Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Wczasy z finalem, cz. 2

Podszedł do nich brunet i podniósł Wandę, ciągnąc za włosy. Kiedy stała, chwiejąc się, zaczął zdejmować jej koszulkę. Zaprotestowała bełkotliwym „Nie!” i objęła się rękoma. Brunet pokazał jej ostrze noża, podrapał nim po szyi, delikatnie zjechał między piersiami do spodenek. Zaczął je rozpinać. Kobieta nie miała siły walczyć. Chwiała się. Poczuła wbijany czubek noża w bok i spojrzała w tym kierunku. Przestraszyła się. W pierwszym odruchu chwyciła ostrze noża i zaraz puściła je. Bolało, poczuła jak rozcina jej skórę. Naprawdę był ostry.

„Rajdowiec” podniósł się i zaczął z niej zdejmować t-shirt. Teraz już nie protestowała. Mężczyzna niedbałym ruchem odrzucił koszulkę na bok, spojrzał na piersi, zważył w dłoni, pogłaskał jej ciemne, kręcone włosy. W tym czasie brunet stanął za kobietą i chwycił ją za nadgarstki. Wtedy „Rajdowiec” chwycił piersi w dłonie. Ściskał je, miętosił, szarpał. Objął ustami sterczącą brodawkę, potem pochłonął sutek i zaczął zaciskać szczęki. Kobieta zajęczała przeciągle, ugięły się pod nią nogi i próbowała wyrwać ręce z uścisku. Na próżno. Brunet chciał ułatwić sobie zadanie i wykręcił ręce w nadgarstkach. Szatynka zawyła z bólu, przestępowała z nogi na nogę i w końcu zaczęła płakać. Chłopak wypuścił pierś z ust. Palcami mocno chwycił obie brodawki i pociągnął w górę. Ból otrzeźwił kobietę. Stała na palcach, bełkocząc, prosiła o litość. Nagle przekręcił brodawki. Ponownie zawyła z bólu. Uśmiechnął się, kiedy usłyszał jej wycie. Lubił słuchać kobiecych jęków. Podniecały go.

Spojrzał kobiecie w oczy i rozpiął zamek w jej spodenkach. Znowu rozpłakała się. Kolejny raz zignorował bełkotliwe błagania, pochylił się i gwałtownym szarpnięciem ściągnął spodenki poniżej kolan. Za chwilę same opadły do stóp. Dłuższą chwilę w milczeniu przyglądał się nagiej i bezbronnej Wandzie.

– Wyjdź z nich – rozkazał. Chwiała się z opuszczoną głową, zanim niezdarnie wykonała polecenie. Stała przed nimi naga, pijana, z opuszczonymi rękoma, z trudem utrzymując równowagę. Coraz bardziej bała się. Powoli podniosła głowę, przerażonym wzrokiem rozglądała się wokół.

– Stań w rozkroku – blondyn musiał ją przytrzymać, ale i tak oparła się o drzewo.

Brunet ponownie chwycił kobietę za nadgarstki. Wtedy „Rajdowiec” wepchnął palce w jej pochwę i zaczął posuwać. Koledzy z głośnym entuzjazmem powitali jego zachowanie. Nagle blondyn wysunął palce z pochwy i chwycił łechtaczkę dwoma palcami. Zaczął ją gwałtownie szarpać na boki, do góry, w dół, znowu na boki. Wanda nie panowała nad bólem. Poruszała się nieporadnie, powodowana bólem, dreptała w miejscu, bełkotała, mamrotała nieskładnie, jęczała, próbując wyrwać ręce. Co chwila obrywała w twarz albo była szarpana za pierś lub za włosy. Słyszała śmiech obserwatorów. Nie potrafiła bronić się przed dłońmi, które zadawały jej ból. „Rajdowiec” bawił się nią. Obserwatorzy rechotali i głośno komentowali jej zachowanie, dopingując kolegę.

Jola nie chciała patrzeć. Odwróciła głowę, z bezsilności przymknęła oczy, podciągnęła nogi i objęła się ramionami. Rechot nie milkł. Nagle poczuła, że ktoś grzebie w jej cipce. Drgnęła gwałtownie, wyprężyła się i otworzyła oczy. To łysy przysiadł i opierając się ręką o pień drzewa, drugą wkładał do pochwy. Kiedy Jolka próbowała wyprostować się, zgrabnie ominął jej kolano i nadal posuwał ją palcami. Teraz, zamiast o pień drzewa, oparł się dłonią o szyję kobiety. Od razu poczuła skutek duszenia. Rozpaczliwie gestykulując pokazywała, że nie może oddychać.

– I o to chodzi, głupia suko – warknął łysy. Przyciskając kobietę obydwoma dłońmi, kazał jej podnieść się. Przywołał szatyna.

Jola spojrzała w kierunku partnerki. Naga Wanda stała w szerokim rozkroku z biodrami wysuniętymi do przodu. Kark, ramiona próbowała opierać o pień. Na jednej stopie brakowała klapka. Dwóch mężczyzn podtrzymywało ją. Między jej nogami ze spodniami opuszczonymi do kostek stał „Rajdowiec”, trzymał ją za biodra i rytmicznie rżnął.

Szatyn i łysy tarmosili przez chwilę Jolę. Bawili się jej bezradnością. Po krótkiej walce, która obydwu mężczyznom sprawiła nieco kłopotu, ale również wywołała ich głośny śmiech, Jola stała przed nimi naga. Szatyn oparł się o drzewo, trzymając wykręcone do tyłu ręce kobiety. Wściekła i poniżona kobieta zdobyła się na odwagę i próbowała kopnąć blondyna. Bezskutecznie. W odwecie, bez słowa ostrzeżenia, dostała ‘z liścia’ w twarz. Mocno. Uderzenie pozbawiło ją energii i chęci do dalszej walki. Chlipała z opuszczoną głową. Pogodzona z losem, biernie czekała na dalszy ciąg. Łysy spokojnie rozpiął spodenki, powoli zsunął je. Potem slipki. Zobaczyła sterczącego sporego penisa. Z czubka ściekał śluz.

– Prezerwatywa! Załóż prezerwatywę!! – wrzeszczała histerycznie.

– Odjebało ci? – zdegustowany 'Łysy" pokręcił głową. Uśmiechnął się do szatyna i rzucił okiem na kobietę. – Kurwo, nie wrzeszcz tak, bo dzięcioły jeszcze pomyślą, że namawiasz do antykoncepcji – rozbawiony roześmiał się. Szatyn mu wtórował, ale nie rozluźnił uścisku.

– Jak ci zrobię dzieciaka, to będzie tak piękny jak ja. Jeszcze podziękujesz – machał dumnie penisem, wyzywająco patrząc jej w oczy. – Spokojnie, tu sami zdrowi chodzą. Zobaczysz, kiedy urodzisz – chwycił ją za brodę i nadal patrzył w oczy. Więcej nie odezwał się. Uznał, że już wystarczająco uspokoił sukę. Nie lubił tych nadmiernie nerwowych. Drugą ręką ściągnął śluz z penisa i zaczął wcierać w jej cipkę. Szarpała tułowiem. Wyprostował się. Puścił brodę, uwolnił cipkę. Ścisnął jej nos i zatkał usta. Oglądał jej opalone ciało. sterczące piersi, duże sutki, płaski brzuszek, wygolona cipka, gładkie nogi, zadbane stopy, pomalowane paznokcie. Czekał dość długo. Wreszcie szarpnięcia stały się słabsze. Spojrzał. Czerwona twarz. Szeroko otwarte, przerażone oczy. Już nie szarpała się. Jej ciało drgało konwulsyjnie. Szatyn chrząknął ostrzegawczo. Łysy niechętnie, z ociąganiem, puścił nos. Po chwili usta. Kobieta zachłannie zaczerpnęła powietrze. Głośno oddychała. Rzęziła. Ślina pociekła jej z ust.  

– Stój spokojnie, kurwo jedna, bo nikt nie chce bawić się z wami w zapasy. Weź przykład z koleżanki – machnął głową w kierunku Wandy. Spojrzała kątem oka. Mocno pochylona Wanda obejmowała drzewo, głowę oparła o pień, wypięła pupę i po kolei każdy z trzech mężczyzn wchodził w nią. Oczekujący onanizowali się albo bili kobietę sterczącymi członkami po twarzy. Szczypali piersi, klepali w pupę, wykręcali brodawki. Reagowała niezdarnie i z opóźnieniem, swoją nieporadnością wzbudzając salwy śmiechu. Bezradnie dreptała w miejscu, szarpana za kark. Alkohol zrobił swoje. Nagle „Rajdowiec” kopnął ją w brzuch. Jęknęła z bólu i jeszcze bardziej zgięła się. Drugi z obserwatorów i spółkujący głośno zaprotestowali, oburzeni.

– Spermę masz w mózgu?! Zostaw kurwę w całości dla pozostałych! – autor żartu uśmiechnął się i stanął obok bruneta, onanizując się w oczekiwaniu na swoją kolej.

– Chyba bawimy się, nie? – jedynie burknął „Rajdowiec”, widząc brak aprobaty pozostałych. – Przecież nieważne, co z nich zostanie...

Łysy znowu zebrał ściekający śluz, natarł penisa, cipkę Joli i powoli zaczął w nią wchodzić. Szatyn nacisnął kolanem na jej pupę i usztywniona oporem kobieta nieco wypchnęła biodra do przodu. Wszedł mocno i do końca. Westchnęła, przymknęła oczy. Czuła dyskomfort i obrzydzenie do tych mężczyzn. Nie miała siły krzyczeć, ani płakać.

– Będziesz wzdychać jak cię wszyscy wyjebiemy – obiecywał, zapamiętale ruszając biodrami. Trzymał ją za pośladki. Pierwsze napięcie minęło. Rosło jego podniecenie, ale przyglądał się nagiej kochance. Podziwiał opalone ciało, sterczące brodawki, skaczące piersi. Odchylił się, oglądał wygoloną cipkę.

– Wyjebałem trochę tego towaru, ale takich dużych warg to jeszcze nie widziałem – uwaga była skierowana do szatyna. Odchylił się i pociągnął za wargę w kierunku kolegi. – Wąska cipka – stęknął z uznaniem.

Jola odwracała głowę, oczy zamknęła. Dawno nie kochała się z mężczyzną. A jego penis wypełniał ją, czuła jak w niej rośnie. Sapała, pojękiwała. Mężczyźni wymieniali spojrzenia, uzgadniali zmianę.

Kiedy zmieniali się, była podniecona i zbyt zmęczona, aby protestować. Wyglądała żałośnie, kiedy przekazywali ją sobie. Potargane włosy, ubrudzona, przygarbiona, w rozkroku, próbując zachować równowagę. Szatyn wszedł bez kłopotu, z ciekawością obejrzał wargi sromowe, jedną ręką trzymał biodro, drugą myszkował po ciele kobiety. W pewnym momencie znieruchomiał, wysunął się, odwrócił ją jednym energicznym szarpnięciem i wziął od tyłu. Łysy stał z boku i wykręcił jedną rękę. Drugą Jola opierała się o pień drzewa. Szatyn rżnął blondynkę trochę wolniej, ale miał jeszcze inny cel. Wepchnął palce do odbytu. Wyjął, wepchnął jeszcze jeden. W końcu wyjął i wszystkie przycisnął do jej ust.

– Wyliż – polecił podniecony. Próbowała uciec ustami, odwracając głowę, ale łysy mocniej wykręcił rękę, a szatyn pociągnął za włosy. Nie wytrzymała bólu i otworzyła usta. Mokre palce wpadły do jej ust. Powoli zaczęła je lizać. Po policzkach potoczyły się kolejne łzy.

– Dobra kurwa z ciebie – łysy pochwalił kobietę, brutalnie macając pierś. – Żeby mieć taką na stałe – rozmarzył się. – Nie musi być na wyłączność – zaznaczył trzeźwo. – O, widzisz! Musimy sprawdzić, gdzie one mieszkają – popatrzył na szatyna.

– Jasne. Takie adresy zawsze przydadzą się. I kurwy też – sapnął szatyn i mocniej zaczął rżnąć Jolę. Kobieta pojękiwała. – Widać, że lubi – z uśmiechem mrugnął do kolegi.

– W końcu będziemy mieli i inne argumenty, żeby kurwy nakłonić do zabawy – znacząco uśmiechnął się łysy do szatyna. Potem przejął ją, chwycił za włosy i pociągnął na ziemię. Położył kobietę na lewym boku, ukląkł, prawą nogę założył sobie na ramię i energicznie wszedł. Mocniej zaczął rżnąć kobietę, kiedy usłyszał jej jęki. Uśmiechał się. Potem kobieta wierzgała nogami, rzucała ciałem, odpychała się od ziemi, krzyczała. Jednak łysy, ignorując jej głośne protesty i prośby, powoli wszedł do odbytu i palcami na zmianę pocierał, ciągnął łechtaczkę. Szatyn, kopiąc butem, zasypał twarz Joli piaskiem i igliwiem, znacznie tłumiąc jej krzyki. Teraz szarpał piersi, ciągnął za wargi sromowe. Po kolejnym wrzasku Joli wywołanym bólem, podniósł się i solidnie przydepnął jej twarz. Obiema rękoma chwyciła jego but, próbując uwolnić się od potężnego ucisku.

– Liż, kurwo, buta i milcz! – warknął. Łysy z uśmiechem energicznie jebał ich kurwę głęboko w odbyt. Kobieta zamilkła, trzymając but.

*

Wanda leżała na wznak z rozrzuconymi nogami i ledwie czuła jak ostro jest rżnięta. Na jej piersiach, w poprzek, leżała Jola z twarzą skierowaną ku ziemi. Zwykle byłoby to miłe uczucie, teraz niewiele odczuwała. Przechylona kochanka piersiami i twarzą prawie dotykała podłoża. Rękoma zapierała się o darń. Ktoś spółkował z nią. Przerwał, wstał. Podszedł z przodu, klęknął, pociągnął Jolę za włosy. Półprzytomna Wanda przymknęła oczy. 

– Otwórz ryja, szybko – polecił i włożył sterczącego penisa do ust podpitej Joli. Długowłosy blondyn zastąpił kolegę. Podciągnął ją, zmusił do klęknięcia i dopiero wszedł. Jola miała twarz umazaną śluzem i ziemią. We włosach tkwiły grudki ziemi i igliwie. Łysy mężczyzna rytmicznie rżnął kobietę w usta. Po chwili doszedł i wytrysnął w usta. Podpita kobieta próbowała cofnąć się i wypluć penisa, ale mężczyzna nie pozwolił. Nadal mocno trzymał ją za głowę.

– Połknij wszystko, bo cię zajebię – szepnął ostro i potrząsnął jej głową. Ciężko oddychał. Koledzy gestami wyrażali swoje uznanie. Jola ze łzami w oczach połykała spermę.

– Przełknij i otwórz mordę – polecił. Posłusznie wykonała polecenie.

– No – oględziny wypadły pozytywnie i kobieta dostała kilka klapsów sterczącym penisem w obydwa policzki. Na twarzy zostały resztki spermy. Teraz pochylił się nad twarzą Wandy:

– Wyliż go, kurwo – palcami zmusił kobietę do otwarcia ust i wcisnął nadal sterczącego penisa. W przysiadzie patrzył na pupę Joli i klepnął ją. Chwycił pierś Wandy i zaczął mocno ściskać.

*

– Panowie czas na zawody! – brunet uniósł rękę i uspokoił wszystkich. – Zasady znacie. Przynieście po 8 szyszek. Nie zapomnijcie o mnie. Ja popilnuję naszych suk – to mówiąc, potarmosił włosy nagiej Wandy, która siedziała obok niego i opierała się tułowiem o jego nogę. Trzymając ją za włosy, utrzymywał jej tułów w pionie. Pijana Jola leżała obok. Źle się czuła. Nigdy nie piła w takich ilościach i tak mocnego alkoholu.

Mężczyźni wracali z szyszkami. Brunet dostał swój przydział. Odmierzył sporą odległość od drzewa, butem narysował linię i wylosowali pierwszego, który miał trzymać dziewczynę. Wszyscy byli już ponownie w spodniach, większość bez koszulek. Pojawiły się głosy, że odległość jest zbyt duża.

– No i co się martwicie? Warunki takie same dla wszystkich. Ważne, że szyszka doleci. Nie masz nią zabić tylko trafić! – brunet śmiał się, rozbawiony trafnością swojej riposty.

– Tylko dwóch wygrywa? – padło pytanie z grupy.

– Umawiamy się: tylko zwycięzca ma kobietę – kiwnął głową brunet. – To ma być nagroda. Reszta kibicuje, a potem zwijamy się. Jasne? – brunet rozejrzał się po kolegach, aby wywrzeć większe wrażenie. Jakoś trzeba było panować nad podpitym towarzystwem. Wszyscy zgodnie potakiwali głowami. – Świetnie! „Łysy”! Przypomnij punktację.

– Jeden rzut próbny, trzy liczone – zaczął łysy, patrząc na kobiety. – Przypominam: cyc – trzy punkty, szyja – dwa, za ręce, cipę i brzuch – jeden, nogi – zero, głowa – rozbity bank, czyli koniec rywalizacji. Trafiona kurwa jest jego. Rozumiemy? – upewnił się, wreszcie spoglądając na kompanów. Wszyscy potakiwali głowami.

– Losujemy kolejność rzucających – kontynuował brunet. – Uwaga: raz, dwa, trzy! – Na komendę wszyscy wystawili dłoń z kilkoma palcami. Brunet podsumował i zaczął głośno odliczać.

Podnieśli Wandę, postawili jako pierwszą pod drzewem. „Łysy” stanął za drzewem i trzymał kobietę za wykręcone ręce. Jedynie ból wykręconych rąk utrzymywał ją w pozycji stojącej. Najbliżej szczęścia była brunet, ale pijanej Wandzie opadła głowa w momencie rzutu i szyszka trafiła w pień. Reszta wybuchła głośnym śmiechem. Brunet skończył więc tylko z czterema punktami za rzut w pierś i rękę. Od razu stracił zainteresowanie wynikami rywalizacji. Splunął z niezadowoleniem. – „Gdyby kurwa trzymała prosto głowę, byłaby moja” – pomyślał. Wściekły spojrzał na kobietę. Miał ochotę podejść i zdzielić ją pięścią. Szatyn wygrał z nim. Miał pięć punktów. Nawet gdyby łysy odpadł i tak już teraz brunet był drugi. Niecierpliwie czekał na drugą szansę.

Łysy miał dwa punkty za trafienie w szyję. Celował tylko w głowę. Został mu ostatni rzut. Szatyn trzymał ręce w kieszeniach i bawił się zdenerwowaniem łysego.

– Ty, dupa spójrz na mnie! – zawołał łysy. Bez reakcji.

– Jak ona ma na imię? – spojrzał na kolegów.

– Wanda – padło z grupy po chwili intensywnych konsultacji z drugą kobietą.

– Dzięki – odwrócił się i podniósł rękę, przygotowując się do rzutu.

– No, szybciej. Druga dupa stygnie – niecierpliwił się brunet.

– Spoko, zdążę – łysy opacznie zinterpretował intencje kolegi. – E! Ty! Wanda, spójrz na mnie! – jego zaczepki jednak nie spotkała żadna reakcja. – Wanda! Wanda! – zawołał głośniej. Kobieta na dźwięk swojego imienia drgnęła i wolno unosiła głowę. Rzucił szyszką. Owacja kolegów mówiła wszystko. Rozbił bank! Teraz szatyn z wyrazem irytacji na twarzy kopnął leżącą przed nim gałąź i podszedł do blondynki.

*

– Dupa, podnieś dupę – roześmiał się ze swojego żartu i szarpnął kobietę.

Doprowadził zataczającą się Jolę do drzewa. Tym razem padło znowu na łysego. Wygrał, więc nie uczestniczył w drugiej partii. On wykręcał jej ręce. Pozostali gracze losowali kolejność rzutów.

– Pamiętajcie, przy równej liczbie punktów liczy się, kto rzucał wcześniej – przypomniał brunet.

Naga i brudna kobieta żywo reagowała na przebieg rywalizacji. Szarpała się na boki, odwracała lub opuszczała głowę, kiedy widziała wykonywany zamach. Ci, którzy akurat nie rzucali, bawili się obserwowaniem jej zachowania i porażkami kolegów. Każdy nieudany unik lub trafienie w kobietę były kwitowane głośnym krzykiem, żartami, oklaskami, gwizdami. Od razu można było zorientować się, że to ich ulubiona rozrywka.

Teraz brunet był ostatnim w kolejności. W tej rywalizacji dwóch mężczyzn uzyskało po pięć punktów i zanosiło się na dogrywkę. Brunet pierwszym rzutem trafił w korę drzewa, a rykoszet trafił w skroń kobiety. Przestraszona krzyknęła. Grupa wybuchła śmiechem. Nie czekał aż uspokoją się albo kobieta wyprostuje się. Po raz drugi rzucił płynnym ruchem i chwilę później z dumnym wyrazem twarzy uniósł ręce w geście triumfu. Koledzy klaskali, jeden gwizdał. Na czole blondynki został ślad po trafieniu. Łysy puścił jej ręce, pijana kobieta osunęła się na kolana i upadła.

*

Łysy podniósł Wandę, chwycił w pasie i zaciągnął na polankę. Tam, na środku, położył na wznak. Przyjrzał się jej. Była atrakcyjną, zadbaną i starszą kobietą. Inną niż te, które miał. Jej wiek nie przeszkadzał mu. Zastanawiał się, jak zdobyć jej adres? Każdą kobietę potrafił namówić na kilka spotkań z seksem. Albo: te inne bały się odmówić mu. Potem szukał kolejnej. Dwóch kolegów doprowadziło słaniającą się Jolę. Położyli ją obok partnerki, też na wznak. Kobiety nie widziały się, ale prawie stykały głowami.

W tym czasie szatyn wciągnął motocykl na polankę, ustawił i zaczął manipulować przy nim. Podszedł łysy, oparł but o ramię Wandy i zaczął rozpinać rozporek. Brunet oparł but o pierś Joli i mocno przycisnął.

– Leżeć – warknął. Z lubością zaczął deptać jej pełną pierś. Do Joli jakby nie docierało. Próbowała oprzeć się na łokciu, równocześnie sięgając dłonią do piersi. Nacisnął mocniej. Blondynka krzyknęła z bólu i zrezygnowana opadła na plecy. Jęczała, szarpiąc głową na boki. Brunet, dumny z siebie, zaczął rozpinać rozporek. Zwycięzcy rywalizacji spojrzeli na siebie.

– Gotowy? – zapytał brunet.

– Już nie mogę dłużej wytrzymać – stęknął łysy z nieukrywanym wysiłkiem. Polankę wypełnił gromki śmiech pozostałych.

– To znaczy, że lejemy? – z udawaną powagą spytał rozbawiony brunet, świadomie przedłużając cierpienie kolegi.

– Jasne! – potwierdził łysy, nerwowo kiwając głową.

Prawie jednocześnie dwa strumienie moczu, przy głośnym aplauzie kompanów zwycięzców, spadły na kobiety. Widzowie gwizdali i śmiali się.

– To jest pissing zwycięzców! – krzyczał brunet, trzymając zaciśniętą pięść nad głową. Cofnął nogę z piersi Joli. Zalewał swoją zdobycz i patrzył na pozostałych. Oszołomiona blondynka, trafiona strumieniem w usta, zakrztusiła się, co wywołało kolejną falę wesołości. Wanda budziła się z otępienia. Rozglądała się i próbowała coś powiedzieć. Mocz spływał po jej twarzy, włosach, piersiach. Nie zasłaniała twarzy. Nawet z wdziękiem odchyliła głowę. Szatyn pstrykał ostatnie fotki. Mała kamera, oparta o siedzenie motocykla, filmowała całe zdarzenie. Reszta z przyjemnością obserwowała scenkę. Zachowanie kobiet znowu ich podnieciło.

Podniecony długowłosy blondyn podszedł do Wandy, chwycił i uniósł jej stopy, a potem pociągnął ku głowie ich właścicielki. Stopy trzymał rozwarte na szerokość swoich ramion. Wszystkim ukazała się jej pochwa.

– Lej – polecił łysemu. Mężczyzna ochoczo wsadził penisa do pochwy i za chwilę strumyk moczu ściekał po brzuchu kobiety. Rozbawieni obserwatorzy bili brawa. Blondyn puścił nogi kobiety, które głucho uderzyły o ziemię. Wokół pochwy tworzyła się mała kałuża. Jedno widowisko dobiegło końca. Odwrócili się do jej koleżanki. 

Brunet właśnie ukląkł za Jolą, a szatyn wcisnął w jej usta rękojeść noża. Kolanami i ręką blokował jej ramiona. Zablokowana głowa, rozwarte usta. Tylko przerażonym wzrokiem rzucała na boki, nie mogąc wydobyć słowa. Wtedy brunet oparł się lewą ręką o ziemię, wcisnął penisa w jej usta i zaczął sikać. Przestraszona i zdezorientowana w pierwszym odruchu próbowała łykać mocz, ale zaraz, krztusząc się, wyrzuciła z ust deszcz kropli, a resztka żółtego płynu spływała po jej policzkach. Zadowolony mężczyzna podniósł się, z uśmiechem zapiął spodnie i splunął na twarz kobiety. Ona kasłała cicho. W odruchu protestu odwróciła głowę na bok, a z ust pociekła resztka moczu zmieszana ze śliną.

– Masz wszystko? – spojrzał na szatyna, ponownie przydeptując kobietę. Tamten potwierdził skinieniem głowy.

– Koniec zabawy – oznajmił brunet z uśmiechem. – Zadowoleni? – zapytał, spoglądając na kolegów. Odpowiedzieli wybuchem śmiechu.

– To co, panowie? Skoro jest tak ciepło, my po zabawie, to chyba pojedziemy wykąpać się, co? – Wszyscy ochoczo przytaknęli.

– Bierzemy te kurwy nad jezioro? – czekał na ich decyzję. 

 K o n i e c   ?

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Ps. Czekam na opinie Czytelników.


Komentarze

imblue15/04/2018 Odpowiedz

Kiedy kolejna część licealnych przygód?

Tomnick28/05/2018 Odpowiedz

Proszę uzbroić się w cierpliwość. Inne opowiadania też czekają. Dużo zależy od regularności ich dodawania przez admina. Pozdrawiam, T.


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach