Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Prawdziwie Oswieceni Cz3

              Wszystko ucichło. Etan wypełniał najlepiej jak mógł swoje szkole obowiązki. Unikał Zetara jak ognia tak samo jak Zetar unikał jego. Nie śmieli spojrzeć sobie w oczy po tym co się wydarzyło w toalecie. Nawet Aron nie mógł wyciągnąć Etana z podłego nastroju, który oczywiście głęboko ukrywał przed wszystkimi naokoło – przyjaciel jednak dokładnie widział co się z nim działo i w tym trudnym czasie był mu naprawdę pomocny. Przekonywał, tłumaczył i nawet kilka razy starał się podsunąć gotowe scenariusze rozmów jakie mogliby ze sobą przeprowadzić aby się w jakiś sposób pogodzić. Niektóre z nich oczywiście były specjalnie przeinaczone i wyolbrzymione aby lekko go rozbawić jednak nawet jeśli się uśmiechnął w głębi ciągle pozostawał ponury i niedostępny.

               Zaprzestał nawet – przez ponad dwa tygodnie – używać swojego Deox’a. Nie umiał odpowiedzieć sobie jakim cudem się bez niego obywał skoro wcześniej nieustanne erekcje i uczucie wypełnienia w jądrach było wprost nie do zniesienia. Tuż po ich rozstaniu gdy cały rozdygotany wrócił do domu mając wciąż w pamięci ich pozbawioną zahamowań erotyczną przygodę prawie natychmiast musiał z niego skorzystać. Przynajmniej chciał z niego skorzystać niemal nieuprzejmie obchodząc się z rodzicami. Jednak gdy wszedł w rozkoszne do tej pory, znane od wielu lat doskonale wyprofilowane wnętrze cybernetycznego kochanka tak bardzo podobnego do swojego żywego odpowiednika aż go odrzuciło. Wyczuł w tym fałsz i niesamowitą sztuczność. Z pozoru wszystkie elementy do siebie pasowały – nacisk siłowników dobrany przez Deox’a na pełnego wrzącej krwi penisa, idealnie śliski otwór z przyprawiającym o dreszcz końcowym bardziej szorstkim odcinkiem...  nagle jednak musiał przestać. W głębi umysłu wiedział, że tak naprawdę jest sam. Jego przyspieszony oddech nie ma nic wspólnego z uczuciem do innej osoby lecz ukierunkowuje się do bezdusznego kloca żelu podgrzanego elektrycznością i wypełnionego żelem z dodatkiem aloesu aby skóra szybciej się zregenerowała z mikro-otarć po procedurze ejakulacji. Samo wyrażenie jakim to siostra się doń wielokrotnie zwracała „powinieneś ejakulować” wydawało mu się teraz nadzwyczaj zimne i pozbawione jakiegokolwiek uczucia. Była to sucha formuła wypowiedziana uprzejmym ale chłodnym głosem – wypowiedziana zresztą tak jak i on sam był nauczony.

               Czuł jak podniecenie narasta. W nocy budził się teraz często przez co notorycznie się nie wysypiał i miał coraz bardziej podły nastrój. Te nocne pobudki były najgorsze. Krew szumiała mu w skroniach zupełnie jak w tamten pamiętny dzień, który spędził z Zetarem w męskiej łazience. Sprawiało to, że nie potrafił oddzielić tych wspomnień od teraźniejszości i wracał do nich pamięcią. Dodatkowo zawsze budził się z przeogromną erekcją. Spał nago – robił tak od dość dawna jednak było to niezgodne z zasadami dobrego smaku – chcąc do nich powrócić zakładał luźne odzienie specjalnie zaprojektowane do spania, które to niemiłosiernie wrzynało się w jego rozemocjonowany narząd gdy podniecenie wyrywało go ze snu. Nie mógł znaleźć zaspokojenia. Próbował lecz masturbator był zbyt zimny i „plastikowy”, a własna dłoń dostarczała zbyt mało bodźców. Doszło nawet do tego, że Aron zaproponował mu „pomoc” w tych sprawach chcąc użyczyć własnej dłoni lub nawet ust. Etan wtedy naprawdę się przestraszył. Natychmiast odmówił nie chcąc narażać naprawdę najwierniejszego z przyjaciół na takie intymne zachowania – mogły one bezpowrotnie zniszczyć ich przyjaźń. Na sekundę mignęła mu przed oczyma scena, w której Aron razem z Zetarem namiętnie liżą jego penisa w męskiej toalecie co wywołało serię niewygodnych reakcji przez co zmuszony był powarczeć na przyjaciela i uciekł czym prędzej w odosobnione miejsce aby ochłonąć. Później wielokrotnie przepraszał Arona za swoje zachowanie czując się jeszcze podlej. Od tych wydarzeń minął już trzeci tydzień, Etan siedział właśnie w ławce czekając na to aż przerwa między zajęciami się skończy i rozpoczną się laboratoria z chemii kwantowej gdzie zostaną zaprowadzeni przez Pierwszego. Usłyszał szelest w prawie opustoszałej klasie, Aron wyszedł chwilę wcześniej za potrzebą tak więc siedział w oddaleniu od reszty uczniów spędzających przerwę w ich klasie.

- Etan.

               Chłopak wzdrygnął się potężnie słysząc swoje imię. Spojrzał szybko w górę. Zamarł widząc tego kto stał przy jego ławce.

- Chodź, musimy pogadać. – W oczach Zetara malował się strach jednak głębiej wyczuł silne zdecydowanie i wiedział, że się nie podda.

- Dobrze.

               Wstał czując jak nogi lekko mu drżą. Spostrzegł Arona, który gdy tylko ich zobaczył począł bezgłośnie i wyłącznie za pomocą gestów i spojrzenia gratulować i uspokajać jednocześnie. Kiwając głową i uśmiechając się życzył owocnej rozmowy. Wyraźnie się cieszył.

               Wyszli obaj z zatłoczonej klasy i poza zaniepokojone spojrzenie Teona, który rozmawiając na korytarzu z innymi uczniami odprowadził wzrokiem swego lubego marszcząc groźnie brwi. Szli nawet długo z początku Etan nie wiedział dokąd idą całkowicie skupiając się na wprost pięknym po tak długim poście – pierwszym tak długim poście w jego życiu – muskularnym tyłku Zetara idącego przed nim. Niemal zwierzęce pożądanie prawie wzięło go w całkowitą kontrolę próbując zmusić go aby rzucił się na niego i go...

               Nie. Nie dokończył nawet w myślach tego lubieżnego zdania. Opanował się i gdy emocje opadły wreszcie poznał miejsce, w które go prowadził. Drzwi zamknęły się za nim z cichym kliknięciem. Znajdowali się w tej samej łazience gdzie odbyli swój namiętny stosunek. Teraz jednak w powietrzu nie unosiła się nęcąca woń ich rozgrzanych ciał, roboty dokładnie uprzątnęły dowody ich niecnych poczynań usuwając grubą warstwę lepkiej spermy jaką obaj pozostawili. Etan mógłby przysiąc, że wie dokładnie gdzie ta rozgrzana plama się znajdowała ...

- Przepraszam.

               Na to nie był przygotowany. Już raczej sądził, że to on będzie oczekiwał przeprosin w końcu to z jego winy nie użyli masturbatorów i Zetar stracił nad sobą kontrolę i się na niego rzucił.

- To raczej moja...

- Poczekaj. – Poprosił cichym głosem jakby sam walcząc ze sobą. Gdy Etan się zamknął wziął głęboki oddech. – Nie powinienem wtedy uciekać. Byłem bardzo.. byłem cholernie zdenerwowany.

               Etan pokiwał głową bez śladu złośliwości, postanowił użyć dobrze znanego rozmówcy niecenzuralnego określenia, którego nauczył się ze słownika.

- Byłeś wkurwiony.

               Zetar nawet jeśli zdziwił się, że jego kolega zna to słowo nic nie powiedział wpatrując się w podłogę. Etan poczuł, że powinien go pocieszyć. Nie znalazł jednak innej sprawdzonej na własnej skórze metody. Przytulił go.

               Chłopak niemal się rozpłakał gdy poczuł jak Etan go lekko uścisnął. Odwzajemnił ten gest i stali tak długą chwilę. Zetar wyraźnie czuł się nieswojo, nie potrafił się rozluźnić. Etan czuł jego spięte mięśnie. W końcu gdy ręce niemal mu całkiem zdrętwiały odchrząknął niepewnie.

- Co się dzieje? – spytał szeptem, jako że jego ucho było tuż przy jego ustach. Miał naprawdę dużą ochotę się do niego przyssać. Nie zrobił tego jednak.

               Oderwał się od niego. Zetar się uspokoił, odrobinę ale jednak się uspokoił na jego twarzy nie malował się wyraz bólu i niepewności jak na początku w klasie.

- Myślę, że..

               Urwał.

- Tak..? – Etan próbował go zachęcić aby wreszcie wyrzucił to z siebie. – Powiedz, a poczujesz się dużo lepiej, naprawdę.

- Ja.. – Zetar nagle stał się lekko wyniosły, już bardziej przypominał siebie. – Nie myśl sobie że to takie proste. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji.

- Ja tak samo.

               Skrzywił się słusząc to jednak dzielnie próbował pozostać w wojowniczym nastroju.

- Niemniej, pomijając to jak się zachowałem przeprosiłem ciebie. Miej to na uwadze. Chcę ...

               Zaciął się ponownie. Tym razem jednak cały poczerwieniał aż ze złości, zapewne ukierunkowanej na własną osobę i począł krążyć po łazience unikając jego wzroku.

- Kurwa no! – Przekleństwo rozsupłało mu widać język, Etan zaś nie zdołał powstrzymać lekkiego uśmiechu. Mimo wszystko cała ta sytuacja była naprawdę.. słodka. Zetar miotał się nie wiedząc co powinien powiedzieć jednocześnie starał się pozostać wyluzowany.

- Poczekaj bo widzę, że sobie nie radzisz.

               Chłopak naparł na niego groźnie słysząc rozbawienie w jego głosie. Etan zwinnie odskoczył nie dając się uwięzić między drzwiami, a jego spiętym ciałem i zupełnie nie zrażony jego reakcją mówił dalej.

- Powiem tobie co ja myślę o tym wszystkim. – Zetar zatrzymał się i wpatrzył w niego. – Wydaje mi się, że chciałeś mi coś zaproponować. – Etan wymyślił to na poczekaniu, zupełnie więc nie spodziewał się tego co usłyszał.

- Aż tak to widać? – Prychnął z pogardą w głosie. – Ty pedale... niemniej masz rację. – Skrzywił się okropnie. – Rzuciłem Teona.

               Zetar wyglądał jakby ledwo powstrzymywał się przed zmasakrowaniem jego twarzy, nieustannie dygotał i zaciskał pięści. Etan dyskretnie się odsunął zignorował też komunikat kombinezonu o zbyt wysokim tętnie klikając wyuczonym gestem na lewy ekran nawet nań nie spoglądając. Oczami wpatrywał się łagodnie w piękną jednak złowrogo wykrzywioną i poczerwieniałą twarz Zetara.

- Dlaczego mi to mówisz? – Rzucił niedbale zachowując przy tym kamienną twarz jednak wewnątrz jego mózgu ukryta orkiestra odegrała radosną pieśń słysząc te niespodziewane wieści. Musiał, po prostu musiał wiedzieć dlaczego go rzucił. – Wszyscy wiedzą, że jesteście razem, nawet Pierwszy.

- W dupę z Pierwszym. Tak samo jak z Teonem. Wszystko zepsułeś.

               Etan prawie się zakrztusił. Teraz po takim wyznaniu i nawet potwierdzeniu jego trafionych domysłów, że Zetar chce mu coś zaproponować spodziewał się wyznania miłości i rzewnej sceny całujących się kochanków...

- Że co proszę? To TY się na mnie rzuciłeś! – W tej chwili mimo swoich wcześniejszych przemyśleń gotów był całkowicie obciążyć sumienie Zetara, nie zamierzał słuchać takich oskarżeń.

               Zetar tym razem się nie powstrzymał. Jak w zwolnionym tempie wziął spory zamach i uderzył go prosto w twarz. Etan padł jak worek kartofli, a z nosa wypłynął strumyk jasnej czerwonej krwi. Kombinezon natychmiast wyczuł co się dzieje i rozświetlił się na czerwono. Czym prędzej anulował wezwanie najbliższego nauczyciela. Nie spodziewał się, że będzie to tak boleć. Czuł że nie ma złamanej kości niemniej okropnie bolało. Zetar zaś – co go naprawdę zaniepokoiło stał jak wrośnięty w ziemię jakby nie mógł uwierzyć, że to zrobił. Na jego oczach zmienił wyraz twarzy z nieopisanej wściekłości na skrajną panikę. Chłopak zerkał na drzwi jakby zamierzał uciekać – zupełnie jak poprzednio. Zamiast tego sztywno podszedł do ściany i usiadł ukrywając twarz w dłoniach.

               Etan pozwolił sobie na przekleństwo. Doczłapał się do Zetara tamując krwotok kawałkiem papieru z najbliższej kabiny z otworem próżniowym na nieczystości. Siedzieli w ciszy.

- Przepraszam. Powinieneś mi oddać. Zasłużyłem sobie. – Jego głos brzmiał jakoś inaczej, wyraźnie czuł w nim panikę.

- Nie przesadzaj – Etan powiedział to stłumionym przez papier głosem – nie powinieneś okazywać aż takich emocji nawet przy kimś takim jak ja, z twojej klasy.

               Etan nie czuł złości. Raczej zdziwienie zupełnie bowiem nie rozumiał zachowania Zetara. Krwawienie nie chciało ustać, Zetar zaskakując go wstał i przyniósł mu więcej papieru. Etan nie zamierzał dziękować jednak skwapliwie wyszarpnął go z jego dłoni i zastąpił poprzedni całkiem już przesiąknięty. Stłumił jęk bólu gdy za mocno nacisnął na nos.

- Więc.. nie wiesz co się stało. Postaram się wyjaśnić trochę bardziej, być może zdołasz mnie zrozumieć...

               To nie było pytanie jednak Etan i tak potwierdził. Zetar zachowywał się jakoś podejrzanie jak rozumiał miało to ścisły związek z Teonem. Zupełnie jakby toczył jakąś wewnętrzną walkę.

- Nie wiem czy wiesz ale moja rodzina kategorycznie stosuje się do pewnych zasad z kodeksu Pure.

               Przez chwilę Etan nie mógł skojarzyć faktów jednak później coś w umyśle przeskoczyło na właściwe miejsca i doznał olśnienia. Zasady te stworzono w zamierzchłej przeszłości przez pewną religię dawno już wygasłą. Nieliczni z jego kraju wciąż praktykowali jakąkolwiek wiarę jednak prawie ¼ uznawała zasady Pure odnoszące się do całkowitej czystości aż do zawarcia związku z innym człowiekiem.

- Chyba rozumiem... – Odrzekł niepewnie. Słyszał plotki, że w szczególnie ortodoksyjnych rodzinach potrafiono nawet karać za złamanie zasad blokerami popędu lub stosując inne bardziej średniowieczne metody.

- Zostałem wnikliwie sprawdzony zaraz po tym jak wróciłem do domu. Komputer nie był pewien czy odbyłem stosunek więc obyło się bez zawiadamiania rodziców, którzy rzecz jasna są zadowoleni z mojego byłego wybranka Teona. Ma on bardzo wysoko postawioną rodzinę.

               Etan nie potrafił sobie wyobrazić jak musiało wyglądać życie w tak ograniczonej rodzinie. Zapewne teksty jego siostry „musisz ejakulować” byłyby nie do przyjęcia. Zastanowiła go inna kwestia.

- Możesz używać Deox’a?

               Zetar wzdrygnął się widać pogrążony głęboko w rozmyślaniu.

- Aż tacy kurwa nie są wstrzemięźliwi. – Uśmiechnął się złośliwie. – Ojciec co chwila ogląda pornosy i używa masturbatorów.

- Chociaż coś.. ale zaraz. Podobno.. – Zawahał się czując, że zbliża się niebezpiecznie blisko pewnej granicy jednak nie świadom tego Zetar natychmiast obudził swoją czujność.

- No.. mów.

               Atak udawanego kaszlu dał mu kilka cennych sekund jednak nic szczególnego w tym czasie nie wydumał kaszląc. Skrzywił się.

- No!?

- Mówiłeś.. że używasz damskiej wersji Deox’a.. – Nie potrafił spojrzeć mu w oczy czując jak cały się zaczerwienił – tak kurwa, wiedział, że tak to się skończy. Scena jaką wyświetliła mu w mózgu wyobraźnia była bardzo ale to bardzo niezgodna z zasadami Pure.

- Zmieniłem numery seryjne aparatu w bazie danych. Poprosiłem na samym początku o zapasową część dostałem zgodnie z numeracją inteligentnego żelowego kutasa zamiast piczy. – Zetar był wyraźnie dumny z tego jak to wymyślił.

               Natomiast Etan starał się ukryć narastającą wypukłość w swoim kombinezonie. Obawiał się trochę włączyć tryb ukrywania w bokserkach bowiem nawet przez trzy tygodnie nie udało mu się znaleźć przyczyny poprzedniej awarii. Zmuszony jednak coraz szybszym pulsowaniem krwi włączył go odwracając uwagę Zetara i z ulgą przyjął lekkie uciskanie i raptowne zapadnięcie się rosnącego wzgórza na jego kroczu. Siedzący tuż obok niego chłopak niczego nie zauważył.

- Już przestało krwawić?

               Etan ostrożnie odsunął przesiąknięty krwią kłąb papieru. Nic się nie stało. Obmacał nos sycząc z bólu, na szczęście jeśli pozostawiał go w spokoju nic nie czuł. Wszystko się zagoi. Z irytacją poczuł, że nawet ukłucie bólu nie zmniejszyło ściśniętej bokserkami erekcji zamiast więc umyć się siedział dalej starając się uspokoić. Wolał nie ryzykować okazywania podniecenia przy Zetarze pamiętając do czego jego nadmiar doprowadził poprzednio.

- Tak. – Odrzekł zachrypniętym głosem gdy uświadomił sobie, że Zetar bacznie mu się przygląda.

- To dobrze. Jeszcze raz przepraszam.

               Zrobił kilku sekundową pauzę nabierając powietrza.

- Skoro mniej więcej wiesz ile dla mojej rodziny znaczą zasady Pure wiedz, że dla mnie do niedawna też były one ważne. Czekałem z seksem aż do siedemnastych urodzin. Chciałem się wyprowadzić od rodziców i zamieszkać z Teonem. Teraz to niemożliwe.

               Etan zakrztusił się. Nie spodziewał się takiego wyznania. Z tego wynikałoby, że atak chuci zniweczył wszystkie plany Zetara na dalszą przyszłość. Winę oczywiście ponosił on.. no a któżby inny jak nie on?! Po chwili zaskoczenia poczuł oburzenie. Nie chciał go jednak dalej prowokować odpowiedział więc najbardziej dyplomatycznie jak umiał .

- Teraz dopiero rozumiem dlaczego się wściekłeś. Skoro miałeś plany to... niedobrze, że stało się tak, a nie inaczej.

- I to jak kurwa!... – Od Zetara biło aż znudzenie. – Chciałem powiedzieć jeszcze coś... kurwa. – Słowo to stało się widać nieodzowne w jego wypowiedziach. – Pierwszy raz...

               Na raz ich kombinezony wyświetliły komunikat o rozpoczęciu się zajęć w ich sali lekcyjnej. Oboje go zignorowali jednak chwila minęła i chłopak nie dokończył zdania niemal dławiąc się słowami. Nieustannie jednak się wiercił nie mogąc usiedzieć na miejscu, był widać bardzo zdenerwowany.

Etan natomiast ze zdziwienia czy niedowierzania poczuł wreszcie złość. Jego poddany obciążeniom umysł wreszcie dostatecznie przeanalizował dane i zareagował tak jak powinien. Zetar go tu zaciągnął, pobił po czym opowiedział mu historię swojego życia obciążając go za to co się stało... Skoro rzucił Teona o czym jak rozumiał wiedział tylko on poza rzecz jasna samymi osobami w byłym związku czego od niego teraz oczekiwał?! Co chciał osiągnąć mówiąc mu to wszystko? Nic nie wpadało mu na myśl. Zetar zachowywał się nielogicznie, Etan zresztą też, nie rozumiał jakim cudem siedzi tutaj spokojnie. Powinien natychmiast zawiadomić nauczyciela o pobiciu. Nie umiał pojąć jak mógł jeszcze chwilę temu łakomie spoglądać na tego dygocącego teraz, spoconego i nieumiejącego sklecić zdania chłopaka. Uświadomił sobie boleśnie, że najprawdopodobniej nigdy nie będzie „ich” zasady Pure co prawda zostały już złamane i to Zetar był temu winny, nie rozumiał jednak dlaczego do tej pory wciąż myślał, że będą razem i nawet obwiniał się za zajście w toalecie.

               Wreszcie czując jak złość i elektryczne pasy bokserek wycisnęły krew ze zbyt pobudzonego członka wstał z szarpnięciem. Zetar był zdziwiony. Zwlekł się na nogi zaraz za nim.

               Etan podszedł do ściany i poczekał aż umywalka wynurzy się z jej powierzchni. Obmył paskudnie oblepioną zaschniętą krwią twarz chłodną wodą. Sycząc i warcząc gdy za mocno nacisnął na zbity nos.

- Chcesz iść na zajęcia? – Pytanie Zetara było zadane tonem niedowierzania.

- A co innego mam robić? Siedzieć i płakać?

               Nie umiał pozbyć się sarkazmu. Głupi Etan liczył na wyznanie miłości, a dostał.. cios w twarz – pomyślał o sobie z perspektywy trzeciej osoby. Jakże śmieszna wydawała mu się teraz scena wygenerowana przez jego mózg. Olśniewający pocałunek po „kłótni kochanków”. Zetar wydawał się zmieszany, wbrew jego przewidywaniom nie oburzył się na wzmiankę o płaczu. Wyglądał ponownie jakby nie wiedział co powinien zrobić wyraźnie panikował.

               Etan wciąż wyglądał okropnie. Nos był napuchnięty i cały czerwony. Jednak nie widać było krwi. Nie patrząc na zmieszanego Zetara, który ponownie począł krążyć po łazience bez słowa ruszył do wyjścia.

               Chłopak dogonił go po kilkunastu metrach. Na posadce Deus wyświetlił im zieloną linię, po której powinni iść aby dotrzeć już solidnie spóźnieni na salę laboratoryjną gdzie trwały lekcje.

- Ja..

- Nie męcz się. – Przerwał mu Etan. – Jeśli myślisz że wezmę na siebie winę za to co się stało to się mylisz. Możesz winić tylko siebie.   

- Nie o to chodziło.. straciłem wtedy bardzo dużo złamałem...

- Tak wiem, śluby czystości. – Powiedział drwiąco Etan. – Po to chciałeś się ze mną widzieć? Chciałeś zwalić to na mnie? – Etan czuł niemal wyłącznie złość.

- Chciałem wyjaśnić. – Zetar wyraźnie nie czuł się na siłach o tym rozmawiać. – Wyjaśnić dlaczego uciekłem. – Wypowiedzenie ostatniego zdania wiele go kosztowało. Spocił się lekko i poczerwieniał na twarzy. – Jednak to nie wszystko...

- Jasne. Jesteśmy spóźnieni więc mów szybko. Co jeszcze?

               Etan nie czuł współczucia. W tej chwili chętnie by mu oddał nawet łamiąc ten koślawy nos na środku korytarza. Pytanie zawisło w powietrzu tuż przed rozsuwanymi drzwiami do klasy. Dłoń Etana zawisła nad panelem służącym do ich otwierania. Zetar jednak cały spocony gorączkowo się w niego wpatrywał nic nie mówiąc.

- Jesteś żałosny. - Etan prychnął pogardliwie i otworzył drzwi przesuwając dłoń nad czujnikiem.

 

∙∙∙

 

               Sytuacja biegła niemal identycznie jak w poprzednich tygodniach. Od rozmowy z Zetarem minęły dwa dni. Jakie to szczęście, że w sobotę miał tylko zajęcia z psychologiem, a nie zwykłe lekcje jak co po niektórzy niezbyt rozgarnięci uczniowie potrzebujący dodatkowej pomocy w zdaniu egzaminów. Jak na razie doskonale szło mu ukrywanie swoich problemów przed Dziewiątką – panią psycholog. Pomimo jej dociekliwych pytań o jego seksualność i próby jej zaspokojenia odpowiadał zręcznie i nie mylił się. Dodatkowo ze zdziwieniem stwierdził że wie jakby zbyt dużo o tej sferze jego życia nie miał jednak śmiałości jej to wytknąć. Dziewiątka chętnie słuchała o chyba jedynym jego przyjacielu Aronie – i to ona zwróciła jego uwagę na fakt, że jest on naprawdę nieoceniony.

               Wielokrotnie oczywiście sam już wcześniej to zauważył jednak nie potrafił przestać wychwalać go w niebogłosy. Aron dosłownie był „do rany przyłóż”.

- Dziękuję.. – Zdołał wydusić z siebie po raz nie wiadomo, który Etan siedząc na podłodze i ukrywając twarz w załamaniu łokcia. Nie potrafił przestać płakać na zmianę z atakami nieopisanej złości.

Niemal natychmiast po skończeniu zajęć dwa dni temu poczuł się źle. Naprawdę okropnie. Podczas gdy walczył z nagłym bólem nie tylko stłuczonego nosa ale i brzucha słowa jakie powiedział do Zetara – tak do ZETARA, w którym był bezgranicznie zabujany ale dopiero teraz to sobie uświadomił – wydały mu się bardzo nie na miejscu.

Siedział w swoim pokoju wraz z Aronem od dobrych kilku godzin podczas których na zmianę wściekał się na Zetara i jego idiotyczne zachowanie później zaś obwiniał siebie za to co na samym końcu powiedział. Po terapeutycznych zabiegach przyjaciela odzyskał pod koniec dnia chwiejną równowagę umysłu. Aron dzięki swej zaradności i przebiegłości zdołał uzyskać zgodę obojga ich rodziców na pozostanie tej nocy u Etana i pocieszanie go w sprawach emocjonalnych. Zachował przy tym całą sprawę w najgłębszym sekrecie nie ujawniając prawdziwej przyczyny swej wizyty przed nikim. Przy swoich rodzicach Etan przyjmował obojętną uprzejmą maskę i przynajmniej na razie udało mu się ukryć swój niestabilny nastrój przed wszystkimi.

Doszło nawet do tego, że podczas testów Pierwszy spoglądając na jego wyniki szkolne zdjął z niego obowiązek sobotnich zajęć – Etan niebywale się przeraził. Spotkania z Dziewiątką i rozmowy jakie z nią prowadził – pomimo tego, że wciąż wiele nie ujawniał naprawdę mu pomogły. (Były to rozmowy bardzo intymne więc jako Narrator nie śmiałem ich tutaj opisywać – Etan także ma prawo do prywatności!). Podziękował zatem Pierwszemu jednak zasugerował, że chętnie kontynuowałby te zajęcia już bez przymusu kłamiąc jak najęty, że niby pomagają mu się skoncentrować. Wymyślił wówczas całą masę powodów aby tylko móc uczęszczać na sesje. Wychowawca jakkolwiek by był zaskoczony nie okazał tego natomiast dał mu przepustkę do wolnego przychodzenia na tego typu zajęcia aż do odwołania. Przez ten czas jego ciało przestało także źle reagować na dawnego przyjaciela – Deox’a – po okresie wstrzemięźliwości seksualnej spowodowanej upojnym seksem z Zetarem. Spragniony ejakulacji penis przestał w końcu wybrzydzać i skwapliwie korzystał z dobrodziejstw nowoczesnej techniki był oto jednak możliwe także dzięki Aronowi, który niemal siłą zaciągał go do aparatów w szkole widząc jak niepoprawnie się męczy mając takie doskonałe warunki aby zaspokoić swoje pragnienia.

Teraz Etan będąc znowu w pogrążony w rozpaczy i kompletnie nie wiedząc jak powinien naprawić sytuację między sobą, a Zetarem i płakał w najlepsze usłyszeli pukanie.

- Szybko idź do łazienki ja z nim porozmawiam! – Aron zerwał się z podłogi i ją udawać, że ścieli właśnie łóżko. Na czas jego przyjazdu z podłogi wysunęło się dodatkowe posłanie dla gości dzięki uprzejmości domowego komputera Atosa, a jako że było idealnie posłane musiał je na szybko pognieść.

- Czy mogę wejść chłopcy? – Po ponownym trzykrotnym pukaniu odezwał się ojciec Etana stłumionym przez drzwi głosem.

- Tak proszę pana! – Odkrzyknął niemal zbyt roztrzęsionym głosem Aron próbując ukryć zdenerwowanie.

               Savin przekroczył pewnie próg pokoju swego syna. Ubrany był jak zawsze w doskonale skrojony wizytowy kombinezon. Jego sylwetka ukazała się w lekko przyciemnionym świetle gdy wszedł do pokoju nie omieszkał natychmiast o to spytać.

- Dlaczego tu tak ciemno? Już chcecie spać?

- Nie proszę pana. Wydaje się, że Atos coś pomieszał w ustawieniach. Etan nie umiał zwiększyć natężenia światła lamp. – Było to wierutne kłamstwo jednak Aron powiedział je bez mrugnięcia okiem. Wszak to Etan zmniejszył moc lampy aby on nie widział zbyt dokładnie jak płacze.

- Dziwne, zajmę się tym. – Mężczyzna z zastanawiającym błyskiem w oku podszedł bliżej do Arona udającego, że ścieli chwilę wcześniej rozwalone łóżko dla gości. Rozejrzał się czujnie po pokoju. – Gdzie mój syn?

- Poszedł do toalety powinien niebawem wrócić. Mówił jeszcze, że pójdzie po coś do jedzenia do kuchni. – Ostatnie zdanie Aron wypowiedział trochę głośniej mając nadzieję, że Etan je usłyszy.

               Te słowa jakby ucieszyły ojca Etana bowiem uśmiechnął się okazując zastanawiająco dużo emocji przy prawie obcej osobie. Aron miał nadzieję, że Etan usłyszał co mówią i niebawem wejdzie do pokoju frontowymi drzwiami z naręczem substytutu ciastek, przełknął ślinę i lekko się odsunął od mężczyzny.

- Rozumiem. Mam do ciebie pewną sprawę.

               Aronowi zaschło w ustach gdy wyłowił niebezpieczne błyski w spojrzeniu Savina, jego opięte idealnym kombinezonem ciało było bardzo umięśnione wiedział, że nie miałby najmniejszych szans jeśli postanowiłby go pobić. Sam nie wiedział skąd u niego ten nagły strach. Zganił sam siebie za takie pozbawione sensu domysły. Znajdował się przecież w gościnie u najlepszego przyjaciela, jego rodzice zaś nie powinni mieć do niego żadnych pretensji o cokolwiek w końcu ledwo ich znał!

- Tak proszę pana?

               Savin usiadł miękko na łóżku i poklepał miejsce obok siebie dosadnie nakazując mu zająć miejsce. Aronowi zrobiło się gorąco. Usiadł we wskazanym miejscu na samym brzegu materaca, a mężczyzna przysunął się do niego niemal nań napierając.

- Wiem, że znacie się z Etanem dość długo, właściwie całe życie...

               Zaśmiał się zupełnie ignorując przyjęte zasady dobrego smaku i okazując coraz więcej emocji jakby oczekiwał że Aron potwierdzi jego słowa. Chłopak skwapliwie to czym prędzej uczynił niemal przesadnie kiwając głową. Niemal podskoczył gdy poczuł ciężką rękę na swoim ramieniu. Przestraszył się nie na żarty, nigdy nie znalazł się w podobnej sytuacji kompletnie nie wiedział jak powinien się zachować. Ukradkiem zerknął na lekko pulsujący panel kontrolny na lewym przedramieniu kombinezonu gdzie jednym kliknięciem mógł zawiadomić swoich rodziców i wezwać ich na pomoc, jeden przycisk dalej zaś mógł wezwać służby porządkowe, które po wezwaniu zjawiłyby się w domu po dokładnie trzech minutach.

               Savin z kolejnym błyskiem w oku zauważył to spojrzenie i położył drugą dłoń na jego kolanie jeszcze bardziej się przysuwając. Aron siedział jak na szpilkach ledwo mając dość śmiałości aby oddychać. Gdzie jest Etan?! Do cholery co się dzieje?! – Nie umiał znaleźć odpowiedzi na te pytania miał jednak nadzieję że przyjaciel wróci lada chwila. Z ulgą zauważył że coś syknęło z lewej strony pokoju gdzie w łazience ukrył się Etan, zapewne właśnie wyszedł i pobiegł do kuchni po coś do zjedzenia. Pospiesz się!!! – Błagał w myślach Aron lekko się wzdrygając gdy Savin ponownie lekko się do niego przysunął.

- Spokojnie mam tylko jedno pytanie i mam nadzieję, że będziesz mógł mi na nie odpowiedzieć.

- Ee.. – Aron zająknął się wysuszonym gardłem próbując coś odpowiedzieć. Dopiero po chwili odzyskał głos. – Co chciałby pan wiedzieć?.. – Powiedział to piskliwym głosem, aż nie mógł w to uwierzyć.

- Dokładnie przejrzałem co ogląda Etan podczas ejakulacji. Ponad 80% scen to sceny dotyczące mężczyzn jednak nie zamierzam mieć wnuka z probówki. Mój syn musi znaleźć sobie dziewczynę i to niedługo mam nadzieję, że mi w tym pomożesz?

               Aron nie wiedział co odpowiedzieć. Miał nikłą nadzieję, że jego właśni rodzice nie wiedzą co on ogląda podczas ejakulacji to byłoby... straszne jeśliby wiedzieli. Nie miał pojęcia co odpowiedzieć na taką propozycję myślał gorączkowo podczas gdy Savin lekko zaciskał palce na jego kolanie sięgając powoli coraz wyżej.

               Chłopak całkowicie się zablokował. Nie umiał odrzec ani słowem. Zrobiło mu się gorąco gdy poczuł ciężką dłoń na swoim kroczu. Mężczyzna uśmiechnął się drapieżnie czując maleńkiego trwożnie schowanego za dwoma warstwami materiału penisa, Aron skulił się i szarpnął do tyłu byle dalej od jego spojrzeń, ciała i.. ręki jednak łóżko kończyło się w tym momencie i niska deska uniemożliwiła mu ucieczkę. Cały się spocił gdy poczuł jak go masuje obejmując w całości jego skarby i lekko je ugniata miesząc wszystko w jednej dłoni. Nieubłagane hormony pompowane w niebywałym tempie przez jego pobudzone zdenerwowaniem serce zrobiły to czego się nie spodziewał. Dostał wprost kamiennej erekcji. Nigdy nie przypuszczał, że znajdzie się w sytuacji, którą sam chciał przeżyć. Dosłownie przypominało to sceny jakie oglądał w wirtualnej rzeczywistości podczas ejakulacji.. były to sceny bardzo stonowane jak na jego gust. Od takich zaczynał wiele lat wcześniej jednak ...

               Nagle niemal serce mu stanęło. Czyżby on włamał się też do jego plików?... to by oznaczało, że doskonale wiedział co...

- Tak. – Savin wyszeptał mu do ucha jakby wiedząc o czym myśli. – Jestem gotów poznać cię dogłębnie w taki sposób jaki lubisz jeśli zgodzisz mi się pomóc.. Wybacz mi, że nie przyniosłem bicza i kajdan wiem jak to lubisz.

               Mężczyzna coraz mocniej pieścił go poprzez kombinezon, Aron nie wiedział co ma robić. Było mu tak nieziemsko dobrze, czuł potężne ciepło rozchodzące się od muskularnej dłoni, która szybko masowała jego penisa, przymknął powieki, a gdy je otworzył nie zdołał powstrzymać okrzyku zdumienia.

               Savin już otwarcie masując całe jego ciało drugą ręką rozpiął jego kombinezon i najzwyczajniej w świecie złapał za penisa otwierając kieszeń w bokserkach. Szybko i mocno go masturbował nie wiedzieć skąd miał już na ręku żel aby umożliwić mu jak najlepsze doznania. Nawet jeśli Aron zaspokoił się tego samego dnia we własnym domu to ten obraz tak bardzo podobny do projekcji jego osobistego domowego Deox’a podziałał na niego jak płachta na byka ponadto wzmianka o sado-maso, które wprost uwielbiał wpompowała do jego krwioobiegu dodatkową porcję podniecenia . Niemal zakrztusił się powietrzem słysząc kolejne słowa jakie wyszeptał mężczyzna:

- Jest taki mały...

Aron mimo podniecenia naprawdę się zawstydził słysząc komentarz starszego mężczyzny, który zupełnie niczym się nie przejmując i całkowicie wykorzystując fakt że Aron się nie opierał usiadł za nim sadowiąc mniejszego od siebie między swoimi nogami. Chłopak czuł jak wprost olbrzymi penis Savina dotyka jego pośladków gdy mężczyzna mocno go ściskał i masował. Aron padł bezwładnie i zatopił się w jego ramionach czując jak orgazm zbliża się nieubłaganie. Widział swojego członka będącego teraz w swej największej postaci ściskanego niemal brutalnie między grubymi twardymi jak kamienie palcami.

Jego dłoń była tak duża, że do objęcia penisa nie mógł użyć pięści gdyż wówczas cały narząd by w niej utonął nie wystając ani o milimetr co uniemożliwiłoby odpowiednie ruchy. Wystarczyły cztery palce i kciuk aby objąć całą jego długość pozostawiając nad jedynie odstający żołądź. Małym palcem, który wcale nie był taki mały dodatkowo masował i naciskał na zbite w kulę wrażliwe jądra dostarczając jeszcze mocniejszej stymulacji. Nieprzyjemnie szorstka skóra boleśnie tarła o delikatną powierzchnię podobnego do szerokiego czerwonego grzyba żołędzia gdy już ostatecznie mocne posuwiste ruchy odciągnęły daleko w stronę moszny jego napletek. Do wysychającego już żelu dołączyły niewielkie krople śluzu, które z podniecenia wypływały ze szczytu rozgrzanego członka. Obraz niknącego w potężnej męskiej dłoni nieletniego siusiaka, który ledwie z niej wystawał doprowadził Arona do rozkoszy. Trysnął nagle sapiąc przeciągle i zalewając pół pokoju. Sperma była wszędzie cudem czy też za sprawą umiejętności Savina nie pobrudziła ich kombinezonów i większość spadła daleko na dywan znikając w jego długich białych włosach, po których tak uwielbiał chodzić boso Etan. Aron jęczał bardzo długo podczas gdy ręka mężczyzny nieustannie pracowała nad jego napęczniałym członkiem dając mu niewysłowioną rozkosz. Wprost zatopił się w objęciach muskularnego mężczyzny oddając się ekstazie w całości.

Savin robił to wyjątkowo umiejętnie nie zdradzając jednak nawet najmniejszego podniecenia. Jego przyciśnięty go pośladków Arona pyton ani myślał się obudzić pogrążony w leniwym miękkim śnie. Mężczyzna siedział spokojnie i podtrzymywał bezwładne ciało Arona, który dyszał ciężko cały spocony i niemal padł na starszego mężczyznę bez życia. Oblepione spermą grube palce zostawiły niebawem w spokoju zmęczonego penisa, który jednak wciąż lekko pulsował nie chcąc opaść. Savin obejmował go mocno i czule uważając aby go nie pobrudzić masował tylko odsłonięte ciało nie dotykając kombinezonu. Wkrótce cały chłopak pokrył się własnym nasieniem. Mężczyzna rozsmarował je po nim dokładnie nie zaniedbując wymęczonego członka jak i napuchniętych jąder. Aron zaś ledwo widział na oczy zamroczony chyba najsilniejszym orgazmem w życiu nie walcząc już zupełnie obudził go dopiero dotyk śliskich palców na własnym tylnym wejściu do którego zjechały wielkie ręce tuż po nieziemskiej serii uścisków i pociągnięć moszny.

               Wzdrygnął się potężnie i otrzeźwiał momentalnie. Gruby palec obficie nawilżony spermą oraz kolejną niewiadomego pochodzenia porcją chłodnego żelu chciwie napierał na jego odbyt. Chciał wrzasnąć ale Savin przytrzymał mu obspermioną ręką usta drugą natomiast ciągle wpychał mu między pośladki. Czubek palca niespodziewanie wszedł nawet głęboko w jego wnętrze powodując niemal ponowny wytrysk. Penis dotychczas powoli popadający w letarg wierzgnął w górę ponownie wypełniając się krwią niczym koń zarzucający grzywą. Spiął się ukazując napęczniałe żyły na swej powierzchni gdy twardy palec mężczyzny wiercił się i wwiercał coraz głębiej w jego tylny otwór. Walcząc z obrzydzeniem Aron próbował dosięgnąć przycisku na panelu kontrolnym kombinezonu aby wezwać policję co jeszcze bardziej rozwścieczyło jego oprawcę jednak zanim zdołał cokolwiek zrobić rozległ się łomot u drzwi. Savin momentalnie go puścił z obrzydliwym uczuciem wyjmując palec z jego wnętrza, który wyskoczył zeń ze ssącym odgłosem. Obolały tyłek Arona zaciskał się co chwila jednak chłopak wciąż czuł obcy obiekt drażniący pewne niedostępne, głęboko położone obszary jego odbytu.

- Wytrzyj się. Jeszcze porozmawiamy o to się nie martw.

- Nig... !! – Aron nabrał potężnego wdechu szykując się do krzyku umilkł jednak w pół słowa gdy Savin ponownie przytrzymał mu usta śliską od spermy dłonią.

- Wszystko jest nagrane, spróbuj komukolwiek powiedzieć to wyślę to do Deusa podczas twoich zajęć, ciekawe jak wtedy będziesz śpiewał.

               Aron zamarł. On na pewno żartował.. nie mógłby zrobić czegoś tak podłego... oczy mu się rozszerzyły, kiedy dosłownie strach złapał go za gardło.

- Co się tam dzieje?! – Do drzwi dobijał się Etan. – Drzwi się zacięły! Ojcze mógłbyś przyjść?! Aron jest w środku może coś się stało?!

               W głosie Etana brzmiała panika dobijał się uparcie do drzwi waląc w nie pięściami jednak solidnie wykonana płyta metalu ani drgnęła.

- Doprowadź się do porządku. – Powiedział ponownie.

               Savin z upiornym uśmiechem na przystojnej twarzy puścił go i podszedł do okna. Otworzył je na oścież. Wstukał kilka komend na ekranie kombinezonu po czym całkowicie przestał się nim interesować. Niczym akrobata złapał się parapetu i zniknął w ciemnościach otulających dom. Jakby dosłownie się rozpłynął. Aron pogrążony w szoku i otępieniu ledwo słyszał przytłumione krzyki Etana i uderzenia w drzwi czym prędzej dopadł do okna i wyjrzał za nim jednak nic nie ujrzał, tylko ciemność. Gorączkowo myślał czy powinien powiedzieć o całym zajściu Etanowi, w końcu jego ojciec skrywał drugą twarz. Sadystycznego manipulanta, który posunie się do wszystkiego byleby mieć wnuka urodzonego przez kobietę.

               Pomyślał o Etanie i zrobiło mu się go żal. Teraz gdy na zabój zakochał się i tuż po zapewne najlepszym seksie w życiu go stracił jego najlepszy przyjaciel został napastowany przez jego ojca... Nie. Na razie nic mu nie powie decyzję podjął zastanawiająco szybko zważywszy na okoliczności. Czym prędzej wciąż czując wewnętrzy dotyk pobiegł na sztywnych nogach do łazienki i wytarł papierem pot i zaschniętą spermę z brzucha i twarzy. Wracając do drzwi w biegu zapiął kombinezon ukrywając penisa wciąż w pełnej erekcji.

- Etan?! Nic mi nie jest to tylko drzwi się zablokowały! – Aron sprawnie wciskał przyciski na panelu kontrolnym włączając elektroniczne pasy bokserek aby ukryć bardzo widoczne podniecenie.

- Czemu nie odpowiadałeś?! Myślałem, że.. nie wiem co. Na pewno nic ci nie jest?! Tata już idzie! Gdzie on jest? Wołałem go już tyle razy....  

               Drzwi raptem otworzyły się. Etan padł na niego niemal się do niego tuląc. Aron błagał w myślach aby nie poczuł nic przez kombinezon, w szczególności kamiennego penisa. Po chwili zamieszania obaj oderwali się trwożnie od siebie. Aron stanął jak wryty gdy ujrzał ojca Etana stojącego za nim i uważnie obserwującego całą scenę. Chłopak schował się za Etanem i cofnął w głąb pokoju, Savin zaś ze złowieszczym uśmiechem skrył się głębiej w cieniu i zniknął.

- Co się dzieje? – Było to pierwsze zaniepokojone pytanie Etana. Chłopak obejrzał się za siebie wypatrując co też mogło tak przestraszyć przyjaciela. Jednak nic nie zauważył. Zamknął drzwi.

               Etan poprowadził Arona do łóżka i posadził, sam zaś usiadł na miękkim dywanie na wprost niego. Aron zamarł gdy nagle uruchomiły się roboty sprzątające i poczęły sprawnie przeczesywać dywan czyszcząc go dokładnie z na szczęście niewidocznych strug jego spermy. Etan nic nie zauważył.

- Nie wiem jak to możliwe drzwi miały założoną blokadę ale Atos nic o tym nie wiedział. Anulowałem polecenie ze sto razy jednak nic to nie dało. Dopiero jak przyszedł ojciec zamek się otworzył. Przepraszam, że coś takiego się stało nigdy wcześniej nie było problemów.

               Aron nie odpowiedział. Wciąż widział w myślach okropny uśmiech Savina znikającego w lepkim głębokim cieniu ponadto bał się coś powiedzieć żeby czasami Etan się nie odwrócił i nie przerwał pracy robotom sprzątającym bezszelestnie dywan za jego plecami..

- Dlaczego jesteś taki blady? Co się stało? – Pytał ponownie już naprawdę zaniepokojony Etan.

               Aron bardzo chciał mu czym prędzej wszystko opowiedzieć jednak nie potrafił powiedzieć ani słowa. Wiedział, że wszystko jest dokładnie nagrywane możliwe nawet, że Savin słyszał wszystko co wcześniej mówili między sobą! To by tłumaczyło aż taki nagły atak na Arona i chęć zmuszenia go do zmiany preferencji płciowych własnego syna!

- Nic naprawdę wszystko jest dobrze. – Wypowiedzenie tego zdania wiele go kosztowało. Szybko obmyślił w głowie niepewny ale prawdopodobnie wykonalny plan. Na razie będzie grał w jego grę później wszystko sobie z nawiązką odbierze. – Nawet nie zauważyłem kiedy drzwi się zablokowały.

- Jak to? Ojciec tu był. Słyszałem jak wymyśliłeś historyjkę o tym jak niby poszedłem po coś do jedzenia. Natychmiast wybiegłem jednak w kuchni zatrzymała mnie matka, uparła się, że przygotuje nam substytuty kanapek.. o właśnie.

               Etan podbiegł do drzwi nieomal potykając się o roboty sprzątające. Zaklął siarczyście kopiąc je. Rozkazał Atosowi je wyłączyć i gdy pochowały się w ścianach podszedł już spokojnym krokiem do drzwi i z podłogi zabrał talerz do tej pory leżący niedbale na korytarzu. Aron spiął się bojąc się ujrzeć Savina w ciemnościach jednak mimo strachu nie umiał odwrócić spojrzenia. Przez krótką chwilę kiedy drzwi były otwarte nie ujrzał nic prócz punktowo oścwietlonego korytarza. Odetchnął z ulgą i nawet zdołał się krzywo uśmiechnąć widząc jak Etan przynosi talerz wyładowany Sevox’em w jego ulubionym smaku pieczonych pomidorów.

- Pomyślałem sobie, że chętnie coś zjesz. Straciłeś na mnie cały dzień, pewnie jesteś głodny.

               Etan chciał wynagrodzić przyjacielowi przymusowy jakby pobyt w jego domu. Gdyby tylko umiał sam o siebie zadbać nie musiałby angażować aż w takim stopniu Arona.

- Nie trzeba było. Nie jestem wcale głodny. – Aron miał ściśnięty żołądek po przeżyciach z ostatnich chwil, nie umiałby połknąć nawet kęsa.

- Czyli co się działo jak wyszedłem. Swoją drogą dziwne, że matka uparła się zrobić nam kanapki, kiedy wcześniej do mnie przychodziłeś jakoś się nami nie interesowała.

               Aron zapisał to sobie w pamięci. Najpewniej Savin współpracował z żoną, która miała takie same ekstremistyczne podejście do sprawy podtrzymania rodu co jej mąż.

- Nic. Spytał się gdzie jesteś i chwilę później wyszedł. Nie rozmawialiśmy prawie. Później zaś załomotałeś w drzwi.

               Kłamstwo wyszło mu całkiem dobrze gdyby nie komunikat o zbyt wysokim tętnie, który umiejętnie zakrył odpowiednio przekręcając rękę.

- No dobrze. Jeszcze jutro porozmawiam o tym z ojcem coś jest nie tak z tym domem.

- Wypraszam sobie. Wykonuję tylko... – Przyjemny głos Atosa wtrącił się do ich rozmowy jednak zanim zdołał dokończyć zdanie nagły syk w głośnikach zagłuszył te niemrawe tłumaczenia po czym nastała cisza, Etan zaś westchnął.

- Trzeba mu zrobić reset ostatnio stał się bardzo irytujący.

               Tym razem Atos nic nie odpowiedział na to wyznanie za to dotychczas przyciemnione światło rozbłysło z pełną mocą.

               Chłopacy rozmawiali o wielu rzeczach do późna w nocy. Aron nieustannie zbywał obecne problemy Etana mając na uwadze, że wszystko co powiedzą zostanie nagrane. Tak więc dzięki jego staraniom nie poruszyli więcej problemów sercowych Etana. Wiedział już co powinien zrobić, trzeba jednak zaczekać na odpowiedni moment.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





CzarodziejEmrys

Komentarze

Alcatras 17/04/2017 Odpowiedz

Więcej i szybciej. Masz talent świetne opowiadania.


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach