Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Rycerzyk

Zbliżały się wakacje. Jako czternastolatek kończyłem właśnie pierwszą klasę gimnazjum. Kiedy wróciłem do domu z ostatnich już zajęć, w ostatnim tygodniu szkoły, czekała na mnie niespodziewana wiadomość. Mama właśnie odkładała słuchawkę, kiedy zamykałem drzwi.

- O jesteś już Maciuś. Słuchaj. Właśnie rozmawiałam z babcią Karolą. Jedziesz do niej na wakacje!

- Co? - Jakoś nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. - Jak to? Na ile?

- Cztery tygodnie. Cały lipiec.

- Mamo... A moi koledzy?

- Na wsi u babci jest pełno młodzieży. Na pewno znajdziesz rówieśników. Zawiążesz nowe przyjaźnie. Nie cieszysz się?

Szczerze byłem wściekły. Babcia Karola. Nawet nie wiedziałem jak nazywa się to zadupie na drugim końcu Polski, w którym mieszkała. Jej dom jest chyba tak stary jak ona, albo lepiej. Nie ma tam internetu. Nie pogram ze znajomymi na sieci, nie będzie dostępu do porno. Kurwa...

- A czemu nie mogę zostać w domu? Przecież co wakacje tak jest.

- Niestety ja i tata wyjeżdżamy na cały miesiąc. Nie mamy ciebie z kim zostawić.

- Poradzę sobie.

- Maciek, proszę cie. - Mama uśmiechnęła się pobłażliwie. - Nie chcesz się spotkać z babcią? Ona tak za tobą tęskni. Ostatni raz byłeś u niej cztery lata temu.

- I jakoś tego nie żałuje. - Mruknąłem już do siebie. - Dobrze, czyli wyjeżdżamy już w przyszłym tygodniu?

- Dokładnie tak. W sobotę o ósmej rano.

A więc miałem tydzień. Musiałem się przygotować. Właściwie sprowadziło się to tylko do wyczyszczenia pamięci telefonu ze zbędnych zdjęć, muzyki, filmów i zastąpienie ich różnorakim porno. Od zdjęć amatorek, przez profesjonalne sesje cycatych gwiazdek, filmy przeróżnych kategorii, aż po opowiadania erotyczne i komiksy. Wszystkiego razem było prawie sześćdziesiąt gigabajtów. Jeśli chodzi o mojego małego przyjaciela, to potrafił stać od rana do wieczora. Robiłem sobie dobrze zawsze rano przed szkołą, zaraz po powrocie z niej, po obiedzie, późnym popołudniem i w trakcie mycia się wieczorem. Najgorzej było w szkole. Przy ośmiu lekcjach ciężko mi było wytrzymać. O seksie myślałem praktycznie co chwilę. Koleżanka z ławki przede mną oparła się o blat wypinając pośladki na krześle. Z tyłu dżinsów wystawał jej rowek. Mój mały fiutek od razu drgał i pęczniał zmieniając się w twardego kutasa. Pani od matematyki pochylała się przy kimś, aby wytłumaczyć mu zadanie. Z tył zachęcała pośladkami, z przodu wiszący dekolt odkrywał wielki biust. Wyobrażałem sobie jak strzelam w te cycki. W domu za to im bardziej mi się nudziło, tym częściej przeglądałem zdjęcia dziewczynek. Ręka wtedy sama schodziła do krocza i koniec końców nawet nie wiem kiedy, a już ściągałem i naciągałem naskórek na penisie. Wiedziałem że nie tylko ja tak mam. Koledzy non stop opowiadali o pornsokach jakie udało im się wyczaić w necie, o ciałach koleżanek i nauczycielek. Istny szał wywoływały lekcje wychowania fizycznego na jednej hali razem z dziewczynami. Oprócz porno grałem ile mogłem przez ten tydzień, aby dobić jak najwięcej ekspa do kolejnej rangi, żeby nie odstawać za bardzo od kumpli po powrocie. Tymczasem nadszedł dzień wyjazdu. Ruszyliśmy w długą podróż po polskich drogach „ekspresowych”. Zacząłem poznawać że dojeżdżamy po tym jak dziurawa droga zmieniła się w polną szosę.

- Sołtys zapomniał rozwinąć asfaltu po nocy. - Zażartował sucho ojciec.

Ja znudzony obserwowałem okolicę. Pola, lasy, pola. Jakieś jezioro. Znowu pola. Skrzyżowanie. Parę domów w tle. W końcu duże drzewo rzucające cień na drogę, a zza drzewa wyłonił się stary piętrowy domek. Na werandzie stała ona. Babcia Karola. Przypominała trochę mamę. Była tylko nieco niższa. Jej włosy nie były blond, a białe. Twarz poranioną zmarszczkami zdobił ten sam uśmiech. W pasie była nieco szersza. Mimo swoich lat dziarskim krokiem ruszyła w naszą stronę. Wyszliśmy i zaczęliśmy się witać.

- Maciuś, o matko, aleś wyrósł. Już prawdziwy z ciebie mężczyzna. - Wyściskała mnie.

- Cześć babciu.

Weszliśmy do środka. Nie wiele się zmieniło od ostatniego razu kiedy tu byłem. Może ściany miały inny kolor, chociaż nie pamiętam. Stary kineskopowy telewizor stał dokładnie tam gdzie przed czterech laty, kasetowe radio brzdękało na lodówce w kuchni. Nic się zmieniło. Zaniosłem swoją torbę do pokoju na górze, gdzie znajdowała się jeszcze łazienka i sypialnia babci. Zjedliśmy obiad, posiedzieliśmy na werandzie, rodzice wypili kawę, pożegnali się z nami i ruszyli w dalszą podróż. Babcia wpadła na pomysł, że pokaże mi okolicę, więc po południu ruszyliśmy na długi spacer, z którego dowiedziałem się, że najbliższy sklep i kąpielisko są dobre dwa kilometry od domu. Jej dom w ogóle stał jakoś na uboczy tej malowniczej, zapadłej dziury. Wróciliśmy dopiero na kolację. Ten dzień zleciał tak szybko, że nim się obejrzałem, byłem już w łazience.

- A zamek?

- Nie działa Maciusiu. Zresztą mi samej tutaj nie potrzebny. Przecież ci nie wejdę, spokojnie.

A jak wejdziesz? Moje prącie już od kilku godzin domagało się solidnego masażu ze szczęśliwym zakończeniem. Rozłożyłem się w wannie. Nalałem trochę wody i zacząłem szukać odpowiedniego materiału. Po tak długiej przerwie każdy pornol zachęcał, więc wybrałem pierwszy z brzegu. Długo to nie trwało i jakieś pięć minut później sperma trysnęła jak z fontanny spadając na krawędź wanny i dywanik. Jeszcze chwile waliłem sobie, kiedy do łazienki wkroczyła babcia.

- Ja tylko po mój krem. Już mnie nie ma.

Mimo że i tak nie mogła mnie zobaczyć, bo poza moją głową i ręką z telefonem nic nie wystawało z wanny, to jednak biały glut zwisający z jej krawędzi i biała plama na czerwonym dywaniku musiały przykuć jej uwagę. Mimo wszystko szybko wyszła z łazienki.

- Już mnie nie ma.

- Ale przypał. Ja pierdole. A mówiła, że kurwa nie wejdzie.

Szybko się umyłem i posprzątałem bałagan. Leżałem już pod kocem przeglądając zawartość moich katalogów. Kutas znowu stał. Nie minęło nawet pół godziny. Nie dziwię się. Po takiej przerwie było mu mało. Już wsadzałem rękę pod piżamę, kiedy drzwi od mojego pokoju otworzyły się i weszła babcia.

- Maciuś, Maciuś. Ty znowu z tym telefonem? Co tam takiego ciekawego, co?

- Nic babciu. Piszę z kolegą. - Szybko zablokowałem komórkę, a jeszcze szybciej wyciągnąłem rękę spod spodenek.

- To pożegnaj się już z nim, bo czas na bajkę.

- Babciu, ale już jestem za stary na bajki. - Zbulwersowałem się. Zaczęła mi działać na nerwy. Najpierw to wtargnięcie do łazienki. Teraz bajka, a mój fiut domagał się zaspokojenia.

- Oj nie przesadzaj. Kiedy ostatnim razem tu byłeś czytałam tobie książeczki, które czytałam twojej mamie, a ty byłeś zachwycony.

Nie sprzeciwiałem się dalej. Nie było sensu. Westchnąłem sfrustrowany, kiedy siadła na krawędzi łóżka i zaczęła czytać. Nie słuchałem absolutnie tego co czyta. Moją głowę zaprzątały inne myśli. W sumie jest moją babcią, nie mamą. Widziałem różne dobre filmiki z babciami. W sumie nawet nie znam tej kobiety. Nie mam z nią żadnej głębszej relacji, a ubrała się naprawdę fajnie. Spod białej falbaniastej koszuli nocnej przebijały się kontury jej opadłych cycków. Ciemne brodawki. Niżej, dostrzegłem pępek na nieco opadniętym, ale płaskim brzuchu, a całość dopełniły rozlewające się na łóżku pośladki. Kiedy tak na to patrzałem, mój mały stał już jak rakieta gotowa do startu. Postanowiłem zaryzykować i jedną dłonią powoli zmierzałem do celu. Babcia czytała z przejęciem, a ja już powoli go obejmowałem. Poruszałem nim w górę i w dół, czując jak grzyb wychodzi na wierzch i zaraz chowa się pod napletkiem. Przegiąłem. Za bardzo przyspieszyłem i dostrzegła to co się dzieje pod kocem.

- Maciek!

- Ee... noga mnie zaswędziała.

- I tak ją drapiesz od kilku minut? Ręce na koc. Już.

Czerwony ze wstydu posłuchałem babci. Patrzyła jeszcze na mnie przez chwilę. Musiałem chyba coś powiedzieć.

- Przepraszam.

- No i żeby mi to było ostatni raz.

Kontynuowała bajkę, a ja wkurwiony na maksa czułem jak mój penis płonie domagając się finału. Niestety nic z tego nie wyszło. Babcia musiała siedzieć bardzo długo, bo nawet nie wiem kiedy ocknęły mnie promienie słońca. Była już siódma. Podniosłem się z łóżka. Namiot w spodenkach, nic nadzwyczajnego. Przypomniała mi się sytuacja ze wczorajszego wieczoru. Nawet się trochę przestraszyłem, że babcia mogła zadzwonić do rodziców i im to opowiedzieć. Skłamałbym mówiąc że niespodziewanie otworzyły się drzwi, bo w tym domu działo się to zdecydowanie zbyt często. Nawet nie zdążyłem ukryć mojego wzwodu.

- O, właśnie miałam ciebie budzić. Ubieraj się. Za piętnaście minut śniadanie. Mamy dzisiaj dużo rzeczy do roboty.

Poszedłem do łazienki. Stałem nad kiblem próbując zmusić swoja pałę do pochylenia się na tyle, żebym mógł się odlać i przy okazji nie obsikać wszystkiego dookoła. Z trudem się udało. Sytuacja wymagała natychmiastowej interwencji fachowej dłoni. Siadłem na klozecie. Jedna dłoń spoczęła na moim kutasie, druga trzymała telefon przed oczami. Wybrałem pierwszy filmik z pierwszego folderu, bicie tak sztywnej pały było niesamowicie przyjemne. Robiłem to powoli wsłuchując się w jęki laski z filmiku.

- Maciek! Nie no to już jest przesada!

Zerwałem się jak poparzony odskakując w róg pomieszczenia, kryjąc swoje przyrodzenie w dłoniach.

- Oddawaj ten telefon. Ty mały zboczeńcu! - Podeszła do mnie i wyrwała mi komórkę z rąk. - Już ja cię nauczę moresu.

Dokończywszy wyszła z łazienki, a ja czekałem przerażony nie dowierzając, co się przed chwilą stało, i nie wiedząc, co się stanie za chwilę. Wpadła do łazienki z jakimś pudełkiem. Położyła je na umywalce. Podeszła do mnie, spojrzała na ciągle sztywnego penisa i złapała mnie za ramię.

- Już, do zlewu z nim!

- Babciu...

- Nie babciuj mi tu teraz.

Stałem już nad umywalką, ona złapała mnie za ptaka i odkręciła zimną wodę. Nie było w tym nic podniecającego. Ścisnęła mnie za niego tak bardzo, że aż mnie zabolało, a kiedy nabrała lodowatej wody w drugą dłoń i oblała nią jaja, aż zawyłem. Czynność powtarzała jeszcze kilka razy, obmywając na zmianę fiuta i jajeczka, a ja czułem coraz większe zażenowanie. Kiedy ptaszek zmalał mi od tej kąpieli, otworzyła pudełko. Znajdowało się nim coś metalowego. W pierwszej chwili myślałem że to jakieś dildo. Obrączką chwyciła mosznę od spodu, zaciskając ją u góry. Wtedy już wiedziałem co to jest. Na prącie nałożyła metalową tubkę. U góry miała otworek, przez który wsunął się bolec obrączki z dziurką na końcu.

- Nie... Nie nie nie nie nie... - Obserwowałem jak przez dziurkę bolca przekłada małą kłódkę.

Mój penis był zamknięty, a ja stałem i patrzałem na niego jak głupi.

- Wiem że chłopcy w twoim wieku lubią się dopuszczać samogwałtu, ale w twoim przypadku to już przesada. Ubrudziłeś wczoraj wannę, podłogę i dywanik. Co tak patrzysz? Tak. Musiałam wycierać twoje... nieczystości z podłogi. Później dotykałeś się kiedy czytałam ci bajkę, a teraz to? Gorzej być nie może, ale wyleczymy cię z tego.

- Co?

- To co słyszałeś, a teraz ubieraj się. Umyj zęby i za pięć minut chcę widzieć ciebie na śniadaniu.

Powiedziawszy to wyszła, a ja z przerażeniem patrzałem na to co mi zrobiła. Skąd ona to w ogóle wzięła? Najgorsze było jednak to, że zbroja zaczęła się robić zbyt ciasna dla mojego rycerza. Myłem zęby i obserwowałem jak czerwony łepek wychodzi ze srebrnego walca. Próbowałem sobie jakoś zwalić. Nie dało rady, a o ściągnięciu obrączki nie było nawet mowy. Chwyciłem tubkę i ruszałem nią do tył i do przodu z marnym efektem. Penis puchł na ile pozwalało mu ciasne więzienie, a ja załamany ubrałem się i zszedłem na dół. Szedłem powoli ze spuszczoną głową jak zbity pies. Na stole stały półmiski z warzywami, wędlinami, chlebem.

- Siadaj Maciuś. Zjedz dużo, bo do południa będziemy pracować w ogródku.

Wydawała się w ogóle nie pamiętać tego co przed chwilą miało miejsce. Siedziałem żując powoli kanapkę, wsłuchując się w raport pogodowy z radia. Najbliższe tygodnie mają przynieść najwyższe temperatury od lat w tym regionie. Żar będzie się lał z nieba.

- To ciekawe. Z reguły lipiec bywa u nas deszczowy. - Skwitowała babcia jak gdyby nigdy nic popijając przeżuwaną kanapkę herbatą. - A ty czemu nic nie jesz? Nie smakuje ci wędlina? Może spróbujesz miodu?

Postanowiłem wziąć babcię na litość. Nie byłem już zły, a załamany. Czułem jak jaja puchną mi z każdą chwilą trzymania tego dziadostwa na sobie.

- Boli mnie.

- Nawet nie myśl, że ci to ściągnę.

- Kiedy mnie naprawdę boli babciu.

- Uwierz mi, to dla twojego dobra. Powinieneś zachować czystość jak prawdziwy mężczyzna. Do ślubu. Dotykanie się tam samemu, albo uprawianie przedślubnego seksu to nic dobrego.

- Co? Mam to nosić do ślubu? - Zatkało mnie totalnie.

- To zależy od ciebie. Teraz jesteś uzależniony od tej przyjemności i twoich świństewek w telefonie. Ale z czasem ci przejdzie. Zobaczysz. Za miesiąc nawet nie będziesz pamiętał o tym, że twój ptaszek rośnie. Wtedy uwolnisz się od swojego nałogu.

Patrzałem na nią jak na jakiegoś pojebańca. Bałem się tego miejsca. Stało się moim więzieniem z psychiczną staruchą na straży. Cały miesiąc w tym ustrojstwie. Nie wierzyłem jej. Żartowała.

- Naprawdę mam to nosić cały miesiąc?

- Aż twoje chore pragnienie się nie wyciszy.

- Żartujesz.

- Nie Maciek. Nie żartuję. Tak trzeba. Takie są zasady w naszej rodzinie. Przed tobą rycerzyka nosił twój tatuś. Mama podarowała mu go, kiedy ten zaproponował czy nie zostanie jego dziewczyną. Zdjęła mu go dopiero w noc poślubną, a całe jego zachowane męstwo wydało na świat piękny owoc miłości jakim jesteś ty.

Teraz mój mały aż się skurczył. Poczułem obrzydzenie.

- Co? Mój tata w tym chodził?

- Tak, a przed nim twój dziadek. Pamiętam jak ściągnęłam mu rycerzyka cztery lata po tym jak się poznaliśmy, w naszą noc poślubną.

- To jest chore.

- Teraz tak uważasz Maciusiu, ale kiedy spotkasz jakąś dziewczynę i się z nią ożenisz, wtedy mi podziękujesz.

Ścisnąłem „rycerzyka” udami. Schowałem twarz w dłoniach. Chciało mi się płakać.

 - No już. Dopij herbatę i idziemy do ogrodu.

- Dobrze. - Niemal załkałem.

W ogrodzie pracowaliśmy do południa. Przekopałem dwie grządki, pomagałem babci przesadzać kwiaty. O dziesiątej było już tak ciepło, że pot ciekł mi po rowie. Z przodu za to działa się masakra. Blaszany rycerzyk dusił mojego fiutka, czułem jak lepi się do jego ścianek od potu. Ring ślizgał się po spoconym worku i targał mnie za włoski. Parę razy przystawałem i drapałem się po kroczu z wyrazem bólu na twarzy, za każdym razem tak, żeby babcia to widziała. Ona jednak udawała że nic nie widzi. Kiedy moje prącie po raz setny nadymało się, aby przebić zbroje, a ja niemalże odchodziłem przy tym od zmysłów, babcia opowiadała mi o kwiatach, o robaczkach w ziemi, o tym jak strzec przed nimi roślinność. Po złości, kiedy nie widziała, wystawiłem rycerzyka na słońce i oblałem jej te kwiatki. Południe spędziliśmy na werandzie odpoczywając. Babcia opowiadała o jakichś pierdołach, a może i istotnych rzeczach, nie wiem. Skupiałem się na niej, ale w inny sposób. Wylegiwała się na swoim leżaku w białej, lekkiej sukience do kolan. Patrzałem na jej piegowate ramiona, na jej piersi leżące swobodnie na ciele, nieskrępowane stanikiem, na jej ciemne sutki tak dobrze widoczne pod materiałem. Zastanawiałem się czy ma na sobie majtki. Nie byłem w stanie jednak tego dostrzec. Po obiedzie ruszyliśmy nad jezioro. Siedziałem z babcią na kocu i przyglądałem się nastolatkom grającym w siatkówkę na plaży. Na pomoście, być może moje rówieśniczki, opalały się w dwuczęściowych strojach. Na ławkach, nieco dalej od brzegu, siedziały ich matki bez koszulek, kryjąc się w cieniu drzew. Czułem że zaraz rozerwę te blachy i kogoś zgwałcę. Na domiar złego babcia również postanowiła ubrać kostium dwuczęściowy. Muszę przyznać że jak na starszą osobę, świetnie leżał na niej stanik wiązany na kokardkę z tył szyi i majtki również na kokardki. Śliniłem się zerkając na nią. Sam miałem na sobie tylko luźne spodenki. Gdyby nie rycerzyk wszyscy z pewnością dostrzegliby mój ogromny namiot. Poczułem jak z główki coś mi wyciekło. Dziwne. Nie chciało mi się sikać, a nie poczułem orgazmu. Zresztą jak na spermę było tego za mało. Substancja ciekła powoli, wlewając się pod zbroję i czułem jak robi się tam ślisko.

- Idź na pomost. Poznaj nowych przyjaciół. Wskocz do wody.

Babcia rzuciła mi te kilka komend spod słomianego kapelusza. Do dziewczyn nawet nie zagadałem, mimo że się do mnie uśmiechały. Zerkałem tylko na nie ukradkiem, a właściwie na to co krył materiał między ich udami. Wskoczyłem do wody. Przepłynąłem pod pomostem aż do boi. Ratownik coś tam na mnie gwizdał, ale miałem go w dupie. Chciałem się odciąć od wszystkiego. Nie myśleć, chociaż przez chwilę nie myśleć o seksie. Gwizdek pajaca w pomarańczowej koszulce był coraz bardziej natarczywy. Podniosłem głowę i zerknąłem na niego. Okazało się, że wcale nie na mnie gwizdał. Po drugiej stronie pomostu ktoś się topił. Ruszyłem szybko w tamtą stronę nim ratownik w ogóle podjął jakiekolwiek działanie. Już słyszałem jej kaszel i ciche, przerywane „pomocy”. Dałem nura i po chwili wynurzyłem się z piękną brunetką nad tafle wody. Oczy miała przymknięte, chyba nie do końca wiedziała co się wokół niej dzieje. Począłem płynąć z nią do brzegu, ale bliskość jej ciała sprawiła że zacząłem odchodzić od zmysłów. Nie mogłem się powstrzymać. Wymagało to trochę trudu, ale jedną ręką zjechałem w dół jej brzucha, pod jej bikini. Poczułem drobne włoski, dwie fałdki. Wsadziłem między nie palca. Gdybym miał jeszcze chwilę, jeszcze minutkę. Niestety. Cały brzeg jeziora na mnie patrzał, z moją babcią na czele. Wywlekłem syrenkę z wody, chciałem już zacząć usta usta, ale dorwał się do niej ten pierdolony gwizdek i sam to zrobił. Wszyscy patrzyli na mnie jak na bohatera. Przybiegła do mnie nawet matka uratowanej. Prawie płakała. Babcia uśmiechnęła się szeroko, a ja patrzałem jak rośnie jej biust przy wdechu. W tym stroju jej cycki nawet tak nie wisiały. Dziewczyna zaczęła kaszleć. Chwilę później stała już w ręczniku. Ratownik prawił jej jakieś morały.

 - Ty tylko gwizdać umiesz. Nic więcej. - Rzuciłem mu z pogardą. - Babciu chce już do domu.

Nie powiem, cała ta sytuacja sprawiła, że na trochę zapomniałem o moim palącym podnieceniu, chociaż palca, którego zapuściłem w głąb dziewczyny wąchałem ukradkiem do wieczora. Pierwszy raz dotknąłem cipki. Ale to mi nie wystarczyło. Chciałem więcej. Mój rycerzyk znowu spęczniał, a jaja aż zabolały od nagromadzonego w nich ciśnienia. Babcia zadzwoniła nawet do rodziców, aby mnie pochwalić, jednak waliło mi serce zważywszy na to, co jeszcze mogła im powiedzieć. Przyszedł czas na kolację, a po kolacji czas na kąpiel. Babcia umyła się pierwsza.

- Kiedy się już umyjesz, zawołaj mnie.

Zastanawiałem się jak mam umyć sobie przyrodzenie, skoro jest zapuszkowane. Po to właśnie przyszła babcia. Kiedy ją zawołałem weszła do łazienki w zwiewnej koszuli nocnej z kluczykiem w dłoni.

- Siadaj na krawędzi wanny.

- Babciu kiedy ja sam...

- No na pewno. Nie mam do ciebie zaufania. Siadaj pod ścianą.

Ze wstydem wynurzyłem się z wody i rozłożyłem nogi przed babcią. Pokiwała tylko głową widząc mojego czerwonego, spuchniętego grzyba, z którego sączył się płyn. Zdjęła kłódkę i ucisk wokół jaj ulżył.

- Nie przejdzie przez otwór w tym stanie. Chyba znowu będziemy musieli polać wodą.

Babcia zastanawiała się tak na głos, próbując utrzymać w dwóch palcach moją śliską główkę, a ja płonąłem ze wstydu, że siedzę nagi przed babcią, a jej dotyk sprawia że nadal mi stoi. Czułem jak piekły mnie policzki.

- No dalej Maciuś no, zrób to dla babci. No jeszcze trochę, no. O tak. Zuch chłopczyk.

Babcia mówiła to do mnie, polewając moje krocze zimną wodą, a ja myślałem, że od tych słów strzele jej nasieniem w twarz. W końcu udało się go uwolnić. Leżał malutki, skurczony, na skurczonych jajkach, a babcia przystąpiła do mycia. Namydliła obie dłonie i jedną zaczęła masować moje jądra, a drugą delikatnie ściągnęła napletek i mydliła mojego grzyba. W ułamek sekundy wszystko stało się ogromne. Ona jednak jakby nie zwracała na to uwagi. Jeździła opuszkami namydlonych palców po jądrach, zaciśnięta dłoń ślizgała się po kamiennym drągalu od nasady, aż po czubek czerwonej główki. Czułem jak mydło miesza się z moim śluzem. Rumieniec z policzków nie schodził. Babcia waliła mi konia, a ja czułem jak nadchodzi najpotężniejszy wytrysk w moim życiu. Odchyliłem głowę do tył.

- Ooo tak... - wyrwało mi się.

- Nawet nie myśl, że robię to dla twojej przyjemności. To dla zachowania higieny Maciek.

- Ooo babciu, ja zaraz oooo... O!

W jednej chwili puściła moją pałę i chwyciła ją dwoma palcami u nasady. Kciuk prawie że wbij się w mojego fiuta nieco nad jądrami. Uczucie nadchodzącego orgazmu zastąpił potworny ból.

- O! Ała! To boli.

- Doigrałeś się. Gdybyś sobie nie wyobrażał, że babcia robi dobrze twojemu ptaszkowi, to by do tego nie doszło.

- Ał...

- Widzę że rycerzyk trochę poszarpał ci włoski łonowe. Będę musiała cie wygolić.

- Co?! Kiedy ja nigdy...

- Spokojnie. Zaufaj mi. Znam się na rzeczy. Sama robię to regularnie, spójrz.

Babcia jakby chciała mi udowodnić, że jest profesjonalistką w tej dziedzinie, zadzierając suknię i odkrywając swoje gładkie łono. Zauważyłem nawet odstające wargi sromowe. Trwało to może chwile, ale od tego widoku znowu chciało mi się trysnąć, tym bardziej kiedy babcia ściskała moje jaja, aby przejechać po nich maszynką. Podniecenie sięgało kilkukrotnie zenitu, także albo kończyło się ściskaniem mojego członka, albo zimnym prysznicem. Nie udało mi się dojść tego dnia. Na koniec czułem się, jakbym znów miał kilka lat, kiedy ring rycerzyka przejeżdżał po mojej mosznie. Czułem niezwykłą delikatność i miękkość.

- Ach Maciek, Maciek. Ciężko widzę nasze wieczory, jeżeli co chwilę będzie ci się zbierało na wytrysk.

- To nie moja wina.

- Wytrzyj się, ubierz piżamkę i choć. Czas na bajkę.

Nie pamiętam o czym była bajka, bo w głowie miałem obraz cipki mojej babci, która w czasie wieczornej lektury była na wyciągnięcie ręki. Na palcu ciągle czułem dotyk cipki dziewczyny z jeziora, a w rycerzyku miałem pełno śluzu, który lał się nieprzerwanie. Śniło mi się jak na plaży jeziora wsadzam w cipkę mojej babci palce przez odchylony na bok strój kąpielowy. Później odwiązuje wstążki i obnażam jej łono i piersi. Wszyscy na nią patrzą. Ona jęczy z podniecenia i ze wstydu. Głowę ma schowaną pod słomianym kapeluszem. Ja wstaję i stoję nad nią ściągając spodenki. Widzę spojrzenia tych matek i ich pociech z pomostu, tych siatkarek plażowych. Pożądanie w ich oczach, języki śliniące usta. Mają apetyt na mojego fiuta. Jest ogromny. Patrzę na niego, a w tle widzę nagą babcie Karolę, z twarzą pod kapeluszem. Z czerwonej żołędzi kapią na nią krople nawilżacza.

- Dziś jest tylko twój. Niech patrzą. Niech patrzą jak będę ciebie rżnął.

Padam na kolana przed jej miednicą. Podrywam jej uda do góry, łydki zarzucam sobie na ramiona. Zanurzam łepek w tych sterczących, starych wargach. W środku aż mlaska. Jej głęboki oddech i cichy jęk.

- Patrz na mnie. Chce żebyś na mnie patrzała ty suko!

Zrywam ten jej kapelusz z twarzy. Czerwone policzki przecinają łzy. Pcham pierwszy raz i od razu do końca.

- Aaaa!!! - Wydziera się z niej tępy wrzask.

Tkwię w niej cały. Nie mam ochoty wychodzić. Cofam tylko trochę i znowu dobijam do końca. Krzyk już trochę cichszy. Słyszę dookoła siebie głosy aprobaty, jak wtedy gdy uratowałem tą dziewczynę, oraz jęki rozkoszy. Pcham ją już w równym tempie, z wolna przyspieszając.

- Patrz na mnie ty kurwo!

Sam nie wiem co robię. Policzkuje ją. Otwiera zapłakane oczy. Ta same, które odziedziczyła po niej moja mama. Ale mnie to nie obchodzi. Patrzy błagalnie. Szepcze słowa w momentach, gdy się wycofuję, na chwilę przed wepchnięciem.

- Ma-aciuś... Pro-oszę... Prze-estań...

To mnie podnieca. Czuję jak kamienieje do bólu. Opadam dłońmi na jej rozlane cyce, sapie szybko w rytm pchania. W końcu czuję nadchodzący wytrysk. Wychodzę z niej w ostatniej chwili, łapię za śliską skałę i walę. Walę sobie na nią. Uwalniam tak długo trzymane nasienie. Cały stres, napięcie, ból moich jaj. Wszystko to zalewa ją strumieniami. Tryska na jej białe włosy, na jej zapłakaną twarz, na lekko otwarte usta. Spływa do buzi, cieknie po sutkach, zalewa pępek, a ja wyciskam na nią ostatnie krople mojego boskiego nektaru i obserwuję ją. Moją babcię w moich nieczystościach. Budzę się raptownie przepocony w łóżku. W pokoju już jasno. Babcia właśnie otwiera okno.

- Przyśnił ci się koszmar?

- Tak.

- To pewnie przez to, co się stało na jeziorze. Wstawaj. Wywieszę koc... ojej.

Babcia zerwała ze mnie okrycie, a ja zauważyłem, że spodnie piżamy zsunęły mi się do połowy. Na spuchniętych jajach leżał jak zwykle mój rycerzyk, a z jego ogromnej czerwonej główki ciągnęła się nitka spermy, wprost na moje udo z którego rozlała się ciemną plamą na moją piżamę i prześcieradło. Szybko zaciągnąłem spodenki i poczułem, że jestem cały w spermie, jak babcia z mojego snu.

- Ojej... Nie Maciuś. Nie zakładaj tego. Nie... Lepiej się rozbierz. Idź się umyj. Ja to posprzątam.

Tak właśnie się zaczął dzień trzeci mojego pobytu u babci – od sprzątania po obfitej polucji. Zawstydzony najgorzej na świecie zszedłem na śniadanie, czerwony na twarzy jak rak wyjęty z wrzątku, musiałem słuchać wykładu o tym, czym są nocne zmazy, że już staje się mężczyzną i że to jedyny tolerowany przez moją babcię sposób na pozbywanie się nadmiaru nasienia. Parsknąłem śmiechem na myśl o tym, że najpierw ja we śnie patrzałem na nią z góry, całą w mojej spermie, a później ona naprawdę widziała mnie całego w spermie. Już tylko mogłem się z tego śmiać. Następne dni właściwie były niekończącym się pasmem kontrolowania moich erekcji podczas mycia i niekontrolowanych wytrysków podczas snu. Temperatura naprawdę osiągała rekordy, to też babcia stwierdziła, że ze względów na mój niebywały nadmiar męskości będę spał nago.

- I tak zawsze rano jesteś cały ubrudzony, więc niepotrzebnie brudzić jeszcze piżamę i koc, skoro jest tak ciepło.

Super. Już i tak bardziej się mnie nie da upokorzyć. Chyba tylko rozkaz chodzenia nago po domu i okolicy byłby gorszy. Z czasem wstyd zaczął znikać, jak również przeświadczenie o tym, że Karola jest moją babcią. Nie byłem już czerwony, gdy zmagała się z moim fiutem podczas wieczornych kąpieli. Wręcz przeciwnie. Z całych sił się napalałem, aby jak najszybciej trysnąć. To mogło stać się w jej rękach, na jej twarz. Obojętnie. Chciałem żeby to zobaczyła. Mimo że sam od dawna tego nie widziałem. Karolina była jednak bardzo ostrożna i doszła do perfekcji w myciu mojego drąga. Robiła to tak szybko, że po zimnym prysznicu nie zdążył do końca powstać, kiedy mówił „gotowe” i szybko pakowała go w rycerzyka. Widziałem, że zaczęła się wstydzić, ale nie wiedziałem dlaczego. Być może widziała to w moich oczach. Coraz częściej patrzałem na nią jak podczas moich nocnych rozkoszy – z pożądaniem w oczach. Dwa razy próbowałem ją podejść. Raz w trakcie higieny moich genitaliów wstałem, bo stwierdziłem, że nogi mi ścierpły. Zrobiłem to tak niespodziewanie, że sztywne prącie niemal obiło się o jej policzek. Patrzałem na nią z góry, jak tam siedziała. Z moim fiutem przy twarzy. Poderwała się momentalnie.

- Maciek, co to ma znaczyć!

- Nogi mnie bolą od tego rozkroku. Możemy dokończyć na stojąco?

Widziałem jej zmieszanie na twarzy. Ten wstyd.

- No... dobrze.

Było jej wstyd, bo pomyślała, że ja, jej kochany wnuczek, chce podać jej pałkę do buzi. Brawo Karolciu! O to mi właśnie chodziło! Następnym razem przed pójściem spać uchyliłem okno. Obudziłem się w nocy jeszcze przed finałem pięknego snu, w którym pierdolę Karolinę od tyłu między grządkami w jej ogródku. Wszedłem nagi do jej sypialni. Spała bez przykrycia. Przez moment mogłem podziwiać jej ciało w nocnej sukience nim się obudziła.

- Maciek? Co tu robisz?

- Zimno mi u siebie. Mogę spać z tobą?

Leżała chwilę w ciszy. Chyba rozmyślała. Nie widziałem jej twarzy.

- Zaczekaj u siebie. Przyniosę ci koc.

Nie udało się. Ale i tak słyszałem to w jej głosie. Wstyd zmieszany z lekkim przerażeniem. Chciałem jeszcze bardziej podkręcić atmosferę pytaniem: „Nie chcesz spać ze swoim wnusiem w jednym łóżku?”, ale wiedziałem, że to mogłoby być przegięcie. Karolina po prostu nie chciała obudzić się oblana moją spermą. W trakcie jednego z naszych pobytów nad jeziorem, gdy pożerałem akurat Karolkę wzrokiem, nawinęła się dziewczyna, która być może dzięki mnie ciągle żyła. Wyrwała mnie z transu. Karolcia wcierała właśnie olejek UV w lewe udo i już niewiele brakowało, aby jej srom wydostał się niechcący spod materiału bikini. Uwielbiałem gdy to się działo. Mimo dużych okularów przeciwsłonecznych i słomianego kapelusza na głowie widziałem jej zakłopotanie na twarzy, gdy ukradkiem starała się wcisnąć wielkie wargi z powrotem pod majtki.

- Cześć, jesteś Maciek?

- Tak. Cześć. - Podniosłem się.

- Wiesz, niewiele pamiętam jak to się stało, kiedy mnie uratowałeś. Miałam zamiar dopłynąć do boi, ale po drodze złapał mnie skurcz. Nigdy mi się to nie zdarzyło... Chciałam podziękować.

- Nie ma sprawy. Gdybyś jeszcze kiedyś chciała tonąć, daj znać. Skocze za tobą choćby w ocean.

Nie miałem pojęcia skąd mi się wziął ten tekst. Już miałem gryźć się w język, ale uśmiechnęła się. Odpowiedziałem jej uśmiechem.

- Maciuś. Może zaproś koleżankę na lody. Przy plaży jest przecież budka. - Podała mi dychę.

Zerknąłem z zapytaniem w stronę budki. Skinęła z uśmiechem. I ruszyliśmy.

- Mogę cie o coś zapytać?

- Pewnie. - Odparła zajmując kolejkę.

- Jak masz na imię?

- Ach no tak! Przepraszam! Jestem Martyna.

- Miło mi.

Zaczynał się trzeci tydzień pobytu u babci, a ja w końcu zacząłem żyć tym miejscem. Głównie dzięki niej. Martyna była ode mnie nieco niższa, w moim wieku. Miała długie ciemne włosy, czarne oczy. Była zajebistą dupą. Cycki co prawda miała jeszcze małe, ale nadrabiała to naprawdę jędrną i krągłą pupą. No i ta jej cipka. Ilekroć się z nią spotykałem, zawsze przypominał mi się dotyk jej płatków. Martyna podobnie jak ja przyjechała tu do swojej rodziny, a konkretnie do cioci. Miała spędzić tu całe wakacje. Szczerze jej współczułem. Mieszkała w Poznaniu. Uprawiała różne sporty, ale przede wszystkim pływała. W tydzień wiedziałem o niej chyba wszystko, podobnie jak ona o mnie. W końcu miałem coś więcej do roboty jak tylko szukanie okazji do spuszczenia się na Karolę. Całymi dniami zwiedzaliśmy okolicę, biegaliśmy, pływaliśmy, graliśmy w siatkę na plaży. Wieczorami spotykaliśmy się nawet na imprezach, gdzie Martyna uczyła mnie tańczyć. Mimo tego wszystkiego ciśnienie w moich portkach wcale nie zmalało. Wręcz przeciwnie. Karolina musiała obchodzić się z moim kroczem jak z jajkiem. Preejakulat lał się z członka, a Karolcia polewała go z góry żelem i oblewała zimną wodą. Rano i tak wszystko było w spermie. Sny o Karolinie ustępowały miejsca obrazom, na których rżnę Martynę we wszystkie możliwe otwory, bądź występowały razem. W moim ulubionym śnie na plaży, gdzie rżnę Karolę przy wszystkich, zaczęła pojawiać się moja brunetka. Opadała na czworaka przed moją staruszką i wypinała się w moją stronę pupcią. Lizała uparcie niechętną babcię, w końcu wciskała jej język do ust, a ja na zmianę rżnąłem wszystkie cztery dziurki, do których miałem dostęp. Strzelałem z reguły w cipę Karoliny i patrzałem jak Martyna wszystko z niej wylizuje. Nadszedł ostatni tydzień mojego pobytu u babci. Chciałem go spędzić możliwie najbliżej Martyny, ale najgorsze było to, że ona też chciała spędzić go możliwie najbliżej mnie. Całowaliśmy się, przytulaliśmy. Nadszedł moment, w którym pozwoliła mi dotknąć swojego biustu. Poczułem jej dłoń na brzuchu, jechała coraz niżej. Kutas płonął, ale kiedy dotarła do brzegu spodenek przerwałem. Przeprosiłem ją. Byłem zdenerwowany. Udawałem, że nie jestem jeszcze gotowy. Ona chyba była trochę zawiedziona, trochę zaskoczona, ale koniec końców powiedziała, że to rozumie. Przyznała że jest dziewicą i bardzo jej się podobam. Też przyznałem się jej, że nie byłem jeszcze z żadną dziewczyną i gdyby to było możliwe to chciałbym, żeby ona była tą pierwszą. Obróciłem nasze pożądanie w romantyczną chwilę, dzięki czemu udało mi się uniknąć zbłaźnienia. Musiałem jednak coś wymyślić. Po raz pierwszy od prawie miesiąca naprawdę potrzebowałem dostępu do swojej pały. Zniszczenie kłódki raczej nie wchodziło w grę. Karola mogłaby się wściec i nie wiem co by z tego wyszło. Potrzebny był kluczyk. Kiedy była w ogródku, zakradałem się do góry. Szukałem w jej pokoju. Było tam wiele pozamykanych na klucz szkatułek, a kompletnym zaskoczeniem była drabina stojąca zaraz za drzwiami, prowadząca do klapy w suficie. No tak. Poddasze jest dość wysokie. Na pewno musi być tu strych. Wspiąłem się po szczeblach. Niestety. Wejście było zamknięte na klucz. Kiedy zszedłem z drabiny, o mało co nie było to zejście na zawał.

- Tego szukasz? - Karolina machała kluczem do rycerzyka, przez który przewlekła sznurek wiszący na jej szyi. - Wiem że bardzo zżyłeś się z Martyną i być może jest to coś więcej niż przyjaźń, ale uwierz mi Maciusiu. Tak naprawdę ani ty, ani ona nie chcecie stracić dziewictwa przez wakacyjną miłość.

Postanowiłem zagrać na jej zasadach.

- Ale ja ją kocham! I ona mnie też. Pobierzemy się najszybciej jak się da, więc dlatego potrzebuję tego klucza.

- Maciek, Maciek... - Karolina pokiwała głową pobłażliwie. - Testosteron uderza ci do głowy, hormony buzują, lato, młoda piękną dziewczyna. Uwierz mi, że w jej ciele dzieje się dokładnie to samo. Ile się znacie? Półtora tygodnia? To chyba ciut za wcześnie, nieprawdaż? Tak przynajmniej kilka lat. Nie dostaniesz klucza.

- Muszę go mieć!

- Nie dyskutuj ze mną Maciek! Koniec, kropka!

Wściekły zrobiłem kółko po pokoju, po czym wyszedłem z niego wrzeszcząc. Ochłonąłem dopiero nad jeziorem w objęciach Martyny. Widziała, że coś mnie trapi, ale nie powiedziałem jej co, chociaż przez chwilę myślałem, że powiem jej o wszystkim. Łącznie z tym, że przez moją durną babcię byłem tak napalony, że obmacałem ją w trakcie wyciągania z wody.

- No co się dzieje Maciek? Hm?

- Ach... Chciałbym ciebie o coś zapytać. Mogę?

- Oczywiście kochanie.

- Chciałabyś być moją dziewczyną?

- Co to za pytanie? Przecież jestem twoją dziewczyną głuptasie. Przecież jesteśmy razem, tak?

- No tak... Ale tak wiesz. To się w końcu skończy. Nasz pobyt tutaj. Ja wrócę do siebie, ty do siebie. Co wtedy? Wtedy też będziemy razem.

Martyna milczała przez chwilę.

- Wiem o co chodzi. Ale będziemy się spotykać. W końcu nie mieszkamy od siebie tak daleko. Poza tym jest Skype, Facebook...

- Martyna, zapytam wprost. Kochasz mnie?

Odwróciłem się w jej stronę. Jej szeroko otwarte oczy obserwowały moją poważną minę.

- Bo ja ciebie tak. Bardzo ciebie kocham.

- Och Maciuś mój!

Całowaliśmy się na pomoście, a potem długo rozmyślaliśmy jak utrzymać nasz związek po powrocie z wakacji. Padło chyba tysiąc pomysłów i kiedy mieliśmy się wymienić numerami telefonów przypomniało mi się, że babcia mi go zabrała. Szybko skoczyłem po niego do domu.

- Już ci przeszło?

- Tak babciu, przepraszam. Masz rację, ale teraz naprawdę potrzebuję mojego telefonu. Chcę wymienić się numerem z Martyną, a przecież przy niej nie włączę tego co tam mam.

- I tak nie masz jak zrobić z tego pożytku. Trzymaj. - Puściła oczko. - Ale wracaj poźniej na kolację. Musimy porozmawiać.

- Dobrze.

Teraz ja zabrzmiałem tak jak ona, kiedy wystartowałem z pytą do jej buzi. Okazało się jednak, że nie mam się czego bać.

- W piątek planuje tu małą imprezkę. Przyjdzie do mnie parę moich koleżanek z okolicy. Widziałeś je kilka razy, jak byliśmy w sklepie. Posiedzimy pewnie do późna, także w piątek będziesz musiał przyjść trochę szybciej, żebym mogła ci umyć. Zostawię ci też koc i piżamę.

- Dobrze, rozumiem.

- Rodzice będę w niedzielę koło południa, także obiecuje że całą sobotę będziesz mógł spędzić z Martyną.

Tydzień zleciał szybko i aż nie chciało mi się wierzyć, że to już prawie równy miesiąc jak nie wale konia. Kiedy w piątek siadłem jak zwykle na brzegu wanny, a Karolina zaczęła mydlić worek i pytę, postanowiłem o tym porozmawiać. Zbliżał się w końcu czas rozstania z pasem cnoty.

- To już prawie miesiąc babciu. Miesiąc w rycerzyku.

- Tak wnusiu.

- Miesiąc temu mówiłaś, że nie będę nawet pamiętał jak rośnie mi ptaszek. Tymczasem on ciągle jest duży, a ja nie mam na to wpływu.

- Tak jak mówiłam wnusiu. Jesteś młody, bardzo jurny, masz w dodatku dziewczynę, a ptaszki... no za młodu takie są że byle dotyk im wystarczy.

Zamilkłem na chwilę. Serce zaczęło mi bić. Nawet penis trochę sflaczał, dzięki czemu Karolinka jeszcze trochę go popieściła.

- To w niedzielę rano ściągasz mi rycerzyka?

Karola przerwała na chwilę mycie. Spojrzała mi w oczy, po czym znowu zaczęła go pucować.

- Nie.

- Co? Jak to nie? Nie rozumiem. Powiedziałaś że pod koniec miesiąca mi to ściągniesz.

- Maciuś, Maciuś. Spokojnie. Przede wszystkim nie powiedziałam że ściągnę ci rycerzyka za miesiąc, tylko gdy twoje chore pragnienie się wyciszy. A twoje pragnienie ciągle płonie. Naprawdę myślisz że jestem taka stara? A może taka głupia? Te wszystkie razy kiedy na mnie patrzałeś. Nie umiesz podglądać, zerkać ukradkiem. Gapiłeś się bezczelnie zawsze jak poprawiałam majtki na plaży, próbowałeś musnąć ptaszkiem moich ust. Na co liczyłeś? Że obryzgasz mnie swoim nasieniem? Że dasz mi nauczkę? Otwierasz okno w pokoju i chcesz się położyć ze mną, żeby się na mnie spuścić? Jesteś zboczony Maciek. Naprawdę zboczony... i to w stosunku do mnie.

- To wszystko twoja wina. Trzeba mi było tego nie zakładać. W życiu bym nawet na ciebie nie zerknął.

- Hola kawalerze. Już jesteśmy na ty? Taki siebie pewien jesteś. Gdyby nie rycerzyk, Martyna pewnie już byłaby w pierwszym tygodniu ciąży. - W tym momencie zapukał ktoś do drzwi. - Dobra, ubieraj się i do spania.

Wyszła z łazienki, a chwilę później witała się ze swoim koleżankami. Ja siedziałem do późna w swoim pokoju słuchając śmiechów i rozmów z dołu. Pań musiało być co najmniej z cztery i przynajmniej tyle samo butelek wina musiało pęknąć tej nocy. Siedziałem nagi na swoim łóżku. Śluz spływał po nabrzmiałych jajach. Krocze tak mnie bolało. Powinienem już spać i zalewać się spermą, śniąc o Karolci i Martynce. Właściwie to miałem się już kłaść, aby ulżyć sobie przez sen, kiedy na dole rozległ się rumor.

- Dobra dziewczyny, to na razie.

- Trzymaj się Karola! O! Władek już podjechał.

- Wejdziesz na górę po tych schodach?

- Nie martw się Irena!

- W razie czego śpij na stopniach! Albo wołaj młodego ha ha! Niech cie zaholuje do wyra!

Drzwi wejściowe trzasły. Zapanowała cisza, którą przerywały nierówne kroki Karoli. Chyba się zataczała. Była już na schodach. Raptownie cisza.

- Maciuś! Maaaaciuś! Choć, pomóż babci.

- Super kurwa, faktycznie muszę cie zatachać do wyra.

- Maciuuuuś!

- Idę babciu.

Była nawalona w trzy dupy. Ledwo dotarliśmy na to piętro. Prowadziłem ją pod ramię. Kiedy wprowadzałem ją do sypialni, moja ręka niechcący zjechała na jej pośladek. Ona tylko się zaśmiała.

- I co zboczuszku? Nie ubrałeś się? Aa... może to i lepiej. Znowu się cały obsikasz tą spermą.

- Spokojnie babciu. Pomogę ci się położyć.

Siadła na brzegu łóżka. Próbowała ściągnąć swoją koszulkę, ale jej nie szło. Pomogłem jej. Ściągnęliśmy ją razem, a pod spodem ukazały się dwa nieco obwisłe cycki, a między nimi klucz na sznurku. Myślałem że spuszczę się na sam widok. Przez chwilę nawet chciałem wyjść z pokoju, ale babcia mnie upomniała.

- A spo-oodnie?

- Już, już.

Położyłem ją na łóżko, poderwałem jej pupę do góry i ściągnąłem jej spodnie. Miała na sobie jeszcze tylko białe figi. Serce waliło mi jak oszalałe. Oto sen zmieszał się z rzeczywistością. Babcia leżała z zamkniętymi oczami. Ja klęczałem nad nią w rozkroku. Podniosłem klucz z jej piersi i przekręciłem zamek w kłódce. Kiedy ściągałem tubkę rycerzyka sam, czułem się naprawdę wolny. Pała stała w całej swoje okazałości, nawet większa odkąd ostatni raz sam ją dotykałem. Chwyciłem ją w dłoń. Poruszyłem raz. Gdybym to zrobił jeszcze raz, już by było po wszystkim, a ja tego nie chciałem. Przeciągnąłem Karolinkę na środek łóżka. Zaczęła mamrotać, kiedy ściągałem jej figi. Ukazała się jej cipka. W końcu mogłem się jej dobrze przyjrzeć. Wygolona. Ogromne wargi sromowe wystawały z dwóch nieco pomarszczonych fałdek. Dotknąłem jej. Taka delikatna. Taka gładziutka. Wsadziłem tam palca. Było zdecydowanie więcej miejsca niż u Martyny. Wsadziłem trzy palce. Coś tam zamruczała pod nosem. Rozchyliłem jej nogi. Nakierowałem błyszczącego grzyba. Sromy Karolci delikatnie się na nim zamknęły. To było cudowne. Musiałem się powstrzymywać przed spustem. Karolina mruczała, kiwała głową. Ja delikatnie objąłem ją w pasie, a później z całej siły wszedłem do środka.

- A-ach...

Karolcia zajęczała po cichu, a ja chwilę po niej przy drugim pchnięciu wręcz zawyłem.

- Ooooo! Och!

Czułem jak tłoczę w nią spermę. Ciecz ciekła i ciekła, a każda jej kolejna fala przeszywała mnie orgazmem jakiego dotąd nie doświadczyłem. Jęczałem przy każdym kolejnym uderzeniu, przy każdej kolejnej dawce plemników wstrzykiwanych w jej cipkę. Trwało to naprawdę długo. Kilkanaście razy dopychałem, wzdrygając się od orgazmu, czułem jak każdy strzał przepełnia jej szparę, aż pod koniec ciepły płyn zaczął wylewać się bokami, wprost na moje jaja. Nie czułem nóg. Nie mogłem się z niej podnieść. Dyszałem jej ciężko do ucha, a ona wysapała tylko.

- Ma-aciuś... dlaczego... och.

- To twoja wina. Nie trzeba było babciu. Nie trzeba było zamykać mnie w rycerzyku.

Położyłem ręce na jej piersiach, podniosłem się nieco, będąc ciągle w niej, zacząłem ją lizać, podgryzać, szczypać. Nie mogłem się powstrzymać. Znowu byłem twardy. Gotowy do działania. Zacząłem się ślizgać w jej piździe, taplając się we własnej spermie. Czułem jej mocny zapach. Tym razem trwało to chwilę dłużej. Babcia Karola również głośniej jęczała. Chyba nawet z podniecenia. Znowu się w niej zlałem, mimo że większość spłynęła po jej udach i moich jajach. Przy trzecim razie czułem jak jej cipka pulsuje. Nastąpił chwile po drugim i trwał nawet nie wiem ile. Pieprzyłem ją jak zwierze. Ciężko mi było dojść, chociaż wcale mi nie opadał. Ona zaciskała się na mojej pale, zaczęła lekko wierzgać.

- Och! Cokolwiek robisz babciu, nie przestawaj.

- A-ch! To ty! Prze-e-e-estań!

- Co?

- Prze-e-e-estań! Słyszysz! Ty maa-aały zbo-o-oczeńcu! Czekaj! Kurwa! Czekaj! Już ja ci dam! Aaaa! Ja zaraz! Aaaaaaa!

Groziła mi, płakała, a chwilę później doszła! Jej ścianki drżały, a mój fiut strzelił po raz ostatni. To był najlepszy orgazm. Po nim poczułem zaspokojenie. Poczułem jak mi więdnie. Jajka zmalały, poczułem zmęczenie i zadowolenie. Opadłem na babcię i zsunąłem się na bok. Leżeliśmy obok siebie, a biała flegma łączyła nasze krocza. Zmęczony i spełniony zasnąłem, słuchając jej łkania.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Lord Fapkins

Dajcie zać, jeśli się podoba. Jest pomysł na część drugą.


Komentarze

Pervert17/05/2017 Odpowiedz

Super! Kontynuuj, a najlepiej w opowiadaniu wyjeb tego rycerzyka w pizdu. Kluczyk gdzies zakop. Ale to tylko sugestia na początek opowiadania

Aalex2418/05/2017 Odpowiedz

Bardzo wkręciło mnie to opowiadanie i nie ukrywam bardzo dobrze się je czyta wręcz fascynująca lektura jeśli masz zamiar pisać część 2 nie mogę się doczekać

Co tu się stało XD

Detete26/05/2017 Odpowiedz

ZAJEBISTE!!!! Czekam na 2 część !!!

teofil2/01/2023 Odpowiedz

co to za chore gowno

M. Joda17/02/2023 Odpowiedz

Nie trzeba było babciu. Nie trzeba było zamykać mnie w rycerzyku.


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach