Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Przygodna Monika 9...Zdradliwy poranek

Upragniony nowy rok okazał się bolesnym zderzeniem z rzeczywistością. Poranek powitałam syndromem dnia poprzedniego. Najchętniej dalej bym spała, najlepiej cały dzień. Niestety butelka wody stojącej obok łózka, niczym ostatnie koło ratunkowe, była pusta. Nie było wyjścia, mimo bólu wszystkich mięśni i przede wszystkim głowy musiałam się ruszyć. Przez myśl mi przeszło, że znaleźć wodę mogę po drugiej stronie łóżka. Niestety nie było ani jej, ani mojego męża. Leżałam jeszcze chwilę, bezsilnie próbując zebrać siły do ruszenia w podróż ocalenia. Rozbudzając swój umysł, ogarniałam myśli. Pojawiały się sceny z imprezy sylwestrowej, które tylko przypominały mi o mega kacu, jaki mnie właśnie niszczył. Postanowiłam walczyć o przeżycie. Wstałam bez kontroli, nie pewnie utrzymując się na nogach. Chwiejnie zrobiłam parę kroków w kierunku drzwi. Pierwsza baza zdobyta. Opuściłam pokój, trzymając się ścian wykluczałam wszelkie wspomnienia z poprzedniej nocy. Niemyśl!...powtarzałam sobie. Odrzucałam obrazy pitego alkoholu, rozebranych scen i bezpruderyjnych gierek pijanego towarzystwa. Nikomu ze wszystkich uczestników wczorajszej imprezy nie chciałam teraz patrzeć w oczy. Dotyczyło to również mojego męża.

Po kilku stopniach na schodach musiałam odpocząć. Teren był niebezpieczny, długie schody na sam dół o bardzo stromym zejściu były dla mnie wyzwaniem niczym zejście z Himalajskiego szczytu. Dotarłam do połowy schodków, jeszcze moment i za rogiem znajdę się w kuchni a tam lodówka z czymś mokrym w środku. Jednak ostrożnie, połowa zejścia była za mną. To dobry moment, by rozbić obóz na dłużej, przed ostatecznym atakiem. Odpoczywając na stopniu usłyszałam śmiech.

-to męski głos czy kobiecy?...zastanawiałam się.

-ach, wszystko mi nawala dziś, muszę zejść niżej i się wsłuchać.

Siadając kilka stopni niżej zoorientowałam się, że to rozmowa.

-to mój Marek i Sylwia...stwierdziłam, wydychając niepokój.

Zwykle nie zdarzało mi się podsłuchiwać, ale dialog był wyjątkowo ożywiony, a ja chciałam wiedzieć co też mój Mareczek wygaduje gdy mnie niema w pobliżu. Po chwili zorientowałam się, że jest tam też Tomek. Ten fakt przyniósł mi wielką ulgę, gdyż zaniepokoiłam się tym, że mój mąż świetnie bawi się z Sylwią, sam na sam, jeszcze mogliby zrobić coś głupiego. Za moment znajdowałam się już na najniższym stopniu tych morderczych schodów. Wyjrzałam zza rogu dyskretnie w stronę kuchni. Obydwoje panowie stali przy kuchennym blacie popijając kawę. Tomek miał na sobie tylko dół od piżamy a Marek jak zwykle o tej porze nosił szlafrok. Obydwoje wyglądali bardzo zachęcająco, szczególnie Tomasz, prawdziwy facet z kalendarza bez koszulki i mój mąż w nie zawiązanym szlafroku, spod którego odsłaniało się, co jakiś czas ponętne męskie ciało. Naprzeciwko nich na krześle przy stole siedziała skacowana Sylwia. Wyglądała trochę jak ofiara wypadku. Jednak jej humor wskazywał, że na pewno czuje się lepiej niż ja po wczorajszym. Na sobie miała tylko męską koszulę, sięgającą jej prawie do kolan. Nie dziwie jej się, że mimo kaca humor dopisywał, rozmową zabawiali ją dwaj bardzo przystojni dżentelmeni.

-kochanie nie bądź taka, wiesz, że zawsze mi to pomaga...prosił o coś Tomek.

-nie ma mowy już wczoraj dałam popis i jest mi strasznie głupio...zbywała męża Sylwia.

-nie potrzebnie kochana, nam bardzo się podobało...pocieszał Marek...we dwie dałyście nam piękny pokaz.

-wstyd mi teraz przed resztą, że takie rzeczy po pijaku robię, mam moralniaka...załamywała się Sylwia.

-oj daj spokój co było to było, a teraz trzeba lizać nowe rany...podśmiewał się jej mąż.

-zapomnij, nie będę ci teraz robić loda przy Marku, już i tak pewnie myśli sobie o mnie, że jestem zboczona.

-kochanie, ale wiesz, że to najlepsza metoda bym pozbył się kaca, zawsze mi pomaga...przekonywał jej małżonek.

-wczoraj wystarczyło żebyś tylko zobaczyła ptaka i już byś go pieściła bez zastanowienia...wspominał Tomek.

-podejrzewam, że nawet obojętne by ci było czyj to ptaszek, bo i tak byś się za nic nie zorientowała...podkreślił.

-och już nie przesadzaj...oburzyła się blondi...twoją długą lancę i pieszczoty poznam w każdym stanie.

-tak to, choć zrobimy mały zakład...wrzucił Tomasz...jak poznasz trzy razy kto cie dotyka to zrobimy ci śniadanie.

-a jak nie?...zapytała.

-to wyleczysz nas obu z kaca naszym domowym sposobem...odpowiedział Tomek robiąc gest językiem.

Ku mojemu zdziwieniu Marek nie protestował, by nie brać udziału w tej zabawie, złapał ścierkę tetrową i przepasał nią oczy Sylwii. Blondyneczka wstała, a panowie obrócili jej małym ciałkiem kilka razy, by ta straciła orientację. Pierwszy podszedł od tyłu jej mąż i chwycił za piersi. Przez moment całując bardzo namiętnie po szyi, pieścił przez koszulę dwa miękkie cycuszki. Po chwili odpiął kilka guzików i dał znać Markowi, że teraz jego kolej. Ten zaś podszedł od przodu i odpiął resztę guzików uwalniając okrąglutkie piersi Sylwii. nachylając się ujął jedną pierś w dłoń i skierował na nią usta. Gdy sutek spotkał się z jego językiem, blondyneczka cicho westchnęła. Ten widok bardzo mnie rozwścieczył. Mój małżonek, zamiast opiekować się skacowaną żoną zabawia się cyckami obcej baby!

Koszula już całkiem rozpięta wisiała na Sylwii ledwo co, a mój Marek jak zahipnotyzowana upajał się smakiem apetycznych dwóch cytrynek. Sylwia jak to miała w zwyczaju nie miała nic poza tą koszulą, więc trochę wstydliwie zakrywała dłońmi swoją szparkę. Tomek w tym czasie pieścił rękoma od tyłu jej pośladki, od czasu do czasu rozchylając je.

-ok, już wiem kto jest kto...odpowiadała Sylwia niczym w teleturnieju.

-mój mężuś wylizał mi właśnie cycki a Maruś głaszcze mnie po pupci...stwierdziła z całą pewnością.

Gdy odchyliła materiał zakrywający jej oczy była lekko w szoku orientując się że to jednak nie mąż pieści tak namiętnie jej piękne piersi. Tomek poinformował, że właśnie popełniła pierwszy błąd i z powrotem zacisną opaskę na jej oczach. Chłopaki znów okręcili zawodniczkę kilka razy w kółku i posadzili na stole. Sylwia zrzuciła całkiem koszulę, która sama się o to prosiła. Już nie zakrywała wstydliwie swego krocza. Jej ręce przeniosły się na piersi, które przed chwilą tak dobrze wypieścił mój mąż. Teraz sama je masowała czekając na dalszy ciąg wydarzeń. Panowie na chwilę zamarli na ten widok. Stali naprzeciwko niej i zrzucając z siebie resztę nocnego odzienia, ujęli swoje pałki w dłoń. Ależ byłam wtedy zła, już nie tylko na męża, który tak pod jarał się na widok innej kobiety, ale byłam również zła na Sylwię. Czym ona sobie zasłużyła na takie dobroci, na takie traktowanie, co ma takiego w sobie, że dwóch nagich przystojnych facetów skacze koło niej jak przy jakiejś bogini.

-i jak chłopaki gramy dalej?...zapytała amantów masturbujących się na jej widok.

-dobrze, ale pamiętaj, że możesz dotykać wszystkim, ale nie rękami, to by było dla ciebie za proste...ustalał Tomek.

Po tych słowach pchną Marka w kierunku jej krocza. Ten bez wahania obdarował uda blondyneczki tuzinem pocałunków kierując się w stronę różowej rozkoszy. Jej mąż jeszcze chwilę to obserwował, jednocześnie zabawiając się samemu. Gdy jego lanca stała już niczym dzida gotowa na wojnę, wszedł na stół, stając tuż nad siedzącą na nim blondi. W tym samym czasie mój mąż doszedł już językiem do najsłodszych zakamarków żony kolegi i rozpoczął mocne zabiegi swym zgrabnym językiem. Przytrzymując uda rękami wbił sie mocno twarzą w jej kroczę. Szczęściara mocniej posapywała, odchylając się do tyłu z otwartymi ustami. Wtedy jej mąż ukucnął kierując swoja wąską laskę do jej małego ustnika. Suczka szybko się zorientowała co to oznacza i rozszerzyła głęboko gardło pozwalając wjechać mu jak najgłębiej. Tomek, robiąc powolne przysiady, wchodził i wychodził z gardła żony, aż ta lekko się zakrztusiła. Wyskoczył szybko w obawie o uduszenie, ale Sylwia jak tylko złapała oddech sama podniosła głowę by ją nadziać na dobrze obślinionego drąga. Niesamowity widok tego trójkąta budził we mnie mieszane uczucia. Złość powoli ustępowała rosnącemu podnieceniu. Już dawno nie widziałam mojego męża tak zaangażowanego w sex oralny, jak dziś. Niemal słychać było jak chlipie językiem od czasu do czasu cyckając popuchnięte wargi sromowe. Tomasz tymczasem dawał popis sprawności fizycznej, uginając się w kolanach popychał w dół swego pięknego kutasa prosto w usta małżonki. Długo tak wytrzymał, aż w końcu zeskoczył ze stołu prosząc żonę o odpowiedż.

-tym razem to proste...oznajmiła z pewnością Sylwia.

-wspaniale pieścił językiem Marek a ty kochanie zbadałeś mi migdałki...stwierdziła oblizując się.

-ok, udało ci się...potwierdził Marek...kolejna próba.

Chłopaki posadzili blondyneczkę odwrotnie na krześle tak, że jej broda wystawała poza oparcie a pupa wypinała mocno się do tyłu. Tomek przystąpił do delikatnego masowania jej szparki palcami. Marek w tym czasie masował swego giganta zastanawiając się co dalej. Kolega pokazał mu gestem co ma dalej robić, więc zbliżył się nie pewnie swoim żołędziem do ust koleżanki. Ta nie widząc nic, nie wiedziała o obecności wielkiej pałki tuż przed jej nosem. Gdy nagle poczuła, że coś musnęło jej ust. Wystawiła język jak by chciała sprawdzić z czym ma do czynienia. Orientując się, że to wielki grzyb, oblizała go do dokoła. Marek zaczął posapywać, złapał blondi za tył głowy i nakierował na swego ptaka. Tym razem Sylwia nie miała problemów z ogarnięciem tak sporego wacka. Bez zadławień i zachłyśnięć obciągała go zawodowo swoimi małymi usteczkami. Ten widok mnie nie zaszokował, już kiedyś Sylwia ssała mojemu mężowi na jachcie, jednak wtedy i ja brałam udział w tej zabawie. To nic...powtarzałam sobie...to tylko nie winna zabawa...jeszcze do niczego nie doszło. Tomek przystąpił do akcji. Podnosząc lekko tyłek żony ku górze, sam ugiął się ponownie na nogach i wślizgnął powoli w gorącą szparkę. Sylwia jęczała co sił, mając jednocześnie zatkane szczelnie usta penisem Marka. Panowie coraz śmielej pompowali swoje lance. Bardzo jej w tym momencie zazdrościłam. Ja nigdy nie byłam brana przez dwóch facetów. Poczułam mrowienie między nogami. Tępo przyspieszyło, a blondyneczka już nie siedziała tylko wypinała się na wyprostowanych nogach. Tomek mocno ją rżnął od tyłu, podczas gdy ona kurczowo trzymała się oparcia krzesła, pozwalała posuwać się w usta przez mojego męża.

Po paru minutach tak ostrego pchania swej żony Tomek podniósł ją całą do góry łapiąc za uda. Blondyneczka zawisła w powietrzu trzymana przez silnego mężczyznę. Tomek kiwnął do Marka, że teraz jego kolej. Nie wierzyłam, że to zrobi. Wszyscy byli bardzo pod jarani, więc miałam nadzieję, że już skończą. Tomek w jej mokrej cipce a mój mąż strzeli pannie w usta i będzie po niewinnej zabawie. Niestety moje obawy spełniły się. Marek kopnął krzesło, które stało między nimi i podszedł do kolegi, który trzymał swoją żonę w powietrzu z rozchylonymi nogami. Również i on złapał ją za uda, by pomóc kumplowi w utrzymaniu filigranowej blondyneczki. Sylwii pupcia centralnie wisiała nad dwoma naprężonymi kutasami. Chłopaki opuścili jej ciało niżej tak by nadziała się na jednego z nich. Wychyliłam się bardziej zza rogu by przypatrzeć na kogo Sylwia właśnie się nabiła. Ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu jej wąska cipka nadziewała się właśnie na sztywny pal mego męża. Obaj mężczyźni ją podnosili i opuszczali dosyć powoli. Tępo jednak zaczęło wzrastać wraz z posapywaniem całej trójki. Blondyneczka objęła obu panów za szyje i sama zaczęła się wic na kutasie mojego męża. Marek również przyspieszył posuwanie od dołu. Po chwili wyskoczył i zrobił miejsce Tomkowi, który z równie zawrotną prędkością pieprzył swoją małżonkę. Taka zmiana nastąpiła jeszcze kilka razy i za każdym razem równie mocno i szybko panowie pompowali blondyneczkę. Gdy jeden z nich się męczył, wyskakiwał, aby drugi kontynuował rżnięcie. Przypominało to trochę sex sztafetę.

Mimo wzbierającej złości i żalu, jaki mnie przenikał, coś targnęło moim skacowanym ciałem. Odruchowo wsadziłam rękę w majtki i okazało się, że jestem tam bardzo mokra. Zrobiło mi się bardzo przykro, że to nie ja jestem na tej huśtawce i zaczęłam sama się pieścić palcami. Pierwszy raz w mojej głowię ścigał się żal z ogromnym podnieceniem. Sylwia jęczała w niebo głosy, zatykając sobie samej usta. Przeskakiwała z jednego drąga na drugi. Za każdym razem nabijając się bez przeszkód. Od razu łapiąc szybkie tępo po nabiciu na jednego z tych pięknych kutasów. Jeden z nich przez pomyłkę, a może specjalnie próbował wejść w Sylwię, podczas gdy drugi jeszcze nie wyskoczył. Tomek nie przejmując się tym, że mój mąż jest jeszcze cały w środku cipki jego żony, zaatakował drugą dziurkę blondyneczki. Ta jęknęła niczym ustrzelona sarna, gdy grzyb jej męża schował się w ciasnej pupie. Chłopaki wykonali kilka synchronicznych ruchów w obydwu dziurach blond piękności. Widziałam, że ich pałki ocierają się za każdym razem o siebie wchodząc w ofiarę. Sylwia jednak nie wytrzymała tego rozwarcia, jakie zaserwowali jej panowie. Jednym zgrabny ruchem ręki wycofała dwa wielki falusy ze swojego umęczonego ciałka. Opadła posapując na podłogę, na której stała już od jakiegoś czasu spora kałuża ich wspólnych soków.

-dobrze chłopaki, kończymy zabawę...wystękała.

-według moich obliczeń huśtawka Tomka była z tyłu a Mareczek bujał mnie od przodu...odgadywała posapując.

-mam rację chłopaki? Szykujcie śniadanie dla wygranej...w tym momencie odsłoniła oczy.

-ojej znowu wtopa...załamanym głosem rzekła wpatrując się w obydwa drągi wiszące obok jej głowy.

-no cóż, miejmy to już za sobą...dodała bez większego żalu.

Złapała za dwa mokre fiuty, które jeszcze przed chwilą dawały jej ogromną rozkosz. Panowie zbliżyli się do siebie biorąc w krzyżowy ogień usta zasapanej blondyneczki. Ledwo łapiąc oddech Sylwia przestawiała swoje usteczka z jednego grzyba na drugi, jednocześnie mocno pracując rączkami. Tomek z Markiem jeszcze bliżej podeszli wpakowując w jej ustnik dwa jednocześnie. Rozchyliła mocno wargi, aby obydwa grzyby pomieściły się w buzi. Wydawało się to nie możliwe, a jednak dwa wielkie fiuty ocierały się o siebie będąc oplatane zgrabnym języczkiem blond suczki. Od ostatniej wycieczki na jachcie, Sylwia podszkoliła się w połykaniu soczystych penisów. Robiła to bardzo profesjonalnie doprowadzając chłopaków do ekstazy. Obydwaj pomrukiwali, lekko popychając biodrami w stronę kucającej między nimi szczęściary. Mój perwersyjny Marek wyjął mokrego penisa z ust koleżanki i rozpoczął doprowadzanie się do wystrzału. To samo uczynił Tomek mocno trzepiąc lśniącego konia tuż przy ustach własnej żony. Sylwia masując swoje kształtne piersi zamknęła oczy i otworzyła szeroko buzię. Po kilkunastu sekundach onanizowania, dwa wielkie kutasy rozpoczęły ostrzał małej, ślicznej buzi blondyneczki. Obfite strugi nasienia ściekały jej po twarzy zaklejając usta, a jej mały język oblizywał kąciki ust jakby chciał naczerpać więcej białego nektaru. Sporo tego spłynęło jej po piersiach, będąc jednocześnie rozcierane malutkimi dłońmi. Chwilę jeszcze panowie stojąc nad Sylwią masowali swoje pałki, z których odpływała już krew. Obserwowali z niedowierzaniem jak tez zabawia się ona spermą ociekjącą po jej zgrabnym ciałku.

-koniec teleturnieju chłopaki...krzyknęła dając każdemu klapsa Sylwia.

-lecę się wykąpać, a wy szykujcie śniadanie dla reszty wczasowiczów...padły rozkazy.

-dla mnie już nie musicie, bo pojadłam jak nigdy...roześmiała się głośno.

Szybko się ocknęłam i ruszyłam schodami z powrotem na górę prosto do swojego łóżka. Gdy Marek przyszedł po mnie, by zbudzić mnie na śniadanie, udawałam nieprzytomną. Parę godzin po śniadaniu wyruszyliśmy wszyscy do swoich domów. W samochodzie ani nigdy potem nie rozmawialiśmy o tym co się stało na sylwestra oraz w nowy rok. Miałam wielki żal do męża, wiedziałam, że już nigdy nic nie będzie takie same. Czułam, że skończył się pewien okres w naszym małżeństwie. Czułam, że tracę zaufanie do męża...czułam się zdradzona.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





agam agamowski

Sorki, że tak długo czekaliście...mam nadzieję, że nie zadługie.


Komentarze

Czytelnik19/04/2017 Odpowiedz

Tępo to nie to samo co tempo.

Mark19/04/2017 Odpowiedz

Warto było czekać. Mistrzowskie opowiadanie. Jak zawsze czekam na dalsze przygody Moniki. :)

Ania26/04/2017 Odpowiedz

juz myslalam ze nie doczekam sie nowych opowiadan. na szczescie jednak sie pojawilo! z mezem uwielbiamy czytac przygody moniki!

Ania :) zazdro że razem z mężem macie tak fajne wspólne lektury :)... Szkoda że Monika czuje się zdradzona oby jednak nie miało to negatywnego wpływu na ich małżeństwo... sama przecież to wszystko zaczęła - jest wyrozumiała :)


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach