Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Na basenie

Wynurzyłem się spod wody, zmęczony i zdyszany. Mój wzrok sam powędrował w kierunku powieszonego na ścianie zegara – do końca treningu na basenie zostało parę minut. Nie znalazłem już w sobie sił na kolejne przepłynięcie toru, więc pozwoliłem sobie na chwilę odprężającego dryfowania na wodzie. W tej pozycji miałem doskonały widok na Antka, który nie odpuszczał nawet minuty ćwiczeń. Mógłbym godzinami obserwować, jak z niezwykłą prędkością przemierza basen w tę i z powrotem, aby wyjść na brzeg bez śladu zmęczenia.

Sam nie wiem, jak powinienem opisać siedemnastolatka będącego obiektem westchnień każdej heteroseksualnej dziewczyny w naszym liceum. Był nieskazitelny. Jego diabelnie przystojne, królewskie rysy twarzy mogłyby stanowić inspirację dla renesansowych malarzy, którzy w swoich dziełach tak uparcie dążyli do odszukania definicji piękna. Pozbawiającą tchu muskulaturę zawdzięczał wielu godzinom spędzonym na siłowni i dziesiątkom kilometrów przepłyniętych właśnie na tym basenie – jego umięśnione ramiona przyprawiały mnie o ciarki. Kruczoczarne włosy, choć niedługie, zawsze były starannie zaczesane na bok. Ciemnobrązowe emanujące inteligencją oczy obserwowały mnie zza zasłony długich rzęs. Cholera. Niemal straciłem kontrolę nad własnym ciałem, gdy zorientowałem się, że Antek widzi, jak dokładnie mu się przyglądam. Pożerałem go wzrokiem. Zobaczyłem jedynie, jak z lekkim uśmiechem na twarzy wychodzi z basenu.

Nawet nie zorientowałem się, że trening już się skończył. Dopiero ostry głos trenera wyrwał mnie z zamyślenia i zmusił mnie do skierowania się pod prysznic.

- Zamknij szatnię, jak się przebierzecie – powiedział, po czym rzucił mi klucz do drzwi. Trener nieraz opuszczał basen przed nami, ponieważ nie chciał bezczynnie siedzieć w oczekiwaniu, aż skończymy brać prysznic.

- Jasne, trenerze – odparłem, po czym wszedłem do szatni.

Antek już tam był. Oprócz naszej dwójki, na treningu było jeszcze dwóch chłopaków, jednak nigdzie ich nie widziałem – pewnie skończyli już wcześniej. Nie byłem w stanie zignorować porozumiewawczego spojrzenia, jakim mnie obdarzył. Wszedłem pod prysznic, za wszelką cenę starając się unikać patrzenia na jego ociekające wodą, atletyczne ciało. Kosztowało mnie to cholernie dużo wysiłku.

Całkiem niepotrzebnego wysiłku.

- Masz klucz do szatni? – Spytał od niechcenia, zerkając na mnie z ukosa. Choć jeszcze wtedy nie zdawałem sobie sprawy z tego, co chce zrobić, bez chwili wahania wskazałem mu zawieszony na haczyku pęk kluczy. To pewnie zabrzmi banalnie, ale w tamtej chwili byłem gotowy do wykonania jakiegokolwiek polecenia z jego ust. Kątem oka obserwowałem, jak Antek chwyta klucze. Najpierw zamknął drzwi prowadzące na basen, co nie było dla mnie zaskoczeniem. Gdy jednak zamek w drzwiach wyjściowych z szatni został zatrzaśnięty, zmarszczyłem brwi.

- Co ty… - zacząłem, jednak on już stał przy mnie. Nie rozumiałem, jak mógł poruszać się tak szybko po śliskiej podłodze. Poczułem gorąco bijące od jego rozgrzanego treningiem ciała, bo dzieliło nas kilka nieznośnych centymetrów pustej przestrzeni. Moje serce zaczęło bić jak oszalałe, jakby chciało wyrwać się z klatki piersiowej. Stałem jak sparaliżowany i obserwowałem, jak Antek powoli kładzie dłonie na moich biodrach i uwodzicielsko zaczyna suwać nimi po moim ciele.

- Pragnę cię – wyszeptał do mojego ucha, nachylając się tak, że jego ramię niby przypadkiem otarło się o mój tors. Przez moment nie mogłem uwierzyć w to, co właśnie usłyszałem – byłem przekonany, że zaraz roześmieje się i zmieni całą sytuację w niezręczny dowcip. Jednak nic takiego się nie stało.

Nie marnowałem więc czasu.

Chwyciłem jego twarz w dłonie i pocałowałem go gwałtownie. Nie miałem w tym zbyt wielkiego doświadczenia, jednak działałem instynktownie – nie bawiłem się w przelotne buziaki, tylko wpiłem się w jego wilgotne usta z pożądaniem. Przez moment poczułem jego zdziwienie moją reakcją. Każdy mięsień jego ciała napiął się w niepewności, jednak było to wyłącznie zaskoczenie. Gdy w pełni zdał sobie sprawę z pocałunku, odwzajemnił go z tym samym pragnieniem.

Byliśmy rozpaczliwie żądni siebie nawzajem. Całowaliśmy się bez opamiętania, jakby cały boży świat dookoła nas przestał wówczas istnieć – tylko my się liczyliśmy.

To ja przerwałem pocałunek jako pierwszy. Spojrzałem mu prosto w oczy. Zobaczyłem w nich to samo zwierzęce pożądanie, które czułem wewnątrz siebie. Pchnąłem go więc na ścianę – drgnął, gdy jego plecy zetknęły się z zimnymi kafelkami. Pozwolił, żebym to ja przejął kontrolę. Zasypałem go pocałunkami, jednocześnie delikatnymi i natarczywymi, powoli podbijając kolejne fragmenty jego muskularnego ciała. Koniuszkami palców obrysowywałem każdy pojedynczy mięsień, a ustami stopniowo doprowadzałem go do szaleństwa. Jego pełne rozkoszy jęki i imponujące wybrzuszenie kąpielówek świadczyło o tym, że szło mi całkiem nieźle. Gdy swoimi ustami przebyłem nieskończenie długą drogę na dół, jego olbrzym był mocno pobudzony i nabrzmiały.

Klęknąłem przed nim i nie czekając na pozwolenie, pociągnąłem w dół jego kąpielówki. Niemal oszalałem z podniecenia, gdy wreszcie mogłem zobaczyć go na własne oczy. Wydawać by się mogło, że siedemnastolatek nie powinien mieć penisa takich rozmiarów – miał co najmniej dwadzieścia centymetrów, a gdy spróbowałem objąć go dłonią, moje palce nie zetknęły się. Pod delikatną skórą widoczna była siatka żył nabrzmiałych z podniecenia.

Tak jak się spodziewałem, gdy wziąłem go do ust, ogrom jego narządu szczelnie wypełnił moje gardło. Antek nie krępował się – w przypływie rozkoszy wykrzyknął moje imię, wplatając palce w moje włosy i bez oporów przyciskając moją głowę do swoich bioder. Postanowiłem jak najlepiej wykorzystać być może niepowtarzalną szansę na pokazanie, do czego jestem naprawdę zdolny.

Nie spieszyłem się. Dobrze znałem anatomię męskiego ciała – wiedziałem, kiedy powinienem zwolnić, a kiedy obciągać Antkowi z największą szybkością. Nie sprawiałem jedynie jemu przyjemności. Sam rozkoszowałem się jego słonym smakiem, męskim zapachem, imponującym rozmiarem. Lizałem i waliłem go na przemian, z zadowoleniem słysząc jego mruczenie i postękiwanie.

W końcu Antek wstrzymał oddech, napiął całe ciało, a jego męskość zaczęła rytmicznie pulsować. Bez wahania wyciągnąłem go z ust, chcąc jak najdłużej przeciągnąć jego rozkosze. Zapanował nad swoim ciałem.

Teraz jednak nadeszła kolej na mnie. Antek wyraźnie dał mi do zrozumienia, czego teraz oczekuje, a ja byłem bardziej niż szczęśliwy, aby mu to dać. Uklęknąłem na czworakach, zmysłowo wypinając się w jego stronę, jak tylko pozwalała mi giętkość mojego ciała. Usłyszałem, jak bierze głęboki oddech.

Nie przejmował się delikatnymi pieszczotami koniuszkami palców. Na krótki moment zniknął między szafkami – gdy wrócił, zobaczyłem w jego dłoni opakowanie waniliowego lubrykantu. Zadrżałem, czując zimny żel w swoim odbycie. Jednak bez trudu przyzwyczaiłem się do niego, skupiając się na tym, co miało nadejść. Chciałem już poczuć go w sobie. Chciałem, aby wypełnił mnie całego. Chciałem, aby zerżnął mnie tak mocno, że przez długi czas nie będę mógł się poruszyć.

Uważaj, czego sobie życzysz – powinienem sobie wówczas poradzić.

Uklęknął za mną. Złożył kilka przelotnych pocałunków na moim ciele, niecierpliwy. Dłońmi rozchylił moje pośladki, ułatwiając sobie wejście. Gdy wreszcie swoim ciepłem rozbił opór moich zwieraczy i całą swoją długością wbił się we mnie, nie potrafiłem powstrzymać krzyku rozkoszy. Choć nie był pierwszym kutasem, który gościł we mnie, z pewnością był największym – ból stał się więc nieodłącznym elementem naszego zbliżenia. Dostosował się do reakcji mojego ciała, delikatny, a zarazem zdecydowany i nieznoszący sprzeciwu. Jego ruchy, początkowo powolne, wypełniały mnie rozkosznym naciskiem, a fale przyjemnego ciepła zaczęły rozbiegać się po najdalszych zakątkach mojego ciała. Mimowolnie pozbyłem się wszelkich zahamowań – każde kolejne pchnięcie wyduszało ze mnie ciche jęki.

Gdy wreszcie zostałem odpowiednio rozepchany, Antek pokazał swoje prawdziwe oblicze samca alfa. Nadział mnie na siebie gwałtownie, aż poczułem uderzenie jego jąder o swoje pośladki. Czułem każdy jego nieziemski centymetr i westchnieniami dziękowałem za ten dar. Byłem zachwycony intensywnością swoich doznań - jeszcze nigdy wcześniej nie czułem tak trudnej do opisania rozkoszy.

Choć chciałem, aby ta chwila trwała w nieskończoność, zacząłem modlić się o orgazm. Mój organizm rozpaczliwie domagał się spełnienia, a Antek to dostrzegał. Jeszcze bardziej przyspieszył tempo swoich pchnięć – wiedziałem, że w ten sposób doprowadzi mnie na sam szczyt. Gdy wreszcie dotknął mnie orgazm, moje ciało zadygotało z rozkoszy. Poczułem prąd rozchodzący się po wszystkich kończynach, prąd, którego źródło właśnie zaczęło nagle pulsować w moim wnętrzu. Przeżyliśmy ekstazę w tym samym momencie – on wypełnił mnie swoim niebiańskim nasieniem, a ja trysnąłem na podłogę, na krótki moment tracąc świadomość i kontrolę nad własnym ciałem. Miałem wrażenie, że przeżywam tę chwilę w nieskończoność.

Jednak wreszcie oprzytomniałem. Leżeliśmy na podłodze, spleceni w intymnym uścisku, nadzy i ociekający spermą. Spojrzałem na Antka – byłem mu bezgranicznie wdzięczny za najbardziej intensywny orgazm swego życia.

- Na pewno to jeszcze powtórzymy – wyszeptał, po czym przyciągnął mnie na jeszcze jeden namiętny pocałunek. Pozwoliłem sobie zatracić w nim bez reszty.

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Jason Blackwood

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach