Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Biale tango - cz. 3.

Część 3/3.

Jacek przyprowadził kolejnego mężczyznę na spotkanie. Dość młody, 30-33 lata, wygolony na łyso, dobrze zbudowany, pachniał dobrymi perfumami. Nosił gładką, błękitną koszulę, dżinsy, eleganckie brązowe półbuty i sportową, ciemnoniebieską marynarkę. Całości dopełniał złoty łańcuszek na szyi i bransoletka na przegubie ręki. Na pewno miał pieniądze. Starał się to pokazać. Zaproponował wyższą stawkę, żeby mógł z nią zrobić wszystko, na co będzie miał ochotę. Od razu wyłożył całą kwotę na stół.

– I jak, Aśka? – zapytał dziewczynę. Siedział na krześle, odchylony z rękoma założonymi na piersiach. Szeroko rozstawił nogi.  

– Ale nie muszę skakać przez okno? – spytała z cieniem ironii w głosie.

– Nie! – zaśmiał się swobodnie. Rozbawiła go tym pytaniem. Dla niego zabrzmiało naiwnie, ale on nie wyczuł ironii. Nawet nie znał takiego słowa. Już czuł się panem sytuacji. – Lubię ruchać we wszystkie dziurki, mieć pełną swobodę. Zakazy irytują mnie. I sam decyduję, gdzie spuszczam się. Pasuje ci?

Asia spojrzała na Jacka. Chłopak kiwał głową, żeby ją zachęcić. Tyle kasy! Spojrzała na faceta. Na Mike’a. Tak kazał zwracać się do siebie.

– Jasne, Mike. Zgoda, jeżeli nie będziesz brutalny.

– No, skąd! Jestem silny, ale nie brutalny. Staram się zadowolić kobietę. Moje partnerki nie narzekają na mnie. Przekonasz się! – Zdjął kurtkę i zaprezentował szeroką klatę. – Jeżeli będę z ciebie zadowolony, może wejdziemy w jakiś stały albo dłuższy układ. Lubisz wielokąty? – nieświadomie ignorował Jacka.

– Nie próbowałam – przyznała.

– Ej, to musisz! W przyszłym tygodniu organizuję luźne spotkanie ze znajomymi. Same pary. W moim wieku i kilka starszych. W sumie, tak z dziesięć osób. Młode dziewczyny zawsze są mile widziane. Może zechcesz spróbować? Zarobisz więcej niż tutaj. Przywieziemy i odwieziemy ciebie. Tylko zabezpiecz się.

– Jeszcze zastanowię się – wzrokiem pokazała na Jacka. Mimiką facet sygnalizował, że ma go olać. To nie spodobało się Asi.

– To może być początek twojego lepszego życia. Mówię szczerze, bo widzę jak wyglądasz. – Podniósł jej spódniczkę i obejrzał nogi. Poklepał po pupie i zanim coś powiedziała, pomacał pierś. – Fajne. Spore i jędrne. Jest co macać. Są panowie, naprawdę dobrze sytuowani, który szukają młodych, atrakcyjnych dziewczyn do spotkań i towarzystwa. Wiesz: wspólne wyjścia na kolacje, urlop za granicą, weekend w spa, seks, oczywiście, ale to przecież wiesz i nadajesz się. Co jeszcze? Wypad za granicę na zakupy w weekend, może jakieś wspólne mieszkanko? Wszystko zależy od tego jak się dogadacie. Możesz znaleźć takiego dyskretnego sponsora. Wierz mi, to nie problem. Dla ciebie też mogę znaleźć jakiegoś faceta – ostatnie zdanie-propozycję Mike skierował do Jacka, patrząc na niego z góry.

– Nooo, zobaczymy – wydukał chłopak przytłoczony potokiem słów i atrakcyjnymi propozycjami. Nieoczekiwanie źródło jego dochodów mogło nagle wyczerpać się. I to szybko. Zbyt szybko.

– Jacek, idź do kuchni. Damy sobie radę – Aśka uśmiechnęła się do partnera. Ze zdziwioną miną Jacek powoli wstał, zaskoczony jej sugestią. Zawsze chciała, żeby był obecny. Czuła się pewniej, bezpieczniej. Tak twierdziła.

– Naprawdę? Jesteś pewna? – wyglądał jak znak zapytania. Asia pokiwała głową.

– Nie słyszałeś? Zaczekaj w kuchni – Mike wypiął klatę do chłopaka. Jacek próbował spojrzeć nad jego ramieniem na Aśkę, ale ta patrzyła na pośladki mężczyzny.

– Jasne. Zawołaj, gdyby coś – powiedział do dziewczyny, wyszedł potulny i zamknął drzwi.

– No, ściągaj ciuchy. Chcę zobaczyć, za co dzisiaj płacę.

Rozbierała się bez pośpiechu. Lubiła te chwile. Klienci patrzyli na nią z uwagą, w skupieniu. Wiedziała, co będzie dalej, ale przedłużane rozbieraniem chwile oglądania „towaru”, na ogół w milczeniu, czasami przy muzyce, sprawiały jej przyjemność. Oglądali ją, oceniali, doceniali. Podobała się. Każdemu. A potem brali ją. Zawsze byli bardzo podnieceni. Chcieli mieć dupę, bo zapłacili. To nie było zwykłe pożądanie. Nigdy nie dowiedziała się, co Jacek mówił im, kiedy oferował ją tym facetom. Oni zawsze traktowali ją źle, z wyższością, brutalnie, bo uważali, że kurwa musi być ostro traktowana. Za to, że jest kurwą. I na pewno tak lubi. Za to ich nienawidziła. Tak samo jak tego, co robi. Za każdym razem miała nadzieję, że będzie to w miarę normalny stosunek. Może z wytryskiem w usta, na twarz, może ktoś będzie chciał solidnie poklepać ją po pupie, pociągnąć za pierś, odbyć stosunek analny. Z tym liczyła się i tyle wytrzymałaby. Nawet zalanie moczem. A jednak zawsze byli brutalni. I wulgarni. Kiedy spółkowali, była dziwką i kurwą. Po seksie im przechodziło. Łagodnieli.

– Co za element... – wzdychała w duchu. – Skąd Jacek bierze taki element?

Pieniądze nie potrafiły złagodzić jej rozczarowania, bólu i strachu. Niewiarygodność Jacka pogłębiała jej rozgoryczenie. Od początku żałowała tego, co robi. Czuła coraz większą niechęć do samej siebie. Wreszcie podjęła decyzję, którą powinna podjąć już dawno. Zachowanie chłopaka tylko przyspieszyło ten krok.

*

Była naga. Stała przed mężczyzną w swobodnej, trochę prowokującej pozie. Prawą nogę wysunęła nieco do przodu. Dłonie oparła na biodrach. Na takie spotkania zawsze ubierała szpilki. Wiedziała, że wygląda w nich na pewno atrakcyjniej niż boso. Kupiła kilka par samonośnych pończoch w różnych kolorach i na tym inwestowanie w wygląd na seks-spotkania uznała za zakończone. Pieniądze bardziej potrzebne były w domu.

Mike siedział rozparty na tapczanie, ręce rozłożył na oparciu, nogę założył na nogę i w milczeniu przyglądał się dziewczynie.

– Ładnie jesteś wygolona. W dupkę wchodzę od razu czy trzeba rozepchnąć?

– Musisz nawilżyć i rozepchnąć.

– Wiesz, podobasz mi się – dalej ją lustrował. – Jeżeli dobrze ruchasz się, to chętnie będę korzystał z twoich usług. Przynajmniej przez najbliższe miesiące. Finansowo nie będziesz narzekać. Odpowiada ci taki układ? 

Z wdziękiem podeszła do niego, lekko uśmiechnęła się i położyła mu dłonie na ramionach.

– Jeszcze porozmawiamy. Masz ochotę na seks?

– Jasne, ale lubię wszystko najpierw ustalić. Po seksie nie mam ochoty na takie sprawy.

– Wstań, kocie! – rozkazała mu namiętnym tonem. Podniósł się, rozpiął i zdjął koszulę.

– Ale masz tors! – wysapała głosem pełnym podziwu.

– Zobacz, suko, co mam w slipach! – stał w rozkroku, dłonie oparł na biodrach i czekał aż rozepnie spodnie.

– No tak, dziwka, kurwa i jeszcze suka. Podstawowy zestaw określeń niby-samca wobec kobiety – pomyślała zirytowana epitetem.

Mężczyzna stał w rozkroku, dłonie oparł na biodrach i czekał aż suka wyjmie penisa ze slipek. Rozbierała go niespiesznie, potęgując jego podniecenie. Doceniał to. Był przekonany, że znajdzie jej faceta. Albo sam jej najpierw poużywa. Aż się znudzi.  

Spojrzała mu w oczy, językiem zwilżała wargi. Rozpięła pasek, spodnie, zamek błyskawiczny. Chwyciła spodnie i slipy, a potem powoli zsunęła, aż sterczący penis wyskoczył z nich i zaczął kołysać się przed jej twarzą.

– Już! – szepnęła miękkim głosem. – Piękny! Taki duży i twardy... – masowała go delikatnie. Wstała.

– No, jeszcze zadławisz się. Każda tak ma ze mną! – chełpił się. Pewnym gestem chwycił ją w kroczu i poczuła jak wpycha palce do pochwy.

Całym ciałem przytuliła się do niego i długo szeptała do ucha. Subtelnie ocierała się nagim ciałem o jego tors i nogi. Dłonią łagodnie głaskała jądra. Czasami lizała brzeg ucha. Coś jeszcze dodała. I lekko ukąsiła koniuszek ucha. Potem zamruczała. Twarz Mike’a już dawno zmieniła wyraz. Wreszcie odezwał się.

– Pierdolisz!? – Mike wyglądał na wstrząśniętego.

– Ciii, przecież... – wykonała ruch oczyma.

– Jasne. Sorry! O kurwa! Nie pierdolisz?!

– No skąd! Ale nadal mam na ciebie ochotę, jeżeli nie boisz się. Uważałam, że powinieneś wiedzieć. Dla mnie to bez znaczenia. Założysz gumkę i...

– Kurwa... Zbieram się... – wyszeptał. Rozglądał się uważnie po ścianach i pośpiesznie ubierał. Z kurtką w ręku rzucił się na pieniądze. – Dwie stówy dla ciebie. Wiesz... Współczuję ci. I dzięki za szczerość. Trzymaj się! – wyszeptał. Ostrożnie, przez marynarkę otworzył drzwi od pokoju i zniknął. Trzasnęły zamykane drzwi od mieszkania.

*

– Co się stało? – chwilę później Jacek wpadł do pokoju. Chyba był przestraszony. – Straciliśmy takiego bogatego klienta?! Dlaczego?! Tyle go namawiałem!

– A nic. Po prostu powiedziałam mu prawdę. – Teraz z kolei Joanna szybko ubierała się. Nie chciała stać nago w obecności Jacka. Musiała wyjść stąd jak najszybciej.

– Jaką prawdę?! Aśka, co się stało?!

– Powiedziałam mu, że mam HIV, ale chcę uprawiać seks. Wystraszył się – wzruszyła ramionami. Była bardzo spokojna. I zadowolona z podjętej decyzji. Czuła jakby pozbyła się uwierającego ciężaru. Zapinała bluzkę.

– Co ty?! Naprawdę?! – chłopak był zaskoczony, ale szybko zaczynała narastać w nim wściekłość. Ta dziewczyna chyba oszalała!

– Jacek! – już stała w drzwiach pokoju. Położyła dłoń na klamce. – Nie będę więcej zarabiać moim ciałem na twoje zachcianki. Uważam to za obrzydliwe. Ja bez wielu zbędnych rzeczy mogę się obejść. A czasami muszę żyć nawet bez tych niezbędnych. Tak bywa, niestety. Bez ciebie też potrafię żyć. Nie dzwoń więcej do mnie. Zresztą, zablokuję twój numer. Nawet w szkole nie musisz mówić mi „cześć”.  

Już wychodziła, ale jeszcze przypomniała sobie o czymś. Podniosła palec wskazujący i odwróciła się do byłego chłopaka. Zrobiła dwa kroki w jego kierunku.

– Ach, prawie bym zapomniała... – Pokręciła głową z irytacją. – Jeszcze zasugerowałam klientowi, że właściciel mieszkania chyba nagrywa te spotkania ukrytą kamerą i wrzuca do netu. A ty jesteś zboczony, te filmy ciebie jarają i masz HIV. A potem mnie zaraziłeś. A w ogóle zmuszasz mnie do seksu. Poradziłam mu, żeby nie dotykał dłonią klamki, bo lubisz je lizać. Ot, taka słodka zemsta na tobie. Nie odprowadzaj mnie, żegnam. 

– COOO?!! Coś ty zrobiła, głupia kurwo?!! Coś ty najlepszego zrobiła!! – chłopak kipiał gniewem.

Asia przestraszyła się, ale nic nie dała poznać po sobie. Drżącą dłonią poprawiała spódniczkę.

– Odjebało ci, kretynko?!! Mogliśmy mieć tyle kasy!! Wystraszyłaś go! Jesteś pojebana, kretynko! Rozumiesz?! Po-je-ba-na!! – rozszalały Jacek wrzeszczał jak opętany.

– Pomyśl, co mówisz. To pleonazm. – Chłopak na chwilę zaniemówił. Patrzył na nią zaskoczony i wściekły.

– Było uważać na lekcjach. – Dziewczyna spokojnym krokiem skierowała się do drzwi.

– Aśka, zaczekaj! Jakoś dogadamy się!

– Jacek! – westchnęła ciężko tonem nie znoszącym sprzeciwu. Zatrzymała się w drzwiach i powoli odwróciła. Była nad wyraz opanowana. – Primo: otrzyj pianę z ust. Secundo: skoro już tak szczerze i otwarcie mówisz o moich zaletach, mam prośbę do ciebie.  

– Tak? – chłopak momentalnie uspokoił się. Ton jej głosu brzmiał irytująco spokojnie. Nadal był wściekły po tym, co zrobiła jego dziewczyna, ale posłucha jej. Może zechce negocjować, zostawi jakąś furtkę do dalszej rozmowy. Czekał na tę prośbę.

– Raz na zawsze odpierdol się ode mnie. Zapamiętasz?

*

Szybko szła ulicą. Stukała szpilkami o chodnik i uśmiechała się do swoich myśli. Jakiś facet w średnim wieku obejrzał się za nią. Dwaj mijający ją nastolatkowie też przyglądali się nachalnie.

– To pewnie przez ten mocny makijaż – pomyślała rozbawiona.

Zwolniła. Dokąd miałaby spieszyć się? W zasadzie nie widziała nikogo. Nie rozglądała się. Wystawy sklepowe nie istniały. Była radosna. Cieszyła się chwilą. Jakby spadł jej jakiś ciężar z serca. Gdyby nie wyglądało to dziwnie, to zaczęłaby śpiewać na ulicy. Od dawna instynktownie czuła, że źle postępuje. Zachowywała się wbrew regułom, które wpoiła jej mama. Jednak widziała radość Jacka, kiedy razem kupowali bilety na koncert. Cieszyła się, kiedy czule dziękował jej za wspólny wieczór. Kiedy całował ją po wyjściu klienta. Właśnie, klienta...

Kilka razy próbowała z nim porozmawiać o tym sposobie zarabiania pieniędzy, ale on nawet nie chciał o tym słyszeć! Była zszokowana. Frymarczył nią, bo tak jemu było wygodnie! Dotarło do niego, że dla niego stała się głównym źródłem pieniędzy na przyjemności. Dawno zapomniał, że jest jego dziewczyną, partnerką. Uznała więc, że zdecydowane rozwiązanie będzie najlepsze. I dzisiaj zrobiła to, co zaplanowała! A Jacek będzie musiał poszukać innej dziewczyny, która zacznie go utrzymywać.

Znowu będzie mogła patrzeć w lustro. Latem znajdzie pracę w jakiejś kawiarni za oszałamiające kilka złotych na godzinę. Zrobi wszystko, żeby tylko odciążyć mamę. A może Romek znajdzie jej pracę? W imię wyższych celów braciszek mógłby trochę wytrzymać z siostrą.

*

– Niedługo miną trzy lata – zamyślona Aśka patrzyła niewidzącym wzrokiem w okno.

– O! Tutaj jesteś! – przygaszony głos mamy wyrwał dziewczynę ze smutnych rozważań. Mama w płaszczu i butach weszła do kuchni.

– W butach do kuchni? Jeszcze nigdy tak nie zrobiła. Coś się stało... – zaniepokojona Aśka z uwagą przyglądała się zachowaniu mamy. Nawet bała się zapytać.

Niedawno spotkał ich kolejny cios. Już wychodzili finansowo na prostą, kiedy lekarz wysłał mamę na rentę. Serce już nie wytrzymywało obciążenia pracą zawodową i dodatkowo kilkuletnim stresem, będącym następstwem rozwodu i poważnych kłopotów finansowych, w jakie popadli po odejściu ojca. A przecież mama jeszcze „na czarno” dorabiała, do marnej renty, sprzątaniem albo pilnowaniem dzieci.

Kobieta ciężko usiadła przy stole. Spojrzała na córkę, odruchowo wygładziła obrus, zamyślona popatrzyła w okno.

– Mamo, stało się coś? – dziewczyna uważnie przyglądała się mamie.

– Asieńko, cóż... – zamilkła na chwilę. Niektóre wiadomości trudno jest przekazywać bliskim, wiedząc jaka będzie ich reakcja. Starała się zyskać na czasie. Spojrzała na córkę, westchnęła. – Rozmawiałam z waszym ojcem.

Mimo wszystko Asia poczuła ulgę, ale zaraz zdenerwowała się. Raptownie podniosła głos.  

– Powiedz mi! Coś o alimentach?! Znowu zamierza wnioskować o ich obniżenie?! Załatwił jeszcze lepsze papiery?! Tyle nas kantuje „biedny” pan architekt i może jeszcze ciebie próbuje teraz urabiać?!

– Pozwól mi skończyć. Nie, wręcz przeciwnie. Powiedział, że może więcej płacić na dzieci bez chodzenia do sądu, że zobaczę to już na następnym przelewie. I proponował stałe kieszonkowe dla ciebie i Romka. Nawet mu o tym nie wspomniałam.

Asia, słysząc to, zmrużyła oczy i przechyliła głowę jakby mimiką dawała znać, że nie dowierza mamie. Ona w odpowiedzi położyła dłoń na sercu. Z powagą spojrzała na córkę.

– Przysięgam! – słowo wypowiedziała ze szczególną mocą.

– Czyli jednak kasa! Spóźnione prezenty gwiazdkowe! I to hurtem za ostatnie lata... – Po chwili, ale znacznie ciszej i stanowczym, spokojnym tonem kontynuowała. – Mamo, nie chcę jego kieszonkowego. Nie chcę go znać. A co chce w zamian za swoją nagłą szczodrość?

– Zaproponował również, że sfinansuje wam tegoroczne wakacje. O wycieczce twojej klasy do Hiszpanii też wspomniałam. Zgodził się. Ale daj mi skończyć. To wasz ojciec poprosił o rozmowę.

– Ja dziękuję za jego pomoc! Hiszpania musi zaczekać. Jak zdołam, to kiedyś sama zarobię na taką wycieczkę, ale pojedziemy razem. Romek też się dołoży. Mamo, tak w ogóle to nie łudź się. Jeżeli ten człowiek nie dostanie tego, co chce, to wycofa się ze swoich obietnic. Tylko tyle mamy pieniędzy, ile sami zarobimy.

Mama tylko kiwała głową w milczeniu. Zbierała siły na najgorsze. Spodziewała się takiej reakcji córki, a jeszcze nie powiedziała najważniejszego. Asia kontynuowała.

– Dwa razy jeździłam latem na wieś i mam dość. Więcej już nie pojadę. Teraz znajdę jakąś pracę. A poza tym, jak długo można siedzieć wujkowi na garbie? Ciotka od początku miała nas dość. Od razu to zauważyłam! Myślałaś, że nie? A ten człowiek ma prawny obowiązek utrzymywać swoje dzieci! O-bo-wią-zek! Możesz mu powiedzieć, że jak tylko zacznę zarabiać, to swoje pieniądze będzie mógł włożyć sobie głęboko w...

– To już nie zamierzasz studiować? – Mama z niepokojem spojrzała na córkę.

– Studia nie zając – Asia, przezornie unikając wzroku mamy, patrzyła w okno. – Jeżeli Romek załatwi mi jakąś pracę, to po maturze pojadę przynajmniej na wakacje, a może na rok do Anglii. Studia kosztują, więc jeżeli coś zaoszczędzę, to nam będzie finansowo lżej i wtedy będzie mnie stać na studia.

– Aśka, to jeszcze nie wszystko. Rozmawiałam z waszym ojcem w szpitalu.

– W szpitalu?

– Niestety, tak. Miał stan przedzawałowy. Poprosił o rozmowę, więc tym razem poszłam. Uznałam, że w takiej sytuacji powinnam.

– Ojej! To on ma serce?! Akurat teraz pamiętał o tobie? I czego ten człowiek chce? A w ogóle nie mogłaś rozmawiać z nim przez telefon? Chyba ma komórkę? Wpuścili cię? Przecież teraz nie jesteś jego rodziną i nie chce ciebie znać. Wykrzyczał to kiedyś. Pamiętasz? Bo ja tak. Do sądu nie wnioskował o kontakt z dziećmi.

– Asiuniu, kochanie! Brakuje mi sił, źle się czuję, ale ciebie jeszcze uduszę. – Kobietę sporo kosztowała ta rozmowa, a najtrudniejsze było dopiero przed nią.

– Sorki! Wkurza mnie ten... – wściekła spacerowała po kuchni z zaciśniętymi pięściami. Zatrzymała się i odwróciła do mamy. – No, słucham, chociaż z trudem.

– Wasz ojciec leży w szpitalu. Jego partnerka wyprowadziła się od niego kilka miesięcy temu. Teraz został sam. Rozumiesz, Asiu? Sam. Został sam jak palec. Nie ma nikogo! Tamta kobieta wróciła do swojego mieszkania, które komuś wynajmowała. Rozstali się, a ona związała się z kimś innym. Od kilku miesięcy ojciec nie utrzymuje z nią kontaktu, a do szpitala trafił tydzień temu. Nie prosił jej o pomoc. Nie odwiedza go nikt bliski. Jest sam. W szpitalu podał więc nasz adres i mój telefon jako najbliższej osoby. Dlatego poszłam.

– Ależ ma tupet! A może coś wciąga? Wiesz, w szpitalu nie takie numery...

– Asiu, naprawdę... Nie ułatwiasz mi rozmowy.

– ...  

– Asiulka..., mam jeszcze coś do zakomunikowania. Wasz ojciec miał sporo czasu, więc przemyślał wszystko, co wydarzyło się od naszego rozstania. Problemy zdrowotne chyba zmieniły go. Przeprosił mnie i przeprasza was za swoje zachowanie, wybryki i jak to on określił: błędne decyzje. Wie, że źle postępował wobec nas. Czuje się winny, ale ma nadzieję, że wybaczycie mu. Obiecał zwrócić wszystkie koszty, które pochłonęło leczenie Karolinki!

– W zamian za co?

Zapadła cisza. Dziewczyna patrzyła wyczekująco na mamę. Mama milczała i patrzyła w okno. W końcu odpowiedziała.  

– Wasz ojciec już nie chce żadnych zmian. Docenia rodzinę jaką tworzyliśmy. Teraz... Hmm, no, taak...

Mama umilkła. Spojrzała w okno, potem na stół, wygładziła niewidoczne zagięcie na obrusie i ponownie podniosła wzrok na córkę. Uśmiechnęła się niepewnie, nerwowo. Dziewczyna ledwie powstrzymywała się, żeby nie popędzać mamy. Czekała. Mama umknęła ze wzrokiem. W końcu nabrała powietrza, spojrzała na córkę i jednym tchem wyrzuciła z siebie:

– Asiu, kochanie, wasz ojciec prosi, żebyśmy znowu zamieszkali wspólnie. Jak rodzina. Jak kiedyś. Chce wrócić do nas.

– O kur...

– Joanna!

– Mamo! No, przepraszam! Chyba mu do reszty odjebało!! Teraz to ja odjadę na zawał! 

– Joasiu, źle się czuję...  

– Cholera, ja też! Już przez tydzień nie muszę pić kawy. Takim newsem wystarczająco podniosłaś mi ciśnienie!

– Asia, naprawdę źle się czuję. Muszę się położyć.

– Przepraszam, mamo. Nie, to, to... To przekracza ludzkie pojęcie!! – Aśka wzięła głęboki oddech. Niespokojnie chodziła po kuchni. Kilka razy zacisnęła i rozwarła pięści. Otwartymi dłońmi z rozmachem uderzyła o uda. Zatrzymała się przy drzwiach. Westchnęła, odwróciła się i spojrzała na rodzicielkę. – Dobra! Jestem spokojna.

– Anusia, usiądź. Przekazałam tobie jego prośbę. Teraz trzeba jakoś przygotować Karolinkę...

– Mamo, o tej sprawie porozmawiamy innym razem, ale ja i tak nie mam na to ochoty. Wcześniej bardzo chętnie poznam opinię Romka. Koniecznie! Przecież tyle „zawdzięcza” temu człowiekowi! A ty jutro jedziesz do sanatorium i teraz to jest najważniejsze. Masz odpoczywać, a nie martwić się. Musisz dbać o swoje zdrowie.   

– Tylko zastanawiam się, czy na pewno sobie poradzisz? – Mama spojrzała na nią z troską i smutno uśmiechnęła się, tak jak uśmiecha się kobieta zmęczona, schorowana, nadmiernie przytłoczona problemami, z którymi sobie nie radzi i jeszcze, mimo woli, obarcza nimi dzieci. W odpowiedzi Aśka również uśmiechnęła się, przyklęknęła obok mamy i pogłaskała ją po dłoni.

– Dzięki, że tak wierzysz we mnie. To bardzo budujące. Potrafisz wesprzeć człowieka – skomentowała z ironią. Mama uśmiechnęła się lekko, słysząc jej reakcję.

– Mamusiu, przecież od dawna to ja więcej niż ty zajmuję się dzieciakiem. Ty wracasz późnym wieczorem po tych sprzątaniach i opiekowaniu się. Zresztą, „Karolek” też staje się coraz bardziej samodzielna, więc wyjazd mamy traktuje jak wyzwanie w rodzaju „biwak w domu”. W końcu zrozumiała, kim jest tamten człowiek. Odchorowała to. I to solidnie!  

Mama powoli kiwała głową. Doskonale pamięta, ile ich to kosztowało, a raczej: ile ich to nadal kosztuje, bo ciągle nie oddali wszystkich pieniędzy pożyczonych na terapię Karolinki. Robiła, co mogła, żeby materialnie zminimalizować konsekwencje odejścia ich ojca. I to, szczerze mówiąc, jej się nie udało. Jednak nie sądziła, że dzieci będą potrafiły zachować się tak dojrzale, kiedy ojciec zostawił ich. Podjęcie pracy i stała finansowa pomoc Romka były nieocenione! Mimo tylu wyrzeczeń, przykrości, poważnych problemów bytowych i zdrowotnych, nadal pozostali rodziną.

Przez twarz dziewczyny przemknął cień.

– Mamo, zbyt dużo kosztowała nas terapia Karolinki, żeby teraz ponownie wchodzić w takie bagno! Finansowo nie stać nas na kolejne leczenie! Zresztą... Pamiętasz, co mówił terapeuta o następnych gwałtownych zmianach? Sami poradzimy sobie. Musimy! Dzisiaj przyszedł przelew od Romka, więc nareszcie kończymy spłacać zadłużenie! I jemu, i nam będzie lżej! A teraz połóż się. Zrobię ci herbaty, a potem spakujemy twoje rzeczy. Wiesz, latem na pewno znajdę jakąś pracę. A może Romek coś mi znajdzie? Zawsze to będzie trochę więcej pieniędzy. – Poklepała mamę po dłoni, podniosła się, odwróciła i sięgnęła po czajnik.

– Joasiu...

– Tak, mamo?

– Córciu..., ja już podjęłam decyzję. Ostateczną.

– Taak? – dziewczyna odwróciła się gwałtownie. – No więc słucham.

– Wiesz, co to jest białe tango?

– ...? Mamusiu! Tak cię kocham! 

K O N I E C

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze

Fialett3/07/2018 Odpowiedz

Liczę szybko na następną część!

Tomnick10/07/2018 Odpowiedz

Niemożliwe, to była już ostatnia część. Pozdrawiam :)


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach