Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





MW-Interwal Rozdzial 35 Ich pani

Joanna (tak ma na imię nauczycielka) ćwiczy i rozmyśla. Najlepiej jej się myśli przy gimnastyce. Ona i jej uczniowie?! Raz z jednym, raz z drugim… A może trójkącik?  Tak to nazywał jej były, do tego ją namawiał, to było ostateczną przyczyną rozstania. Joanna, rozciągnięta w szpagacie, przypomina sobie, jaka była młoda i niedoświadczona, gdy się poznali. To on stopniowo wprowadzał ją w świat seksu. Początki były wspaniałe… Ale jemu wciąż było mało: chciał anala -  nie dała, kupował różne zabawki - pozbyła się ich wraz z nim. Ale jeden wibrator gdzieś się wtedy zapodział, znalazła przy przeprowadzce…

Nie przerywa ćwiczeń, postanawia go później poszukać w kartonach, jeszcze nie wszystko rozpakowała.

Na początku kochali się po bożemu, no, brała do buzi, na chwilę. Zażyczył sobie lizania jajek – wylizała. Potem był spust na twarz, obciąganie z połykiem – robiła to wszystko, początkowo z miłości, potem to polubiła, teraz jak o tym myśli… Jej cipka, głodna pieszczoty,  reaguje gwałtownie na dotknięcie. Joanna pociera majteczki, wilgotnieją w miejscu, gdzie wpijają się w szczelinkę.

Właściwie dlaczego ja ćwiczę w majtkach? I gdzie ten wibrator?

Już naga – również sportowy stanik wylądował w brudowniku – Joanna grzebie w kartonach

O jest! Zawinięty w jej starą koszulkę. Hmmm… baterie padły. Kupi nowe. Na razie…

Kładzie się na macie do ćwiczeń i wraca do wspomnień, jego penis w ustach, wibrator… Wzdraga się, gdy chłodny, sztuczny chuj  wślizguje się do pochwy, wypycha biodra, pieprzy się nim, wspomina… Podniecenie opada, gdy przypomina sobie jego ostatnią propozycję: spotkanie we troje, z jakąś jego znajomą. Znajomą! Od słowa do słowa przyznał się, że ją też posuwa. Tak się wtedy dosłownie wyraził. I jeszcze: nie bądź zacofana, Kotku. A potem próbował ją namówić na dwa baty, przyszli z kolegą, trochę podpici… To było najgorsze, wtedy go ostatecznie wyrzuciła.

- Nie wiesz, co tracisz, Kotku. Z wibratorem i dwoma kutasami miałabyś prawdziwy odlot…

Może trzeba było się zgodzić? – Joanna, tak długo sama, zaczyna wariować, kutasa jej trzeba! Dildo w jej dłoni ponownie przyspiesza.

Nauczycielka wraca myślami do swoich uczniów. Ich dwa fiutki kuszą… A ma ich obu w garści, zrobią, co zechce.

Na myśl, czego od nich zechce, Joanna szczytuje. A potem, biorąc prysznic, obmyśla plan. Tylko czy odważy się go zrealizować?

* * *

Chyba zwariowałam! – Joanna wróciła z ekscytujących zakupów, stoi teraz półnaga przed lustrem, przymierza świeżo nabyty koronkowy komplecik.

I dla kogo tak się stroję? Dla swoich uczniów?  Musi jednak przyznać, że jej piersi w tym biustonoszu wyglądają świetnie. Bez stanika również; ma je spore, acz samonośne, może je dumnie nosić przed sobą… tylko nie ma przed kim! Pochyla się głęboko, zagląda sobie w dekolt - w koronkowej oprawie bardotki jej cycki wyglądają naprawdę kusząco.

I te majtki… Przez białą koronkę przebija się ciemna szczecina w kroczu, trzeba będzie ją zgolić. Joanna, będąc sama, stawiała na wygodę i nosiła fryzurkę typu pęknięty jeż. Ale teraz… Tyle zachodu dla dwóch gówniarzy! Chyba zwariowałam!

Ale jakżeż ją to podnieca! Kontempluje swój tyłek w fikuśnie wciętych majteczkach jeszcze przez chwilę i szybko je ściąga, zanim będą wymagały ponownego prania.

 * * *

- Wchodźcie, chłopcy – nauczycielka wita ich w uchylonych drzwiach, ubrana w kusy szlafroczek. Chcąc wejść, muszą się o nią otrzeć. Ale i tak są podnieceni, fantazjowali o tej wizycie i w gatkach mają dwa twarde, więcej niż gotowe do akcji kołki.

- Brr… wzdryga się mimowolnie Joanna, na dworze ulewa, chłopcy są przemoczeni, a teraz ocierają się o jej gołe nogi – szlafroczek sięga jej ledwie do połowy uda. Nie jej wina – na jej wzrost nie szyją…

Ale za to ma świetny pretekst.

- Rozbierajcie się szybko, jeszcze się przeziębicie!

Włączyła ogrzewanie, wraz z deszczem przyszło ochłodzenie, lecz w mieszkanku jest ciepło i przytulnie. Teraz z narastającym podnieceniem przygląda się półnagim uczniom.

- Chodźcie z tym do łazienki.

Odbiera od nich przemoczone bluzy i podkoszulki, wiesza na suszarce.

- Spodnie też! Całe macie przemoczone.

Gdy siadają na podłodze, by je ściągnąć (nie jest łatwo je zdjąć, gdy są takie mokre) stoi tuż przy nich w tej mikroskopijnej łazience i poprawia ułożenie ich ubrań na suszarce nad wanną. Gdy wyciąga ręce w górę, szlafroczek nie wyrabia. Obaj oczywiście gapią się na jej tyłek.

- Czyżbyście gapili się na mój tyłek?!

Rumienią się obaj.

- Ależ skąd, psze pani!

Ale już wiedzą, że dupa ich pani opięta białymi, koronkowymi majteczkami wygląda zajebiście. Obaj odczuwają palącą potrzebę zwalenia sobie konia. Trącają się łokciami.

- Spodnie rozwieście sami. Sięgniecie?

Suszarka nad wanną ma regulowaną wysokość, ale Joanna podciągnęła ją jak najwyżej. Przy jej wzroście i tak sięga, a suszące się pranie mniej przeszkadza w kąpieli. Teraz to się przydaje – chłopcy muszą stanąć na krawędzi wanny, by sięgnąć. Oni też są tego świadomi – w majtkach spore namioty, a tu nie będzie się jak zasłonić. Wstyd! Odwróceni do pani plecami, wstają, wieszają te spodnie i w ten sam sposób chcą zeskoczyć z krawędzi wanny.

- Odwróćcie się do mnie, chłopcy!

Joanna mówi władczym i nie znoszącym sprzeciwu, wyćwiczonym w klasie głosem. Odwracają się automatycznie. O nie!

Już tylko krok dzieli Joannę od przekroczenia tej niewidzialnej linii, jeszcze może to wszystko obrócić w żart…

Chuć zwycięża – przeciąga palcem wzdłuż obu prężących się w majtkach penisów. Tak bardzo chce je zobaczyć!

- Majtki też macie mokre.

A gdy nie reagują, zamierając w oczekiwaniu, dodaje:

- Je też wysuszymy.

I zdecydowanym ruchem ściąga je w dół.

- Tak już lepiej – mówi, przyglądając się dwóm salutującym jej chujkom. Ma je na wysokości twarzy, wystarczy wyciągnąć język i można polizać. Od obkurczonych jąder po sam czubek… Ale nie, jeszcze nie teraz. Przecież ma plan. Zamiast języka, wyciąga rękę, pstryka po kolei w oba sztywne prącia i patrzy, jak drgają. Drgania szybko zostają wytłumione – chłopcy są maksymalnie spięci.

- Goliliście kiedyś nogi?

- Eeee…

- No przecież nie sobie. Nie? No to się nauczycie.

Dostają piankę i dwie jednorazówki. Joanna siada na sedesie a oni klęczą u jej stóp. I golą jej nogi. Żeby było im wygodniej, stawia stopy na ich udach, tuż przy wciąż sterczących prąciach. Wystarczyłoby lekko przekręcić stopy i…

Znów się powstrzymuje. Chłopcy mają dość wrażeń – uda ma rozchylone a mokre od śluzu majtki wiernie oddają kształt świeżo ogolonej cipki. Chłopcy wciąż zerkają jej między nogi, muszą to widzieć. Fantazjowała, jak to oni ją golą, jak przytrzymują wargi sromowe, by dotrzeć w każdy zakątek, jednak nie ma zaufania do ich sprawności, cipka jest taka wrażliwa... Niełatwo dobrze zgolić wszystkie te włoski z tych wszystkich zakamarków. Zobaczy, jak im pójdzie z nogami, może następnym razem.

Teraz jest wystarczająco podniecona, o czym świadczy ta wilgoć.

I tak oto Joanna nakręca się wspólnie ze swymi uczniami. Dotarli już z goleniem wyżej kolan. Ich dłonie operują coraz bliżej cipki. Decyduje się nagle.

- Poczekajcie, chłopcy!

I pozbywa się majtek na ich oczach.

Znów siada i rozwodzi uda szerzej, wilży coraz obficiej, za chwilę grawitacja zwycięży, pęczniejąca u wylotu pochwy kropelka się podda i spłynie białawą strużką między jej pośladki. Docierają z maszynkami do pachwin, co chwila któryś niechcący (niechcący?) trąca grzbietem dłoni jej piczkę, przyprawiając ją o rozkoszny dreszczyk.

- Lizaliście już kiedyś cipkę, chłopcy? Bo z waszych, ekhm… wypracowań, wynika tylko, że wiecie, jak smakuje. A zakładam, że to nie są fantazje…

- Nie, psze pani.

Joanna zakłada, ze to odpowiedź na pierwsze pytanie.

- To który z was odważy się wylizać swoją panią od angielskiego?

Jak dobrze, że wanna jest taka długa! – sprawdziła to wcześniej, więc teraz śmiało, acz ostrożnie by się nie ześliznąć, staje na jej krawędzi i rozsuwa nogi. Wykonuje pełen szpagat na oczach tyleż zdumionych, co zachwyconych chłopców. Jej pizda szeroko otwiera różowe podwoje.

I już po chwili nauczycielka wzdycha przeciągle, gdy pierwszy z jej uczniów nieśmiało dotyka jej językiem. Jak bardzo chciałaby zewrzeć nogi! Ale w tej pozycji nie może, taki był plan.

Wreszcie nie wytrzymuje, odpycha głowę chłopca.

- Zostaw coś dla kolegi.

Jacek  zlizał wszystko, ale Joanna wciąż wilży obficie; Wacek też ma co wylizywać spomiędzy rozwartych szeroko warg.

* * *

Następny dzień w szkole jest… dziwny. Język angielski mają na drugiej lekcji; pani za biurkiem w niczym nie przypomina lubieżnej suczki z wczoraj, traktuje ich, jak zwykle. Co więcej – surowo ocenia ich z kartkówki. I właśnie woła jednego z nich do siebie.

- Coś ty tu nabazgrał? Nie mogę doczytać.

Chłopiec pochyla się nad swoja kartkówką, częściowo zasłonięty biurkiem, a pani… Pani wyciąga rękę i go dotyka. Masuje przez spodnie nabrzmiewające w kosmicznym tempie prącie. Do tego wszystkiego to wcale nie jest jego kartkówka; to jedno zdanie nakreślone przez panią: dzisiaj będę się gimnastykować nago, a ty będziesz mnie trzymał za cipkę!

 Chłopak mamrocze coś niezrozumiale, ale pani kiwa głową.

- A tak, rzeczywiście. Dobrze, siadaj. A teraz twój kolega.

I historia się powtarza. Teraz ten drugi wraca do ławki czerwieniąc się i zasłaniając wstydliwie ręką.

- Strasznie napalona, co?

- Ciebie też macała?

- Nie musiała tego robić, wystarczy, że na mnie spojrzy i już mi staje.

- Mnie też; zaraz sobie przypominam te wszystkie miejsca, gdzie się wczoraj spuszczaliśmy…

- Weź przestań, bo tu i teraz się spuszczę…

Chyba za głośno o mówi, bo jedna z siedzących przed nimi dziewczyn ogląda się za siebie i przygląda im się uważnie przez chwilę. Dalszą rozmowę chłopcy odkładają na przerwę.

* * *

Duma ich rozpiera, gdy tak spacerują po boisku szkolnym rozmawiając przyciszonymi głosami. Owszem, chodzą plotki, że ten i ów, zwłaszcza z ostatniej klasy posuwa tą czy tamtą. Ale oni posuwają nauczycielkę! No, nie do końca posuwają, ale może już dzisiaj…

- Mam nadzieję, że na trzymaniu jej za pizdę się nie skończy.

- Ja też. Strasznie jestem ciekaw, jak to jest z tym ruchaniem.

Młoda, fakt, że ekstremalnie wysoka, ale piekielnie zgrabna no i ładna nauczycielka jest obiektem fantazji wielu uczniów już od dnia swego pojawienia się w szkole. Akurat im jej wzrost nie przeszkadza, jest wręcz dodatkową podnietą. Te długie nogi plus krótkie spódniczki inspirują. A oni lizali ją w miejscu, gdzie te nogi się łączą. I była tam taka soczysta! Jakże chcieliby móc o tym opowiedzieć. Ale oczywiście nie mogą.

- No zaraz, przecież temu… Maćkowi możemy jak najbardziej. I tym wszystkim dziewczynom.

- Jak nas pani tam puści.

- Oj puści, puści. Sama będzie ciekawa dalszego ciągu.

Podczas wczorajszego spotkania kazała im dokończyć wypracowania. I przychyliła się do ich nieśmiałej prośby.

- Tak lepiej wam się pisze? – pytała, trzymając ich za penisy.

Wtedy przyznali się do pisania jedną ręką.

- Drugą sobie wtedy masujemy – przyznali wreszcie, doprowadzając ją do wybuchu śmiechu. I trzymała ich wytrwale za te fiutki, póki nie skończyli, a potem doprowadziła do wytrysku. A potem na ich prośbę pokazała, jak się masturbuje. I znów popłynęły soczki – obficie, bo pierwszy raz dogadzała sobie na czyichkolwiek oczach, już nie wspominając o własnych uczniach. A potem znów ją wylizywali. Tym razem musieli sięgnąć językami dalej, aż uroczej, różowej rozetki.

- Dobrze ją rozliżcie, będziecie mi tam wsadzać te wasze kołki.

Ale nie wsadzili jej w dupę, nie wytrzymali i spuścili się wcześniej na jej cycki. Po co tak przesuwała się nad nimi, leżącymi na wznak na podłodze,  na czworakach i drażniła ich genitalia tymi wielkimi, wysmarowanymi olejkiem piersiami? A potem zrobiło się późno i musieli wracać do domu.

* * *

Dopada ich za budynkiem trafo na końcu boiska, ulubionym miejscu palaczy. Ale dziś akurat chętnych na dymka nie było, mogli tu spokojnie pogadać. Do czasu. Chwilę wcześniej nauczyciel pełniący dyżur zauważył chłopców znikających za rogiem.

- I znowu… Już nie mam na nich siły…

- Ja pójdę – zaoferowała Joanna zażywająca opodal wiosennego słoneczka.

- Wielkie dzięki!

Zapatrzył się na zgrabne nogi bocianicy (grono nauczycielskie szybko podłapało ksywkę nadaną przez uczniów nowej nauczycielce ze względu na kolorowe, najczęściej ciemnoczerwone rajstopy, w których się lubowała, ale głównie ze względu na długość nóg, które w nie przyoblekała), gdy długimi krokami przemierzała boisko. Już dawno by do niej uderzał, gdyby nie to, że patrzyła na niego z góry - jak i na wszystkich.

- Marne 20 centymetrów więcej i miałbym szansę zapoznać ją z moimi dwudziestoma centymetrami, ech…

 Nie ma pojęcia biedak, że myśli jego koleżanki zaprząta inne dwadzieścia centymetrów, na które składają się dwa uczniowskie prącia…

Joanna wilży od samego rana. Wystarczy myśl, co z nimi wczoraj wyprawiała.  Nie podejrzewała siebie o taką wybujałą fantazję.

- Jestem jakąś pieprzoną nimfomanką, czy co? Wystarczy chuj, czy dwa w moim zasięgu i już wariuję? Chyba zwariowałam, tak się ubierając do pracy!

Napędzana taką biegunką myśli, odnajduje chłopców. Zaskoczeni, odwracają się ku niej.

- No, przynajmniej nie palą!

- Chyba nie macie mi za złe, że sprawdziłam na lekcji, czy dalej was podniecam?

Obaj, wprawdzie mieli problem z ukryciem wzwodu przed klasą, ale generalnie są zachwyceni.

- Bardzo nam się podobało, psze pani!

Nauczycielka wygląda za róg budynku. Pusto. A ona ma straszną chcicę!

- Teraz możecie się odwzajemnić. Dotknijcie moich ud. Od wewnątrz!

Napalonym nastolatkom nie trzeba powtarzać, uda jej drżą, gdy dwie zaborcze dłonie je głaszczą poprzez cienki materiał rajstop.

- Wyżej!

Dłonie posłusznie znikają pod sukienką, rajstopy okazują się być samonośnymi pończoszkami i dłonie zamierają natknąwszy się na skrawek nagiego uda.

- To taka niespodzianka dla was, chłopcy – uśmiecha się lubieżnie Joanna i rozstawia szerzej nogi. Chłopcy zachęceni przez panią, gładzą te, dziwnie śliskie miejsca, nie odważają się jednak sięgnąć wyżej. Joanna wzdycha, zbiera się na odwagę i wypowiada na głos słowa, których się strasznie wstydzi, choć od wczoraj powtarza je w myślach:

- Pobawcie się moją pizdą!

Chłopcy odkrywają, że pani nie założyła dziś majtek. Stąd ta wilgoć na udach. Ich palce, śliskie i ruchliwe, przeplatają się ze sobą i z tymi wszystkimi fałdkami w jej kroczu. Chłopcy biorą słowa nauczycielki dosłownie i świetnie się bawią.

- O tak! – wzdycha Joanna, gdy któryś sięga dalej, do jej odbytu. Obszar igraszek się zwiększa, raz po raz jakiś palec napiera na rozetkę, czasem wślizguje jej się do tylnej dziurki, podczas gdy inne penetrują zakamarki sromu przeszkadzając sobie nawzajem. Ale jej ta młodzieńcza natarczywość i ten tłok w kroczu się podoba. Dyszy ciężko, wilży obficie. Dopiero natarczywy dzwonek na lekcje przerywa te wyuzdane rozkosze.

- Dokończymy u mnie – Joanna szybko całuje obu chłopców w usta i odsuwa się od nich. Sukienka opada, a ona odchodzi, zostawiając ich z pełnym wzwodem i oklejonymi śluzem palcami. Na wzwód nic teraz nie poradzą, palce oblizują idąc przez boisko.

- Zawsze lubiłem sardynki – stwierdza Wacek wzbudzając wesołość Jacka.

- Pani to powiedz!

* * *

Mogłaby zabić tym cyckiem, gdyby się nim zamachnęła – duma smętnie jej kolega nauczyciel, obserwując spod oka zbliżającą się szybkim krokiem Joannę. Smętnie, bo te rozkołysane pod bluzeczką, bujne piersi są poza jego zasięgiem. Joanna, jakby czytając mu w myślach, przytrzymuje je ręką. Zmieszany, odchrząkuje i pyta neutralnym głosem:

- Palili?

- Nawet nie. Ale i tak palnęłam im umoralniającą gadkę.

Nauczyciel, mimo, że z nią rozmawia, nie powraca wzrokiem; ani do niej, ani, tym bardziej, do jej cycków. Joanna podąża za jego spojrzeniem.

- O higienie – dodaje, bo jej kolega przygląda się Jackowi i Wackowi wciąż oblizującym palce.

- Jedli na spółkę rurkę z kremem, wkładali do niej palce i oblizywali – wyjaśnia Joanna zaciskając uda, bo krem jej wycieka z rurki.

- Ale chyba nie pomogło!

Ano nie pomogło! Joanna spóźnia się na następną lekcję. Idzie wpierw do łazienki, podmywa, nie zamierza roztaczać wokół woni klaczy w rui. A tak dokładnie się czuje.

* * *

- Rozbierzcie mnie, chłopcy, tylko powoli. Od czego zaczniecie?

- Eee… od majtek?

- Słusznie!

To im w graj, Wacek zadziera Joannie spódniczkę, Jacek wkłada palce za paseczek koronkowych stringów.

Tyko pamiętajcie, powoli, to ma być zabawa – Joanna postanawia nauczyć chłopców gry wstępnej.

Więc Wacek przytrzymując spódniczkę w górze, jednocześnie muska dłonią jej pośladki. Jacek naciąga te paseczki na biodrach pani wyżej, po czym wsuwa palce za krawędź niewielkiego skrywającego samą cipkę trójkąta.

- O właśnie tak! – mówi jego pani, gdy jego palce przesuwają się powoli wzdłuż obu pachwin – tam i powrotem.

Czuje te palce przesuwające się po obu stronach cipki, czuje narastający w niej żar. A ośmielony jej słowami chłopiec odciąga majteczki na bok, a kontynuuje czynności lubieżne jedną ręką. Cipa ściśnięta między jego kciukiem i palcem wskazującym drży ze szczęścia.

- Powiedzcie coś, bądźcie wulgarni! Wiem, że potraficie. I zdejmijcie mi już te majtki!

Chłopcy już odkryli, że ich pani lubi sprośne gadki; teraz też się nie hamują:

- Zobacz Wacek, jaką nasza pani ma fajną pizdę!

Wacek zagląda.

Chciałbym panią wyruchać…

Możesz mi włożyć palec.. albo dwa, chłopczyku.

I chłopczyk wkłada, od razu trzy. Joanna się pręży. Jacek ostatecznie zsuwa jej majtki i Wacek musi wziąć rękę; za jego palcami ciągnie się niteczka śluzu.

- Obliż te palce patrząc mi w oczy – poleca nauczycielka. Lubieżna edukacja chłopców postępuje w najlepsze.

- Teraz spódniczka!

Wacek odpina guzik i rozsuwa zamek na tyłku pani. Przytrzymuje spódniczkę, żeby nie opadła zbyt szybko (już załapał, o co w tym chodzi). Zsuwa ją powoli, a jego dłonie suną po nagim tyłeczku i  opiętych pończoszkami udach pani. Przyklęka, głowę ma coraz niżej, teraz na wprost rozgrzanej cipy, oszałamia go jej zapach.

- Pani piczka ślicznie pachnie, psze pani.

Joanna go nagradza, przyciągając mu głowę do swego krocza. I odpycha go, z twarzą umazaną piczym śluzem, zanim zdąży choć polizać.

- Teraz ty powąchaj!

Cipa pani prześlizguje się po twarzy drugiego z chłopców.

Joanna występuje z leżących wokół jej stóp majtek i spódniczki. Stoi teraz przed nimi w samych pończoszkach i krótkiej, sięgającej pępka bluzeczce.

- Co teraz, chłopcy?

Chłopcy, już śmielsi, nie mają wątpliwości.

- Chcemy zobaczyć pani zderzaki!

- Pani bufory!

- Tak je nazywacie?

- Wszyscy w szkole tak je nazywają…

Joanna dumna jest ze swych piersi: duże i jędrne, z wycelowanymi na wprost sutkami, jeszcze ani trochę nie obwisłe. Jeszcze… Więc trzeba korzystać.

- Możecie się nimi pobawić przez chwilę.

Podciągają jej bluzeczkę, uwalniają te bufory i przysysają do ich. Nabrzmiałe w podnieceniu sutki, teraz lizane i ssane, są takie wrażliwe… Joanna nie wytrzymuje, sięga sobie do łechtaczki na oczach chłopców.

- Aaach!

- Coś robimy nie tak?

- Nie, nie, bardzo dobrze się sprawiacie – uspokaja ich pani. - Aż musiałam się trochę popieścić. No wiecie, połechtać łechtaczkę.

- Może nam pani pokazać, gdzie to?

- Ach, wy ignoranci!

Lecz w duchu się cieszy, że ma takich ignorantów na swoich usługach i może ich edukować. W końcu edukowanie, to jej zawód.

Joanna stawia jedna nogę na krześle. Szparkę ma w tej pozycji szeroko rozwartą. Uczniowie klękają między jej nogami, a ona dotyka się tam i daje im lekcję bezwstydnej anatomii.

* * *

- Panie dyrektorze, można na słówko?

- Zamieniam się w słuch.

- Ja w sprawie pani Joanny, te jej spódniczki...

- Taak, najdłuższe nogi w ZNP...

- Panie dyrektorze!

- A tak, słucham,  więc co z tymi spódniczkami?

- Z pewnością zauważył pan, panie dyrektorze,  że nosi je coraz krótsze!

- Wydaje się pani, pani Walczakowa, to pewnie przez te jej długie nogi. A tak poza tym, to nie uważa pani, że przez te trzy lata, które z nami jest, świetnie sobie radzi? Ma doskonałe wyniki w nauczaniu…

Dyrektor rozważa właśnie powierzenie jej wychowawstwa  po odchodzącej na emeryturę polonistce. Tak, teraz zrobi to niechybnie, choćby na złość tej tu babie.

Walczakowa tym razem odpuszcza i odchodzi,  a przechodząca opodal Joanna rzeczywiście ma krótszą spódnicę,  niż zazwyczaj. Uwiódłszy dwóch swoich uczniów, znów czuje,  że żyje. A widząc ich autentyczny zachwyt,  gdy się przed nimi obnaża,  postanawia obnażyć się przed innymi,  tak troszeczkę. 

- Ale dupa!  - wzdycha dyro, jak zwykle zresztą, gdy zdarza mu się zagapić na tyłek Joanny,  czyli prawie codziennie.

Nieświadoma ķudłatych myśli łysego zwierzchnika  Joanna przyspiesza kroku. Na myśli o czekających na nią chłopcach czuje rozkoszne mrowienie w kroku. Rozkoszny jest zwłaszcza ten bezwstyd, z którym służy im swym ciałem, ta chuć, o którą wcześniej nawet się nie podejrzewała, a której nie musi poskramiać, ani się jej wstydzić – przeciwnie, może ją okazywać otwarcie. I to wobec kogo? Własnych uczniów!

Ma jeszcze jedną lekcję, z najstarszą klasą. Jest tu paru nad wiek wyrośniętych byczków. Obmacują ją teraz spojrzeniami, a ona udaje, że tego nie dostrzega. Lecz dziś jej to nie drażni. Raczej bawi.

Ech, żebyście koguciki wiedzieli, kto zyskał dostęp do mojej cipki, to by wam jaja z żałości pękły!

* * *

Joanna spóźnia się na schadzkę, ma za to dobrą nowinę dla swoich chłopców.

- Będę waszą wychowawczynią – oświadcza, wpuszczając ich do mieszkania i sięgając pożądliwie ku ich kroczom.

- Już nią pani jest.

- Nie o wychowanie seksualne mi chodzi – odpowiada Joanna masując im przez spodenki sztywniejące gwałtownie pałki. - Od jutra przejmuję waszą klasę od Kuźnickiej.

- O rany! Będzie pani się spotkać z naszymi starymi! Co im pani powie?

- Będę chwalić wasze postępy. Rozepnij!

Odwraca się, a Wacuś rozpina jej spódnicę

- O właśnie, postępy. Będziemy mogli panią dziś wyruchać, psze pani?

Joanna uwielbia takie teksty w ich wykonaniu, sama ich do tego zachęca. Lecz musi pokazać, kto tu rządzi.

- Podnieś – wychodzi z leżącej na ziemi spódnicy, a Jacuś natychmiast spełnia polecenie.

- Jeśli sobie zasłużycie. Ruchanie swojej nauczycielki, to nie byle co.

- My zawsze chętni i posłuszni.

- To spójrzcie – Joanna wypina ku chłopcom krocze opięte majteczkami. – Całe przemoczone. Wacuś, ściągnij je i przepierz, a ty Jacuś wyliż swoją panią.

Idą do łazienki, żeby Wacek mógł popatrzeć. Joanna kuca na krawędzi wanny z szeroko rozwartymi udami. Wacek pierze te majtki i z zazdrością zerka, jak jego kolega raz po raz zanurza język w różowej szparze Joanny.

Łazienka jest malutka, Joanna pociąga nosem.

- Mieliście dziś WF, czy co?

- Tak psze pani – dobiega stłumiony głos spomiędzy jej ud.

- Wykąpcie się! Wacek, skończyłeś z majtkami? Napuść wody do wanny.

Najpierw kąpie się sama. Nie pozwala dotykać się chłopcom, nie tym razem, na razie mogą się rozebrać. Stoją teraz ze sterczącymi dyszlami i przyglądają się swej pani, całej w pianie.

Teraz wasza kolej. W tej samej wodzie!

Joanna otula się szlafrokiem, siada na sedesie.

- Umyjcie się nawzajem!

- Ale psze pani!

- Z waszych wypracowań wynika, że nie takie rzeczy robiliście…

- Chłopcy się czerwienią, ale zabierają za wzajemne mycie genitaliów. Zdaniem Joanny są uroczy.

- Spłuczcie z siebie pianę.

- A teraz stańcie na krawędzi wanny. Tylko ostrożnie.

Ma teraz ich wymyte przyrodzenia na właściwej wysokości. Ssie i liże im po kolei te prącia, liże i zasysa do ust jądra. Sięga językiem dalej, pamięta, że jej chłopak uwielbiał gdy wylizywała mu to miejsce między moszną a odbytem. Wówczas tego nie lubiła, ale teraz… Liże tak zapamiętale, że prawie doprowadza chłopców do orgazmu. Lecz przecież ma inne plany…

- Dokończcie się sami… nawzajem.

- Ale psze pani…

- I spuście się na mnie – dodaje i nadstawia buzię.

- Tak, psze pani.

Wacek trafia ją w oko, zdążyła zamknąć w ostatniej chwili. Przeciera je palcem.

- Jak celowałeś!

- To nie ja, psze pani!

Niby racja. Sperma jest Wacka, ale to Jacek wycelował. Wacek za to spryskuje jej nos i policzki, spermą Jacka oczywiście.

Joanna czuje, jak nasienie chłopców zaczyna jej spływać z twarzy.

- Idziemy do łóżka.

Kładzie się na wznak, chłopcy, wsparci na ramionach, zalegają po bokach.

- Chcę, żeby jeden z was przeniósł całą tę spermę do moich ust. Ale językiem!

Joanna wilży intensywnie od chwili, gdy to wymyśliła, nie może się doczekać.

Jacek i Wacek patrzą po sobie. Próbować spermy kolegi?!

- To nic takiego. Z pewnością próbowaliście już własnej, każda smakuje tak samo.

Nic.

Ten, który się odważy, pierwszy mnie przeleci – zachęca dalej.

To pomaga. Nachylają się obaj, ale Wacek jest szybszy. Nauczycielka naciąga go na siebie. Siada na niej okrakiem, układa kutasa między jej cyckami, nachyla… Joanna mruży oczy, czuje język chłopca na policzku. Głowę Jacka spycha w dół, ku piździe.

- Nagroda pocieszenia – mruczy.

Chłopiec mości się między jej udami, po chwili Joanna czuje jego język sunący „po całości”. Drży z rozkoszy, zaciska uda więżąc między nimi głowę chłopaka. Ssie język jego kolegi, zlizuje z niego zmieszane nasienie obu uczniów, czeka na więcej. Gdy język Wacka powraca z kolejną porcją spermy, wychodzi mu naprzeciw. Po chwili liże się namiętnie ze swoim uczniem, uczy go czegoś nowego. Oboje zatracają się w tym lizaniu. W cipie Joanny narasta rozkosz, zaczyna rzucać biodrami, Jacek ledwo utrzymuje język na kursie.

- Wyliż mi całą twarz!

Wackowi sperma kolegi już nie przeszkadza, liże panią szerokimi, długimi pociągnięciami języka, a pani pręży się pod nim i dochodzi.

* * *

Joanna nie obiecuje sobie wiele po pieprzeniu z uczniami. Ich cienkie jeszcze chujki mają po niespełna 10 centymetrów we wzwodzie; sama im zmierzyła. Dlatego tak zwleka z dopuszczeniem ich do cipy, nie chce przeżyć rozczarowania. Jej były miał 19 centymetrowego drąga, którym nieźle mieszał jej w pochwie… Innych doświadczeń nie miała.

A teraz nagle ma aż dwóch kochasiów, którzy z młodzieńczym entuzjazmem i brakiem jakichkolwiek oporów spełniają jej dzikie fantazje, ale nade wszystko pragną jej wsadzić…

Za głęboko nie wsadzą… Ale, z drugiej strony… O właśnie, z drugiej strony!

Joanna nie dała sobie dotąd wsadzić w odbyt. Patrzyła z przerażeniem na organ byłego, gdy ją namawiał do anala. Rozmiar chłopięcych penisów jest w tym wypadku zaletą.

Nie ma na co czekać – myśli sobie Joanna, wysuwa się z oplatających ją rąk i nóg i idzie do kuchni. Po masełko.

* * *

Dla niej to też będzie pierwszy raz, ale tego chłopcom nie powie. Przeciwnie, odgrywa role doświadczonej. Najpierw bierze w dłoń penisa Wacka i starannie pokrywa go warstewką masła. Po zastanowieniu robi to samo z drugim.

- Wazelina byłaby lepsza, ale nie mam.

Nauczycielka, na czworakach, wypina tyłek w ich stronę.

- Teraz nasmarujcie oczko.

Przejęci chłopcy dobierają się jej do dupy. Na razie palcami. Niesporo im to idzie.

- Ciasno, psze pani.

- Musi pani przeć!

Joanna prze i przekonuje się, że i od własnych uczniów można się czegoś nauczyć.

- Jasne, myślałam, że z samym palcem dacie radę – próbuje zamaskować swoją niewiedzę.

- Teraz wchodzi z palcem w dupie – cieszy się Wacek, trzymając palec w jej dupie.

- Jakbyś nie wiedział, to sama czuję – mówi Joann lekko poruszając tyłkiem. Palec chłopca ślizga się w jej odbycie.

- To mogę  już spróbować, psze pani?

- Dawaj! A ty chodź z przodu.

Joanna czuje, jak Wacek próbuje cisnąć jej w tyłek swoje prącie. Prze posłusznie. Sięga po drugie – Jackowe, Śliski fiut przesuwa się przyjemnie w dłoni, dostarczając chłopcu mocnych wrażeń. A jeszcze nauczycielka pochyla głowę i drażni czubek językiem.

W dupie też coś się dzieje…

- I jak ci idzie?

- Ciasno… Ale pół już weszło.

Joannie przypomina się nagle piosenka Kultu. Te słowa:

„Na głowie kwietny ma wianek
w ręku zielony badylek
a przed nią bieży baranek
a nad nią lata motylek”

Modyfikuje je nieco w myślach.

- Szkoda, że nie mam wianka…

- A po co pani wianek?

- Bo: w ręku różowy badylek, a w dupie ciasny wentylek!

Joanna nie może powstrzymać śmiechu. Aż cała dygocze. I nagle Wacek wsuwa się w nią po same jajka. Nawet jej nie rucha, wystarczy, że Joannie tyłek się trzęsie. Jak i ręka. Chłopcy spuszczają się jeden po drugim. Pracując zwieraczem, Joanna wyciska mięknącego chujka z dupy. Nie zmienia pozycji – chłopcy mogą się przyglądać, jak sperma wypływa powoli z odbytu i skapuje na prześcieradło. Z przodu jest podobnie – z rozchylonych ust nasienie Jacka spływa Joannie po brodzie i kropla z kroplą ląduje w zmiętej pościeli.

- Bezwstydna z pani suczka – komentuje jeden z chłopców, sprawiając swej pani niekłamaną satysfakcję. Obchodzą ją na czworakach, a ona trzyma tyłek wysoko, a głowę nisko. Ale zadartą – chce patrzeć im w oczy. I to ich bardziej podnieca. A najbardziej – gdy jej o tym mówią.

- Bo, psze pani, jak pani tak na nas patrzy, a z buzi pani sperma kapie, to ja pierdolę!

 - O właśnie, czy to aby nie twoja kolej, żeby mnie wypierdolić?

Od tego przyglądania się i od tej rozmowy kołki chłopcom znów stężały. Joanna czuje jeden w dupie – Jacek podąża świeżo przetartym i dobrze naoliwionym szlakiem, więc idzie mu lepiej. Drugim się delektuje – miętosi go w buzi i znów nadziwić się nie może kontrastowi między jego twardością a opinającą go aksamitną skórką. Pracując wargami, marszczy tę skórkę na prąciu przyprawiając Wacka o błogostan, a na koniec – orgazm.

Tymczasem Jacek sam sobie sprawia orgazm, wbijając się raz za razem w jej odbyt. Dwa solidne zastrzyki nasienia wieńczą dzieło. Lecz ich pani wciąż mało. Wykorzystując swą władzę nad chłopcami, liże się z tym, co spuścił się w dupie, a temu drugiemu każe ją sobie lizać.

- Chyba już nie macie problemu ze spermą kolegi?

Nie mają. Już nie. Zresztą, skoro mają kontynuować te igraszki ze swoją panią, a na to liczą, muszą się przyzwyczaić.

Język Wacka, uporawszy się z rozetką, wędruje do pizdy. Joanna obraca się na wznak, podkurcza nogi, podaje mu tę pizdę, jak na talerzu. I dalej całuje się z Jackiem, każąc sobie równocześnie pieścić sutki. Dochodzi szybko. Rzuca się pod leżącymi na niej chłopcami, wreszcie, usatysfakcjonowana, opuszcza nogi, rozrzuca je szeroko, by chłopcu było między nimi wygodnie. Głowę drugiego układa sobie między cyckami i… zasypia.

Gdy się budzi, obaj twardo śpią: jeden z głową na jej łonie, drugi w dolince między piersiami. Zerka na zegarek… O rany!

- Pobudka, chłopcy!

Rozkoszna to pobudka. Żaden z nich nigdy jeszcze nie obudził się przy dziewczynie. Nagiej i świeżo przez siebie zerżniętej. Wprawdzie dużo starszej, ale chłopców w ich wieku takie właśnie jarają.

Za oknem szarówka.

- Co my w domu powiemy?

- Trzeba będzie pomyśleć o sformalizowaniu naszego związku – mówi Joanna.

- Że co?!

- Spokojnie, chłopcy! Nie sądzicie, ze przydałyby się wam korepetycje z angielskiego?

- Przecież mamy piątki.

- A stać was na szóstki – uśmiecha się ich pani sprawdzając, czy stać ich na trzeci wytrysk dzisiaj.

Stać. Spuszczają się szybko  w jej dłoniach, pewnie im się do domu spieszy. Ubierają się nie spuszczając wzroku ze swojej pani – wciąż nagiej i wylizującej sobie te dłonie…

- Smakuje pani nasza sperma?

- Bardzo – uśmiecha się wyzywająco ich pani. - Ale najbardziej lubię, jak tak na mnie patrzycie chłopcy, gdy ją zjadam – odpowiada szczerze.

Uchyla drzwi. Wystawia głowę, nasłuchuje przez chwilę. Cisza ją ośmiela – otwiera drzwi szerzej i wychodzi za swymi uczniami na klatkę schodową. Drży; trochę z panującego tu chłodu, ale głównie z emocji – w każdej chwili może ją tu ktoś nakryć, taką gołą.

- Pożegnajmy się teraz – mówi i wyciąga rękę. Wacek pierwszy chce ją uścisnąć, lecz ona chwyta go za nadgarstek, prostuje mu palce. Taką płaską dłonią pociera sobie cipkę z wyzywającym uśmiechem. Podobnie żegna się z drugim uczniem.

- Taki pachnący prezencik na pożegnanie – mówi i znika za drzwiami mieszkania.

Chyba mnie pojebało! – mówi na głos, trochę ochłonąwszy. Oparta o drzwi, powoli dochodzi do siebie.

Chłopcy wracają do domu, wąchając od czasu do czasu wciąż lepkie dłonie. Niezależnie od siebie postanawiają, że nie będą dziś myli rąk.

Zastanawiają się, co czeka ich jutro.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Maciej Wijejski

Komentarze

Aura5/12/2017 Odpowiedz

Pani nauczycielka jest godna najwyższego uznania. I jako postać i jako historyjka bez tabu. Co będzie dalej?


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach