozciągneła. nadgarstki i kostki jej szczeliły,rozmasowała zbolałe od sznurów przeguby....
-ciekawe co to były za chuje co mnas wiozły....-
-niewiem ale chue napewno....-dokończył adaśwertujący ostaytnie tytuły.:"sex na konika","niemieckie układanki"i"maryla z kutasem".....
dziwiło go czemu wszytkie tytuły są polskie. oprychy i powyrwacze mówili,że wiozą ich do niemiec. ale żeczywiście paniusia miała niemiecki akcent w swej polskiej ,miłej nadwyraz mowie kiedy ich witała i wstępnie oprowadzała....
-mamy problemy....-znów zachjlipała malina....
-gówno nkie problemy....-
drzwi się otqworzyły.wszyscy wstali zwracając się ku futrynie,adam odłożył kasete na miejsce,dwa tytuły posypały się pod kominek.
oczom czwórki ukazała się wysoka,dojrżała brunetka o kruczych lokach ukjłądających się w swego rodzaju kulę olkalającą jej gładko zarysowaną głowę.....
-witajcie dzieci....-uśmiechneła się sympatycznie,nawet bardziej niżeli jej poprzedniczka....-pani greta wysłała mnie bym powitała was moji drodzy....witajcie więc....-podała adamowi ręke.-nazywam się emanuela garie,pochodze z francuskiej prowincji....a wy????- zdawała się być psychologiem na pierwszej wizycie....naprawde sparawiała wrażenie psycholoszki....-jak się nazywacie....przedstawcie się....prosze....chciałabym was poznać....czeka nas bowiem wiele współnych zajęć nad przygotowaniem was do roli jaką wam wyznaczono....mam nadzieje....,,że będzie nam sie mile i sympatycznie oraz przede wszystkim ochoczo i zaangażowanie pracowało....a teraz proszę.:przedstawcie się....-i znów uśmiechneła się od ucha do ucha....
-"o kurwa"-pomyśleli adam i klaudia jednocześnie....

c.d.n.

wybaczcie pisownie ale pisał to mój powiedzmy,że wynajęty kronikarz,który niezbyt umie ortograficzne zasady.....
ale chyba wyszło ciekawie..... do zobaczenia w następnej części..... autor.:"wielkiburdelpl".....
wybaczcie brak erotyki ale to tylko prolog....
ale pachnące biodra były-przynajmniej to :p) :p)




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Adam Krawiec

Komentarze

Mawi6628/01/2017 Odpowiedz

Tak Krawiec kraje, jak mu rozumu staje... Ubawiłem się, jak nigdy, czekam na następną część!


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach