Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Schwytana przez elfa... cz. 1

Ten dzień nie zapowiadał się na inny niż zwykle. Co prawda nad królestwem wisiało widmo wojny, jednak w naszej osadzie było względnie spokojnie. Jadłam obiad razem z rodziną, kiedy usłyszałam tętent wielu końskich kopyt. Chwilę później rozległy się krzyki, urywane tak nagle, jakby były ucinane nożem. Zastygłam w bezruchu z łyżką w połowie odległości między miską, a ustami. Ktoś otworzył drzwi do chaty potężnym kopniakiem. Zobaczyłam strzałę ze świstem przecinającą powietrze. Otworzyłam usta w niemym okrzyku, gdy pocisk trafił w głowę mojego ojca. Wypuściłam łyżkę z drżącej dłoni, kiedy kolejna strzała przeszyła pierś matki. Ze łzami w oczach spojrzałam w stronę okrutnego oprawcy, który porzucił łuk na cześć sztyletu. Nie do końca mogłam go ujrzeć, łzy sprawiały, że widziałam jak przez mgłę. Dopadł mojego starszego brata, poszarpał się z nim przez chwilę, jednak bez problemu poderżnął mu gardło. Młodszy brat nawet nie stawiał oporu. Zacisnęłam mocno powieki. Wiedziałam, że przyszła moja kolej. Zdawało mi się, że nawet przez zamknięte oczy widzę złowieszczy błysk klingi, gotowej do zadania śmiertelnego cięcia. Jednak nic takiego nie nastąpiło.

- Schowaj się - usłyszałam dźwięczny, ale stanowczy głos. Niepewnie otworzyłam oczy. Mężczyzna już był przy drzwiach chaty, które chwilę później się za nim zamknęły. Niewiele myśląc zerwałam się z krzesła i poszłam do sąsiedniej izby, gdzie ukryłam się za szafą. Zakryłam usta dłonią, by nie zacząć głośno szlochać. Cały czas słyszałam krzyki i piski mordowanych z zimną krwią. Już miałam jakąś nadzieję, że wyjdę z tej rzezi cało. Zwłaszcza, gdy ponownie usłyszałam tętent kopyt. Odjechali. Zabrałam dłoń z ust i od razu głośno zaszlochałam. Nie usłyszałam nawet, że ktoś znowu wszedł do chaty. Byłam po prostu w szoku. Chyba jeszcze do końca nie dotarło do mnie to, co się stało. Zabił moją rodzinę. Wymordowali całą wioskę...

- Chodź - ktoś wydał krótkie polecenie. Ten sam głos, co wcześniej. Podniosłam wzrok, ale i tym razem przez łzy niewiele widziałam. Jakaś rozmazana sylwetka stała nade mną. Poczułam, że złapał mnie za bluzkę i mocno pociągnął. Ja jednak nie bardzo miałam ochotę, by gdziekolwiek iść. Pamiętając, co zrobił mojej rodzinie. Jednocześnie nie miałam siły, by się stawiać. Jednak zirytowany oprawca wyciągnął sztylet. Kątem oka zauważyłam szybki ruch. Po czym osunęłam się w objęcia ciemności.

Nie wiem, przez jaki czas byłam nieprzytomna. Ocknęłam się i jęknęłam cicho, czując pulsujący ból w skroni. Otworzyłam powoli oczy, próbując przypomnieć sobie, co się stało. Odnotowałam, że leżę na łóżku. W jakimś obcym miejscu. Jego zobaczyłam dopiero po chwili, chociaż siedział tuż obok mnie. I dopiero teraz miałam okazję się mu przyjrzeć. Pociągła twarz, dosyć ostre rysy. Czujne spojrzenie dużych, szmaragdowych oczu, które patrzyły wręcz na wskroś mnie. Gęste, ciemne brwi. Proste, srebrzyste włosy opadające na ramiona. I chyba najważniejszy szczegół: spiczaste uszy.

- Napatrzyłaś się? - zapytał szorstko, ale na jego twarzy pojawił się dziwny uśmieszek. Zestraszona od razu odwróciłam wzrok. Łzy napłynęły mi do oczu. Elf. Gorzej chyba nie mogłam trafić. Wiele słyszałam o ich okrucieństwie i pogardliwości wobec ludzi. Czego więc ode mnie chciał? Z zamyślenia wyrwał mnie delikatny dotyk, który poczułam na swoim policzku.

- Nie myśl sobie, że coś dla mnie znaczysz... - powiedział cicho. Przejechał palcami po moich ustach. - Jesteś tylko zwykłą, ludzką suką... - jego dotyk zszedł niżej. Poczułam go na szyi. Spanikowanym wzrokiem podążałam za jego dłonią. Kiedy dotknął moich piersi, na szczęście ukrytych pod ubraniem, poczułam ogarniający mnie lęk. On chyba to wyczuł, bo uśmiechnął się z zimną satysfakcją, pokazując rząd białych, równych zębów. - Ale może będziesz w stanie sprawić mi trochę przyjemności... - powiedział jeszcze, zjeżdżając dłonią coraz niżej. Łzy spłynęły mi po twarzy. Bo już doskonale wiedziałam, czego chciał. Jego dłoń zatrzymała się tuż przed moim kroczem. - Ale teraz... odpocznij - rzucił oschle, po czym zabrał rękę. Uśmiechnął się do mnie dwuznacznie, wstał z łóżka i odszedł.

Przez długo jeszcze płakałam, starając się przy tym nie szlochać. W końcu jednak znużył mnie płacz i ból głowy po uderzeniu rękojeścią sztyletu. Nie zważając już na grożące mi niebezpieczeństwo, zasnęłam.





Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Easnadh

Komentarze

piękne, czekam na więcej <3

piękne, czekam na więcej <3


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach