Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Ostatnia taka impreza - cz. 1.

Uczniowie technikum klasy maturalnej zaprosili uczniów liceum, też klasy maturalnej, na wspólną, pożegnalną zabawę. Obie szkoły mieściły się przy tej samej ulicy. W jednej i drugiej szkole były po trzy czy nawet cztery oddziały, więc zapowiadała się spora impreza. Jednak uczniowie obydwu klas skontaktowali się znacznie wcześniej niż przypadał uzgodniony termin szkolnej zabawy. Na boisku, w rywalizacji sportowej, podczas olimpiad przedmiotowych i na ulicy bywało różnie. Teraz połączyli siły, bo wyznaczyli obie ten sam cel – zdobycie dziewczyn. Wielu. Ilu się da. Na pożegnanie szkoły.

Skorzystano z propozycji przeprowadzenia wspólnej zabawy na holu w technikum. Obszerny hol, dwukrotnie szerszy niż tradycyjne szerokie szkolne korytarze, został tak zaprojektowany ze względu na potrzeby szkoły: organizację apeli, akademii i prowadzenie zajęć wf. Sala sportowa została dobudowana później. Hol miał kształt zbliżony do ‘kanciastej’ liczby Pi (Π) i umożliwiał równoczesne prowadzenie dwóch lekcji wf na dłuższych holach. Natomiast dwa sąsiadujące hole, tworzące literę „L”, jako pomieszczenie na zabawę stanowiły świetne rozwiązanie, ponieważ mogły pomieścić bardzo dużą grupę uczniów. Również dla planujących, ze sporym wyprzedzeniem, polowanie na dziewczyny były to korzystne warunki. No, ale o tym nikt, poza zainteresowanymi, nigdy nie miał się dowiedzieć...

*

Dwie kolumny stały w kącie, łączącym długi hol z krótkim, i każda była skierowana w inny hol. Za nimi było stanowisko ze sprzętem didżeja. To miejsce najchętniej zajęliby nauczyciele, aby obserwować uczniów, ale autorzy intrygi zawczasu ustawili stoły dla nauczycieli na końcu długiego korytarza, tłumacząc później, że przy kolumnie będzie zbyt głośno, a na końcu korytarza blisko do tymczasowych szatni, ‘belwederu’ (gabinetu dyrektora) i wyjścia ze szkoły. W związku z tym nauczyciele, co jakiś czas spacerowali na drugi koniec, żeby obserwować resztę tańczących. Przy stole ustawiono kilkanaście krzeseł, bowiem uczniowie zaprosili kilkoro rodziców aktywnie uczestniczących w pracach szkoły i, kurtuazyjnie, wszystkich innych nauczycieli. W rezultacie uwaga nauczycieli była podzielona; wypadało bowiem podtrzymywać rozmowę z rodzicami i nauczycielami drugiej szkoły. Ze względu na szerokość holu, wzdłuż całej ściany z oknami, ustawiono rząd krzeseł oraz stoliki przeznaczone dla uczniów. Reszta holu należała do tańczących.  

Na końcu drugiego korytarza znajdował się sklepik, dość mocno oświetlony, więc paradoksalnie, większość tańczących gromadziła się na korytarzu ‘zamykanym’ przez stoły nauczycieli. Sklepik dzisiaj, wyjątkowo, funkcjonował do końca dyskoteki. I wytrzymał napór kupujących napoje i słodycze. Drugi długi korytarz pozostał zamknięty.  

*

Uczniowie, wiadomo, alkoholu nie piją. Ale to oni postawili na stole butelki szampana przeznaczone dla grona opiekunów. Nikt nie wiedział, kto je przyniósł. Dyrekcja i nauczyciele technikum myśleli, że to prezent gości z liceum, a ci – odwrotnie, przypuszczali, że ich sąsiedzi zdecydowali się na taki gest. Kiedy ktoś otworzył butelkę, a dyrektor technikum wzniósł pierwszy toast, nie pytano o fundatora. Skoncentrowano się na kolejnych toastach oraz rozmowach, oczywiście, kosztem obserwowania tańczących. Zgaszone górne światła, błyskające lampy stroboskopowe, głośna muzyka, świece na stołach przy paterach z owocami i talerzach z ciastami tworzyły miłe wrażenie. Nikt nie spodziewał się kłopotów. Jednak dyrekcja technikum, pomna różnych doświadczeń, zaprosiła patrol policji, który pojawił się tuż po godzinie 22. i odjechał wraz zamknięciem szkoły, czyli około godziny 22.30. Żadnych incydentów nie odnotowano. Rodzice i nauczyciele byli zadowoleni. Uczniowie także...

*

Bohaterowie wieczoru już dawno dorobili klucze do kilku sal znajdujących się na pierwszym piętrze. Przydały się również dzisiaj. Sale na parterze chronił system antywłamaniowy i były przygotowane na przyjęcie gości z liceum – służyły jako szatnie. Klucze posiadali nauczyciele-opiekunowie klas maturalnych.

Ponieważ chłopcy imprezę planowali z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, bez problemu wcześniej wnieśli koce i alkohol, które schowali w szafach pracowni mieszczącej się na piętrze. 

To miał być wyjątkowy wieczór, więc nauczyciele i rodzice ubrali się elegancko. Część pań wystąpiła w strojach wieczorowych. Uczniowie umówili się, że przyjdą w marynarkach lub garniturach i większość dotrzymała słowa. A dziewczyny... Z nimi nie trzeba było niczego uzgadniać. Wyjście na ostatnią szkolną zabawę, mimo różnych opinii uczniów, było zarazem ostatnim ekscytującym wydarzeniem w roku szkolnym, pomijając maturę. Jak trafnie skomentował to dyrektor technikum, przyglądając się tańczącym:

– To jeden z niewielu dni, kiedy nie trzeba sprawdzać obecności, a można być wręcz pewnym 100% frekwencji i punktualności naszych wychowanków – rzekł, rozglądając się po korytarzu. Reszta grona ochoczo i z rozbawieniem głośno potakiwała. Na poparcie jego słów, ktoś wskazał kilku uczniów stanowiących, swoim osiągnięciami edukacyjnymi w technikum, odpowiednik sportowych maruderów. Jednak dzisiaj pojawili się jako pierwsi, grubo przed początkiem imprezy, przewidzianym na godz. 18. Nie wzbudzili zainteresowania, kiedy okazało się, że pomagają ustawiać sprzęt nagłaśniający, stoły i przygotowują szatnie w kilku klasach.

*

Zaproszono wszystkich nauczycieli, ale zakładano, że poza wychowawcami klas będzie ich tylko kilkoro, czyli wyznaczeni przez dyrekcje obydwu szkół i przedstawiciele dyrekcji, oczywiście. Ku zaskoczeniu maturzystów z liceum przyszli również inni nauczyciele, w tym ich nauczycielka od polskiego – pani Bożena. Właśnie na jej obecność najbardziej liczyli... „Rakieta”, bo była taka wystrzałowa, kilka lat temu przekroczyła ‘trzydziestkę’. Nieodmiennie przyciągała wzrok: zawsze w szpilkach, szczupła, prosta sylwetka, spory, krągły biust, blond włosy do ramion, paznokcie i usta na czerwono, lekko ochrypły głos, zadbana, pogodna, wygadana i życzliwa uczniom. I miała to „coś”, co powodowało, że uczniowie chętnie zaglądali w jej dekolt, kiedy nachylała się nad stolikiem. Tylko na jej lekcjach chłopcy chętnie pytali o cokolwiek, wskazując jakiś akapit w książce lub swoją pracę w zeszycie. Chyba każdy chłopak rozbierał ją wzrokiem.

Ich zainteresowanie nauczycielką znacznie wzrosło, kiedy jeden z uczniów, Robert, spotkał ją na weselu, na które został zaproszony razem z rodzicami. Okazało się wówczas, że świetnie tańczy i ma jeszcze jedną przypadłość – lubi chłopców. Chętnie tańczyła z nastolatkami, a kiedy wszyscy już mieli trochę w czubie, jednemu z nich podała swój numer telefonu i nalegała, żeby do niej zadzwonił w tygodniu. Od tego incydentu minął rok. Chłopak nie odważył się zatelefonować, ale też, mimo usilnych starań, nigdy nie zdradził numeru żadnemu z kolegów.

Pewnego razu, w trakcie dyżuru, pani Bożena stała na piętrze przy schodach i w trakcie rozmowy z koleżanką poprawiała krótką spódniczkę. Szczęśliwcy, którzy wówczas znajdowali się pół piętra niżej, wielokrotnie rozmawiali o niezapomnianym widoku. Ze szczegółami analizowali jej opalone krocze ograniczone jedynie skrawkiem materiału stringów i pończoch. Miała świetne nogi.

Najważniejsze, że dzisiaj przyszła. Otrzymała zaproszenie jak wszyscy nauczyciele na pożegnalną zabawę. Wyglądała efektownie: szczupła blondynka w niebieskiej bluzce z podniesionym granatowym kołnierzykiem, ciemnoniebieskie bolerko, białe korale, niebieska spódniczka w delikatne czarne prążki nad kolana, szare pończochy i szare sandałki o metalicznym połysku na szpilce. W ręku trzymała zgrabną, szarą torebkę. Kilku chłopakom zaparło dech z wrażenia.

– Ale mięsko – stwierdził jeden.

– Ale baloniki... – westchnął drugi.

– No, sport baloniarski ma przyszłość – dodał inny.

– Biorę ją – sapnął ktoś. Nie bardzo było wiadomo, kto w grupie tak powiedział, ale z reakcji innych można było wywnioskować, że chętnych jest znacznie więcej. I nie wszyscy będą mogli dopchać się.

– Na razie weź głęboki oddech – poradził Robert. 

Kobieta stała przy stole, z uśmiechem witała się z nauczycielami i rodzicami, nieświadoma wrażenia, jakie wywarła na grupce obserwujących ją uczniów. Ci gromadzili się pod oknem, z dala od stołu ich opiekunów. Chyba wszyscy już zaliczyli pierwszy kieliszek i nie chcieli podpaść nauczycielom. Nie teraz. Nie dzisiaj. Już lepiej wpaść na maturze ze ściągami.

Chwilę później pojawiła się nauczycielka geografii. Pani Teresa, wolna, najmłodsza (28 l.) w gronie nauczycieli liceum, ubrana się równie efektownie. Jasnoszarą sukienkę nad kolana z bufiastymi krótkimi rękawkami w żółtym kolorze zdobiła delikatna żółta lamówka wokół odważnego szerokiego dekoltu, któremu efektu dodawała stójka wokół szyi oraz kwiatek, w tym samym kolorze, przyszyty nad lewą piersią. Na nogach miała żółte pończochy i szare szpilki w żółte esy-floresy. Całości dopełniała szara kopertówka.

– Fajne dupy u was uczą – stwierdził jakiś wyrostek z technikum, kierując słowa do kolegi z liceum.

– No, zgadza się, ale to wyjątek. Reszta jest znacznie starsza – stwierdził licealista.

– Jak u nas – wzruszył ramionami wyrostek.

– Pamiętaj, najlepsze w seksie są jednak te mało atrakcyjne – licealista spojrzał na wyrostka. – To znaczy te brzydkie – wyjaśnił, widząc jego pytający wyraz twarzy.

– Znam słowo – burknął niezadowolony chłopak. – Zastanawiam się, co to za ‘teoria’.

– Teoria? Nie, żadna teoria, to prawda. Brzydkie są bardziej otwarte w seksie. Bardziej starają się, żeby zadowolić i zatrzymać faceta.

– Ta ma ciało – ruchem głowy wyrostek ponownie wskazał geografkę.

– No, jest co pooglądać – przytaknął indagowany.

– A wyruchać? – dociekał chłopak.

– Ją? No co ty... Nie próbowałem – pokręcił głową licealista. – Zbyt duże ryzyko.

*

Zapewne chętnych do równoległej zabawy byłoby sporo, jednak inicjatorzy imprezy wtajemniczyli dość ograniczoną grupę chłopaków z liceum. W rewanżu mieli wytypować dziewczyny ze swojej szkoły.

Jeden z nich ostrożnie wychynął z pracowni, rozejrzał się. Nikogo nie było. Wraz z kolegą pomaszerowali na dół i, stojąc pod ścianą, selekcjonowali tańczących. Dla nauczycielki, która wraz z kolegą z technikum spacerowała wzdłuż korytarza stanowili parę nieśmiałych kolegów wzajemnie próbujących zachęcić się do udziału w tańcach. Nauczyciele minęli ich, dyskretnie uśmiechając się do siebie. Obejrzeli wszystko, nie zauważyli niczego niepokojącego, więc zawrócili i po pokonaniu korytarza usiedli przy stole z nauczycielami.  

– Kasia! – jeden z chłopaków zawołał koleżankę z klasy. Dziewczyna spojrzała w ich stronę, machnęła ręką i tańczyła dalej.

– Julka... – kolega z technikum zaczepił mijającą ich dziewczynę. Krótko przystrzyżona blondynka w bluzce w biało-czerwone paski ściągniętej z jednego ramienia i czerwonej spódniczce spojrzała w ich kierunku i zatrzymała się.

– Czego? – spojrzała na nich niechętnie, w rytm muzyki stukając czerwoną szpilką w posadzkę. Duży dekolt i push-up ładnie eksponowały jej piersi. Rozmówcy mimo woli koncentrowali się na tym widoku.

– Mówi się „słucham” albo „proszę” – Krzysiek poinstruował ją z uśmiechem. – Powiesz „proszę”?

– Co? Proszę? – poczuli w powietrzu zapach alkoholu. Chłopak dał koledze dyskretny znak.  

– Co piłaś?

– Wal się.

– Tylko na ciebie. Ale mamy inną ciekawą propozycję – Krzysiek zrobił pauzę, żeby wzmóc zainteresowanie koleżanki. – Co piłaś, piękna Julko?

– Colę. Bo co? – patrzyła na nich zaintrygowana.

– Jasne. A z nami napijesz się?

– A co macie?

– Alkohol.

– Piwo?

– Powiedziałem: alkohol. Żadnych bąbelków.

– A gdzie?

– No przecież nie tutaj – uśmiechnął się porozumiewawczo. Dziewczyna zastanawiała się. I nieco zachwiała.

– Może bym poszła... – jej opór powoli przegrywał z ciekawością.

– Zapraszamy. To kolega z liceum. Popijemy, porozmawiamy, posłuchamy muzyki.

– Zapewniamy również inne atrakcje – uprzejmie dodał licealista.

– Czekajcie – odwróciła się i zniknęła wśród tańczących. Po dłuższym czasie, kiedy sądzili, że jednak należy polować na inną laskę, idąc pod ścianą, blondynka wróciła z koleżanką. Włosy uśmiechniętej szatynki sięgały prawie do ramion. Rozpięta biała bluzka odkrywała krągły biust. Strój uzupełniała, błękitna, krótka spódniczka i ‘opalone’ kabaretki. Mała kamizelka i ciemnoniebieskie szpilki dopełniały strój. – To Ola...  

– Wiem, znamy się – wtrącił Krzysztof, uśmiechając się lekceważąco.

– Nie do ciebie mówię, filistrze. – Spojrzała na niego z politowaniem i skierowała wzrok na jego kolegę. Krzysiek z uśmiechem zignorował komentarz. Nie należy drażnić ofiar przed pożarciem...

– Cześć, jestem Olek – przedstawił się. Zaskoczone dziewczyny roześmiały się.

– No, to ciebie już nie zapomnimy – Julka zaśmiała się zbyt głośno.

– My was pewnie też nie... – rzekł Olek, przyglądając się Oli.

– Idziecie? – Krzysiek był konkretny.

– Dobrze. Pokażcie, co macie – zgodziły się. Ich miejsce pod ścianą zajął Kacper.

Czwórka dyskretnie wycofała się na koniec korytarza i kiedy światła w tej części holu nieco przygasły, wszyscy pośpiesznie wspięli się na półpiętro. Tutaj światło już nie docierało, więc powoli szli po schodach. Dziewczyny przodem, a Krzysiek oświetlał stopnie komórką. Na piętrze, ustaloną liczbą stuknięć, otworzył przed nimi drzwi pracowni.

*

– Oooo! – przywitali ich obecni w pracowni. Panowała tutaj swobodniejsza atmosfera niż na dole. Dziewczyny, nieco zaskoczone, stały w progu. Jednak Krzysiek delikatnie, ale stanowczo wepchnął je w głąb pomieszczenia.

– To nie jest oficjalne miejsce spotkań – rozbawiony ich zaskoczeniem, wyjaśniał swoją natarczywość. Olek zamknął za nimi drzwi i przekręcił zamek.

Przy stole, w towarzystwie kilku chłopaków, siedziały dwie atrakcyjne dziewczyny z liceum: Sylwia i Majka. Pierwsza to efektowna szczupła blondynka z rozpuszczonymi włosami sięgającymi połowy pleców, ubrana w bordową, krótką, asymetryczną sukienkę i złociste szpileczki. Szyję zdobił złoty łańcuszek. Druga, nieco przy kości, piersiasta brunetka z włosami spiętymi w kitkę, której duży biust jeszcze podkreślała obcisła, biała bluzka i grafitowa spódniczka. Majka założyła czarne pończochy i czarne szpilki.

‘Nowe’ rozejrzały się. Na kilku złączonych stolikach stały butelki z alkoholem, cola, mineralna, sok w kartonie, chipsy, plastikowe popielniczki, kubki i paczka serwetek. Na kolejnym stoliku głośnik podłączony do komórki z ładowarką cicho odtwarzał muzykę. Okna były zasłonięte granatowymi żaluzjami. Światło było zgaszone, ale mrok rozświetlały świeczki ustawione na stolikach, przy których siedzieli uczestnicy zabawy. Kilka świeczek postawiono pod stołami, z dala od okien. Pozostałe stoliki i krzesła ustawiono jeden na drugim pod ścianą, robiąc miejsce dla tańczących.

– Nieźle się zapowiada – Julka pokiwała głową w dowód uznania.

– Na bogato – Ola skomentowała zaopatrzenie.

– O, muzykalni jacyś – w półmroku Julka wskazała na Chopina na stole i kolejne butelki czekające obok stolika. Nie widziała napisów na opróżnionych butelkach, ale było w czym wybierać.

– O, niekoniecznie – przedrzeźniał ją Błażej. – Mamy też coś dla zdrowia: krajowe owoce – z uśmiechem pokazał dłonią na wiśniówkę i morelówkę.

– Co pijecie? – wybełkotał Arturek, który właściwie tylko dzięki sile woli utrzymywał pozycję siedzącą przy stole. Wszyscy zgodnie ignorowali go.

– A to po co? – Ola palcem wskazała materac leżący w oddali, na wysokości biurka nauczyciela. Zawsze stał na zapleczu pracowni i najczęściej służył do pokazów podczas zajęć pierwszej pomocy.

– Do wyjebania chętnych dup! – na cały głos wrzasnął pijany Arturek. Jego koledzy byli rozbawieni, panowała atmosfera luzu, ale gdy tylko Arturek dał głos, momentalnie wszyscy rzucili się uciszać go. Jednocześnie trzy dłonie zakryły chłopakowi usta. Zgromadzonym na ‘alternatywnej’ imprezie bardzo zależało na dyskrecji.

– Uspokój się – Jacek energicznie potrząsnął ramieniem sąsiada. Któryś z kolegów trzepnął Arturka ‘z liścia’ w głowę, ale chłopak w ogóle nie zareagował, jakby był już kompletnie znieczulony. Oczy mu się zamykały.

– Ludzie, on jest już w innym wymiarze – zmartwił się Olek. Wyczuwał kłopoty.

– Dziewczyny, zapraszamy do nas – z kolei Jacek już koncentrował się na najbliższej zdobyczy. Wstał, wykonał gest ręką i wraz z Tomkiem dostawili dwa krzesła. Kiedy dziewczyny siadały, Jacek przejął rolę gospodarza: – Co pijecie? 

Złożyły pierwsze zamówienie. Tymczasem Olek poszedł otworzyć drzwi. Ich kolega, Kacper, przyprowadził efektowną, wysoką, długowłosą szatynkę z technikum – Wioletę. Za nią wpadła ciekawska, wścibska i nielubiana Kamila. Wszyscy patrzyli w ich kierunku nieco zaskoczeni i zdegustowani.

– Co tu się dzieje? – zapytała Kamila, przepychając się w drzwiach i rozglądając z zaciekawieniem. Stojący za nią Kacper, sam zaskoczony jej nieoczekiwanym wtargnięciem, gestami sygnalizował, że to nieplanowany i niechciany gość. Szybkie ‘wzrokowe’ konsultacje chłopaków zdecydowały. Trudno, stało się, zostaje. Będzie pierwszą w kolejce. Jest, więc skorzystamy.  

Nastąpiły niezbędne prezentacje.

*

Grała nastrojowa muzyka, dwie pary tańczyły, Arturek pod oknem spał na kocyku przykryty marynarką. Reszta siedziała przy stole i rozmawiała, popijając alkohol.

– Miśka, a ty potrafisz obciągać czy weszłaś tu na naukę? – zaczepił koleżankę Kacper.

– Tylko napić się – Kamila pokazała na opróżniony kubek.

– E, nie ma tak dobrze, każda musi okupić swoją obecność tutaj przynajmniej obciąganiem – z grymasem na twarzy Jacek kręcił głową. Ola i Kasia zdziwione spojrzały na siebie, wtórowały im Majka z Sylwią. Potem zniesmaczone skierowały wzrok na Olka. Ten, pod siła spojrzeń wyprostował się, a potem nieznacznie pokręcił głową i zaprzeczył dyskretnym gestem, ale bawił się tak dobrze jak Jacek i Kacper.

– To co, dajesz dupy czy wylatujesz stąd nago? – wstał, spoglądając na Kamilę. – Przynajmniej musimy pomacać twoje dziurki. Każdą to czeka – z powagą pokiwał głową. Nie miał zamiaru używać Kamy. – Ludzie, są pewne granice – wspierał sam siebie w duchu.

– A dacie jeszcze napić się? – spytała.

– Jasne, od razu – potwierdził Krzysiek i pospieszył z butelkami. – Sztuka czy polskie ogrody? – zapytał, usłużnie pochylając się ku dziewczynie.

– Że niby co? – Kamila gapiła się na niego, nic nie rozumiejąc.

– No, Chopin czy wiśniówka albo morelówka? Mamy jesz...

– Dawaj!

– Wedle życzenia, ale co pani konkretnie winszuje?

– Rany, jaka obsługa! Wal miksa, chłopie!

– Służę pani. Nasz klient, nasz pan – bez cienia zdziwienia i wątpliwości Krzysiek, trzymając pustą dłoń na plecach, płynnym ruchem wlał Chopina do kubka i wbrew nieśmiałym pomrukom protestów, dolał wiśniówki i przyjął usłużną postawę. Kiedy Kama spojrzała na niego z natarczywym wyczekiwaniem, szybko odwrócił się, złapał butelkę i wprawnym ruchem dolał morelówki. – Zgodnie z życzeniem uroczej klientki naszego stylowego baru – słowa okrasił uniżonym ukłonem.  

– Dobra, daruj sobie, Herr Ober – Kamila chwyciła kubek i duszkiem wypiła zawartość. Dziewczyny patrzyły i chichotały. Chłopacy patrzyli ze zdumieniem. Tylko praktyczny Olek rozglądał się za jakimś kubłem czy choćby kartonem.

– Ech!! – stawiając pusty kubek, Kama wydała głośny okrzyk.

– Konie ciszej rżą – pochylając głowę, Kacper dyskretnie westchnął do Jacka. Oskar patrzył na dziewczynę. Ta wyprostowała się, głęboko zaczerpnęła powietrza, rozejrzała po wszystkich i zadała konkretne pytanie:

– Któremu obciągnąć? – po chwili ciszy spowodowanej zaskoczeniem, Kacper z Jackiem szybko podnieśli się i podeszli, rozpinając rozporki. Kama podnosiła się, ale zmusili ją, żeby uklękła na podłodze obok swojego krzesła. Obydwa penisy wzięła w ręce i zaczęła masować. Po chwili pierwszy zniknął w jej ustach. Natarczywość pieszczot spowodowała, że obdarowywany nimi chwycił dziewczynę za włosy i zaprotestował głośnym szeptem:

– Wolniej, bo za chwilę wytrysnę! – Jacek nie przyznał, że miał ochotę przede wszystkim na inne dziewczyny. Ta miała być tylko minetką na rozgrzewkę. Inni, zafascynowani rozwijającą się na ich oczach akcją, obserwowali w milczeniu.

– Dobra jesteś – chwilę później mruczał pod nosem Kacper, doceniając pieszczoty koleżanki. Na przemian głaskał ją po głowie i macał pierś przez bluzkę.

Olek nie tracił czasu. Podszedł do Oli i szeptał coś na ucho. Dziewczyna w końcu skinęła głową i wstała. Podeszli do okna. Olek uśmiechał się, głaskał jej włosy, ramię, dłoń i cały czas mówił. Potem objął ją i zaczął całować. Partnerka zarzuciła mu ręce na szyję, przymknęła oczy. Nie przerywając całowania, chłopak zsunął prawą dłoń z biodra i macał pupę. Dłoń z pupy przesunęła się na udo i po podciągnięciu spódniczki nakryła krocze. Ola cofnęła biodra, ale partner zaczął pocierać łechtaczkę przez delikatny materiał majteczek. Kiedy poczuł, że dziewczyna rozluźniła się, dłoń powędrowała w górę i weszła pod majteczki, a w trakcie pocierania łechtaczki dwa palce powoli wnikały do pochwy. Olek przestał całować Olę, chwycił ją za włosy i obserwował. Palce coraz bardziej natarczywie penetrowały pochwę. Dziewczyna zaczęła stękać. Plecami oparła się o parapet i sięgnęła do jego krocza. Nachylił się do jej ucha, nosem dotknął małżowiny, a potem koniuszkiem języka liznął jego wnętrze. Zadrżała.

– Wyjmij go – szeptem polecił dziewczynie. Nieprzytomnym wzrokiem spojrzała na niego i bez słowa trzęsącymi się rękoma niecierpliwe zaczęła rozpinać rozporek. Bardziej brutalne zanurzenie palców w pochwę spowodowało, że dziewczyna odchyliła głowę, wydała przytłumiony jęk, opadły jej ręce i bezwolnie poddała się pieszczotom kochanka.

*

Błażej podszedł do Wiolety.

– Słuchaj, to prawda, że masz ozdoby na wargach? – patrzył na nią wyzywająco. Z wrażenia opuściła kubek z alkoholem. Spojrzała na niego zaskoczona i z lekką irytacją. Już dawno skreśliła go z listy potencjalnych adoratorów.

– A widzisz coś? – spytała spokojnie i upiła łyk z kubka.

– Jak zdejmiesz majtki, to odpowiem – uśmiechnął się zaczepnie.  

– A gdzie słyszałeś coś takiego? – zmrużyła oczy i upiła łyk alkoholu.

– Wiesz, dziewczyny czasami coś chlapną po wuefie – wzruszył lekko ramionami – to się słyszy.... – Patrzyła na niego i nie bardzo wiedziała, co odpowiedzieć. Kolejny łyk.

– To słuchaj – też wzruszyła ramionami. Chciała odwrócić się i odejść, ale był szybszy i chwycił ją za rękę.

– Chodź ze mną – delikatnie pociągnął ku sobie.

– Dokąd? – nieufnie patrzyła na Błażeja.

– W góry, na wycieczkę. Będziemy zdobywać Rysy.

– Co ty... – patrzyła na niego zdziwiona.

– Widzisz to biurko i materac? – przerwał jej.

– Widzę – potwierdziła skinieniem głowy. – I co z tego?

– To twój warsztat pracy – stwierdził dosadnie i łagodnie pociągnął ją za rękę. – Pięknej Wioletce zrobimy całościowy przegląd.

– My? – spytała zdziwiona. – Rozmnażasz się przez pączkowanie?  

– Tomek, chodź tu! – Błażej scenicznym szeptem, popartym machnięciem ręki przywołał kolegę, który właśnie szykował się do Kamy. Przywołany spojrzał z zainteresowaniem i westchnął z ulgą. Wioletka była zdecydowanie atrakcyjniejsza. Swoim wyglądem, a czasami zachowaniem wręcz domagała się towarzystwa.

*

Julka siedziała przy stole i sączyła alkohol. Przyszła na zabawę i jakoś nie cieszyła się nadmiernym zainteresowaniem. Nie miała pomysłu na bardziej aktywne spędzenie wieczoru. Koleżanki opuściły ją. Nie tak umawiały się... I właśnie zobaczyła jak głowa Olka znika pod spódniczką Oli. Dziewczyna zamknęła oczy, szeroko rozstawiła nogi, dłońmi kurczowo trzymała się parapetu. Kiedy rozgoryczona Julka sięgała po kubek, przysiadł się do niej Damian.

– Chcesz jeszcze? – zapytał, podnosząc butelkę. Skinęła głową.

– Co tak sama siedzisz? Nudzisz się? – starał się jakoś nawiązać rozmowę.

– Wszyscy zajęci – machała palcem jak wskazówką metronomu. Chłopak rozejrzał się.

– No, faktycznie – potwierdził. – Może masz ochotę na małe macanko? – łagodnie spojrzał jej w oczy. Zmęczonym wzrokiem patrzyła na niego dłuższą chwilę.

*

– Zdejmij  bluzkę – polecił Błażej Wioletce, kiedy zatrzymali się koło biurka. Dziewczyna chwilę patrzyła na niego w milczeniu, zmrużyła oczy, przez jej twarz przemknął uśmiech, potem stanęła do nich tyłem i powoli wykonała polecenie. Bluzkę położyła na biurku i odwróciła się do nich twarzą. Była bez stanika.

– Coś  jeszcze? – stała w lekkim rozkroku z dłońmi opartymi na biodrach, a jej opalone ciało i sterczące piersi przykuwały wzrok nawet Jacka i Kacpra. Z oddali również Damian i Oskar przyglądali się tej scence. Błażej z Tomkiem taksowali ją w milczeniu, dyskretnie przełykając ślinę. Dziewczyna uśmiechała się prowokacyjnie. Była świadoma swojej urody. I pewna siebie.

– Spódniczka i majtki – padło krótkie polecenie, a szatynka posłusznie zdjęła je. Tomek wziął ubranie z rąk dziewczyny i odłożył na biurko. Znowu stanęła w tej samej pozie, ubrana w same pończochy i szpileczki.

– Usiądź na biurku – polecił Błażej, a ona siadła, uśmiechając się pobłażliwie. Błażej pchnął ją, a dziewczyna posłusznie położyła się. Dotknął jej pochwy.

– Widzisz – pokazał koledze – już jest wilgotna. – Jednak jego uwagę przykuło coś innego. Dostrzegł, że w wargach sromowych dziewczyna miała dwa spore, złote kółka.  

– Bawimy się – mruknął Błażej, patrząc na kolegę. Tomek poszedł w ślady kolegi. Bez słowa chwycili po kółku i zaczęli ciągnąć w bok. Rozciągnięte wargi nieco odsłoniły wejście do pochwy. Wydobyli z dziewczyny jęk bólu i rozkoszy. Pociągnęli mocniej. Jęknęła i uniosła nogi. Zrzucili jej szpilki, dziewczyna oparła stopy o krawędź biurka. Pomalowane paznokcie wyglądały seksownie w pończochach. Jeden zaczął pocierać łechtaczkę i macać piersi, a drugi wpychał palce do pochwy i wysuwał w stałym rytmie: najpierw jeden, potem dwa jednocześnie, a teraz trzy... Rytm stał się szybszy, palce znikały głębiej. Wioletka pojękiwała. Nie chciała hałasować. Włożyła pięść do ust. Błażej nachylił się nad dziewczyną:

– Kto ci zafundował te kółka?

– Co ci do tego? – jęknęła podniecona, wyjmując pięść z ust. Otwartą dłonią uderzył ją w twarz. Tomek spojrzał zaskoczony na kolegę, ale nie potrafił zaprotestować. Tak bardzo Błażej wprawił go w osłupienie swoim zachowaniem. Zawsze grzeczny, miły wobec dziewczyn... Jego zdumienie wzrosło, kiedy Błażej splunął w twarz Wioletki i ponownie uderzył! Głowa odskoczyła w bok, włosy zakryły twarz dziewczyny. Już chciał zaprotestować, ale zauważył, że koleżanka z technikum tylko uśmiechnęła się, odgarnęła włosy i oblizała wargi.  

– Odpowiadaj – polecił Błażej.  

– Mam znajomego, opiekuna. Dba o mnie. Kiedyś zrobił mi taki prezent – wyjaśniła z wysiłkiem. Nadal była bardzo pobudzona. Z zamkniętymi oczyma przeżywała intensywne pieszczoty i trudno było jej skupić się na odpowiedziach. – Chciaałam teeego – zapewniła szeptem, pojękując przy kolejnych ruchach palców Tomka w pochwie.

– To od razu odpowiadaj, kiedy pytam – znowu uderzył ją w twarz.

– Taaak... – stęknęła z wysiłkiem. Nie wiedzieli, czy była to zgoda, czy aprobata dla pieszczot. Zdziwiony Tomek w głosie dziewczyny usłyszał jedynie uległość i podniecenie. Ani słowa protestu! Pobudzony, rytmicznie wsuwał palce do pochwy. Dłoń dziewczyny zwinięta w pięść wróciła do ust. W milczeniu bawili się jej ciałem. Wioleta jęczała coraz głośniej, a plecy wygięły się w lekki łuk, eksponując biust. Błażej muskał brodawki piersi i pstrykał w nie, obserwując rosnące podniecenie dziewczyny.

– Obsłuż nas – polecił Błażej i z wyrazem podniecenia na twarzy zaczął rozpinać rozporek. Kolega wyjął palce z wilgotnej pochwy i poszedł w jego ślady. Po chwili plecy dziewczyny opadły, jeszcze westchnęła namiętnie, odwróciła się na lewy bok i bez słowa protestu przykryła penisy dłońmi, kiedy tylko wynurzyły się ze spodni.

*

– No, chcesz zabawić się? – chłopak niecierpliwił się.

– A, spróbuj – Julka westchnęła bez entuzjazmu.

Damian dotknął jej brzucha i przesunął dłoń wyżej, aż przykrył pierś. Lekko ścisnął ją i poczuł delikatny materiał stanika. Czuł twardniejącą brodawkę. Wychylił resztę alkoholu, odstawił kubek i drugą dłonią sięgnął pod bluzkę. Przesunął się na krześle i nogą dotykał jej kolana. Po delikatnym masażu piersi przez stanik, wychylił się w kierunku Julki i obejmując ją, rozpiął stanik. Wyprostował się na krześle. Chwycił piersi w dłonie. Głaskał je, pocierał, ściskał. Brodawki sterczały, ale dziewczyna nadal siedziała nieruchomo, patrząc przed siebie. Nie wydała żadnego dźwięku, nie zmieniła pozycji. Lewą ręką chwycił blondynkę za włosy i odchylił głowę. Prawą uszczypnął brodawkę. Julka syknęła i chciała na niego spojrzeć. Próbowała podnieść głowę, ale stanowczo ją przytrzymał. Drugą ręką sięgnął pod spódniczkę i zaczął pocierać krocze. Poczuł, że materiał staje się wilgotny. Przesunął majteczki i zaczął bawić się wargami sromowymi. Najpierw muskał je, potem głaskał i wreszcie zaczął pieścić łechtaczkę, pocierał wzdłuż, w poprzek, na przemian zwiększając i łagodząc nacisk. Nawet delikatnie drapał. Powoli, bardzo wolno, czasami przyspieszał. Z czasem dotyk stał się bardziej odczuwalny. Siła dozowanych bodźców działała. Dziewczyna w końcu głośno stęknęła z podniecenia.

– Fajnie tak? – spytał.

– Nooo – westchnęła cicho i zamknęła oczy. Stał się bardziej agresywny w pieszczotach. Pojękiwała, wyprostowała nogi, napięła mięśnie, a palce dłoni kurczowo ściskały krawędź krzesła. Powoli wcisnął palec do pochwy.

– Nie! – zaprotestowała stanowczo, otwierając oczy i prostując się na krześle.  

– No co ty? – patrzył na nią zdziwiony, ale wycofał palce.

– Nie chcę! – stęknęła. Puścił sterczącą blond czuprynkę.

– Skoro nie chcesz – był bardzo rozczarowany. Nie rozumiał jej zachowania.

– Właśnie – nerwowo czochrała włosy sterczące na głowie.

– To przynajmniej obciągnij mi – Damian podniósł się i zaczął rozpinać rozporek. Był podniecony i liczył na solidne rżnięcie. Julka wydawała się właściwą kandydatką do zabawy.

– Niech ci będzie – westchnęła podniecona.  

*

Oskar przysiadł się do Sylwii i Majki. Wypili jedną, drugą kolejkę. W końcu zaproponował im wspólną zabawę. Jego odważna propozycja nie wzbudziła zachwytu dziewcząt, ale obie już trochę wypiły, więc nie zareagowały bardziej rygorystycznie. On był cierpliwy, nachalny i wesoły. Sylwia, jak zwykle, nieco wyniosła i niedostępna, a Majka – bezpośrednia i sympatyczna; też jak zwykle. On sypał żartami i komplementami, kolejny raz polał dziewczynom, wypiły, rozmawiali i powoli zaczęły mu ulegać. Ciągle szeptał jednej i drugiej coś na ucho. Śmiały się coraz głośniej.

– Dziewczyny, mogę? – kiedy uznał, że już czas, postawił swoje krzesło za ich plecami oparciem do przodu i usiadł okrakiem. – No, pokażcie jak to robicie – zachęcił podnieconym szeptem, głaszcząc je po ramionach. Pieszczota była delikatna i taka... budząca zaufanie. Obie śmiały się, chichotały rozbawione jego nachalnością i jeszcze onieśmielone propozycją, ale w końcu Majka wyraziła zgodę.

– OK, popatrz sobie – powiedziała i chwyciła Sylwię za kark, przyciągając do siebie. Zamilkły. Majka zaczęła delikatnie całować koleżankę w szyję, lizała dekolt, wodziła języczkiem po opuszku ucha. Blondynka przymknęła oczy, oparła się na krześle, odchyliła głowę, lekko otworzyła usta. Oskar jak urzeczony, przyglądał się z uśmiechem – jak dzieciak, który dostał wszystkie obiecane zabawki i sycił wzrok ich widokiem, zanim po nie sięgnie. Sylwia wyciągnęła rękę i poszukała piersi Majki. Pogłaskała ją, ścisnęła i zaczęła rozpinać guziki bluzki. Brunetka tylko wypięła pierś w oczekiwaniu na dalsze pieszczoty.

– No, ale biust masz naprawdę duży – nie wytrzymał Oskar, szeptem wydając opinię. Opalone piersi w koronkowym białym staniku wręcz wyskoczyły z rozpinanej bluzki. – O, cholera, ale naprawdę masz cyce! – chłopak patrzył z nieukrywanym podziwem. Delikatnie położył dłoń na jej piersi. Dziewczyna drgnęła zaskoczona.

– Mogę spróbować? – spytał.  

– Możesz – szepnęła podniecona brunetka, głaszcząc Sylwię pod sukienką po udzie. Oskar śmiało sięgnął do piersi i zanurzył dłoń w staniku.

– Łoł! – teraz wiedział, co trzyma. – Dziewczyny, chodźcie, tam nam będzie wygodniej – zaproponował chłopak, głową wskazując zaplecze. Nie czekając na odpowiedź, lekko pociągnął Majkę za pierś, a ona podniosła się, ciągnąc koleżankę za kark. Obie zauroczone pieszczotami spojrzały nieprzytomnie na siebie, potem na Oskara.

– Chodźcie, tam będzie nam wygodniej – powtórzył argument i znowu pociągnął dziewczynę za pierś.  

– Idziemy – potwierdziła Majka i drugą ręką sięgnęła do krocza chłopaka.

– No, tak lubię – uśmiechnął się.

Na zapleczu stanęli pod oknem. Dziewczyny przytuliły się do siebie i zaczęły całować. Majka rozpięła stanik, a Oskar z Sylwią podzielili się jej piersiami. Oskar przyglądał się parze koleżanek, a po chwili piersiasta brunetka przypomniała sobie o koledze i znowu zaczęła masować jego krocze. Puściła kark koleżanki i wsadziła dłoń pod jej sukienkę. Dziewczyna stanęła w szerszym rozkroku, a kochanka zaczęła intensywnie masować również jej krocze. Robiła to z dużą wprawą. Chłopak miał już wzwód, ale nie zamierzał tak szybko kończyć. Cofnął się. Dziewczyny zapomniały o nim. Sylwia odchyliła głowę i stękała coraz głośniej. Majka jeszcze przyspieszyła ruchy swojej dłoni. Blondynka trzymała ją za pierś i ramię, a stękanie nagle przeszło w głośny, jednostajny jęk. I nagle też urwało się. Głowa Sylwii opadła i dziewczyna jeszcze przez dłuższą chwilę stała w szerokim rozkroku z palcami partnerki w pochwie. Również Maja zastygła na moment, a potem zadowolona spojrzała w ich twarze. Wyjęła mokrą dłoń spod sukienki kochanki, podniosła do jej ust i poleciła: 

– Wyliż – Sylwia, jeszcze przeżywając orgazm, uśmiechnęła się, ucałowała wilgotną dłoń i zaczęła ją pochłaniać ustami. Czasami mignął języczek. Majce takie pieszczoty sprawiały wyraźną przyjemność. Z satysfakcją ponownie spojrzała na Oskara.

– Eee, to może teraz ja spróbuję, w tradycyjny sposób, zadowolić was? Chyba chcecie, co? Drugiej takiej okazji już nie będzie – Oskar był pod wrażeniem seksu dziewczyn, a inni byli zajęci sobą. Nie było wolnej dziewczyny. Nie było wyboru. Obawiał się, że dziewczyny nie będą potrzebowały jego towarzystwa.

– Suczko, pochyl się. Zobaczymy, co potrafi nasz Oskarek – głos Majki brzmiał nieco ironiczne, kiedy uśmiechnęła się do kochanki i sama oparła plecami o parapet. Sylwia, pozostając w rozkroku przodem do Majki, pochyliła się, objęła partnerkę rękoma i dalej lizała jej dłoń. Chłopak rozpiął rozporek, stanął za Sylwią, sukienkę zarzucił na plecy dziewczyny, białe stringi przesunął na bok i końcówką penisa potarł wargi sromowe. Fakt, była mokra. I to jak! Nawilżonego śliną, sterczącego penisa wepchnął do pochwy. Wszedł bez oporu! Oskar lewą ręką chwycił ją za biodro. Wypchnął biodra, penis wszedł aż po jądra. Z wrażenia głęboko westchnął. Penis czuł ciepło i wilgoć wnętrza dziewczyny.

– Teraz będzie jebanie! – mruknął zadowolony. Zaczął rytmicznie poruszać biodrami. Spojrzał na Maję i jedną ręką chwycił jej dużą, sterczącą pierś. Miała spore ciemne sutki. Dziewczyna na moment przymknęła oczy z uśmiechem satysfakcji. Lekko przygryzła wargę. Tak jej brakowało męskiego dotyku. Podniosła głowę Sylwii, uwolniła dłoń z jej ust i kochanka zaczęła lizać drugą pierś.

– O tak, suczko. Wiesz, co lubię – uśmiechała się słodko do blondynki, głaszcząc ją po głowie.

– Majuś, czy ona może być bez sukienki? – przymilnie spytał brunetkę. Kiwnęła głową.

– Sunia, zdejmij dla nas sukienkę – miękkim głosem poleciła kochance. Sylwia wyprostowała się na tyle, na ile pozwalał penis Oskara, z jego pomocą rozpięła i zdjęła sukienkę przez głowę, wpatrując się z oddaniem w oczy kochanki. Kiedy odkładała sukienkę, Oskar rozpiął stanik blondynki, a Majka zdjęła go i rzuciła na sukienkę. Sylwia nie oponowała i jęknęła głośniej, kiedy schyliła się. Penis wniknął głębiej i chyba uderzył w macicę. W każdym razie poczuła nową, silną dawkę rozkoszy i z ochotą wróciła do przerwanych pieszczot biustu kochanki.

– Dobra z niej dupa – sapał spocony Oskar, klepiąc dziewczynę po pupie. – Majeczka, też masz ochotę? – chłopak patrzył na zadowoloną brunetkę.

– Tak – podniecona brunetka nie miała ochoty na rozmowy.

– To zmień się ze swoją suczką – szybko zaproponował. – Zdejmiesz bluzkę? – zasugerował. Majka skinęła głową, zdjęła bluzkę i stanik, rzucając na sukienkę kochanki i uwolniła pierś z jej ust. Chłopak też z niej wyszedł. Zdezorientowana i podniecona dziewczyna spojrzała na nich: 

– I co teraz? – spytała. Majka oparła się dłońmi o parapet i wypięła pupę:

– Wchodź – szepnęła rozkazującym, ochrypłym głosem, pocierając łechtaczkę. Już nie hamowała swojego pożądania. Oskar stanął za nią, spojrzał na solidną pupę i zaczął wsuwać twardego penisa. Była mokra. Wszedł dość łatwo. Majka jakby czytała w jego myślach. Odwróciła głowę i wyjaśniła:

– Sylwia potrafi wcisnąć mi całą dłoń do cipki. – Kiwnął głową ze zrozumieniem. Powoli, w równym rytmie zaczynał jebać drugą dziewczynę! Nie liczył na tyle szczęścia dzisiaj.

– Gdzie mam się spuścić? – spytał rzeczowo, mimo podniecenia. Odpowiedź zaskoczyła go.  

– Zlej się Sylwii na twarz albo do ust. Chodź tu! – drugie polecenie dotyczyło kochanki. Ta grzecznie podeszła.

– Jestem – oznajmiła miękko. Majka chwyciła ją za włosy i zmusiła do klęknięcia.

– Liż mi cycki! – rozkazała. W głosie było słychać rosnące podniecenie. Jej duże piersi kołysały się. Oskar zaczął przyspieszać. Sylwia klęcząc, chwyciła piersi kochanki. Macała i lizała sutki.

– Mam cię mocniej jebać? – wydyszał do Majki.

– Wypierdol solidnie i zlej się na nią! – wyjęczała głośno. Potem chwyciła głowę Sylwii. – Liż pizdę i jego jaja! – wydyszała podniesionym głosem. Oskar stanął nieco szerzej i skłonił dziewczynę gestami, żeby uklękła twarzą do niego. Kiedy tak zrobiła, zaczęła lizać łechtaczkę kochanki. Nad jej głową kołysały się duże piersi. Oskar czuł jak jądrami uderza Sylwię w brodę albo w twarz. Trzy roznegliżowane ciała poruszały się podniecone w rytm jęków. Nie słyszeli muzyki, nie docierały do nich odgłosy innych kopulujących. Stękali coraz głośniej. Wreszcie Majka pchnęła głowę Sylwii i poleciła:

– Suko, weź jego jaja do pyska i liż! – Oskar w rewanżu pochylił się i zaczął szarpać łechtaczkę. Majka zasłoniła usta dłonią i zaczęła wyć. Jebał nieco wolniej, ale głęboko! Za każdym uderzeniem sięgał macicy i ściany pochwy. Sylwia w końcu pochłonęła jego mosznę. Co za uczucie! Maja wyła i uderzała szpilką w podłogę. Czuł jak dochodziła. W końcu zamarła. Wtedy znowu przyspieszył.  Poczuł jak Sylwia masuje jego rowek i próbuje wcisnąć palec do odbytu. Tego nie był w stanie wytrzymać! Wykonał jeszcze kilka energicznych uderzeń biodrami i szybko wyciągnął penisa. Moszna wysunęła się z ust dziewczyny.

– Szybko pod chuja! – rozkazał. Sylwia przesunęła się między nogami kochanki. Chwyciła go za udo, otworzyła usta i sperma Oskara spadła na policzek i czoło dziewczyny. Wetknął penisa do ust i poczuł jak silny wytrysk ląduje w jej ustach. Teraz trzymał ją za głowę i patrzył w oczy. Poruszał penisem w jej ustach. Pozwolił Sylwii na pieszczoty językiem i w końcu wyjął.

– Pięknie – Majka skomentowała scenkę, cicho klaszcząc. 

– Połkniesz? – nadal podniecony, uderzał penisem w policzek Sylwii. Był ciekaw reakcji. Majka przyklękła obok. Sylwia spojrzała na niego, potem odwróciła wzrok i włożyła ospermiony język w usta brunetki. Całowały się namiętnie, wręcz agresywnie. Sperma ze śliną spływała na brody, kapała na podłogę. Oskar w milczeniu przyglądał się i masował penisa.  

– Chce któraś jeszcze mi obciągnąć? – Majka oderwała się od ust kochanki, bez słowa chwyciła członek w dłoń i pochłonęła ustami. – Lubisz takiego chuja obciągać? – Odpowiedziało mu krótkie mruczenie. – Kurde, jeszcze bym was wyjebał – mruknął, czując, że penis znowu zaczyna sterczeć w jej ustach!

– Poczekaj, jeszcze nadarzy się nam okazja – podnosząc się, obiecała uśmiechnięta Majka. – Chyba że... – spojrzała na partnerkę. – Sylwuś, stań w rozkroku i oprzyj się tutaj łokciami – poleciła, wskazując parapet. Kiedy dziewczyna posłusznie wykonała polecenie, wypinając biodra do przodu, Majka pogłaskała ją po włosach i skinęła na chłopaka.

– Dzięki – sapnął Oskar, z niecierpliwością wpychając sterczącego penisa do pochwy i łapiąc dziewczynę za kark.

– Ooch...! – wyrwało się z ust Sylwii. Zamknęła oczy. To wystarczyło za recenzję możliwości Oskara. Zaczął energicznie ruchać i jednocześnie napawał się widokiem skaczących piersi podnieconej i bezwolnej blondynki. Wolną ręką chwycił pierś, pochylił się i zębami chwycił brodawkę. Dziewczyna znowu jęknęła, czując mocną pieszczotę piersi. Dalej mocno jebał uległą sukę.

– Prooooszę – jęknęła suka, czując jak przygryza jej brodawkę. Trzymała go za ramiona. Puścił brodawkę.

– Daj od tyłu – sapnął w jej twarz i wysunął penisa. Dziewczyna szybko odwróciła się. Kciukami rozciągnął jej pochwę i wszedł jednym płynnym ruchem aż po nasadę penisa.

– Ale ma pizdę! – jęknął z uznaniem, ciągnąc Sylwię za włosy. – A może kiedyś wypożyczysz mi swoją suczkę? – był podniecony, spocony, energicznie uderzał biodrami i na całego szedł z propozycjami. I tak nie miał już nic do stracenia. Maja spojrzała na kochankę, wyprostowała ją i przytuliła. Znowu namiętnie pocałowały się. Mocne uderzenia penisa coraz bardziej dociskały Sylwię do partnerki. Majka, tuląc kochankę, czuła uderzenia Oskara. Przymknęła oczy i delikatnie głaskała jej łechtaczkę. Opanowując rosnące podniecenie, w milczeniu zlizała krople spermy z policzka blondynki i ponownie spojrzała na chłopaka: 

– Nie, nigdy. Byłabym zazdrosna – odpowiadając na propozycję, pokręciła głową. – Ale u nas mógłbyś korzystać z suczki. Tylko w mojej obecności. Prawda, Sylwuś?

– Tak, Majeczko. Wtedy zgadzam się – ulegle potwierdziła kochanka, patrząc w oczy brunetki i z trudem panując nad obezwładniającym podnieceniem. Oskar, czując zbliżający się orgazm, nie bacząc na stan dziewczyny, wyszedł i stanowczym ruchem nadusił kark suczki. Po chwili z wysiłkiem trysnął na twarz pochylonej Sylwii. Potem wytarł penisa o jej policzek. Majka wyprostowała dziewczynę, trzymając za głowę i językiem kierowała świeżą spermę w jej usta. Wyczerpany Oskar, z trudem łapiąc oddech, oparł się o parapet. Ramieniem ocierał krople potu z czoła i patrzył jak urzeczony na ich pieszczoty.

– Ech, gdybym jeszcze mógł was... – jęknął żałośnie. Ściskał sterczącego penisa, wyciskając na podłogę ostatnie krople spermy.

*




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach