Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Pani Czasow i Miejsc

Po wszystkich wydarzeniach które przytrafiły się Ciri, wreszcie nadszedł czas spokoju. Mogła spokojnie odetchnąć i zająć się sobą. Spędzała czas tak jak chciała, z najbliższymi osobami. Spełniała też swoje inne zachcianki. Obudził się w niej niesamowity popęd seksualny. Od dawna wiedziała, że większość czarodziejek z Loży to typowe nimfomanki, ale siebie o to nie podejrzewała. Właściwie to dopiero teraz do niej dotarło, że kilka z nich czyniło ku niej awanse. Póki co miała za sobą tylko śmiałe igraszki z Yennefer. Wcześniejsze doświadczenia młodej wiedźminki wprawiły wiekową bądź co bądź czarodziejkę w niemałe zakłopotanie. Ciri szukała swojego miejsca. Nie oznaczało to co prawda przygodnych uniesień w ramionach obcych osób. Wędrowała między światami. Chciała opanować swoje moce, przy okazji może czegoś się dowiedzieć. Niestety przytrafiła się gorsza kraina, z której musiała salwować się ucieczką. Pośpiech sprawił, że wypadając z portalu upadła i lekko skręciła kostkę. Miecz upadł dość daleko. A obok czaiła się dziwna, nieco podobna do tygrysa bestia. Bezbronna Ciri patrzyła na nią z przerażeniem. Pierwszy raz od bardzo dawna dała się sparaliżować strachowi. 
-No dalej dziewczyno! Rusz się albo zginiesz! - Powtarzała sobie w głowie. Mięśnie jakby w ogóle jej nie słuchały. Jedynie pulsująca krew i dzikie bicie serca, tylko to słyszała. Zza jej pleców, wyskoczył potężny człowiek. Ostrzem topora uciął łeb bestii i po chwili zwrócił się w jej stronę. To wcale nie był człowiek. Wyglądał podobnie, ale widać było w nim rysy jakby byka. Szerokie rogi, nos właściwie wypukły na równi z czołem. Umięśniony i odziany w skórzany pancerz. Będąc wciąż w szoku, wpatrywała się w niego z otwartymi ustami. 
-Ba'as, parsharaa. Aekot nar'haas.
Jego głos wyrwał ją z oszołomienia. Pokiwała głową, że nie rozumie. Zaczepił topór przy pasie i wskazał na martwe stworzenie.
-Ungith. Einar mursrem. - mówił wolno jakby tłumacząc co leży przed nią – Akith na aekot.
Mówiąc to przeciągnął kciukiem po gardle i wskazał na dziewczynę. Nie do końca przekonana, czy chodzi mu o to, że ją zabije, czy o to, że stwór mógł ją zabić nieco się skuliła. 
-Ja.. ci dziękuje. DZIĘKUJE – powtórzyła głośniej powtarzając jego gest– Pewnie bym skończyła jak pokazałeś. Kiwnął głową jakby zrozumiał. Spróbowała wstać jednak ból w kostce się odezwał. 
-Jeszcze mi tego brakowało, psia mać. Nie łatwo będzie wrócić w takim stanie. 
Jej nowy znajomy podniósł leżący za truchłem miecz. Przyniósł go jej i klękając przed nią wręczył. Sycząc z bólu wsunęła go z powrotem na plecy. W tej samej chwili chwycił ją na ręce i coś mruknął.
-To miłe z twojej strony, ale jakoś sobie bym poradziła.-Neh tark! 
Porozumiewanie się poprzez kiwanie do siebie głowami i wskazywanie szło im nad wyraz dobrze. Po krótce chciał opatrzyć jej ranę, ona martwiła się jego zdobyczą. Jak się okazało, w okolicy stał jego rumak. Równie dziwny i równie mocno przypominający znane doskonale jej zwierzę – konia.
Usadowił ją bokiem i pomału szli w kierunku unoszącego się zza wzgórza dymu. Rozglądając się poczuła się jak w bajce. Kolorowy nieboskłon, na którym widać było dwa różniej wielkości księżyce, tęczę, ciemnoniebieskie chmury. Niesamowite miejsce. Tylko towarzysz jakby wyrwany z koszmaru sennego. W końcu postanowiła się czegoś dowiedzieć.
-Hej, spójrz na mnie. Zobacz – powiedziała wskazując na siebie – Jestem CIRI. Rozumiesz? Ja Ciri. A ty?-Cz.Cziri. Vot hager.-Prawie dobrze, Ciri, słyszysz różnicę?-Ciri – powtórzył bezbłędnie lekko jakby się uśmiechając – Bas Vorshak-Na imię ci Bas Vorshak?-VORSHAK.
Tym razem on powtórzył wolniej. Gdy dotarli do obozu-wioski nie było w niej nikogo. Byli sami. Vorshak szybko zdjął ją z grzbietu swojego wierzcha i zaniósł do jednej z chat. Wnętrze było bardzo bogate, z zewnątrz nie wyglądało to tak efektownie. Położył ją na jakimś materiale. Nie potrafiła go nazwać, nie było to nic znanego, za to było wyjątkowo przyjemne w dotyku. Została na chwilę sama. Zdjęła buty i przyjrzała się nodze. Nieco już spuchła. Czekała aż wróci.
Wszedł do środka tym razem nie sam, u jego boku szedł równie dobrze zbudowany ogar co on. Szczeknął wesoło i zamerdał króciutkim ogonem. Vorshak podszedł do niej i z dzbanka polał jej nogę jakąś cieczą, po czym kazał wmasować.  Pachniała dość przyjemnie i ból jakby zdawał się ustępować. 
-Dziękuje, już mi nieco lepiej. Masz ładnego psa.
Odwróciła na chwilę wzrok, a gdy spojrzała na niego z powrotem, stał już przed nią nagi ze swoim wielkim fiutem przy jej twarzy. Był zdecydowanie większy niż jakikolwiek dotąd miała okazję widzieć. Spojrzała w górę na jego twarz. Była spokojna, a zarazem malował się na niej wyraz zniecierpliwienia. 
-Chcesz żebym podziękowała w taki sposób? Trudno się oprzeć...
Trącił ją lekko nim w twarz. Uśmiechnęła się i wysunęła język. Liznęła czubek. Spodziewała się czegoś nieprzyjemnego, a tu miła niespodzianka. Był całkowicie zwyczajny. Ruchy jej języka stawały się coraz bardziej śmiałe. Dłonią sięgnęła do jego jąder, zważyła w dłoni, po czym zaczęła je masować. Rozpychał jej usta mocno, ale coraz bardziej też ją podniecał. Zaczął w końcu sam nadawać ruchy. Wsuwał się do jej ust i wysuwał pomału. Zamknęła oczy i obciągała. Jego wielki fiut lekko drżał i pulsował jej w ustach, a ona ssała. 
-Gdyby mnie teraz widziała Yen, byłaby niesamowicie zazdrosna. - pomyślała
Nawet nie zauważyła kiedy jej ślina zaczęła spływać jej po brodzie. Wyjęła go z ust  i zaczęła się rozbierać. On czekał obserwując ją. Gdy zdejmowała buty, dopadł do niej i rzucił na poduszki.
-Hej, może trochę delikatniej, co?
Rogaty kochanek nie miał zamiaru być delikatny. Od razu wepchnął jej się do tyłka. Wrzasnęła przeciągle, otwierając szeroko oczy. Jego ruchy były szybkie i głębokie, Ciri położyła głowę i lekko przymknęła oczy. Ból ustępował rozkoszy jaką jej dawał. Gdy uniosła głowę i spojrzała przed siebie, zobaczyła jak w stronę jej ust zbliża się członek ogara Vashoka. Nim coś powiedziała, ten już posuwał jej usta. Cały czas ciekła z niego jego sperma. Ciri sama sobie nie mogła uwierzyć, ale ten smak doprowadzał ją do szaleństwa. Z jednej strony czuła niesamowite napieranie na odbyt, z drugiej miała cały czas pompowane usta psim chujem. Ogar zaczął się spuszczać. Regularne fale nasienia wlewały się wprost do jej gardła. Nie miała wyboru połykała wszystko. Gdy skończył po prostu odszedł.
-Jak ja mogłam do tego dopuścić. Przestań pieprzyć mnie w tyłek, słyszysz? Przestań natychmiast!
Vashok chwycił ją za ramiona i podniósł. Dosłownie nadziewał ją na swojego członka. Podwinął jej nogi i chwycił na głowę. W tej pozycji nie mogła zrobić już nic. 
Kilka minut w tej pozycji i już nie chciała żeby przestawał. Doznawała orgazmu za orgazmem. W końcu i on zlał się jej wprost w dupę. Wbił się kilka razy mocniej jakby chciał się spuścić jak najgłębiej w niej. Potem rzucił znowu na poduszki. Sam usiadł obok. Ciri leżała chwilę, z mocno rozepchniętym odbytem z którego powoli wypływała jego sperma.  Podpełzła do niego i palcem zebrała resztki spermy wypływające z jego fiuta.
-Jeszcze czegoś takiego nie przeżyłam. Dziękuje.
Mówiąc to liznęła jego jądra, po czym zaczęła je ssać. Z wciąż wypiętym tyłkiem. Ogar wykorzystał sytuację i dosiadł jej. Pieprząc mocno otwór który wcześniej jego pan wypełnił swoim nasieniem. Ciri jedynie pojękiwała od czasu do czasu, wciąż zajęta lizaniem jąder swojego kochanka.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





FanficVerse

Zobaczymy jak się spodoba.


Komentarze

lenny13/12/2017 Odpowiedz

Świetne


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach