Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Prawdziwie Oswieceni Cz5

- Szybciej! Musicie się rozgrzać! Nie mogę pozwolić wam na przegraną!

Ósemka najzwyczajniej w świecie się darł. Wydzierał się w niebogłosy wszystko wokoło wibrowało od jego mocnego głosu w ogóle nie tracącego na sile mimo założonego na głowę czepka z komunikatorem. Idealne ciało nauczyciela w niemal lubieżnie obcisłym kombinezonie biegało na około basenu, w którym Etan wraz z resztą męskiej części swojej klasy się rozgrzewał. Deus zgodnie współpracując z nauczycielem prawie nie wprowadzał korekt do ich planu ćwiczeniowego wyświetlając minimalną liczbę komunikatów na małej wewnętrznej powierzchni jego okularów pływackich. Piętnaście długości i statyczne ćwiczenie ramion stojąc w wodzie sięgającej do piersi. Na razie Etan mocował się z tym pierwszym nieustannie poganiany przez Ósemkę.

- Już więcej nie mogę! – Wydyszał między potężnymi haustami powietrza Aron płynący na torze obok niego. – On nas zamęczy!

- Chciałeś gadać! – Odkrzyknął mu Etan równie, jeśli nie mocniej zdyszany. Przepłynęli dopiero siedem z zadanych piętnastu długości, a już nogi odmawiały mu posłuszeństwa. – Możesz mi powiedzieć teraz kiedy jeszcze jestem w stanie mówić!

- Nie! – Aron zaprzeczył szybko. – Musimy poczekać aż rozpocznie się gra! Deus jest zbyt uważny w czasie ćwiczeń zbiorowych!

               Etan się zastanowił niezwykle ciekawy o co tak właściwie chodziło. Co mogło być aż tak ważne, że musieli unikać nawet niepotrzebnego zwracania uwagi szkolnego komputera? Nie zdołał odpowiedzieć sobie na to pytanie, sprawa wyglądała coraz dziwniej. Dodatkowo prócz zżerającej go ciekawości zauważył kątem oka, że Zetar dotąd płynący obok swojego byłego chłopaka niespiesznie począł zmieniać tory przysuwając się do Arona! Ci dwaj na pewno coś razem kombinują!

               W istocie tak było. Płynąc kraulem tak zręcznie jakby urodził się w wodzie potężnie zbudowany Zetar po chwili spokojnie płynął już obok Etana zaczynał zaś ćwiczenia na drugim końcu basenu. Samo w sobie było to niezwykłym osiągnięciem. Deus co prawda nie monitorował aż tak dokładnie ich położenia jednak zazwyczaj jeśli ktoś omyłkowo skręcał i wpadał na innych rozświetlał okulary winowajcy na czerwono tak samo jak jego tor i wiadome było, że natychmiast powinien wrócić na swoje miejsce. Zetar jednak jakby niczego nieświadomy dosłownie na wyciągnięcie ręki rozchlapywał wodę tuż obok niego. Reszta ich klasy bez sprzeciwów zmieniała się z nim miejscem po kolei zupełnie jakby wszystko było zaplanowane.

               Tak niespodziewana bliskość Zetara niezwykle go zirytowała. Próbował jak mógł zignorować jego obecność jednak chłopak nieustannie co kilka wdechów kiedy to odwracał głowę w jego stronę by zaczerpnąć powietrza szukał go wzrokiem. Znowu, pomimo wcześniejszych prób pozbycia się przeklętego podniecenia dostał erekcji stając się o wiele mniej opływowy niż wcześniej nie umiał zrozumieć jakim cudem się to stało. Wyraźnie też zwolnił kiedy to woda natrafiła na jego wypukłe i sztywne kształty, które jak ze zdziwieniem się zorientował poprawiały wydatnie sterowność.

               Pierdolona elektronika! – było to jego pierwsze nieświadome przekleństwo w układnym, przesyconym zasadami dobrego smaku życiu. W tej sytuacji jednak doskonale oddawało istotę nieprzydatności nowoczesnej techniki stojącej naprzeciw wybuchowemu, pełnemu testosteronu dojrzewaniu chłopaków. Elektronicznie sterowane pasy kombinezonu się poddały. Ochraniacz wbijał mu się w żołądź coraz mocniej w miarę jak coraz dokładniej widział napięte mięśnie i żyły na ramionach Zetara nie umiejąc odwrócić wzroku. Woda słabo zasłaniała pięknie eksponowane pośladki teraz napięte i twarde jak kamienie. Dodatkowo podniecało go to, że najwyraźniej dokładnie golił się pod pachami, w ogóle był niesamowicie gładki. Tylko na brzuchu oraz nad przypominającym maczugę penisem zachował trochę włosów do tego wymyślnie ufryzowanych – przypomniał to sobie w ułamku sekundy znów widząc go skaczącego na nim kiedy to nabijał się na jego własnego huja niczym zaczarowany.

               Zbyt późno powstrzymał wyobraźnię i po raz kolejny ujrzał mimo wściekłego bólu nóg wizję. (Ósemka chyba zapomniał, że co po niektórzy z klasy ledwie raz w miesiącu mieli okazję pływać i naprawdę przegiął z taką rozgrzewką). Scena kiedy to po lekcji oboje wychodzą po drabince z basenu spleceni w uścisku miętosząc swe lśniące od wody, wrzące od podniecenia ciała w fontannie błyszczących w świetle jarzeniówek kropel wody, Zetar zaś w przerwach między soczystymi pocałunkami przepraszał go co chwila i nieustannie wyznawał gorącą miłość: kocham cię, kocham... jednocześnie powoli sięgając wielką, silną dłonią do jego twardego ...

- KONIEC! Do mnie, teraz ramiona! Sto krążeń!

Etan został brutalnie wyrwany z tej sceny i zatrzymał się z szarpnięciem uświadamiając sobie, że naprawdę od dawna się tak nie zmęczył. Zmęczenie połączone z bólem udzieliło się także sterczącemu jak maszt przyrodzeniu bowiem nie minęła chwila, a nieprzyjemny ucisk powodowany przez ochraniacz osłabł gdy wzwód ustąpił i penis ponownie sflaczał unosząc się leniwie w chłodnej wodzie. Chłopak z powodu zmęczenia dyszał i sapał jak starożytne „parowozy”, o których kiedyś czytał. W książce był dołączony plik dźwiękowy ujawniający okropny hałas jaki generowało to urządzenie podczas jazdy.

- Doskonale nam poszło?... Nie uważasz? – Aron ledwie stał w wodzie sięgającej im do piersi, właściwie to dryfował dysząc między każdym wypowiadanym słowem.

- Też tak myślę – oddyszał mu Etan dryfując ku majestatycznej postaci nauczyciela razem ze wszystkimi z klasy i z chyłkiem podążającym za nim Zetarem, który nic nie mówił jednocześnie wyraźnie trzymał się blisko ich obu.

- Powiesz mi wreszcie o co chodzi? – Spytał się dyskretnie Arona młócąc wodę ramionami i podejrzliwie wgapiając się w udającego, że nic nie widzi Zetara ćwiczącego po jego lewej.

- Nie. Czekamy aż zacznie się mecz.

               Etan ponownie zaklął w myślach i dopiero wtedy zorientował się co robi. Nieświadomie łamał zasady dobrego smaku wpajane mu od dzieciństwa! To nie do pomyślenia! Nie miał pojęcia jak mógł zmienić się aż tak od momentu poznania nieustannie przeklinającego Zetara. Przecież spotkali się ledwie kilka razy.. oczywiście nie licząc codziennych zajęć w szkole z resztą klasy. Na poważnie, kiedy nie musieli udawać kogoś kim nie byli rozmawiali ledwie parę razy.

               Minęło jeszcze kilka bolesnych sekund podczas których Ósemka nieustannie zagrzewał ich do walki wrzeszcząc i przekrzykując generowany przez nich hałas nim uświadomił sobie, że Zetar złamał swoje zasady Pure, a nie tylko ogólnie przyjęte normy społeczne. Te zasady – jak doczytał później – były niemal jak doktryna. Fanatycy potrafili zmienić swoje życie w piekło byle by postępować w zgodzie z tymi prawami. Spojrzał na Zetara.

               Chłopak zaś ponownie udał, że tego nie widzi. Wyprostował się jednak dodatkowo napinając fantastyczne mięśnie na rękach. Etan odwrócił się w momencie gdy nauczyciel wrzasnął STOP i rozkazał im odpocząć i przygotować się do meczu.

- Nareszcie! Ledwo mogę się ruszać! – Aron narzekał nieustannie dyskretnie ciągnął go za rękę. Zdziwiony Etan przyjmując jego grę robił dokładnie to samo, podobnie jak Zetar płynący za nim. Znaleźli się na uboczu jednak na tyle blisko aby nie było to podejrzane. Reszta grupy nie przejmując się niczym wrzeszczała i ochlapywała się wodą wychodząc z basenu i kierując się ku szafkom z wyposarzeniem.

- Musimy pozbyć się opasek.

               Etan pojrzał na wodoodporny pasek zatopionej w metalu elektroniki przypięty na nadgarstku, który to umożliwiał Deusowi na komunikację z jego kombinezonem i monitorowanie wyników. Skinął głową próbując nie okazać zdziwienia.

               We trójkę – wciąż ze stąpającym cicho za nimi Zetarem – dołączyli do reszty klasy już przebierającej w sprzęcie.

               Gra zespołowa w jakiej to mieli się siłować z drużyną Tamoru była odmianą znanego z archaicznych czasów hokeja podwodnego. Wprowadzono jednak kilka zasadniczych różnic tak jak aparaty tlenowe zmieniono też krążek na magnetyczną piłkę generującą specjalne pole przeciwdziałające oporowi jaki stawia woda oraz przyciąganiu ziemi tak dobrze, że gra stała się naprawdę szybka piłka śmigała w wodzie niemal nie zatrzymywana przez żadne siły. Aron już przytwierdzał do kombinezonu piankowe ochraniacze na uda i tułów mocowane na rzepy i rzucił komplet Etanowi.

- Dzięki.

               Etan ledwo zauważył gdy przyjaciel zerwał jemu oraz Zetarowi opaskę z nadgarstka i wręczył jednemu z uczniów. Stało się to tak szybko, że nie zdołał dostrzec kto dokładnie je zabrał. Ulotnił się w gmatwaninie opiętych kombinezonami ciał opływających wodą. Zgodnie z poleceniem założył maskę tlenową i ustanowił oddzielne łącze dźwiękowe z Aronem i Zetarem. Z hukiem na powrót wraz z resztą wskoczył do basenu.

- Tam – Zetar odezwał się po raz pierwszy brzęcząc w jego uchu za sprawą mikroskopijnego głośnika wszytego w czepek od wewnątrz. – Tunel techniczny.

               Etan pokiwał głową i korzystając z zamieszania kiedy to klasa miotała się w wodzie w radosnej zabawie i nikt nie zwracał na nich uwagi podpłynął do wąskiej szpary, w którą ledwo się zmieścił – była widocznie przeznaczona dla robotów. Tunel był jasno oświetlony i kilka metrów dalej woda wyraźnie się ociepliła spostrzegli też schody oraz jeszcze jaśniejszy prostokąt odcinający się od ciemnego sklepienia tunelu jakim przypłynęli.

               Wypłynęli w oślepiającą jasność, która okazała się lustrem wody łączącym się z dość dużym zalanym światłem pomieszczeniem. Na jego okrągłych ścianach wisiały uśpione, basenowe roboty naprawcze każdy oznaczony numerem oraz wiszące centralnie obok lamp na suficie potężne robotyczne ramię sterowane zapewne przez Deusa opuszczające je w razie potrzeby do wody. Aron wraz z Zetarem jakby byli już tu wcześniej na betonowej posadzce tuż obok uśpionych robotów leżały poukładane koce oraz inne urządzenia.

- Jak znaleźliście to miejsce? Nie wiedziałem, że istnieje! To o to chodziło? – Spytał z ekscytacją dotykając lodowato zimnego metalu, z którego odlany był jeden z robotów.

- Niestety nie. Zetar je znalazł ale tylko po to abyśmy mogli porozmawiać na osobności. Woda i beton zakłócają działanie mikrofonów nawet tych połączonych bezpośrednio z Deusem.

- Jak to? – Etan kompletnie zgłupiał, myślał intensywnie okrywając się dającym ciepło kocem ale na nic nie wpadł. Po co niby mieliby się ukrywać? Co ważniejsze, przed kim?

- Wytłumaczę za chwilę. Teraz jednak musimy jak najszybciej spalić twój implant medyczny, a to może zaboleć.

               Etan zamarł. Słyszał, że usunięcie implantu podłączonego do neuronów powoduje trwały paraliż ciała, a nawet obecna zaawansowana medycyna mogła sobie nie poradzić ze złączeniem rozerwanych i spalonych nerwów.

- Chyba śnicie! Co wam odbiło?! To może zabić! – Etan niemal wrzasnął.

               Zamiast odpowiedzi ujrzał jak oboje odklejają dotychczas niewidoczne okrągłe plastry na lewych przedramionach. Pod nimi ukazały się posmarowane maścią paskudne blizny już całkowicie zrośnięte. Nagle zrozumiał, że przynajmniej to co do tej pory wiedział okazało się nieprawdą. Nigdy nie słyszał aby ktokolwiek mógł się ruszać po usunięciu implantu medycznego.

- Na pewno to bezpieczne? – Wolał się upewnić nim pozwoli im to zrobić w końcu chodziło o to czy resztę życia spędzi jako warzywo – w najlepszym wypadku.

- Oczywiście – odpowiedział mu z pewnością w głosie Aron - W plikach Savina znaleźliśmy dokładne instrukcje jak usunąć implant nie niszcząc nerwów.

               Chwilę potrwało zanim Etan skojarzył, że mowa jest o jego tacie. Nim zdążył zaprotestować Zetar złapał go za lewą rękę i przytknął w odpowiednie miejsce przypominające narzędzie tortur urządzenie.

- Uwaga.

               Zetar nacisnął ukryte przełączniki zanim to słowo wybrzmiało chodź w połowie. Iskra wbiła się w skórę w ułamku sekundy spalając układy scalone implantu. Elektryczność przepłynęła przez całe jego ciało rozgrzewając je i docierając do każdego zakamarka. Pozbawione elektryczności pozostałości elektroniki ze zniszczonego implantu zostaną rozłożone przez jego organizm do nieszkodliwych produktów.

- AAAAAAA! CO TO BYŁO?! Nawet nie dałeś mi czasu żebym się przygotował!

               Etan wyrwał się i obmacał krwawiącą niewielką dziurę w przedramieniu krzywiąc się z bólu jak i obrzydliwego przypalonego smrodu, który z niej ulatywał. Czuł osobliwe ciepło w całym ciele, a szczególnie w… zamarł czując miękki pocałunek tuż obok rany. Mógłby przysiąc, że usłyszał „przepraszam” ale pewności nie miał bowiem głos był naprawdę cichy. Zrobiło mu się gorąco gdy uświadomił sobie, że Zetar jest tak blisko i dodatkowo pochyla się nad nim z czułością akurat w momencie gdy czuł jak penis zmarniały dotychczas z zimna i bólu podnosi się i zaczyna uciskać na ochraniacz obudzony po potężnym kopnięciu elektryczności, która to rozgrzała całe ciało do czerwoności.

Podniósł wzrok na Zetara, który jakby w ogóle nie przejmując się tym co zrobił z troską na twarzy i pewnością siebie smarował mu ranę maścią, która momentalnie usunęła ból i zastygła chroniąc rozcięcie przed powietrzem. Chciał zapytać co to miało znaczyć lecz zawstydził się widząc kątem oka lekki, pełen przyjaźni uśmiech Arona, który stał z boku i najwyraźniej czuł się trochę niezręcznie. Etan zaczerwienił się paskudnie zasłaniając lekko prawą ręką coraz bardziej widoczną wypukłość dziękując, że przyjaciel nie spoglądał niżej lecz patrzył się na jego twarz. Spróbował też wyrwać lewą rękę z lekkiego, pełnego uczucia i delikatności dotyku Zetara.

- Ekhem... – Aron odkaszlnął podchodząc niepewnie do nich i dopiero wtedy Zetar jakby otrzeźwiał i oderwał się gwałtownie przerywając smarowanie rany maścią upuszczając jednocześnie tubkę, a ta potoczyła się i w padła do wody. Nerwowo zerknął też na pulsujący kształt zasłaniany nieudolnie przez Etana i sam zaczerwienił się potężnie odwracając wzrok i łapiąc się za penisa, który co ciekawe najwyraźniej też od jakiegoś czasu nie był uśpiony.

- Tak … właśnie no.. – Bełkotał nagle tracąc pewność siebie i drżącymi palcami podał mu okrągły plaster. – Proszę…

               Oklejając ranę i stojąc bokiem do nich Etan. Owinął się szczelnie kocem zasłaniając krocze i wbił w nich pełne złości spojrzenie.

- Tłumaczcie się, już!

               Chłopacy nim odpowiedzieli także sięgnęli po koce jednak Zetar zrobił to zdecydowanie szybciej niż Aron. Już bezpiecznie schowani wszyscy usiedli pośrodku pomieszczenia i zaczęli się tłumaczyć. Etan nie wiedział co myśleć o tym co od nich usłyszał. Opowiadali na zmianę, a trwało to naprawdę długo, dość długo aby wszyscy spokojnie zdążyli wyschnąć zawinięci w koce. Pod koniec wyjaśniło się też, że nie było po co się śpieszyć.

- Muszę to zobaczyć. – Powiedział gdy Zetar na jego prośbę wklepał na ekranie konsoli wystającej z betonowej ściany naprawdę skomplikowaną serię kodów. Poczuł zazdrość i podziw. Zupełnie nie zrozumiał czemu miały służyć zawiłe ciągi znaków i symboli programowych. Ważniejszy był efekt, który mógł zobaczyć na własne oczy. Absolutnie wszyscy w szkole mieli znaleźć się w stazie.

- Chodźmy zatem. Pamiętaj jednak nie możemy dać się zauważyć możliwe, że wyślą techników… to co zobaczysz może być dla ciebie szok taki sam jak dla nas kilka dni temu.

               Etan kiwnął głową gdy także Aron wstał i zrzucił  z siebie już niepotrzebny koc przeciągając się po długim bezruchu. Etan jednak nie ruszył się z miejsca czując wciąż rozsadzającą erekcję.

- Emm… mam pewien problem…

Aron i Zetar z kamiennymi twarzami nie okazali zdziwienia pokiwali tylko głowami.

- Wiem – Aron uśmiechnął się. – Z nami było tak samo, skutek uboczny tego szczególnego rodzaju elektryczności. Nie przejmuj się. – Ręką pokazał aby Etan pierwszy wskoczył do wody. Chłopak z wahaniem zrzucił koc i założywszy ponownie maskę tlenową oraz czepek z komunikatorem wskoczył do tunelu, a za nim podążyli przyjaciele. Płynąc w chłodnej wodzie, która jak z zadowoleniem czuł powoli uciszała podniecenie usłyszał w uchu głos Zetara uświadamiając sobie, że lubi jego brzmienie:

- Zapewne już nikogo nie będzie w wodzie ale zachowajmy ostrożność nie wiem jak zareagowaliby technicy na naszą obecność.

- Dobrze, pamiętam.

               Rzeczywiście, chociaż mecz już dawno powinien trwać w najlepsze w basenie nikogo nie było, ostrożnie przepłynęli tuż pod powierzchnię wody. Przez falujące kształty ujrzał zamazane ciemne sylwetki na obrzeżach basenu jakby unoszące się nad ziemią co było niemożliwe. W końcu zdobył się na odwagę i lekko się wynurzył.

               Zamarł. Niczym truchła w rzeźni uczestnicy lekcji wisieli ze związanymi rękoma na długich łańcuchach zwieszających się z wysokiego sufitu. Wyglądali jakby spali gdyby nie to, że od czasu do czasu otwierali oczy i  rozglądali się aby po chwili znowu bezwładnie zwiesić się w kajdanach. Wszyscy byli nadzy, w różne części ciała mieli powbijane igły z jakimiś rurkami ciągnącymi się kilometrami po całym basenie. Etan zadrżał widząc, że plątanina kabli, rurek i igieł nie omija nawet miejsc intymnych, nie potrafił jednak spojrzeć na nie bliżej chodź uwięzione w przezroczystym żelu prącia w pełnym wzwodzie ustawione obok siebie jak na sklepowej wystawie przyciągały go jak magnes. Nie wiedział co o sobie myśleć gdy ponownie poczuł erekcję połączoną z uczuciem silnego napełnienia w jądrach. Na szczególnie masywnym łańcuchu ujrzał Ósemkę i do oczu napłynęły mu łzy, nie umiał zrozumieć jak ktokolwiek mógł się tak okrutnie zachowywać.

               Olśniewająco piękny nauczyciel wyglądał teraz jak wyrżnięta z wody ścierka. Mięśnie dotychczas idealne i pełne siły teraz zwieszały się z niego pozostawiając tylko naciągniętą za mocno, luźną skórę. Wyglądał jakby okrutne zabiegi pozbawiły go co najmniej kilkunastu lat życia. Nie umiał ominąć wzrokiem wciąż imponującego penisa mimo ogólnego zmarnienia jego organizmu. Do grubego niczym jego nadgarstek prącia przytwierdzono żelową konstrukcję ze zmyślnym układem siłowników i prętów - coś w rodzaju przenośnego Deox’a. Urządzenie nieustannie samo pracowało masując jego narząd i wysysając wraz z salwami spermy ostatnie soki z nauczyciela, które rurką płynęły w niewiadomym kierunku. Mężczyzna niemal nieprzerwanie był pogrążony w ekstazie, nieustannie strzelając nasieniem i otwierając nieprzytomne oczy co jakiś czas szarpiąc się na łańcuchach.

- Z nami też to robili?...  – Etanowi zrobiło się niedobrze szczególnie, że ciągle miał niebywałą ochotę się „spuścić”. Podłapał to słowo czytając w sieci, kiedy jeszcze chciał się przypodobać Zetarowi.

- Obawiam się, że tak. Jakbyśmy się postarali pewnie dałoby się wyszukać nagrania. – Zetar zdawał się mniej wstrząśnięty od niego tym co działo się wokoło jakby widział to wcześniej. Bliskość jego pokrytego gęsią skórką, muskularnego ciała stykającego się z nim wywoływało w nim coraz większe podniecenie.

               Etan drgnął nagle sobie coś uświadamiając.

- Teraz nas też mogą nagrywać? Nie powinniśmy się schować? – Zaniepokojenie było słuszne bowiem w całej szkole rozmieszczone były kamery, nawet na basenie. Rozejrzał się trwożnie szukając czarnych ślepi elektronicznych oczu.

- Włączyłem pętlę nie zobaczą nas. Jedynie mogliby się połapać jakby przyszedł jakiś technik. Wszystko jest zazwyczaj robione automatycznie technicy są wzywani jedynie jeśli coś się zepsuje więc nie powinno być problemów.

- Więc te operacje są cykliczne? Jeśli nikt z … „nich” nie wciśnie guzika zatrzymań nie będzie? – Dotąd nikt z ich trójki nie miał pojęcia kim są tajemniczy „oni”, którzy opracowali cały ten system dystrybucji produktów z ludzi – bo na nic innego to nie wyglądało.

- Z zapisów o ile dobrze zrozumiałem stazę włącza Deus w momencie gdy ciała większości obecnych w szkole mają wystarczające stężenie odpowiednich cennych substancji. Kiedy wszyscy stracą przytomność robotyczne ramiona podłączają te rury i igły, a … produkty są gdzieś przesyłane do piwnic. Savin nie miał dostępu do całej linii produkcyjnej więc to tylko przypuszczenia.

               Etan czuł się paskudnie. Deus dotychczas zawsze sprawiedliwy i stojący po jego stronie szkolny komputer był obrzydliwą sex-maszyną wysysającą spermę z młodych chłopaków… jego przyjaciół i znajomych, bał się pomyśleć co robi z dziewczynami… Jak to możliwe, że jego ojciec brał w tym jakikolwiek udział?

- Jak to się stało, że wpadliście na pomysł włamania się do Atosa? Pamiętam, że ostatnio dziwnie się zachowywał szczególnie podczas wizyty Arona w domu.

               Udał, że nie widzi konspiracyjnego spojrzenia jakie chłopacy rzucili sobie po jego pytaniu. Mógłby przysiąc, że Aron się zaczerwienił i skrzywił jednocześnie. Zetar zaś doskonale panował nad emocjami nic nie zdradzając.

- Tak właśnie było. – Odpowiedział mu Aron poprawiając kombinezon w kroku. – Podczas włamania dotarliśmy do prywatnych plików Savina z twoim imieniem, a stamtąd na opis całych procedur jakie były przeprowadzane w mieście.

- Coo?! To jest robione ze wszystkimi mieszkańcami? – Wprost nie mógł w to uwierzyć, ktoś na pewno powinien coś podejrzewać przecież zanik składników odżywczych z ciała wywoływał jakieś uboczne efekty, niemożliwe aby udało się to ukryć. Dopiero po chwili dodarło do niego co powiedział Aron… pliki z jego imieniem. Czy jego ojciec nagrywał wyuzdane, pełne erotyzmu sesje ejakulacji własnego syna?... Przeszedł go dreszcz – niemal zaczął się modlić do kogokolwiek – czy Zetar to widział… miliony razy przywoływał jego iluzoryczną wersję tylko po to aby ją porządnie wydupczyć. Nie miał pojęcia co sobie o nim pomyśli jeśli by to zobaczył.

               Zerknął na Zetara. Chłopak jednak niczego nie dał po sobie poznać i zamiast odpowiedzieć pokazał ręką na drabinkę – rzeczywiście, gdy stali tak kilka minut w zimnej wodzie zaczynali już drżeć z chłodu.

Gdy już wyszli ostrożnie z basenu, Etan szedł na końcu starając się ukryć wzwód, z zażenowaniem stwierdził, że jego chore podniecenie udzieliło się ich małej drużynie. Zetar prowadząc ich z czerwonym rumieńcem na twarzy nieustannie poprawiał swój opięty pływacki kombinezon przykrywając swego grubego członka ręką zaś Aron idąc obok Etana wcale się nie kryjąc przesunął penisa do góry wyjmując go spod nieprzyjemnego ochraniacza jąder. Chłopak widział jak Etan się mu przygląda gdy mocował się z ochronną plastikową miseczką i puścił do niego oko wzruszając ramionami. Etan jeszcze mocniej się zaczerwienił jednak w końcu przyznał się, że nic na to nie poradzi. Ostrożnie puścił potężnie odstającego penisa i podążył za Aronem w stronę szatni.

               W końcu zdyszani pełnym napięcia skradaniem się wpadli do pomieszczenia z prysznicami. Dopiero tutaj Aron odpowiedział na jego pytanie.

- Tak, całe miasto w tym siedzi. Dodatkowo nie znalazłem informacji o niczym innym jakbyśmy byli odcięci od reszty świata. – Etan nawet nie chciał w to uwierzyć, po prostu nie mogli być odcięci… chociaż właściwie nigdy nie słyszał o kimkolwiek kto wyjeżdżałby za granicę, to zadziwiające. Może rzeczywiście znajdowali się w jakimś chorym sex-ośrodku...

Zetar  przykucnął i odkręcił osłonę przewodów. Ponownie majstrując przy konsoli włączał kolejną pętlę w innej części korytarzy aby mogli bezpiecznie poruszać się po szkole. Chłopak wciąż był czerwony na twarzy jednocześnie potrzebował obu rąk więc porzucił nieudolne próby ukrycia swojego stanu i niczym już nie powstrzymywany Duży Zetar dumnie odchylił się i zapulsował.

Aron jak i Etan będący w identycznej sytuacji zgodnie z uporem wpatrywali się w ekran konsoli jedynie kątem oka widząc rozpraszający ich uwagę pulsujący kształt. Etan wolał nie myśleć jak obaj z Aronem wyglądają pochyleni nad Zetarem mając pełne wrzącej krwi penisy dokładnie na wysokości jego twarzy… zdawało mu się że chłopak co jakiś czas na nich spogląda jakby upewniając się, że nie jest odosobnionym przypadkiem.

Zetar zaklął gdy na wyświetlaczu pojawił się ostry czerwony komunikat ACESS DANILED. System Deusa stanowczo odmówił mu dostępu do czujników biometrycznych, dzięki którym mogli z wyprzedzeniem dowiedzieć się czy w szkole pozostał ktoś z pełnią świadomości. Wyrywając ze złością kable Zetar wstał prezentując się w pełnej okazałości. Szybko naprawił swój błąd lekko się garbiąc i odwrócił się w stronę ściany włączając dodatkową moc do elektrycznych pasów aby choć trochę zmniejszyć widoczność wzwodu. Chrząknął po pełnej podniecenia i oczekiwania chwili.

- Proponuję iść do piwnicy. Tam wszystko trafia i jest gdzieś wysyłane jeśli się dowiemy o co dokładnie tutaj chodzi może uda się jakoś to zatrzymać.

               Oboje z Aronem kiwnęli głowami zawiązując niepisaną zmowę milczenia. Wszyscy byli spoceni i naprawdę mocno podnieceni. Dokładnie nie wiedzieli dlaczego ale najzwyczajniej w świecie pożądanie ich rozsadzało. Mężnie i sprawiedliwie nie wgapiali się w wiadome miejsce.     

Zetar wyraźnie zaczął przewodzić ich niewielkiej grupie uderzeniowej co Aron przyjął jako naturalne zaś w Etanie wzbudziło to lekką zazdrość połączoną z ciepłem … ledwo o tym pomyślał natychmiast sobie zaprzeczył. Nie, stanowczo nie czuł się zakochany - no może trochę. Zgodził się, że w tym momencie z powodu podniecenia byłby w stanie się na niego rzucić ale z całych sił się powstrzymywał. Jednocześnie perspektywa jak go ochrania przed wszelkim złem otaczając męskim ramieniem i strzelając do wrogów wydała się kusząca. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że zapadła cisza i jest obserwowany przez dwie pary oczu.

- Och… tak. To dobry pomysł. – Powiedział pośpiesznie czerwieniąc się i wyrwał się do przodu aby zejść im z oczu. Przestań z tymi głupimi wizjami przyszłości! – upomniał sam siebie.

               Przemykali powoli nieustannie poprawiając penisy i unikając jak się dało kamer aby jak najmniej naruszać ich zapis. Po kilkunastu minutach dotarli do masywnych chronionych hasłem drzwi w mało uczęszczanej części szkoły, korytarz był jednak szeroki i przestronny. Ozdabiały go liczne sztuczne rośliny w wielkich donicach. Zetar gniewnie majstrując przy konsoli poddał się po kilku minutach gorączkowego stukania w klawiaturę.

- Nic z tego to czujnik biometryczny nie znamy…

               Zamek ożył przekręcając potężny rygiel i drzwi zaczęły się otwierać. Aron prawie wrzasnął ze strachu jednak Zetar zachowując zimną krew złapał ich obu i wepchnął za najbliższą donicę rozłożystej palmy sięgającą prawie półtora metra nad poziom podłogi. Etanowi niemal eksplodowało serce – tak szybko zaczęło bić. Prawie nie zwrócił uwagi na to co się działo przed nimi ważniejsze było to co rejestrowało jego ciało.

               Tkwił między Aronem i Zetarem. Oboje byli porządnie spoceni i emanowało od nich ciepło połączone z przyjemnym męskim zapachem. Wszyscy też byli całkiem umięśnieni, za mało aby nazwać ich muskularnymi ale ćwiczyli regularnie i wyglądali dobrze. Teraz właśnie te wyćwiczone mięśnie bardzo durzą powierzchnią się ze sobą stykały. Przed sobą czuł szerokie twarde plecy Zetara, który to ochronił ich przed wykryciem. Jego odstające pośladki niemal chwyciły między siebie ociekającego potem i śluzem penisa Etana, który umiejscowił się idealnie pomiędzy nimi w głębokim rowie. Jednocześnie naciągnięty do granic kombinezon przyjemnie ugniatał mu rozlane z powodu gorąca jądra. Z tyłu dokładnie na swoim tylnym wejściu, które teraz gdy kucał było rozwarte i luźne, poczuł masywną głowicę penisa Arona, który ściśnięty między nim a ścianą skamieniał nie mając gdzie się ruszyć.

               W całkowitej ciszy pragnąc zapaść się pod ziemię Etan poruszył biodrami poddając się niewidzialnej mocy pożądania karzącej mu tu i teraz zerżnąć wypiętego Zetara kucającego przed nim. Chłopak się spiął. Poczuł jak drętwieje i zaczyna ciężej oddychać. Etan lekko wciągnął brzuch sprawiając, że penis celował niego niżej i patrzył zafascynowany jak drąg odstający tak mocno jakby nie krępował go materiał napiera na odbyt chłopaka, w którym się zakochał. Był pewien, że niemożliwe jest doprowadzenie do penetracji szczególnie kiedy obaj byli w ubraniu – cienkim i bardzo obcisłym ale jednak ubraniu. Nie docenił jednak – podobnie jak Zetar – elastyczności tego materiału.

               Kombinezon czując, że nie może przeciwstawić się olbrzymiej sile penisa swojego właściciela postanowił rozciągnąć i rozluźnić sploty włókien i wyłączyć elektryczne obwody tak samo stało się przed Etanem oraz… za nim.

               Materiał stał się cienki jak jedwab i niemal przezroczysty dokładnie otoczył penisa i jądra Etana powlekając je niczym prezerwatywa – nieużywana już od wielu lat jednak wszyscy wiedzieli do czego służyła. Nabrzmiała główka lekko niemal rozkosznie miękko wskoczyła z mlaszczącym odgłosem w odbyt Zetara, którego kombinezon ustąpił i najwyraźniej całkiem się rozwarł tworząc otwór między włóknami. Etan sapnął gdy wsunął się bez żadnego oporu między śliskie od potu pośladki sunąc na spływającej ze szczytu jego penisa przezroczystej wydzielinie. Wszedł głęboko. Całkowicie zapomniał o świecie zewnętrznym zatapiając się w rozkoszy – pamiętał jedynie, że muszą zachować ciszę.

               Objął Zetara. Chłopak spięty i naciągnięty niczym struna rozmiękł jak masło pod jego dotykiem wypinając się mocniej. Etan poczuł jak i jego kombinezon nie wytrzymując aż takiego rozciągania i  otwiera się aby uniknąć rozdarcia. Już nic ich nie rozdzielało kiedy materiał spłynął z niego uwalniając penisa. Zetar opuścił głowę na jego ramię, Etan przybliżył usta do jego miękkiego różowego ucha i zaczął je ssać jednocześnie bardzo powoli poruszając biodrami.

               Przez sekundę poczuł coś dziwnego i Etan zamarł. Jakby świeży prąd powietrza na pośladkach przerywający parną i duszną, przesyconą testosteronem atmosferę za donicą. Dopiero cichszy niż powiew wiatru jęk dobiegający zza jego pleców i uczucie napierania czegoś niebywale śliskiego i wrzącego kazało mu z przerażeniem domyślić się co się stało. Zapomniał o Aronie. Jakże okropnym przyjacielem się stał. Bezwstydnie rzucił się i to w takiej niebezpiecznej chwili na swojego kochanka nie bacząc na niego! Tymczasem zaś jego najlepszy przyjaciel nie mając dokąd uciec, będąc jednocześnie w apogeum rozrywającej erekcji też poddał się podnieceniu niemal podając mu na tacy swoją męskość podobnie jak Etan uczynił wypinając się otworem w jego stronę.

- Prze… przepraszam… - Etan to usłyszał albo tylko sobie wyobraził, że to usłyszał. Skupiając się na … tylnych odczuciach potwierdziło się to czego się domyślił. Niemal cały żołądź Arona tkwił w jego ciepłym odbycie sprawiając … no właśnie co sprawiając?

               Etan nie mógł w to uwierzyć. Dawno temu kiedy jeszcze był dzieckiem dopiero co uczącym się używać Deox’a dowiedział się, że chłopak posiada prostatę i czasami możliwe jest doprowadzenie do orgazmu poprzez jej stymulację. Jednak gdy mając może dwanaście lat zdecydował się spróbować widok obsranego substytutu ogórka i przedziwne mrowienie we wnętrzu połączone z okropnym bólem jego małej dziewiczej dziurki kazały mu zapomnieć o tym raz na zawsze. Tym razem jednak czując pulsującą główkę penisa najlepszego przyjaciela i wypływające z niej co chwila krople wydzieliny w swoim wnętrzu poczuł ciepło tak wielkie, że rozlało się ono po niemal całym jego ciele. To ciepło spływając na jego własnego penisa zatopionego w Zetarze aż po same jądra rozgrzało go jeszcze bardziej i uczyniło jeszcze bardziej wrażliwym. Podobnie jak jego kochanek Etan oparł głowę na ramieniu wciąż skamieniałego ze strachu Arona.

- Nic… nic się nie stało … - wyszeptał i powoli rozluźniając mięśnie odbytu, poddając się temu niebywałemu ciepłu nadział się na niego jednocześnie wychodząc prawie w całości z dziurki Zetara. Przyjemność niemal go ogłuszyła. Aron, który słysząc jego słowa rozluźnił się i poddał niewysłowionej rozkoszy odrobinę mocniej wypchnął biodra i jego cudownie odstający pokryty morzem śluzu żołądź niebywale przyjemnie ocierał się o jego wnętrze co chwila uderzając w napuchniętą, odstającą niczym kula bilardowa prostatę Etana wysyłającą elektryczne dreszcze na całe jego ciało. Jednocześnie stokroć bardziej wrażliwy członek – tak wielki, że Etan nie mógł uwierzyć, że należy do niego, nigdy bowiem nie urósł tak bardzo – sunął swoją delikatną, obłą powierzchnią po fascynujących zakamarkach wnętrza Zetara.

               Był tak mocno podniecony, że bał się poruszyć. Czuł w sobie niewielkiego by się zdawać mogło penisa Arona – jednak kiedy znajdował się w jego wnętrzu zdawał się być przeogromny, wypełniał go całkowicie, a gdy szczególnie mocno się wypiął sprawiał niemal ból. Tak przyjemny i kłujący, że chciał go więcej. Wyłapywał każdą nierówność pokrytego siecią żył i węzłów twardego członka, każda z nich przyprawiała go o krzyk rozkoszy. Był pewien że skończy pierwszy. Mylił się.

               Eksplozja ogłuszyła go w zalegającej lepkiej ciszy, pełnej testosteronu i zapachu spermy, przerywanej jedynie szmerem trących o siebie tkanin, ledwie słyszalnymi błagalnymi jękami rozkoszy oraz chlupoczącym dźwiękiem jaki wydaje penis wchodzący w dobrze nasmarowany odbyt. Poczuł coś gorącego rozlewającego się w jego wnętrzu, Aron możliwe, że pierwszy raz odbywający stosunek – i to stosunek z chłopakiem, swoim najlepszym przyjacielem nie wytrzymał zbyt długo. Klęczał przygnieciony ciężarem jego jak i Zetara nie mogąc się ruszyć skamieniał tak jak poprzednio albo i jeszcze mocniej. Tak samo zaś skamieniał i jeszcze się powiększył jego penis, który nabrzmiały do granic wściekle pulsował wypluwając z siebie salwy gorącego, białego, gęstego nasienia. Teraz ból był naprawdę silny Aron złapał go obejmując jego brzuch i wbijał się w niego jak najmocniej potrafił strzelając spermą, która będąc w takim nadmiarze nie mieściła się w ciasnym wnętrzu Etana i teraz wyciekała, pieniąc się i spływając po jądrach Arona.

               Etan czuł, że panikuje. Jak to możliwe, że taki… nie chciał sprawiać przykrości Aronowi ale jednak dość mały penis – sprawił mu taki ból. Chciał wrzasnąć jednak Aron pchał tak głęboko, że zabrakło mu tchu, czuł przenikliwe rozrywanie powodowane olbrzymim grzybowatym żołędziem przyjaciela i nacisk na wnętrzności połączony z oszalałym pulsowaniem nabrzmiałej i pobudzonej prostaty. Nie potrafił rozluźnić zaciskających się z siłą imadła mięśni swojej rozdziewiczanej dziury co powodowało jeszcze większy ból bowiem im mocniej zaciskał tym bardziej był rozciągany. Jeszcze chwila, a ten… Mały Aron rozerwie go na strzępy!

W tym właśnie momencie zniecierpliwiony jego bezruchem Zetar otwarcie grzmocący się ręką nadział się na Etana i porządnie zakręcił biodrami tak, że poczuł wszystkie zakamarki jego odbytu. Najazd nie trwał długo spragniony ostrego rżnięcia Zetar nabił się kilka razy najgłębiej jak pozwalała na to niewygodna pozycja jaką przyjęli klaszcząc pośladkami i mocno obijając im obu ściśnięte moszną i kombinezonami jądra po czym zaciskając i rozluźniając co chwila wyćwiczone mięśnie swojego rozwartego tylnego wejścia trysnął na imponującą odległość. To właśnie sprawiło, że Etan znajdujący się na krawędzi spełnienia doszedł. Ostatnim co zapamiętał pośród spowitego lepką, różową, orgazmiczną poświatą korytarza wokoło nich był cień wychodzący z lewej strony po czym zapadła pełna zadowolenia i przytłaczającego wyczerpania kojąca ciemność.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





CzarodziejEmrys

Komentarze

Błagam, pisz więcej. Opowiadanie jest najlepsze jakie w życiu czytałem!!! Więcej seksu!!!

Yake Osi13/09/2017 Odpowiedz

To czyta się przyjemnie, jest akcja, opis i wyobraźnia . Pisz dalej proszę

Superfan18/09/2017 Odpowiedz

Czekam na więcej. Najlepsze opowiadanie jakie w życiu czytałem!


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach