Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





MW-Grecja Rozdzial 26 Propozycja

Febe koniecznie chce się rozebrać do naga. Po prawdzie już jest półnaga – przechadza się między nami w rozchełstanej bluzeczce, krótkiej spódniczce i fartuszku.

- Nie pozwalam!

- Ale dlaczego? Nie chcesz zobaczyć mnie nagiej?

- Jeszcze zdążę. Możesz zostać do rana?

- No… mogę. Najwyżej pójdę prosto do pracy, mam ranną zmianę.

- To pokręcisz się tu rano goła. Zresztą do mnie do łóżka też goła przyjdziesz.

- Hahaha… A skąd ta pewność?

Sięgam pod ten fartuszek i spódniczkę. Obmacuję włochate krocze. Krocze wychodzi mi naprzeciw i palce same wślizgują się do jej szparki. Bardzo wilgotnej szparki.

- Właśnie stąd!

- Zerżnij mnie jeszcze, proszę!

Trudno mi tak odmawiać, zwłaszcza z dłonią Febe pieszczącą mi jądra, ale…

- Dopiero w łóżku, na dobranoc.

- To pójdę do nich – Febe pokazuje na ruchających w najlepsze Tidżejów i Jacka.

- Zabroniłem im. Zresztą jak skończą, będą do niczego.

- Dlaczego jesteś dla mnie taki niedobry?

- Ależ jestem dobry, chcę, żebyś się nakręcała cały wieczór, wyobraź sobie, jaki orgazm cię czeka. Zresztą ja też biorę na wstrzymanie…

- To co ja mam teraz robić?

- Możesz zdjąć spódniczkę – zezwalam łaskawie.

- Ale…

- Tak, łono dalej będziesz miała zasłonięte fartuszkiem. Ale piersi masz na wierzchu, ciesz się.

Przyglądam się, jak Febe ściąga spódniczkę, odwraca się przy tym tyłem, kusi tyłeczkiem, cwaniara.

- Stań bokiem.

Tak, jak się spodziewałem, fartuszek lekko odstaje.

- Widać ci bobra.

- To źle? – Febe już nie wie, czego ma się spodziewać

- Może być. Teraz stań przodem do mnie.

Okręca się posłusznie. I czeka na dalsze polecenia. Jakie to miłe.

- Pokaż cipę!

Niezwłocznie unosi fartuszek.

- Rozchyl wargi!

Otwiera usta, oblizuje się przy tym, aż chce się całować te wilgotne usteczka…

- Nie te!

Oczy jej się rozszerzają w nagłym zrozumieniu. I powraca rumieniec… Ale sięga sobie posłusznie i rozchyla paluszkami srom. Nawet wypina go lekko. Z różowego wnętrza sączy się biaława strużka znikająca między pośladkami. Klękam przed dziewczyną i zlizuję trochę tego miodziku.

- Teraz idź i pokaż wszystkim pizdę. Jeszcze jej nie widzieli.

To prawda, oprócz mnie i Julki nikt nie widział dotąd jej cipy.

- Ale nie wolno im jej dotykać – dodaję, gdy Febe rusza w obchód.

Przyglądam się, jak po kolei zadziera fartuszek przed każdym z osobna i eksponuje krocze. Oraz z czerwonymi uszami wysłuchuje lubieżnych komentarzy. I jak ucieka z biodrami, gdy ktoś chce jej dotknąć.

- Nie wolno! Pan Maciek nie pozwala!

Posłuszna dziewczynka. Wraca do mnie.

- Pokazałaś wszystkim?

- Tak.

- Iliasowi też?

- Jemu nie…

- Dlaczego?

- To kolega z pracy, wstydzę się…

- On się nie wstydzi, zobacz, jak mu stoi, gdy tak obmacuje dziewczyny. Idź i mu pokaż!

Staje tuż za nią i obserwuję minę Iliasa.

- Koleżanka przyszła pochwalić się cipą, podoba ci się?

- Uhm… tyle tylko może z siebie wydobyć chłopak wpatrzony w łono Febe. Nachylam się do jej uszka i szepcę:

- Teraz pokaż mu, jaka jesteś podniecona! Rozchyl wargi!

Z wahaniem, ale spełnia moje polecenia. Oczom oszołomionego chłopaka ukazuje się różowe wnętrze koleżanki. Ja też zaglądam – biała strużka przybrała na sile. Dobrze.

- Nie wytrzymam dłużej!

Tym razem to Ilias.

- I nie musisz…

Chłopak zastanawia się, co mam na myśli, Lola z Majką też widzą, że cos kombinuję i na wszelki wypadek odrywają ręce i usta od jego genitaliów. I tak mu stoi, jak ten chuj na weselu, nie może oderwać oczu od szeroko rozwartego sromu koleżanki.

A ja nie odrywam ust od jej uszka… Trzymam ją za ramiona, żeby nie uciekła, tak na wszelki wypadek, bo sądzę, że właśnie odzieram ją z resztek wstydu. I zrobi, co zechcę.

- Pan Maciek mówi, że… I tu się zacina.

Lekki klaps przywołuje ją do porządku. Zaczyna jeszcze raz:

- Chcesz, to sobie zwal. Chętnie uklęknę i będziesz mógł się spuścić na moje cycki.

Tym razem powtórzyła w słowo w słowo.

- Skoro tak ładnie prosisz… - Ilias podejmuje grę.

- Grzeczna dziewczynka! – Głaskam ją po głowie, bo już klęczy.

Chłopak zaczyna sobie walić konia, ale Lola przykrywa jego dłoń swoją.

- Możemy dołączyć z Majką?

Nie mam zastrzeżeń, dziewczęta biorą sprawy w swoje ręce. Nie spieszą się, przedłużają przyjemność nam wszystkim. Gdy Ilias dochodzi, Majka ujmuje jego armatkę w dwa palce, celuje dokładnie, Lola stymuluje mu jądra.

- Tylko mnie nie postrzel! – Ostrzegam celowniczego, czyli Majkę.

Też klęczę, wychylam się zza Febe, rękę trzymam między jej rozchylonymi pośladkami. Samej cipki nie tykam, zadowalam się wsuwaniem palca w śliski od napływających gwałtownie soków odbyt. Potraktowana w ten sposób Febe ściska pośladki. Nie, żeby przeszkadzała jej moja dłoń, zapewnia sobie tylko intensywniejsze wrażenia. Mnie zresztą też.

Majka tylko się śmieje, fachowo niczym strażak zlewa spermą chłopaka obie piersi Febe.

Ciśnienie spada, nasienie już tylko wypływa z penisa…

- Zliż resztę, Febe!

A ona tylko wysuwa język. Majka przytrzymuje kutasa, a Febe liże go od spodu, zlizuje to, co po nim spływa, potem skupia się na główce. Iliasowi od tego znów staje.

- Oddajemy go w wasze ręce – mówię, a Lola i Majka niezwłocznie zagospodarowują odzyskanego chłopaka. Jedna go dosiada, druga na nim siada. Spod tyłka Loli dobiega charakterystyczny odgłos ciupciania, spomiędzy ud Loli – mlaskanie.

- Zabawiałaś się kiedyś w trójkącie?

- Nigdy! – Febe oczu nie odrywa od wijących się na Iliasie dziewczyn. Lola i Majka nachylają się ku sobie, wysuwają języczki, całują… liżą po buziach… Nie przestając robić sobie dobrze, jedna kutasem, druga twarzą chłopaka.

- A chciałabyś? – Odchylam fartuszek, sperma spływa jej z piersi po brzuszku, już prawie dociera do gęstwiny porastającej jej łono.

- Chciałabym się stąd wyrwać!

Zaskakuje mnie. Niemniej podejmuję temat.

- Źle ci tutaj?

- Nudno! To zapyziała prowincja. Ani morze, ani duże miasto, wszyscy stąd uciekają. A turyści tylko przejeżdżają.

- To może do Warszawy? Trójkątów ci nie zabraknie!

- I innych figur… geometrycznych – mówi, rozglądając się wokół. A wokół się dzieje!

Wyobrażam sobie Febe kręcącą się po domu w swoim kelnerskim ubranku… a może i w samym fartuszku. A w nocy nagą w moim łóżku. I drążę temat. Oraz, ponownie, jej odbyt.

- Mogłabyś zamieszkać u mnie, mam duży dom, praca by się znalazła…

- Ty poważnie mówisz?! - Pyta, nadziewając się tyłeczkiem na mój palec, spodobało jej się...

- Sam mieszkam, pokojówka by się przydała.

- Do sprzątania i ruchania?

- Przecież rucham je wszystkie… Często mnie odwiedzają. Ale oczywiście ciebie też bym ruchał… No to jak?

- Zastanowię się.

- Lubisz myć podłogę?

- Co? Nie!

- To klęknij i udawaj, że myjesz.

Czyni, co każę, cały czas z moim palcem w tyłku. Machając wyimaginowaną szmatą i kręcąc przy tym dupcią, sama robi sobie dobrze.

- A w ten sposób?

- Kusząca propozycja.

- Rano zostawię ci mój telefon, jak się zdecydujesz, zadzwoń. A teraz podnieś fartuszek!

Nasienie Iliasa ładnie zwilżyło jej futerko. Zmierzwiam je teraz palcami rozsmarowując spermę na tych czarnych loczkach. Zadowolony z efektu wysyłam Febe w kolejny obchód.

* * *

Podchodzi do mnie Jacek.

- Jeśli chciałbyś pomóc się wysikać Febe, to jeszcze nie ten etap…

- Nie, nie… Po prostu zmęczony jestem, a rano pierwszy prowadzę. Poszedłbym spać do kampera. Zresztą i tak się do cna wyprztykałem…

- Nie ma sprawy, po co w ogóle pytasz.

- A… Bo Ala też jest zmęczona…

- Hahaha… I boi się sama spytać, czy może iść spać z tobą?

- Nie wiem, w każdym razie prosiła…

Odszukuję wzrokiem Maleńką. Oczywiście popatruje na mnie. Podejść nie może – Tom lub Jerry przyszpila ją swoim żądłem do ściany. Przesyłam jej całusa.

- Poczekasz na nią? Nie chcę, żeby taka goła chodziła sama po nocy.

- Spoko.

- Umyć ci ją, jak Tidżej skończy?

- Hahaha… Dam radę!

* * *

Dzielimy między siebie te cztery łóżka. Dziewczęta są tak zmęczone, że nawet nie protestują, gdy do swojego zabieram Febe i… Iliasa.

- Nie będziesz miał z niego żadnego pożytku – śmieją się Majka z Lolą – cała jego sperma jest tutaj – poklepują się po cipach.

- Po pierwsze - to nie mnie będzie ruchał, tylko swoją koleżankę; po drugie – najpierw trochę się prześpi.

Rozmowa toczy się po polsku, Febe i Ilias jeszcze nie wiedzą, co ich czeka. A najpierw muszą się umyć.

- Ilias, rozbierzesz ją?

Febe czekała na to cały wieczór. Ale, że Ilias? Momentalnie otacza ich wianuszek ciekawskich, oni też na to czekali. Czekali, żeby zobaczyć całkiem naga Febe.

- Ja pierdolę, co za ciało! – wyrywa się któremuś Tidżejowi.

Zabieram Febe do łazienki i każę Iliasowi umyć to ciało.

- To przecież twoja sperma na jej futerku. Umyj ją dokładnie,  a ona niech umyje ciebie. Ja sobie popatrzę.

Oczywiście nie wytrzymuję i dołączam do nich pod natryskiem. Ale to Febe mnie myje, nie Ilias.

W łóżku bierzemy Febe w środeczek, odwraca się do mnie, miło. Nawet nie wiem, kiedy zasypiam, budzę się nad ranem i delikatnie wysuwam rękę spomiędzy jej ud; sikać mi się chce.

Febe i tak otwiera oczy.

- Która godzina? – pyta, nagle całkiem rozbudzona.

- Dopiero szósta, mamy czas.

- Siku mi się chce…

- Mnie też, chodź!

Zdziwiona, gdy mijam drzwi od łazienki, idzie za mną. Na zewnątrz jest całkiem jasno i… rześko. Te sutki, to chyba z chłodu tak jej sztywnieją… Rozgląda się spłoszona, ale wokół pusto. Chce kucnąć.

- Nie umiesz na stojąco?

- Nigdy nie próbowałam.

- Spróbuj teraz! Zobaczymy, kto dalej.

Febe staje w rozkroku, wypina biodra… Z pomiędzy rozchylonych warg tryska złocista struga.

- Widocznie tobie chciało się bardziej – komentuję swoja przegraną.

* * *

Ilias leży na wznak, lekko pochrapuje. Śpi twardo, a jego penis jest miękki. I malutki. Mówię Febe, czego od niej chcę.

- Nie ma dla faceta większej przyjemności, jak obudzić się z kutasem w ustach dziewczyny!

- Ale pamiętaj, bez użycia rąk!

Kelnereczka klęka nad kolegą, z pomocą tylko warg i języka unosi koniuszek miękkiego peniska i zasysa do buzi. Ilas wzdycha przez sen, a jego interes ma się coraz lepiej. I coraz dokładniej wypełnia usta Febe. Dziewczyna zaczyna regularnie kiwać głową. Obchodzę łóżko. Gdy opuszcza głowę, podnosi tyłek – wtedy spomiędzy wypiętych pośladków sterczy to jej smoliście czarne futerko. Zarasta również okolice tylnego słoneczka, będzie zajęcie dla naszych fryzjerek… jeśli Febe przyjedzie… Zaglądam od frontu.

- Ładnie mu postawiłaś! Żeby się tylko nie spuścił we śnie, mam inne plany.

Ilias otwiera oczy.

- Miałem sen…

- Ten sen ma ciąg dalszy. Zerżnij koleżankę!

- A ty klęcz tak dalej! Tylko tyłeczek podnieś wyżej!

Ilias z niejakim żalem wysuwa się z ust Febe. Ale jej cipa już na niego czeka.

- Ma mokrą, możesz od razu wkładać, sprawdziłem.

Sam klękam przed nią, Febe unosi tyłek i zadziera głowę…

Wchodzimy w nią równocześnie, bierzemy na dwa baty. Wyrównujemy tempo, odgłosy ciupciania i obciągania tworzą jedyny w swym rodzaju lubieżny koncert. Na dwa smyczki. Z pochwy Febe od czasu do czasu dolatują ciche popierdułki, Ilias wpompował w nią powietrze. Tak bywa, niemniej Febe gubi wtedy rytm, wstydzi się?

Do smyczków dołącza perkusja – to rozochocony chłopak obdarza tyłek Febe coraz silniejszymi klapsami. Wyjmuję na chwilę.

- Jeśli przesadzi, to mów!

Lecz Febe jest wniebowzięta.

- Nawet nie myślałam, że to takie… zajebiste!

Chwyta mnie mocno za jądra i przyciąga. I obciąga. Gdy dochodzi – przestaje. Ale przynajmniej nie gryzie!

Przyspieszamy obaj. Ilias pierdoli ją z prędkością karabinu maszynowego, ja sobie zwalam tuż przed jej otwartą w krzyku rozkoszy buzią. Febe otrzymuje oba zastrzyki spermy prawie równocześnie. Jej pochwa zaciska się, jak przypuszczam, na smyczku Iliasa; jej wargi, i ząbki trochę też – na moim. Przybijamy z chłopakiem piątkę nad wygiętym w rozkoszny łuk ciałem Febe.

Patrzę na zegarek.

- Masz dziesięć minut!

I wyjmuję…

Febe patrzy na mnie półprzytomnym wzrokiem, sperma ścieka jej po brodzie. Wreszcie błysk zrozumienia w oczach…

Przełyka szybko, brodę ociera dłonią. Zsuwa się z kolegi, podciera rąbkiem prześcieradła. Strój kelnereczki już czeka.

Ubrana biegnie do łazienki. Gdzie szczotka do włosów?! Podaję jej grzebień, musi wystarczyć.

- Lepiej nie będzie – mówi do lustra. Chce już biec.

Wpijam się w jej usta, pożegnalny pocałunek, w zajeździe może nie być okazji.

Oddaje pocałunek. Klękam i podnoszę jej spódniczkę odsłaniając kształtne biodro. I tyłeczek. Mokra plama w strategicznym punkcie majteczek mówi sama za siebie. Nie byłbym sobą, gdybym nie przeciągnął tam po nich palcem… I uświadamiam sobie nagle, że nie mam żadnej pamiątki z Grecji…

- Co robisz, nie ma czasu!

- Tylko parę sekund…

Pisak miałem przygotowany, na pośladku zostawiam jej numer telefonu.

- Zadzwoń!

- Na pewno!

- Wyskakuj z majtek!

- Co?!

- Nie mam żadnej pamiątki z Grecji, majteczki będą w sam raz.

Febe decyduje się szybko, Bo musi, zaraz zaczyna się jej zmiana. Dziś będzie pracować bez majtek.

I już jej nie ma.

* * *

Widzimy się jeszcze przy śniadaniu, ale to już nie to samo. Pod czujnym okiem szefa Febe boi się cokolwiek okazać. Zwłaszcza, że szef zły, nie wiadomo, na nas, takich gołych w restauracji, czy na siebie, że się na to godzi dla pieniędzy. A może wstał lewą nogą… Kij mu w oko! Dobrze przynajmniej, że zakatarzony – wokół Febe unosi się intensywny zapach seksu…

Tym razem, szef pamięta o kanapkach na drogę, Febe nie musi ich przynosić do kampera, szkoda!

* * *

- I jak się spało?

- Nie narzekam – odpowiada Maleńka. – Ale wolę z Tobą…

- Jacek moczy się w łóżku?

- Hahaha… ale nie o to chodzi, wiesz…

Mnie też będzie brakowało tego drobnego, szczuplutkiego ciałka, tego ślicznego uśmiechu witającego mnie co rano… Owszem, Ala będzie spędzać ze mną każdą wolną chwilę, ale noce... Noce już nie. Co najwyżej niektóre.

- Majka i Natka to teraz będą fajnie miały! Wiesz, że same z ojcem mieszkają?

- Tak jak i ty.

- Ale ja się ze starym nie pieprzę!

- No wiem przecież.

- Weź coś zrób, żebym mogła z tobą!

- Przecież się ze mną pieprzysz, nawet w tej chwili!

- Ale co  noc…

* * *

Stragan z arbuzami i …pietruszką jest na swoim miejscu. Tym razem Julka z Jackiem patrzą na nas, jak na wariatów, gdy nagle wybuchamy śmiechem pokazując go sobie palcami, Tidżej specjalnie zwalnia.

- Ala i natka! *

Więcej nie trzeba, znają całą historię.

- Czyli to tutaj było!

Maleńka się dąsa, ale w końcu też się śmieje.

- Pomyliłam kraje, no i co?

- Swoją drogą arbuzy można by kupić… Ala, mogłabyś?

Maleńka podejrzliwie ogląda banknot, który jej daję, znów wzbudzając ogólną wesołość. A gdy taka goła schyla się i wybiera arbuzy, a potem nosi je po jednym do kampera, wzbudza entuzjazm handlującego nimi chłopaka.

Arbuzy ograniczają nam przestrzeń życiową, ale Maleńka upiera się, by większość dowieźć do Polski. Owinięte w ręczniki plażowe, żeby się nie turlały po całym kamperze pokonują wraz z nami kolejne granice.

* * *

I wreszcie ta ostatnia. Gdy w środku nocy mijamy Barwinek, Grecja wydaje się tylko snem.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Maciej Wijejski

* Rozdział 15 Ala i natka


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach