Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Przypadek Michala cz.VIII

****

 

Ostatniego dnia karkonoskich wojaży zorganizowano nam dyskotekę. Po trzech dniach włóczenia się po szlakach dość karkołomny pomysł, ale chętnych nie brakowało. Muzykę organizował Oskar z klasy A, a to gwarantowało, że pod tym względem impreza będzie na poziomie. Oficjalnie miała być to grzeczna zabawa bez alkoholu i innych używek, ale jak zwykle przy takich okazjach nie brakło tych, którzy potrafili zapewnić odpowiednią ilość procentów.

 

Ja liczyłem bardziej na kilka świetnych tańców z Wiktorią i ewentualne oddalenie się na małe bara-bara. Wciąż miałem w pamięci bzykanko sprzed dwóch dni i ochotę na powtórkę. Intensywnie myślałem o nowej kochance, co sprawiało, że Wika pragnęła drugiej rundy miłosnych uciech jeszcze bardziej niż ja. Niestety, okoliczności były przeciwko nam. Nie było sposobu, żeby uwolnić się od całej reszty wycieczkowiczów. Powtórka z chorobą byłaby raczej podejrzana. Znów ci sami dwoje źle się czują. Mocno naciągane. Męczyliśmy się więc, nie szczędząc sobie ukradkowych pieszczot, które jeszcze bardziej wzmagały nasze pożądanie.

 

Dyskoteka podkręciła nas jeszcze bardziej, ale jak do tej pory nie udało nam się zrealizować planu z wymknięciem się gdziekolwiek, byleby tylko można było się tam pieprzyć. Pomału godziliśmy się z tym faktem, obiecując sobie rekompensatę cierpień po powrocie do domu. Na razie cieszyłem się obecnością Wiktorii, dyskretnie błądząc od czasu do czasu po jej pośladkach i ocierając się o biust. Ona odwzajemniała się molestowaniem mojego krocza.

 

- Wyluzujmy trochę, po za chwilę spuszczę się w gacie - szepnąłem do ucha Wiki, gdy wtuliła się do mnie bardziej. Kolejna nastrojowa muza sprzyjała bliskości.

 

- Jak chcesz. Wyjdźmy na chwilę na balkon, ochłoniemy z lekka - zaproponowała Wiktoria.

 

Odnalazłem nasze bluzy i troskliwie wręczyłem swojej towarzyszce jej okrycie. Na dworze było chłodno, a my rozgrzani tańcem i emocjami. Idealna sytuacja by załapać przeziębienie czy grypę. Na tarasie natknęliśmy się na trzech chłopaków, ale ci po chwili wrócili na salę. Na pewno nie było to na długo, ale byliśmy sami. Wika postanowiła pogadać na konkretny temat.

 

- Przyglądałeś się czasem pani Anitce? - spytała.

 

- A czemu pytasz?

 

- Na pewno nie dlatego, żeby wiedzieć co o niej sądzisz, bo to widać w twoich oczach, gdy na nią patrzysz. - Zaśmiała się cicho blogerka.

 

- Poważnie?

 

- Usiłujesz to ukrywać, ale mnie nie oszukasz - stwierdziła Wika z przekonaniem. - Chodzi mi o to, z jakimi uczniami najczęściej przebywa.

 

- Aaa, o to ci chodzi - Chciałem szybko zejść z tematu moich uczuć względem nauczycielki angielskiego. - Po tym co mi powiedziałaś, trochę bardziej zwróciłem na to uwagę...

 

- I...?

 

- To żadne wielkie odkrycie. - Wzruszyłem ramionami. - Najczęściej kręci sie koło księżniczki Laury i jej świty. Poza nimi jeszcze tylko kilka dziewczyn wzbudza większe zainteresowanie Grześkowiak.

 

- O nie mi właśnie chodzi.

 

- Poważnie, ale to całkiem normalne dziewczyny. - Zdziwiłem się słowami Wiktorii.

 

- Owszem, ale jeszcze rok temu nie były takimi kumpelkami. - Zauważyła moja rozmówczyni. - Pomijając, że nie wszystkie są z tej samej klasy, to wcześniej nie były zainteresowane wzajemną przyjaźnią. Teraz często widzę je jak długo rozmawiają, wspólnie spędzają mnóstwo czasu.

 

- A to coś złego?

 

- Nie, ale...

 

Wiktoria nie dokończyła zdania. Tuż pod nami, w pobliżu wysokich krzewów nagle zrobiło się głośno. Powstało zamieszanie. Zerknęliśmy dyskretnie w dół. Jedna ze uczennic, mówiąc delikatnie, będąca w słabej kondycji klęczała przed starszym, nieznanym nam facetem i dobierała się do jego rozporka. W skutecznym uszczęśliwieniu wybrańca przeszkadzały jej dwie koleżanki, które odciągały ją od mężczyzny.

 

- Dajcie jej spokój, niech zrobi mi loda, jak ma ochotę - Facet próbował odgonić rękami obrończynie dziewczęcej moralności. Wychodziło mu to nieporadnie. Cała scena wyglądała śmiesznie i skończyła bardzo szybko.

 

Niespełniony mężczyzna legł w trawie z opuszczonymi portkami. Obok niego wylądowała admiratorka jego krocza, złorzecząc na - jak się wyraziła - kurewsko cnotliwe kumpelki. One, nic sobie nie robiąc z irytacji koleżanki, próbowały przywrócić ją do pionu.

 

- O, kurwa! Cała jestem upierdolona! - Czknęła ofiara pruderyjnych kumpelek. - Co wam odjebało! To tylko niewinny oralek! Jesteśmy w tym dobre, co nie!

 

- Zamknij się, Emi! Jeszcze ktoś usłyszy!- Skarciła ją koleżanka. Po głosie poznałem dziewczynę z mojej klasy - Zuzkę.

 

- Lecę po panią Anitę. - Druga z ratowniczek, na ile pozwalał jej wypity alkohol pobiegła w stronę wejścia do budynku.

 

Zuza podeszła do sprawczyni całego incydentu. Złapała kumpelkę za ramiona i potrząsnęła.

 

- Emi, ogarnij się! Będzie kurewska awantura jak wyda się co robimy! - Wycedziła cicho przez zęby. Niedostatecznie. Oboje z Wiką słyszeliśmy wszystko wyraźnie.

 

- Ok., ok., ale wkurwiona jestem, że mi nie...

 

- Co jest z  wami! - Pojawienie się anglistki, przerwało konwersację dziewczyn. - Miałyście się pilnować nawzajem, tak?!

 

- To przecież pani nam to zrobiła i... - Bełkotliwy głos miłośniczki lodów zamarł, gdy na policzku dziewczyny wylądowała dłoń nauczycielki.

 

- Zabierzcie ją natychmiast do pokoju! - zarządziła Anita.

 

Grześkowiak była mocno wzburzona. Znałem ten tembr i siłę głosu. Do tego przemoc wobec ucznia? Coś było na rzeczy. Ciekawe, co kryło się za zdenerwowaniem Anity i słowami dziewczyn? Musiałem przyznać, że Wiktoria miała rację. Działo się coś szczególnego, co łączyło osobę ponętnej belferki z kilkoma uczennicami. A jeśli tak, to wiedza o tym, mogła pomóc mi w relacjach z anglistką.

 

- A nie mówiłam - podsumowała krótko Wika, gdy towarzystwo z dołu znikło w budynku.

 

- Mówiłaś Sherlocku. - Przyznałem jej rację, pieczętując to pocałunkiem. - Gdy wrócimy do domu, ty będziesz baczniej obserwować belferkę, a ja postaram się zainteresować sobą jedną z tych dziewczyn.

 

- Zainteresować? - Brwi Wiktorii uniosły się wysoko.

 

- Czyżbyś była zazdrosna?

 

- Byłoby miło, gdybyś był tylko dla mnie, ale wiem, że tak nie jest - stwierdziła z przekąsem moja towarzyszka. - Ujęło mnie tylko, jak ładnie to nazwałeś.

 

Nie mogłem się nie zaśmiać.

 

****

 

Długa droga z Karpacza na podwarszawskie peryferia była niezwykle męcząca. Chociaż byłem napalony na druga rundę niegrzecznej zabawy z Wiktorią, czułem, że muszę odpocząć. Umilałem sobie czas fantazjami o niej, a także o Nastce.  Siostrzenica Anity wiedząc o moim powrocie bombardowała mnie esemesami, podobnie jak blogerka. Uruchomiłem mój dar, oczekując, że moje kochanki wykażą inicjatywę i zapewnią mi mnóstwo atrakcji w jutrzejszy sobotni wieczór.

Na drugi dzień, w sobotę stęskniona za mną rodzina do obiadu nadrabiała czas, kiedy mnie nie było. Pomimo, że oboje z siostrą byliśmy już dorośli rodzice uważali, że muszą poświęcać nam czas, by podstawowa komórka społeczna prezentowała się kwitnąco. Dopiero po obiedzie odpuścili mi i mogłem zająć się sam sobą. Trochę posiedziałem przy komputerze, ale głównie kombinowałem którą z dziewczyn wybrać do realizacji planu odkrycia dziwnych powiązań ślicznej anglistki z uczennicami. Około szesnastej usłyszałem charakterystyczny dźwięk naszego dzwonka. Ze zdziwieniem usłyszałem na dole głos Anastazji.

 

- Michaaał! - Głos matki wwiercił się pod moją czaszkę. - Zejdź na dół!

 

Zbiegłem ze schodów ciekaw, co na mnie czeka na dole. Anastazja stała w przedpokoju i z ciekawością rozglądała dookoła. Na szczęście wykazała się rozsądkiem, nie ubierając zbyt wyzywających ciuchów. Jednak dwa długie kucyki na głowie dziewczyny skojarzyły mi się z typową lolitką.

 

- Podobno będziesz pomagał którejś koleżance z angielskiego. - Mama była przyjemnie zaskoczona. - Dumna jestem z ciebie synu. Siostrzenica pani Anity przyniosła ci materiały, które mają ci w tym pomóc.

 

- Cześć Nastka. Chodź na górę. - Kiwnąłem głową w kierunku schodów. Uśmiechnąłem się nieznacznie. Anastazja musiała być mocno zdesperowana, że zdecydowała się przyjść do mojego domu. Ta presja dobrze mi wróżyła.

 

Ledwie przekroczyliśmy drzwi mojego pokoju, a torba, którą przyniosła dziewczyna znalazła się w kącie, koło biurka. Nastka przywarła do mnie ustami tak mocno, że bałem się o oddech.

 

- Prawie cały tydzień bez ciebie to męka. - Wyznała, łapczywie połykając powietrze po długim pocałunku. - Zobacz co mi się dzieje!

 

Rozpięła dżinsy i wsunęła pod nie moją rękę. Nie musiałem zbytnio szukać tego co chciała mi pokazać. Przez majtki czuć było gorącą wilgoć. Dziewczyna płonęła z pożądania.

 

- Ok., ja też za tobą tęskniłem Nastka, ale nie zrobimy tego w domu, gdy na dole są rodzice. - Odparłem rozsądnie, choć dowody żądzy siostrzenicy Anity, zauważalnie wpłynęły na moje podniecenie. - Jesteś głośna, gdy to robimy, a ja nie chcę głupich sytuacji ze staruszkami.

 

- Michał, ale ja dostaję szału. - Jęknęła błagalnie Anastazja.

 

Cóż, coś trzeba było zaradzić na ten palący problem. Włączyłem muzykę i cicho ostrożnie klucz w drzwiach. Usadziłem dziewczynę na brzegu łóżka, ze spuszczonymi w dół spodniami i figami. Wilgotny skarb Nastki kusząco pachniał pożądaniem. Wsunąłem w niego palec, jednocześnie pocierając językiem o różowe płatki. Odpowiedziało mi pełne ulgi i rozkoszy westchnięcie Anastazji.

 

- Postaraj się być cicho - Mruknąłem.

 

Nie oczekując odpowiedzi, skupiłem się na pieszczocie szparki. Drążyłem ją, nie oszczędzając ani palców, ani języka. Anastazja pomna mojej prośby, przygryzła wargę, wydając z siebie charczące odgłosy. Oczy dziewczyny w szybkim w szybkim tempie zachodziły mgłą rozkoszy. Była tak podniecona, że po chwili jej biodrami wstrząsnęły pierwsze spazmy. mogłem szybko doprowadzić ją do orgazmu, ale nie zapomniałem o swoich potrzebach. Przerwałem pieszczoty i zamieniłem się miejscami z Nastką.

 

Opuściłem spodnie i slipy, a ona klęknęła między moim nogami. Fiut sterczał niczym pal, gotowy na przyjęcie należnej mu dawki pieszczot. Anastazja ochoczo do nich się zabrała. Jako pilna uczennica nabrała już niezłej wprawy. Dłonie pracowały z wyczuciem, sprawiając, że kutas rósł w nich niczym ciasto w fachowych rękach piekarza. Odsłonięta żołądź po chwili znalazła schronienie między ciepłymi wargami dziewczyny. Kilka ruchów głową i znalazłem się u wrót spełnienia. Docisnąłem twarz kochanki do podbrzusza i uwolniłem cały ładunek. Nasienie nie mając ujścia, spłynęło do gardła Anastazji. Siostrzenica Anity nie mając wyboru, ale też bez ociągania, przełknęła dwie porcje. Dopiero wtedy poluźniłem uchwyt. Umazane kleistą mazią usta dziewczyny zaczerpnęły haust powietrza. Otarła je po chwili chusteczką higieniczną. 

 

Znów zamieniliśmy się miejscami. Zamierzałem odwdzięczyć się jej za ulżenie mojemu pożądaniu. W tej samej chwili ożył mój telefon. Znajomy dźwięk wieścił nadejście połączenia. Zerknąłem na świecący ekran. To była Wiktoria.

Szybko potwierdziłem rozmowę.

 

- Hej, co tam? - Rzuciłem do słuchawki.

 

- Rodzice wyjechali i wrócą późno w nocy. - Zwięźle poinformowała mnie Wika. - Przychodź do mnie jak najprędzej!

 

Rozłączyła się zanim zdążyłem coś powiedzieć. Po paru sekundach krótki sygnał obwieścił pojawienie się w telefonie wiadomości. Nie było w niej nic do czytania, natomiast sporo do podziwiania. Trzy załączone zdjęcia pobudziły moją wyobraźnię. Znałem doskonale przedstawione na nich drobne, sterczące piersi, szczupły tyłek i kuszącą szparkę.

Spojrzałem na rozłożoną na łóżku Nastkę i przyszedł mi do głowy pomysł.

Napisałem szybko esemesa do Wiki.

"Nie jestem sam. Pamiętasz jak mnie nakryłaś na bzykaniu. Ona jest ze mną."

Ciekaw byłem odpowiedzi, a gdy ta się pojawiła byłem usatysfakcjonowany.

"Nie ma sprawy. Wolę cię smakować sama, ale wbijajcie się do mnie oboje."

"Świetnie, ale przy niej ani słowa o Grześkowiak. to jej siostrzenica." -napisałem jeszcze.

"Wiem. Jasne. Czekam i spalam się." - odpisała Wiktoria.

 

W jednej chwili poczułem przypływ energii. Nie mogliśmy pozwolić jej spłonąć.

 

- Ubieraj się, musimy natychmiast iść! - Anastazja była całkowicie zaskoczona moim zachowaniem. Posłusznie jednak zaczęła naciągać majtki i spodnie.

 

- Co sie stało?

 

- Wychodzimy. Za niecałe pół godziny będziesz mogła bez skrępowania wyć jak szalona - oznajmiłem dziewczynie. Na jej niewinnej twarzy wykwitł szeroki uśmiech.

 

Schodząc na dół rzuciłem mamie pierwsze lepsze wytłumaczenie i za chwilę

niemal biegliśmy w stronę domu Wiktorii.

 

****

 

Dom Jóźwików na ulicy Piaskowej był nieduży, ale sprawiał sympatyczne  wrażenie. Coś jak chatka siedmiu krasnoludków. Śnieżka na pewno chętnie znalazłaby tu schronienie.

Zostawmy jednak bajki i księżniczki w spokoju. Jedna świetna dziewczyna była za mną, a druga czekała w środku. Pora najwyższa przekroczyć - miejmy nadzieję - gościnne progi tego domostwa.

 

Gdy zamknęły się za nami drzwi wejściowe, poczułem, że powinienem wybadać grunt.

 

- Wiktoria, Anastazja. - Przedstawiłem dziewczyny sobie. - Zresztą znacie się już, prawda?

 

- Prawda - Spojrzenia obydwu moich kochanek skrzyżowały się w powietrzu. Po kilku sekundowym mierzeniu się wzrokiem, Wika pociągnęła Nastkę za sobą do salonu.

 

Przygotowała się świetnie do naszej wizyty. Okna była zasłonięte roletami, w tle sączyła się nastrojowa muzyka. Światło było znikome, pochodziło z rozstawionych w kilku miejscach wonnych świec.

 

- No, no, zaszalałaś z nastrojem. - Pochwaliłem cicho gospodynię. - Zmysły szaleją.

 

- To na co czekacie? Wyskakujcie z ciuchów! - Zarządziła Wiktoria. Gdy my w ekspresowym tempie pozbywaliśmy się łachów, ona podciągnęła tym zdecydowanie zbyt długi sweter, ukazując nagie ciało. Odrzuciła go na bok. Goła, położyła się na stojącej w centralnym punkcie salonu kanapie, czekając aż my również zostaniemy bez ubrań.

 

Zaplątałem się w owinięte wokół kostek majtki, co wykorzystała Nastka pierwsza kładąc się koło Wiki. Pierwsze koty za płoty, dziewczyny wyraźnie zaakceptowały siebie nawzajem. Chociaż uwolniłem się od niesfornych gaci, nie dołączyłem do dwóch nimf na sofie. Przysiadłem na brzegu fotela i z przyjemnością obserwowałem scenę rozgrywającą się przed moimi oczami. Moje kochanki całując się, rozkoszowały się swoimi ciałami. Cztery dłonie przemieszczały się, sunąc po plecach, brzuchu czy udach. Nie mogłem oderwać wzroku od migdalących się dziewczyn. Mój kutas przyjął pozycję "na baczność".

 

W końcu wzajemne badanie znużyło obydwie panny. Tęsknie spojrzały w moją stronę, zapraszając mnie do siebie. Ustąpiły mi miejsca, z czego skwapliwie skorzystałem, rozsiadając się z szeroko rozstawionymi nogami. Zachęcająca pozycja zrobiła swoje. Wiktoria podsunęła bliżej kanapy chodnik i klęknęła na nim, podpierając sie rękami. Z głową miedzy moimi udami, na długość języka od sterczącego fiuta. Ochoczo zabrała się za jego pieszczenie. Długimi pociągnięciami traktowała zarówno trzon członka, jak i jądra. Od razu poczułem smagnięcie rozkoszy. Dreszcz przeszył mnie na wskroś. Krążenie krwi przyspieszyło, zwłaszcza, że Anastazja nie chcąc pozostać na umościła sobie gniazdko pomiędzy nogami Wiki. Leżąc na plecach, pieściła jej norkę.

 

Wiktoria drżała na całym ciele. Oddech dziewczyny przyspieszył, ale nie przestawała ssać i lizać mojego kutasa. Intensywność doznań mogła przytłoczyć. Cząstki emocji wchodziły w gwałtowne interakcje.

Nasyciwszy się naszymi pieszczotami Wika odsunęła się ode mnie i kucnęła nad twarzą Nastki. Młodsza z dziewczyn łapczywie przyssała się do wilgotnej cipki. Opuszczony, zwlekłem się z kanapy i zająłem pozycję przy kroczu Anastazji. Teraz ona stała się centrum naszych miłosnych uciech. Rozchyliłem uda siostrzenicy anglistki szeroko, by łatwiej dostać się do nabrzmiałej szparki. Odnalazłem palcem magiczny punkt łechtaczki i trąc go obserwowałem reakcję Nastki. Ciało leżącej dziewczyny nagle stało się nadaktywne. Tyłkiem zaczęła kręcić bardziej niż latynoska tancerka. Nasiliła te ruchy jeszcze bardziej, gdy włączyłem w pieszczotę także język.

Ponad wijąca się Anastazją spojrzałem w twarz drugiej z moich kochanek. Spojrzenie Wiktorii było niezbyt przytomne. Dłońmi zagarnęła swoje drobne piersi i uciskała mnie zapalczywie. Kręcąc tyłkiem, ocierała się o usta i język Nastki.

 

W końcu mój wzrok przyciągnął jej uwagę. W zamglonych oczach blogerki czaiło się zadowolenie i rozkosz. Uśmiechnęła się kusząco i przeciągnęła językiem do wargach. Odebrałem to jako zachętę do przejęcia inicjatywy.

 

- Dziewczyny, oprzyjcie się na kanapie i wypnijcie swoje śliczne tyłki! - wychrypiałem.

 

Pomimo wielkiego podniecenia w lot zrozumiały czego oczekuję. Zgodnie, jedna obok drugiej klęknęły przy sofie. Dwa zgrabne, szczupłe tyłki, biodro przy biodrze zachęcająco błyskały nagimi pośladkami. Przytrzymałem kutasa przy nasadzie i wycelowałem nim w stronę Wiktorii. Była mokra, więc przyjęła mnie całego z łatwością. Rozgościłem sie w ciasnej norce, a potem zacząłem ruchanie. Nie chcąc, by druga z dziewczyn biernie wyczekiwała na swoją kolej, pieściłem dłonią jej łechtaczkę.

 

Poczułem gorejący płomień żądzy. Obydwie panny kręciły przede mną tyłkami, pojękując z zadowolenia. Fajerwerki nieopisanej przyjemności rozbłyskały pod moją czaszką impulsami rozkoszy. Po chwili mój fiut odnalazł drogę do cipki Anastazji, a palce do muszelki Wiktorii. Doznanie były tak silne, że po kolejnej roszadzie poczułem nadchodzący finał. Wykonałem jeszcze kilka bezpiecznych pchnięć, by w porę wyjść ze szparki Wiki. Salwa nasienia oddała honory orgazmowi, który rozszalał się we mnie. Drobne, lepkie pociski pokryły ciała dziewczyn.

 

To spełnienie wyssało ze mnie całą energię. Zległem na dywanie i rozkoszując się rozkosznym ciepłem, które opanowało moje ciało obserwowałem moje kochanki. Jedna i druga były mocno podniecone. Były na krawędzi szczytu. Zostało naprawdę niewiele, by mogły go osiągnąć. Nie chcąc odbierać mi przyjemności, położyły się przede mną w pozycji sześćdziesiąt dziewięć. Zachłannie pieszcząc się nawzajem doprowadziły się do ekstazy. Niemal jednocześnie ich ciała wyprężyły się i znieruchomiały. Jęki obydwu dziewczyn zlały się w jeden potężny odgłos zwiastujący nadejście orgazmów. Połączone pocałunkiem poddały się sile spełnienia.

 

To był wspaniały spektakl. Żałowałem, że nie może trwać dłużej. Cała nasza trójka była rozpalona igraszkami. Z ochotą zrobilibyśmy sobie powtórkę, ale czas na miłosnych uciechach upływał nieubłaganie. Wika obawiała się, że jej rodzice mogę niedługo wrócić. Z tego powodu jeszcze tylko na kilka chwil pozwoliliśmy sobie na drobne pieszczoty i pocałunki. Po nich, ubraliśmy się i we troje ogarnęliśmy miejsce naszych miłosnych zmagań.

Ja byłem w siódmym niebie, mało tego nawet w ósmym. Nie dość, że zaspokoiłem swoje żądze, to robiłem to z dwiema pannami naraz. Okazało się, że zarówno Wiktoria jak i Anastazja mogą funkcjonować jednocześnie jako moje kochanki. Idealny układ. Pełna satysfakcja.

 

c.d.n. ...




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Iks

Komentarze

Cassandra4/04/2018 Odpowiedz

Piękne, nie za dużo, nie za mało, a w sam raz.


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach