Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





MW-Interwal Rozdzial 37 Zegnaj wstydzie!

Tom i Jerry obiecują, że więcej nie będą jej w ten sposób nabierać.

- Ja myślę! Co to w ogóle za obietnica? Teraz, jak już wiem, że miałam, do czynienia z bliźniakami…

- Ale nie z dwoma na raz!

Kusząca propozycja…

- Jak mój chłopak zaproponował mi trójkącik, kazałam mu spierdalać!

Widoczny na bliźniaczych twarzach zawód rozbawia dziewczynę. Nawet miny robią takie same!

I niespodziewanie ziewa rozdzierająco.

- Ale wy macie szansę. Tylko najpierw muszę się przespać, wymęczyliście mnie strasznie. A właśnie, wiecie może, która godzina?

- Będzie koło dziewiątej.

- Co! Już tak późno? Moim chłopcom się w domu oberwie!

- Spokojnie, już dawno poszli. Zaglądali tu przed wyjściem, ale tak mocno chrapałaś…

- Tak słodko spałaś – poprawiają się, otrzymawszy po sójce w bok.

- Ja też muszę iść.

- A po co? Zostań do jutra, źle ci tutaj?

Właściwie… Joannie jest całkiem dobrze z dwoma facetami w łóżku. Zerka na flankujące ją tęgie chuje. Na wspomnienie ich wyczynów czuje miłe mrowienie w cipie. Sięga po te chuje. Jak szybko tężeją!

- Nie, nie… - Zabiera dłonie.

- Naprawdę nie zostaniesz?

- Zostanę, ale naprawdę muszę odpocząć. I wy też.

- Super! Ale przecież… - bliźniacy spoglądają znacząco na zesztywniałe w dłoniach dziewczyny pałki

- To chwilowe. Zaraz wam zmiękną. Leżeć!

Zabiera ręce, przygląda się, jak im rury miękną.

- A gdzie Febe?

- Nie wiem, pewnie śpi. Zabawiała się ostro z chłopcami, zanim poszli

- Nie mogłaby spać z nami? Takie wielkie łoże się marnuje...

- Poszukać jej?

- Sama ją znajdę. I tak muszę siusiu.

Wstaje i odruchowo rozgląda się za czymś do zarzucenia na siebie.

No tak, wszystko zostało przy furtce.

Dziwnie się czuje, wędrując nago po nieznanym sobie domu. Znajduje łazienkę - Jaka wielka wanna! - i robi swoje. Odnajduje Febe na wpół drzemiącą na kanapie w salonie. Greczynka uśmiecha się do niej sennie. Znów ma na sobie fartuszek pokojówki. I znów tylko fartuszek.

- Chodź spać z nami! Chyba ci wolno?

- Czasem każą mi stać w kącie, w stroju pokojówki i patrzeć, jak się pierdolą w tym wielkim łóżku… Ale potem mnie do niego zapraszają. Owszem, wolno mi.

Joanna bierze Febe za rękę i prowadzi do sypialni.

- Chyba nie sypiasz w fartuszku?

Stojąc za nią ciągnie za jedną kokardę, potem za drugą. Fartuszek opada na ziemię odsłaniając przed Tidżejami wdzięki dziewczyny. Joanna klepie ją w tyłek.

- Wskakuj między nich!

Sama czyni to samo, ma z Febe niedokończone sprawy.

Miękkie, gładkie dziewczęce ciało, to miła odmiana. Ciasno spleciona z tym ciałem Joanna szepce jej do ucha.

- Zanim zasnę opowiedz, co porabiałaś z moimi uczniami.

Twarde męskie ciała napierają na dziewczyny z obu stron. Szorstkie dłonie bliźniaków napierają na dziewczęce pośladki, przesuwają się między nimi, obłapiają cipki i już tam zostają. Joanna wilży. Lecz to bardziej sprawka Febe i jej relacji, niż dłoni Toma albo Jerry’ego w jej kroczu; zresztą obaj już twardo śpią.

- Wyraźnie się do mnie dobierasz!

- A nie chcesz? – pyta Febe, wciskając dłoń pomiędzy śliski srom Joanny a  wciąż wklejoną weń łapę Tidżeja.

- Myślałam tylko, że masz dość na dzisiaj, podobnie, jak ja…

- Myślałaś?

Wtulone w nią gorące ciało, zarazem miękkie i sprężyste, wijące się teraz rozkosznie w jej ramionach sprawia, że Joanna już tak nie myśli. Zsuwa dłoń niżej, plecy Febe wyginają się w łuk rysowane paznokciami. Niech to starczy za odpowiedź.

Greczynka rozchyla uda, wypada spomiędzy  nich bezwładna ręka Toma lub Jerry’ego; teraz zaciska pośladki – więzi pomiędzy nimi dłoń swej kochanki. Nieskutecznie – wszechobecna lepka wilgoć sprawia, że palce Joanny prześlizgują się dalej. Ta ciasna, zalana spływającym z cipki śluzem, różowa dziurka… Joanna tłumi śmiech.

- Tak ci wesoło? – pyta Febe, czując, jak wślizguje się tam paluszek partnerki.

- Bo mam ten odwieczny dylemat: w tej chwili ja ma palec w dupie, czy ty masz palec w dupie?

Chwilę trwa, nim Febe załapie; jej angielski jest słabszy, niż Joanny. Ale w końcu też nie może powstrzymać śmiechu, nagradza kochankę nagłymi skurczami zwieracza napierającego na jej paluszek.

- To było… rozkoszne!

- Mam jeszcze parę rozkosznych pomysłów.

- To prowadź w tym tańcu, nie mam żadnych doświadczeń z dziewczynami…

Febe bierze sprawy (czyli piersi i piczkę Joanny) w swoje ręce. Doświadczenie w miłości lesbijskiej ma tyleż krótkie, co intensywne; tyle użyła, co w przerwach w ruchaniu – gdy tu przyjechała, ruchał ją, kto chciał. A chcieli wszyscy. Właściwie to pierwszy raz jest tak zupełnie sam na sam z dziewczyną. Twardo śpiący bliźniacy się nie liczą, nie obudzili się nawet, gdy coraz bardziej kotłujące się dziewczyny rozepchnęły ich na boki.

Teraz układa Joannę na wznak, nachyla nad nią, muska włosami jej ciało, jej piersi, jej twarz, odgarnia je na bok pochyla się jeszcze, muska oddechem, wysuwa języczek…

Joanna drży, gdy język kochanki łaskocze jej brwi, nosek, wargi… Odruchowo rozchyla te ostatnie, ale język ucieka, teraz muska jej ucho, ssie, wwierca się do wewnątrz, aaach…

To nie tylko języczek, to również sprawa palcówki; Joanna pręży ciało, wygina się w łuk, palce wchodzą głębiej. A dobrze zwilżone wracają na powierzchnię i łechtają w zawrotnym tempie łechtaczkę sprowadzając rozkosz nie do wytrzymania. Joanna odpływa. A gdy napięcie powoli opada, spływa na nią głęboki sen.

* * *

Gdy rano Tom otwiera oczy, wprost przed nosem ma śliczną różową pizdeczkę w obramowaniu rozkosznie wypiętych pośladków. Sądząc po absolutnym braku włosków – Joanny. Nie może oderwać wzroku. Sięga dłonią ponad ciałami dziewcząt, trąca brata.

Jerry widzi tylko burzę czarnych włosów rozrzuconych na poduszce. Zmienia pozycję, układa się, podobnie jak brat, w poprzek łóżka, taaak…

Ma teraz podobnie uroczy widok. Podobnie, bo pizdę Febe pokrywa gęstwina czarnych loczków z pomiędzy których wyłaniają się płatki smakowitego różowego mięska.

Pozycja dziewcząt daje do myślenia.

- Czyżby coś nas ominęło?

- Przynajmniej zdążyliśmy na deser! – I bliźniacy przysysają się do tych cipek.

- Jaka rozkoszna pobudka! – Joanna przeciąga się i wypina tyłek bardziej. Język w jej szparce poczyna sobie coraz śmielej; Febe cudownie ją w nocy pieściła, ale Tidżej nadrabia doświadczeniem.

- Przyznaj się, ile w życiu cipek wylizałeś?

- Tysiące, a nawet setki – odpowiada ze śmiechem. Kto by to policzył!

I znów dobiera się do tego miodziku. A miodzik płynie… W sypialni znów słychać tylko mlaskanie chłopaków i cichutkie pojękiwanie dziewcząt. Które staje się całkiem głośne, gdy chłopacy postanawiają te dziewczyny zerżnąć.

I tak zastajemy ich z Alą: splecione ze sobą Febe i Joannę, dalej na waleta i dalej z wypiętymi tyłkami. I posuwający je zawzięcie bliźniacy.

- Słychać was od samego wejścia!

Maleńka kładzie dłoń na spoconym tyłku Tidżeja. Gdy nadal im kiwa, palce same wślizgują się między pośladki, podążają rowkiem ku jądrom.

- Nie wytrzymam dłużej – skarży się chłopak, gdy Ala delikatnie skręca i masuje mu te jądra.

- No to teraz ten drugi – Maleńka powtarza cała operację. Uważa przy tym by nie przesadzić, nie chce odbierać przyjemności koleżankom. Bawi się jajkami bliźniaka tylko przez chwilę. Teraz zajmuje się moimi.

Wie, jak się nimi zająć, w końcu jest moją dziewczyną… Oczu jednak nie odrywa, podobnie jak ja, od jednej z posuwanych w naszym łóżku dziewcząt. Tej kompletnie nam nieznanej. I lekko spłoszonej w tym momencie. Podchodzę bliżej, trzymająca mnie za mosznę Ala automatycznie też. Wyciągam rękę.

- Jestem Maciek.

Nie trafia ze swoją od razu, to wina szturchającego ją w tyłek Tidżeja.

- Joanna. Przepraszam za okoliczności….

- Okoliczności są fantastyczne, zresztą popatrz…

Opuszcza wzrok niżej; łapka Maleńkiej i te właśnie okoliczności sprawiają, że mi stoi.

- Przepraszam, że tak stoję!

Dziewczyna tylko uśmiecha się w odpowiedzi.

- Przyleciałaś z Tidżejami ze Stanów?

- To znajoma Smoczków – Febe zaskakuje mnie kompletnie. Ci chłopcy i ta laska? Skąd? Jak?

- Niech sama ci powie, to ciekawe – i Febe milknie. No, właściwie to nie milknie - skupia się na doznaniach płynących z cipy i daje im nad wyraz głośny wyraz. Świeżo poznana Joanna podobnie. Daję im chwilkę na dojście i ochłonięcie. Zresztą jest na co popatrzeć, oboje z Maleńką nie odrywamy wzroku od tego podwójnego finiszu, przy czym Maleńka nie odrywa dłoni od moich jąder.

Stoi mi więc nadal, gdy Joanna wyplątuje się z objęć Febe, zsuwa z dyszla Tidżeja i staje przede mną.

Jak ona wielka! – przewyższa mnie o pół głowy.

Jaka ja przy niej maleńka! –zadziera głowę Maleńka.

Jaki on wielki! – zachwyca się Joanna salutującym jej kutasem.

- Fajny, co nie? – Ala pociąga za jądra, kutas się kołysze, kusi…

- Przywitamy się?

- Eee… Znaczy po waszemu?

Świeżo wyruchana pizda jest gorąca i śliska. Czuję, jak przez palce przecieka mi sperma Tidżeja. Czuję też palce Joanny na penisie. Wodzi nimi w dół i w górę, zaznajamia się z nowym chujem, podziwia… Wreszcie łapie się na tym, że trzepie mi kapucyna; dłoń zamiera w miejscu, a dziewczyna się czerwieni.

- Nie przestawaj, to bardzo miłe powitanie. I powiedz, skąd znasz Smoczków? I jak tu trafiłaś?

Dziewczyna czerwieni się bardziej, gdy odrywam dłoń od jej sromu i daję do polizania Maleńkiej. Ale znów mnie masuje, sięgnąwszy sobie pierwej dłonią do cipki – więc teraz z miłym poślizgiem. I opowiada.

- Wacek i Jacek, to moi uczniowie, uczę ich angielskiego a ostatnio zostałam ich wychowawczynią.

Tego się nie spodziewałem…

- Nie jedyną – wtrąca Febe. No tak, ona pierwsza wzięła się za wychowanie seksualne Smoczków.

Joanna odrywa wzrok od tkwiącego w jej dłoni tęgiego chuja, uśmiecha się do Greczynki.

- Gdyby nie Ty…

- No co? Myślałam, że ci dwaj, to część przygotowanej dla mnie powitalnej niespodzianki.

- A ty z pieśnią na ustach dobrałaś im się do rozporków!

- Jakoś nie protestowali…

- Chłopcy w ich wieku? Musieli być zachwyceni. Dotąd tylko się onanizowali, a tu spotykają w lesie śliczną nagą dziewczynę, która bez słowa bierze w dłonie ich penisy. Pewnie doszli momentalnie?

- No ba! Pierwszy raz w nie swojej dłoni.

- Gwoli ścisłości wcześniej masturbowali się nawzajem.

- No tak. Ale co damska rączka, to damska. – i zerkam wymownie na suwającą się w tę i we w tę damską rączkę. Rączka obejmuje mnie mocniej i przyspiesza.

- Lubisz to, prawda?

- Wręcz uwielbiam. Podobnie, jak ty.

Widząc, że dochodzę, Joanna klęka. O ileż przyjemniej jest robić to z własnej woli – duma, przypominając sobie, jak jej były zmuszał ją, by przyjmowała jego wytryski na twarz. Potem było przyzwyczajenie, a teraz… A teraz ochoczo nadstawia buzię facetowi, którego poznała pięć minut temu!

- Salwą pal! – chichocze Maleńka, gdy wytrysk za wytryskiem trafia na twarz klęczącej u mych stóp dziewczyny. A Joanna świadoma, że każdy kolejny będzie słabszy, precyzyjnie steruje trzymanym w dłoni penisem. Masuje go nadal, przyciąga bliżej i wyciska z niego ostatnie krople na nadstawiony język.

- Uff… to było dobre!

- Mniam! – potwierdza dziewczyna. Gdy tak patrzę na nią z góry, na jej buzię całą w mojej spermie, na to, jak się oblizuje, wcale mi nie chce opaść.

Zresztą Joanna na to nie pozwala; wciąż trzymając mój pędzel w dłoni, zgarnia nim sobie spermę z twarzy i co chwila oblizuje. Nie dziw, że wciąż mam wzwód.

- Zachwyca mnie bezwstyd, z jakim to robisz!

- A mnie zdumiewa – dziewczyna u moich stóp zlizuje z czubka kutasa kolejną porcję spermy. - I wstydzę się straszliwie!

Zerka na wpatrzonych w nią widzów płci obojga, każdego z ręką na członku lub palcem w cipce, zależnie od płci, i się rumieni. Ale nie przerywa czynności lubieżnych.

- W życiu się tak nie bawiłam, jak przez ostatni tydzień – mówi, gdy w końcu wstaje.

- Specjalizujemy się w dostarczaniu takich rozrywek.

- Mam na myśli, że nigdy wcześniej nie robiłam takich rzeczy – i znów się płoni. Urocza jest z tym rumieńcem. Ale jej przejdzie. Niestety…

Przerywa nam dzwonek telefonu. To smartfon Joanny.

- To moje Smoczki pytają, czy mogą do mnie przyjść – mówi dziewczyna.

- Possałabym – mówi z uczuciem Febe.

- Naprawdę lubisz takie małe prącia?

- Przypominają mi braciszka…

I tak na mnie patrzy, że nie mogę odmówić.

- No dobra, jedź z Joanną.

-Przyjdźcie za godzinę – rzuca natychmiast Joanna do słuchawki.

- To nawet się nie wykąpiecie przed wyjściem? - Joanna całe krocze ma lepkie od nasienia któregoś z bliźniaków. Febe podobnie. Wiem, bo trzymam tam ręce.

- Wykąpiemy się ze Smoczkami.

- A potem possiemy im smoczki.

I obie cipki wyślizgują się z mych dłoni. Wycieram te dłonie o ciała dziewczyn, sięgam po swoją komórkę.

- Zamówię wam taksówkę.

- Albo za pół godziny – poprawia natychmiast Joanna i kończy połączenie.

- Strasznie wam spieszno do tych smoczków – mówię do uroczego, ślicznie się poruszającego tyłeczka, gdy Joanna szybkim krokiem zmierza nad basen. Tam się rozbierała. Teraz w pośpiechu narzuca na siebie tylko sukienkę; koronkowy komplecik bielizny upycha w torebce. Dzięki temu nie muszę wyjmować dłoni spomiędzy jej pośladków. A uwielbiam taki masaż, zwłaszcza, gdy dziewczyna się spieszy.

- Dziwnie mi tak, gdy trzymasz rękę w moim tyłku.

- Dziwnie? Mnie od tego staje!

Joanna przystaje i się ogląda za siebie. Zaciska miarowo pośladki i sprawdza, czy dobrze mi stoi.

- Ech… Jurny i nienasycony! Ale jeszcze tu wrócę, mam nadzieję. Postawię ci wtedy w ten sposób.

Febe już czeka przy furtce, z tyłu, spod krótkiej sukienki wystają jej końce kokardy.

- Z pracy do pracy?

- Chcę zrobić Smoczkom niespodziankę, otworzę im w stroju pokojówki.

Przytulam obie dziewczyny, klepię na pożegnanie po gołych tyłeczkach.

- Pachniecie seksem! – Obie roztaczają wokół siebie intensywną woń rozgrzanej cipy, potu i spermy. Teraz, gdy wyszliśmy na zewnątrz, czuć to mocno. Trzeba będzie przewietrzyć chatę – myślę.

Odsuwamy się z Alą na bok, kiedy otwierają furtkę, jesteśmy nadzy, a taksówka już czeka.

- Ciekawe, czy taksówkarz coś zwęszy – śmieje się Maleńka.

- Na pewno! – I chyba wiem, co sobie pomyśli, wioząc dwie atrakcyjne, kuso ubrane dziewczyny w ten niedzielny poranek.

* * *

Zdążyły w ostatniej chwili; naga Joanna nachyla się nad wanną, odkręcając wodę, a Febe poprawia kokardy fartuszka, gdy rozlega się dzwonek domofonu.

- Jacy niecierpliwi!

- I napaleni! – dziewczyny szczerzą do siebie zęby, czując znajome mrowienie w podbrzuszu. Obie biegną do domofonu.

- Wchodźcie, chłopcy – mówi nauczycielka, naciskając guzik i odsuwa się od drzwi, robiąc miejsce pokojówce.

Chłopcy, acz zaskoczeni, uśmiechają się radośnie na widok znajomego fartuszka. Ich i tak sztywne kołki prężą się bardziej na myśl, co z nimi wczoraj wyprawiała ukryta pod tym fartuszkiem piczka.

- Sio! Wasza pani już czeka – Febe nie daje po sobie poznać podniecenia, gdy unosi na moment ten fartuszek i daje sobie zajrzeć między nogi. Daje im po łapach, gdy sięgają tam dłońmi i prowadzi „na salony”.

Tam czeka chłopców (i Febe też, gdyż niczego nie zdążyły z Joanną zaplanować) kolejna niespodzianka. Ich pani masturbuje się, zarzuciwszy nogi na poręcze fotela.

- Stójcie tam, gdzie stoicie, chłopcy! A ty Febe, rozbieraj ich powoli.

A gdy już prawie szczytuje, mając przed sobą dwóch swoich stojących na baczność uczniów i Febe tęsknie spoglądającą na ich stojące na baczność chujki, dodaje:

- Możesz im possać. Tylko tak, żebym widziała.

- I patrząc, szczytuje.

Chłopcy prawie też, patrząc to między szeroko rozwarte uda ich pani, to na swojego penisa znikającego raz po raz w buzi Febe. Albo wsuwającego się tam penisa kolegi. Albo oba na raz…

Ale Joanna czuwa i nie pozwala im dojść w innych niż swoje ustach. Zsuwa się z fotela, zbliża do pochłoniętej lubieżnymi igraszkami trójki i przejmuje pałeczkę. A nawet obie. Tego jest już chłopcom za wiele. Ich chujki potraktowane wargami i językiem nauczycielki, ślizgające się o siebie nawzajem, eksplodują w buzi Joanny.

Nie jest samolubna; kołki obu uczniów znów sztywnieją na widok całujących się dziewczyn przekazujących sobie ich nasienie z ust do ust. I jeszcze towarzyszące temu wyuzdaniu mlaskanie! A te wypięte tyłki! Obie są na czworakach, prężą się prezentując chłopcom dwie błyszczące podnieceniem cipy; jedną wygoloną , drugą w gąszczu czarnych loczków.

- Którą pizdę bierzesz?

- Dziś mam ochotę na tę włochatą.

- A ja mam chęć zerżnąć moją panią.

Rozmawiają głośno ponad głowami dziewczyn, wiedzą, że ich panią rozpalają takie teksty. I rzeczywiście, Joanna nie może się doczekać któregoś z uczniowskich kutasków. Wzdycha po części z ulgi, po części z pożądania, gdy jeden z nich w nią wchodzi. I pierdoli.

Drugi najwyraźniej czyni to samo Febe, Joannie coraz trudniej utrzymać język w jej ustach. I na odwrót.

No to spróbujmy czegoś innego…

Nauczycielka odrywa się od Febe, obraca powoli na czworakach uważając, by nie pozbyć się tego dostawcy rozkoszy z cipy i drobnymi kroczkami zmierza w stronę szafy, A tam lustrzane drzwi…

Febe podąża za nią, a młócący ją drążek za nią. 

Żadne z nich nie wie, gdzie patrzeć, najlepiej wszędzie – zapinane przez chłopców dziewczyny uśmiechają się to do siebie, to do zapinających je smoczków, to do samych siebie

- Jak mnie dobrze wypierdolisz, Jacusiu, dostaniesz wzorowy z zachowania – mówi nauczycielka.

- A ja? – pyta ten drugi.

Joanna wzdycha.

- To się nami zamieńcie.

I obserwuje tę zamianę w lustrze. Prącie Wacka jest identyczne z tym Jackowym, jego technika – już nie. Wacuś rucha ją… po prostu inaczej. Joanna nie może zdecydować – lepiej czy gorzej. W końcu sama zarządza kolejną zmianę. I jeszcze następną.

Ta jest ostatnia; Chłopcy wstrzykują solidne porcje spermy w obie pochwy.

Joanna nie pozwala im wyjąć. Delektuje się tą chwilą. Obserwowała w lustrze wyraz twarzy obu dochodzących chłopców, grymas ich orgazmu a teraz zadowolone uśmieszki, które miedzy sobą wymieniają. W końcu zaciska mięśnie pochwy i wyciska z siebie mięknącego chujka. Chłopiec za nią natychmiast przypada ustami do jej pizdy, dobrze go wytresowała. Lecz teraz Joanna żalem, ale ucieka z tyłkiem.

- Nie nie! Najpierw musimy się wykąpać.

Ale ma inny pomysł. Wstaje, obejmuje Wacka jedną ręką, ustawia frontem do lustra. Drugą sięga sobie do cipy i obserwuje z rozbawieniem minę chłopca, gdy rozprowadza po jego ciele wszystko to, co z tej cipy wypływa. Febe natychmiast idzie w jej ślady, w powietrzu rozchodzi się intensywna woń udanego seksu. Członki obu chłopców znów się dźwigają w górę, wpierw tylko trącane przypadkowo (a właściwie całkiem celowo) dłonią, gdy Joanna i Febe rozsmarowują na ich torsach, podbrzuszach i udach zmieszany ze sperma piczy śluz. A gdy dziewczęta pokrywają nim ich przyrodzenia, kutasiki twardnieją na kamień.

- Lubię, jak pani się nim bawi, psze pani!

- Niby czym? – przecież wie, ale chce to usłyszeć.

- Moim chujem i jajami, psze pani – odpowiada Jacuś przypomniawszy sobie, że jego wychowawczyni nie lubi niedomówień. Dla Joanny genitalia jej ucznia, to raczej chujek i jajeczka, ale tego mu nie powie, jeszcze  by mu zmiękł. Zamiast tego zajmuje się nimi intensywniej. Chłopiec z lubością przygląda się w lustrze, jak jego pani od angielskiego, obciąga skórkę, wodzi śliskim palcem wokół żołędzi, przelicza mu jądra w mosznie, masuje czuły na pieszczoty odcinek pomiędzy sakwą na klejnoty a odbytem. I raz po raz wsuwa koniec palca w ten odbyt. I wciąż pyta, czy tak dobrze. A jeszcze tuż obok Febe robi to samo Wacusiowi. Wprawdzie w tym przypadku występuje bariera językowa, ale Greczynka nadrabia ręką.

- Wprawiałam się na braciszku, wiele razy go masturbowałam – tłumaczy powoli po angielsku. Czego chłopak nie rozumie, tłumaczy mu Joanna. Ale jej też  brakuje słownictwa.

- Muszę nadrobić braki, najlepiej w czasie kolejnej sesji z… Tidżejem – w ostatniej chwili postanawia zataić przed chłopcami istnienie bliźniaków.

- Niech się pani wstydzi, psze pani. Żeby anglistka nie wiedziała, jak się mówi na pizdę po angielsku…

- No więc się wstydzę, ale wyłącznie tego. Zadowolony?

- Wyłącznie tego? – drąży temat Wacuś. I wzdycha, bo Febe drąży mu właśnie palcem dziurę w dupie.

Joanna wie oczywiście, co ma na myśli.

- Jeśli chodzi ci o to, czy wstydzę się, że stoję tu goła przed lustrem i zabawiam się genitaliami swojego ucznia, to nie, tak się bezwstydna ostatnio zrobiłam! Zadowolony?

- Jest pani bezwstydną suczką, to fakt – odpowiada tylko.

- Żegnaj wstydzie! – cieszy się Febe.

- Lepszej wychowawczyni nie moglibyśmy sobie wymarzyć – dodaje Jacuś.

- Już ty mi się nie podlizuj!

- Kiedy właśnie mi pani nie pozwala się podlizać, psze pani!

- Więcej, niż jeden facet ruchał mnie nieprzerwanie od wczoraj, a nie zdążyłam się umyć. Wiesz ile mam w sobie różnej spermy?  Ale jeśli tak bardzo chcesz…

Joanna trochę konfabuluje, ale robi wrażenie na chłopcu. Na obu chłopcach. Wacuś kręci głową.

- To może jednak innym razem.

- Hahahah… Ale możesz mnie nią wysmarować, chłopcze!

Wacka nie trzeba zachęcać. Bez wahania sięga do krocza swojej pani. Sperma się kończy, lecz wyuzdanie tej zabawy przed lustrem sprawia, że soczki wciąż płyną, a prącie wciąż sterczy. Chłopiec, co nie dziwi, skupia się na cyckach swej wychowawczyni.

- I jeszcze brzuszek!

Joanna nie może się powstrzymać; wciąż trąca wackowego penisa, muska jajeczka przyprawiając chłopca o rozkoszne dreszcze w lędźwiach i nieustający stercz. Podnieca ją ten stercz, to na swoją panią chłopiec tak kutasa podnosi.

Dobrze nawilżona, przytula się do równie lepko-wilgotnej Febe, masuje ja swym ciałem, liże się z nią, daje swym uczniom lesbijski spektakl. Dla zwiększenia wrażeń pozwala im się masturbować. A właściwie każe, tyle że wzajemnie. Widok masujących sobie nawzajem prącia chłopców jest dla niej równie podniecający, co dla nich igraszki dziewcząt. Ale wystarczy! Nie odrywając się od Febe, prowadzi ją do łazienki, chłopcy podążają za nimi nie wypuszczając swych kutasów z dłoni. A potem myją najpierw swą panią, potem Greczynkę. A później Febe myje ich. Czyściutcy i pachnący idą nago do pokoju, gdzie Joanna nastawia jakąś wolną muzykę, tzw. pościelówę. I tańczą parami, chłopcy z dłońmi w znów śliskich kroczach dziewczyn, dziewczyny ze znów sztywnymi penisami chłopców w dłoniach. A potem Jacuś z Wacusiem długo, naprawdę długo wylizują miodzik z dwóch rozgrzanych, pachnących seksem dziupli.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Maciej Wijejski

Komentarze

Aura5/12/2017 Odpowiedz

Fantazja autora nie zna granic ni kordonów. Gracki!


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach