Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





MW-Ibiza Rozdzial 40 Zuzanna i starcy

Uff! Doczekałem się. Taksówka z Joanną oraz Zuzią i Smoczkami dociera wreszcie na lotnisko. Nauczycielka zgarnęła ich wszystkich jednym kursem, tak się umówiła z rodzicami.

- Bardzo się nudziłeś?

- Skądże. Przyglądałem się podróżnym, próbowałem zgadnąć, kto leci z nami na Ibizę.

- Podróżniczkom chyba. Znam cię dobrze.

- Fakt, głównie dziewczynom – Joanna zna mnie wprawdzie krótko, ale rzeczywiście dobrze, przynajmniej z tej strony.

- I do czego doszedłeś?

- O popatrzcie, choćby one. Zuzia popatrz na tych towarzyszących im facetów, może ich spotkasz na miejscu…

- Eee… sami starcy!

Są mniej więcej w moim wieku…  Nie jest mi przykro, raczej jestem rozbawiony.

- Młodsi też się znajdą. Choć pewnie będziesz musiała popracować, by ich wyłuskać spod opieki rodziców.

- Wystarczy mi pan i Smoczki.

- Strasznie jesteś zaborcza. A co ze mną i z moimi potrzebami? – śmieje się Joanna.

- Pani sobie kogoś poderwie. O, choćby ich.

- Oni już mają co posuwać, popatrz, całe stadko podlotków.

- Będą jeszcze ci…. Ci kuzyni pana Maćka – nie poddaje się Zuzia.

- A nie lepiej zabawiać się wspólnie? Tylko sobie wyobraź…

Zuzia sobie wyobraża, a na policzkach wykwita jej intensywny rumieniec. Żeby go ukryć, schyla się po walizkę.

- Nie powinniśmy już iść?

- W sumie… daj, pomogę ci. Rany! Co tam masz?

- Mama mnie spakowała.

To wszystko tłumaczy.

- Większość tych rzeczy nie będzie ci potrzebna. Te jeansy, które masz na sobie też. Masz  w tej potwornie ciężkiej walizie coś lżejszego? Może od razu się przebierz, spakuj do plecaczka, a walizę zostawimy w przechowalni?

- Ale…

- Ale na miejscu będzie ci potrzebna jedna przewiewna sukienka i może szorty na zmianę.

- I strój kąpielowy.

- Jaki znów strój? Na nagiej plaży? Dziewczyno, większość czasu spędzisz tam kompletnie goła! Aha, i staniki też zostaw, do takich młodych piersi ci nie potrzebne.

I znów ten uroczy rumieniec.

* * *

Z łazienka Zuzia wraca w zwykłej bawełnianej bluzeczce, tyle, że kusej, odsłaniającej pępek, i w kolorowych legginsach. Takich do połowy łydki i bardzo cienkich. Już w opiętych jeansach jej dupcia wyglądała świetnie, ale teraz…

- Masz obłędny tyłeczek! Obróć się!

- Hmm…

- No co?

- Przez te loczki na cipce nie widać dobrze jej kształtu.

- Mam je zgolić?

- Nie! Niech się najpierw nimi nacieszę. Później sam ci je zgolę.

- Hahaha… trzymam za słowo.

 Ciężka waliza ląduje w przechowalni, a gdy samolot ląduje na Ibizie, wysiadamy wszyscy tylko z lekkimi plecaczkami na ramionach. W tym upale nie do przecenienia.

* * *

- I co teraz?

- Teraz coś zjemy i na plażę!

W restauracji Zuzia korzysta z okazji i znów się przebiera. Tym razem w sukienkę, przewiewną i lekko prześwitującą. Okręca się przed nami, jak baletnica.

- I jak?

- Świetnie! Widzę, że od razu założyłaś strój kąpielowy… taki na nagą plażę.

- Hihihi, doczekać się nie mogę. Nigdy na takiej nie byłam.

 Tobie to dobrze – Smoczki są jakieś ponure – ty nie masz się czego wstydzić.

- A wy nagle tacy wstydliwi się zrobiliście?

- No bo…

I wstają zza stołu, sztywne prącia wypychają im spodenki.

- Dziewczynom to dobrze… A nam będzie wstyd.

- Siadajcie chłopcy, koleżanka wam pomoże.

Zuzia siada między nimi, wkłada im dłonie w szorty i ręcznie składa te namioty.

- Dobra z ciebie kumpela – chwalą ją chłopcy, już odprężeni – nawet pomyślała, żeby plamy nie zostały – dodają, gdy tymczasem Zuzia oblizuje palce. Stara się to zrobić dyskretnie, przecież siedzimy przy stoliku w restauracji. I właśnie kończymy jeść.

- Chcecie jeszcze coś na deser?

- Ja poproszę to samo, co ona dostała- śmieje się Joanna.

Nie odmawiam. Na szczęście jesteśmy w restauracji, nie w barze, tu są obrusy, trochę zasłaniają.

 * * *

Wynajmujemy motorówkę, która zawozi nas na S’Espardell.

- Mam po państwa wrócić?

- Nie, zostajemy w hotelu.- Nie muszę mówić w którym, jest jeden na wyspie.

- Ale hotel chwilowo zamknięty, ktoś wynajął cały – jak widać wieści szybko się rozchodzą.

- No właśnie – uśmiecham się – ale na brak ruchu chyba pan nie narzeka?

- Spytać zawsze można – facet odpływa, a ja pytam dziewcząt, na co jeszcze czekają.

- Eee… aha!

Sukienki lądują w plecaczkach, podobnie, jak nasze szorty, teraz już niczym nie różnimy się od spacerujących, czy opalających się ludzi wokół. Z jednym wyjątkiem – nasze dziewczęta są najładniejsze.

- Wszyscy się na mnie gapią!

- Tylko połowa, reszta gapi się na Joannę. Na nią z powodu wzrostu, na ciebie z powodu zarostu.

- Dziękuję bardzo! Od razu mi ulżyło.

Póki co rumieniec nie schodzi z buzi Zuzi. A tak chciała na plażę nudystów.

- Zwłaszcza ci starcy!

- Że co?

- No ci w pana wieku, albo i jeszcze starsi. Się gapią.

- Teraz to ja ci bardzo dziękuję!

Przekomarzamy się tylko, Zuzia mówi to ze śmiechem, drażni się ze mną.

- Za to pan ma największą pałę z nich wszystkich. Tęsknię za nią…

- Zuziu, chcesz, żeby mi tu stanął przy ludziach?

- Chcę się z panem pieprzyć!

- Zuziu!

- Przecież po to mnie pan tu zabrał. Żeby ruchać.

- To może najpierw się wykąpmy – rzucam plecak i biegnę do wody, która mile chłodzi me ciało i umysł. W przeciwieństwie do tej napalonej małolaty.

- Zrób mi przyjemność, zatrzymaj się tutaj.

Zuzia przystaje, klękam przed nią. Przyglądam się.

- To ta pańska przyjemność? Gapić się na moją cipę?

- Ale co z nią fale robią!

A każda fala pieni się w jej kroczu, loczki na wzgórku łonowym falują, woda sięga aż po pępek, a gdy odpływa, prostuje loczki i zmienia bujną fryzurkę między udami Zuzi w szpicbródkę. I tak raz za razem, nie mogę się napatrzyć.

- Wiem, obiecałem, że ci ja ogolę, ale…

- Ale?

- Wyobraź sobie, jak leżę na wznak, ty klęczysz mi nad głową, a mleko, albo i szampan spływa z tych kłaczków prosto do moich ust…

- A potem liże mi pan cipę. Chcę!

Ale ja już mam kolejny pomysł. Przecież są tu Tola i Monika – nasze fryzjerki. Co stoi na przeszkodzie, by Zuzia miała codziennie inną fryzurkę między nogami…

Igraszkom w wodzie nie ma końca.

- Boski punkt podparcia, co?

- Słyszałaś?

- Słyszałam – śmieje się Zuzia. – I Paragraf też czytałam.

Zuzia płynie żabką, a ja podtrzymuję ją za cipkę. Żeby nie utonęła. Stąd ta jej uwaga.

Zuzia płynąc rozsuwa i składa miarowo uda, jej pizda wciąż zmienia kształt w mej dłoni, to naprawdę boskie uczucie.

Przytula się do mnie, w falującej wodzie jej piersi, sztywne sutki ocierają się o mój tors. Ukryty w gęstym futerku srom robi się śliski. A mój drąg sztywny w zaciśniętej na nim  łapce.

- Ścisnę go cipką, chcesz?

Co bym  nie miał chcieć. Zuzia wprowadza mnie sobie do ciasnej pochwy, trzyma niczym w imadle.

- No ruchaj! – Zuzia nawet nie zauważa, że przeszła ze mną na ty.

Tak zastaje nas Maleńka.

Umówiłem się z nią po przylocie. Teraz przyszła tu z ośrodka, że też wypatrzyła nas w wodzie…

Joannę i Smoczki zna, ale dziewczyna, z którą właśnie kopuluję, to dla niej niespodzianka. Podobnie, jak ona sama dla Zuzi.

Podejrzewam jednak, że o wiele większa niespodzianka dla Zuzi, Ala wie, do czego jestem zdolny.

- Cześć kochanie. Dobrze się bawisz?

Cipa Zuzi zamiera na moim członku.

- Bo ja świetnie.

- To moja dziewczyna, Ala – informuję wciąż nabitą na mnie Zuzię.

- Nie przerywajcie sobie, to szkodzi zdrowiu!

Podejmujemy z Zuzią przerwane czynności seksualne, Maleńka z zadowoleniem obserwuje grymas  zbliżającej się rozkoszy na twarzy mej partnerki.

Zuzia nic nie obserwuje, zamknęła oczy. Otwiera je dopiero, gdy się w niej spuszczam. I napotyka ciekawy wzrok Ali. Z miejsca spuszcza wzrok. I znów ten rumieniec.

- Urocze – kwituje Maleńka.

Rumieniec się pogłębia.

Zsuwam z siebie Zuzię, w ślad za moim penisem snuje się obłoczek nasienia.

- Mam nadzieję, że zwykle nie marnujesz tak jego spermy?

I zanim Zuzia zdąży odpowiedzieć na pierwsze pytanie, Ala zadaje następne - pyta, od kiedy ją posuwam.

- Bo widzisz, to dla mnie niespodzianka. Nie pochwalił się…

Wyjaśniam jej to pokrótce, już na plaży, a potem Maleńka zdaje mi szczegółową relację z podróży oraz z wydarzeń na miejscu; wylicza też kto, ile razy i w jaki sposób ją przerżnął. Zuzia słucha z wypiekami na twarzy, Joanna z pobłażliwym uśmiechem a Smoczki ze wzwodem.

- Naprawdę nie możecie za siebie? Poskromcie te koniki!

- Źrebaczki chyba – dobija ich Ala.

Fakt, Smoczki pierwszy raz na nagiej plaży, nic nie mogą poradzić na ciągły wzwód.

- Zróbcie jak strusie, wbijcie je w piasek.

- Kiedy to nie głowy…

- Głowy, bo w tej chwili nimi myślicie – Ala trąca dłonią te „głowy”.

- Przecież specjalnie wam obciągnęłam przed wyjściem, a Zuzia poprawiła w restauracji – śmieje się Joanna – wstydźcie się!

- To może nas pani jeszcze wydoi, psze pani?

- Ale tutaj?

- Może wróćmy do wody.

Joanna, stojąc po pas w wodzie, sięga po te prącia.

- Nie, niewygodnie tak, za bardzo się muszę schylać.

Chłopcy są raczej niscy, jak na swój wiek, Joanna zaś bardzo wysoka. Radę znajdują Ala z Zuzią - biorą chłopców na ręce. W wodzie wszak niewiele ważą.

- Pobaw się moją cipką, będzie prędzej.

Wacuś korzysta z propozycji Ali; z miny Zuzki widzę, że Jacuś poszedł w jego ślady. Joanna zabiera się za dojenie i wkrótce z obu dobrze widocznych tuż pod powierzchnią wody penisów wysnuwają się białe chmurki. Poskromione koniki powoli więdną.

- Ciekawe, na jak długo.

* * *

Okazuje się, że na kwadrans.

Sprawcą kolejnego wzwodu chłopców okazuje się pewien, używając określenia Zuzi, starzec, a właściwie towarzyszące mu dziewczęta. A tak naprawdę, to świeże wspomnienie pewnej orgii… *

- To przecież…

- Ciii! – sójka w bok uspokaja obu. Tak, to Robert z córeczkami, ale Joanna i Zuzia tego nie wiedzą. I na razie nie muszą.

Joanna nabrała ochoty na pieszczoty ze swoimi uczniami, tym razem na kocyku, przenieśliśmy się więc w bardziej ustronne miejsce. Trochę schowane między skałkami i dalej od brzegu. Chwilowo przeszkodziła im ta spacerująca brzegiem trójka.

- Pewnie rucha je obie – stwierdzam, gdy się zbliżają.

- A może to ojciec i córki – zastanawia się Zuzia. Bingo!

- Może i tak… - Facet trzyma dziewczyny za ręce, opowiada im coś wesołego, śmieją się. Nie ma w tym nic seksualnego. No prawie, bo są nadzy.

Mijając nas, facet przyciąga do siebie dziewczyny, obejmuje w pasie. Pewność Zuzi się chwieje.

Gdy nas mijają i obserwujemy ich z tyłu, ręce faceta zsuwają się jeszcze niżej – na pośladki dziewcząt.

- Miałeś rację, posuwa je obie. To nie ojciec i córki.

- A co jedno szkodzi drugiemu?

- No wiesz!

Ala ma ubaw. Jacuś z Wacusiem ledwo się powstrzymują, by nie uświadomić Joanny i Zuzi. Ale stwierdzają tylko, że towarzyszące facetowi laski mają świetne tyłki.

A tymczasem facet, zupełnie nie zwracając na nas uwagi, z zapałem obmacuje te tyłeczki. Wsuwa dłonie między pośladki, sięga głębiej…

- Och! – wyrywa się Zuzi. I Joannie też.

- Chyba nasze dziewczyny pragną, byśmy potraktowali je podobnie.

Pizda Joanny jest jedwabiście gładka i… śliska.

- Wilżysz…

Chłopcy raportują, że Zuzia i Ala też robią się wilgotne.

Obserwowana przez nas trójka przystaje, obie dziewczyny odwracają się do swego towarzysza, on zaś już otwarcie łapie je za krocza. My podobnie. Tyle, ze mamy po jednej cipie w garści, a on dwie.

- Za to nie musisz się z nikim dzielić moim kutasem.

- I bardzo dobrze – Joanna bierze go w dwie ręce. Tamte dziewczyny muszą się dzielić zdobyczą.

Oglądam się, Ala i Zuzia też nie próżnują, chujki obu chłopców nikną w ich dłoniach. Jest dobrze, ciekawe, co dalej.

A dalej, to jedna z tamtych dziewcząt klęka i zaczyna obciągać, druga się bezwstydnie liże. Aż tu dobiegają odgłosy ssania i mlaskania.

- I co teraz? Przecież nie możesz mi obciągać i całować się ze mną równocześnie.

Joanna wybiera obciąganie.

Zuzia podobnie, a moja dziewczyna liże się z Jacusiem nie zaprzestając robótek ręcznych.

- Fajnie było by ich poznać, nie uważacie?

- Dziewczyny nie odpowiadają, nie mówi się z pełnymi ustami. Ale nie odrywają przy tym wzroku od tamtych trojga. A tam zmiana – jedna z dziewcząt wstaje, druga klęka. A facet obróciwszy się nieco i spostrzegając wreszcie nas oraz nasze zainteresowanie, wybałusza gały.

- Maciek?!

To naprawdę nie było umówione, to przypadek, Robert jest równie zaskoczony, jak ja przed chwilą. Podchodzi teraz do nas, Zuzia wbija wzrok w jego wciąż sterczącego, zaślinionego chuja.

- Znacie się?

- Z nim? Ależ Zuziu, jak możesz!

Zawstydzona i zdezorientowana odrywa wzrok od genitaliów  Roberta.

- Ale z jego właścicielem, jak najbardziej – dodaję i Zuzia po raz kolejny, który już dzisiaj, spieka raka.

Teraz przed Robusiem staje Joanna.

- Nasza pani – przedstawiają ją Smoczki, nim zdąży się odezwać.

- Uczę Zuzię i chłopców angielskiego – precyzuje Joanna. Przysuwa się bliżej, członek Roberta opiera się o jej brzuszek, zostawia wilgotny ślad.

- Oraz seksu – dodaje, napierając brzuszkiem na chłopaka. Górę ciała odchyla w tył eksponując piersi

- Sexinstruktorka – cieszy się Robuś i bierze w dłonie te piersi. Ugina nogi w kolanach, śliski kutas zjeżdża po gładkim łonie wprost do śliskiej szpary. Joanna pomaga ręką i wkrótce Robuś pieprzy ją na stojąco.

- Ależ tatusiu!

Odrywam wzrok od kopulującej pary. Majka i Natka zdążyły już zagospodarować chłopców. Obie na czworakach, a Wacuś i Jacuś aplikują im swoje czopki. Doodbytniczo. Obie szczerzą się do nas ucieszone reakcją Zuzi i Joanny. A te ostatnie zbierają szczęki  z ziemi.

- Tatusiu?!

- Przecież sama tak myślałaś.

- Ale to było zanim… zanim zaczęły mu obciągać!

- A właśnie, obciągniesz mi? Na zmianę z Alą – dodaję widząc, że moja dziewczyna nie bardzo ma co z sobą zrobić.

Leżę sobie na wznak na wilgotnym, ciepłym piasku. Maleńka, ułożona wygodnie między mymi nogami, liże mi jądra a łagodna fala liże jej cipkę. Zuzia mnie ssie, okraczając kolanami me ramiona. Nad głową mam jej krocze. I wychylające się z bujnego futerka różowe wargi.  Rozdzielam je palcami, rozchylam, rozciągam, zbieram palcem kropelkę białej ambrozji z wiszącej nade mną łechtaczki, rozkoszuję się smakiem Zuzi. Żyć, nie umierać na tej Ibizie.

* * *

Zuzię czeka jeszcze jedno nowe doświadczenie. Proszę, by pocałowała Alę.

- Tak, wiem, że masz pełną buzię. Właśnie dlatego.

I Zuzia uczy się dzielić moją spermą. To, co zaczyna się delikatnym pocałunkiem, szybko zmienia się w miłe dla męskiego oka lizanie z dużą ilością śliny i nasienia. Joanna nie chce być gorsza.

- Chłopcy, wyliżcie mnie!

To nie jest pierwszy raz, jak wylizują czyjąś spermę z cipy swojej nauczycielki, robią to bez wahania. A nawet ochoczo. Ich pani każe im klęczeć z wyciągniętymi językami i wypina cipę. Rozciąga palcami wargi sromowe i chłopcy liżą ją, jak patelnię.

- Gdybyśmy wiedziały, kazałybyśmy wam się zamienić!

Bo chwilę przedtem każdy z chłopców dokładnie i do czysta wylizał odbyt, w którym się spuścił. I Majka z Natką cieszyły się, że chłopcy nie mają z tym problemu.

- Nie darmo jest sexinstruktorką. Posprzątajcie – mówi jednym tchem Robert.

- Ależ tato! – mówią jednym tchem Natka i Majka i biorą się za porządki. Robertowi znów staje w ich ustach i pod ich języczkami.

Gdy kończą, ruszamy wszyscy brzegiem w stronę hotelu; Robert z dalej sterczącym penisem.

- A myśmy się tak wstydzili, że wciąż mamy wzwód…

Teraz chłopcy już się nie wstydzą, Majka i Natka biorą po jednym prąciu do ręki, doprowadzają do kolejnego wzwodu  i tak ich prowadzą.

Ala chwyta mnie, Joanna Roberta i tylko Zuzia zostaje z pustymi rękoma.

I tak docieramy na miejsce. Joanna, a zwłaszcza Zuzia otwierają szeroko oczy, Smoczkom oczy się śmieją.

Odrywam dłoń od jędrnego pośladka Ali, by pomachać wszystkim.

Robertowi burczy w brzuchu.

- No właśnie, może byśmy cos zjedli?

- Ja mam ochotę na lody – mówi Zuzia.

- Znowu?!

- Na prawdziwe – odpowiada i pokazuje na grupkę nagich dziewcząt i chłopaków stojących przed wózkiem równie nagiego lodziarza. Nie znam go, pewnie Antonio, albo jego znajomy..

- Czyli lody. Chodźcie.

- Co to w ogóle za miejsce? – pyta mnie przyciszonym głosem Zuzia.

- Hotel. Tu się zatrzymamy.

- Ale tu wszyscy są nadzy.

- Na plaży też byli. Taka wyspa… taki klimat.

- Hehe… Ale tu wszystkie dziewczyny są śliczne i zgrabne. A na plaży różnie było. A faceci…

- Sami starcy? – wchodzę jej w słowo

- Już tak nie uważam!

- I, jak zauważyłem, już się nie rumienisz.

- Chyba pozbyłam się resztek wstydu.

- To funkcja odległości od domu.

- Co?

- To taka moja teoria. Im jesteś dalej od domu, tym chętniej swawolisz. Chociaż…

- Co, chociaż?

- Ty akurat wstydu za grosz nie miałaś. Żeby kazać się rozdziewiczyć obcemu facetowi… I to jeszcze na oczach nauczycielki i kolegów z klasy!

- Nawet nie wiesz, jak się wtedy wstydziłam, ale to była taka okazja!

- I chuć przeważyła.

- No! To zaraz poswawolimy. Ale najpierw lody – Zuzia podbiega i ustawia się w kolejce.

* * *

- Trzymaj!

Zuzia wzięła też lody dla mnie, delektujemy się nimi, delektujemy się widokami. Delektujemy się świadomością, że jak te lody skończymy, będziemy się ostro pieprzyć.

Jednak wychodzi inaczej.

Zuzia przygląda się facetom, ja dziewczętom. Teraz Joannie, która oczekiwaniu na lody prawie kładzie się na ladzie. Czyżby chciała zrobić loda lodziarzowi? A że jest wyjątkowo wysoka, zgina się przy tym prawie w pół kusząc mocno wypiętym tyłeczkiem. Jakby czując, że wszyscy się w ten tyłek wpatrują, odwraca głowę, uśmiecha się pobłażliwie. Przez to odwrócenie głowy chuj lodziarza, nie trafia tam, gdzie powinien, ociera się tylko o policzek dziewczyny. Ale Joanna szybko naprawia ten błąd, już mu ssie. Nie zapomina o mnie i reszcie kolejki -  prostuje nogi, tyłeczek wędruje w górę, kusi. Wyobrażam sobie swojego członka miedzy tymi kształtnymi pośladkami… Ech, dlaczego mam sobie tylko wyobrażać, skoro mogę go tam umieścić? Najlepiej takiego śliskiego.

Jedyne, co mam pod ręką, to lody w ręku; poświęcam trochę, brr, jakie zimno, na jądra działa to stymulująco, ale na penisa… Ale zaraz go przecież zagrzeję.

Joanna wzdryga się, gdy mój lodowaty, lepki chuj wtula się między jej wypięte pośladki. Na szczęście nie wymiękł zbytnio, a sunący po  nim tyłeczek odwraca cały proces. Joanna szybko łapie, jakiej pieszczoty pragnę, jej dupa podejmuje wędrówkę w dół i w górę, w dół i w górę.

Dokładam lodów, rozpuszczone ściekają niżej a Joanna wypina się bardziej – czuję, jak moje jądra prześlizgują się po śliskiej piździe. Joannie też nie jest to obojętne:

- Jeszcze trochę, a doprowadzisz mnie do orgazmu samymi jajami!

- A ty mnie!

- Jajami?!

- Hahaha…

Na chwilę gubimy rytm. Na chwilę - opanowujemy śmiech i tyłeczek Joanny podejmuje swą lubieżną wędrówkę. Na oczach kolejki po lody doprowadzamy się nawzajem do orgazmu.

Lodziarzowi też niewiele brakuje. Lecz nie jest mu dane dojść w dziewczęcej buzi. Joanna zamiast go skończyć, życzy sobie lodów.

- Proszę dwie kulki z polewą śmietankową – mówi.

Lodziarz jest domyślny. Serwuje jej te lody i wcelowuje w nie kutasa. Dwa – trzy ruchy ręką i nasienie spływa tak obficie, że Joanna musi je szybko zlizywać z wafelka i dłoni, w której go trzyma. Na samych lodach też sporo zostaje.

- Pyszne te lody!

* * *

Dobieram się do innych lodów, tych ciepłych, roztopionych. Przyklękam za Joanną, wybieram je językiem spomiędzy jej pośladków, liżę do czysta ciasną różową rozetkę, docieram do cipki i rozkoszuję się  ich zmienionym, lekko słonawym smakiem. 

Też masz swoją ulubioną polewę – śmieje się Joanna i kręci tyłkiem. Rozmazuje mi resztkę doprawionych soczkami lodów na policzkach.

Ktoś klepie mnie po ramieniu, wstaję, odwracam się – to Zuzia.

- My też chcemy lody. A państwo blokują kolejkę!

Mało jej lodów?

Odsuwamy się z Joanną na bok a Zuzia dysponuje:

- Proszę dwie kulki, gładko ogolone.

Ale to na mnie patrzy. Trudno, nawet nie spróbuję swoich lodów. Odwracam rozmiękły wafelek i nakładam na czubek znów sterczącego penisa, resztki lodów spływają coraz niżej i niżej.

Zuzia nie pozwala im skapnąć na piasek, czuje jej język na jądrach. Oczywiście gładko ogolonych.

- Szkoda, że właśnie się spuściłeś…

- Myślę, że na plecach twojej pani sporo zostało.

Gdy doszedłem między pośladkami Joanny, puściłem sporą strugę wzdłuż jej kręgosłupa powinna tam jeszcze być. Zuzia odrywa się od moich jaj i potwierdza. Przyglądam się, jak Zuzia zlizuje spermę z Joanny i czuję, że znów mogę…

- Jak się przyłożysz, dostaniesz więcej.

Zuzia wraca  do lizania moich jąder i penisa. Bardzo się przykłada.

- Mną się nie przejmuj – śmieje się następna w kolejce Maleńka widząc, że dochodzę w buzi Zuzi. I zabiera się za wyciskanie ostatnich soków z pana lodziarza. Impreza się rozkręca. Wylizane do czysta krocze Joanny, to już tylko wspomnienie – jej ruchliwy tyłek zalewany kolejnymi porcjami rozpuszczonych lodów obsługuje kolejne chętne chuje. Robert stawia lody Majce i Natce, a one stawiają jemu – odwdzięczają się tatusiowi. Zuzia nie może się napatrzyć, jak mu na zmianę ssą i obciągają; wciąż ją szokuje, że to naprawdę jego córeczki. Wilży przy tym obficie, jej pochwa zaciska się rytmicznie na moich palcach (mój kutas poległ ostatecznie).

Ech, nie będę psem ogrodnika.

- Chcesz się pieprzyć, Zuziu?

- Chciałabym…

- To znajdź sobie jakiegoś świeżego kutasa.

- Ale…

- Po prostu podejdź do kogoś i powiedz, czego ci trzeba. Już cię uwalniam - wyjmuję z niej palce i oblizuję.

Zuzi puszczają nowe soczki i ostatnie hamulce. Rozgląda się, oceniając kandydatów. Wybiera Łukasza. Pewnie przez tego krzywego, imponującego chuja. Śmiało bierze go do ręki. Podchodzę za nią, słyszę jak grzecznie prosi:

- Wyruchasz mnie?




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Maciej Wijejski

* - Rozdział 34 Smoczki dwa


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach