Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Przypadek Michala cz.IV

***

 

Profesor Jaroszewski wszedł do swojego gabinetu, z przejęciem patrząc na tomograf mojej czaszki. Siedziałem jak na szpilkach, ciekaw co mi powie.

 

- To jest niezwykle ciekawe. Naprawdę niezwykłe. - Stwierdził cicho, jakby mnie tu nie było.

 

- Coś nie w porządku, panie profesorze? - spytałem zaintrygowany tym wstępem.

 

- Ty mi powiedz. Michale. Czy przez ten miesiąc odkąd wyszedłeś, działo się coś niepokojącego czy... po prostu innego?

 

No cóż, działo sie wiele, ale na razie zachowam to dla siebie. Ostatecznie nic mnie nie boli, zdrowie zdaje się mi dopisywać.

 

- Nie. Nawet bóle głowy miewam rzadko - odpowiedziałem spokojnie.

 

- Hmm..., no cóż, trzeba cię obserwować. - mruknął lekarz do siebie, a głośniej dodał. - Rozmawiałem już z twoimi rodzicami, ale jesteś już prawie dorosłym facetem, więc należy ci się osobne wyjaśnienie. Widzisz tutaj, na zdjęciu ten fragment..., proszę podejdź bliżej.

 

Podszedłem do podświetlonej tablicy, patrząc na obraz komputerowy swojego mózgu.

 

 - To jeden z najmniej poznanych fragmentów ludzkiego mózgu. - Zaczął wykład profesor. Normalnie byłaby to nuda, ale tym razem chłonąłem każde słowo. - U niemal stu procent ludzkiej populacji jest on uśpiony, dobrze ukryty między płatami. Czasami, niezwykle rzadko rodziły się osoby z aktywną częścią, na którą patrzysz. Ty przed wypadkiem byłeś jak większość ludzi, mało tego wychodząc ze szpitala nic nie wskazywało, że będzie inaczej.

 

- A  jest inaczej?

 

- Przypatrz się dokładnie! - Jaroszewski wskazał długopisem małą jasną plamę. - Nigdy nie słyszałem, żeby komuś po wypadku uaktywnił sie komuś ten fragment. U ciebie się tak stało. Mało tego, wygląda na to, że jest nadaktywny, stąd moje pytanie na początku czy nie dzieje się coś złego?

 

- Powinno sie coś dziać? To niebezpieczne? - spytałem nerwowo.

 

- Michał, to coś w mózgu odpowiada za niezrozumiałą do tej pory dla nas zdolność. - Profesor usiadł z powrotem przy biurku, a ja zająłem miejsce naprzeciw niego. - Pojedyncze znane nam jednostki z taką cechą, mają wielką zdolność wpływania na innych ludzi. Nikt nie zbadał dokładnie jak to działa, ale najbardziej znany nam przypadek ze Stanów Zjednoczonych wzbudził sensację w środowisku medycznym. Kobieta potrafiła namówić osiem na dziesięć osób do czegokolwiek. Interesowała się nią nawet amerykańska armia, ale sprawa padła, bo babka popełniła samobójstwo. Od tamtej pory nikogo nowego nie znaleźli.

 

- Panie profesorze, ale...

 

- Spokojnie, nie mam ochoty na sensacyjną karierę. Nic ci nie grozi, ale co miesiąc jesteś u mnie do odwołania. Martwię się tym, bo ten fragment wciąż się rozrasta.

 

- Naprawdę nic się nie dzieje panie profesorze. Czuję się doskonale.

 

- Cieszę się chłopcze. Nie po to cię uratowaliśmy, żeby teraz coś miało sie popsuć. Dobra, idź do rodziców. Widzimy się za miesiąc.

 

- Dziękuję, Do widzenia.

 

Wychodząc na szpitalny korytarz, drżałem z emocji. Aż dziw, że Jaroszewski nie zauważył mojego zdenerwowania. Kurwa, wszytko się zgadzało! Byłem  nadczłowiekiem! Mogłem prawie wszystko.

 

***

 

Wtorek. Wczoraj byłem u lekarza i dowiedziałem sie wiele na temat mojej przypadłości. Wiele i nic. Wiem, że to mam i pomału sie tego uczę, ale wciąż jest mnóstwo niewiadomych. Zdaje mi się, że mogę to kontrolować, bo kiedy robię się spokojniejszy, nie myślę tak obsesyjnie o pieprzeniu robi sie normalniej. Oczywiście nie do końca, ale...

 

- Michałku, nie dręcz mnie. Wczoraj nie odzywałeś sie cały dzień, a ja tęskniłam i mam straszną ochotę - Anastazja wyrosła jak spod ziemi.

 

- Nie wiem czy kojarzysz, ale jesteśmy na szkolnym korytarzu - Udałem poirytowanego. Wiedziałem jednak, że się niebawem pojawi. Od rana popuszczałem wodze fantazji.

 

- To wymyśl coś, bo zgwałcę cię na oczach wszystkich.

 

Zaśmiałem się. Nie mogłem się powstrzymać. Od przedwczoraj Nastka była inną dziewczyną. Posłuchała rad Marceliny. Rozpuściła włosy, zmieniła ciuchy. Sam nie dowierzałem jaka z niej zrobiła się laska. Miss szkoły na pewno by nie została, ale nagle wzbudziła zainteresowanie chłopaków. Sama zmiana wyglądu jednak nie sprawiłaby tego tak nagle. Dziewczyna miała po prostu w oczach zachętę. Chwilowo była jednak zajęta.

 

- Ok. przyjdź zaraz pod stary magazyn sportowy.

 

Przez wiele lat w naszej szkole to pomieszczenie było jedynym, gdzie mieścił się cały sportowy majdan. Trzy lata temu ukończono jednak remont sali gimnastycznej, w której znalazło się miejsce na nowy składzik. To zaś co mało nadawało się do pokazania ludziom zostało w starym magazynku. Popękane materace, krzywe kozły, a z czasem i inne starocie, których szkoda było wyrzucić, a używać też nie wypadało lądowały właśnie tutaj.

Z poprzednim wuefistą miałem dobry układ i klucz do dyspozycji, bo tam pracowaliśmy z Adamem i Szymkiem nad projektami, które chcieliśmy utrzymać w tajemnicy, aż je pokażemy. Od tamtej pory minęło juz trochę czasu, ale kopię kluczyka wciąż posiadałem.

 

Na całe szczęście obydwoje byliśmy juz po lekcjach, chociaż Nastka za trzy kwadranse miała jakieś zajęcia dodatkowe. Urok bycia kujonką. Gdy tylko zamknąłem drzwi magazynku za nami dopadła do paska moich spodni. Jak  na prymuskę, strasznie była niegrzeczna.

 

- Ochłoń trochę, bo go połkniesz. - Skwitowałem wesoło jej zachowanie. Mój kutas zniknął w ustach Anastazji, która łapczywie zaczęła go ssać. Zrobiło mi się przyjemnie ciepło.

 

Zanurzyłem dłonie we włosach dziewczyny i przytrzymałem jej głowę. Przejąłem inicjatywę, pchając fiuta w chętne usta. To nie było najlepsze miejsce na bzykanie i lepiej było to zakończyć szybciej. Jebałem więc w szybkim tempie, licząc, że dojdę lada moment.

Niestety Nastka po nocy ze mną i Marceliną pragnęła nie tylko dawać ale i dostawać. Uwolniła się z mojego uścisku i marszcząc nos, oznajmiła.

 

- Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz!

 

Sięgnęła pod spódniczkę, pozbyła się majtek. Opierając się o stertę starych materacy, podciągnęła kieckę w górę i błysnęła gołym tyłkiem. Takiemu zaproszeniu nie sposób było odmówić. Chwyciłem kutasa i wprowadziłem do szparki Anastazji. Przyjęła mnie łatwo. Rozpychałem się między wilgotną miękkością, aż dobiłem do końca. Byłem odpowiednio podniecony i nakręcony. Zaparłem się o biodra panny i wprowadziłem twardziela w ruch posuwisto zwrotny.

 

- Ooo taak..., rżnij mnie - jęknęła Nastka.

 

Lubiłem kiedy ta grzeczna jakby nie patrzeć dziewczyny świntuszyła. Moje ciało ogarnął ciepły, rozkoszny dreszcz. W głowie wybrzmiały fanfary.

Wciąż ruchając energicznie, odszukałem palcem łechtaczkę Anastazji. Ściskając i pocierając niewielki guziczek sprawiłem, że kochanka oszalała. Przez chwilę myślałem, że urwie mi fiuta, tak zaczęła kręcić tyłkiem. Oboje dochodziliśmy w ekspresowym tempie. To był magiczny trans. Szybko poczułem nadchodzące spełnienie. Wyszedłem z przytulnej cipki i wciąż pieszcząc łechtaczkę Nastki, chlusnąłem nasieniem. Białawe smużki pokryły ciało mojej partnerki od piersi po krocze.

Teraz zaangażowałem do pracy drugą dłoń. Wsunąłem palec w wilgotny skarb dziewczyny i pieściłem ją jeszcze mocniej. Jęczała coraz głośniej, bałem się, że ktoś nas usłyszy. Na szczęście była już prawie na szczycie. Kilka moich kolejnych ruchów doprowadziło ją do rozkosznego obłędu. Zwinęła się na materacu i zastygła w reakcji na orgazm.

 

- To jakiś obłęd! Michał... kocham cię. - wymruczała.

 

Ja takiej deklaracji nie mogłem złożyć, więc pocałowałem ją namiętnie z języczkiem Przez dobrą chwilę Anastazja dochodziła do siebie, a i tak z magazynku wychodziła na miękkich nogach. Za zakrętem, na końcu korytarza czekała na nas jej ciotka.

Jak zwykle wyglądała bosko, choć jej mina nie wróżyła niczego dobrego.

Złapała Nastkę za rękę i zatrzymała. Dziewczyna miała wypieki i oczy, które mówiły wszystko. Do tego niedokładnie się ogarnęła. Pani Anita przeciągnęła palcem po szyi siostrzenicy, ścierając z niej jeden z moich perlistych pocisków.

 

- Co w ciebie wstąpiło?! Jak tak możesz?! - wyrzuciła z siebie, zduszonym głosem.

 

- I kto to mówi?! Nie robię nic złego! - Anastazja miała łzy w oczach. Wyrwała się z rąk ciotki i puściła korytarzem do dziewczęcej łazienki.

 

Mrożący krew w żyłach wzrok anglistki skupił się na mnie. Nie czułem jednak strachu. Żadnych obaw, raczej niezdrową ciekawość.

 

- To ma być jakaś forma zemsty?! Ty smarkaczu pieprzony! - syczała niczym żmija pani Anita, pilnując, aby nie podnosić zbytnio głosu. Cięgle rozglądała się na boki, ale na szczęście nikt nie przechodził obok nas. Było dość późno, ale wciąż wiele klas miało jeszcze lekcje. - Ona jest mądra i zdolna, chcesz jej zmarnować życie?!

 

- Ona do tego tak nie podchodzi - stwierdziłem obojętnie.

 

- Ona ma siedemnaście lat, głąbie!

 

- No tak. A robi to jakby miała z pięć lat więcej. - Nie wiem co mnie podkusiło, by to palnąć. Szybko się przekonałem, że przesadziłem. Policzek zapiekł mnie od siarczystego ciosu.

 

- Nie daruję ci tego! Spodziewaj się jutro wezwania do pani dyrektor!

 

Odwróciła się ze złością i energicznym krokiem ruszyła przed siebie. Widziałem, jak zaciska nerwowo pięści. No nieźle, ciekaw byłem co z tego wyniknie. Dobierając się do Anastazji miałem wkalkulowane, że ponętna ciotka się dowie i będzie wściekła. Jednak plany planami, ale większość tego co się działo, to była czysta improwizacja. Na szczęście wizytę u dyrektorki też przewidziałem.

 

***

 

Dyrektorem naszej szkoły od pięciu lat była pani Bogna Ratkiewicz. Bardzo konkretna i operatywna kobieta. Wspólpracownikom, ale i uczniom pozostawiała wiele swobody. Wszystko w granicach rozsądku. Z tego też powody była lubiana zarówno przez kadrę nauczycielską, jak i uczniowską brać. Na c o dzień była obecna, ale nie zajmowała się drobnostkami i nieważnymi problemami.

Wchodząc do małego przedsionka, zauważyłem, ze drzwi po lewo są uchylone. Tam znajdował się sekratariat. W tej chwili kompletnie pusty. Po prawej stronie znajdowało się królestwo dyrektorki. Wyszła po mnie z miną tak obojętną, że sie lekko przestraszyłem. to była osoba, która uwielbiała się uśmiechać.

 

- Michał Wanat, no cóż, zapraszam cię do siebie.

 

To, że tu byłem świadczyło, że uznała mnie za problem wart jej uwagi. Pusty sekratariat i niezbyt przyjemna mina martwiły mnie dodatkowo. Zanosiło się na niezłą awanturę.

 

Zanim usiadła za biurkiem nie mogłem się powstrzymać, żeby nie zerknąć na zgrabne nogi w szpilkach. W błękitnym komplecie z drobnymi czarnymi akcentami wygladąła świetnie. Spódnica, stanowiaca dół kompletu miała słuszną długość, siegała do kolan kobiety. Marynarka też leżała na niej idealnie. Pod nią miała białą koszulę, jak zwykle odwaznie rozpiętą. Cóż, pani Bogna taki miała styl, a do tego męża chirurga plastycznego. O cyckach pani dyrektor legendy krążyły nie tylko w szkole. Były dorodne i idealnie zaokrąglone, do czego oczywiście przyłożył się szanowny pan Ratkiewicz. Twarzy ponoć nie tykał, ale jak na swoje czterdzieści osiem lat dyrektorka wyglądała kwitnąco. Włosy w miodowym odcieniu pięknie współgrały z opalenizną kobiety. Po koniec sierpnia wróciła z wakacji na Bali. Nawet ewidentnie korpulentna figura nie psuła odbioru całości sylwetki pani Bogny. Krótko mówiąc siedziałem w gabinecie kobiety, którą zwykło się określać jako MILF. Do tego dość temperamentną, bo krążyły plotki, że potrafi się zabawić i co pewien czas doprawia mężusiowi rogi.

Nie wiedziałem co nagadała jej anglistka, ale musiałem założyć, że jest mało ciekawie. Musiałem temu zapobiec. Musiałem mieć panią Bognę po swojej stronie.

 

- Posłuchaj Michał, nie będę cię czarować, pani Grześkowiak jest wściekła. Pierwszy raz widziałam ją w takim stanie. - Ku mojemu zdziwieniu bardzo spokojnie powiedziała dyrektorka. - Jestem w kropce, bo nie rozumiem powodu, aż takiego jej wzburzenia. Strasznie też mnie ciekawi, że nie robi z tego większego szumu. Matka Anastazji o niczym nie wie, żadnego szumu poza tym, że przyszła wczoraj do mnie i zażądała, bym cię relegowała za szkoły.

 

- Pani...

 

- Najpierw ja, potem ty, dobrze? - Próbowałem nie zerkać w dekolt, ale słabo mi to wychodziło.

- Jasne.

 

- Wiem, że chodzi o jej siostrzenicę, ale sam fakt, że zrobiła... to co zrobiła. - Tajemniczy uśmieszek zabłąkał się na twarz pani Bogny. - No cóż, myślę, że nie pomylę się bardzo jak powiem, że trzy czwarte uczennic w szkole ma to już dawno za sobą. Jak myślisz?

 

- No. pani dyrektor... no, eee... nie wiem. - Moje zakłopotanie sprawiało jej mnóstwo radości. Żartów jej się zachciało.

 

- Pytałam retorycznie - stwierdziła po chwili. - Nie urodziłam się wczoraj.

 

Milczałem, bo nie wiedziałem co powiedzieć. Ona prowadziła konwersację, ja miałem słuchać.

 

- Fakt jest faktem, że uprawiałeś seks z koleżanką na terenie szkoły. Na szczęście nie na siłę. Rozmawiałem z Anastazją rano i co ciekawe, stoi murem za tobą, jest wściekła na ciotkę. Swoją drogą, co ty jej zrobiłeś, to zupełnie inna dziewczyna?

 

- Pani dyrektor. proszę... - Powiedzieć, że w tej chwili poczułem się zażenowany i zawstydzony, to jak nic nie powiedzieć.

 

- Muszę podjąć jakąś decyzję, bo pani Grześkowiak mi nie odpuści. - stwierdziła dyrektorka z przekonaniem.

 

Podniosła się i podeszła do okna. Zamyślona, kręciła końcówką sznurka od rolet. Po minucie chyba znalazła rozwiązanie. Wróciła do biurka, zostawiając zasunięte rolety.

 

- Będziesz miał obniżoną ocenę ze sprawowania do nieodpowiedniej, bez możliwości jej poprawy. Wizyty u psychologa czyli w praktyce ze mną, bo pani Stencel jest na zwolnieniu.  Do tego udział w zajęciach, które ci wyznaczę, bez możliwości odmowy. Rozumiemy się? - Podeszła do mnie powoli. 

 

- Tak, pani dyrektor. Doskonale. A co z moimi rodzicami?

 

- Sporządzę notatkę, ze skargą pani Grześkowiak, ale bez szczegółów, w której usprawiedliwimy twoje zachowanie niedawnym wypadkiem. Brzydkie zagranie, ale trudno. - Poczułem jej dłonie na barkach. - Co do rodziców, nie ma powodów, żeby ich dodatkowo martwić. Twój wypadek na pewno ich mocno wzburzył.

 

Dłonie pani Bogny zsunęły sie na mój tors. Czułem, że drżą, przesuwając się coraz niżej. Dyrektor była po mojej stronie!

 

- Wszystko to jednak się zdarzy, jeśli spełnisz najważniejszy warunek - przesunęła się lekko i usiadła mi na kolanach.

 

-Jj.. jaki?

 

- Myślę, że wiesz, ale ok.. Spraw mój jurny chłopcze, żebym po twoim wyjściu była bardziej zadowolona niż ta pannica była wczoraj.

 

Przełknąłem rosnącą w gardle gulę. To jakieś szaleństwo! Mam osiemnaście lat! Co ja sobie myślałem?! Przepychanki z Anitą, Nastka teraz dyrektorka! Jeśli to wszystko skończy się dobrze, to będzie cud!

Na razie jednak dwa cuda wbijały się w moją twarz.

 

- Chcesz sprawdzić czy są tak świetne jak o tym ględzicie między sobą? - zapytała głosem, który sprawił, że dostałem wzwodu.

 

- Ooo, przyjmuję to jako zgodę. - Uśmiechając się potarła mnie po kroczu.

 

Miałem dość. Jeszcze chwila takich gierek słownych, a spuszczę się w gacie, zanim je zdołam ściągnąć.

Niecierpliwymi palcami rozpiąłem koszulę dyrektorki i ściągnąłem ją niemalże razem z marynarką. Gustowny, koronkowy biustonosz podtrzymywał dwa melony, które chciałem skosztować. Sprawnie uporałem się z jego zapięciem i odrzuciłem zbędny balast na bok.

 

- No, no. Ty rzeczywiście jesteś niesamowity. - Mruknęła pani Bogna tarmosząc moje włosy. - Taki młody, a jaki odważny i... oooch...

 

Niezbyt lubię melony, ale te były wyjątkowo smaczne. Duże sutki, sterczące z ciemnych brodawek zachęcały, by się nimi zająć. Delektowałem się nimi, przesuwając je między wargami. Ssąc, zerkałem w górę na rozanieloną twarz pani dyrektor, która nieco chaotycznie, ale ostatecznie ściągnęła ze mnie koszulkę. Na chwilę odpuściłem pieszczenie cycków i zająłem się spódniczką kobiety. Zorientowała się, co chcę zrobić i uniosła lekko tyłek. Podciągnąłem ja na tyle wysoko, na ile się dało, odsłaniając koronkowe brzegi pończoch i figi. Jedną dłonią zagarnąłem pierś, a drugą zanurkowałem pod spódniczkę. Majtki pani Bogny były wilgotne. Wsunąłem palec pod materiał, wyczuwając nabrzmiały srom.

 

- Ooo Boże... - westchnęła moja MILF.

 

Drżącymi rękami rozpięła mi rozporek i walcząc zaciekle z moją bielizną uwolniła twardego kutasa. Zachwyt w jej oczach nie mógł być udawany. Podczas, gdy ja pieściłem jej piersi i cipkę, ona zabrała się za robótki ręczne. Niecodzienne okoliczności i sama osoba pani Bogny, sprawiły, że chwilę później jej idealnie uformowane cycki oraz brzuch były mokre od nasienia.

Mina pani Ratkiewicz zrzedła, pojawił się zawód. Jednak tylko na chwilę. Nie zamierzałem jej zostawić napoczętej, niespełnionej. Podnieśliśmy się z niewygodnego jakby nie było krzesła. Przyszedł mi do głowy pomysł. Nie odkrywczy, bo podejrzany na stronach pornograficznych.

Na biurku pani Bogny zawsze panował porządek. Dziś zmąciłem go lekko, zsuwając wszystkie papiery na ziemię. Oszczędziłem jedynie lampę, którą odstawiłem spokojnie na podłogę.

Zrozumiała do czego zmierzam. Szare oczy błysnęły zadowoleniem. Szybko wyskoczyła za spódnicy, a potem z majtek. Powiem szczerze przez chwilę zamarłem. Pomimo tego, że była przy kości wyglądała zjawiskowo. Być może dzięki proporcjom, które idealnie ze sobą współgrały. Prze dobrą chwilę nie mogłem oderwać oczu od jej przyciętego krótko trójkąta złotych włosków na łonie. Mój zachwyt zrobił swoje. Rozpromieniła się i podeszła do biurka.

 

- Zrób pani dyrektor dobrze - szepnęła uwodzicielsko.

 

Rozciągnęła się na blacie biurko, podkulając nogi, bezwstydnie obnażając swoją kobiecość. Była nabrzmiała i wilgotna. Zdjąłem z siebie to co na mnie zostało i stanąłem przy brzegu mebla. Pochyliłem się i chłonąc zapach pani Bogny, wsunąłem palec w cipkę. Zakwiliła cicho, ale było tam zbyt wiele miejsca. Wsunąłem kolejny i jeszcze dwa. Dopiero wtedy  zacząłem nimi poruszać, jednocześnie kciukiem drażniąc łechtaczkę. Pani Bogna oszalała.

 

- Ooo taak, ooo... nie przestawaj.

 

Biurko stało się sceną niesamowitej akcji. Pani dyrektor skręcała się na biurku na wszelki możliwe sposoby. Ze swojej pozycji miałem doskonały widok, na wszelkie jej atuty. Czułem, że znów we mnie wzbiera żądza. Nie wytrzymałem i zacząłem sobie dogadzać druga dłonią.  Byłem daleko w tyle za panią Bogną, ale moja bestia powoli budziła się z letargu.

W pewnej chwili  moje palce zacisnęły się zbyt mocno na łechtaczce. Dyrektorka szarpnęła biodrami i zaklęła głośno.

 

- O kurwa! Nie przestawaj, tylko, kurwa nie przestawaj!

 

To mnie jeszcze bardziej nakręciło. Przekleństwa w ustach dyrektor Ratkiewicz brzmiały cudownie nieprzyzwoicie. Celowo, co chwila mocniej naciskałem na maleńki guziczek, by z rozkoszą patrzeć na jej reakcje.

 

- O rzesz kurwa!

 

- Ja pierdolę!

 

Nie no, masakra! Co by na to powiedzieli rodzice uczniów nieświadomi jaka osoba zarządza szkołą. Te uwagi podziałały na mnie tak, jakby mi ktoś w dupsko wetknął ładowarkę. Pani Bogna pod wpływem silniejszych pieszczot przekręciła się gwałtownie i na chwilę straciliśmy kontakt.

Jednak zaraz gotowa była do dalszych miłosnych zapasów. Tym razem położyła się jednak na brzuchu z szeroko rozkrzyżowanymi nogami. Znów puściłem w ruch palce, penetrując niemal ociekającą sokami cipkę. Drugą dłoń oparłem na dorodnym pośladku. Pomimo dojrzałego wieku skóra na nim była sprężysta i miękka. Z przyjemnością zacząłem go masować, po czym zająłem się jego sąsiadem. Przy tych pieszczotach naciągałem pupę, odsłaniając mały, ciemny otwór w wąskiej dolinie. Korciło mnie, więc co chwila delikatnie przesuwałem palcem po nim sprawdzając jak zareaguje pani Bogna. Z początku była tak pochłonięta tym co robiłem z jej szparką, że nie zwracała na to uwagi, Dopiero przy którymś razie, gdy czubkiem palca potarłem po wierzchu małej dziurki, jęknęła podekscytowana.

 

- Po prostu to zrób!

 

Odruchowo pośliniłem palec i pomału wsunąłem w odbyt. Pani dyrektor wypięła pupę mocniej, więc odważniej wepchnąłem się w ciemne oczko. W życiu bym nie pomyślał, że mój pierwszy kontakt z pieszczotą analną zapewni mi osoba pani Bogny.  Była cudowna, dojrzała i mocno niegrzeczna. Z przyjemnością pieściłbym jej dwie dziurki naraz jeszcze dłużej, ale moja doświadczona kochanka miała dość ręcznej zabawy.

 

- Wsadź mi go chłopcze! Chcę poczuć cię w sobie.

 

Obawiałem się o nasze bezpieczeństwo, ale byłem zbyt napalony i ogarnięty żądzą, żeby myśleć racjonalnie. Wskoczyłem na biurko, które na szczęście okazało się meblem stabilnym i wytrzymałym. Pani dyrektor nie trzeba było czegokolwiek podpowiadać. Uniosła się na łokciach i kolanach, wciąż wypinając tyłek. Kucnąłem jak najbliżej niej i przytrzymałem kutasa. Zatopiłem go natychmiast w mokrej jamce. Wypełniłem ją od razu całym sobą. Złapałem równowagę, po czym rozpocząłem dzikie harce. Ruchałem panią Bognę niczym niewyżyta bestia. Siła moich pchnięć był tak duża, że przy którymś z kolei miałem wrażenie, że wepchnę jądra w cipkę razem z penisem. Przestałem kontrolować otocznie. Świat wokół rozmył się, jakbyśmy pieprzyli się w próżni. Założyłbym się o każde pieniądze, że bardziej podnieconym niż była teraz dyrektorka, nie można by być. Przegrałbym. Gdy wepchnąłem ponownie w odbyt palec, weszła na kolejny stopień ekstazy. Wirujący przed moim oczami tyłek, podrygujące pełne piersi i rozpalone ciało pani Bogny migotały mi przed oczami. Prawie nie poczułem, kiedy szarpnęła się szaleńczo, zesztywniała i odleciała w niebyt. Pochłonął ją orgazm. Mimo to nie przerwałem rżnięcia pani dyrektor. Ona była już na szczycie, ale ja też chciałem go osiągnąć. Zbliżał się nieubłaganie. Przyspieszyłem, czekając na pierwsze jego oznaki.

 

- Skończ we mnie. Nic się nie stanie.

 

Te słowa to był miód na moje rozkołatane serce. Spełnienie pojawiło się znienacka. Żar stopił tamy i fala spermy wylała się ze mnie, wypełniając cipkę pani Bogny. Czekałem, aż do ostatniej kropli. Gdy wysunąłem fiuta z kochanki, z jej norki zaczął się sączyć sok rozkoszy.

 

Daliśmy sobie parę minut, a potem ogarnęliśmy siebie i gabinet pani dyrektor.

 

- Jesteś niegrzecznym chłopcem. Potrzebujesz rad i przykładu. - Pani Bogna szepnęła mi cicho do ucha, zębami kąsając małżowinę. - Zawsze znajdziesz je u mnie, więc proszę o regularne wizyty.

 

- To ma być dobry przykład? - Zażartowałem, imitując biodrami seks. 

 

- A było ci źle?

 

- Nawet przez sekundę - odpowiedziałem szczerze.

 

- Słodki jesteś. Poczekaj, wypuszczę cię.

 

Okazało się, że gdy przyszedłem, pani Bogna zdołała niepostrzeżenie zamknąć drzwi do przedsionka. Zadbała o to, by nikt nam nie przeszkadzał. Grała zastanawianie się, od początku licząc na bzykanie. Moja przypadłość sprawdzała się doskonale. Dyrektorkę miałem po swojej stronie, a więc po raz kolejny przechytrzyłem panią Anitę.

 

c.d.n ...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 



 

 

 

 

 

 

 

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Iks

Komentarze

Buddystka31/01/2018 Odpowiedz

W pierwszym momęcie, myślę za dużo tekst, ale czyta się to bardzo szybko. Masz dobre pióro. Oby tak dalej

Chinomiku 31/01/2018 Odpowiedz

Jak zwykle od Ciebie cudowne opowiadanie, bardzo pobudza wyobraźnię, świetnie piszesz, czekam na część V :*


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach