Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Kocie wspomnienia, vol 3 [II/II]: Zwierzecia i ludzie

Dzień zero. Ubrana w kremowe body i czarną spódniczkę w zestawieniu z nową obróżką przez niego, umalowana i uczesana przez nią. Kochanie ma bardziej dorosłą sukienkę w barwie ciemnego granatu z białymi wstawkami, która podkreśla jej figurę. Obie jesteśmy podpięte na smycze, które trzyma pan, chociaż mamy buciki. Jak opisać rodzinny dom pana? Wielki. Jak te zdjęcia posiadłości milionerów, w których jest siedemnaście łazienek i czterdzieści sypialni. Albo i więcej. Służący w garniturach odstawiają samochód. Pan otula panią Alicję, która miała rację co do jego kurtki i idziemy razem po schodach z marmuru do głównego wejścia. Nie muszę mówić o poruszeniu w ramach naszej wizyty. Główny hol jest większy niż cały nasz dom i wypełniony obrazami, rzeźbami i innymi rzeczami. Stajemy przed stołem za którym stoi starszy mężczyzna w okularach pochylony nad wielką księgą. Ma coś w sobie z angielskich lokajów.
- Dawid Czarnodębski z Alice Cherry i jego zwierzaki, Sara oraz Amira. - mówi do niego poważnym tonem, po czym już lżej dodaje – Witaj, Samuel. - mężczyzna unosi długi nos i patrzy na pana z otwartymi ustami
- Panicz Dawid! - wygląda, jakby miał się popłakać – Ileż to lat lat pana nie widziałem... – trzęsą mu się dłonie – Niesamowite... - jego wzrok przechodzi na Panią Alicję, która uśmiecha się czerwonymi od szminki ustami – i Pani Alice! Nie postarzała się pani nawet o jeden dzień! - po czym przenosi wzrok na nas – Ah, ślicznotki. Wszyscy zawsze patrzeli z zazdrością na pana zdolności układania i wyboru swoich zwierząt domowych. Mam kazać je odprowadzić do menażerii? Większość państwa tam kieruje swoje ulubienice, zostanie im podany posiłek i będą miały dobrą opiekę ze strony moich pracowników.
- Myślę, że teraz pójdą z nami. - mocniej chwyta smycze – Potem Zuzia zabierze je razem z swoją córką – wydaje się nacisnąć mocno na to słowo – do swojej... Judyty?
- Tak, tak. Zapiszę oczywiście. Powiadomię niezwłocznie panicza Iana i pańskiego ojca o waszym przybyciu – podrywa się z swojego fotela jak do biegu
- Nie trzeba, Samuelu. - uśmiech przenika przez jego twarz -Porozmawiam z gośćmi, później się z nimi spotkam. Prawdopodobnie odjedziemy po obiedzie. Co u twojego syna?
- Cudownie panie. - mężczyzna wydaje się poruszony pytaniem - Panicz Ian dał mu wysokie stanowisko w inwestycjach państwa rodziny. Pańskim śladem, miał dwie ulubienicę, ale jedną uwolnił i mianował swoją żoną. Zostałem dziadkiem dwójki chłopców, a ona wciąż jest mu uległa i potulna.
Pan Dawid kiwa głową z uśmiechem. Nim jednak zdąży znów o coś zapytać z sali balowej, skąd dobiega Lot Trzmiela, wychodzi nasza pani doktor. Ubrana w czarną sukienkę podkreślającą tylko biel skóry, z upiętymi włosami jak zawsze wygląda olśniewająco. Na rękach niesie swoją córeczkę, która ma podobną do mamy sukienkę, ale ta jest ozdobiona truskawkami.
- Wujek! Wujek! - krzyczy mała i wyciąga od razu w jego stronę rączki – Przyjechałeś!
- No, przyjechał. - dodaje jej matka – Helo Alice! - wita się po angielsku z panią Alicją, która odpowiada jej szerokim uśmiechem – Tak się dawno nie widziałyśmy! - mówi nadal po angielsku podchodząc do nas i następuje niewielka wymiana, gdy Majka ląduje na ramionach pana, pani Zuzia przytula się do pani Alicji całując ją w policzek, po czym głaszcze nas po pleckach – I wziąłeś swoje kociaki. Niesamowite. Wysyłasz je do menażerii?
- Myślałem, że jednak pójdą z Bąbelkiem do twojej Judytki. - pochyla się nad nami – Zapewne będą baardzo grzeczne. - odruchowo kiwamy główkami pospiesznie – Świetnie. Odbiorę was potem. - przekazuje jej smycze i jeszcze macha małą w powietrzu nad głową – Taaaka duża, że wuja przerosła! Wsadzę ją na żyrandol na cały wieczór – mała chichocze, machając nogami nad nim, ale on znów patrzy na siostrę – Ian i ojciec też tam są?
- Mam powiedzieć prawdę czy prawdę? - pyta pani Zuzia – Wszyscy szykują się do polowania. Dwadzieścia cztery, tyle na nie przygotowali. - wyciąga mu córkę z rąk – Judyta ma kwaterę w twojej dawnej sypialni, tak, pozwoliłam sobie na to.
Jeszcze raz dostajemy od niego buziaka w czółka, pani Alicja pożegnalnie drapie nas za uszkami i razem z małą, która upiera się by trzymać nas za dłonie, gdy jej mama odpina smycze idziemy holem.
- Judyta mieszka w krainie bajek. - mówi maluch – Tam zwierzątka mogą mówić ludzkim głosem! Zawsze pachnie ciasteczkami i wymyśla te śmieszne opowiastki. Jak ta o ogórku, który zakochał się w brzoskwini. Tak na nią naciskał i ją kochał, wiercił w niej co raz większą dziurę, że aż ta wylała cały sok z siebie. - to trochę hm, niestosowne, gdy znasz kontekst? - I zawsze słuchamy piosenek z bajek, a potem mnie przytula i śpimy razem w łóżku w kształcie misia.
Drzwi nie różnią się wiele od innych rozstawionych w równym odstępie. Pani Zuzia wyciąga klucz i przekręca w zamku. Otwierają się do zewnątrz. Druga para, tęczowa, otwiera się do środka.
- Któż to zagląda do mego magicznego królestwa. - rozlega się cukierkowo – Jakiż to gość cudowny do niego wkracza.
- Ja! Ja! - mała podskakuje wciąż trzymając nas za rączki – Z kotkami wujka Dawida!
Pośrodku pokoju, który by objął salon i sypialnie naszego domu stoi dziewczyna w naszym wieku. Uwagę przyciągają farbowane fioletem włosy, ładna jasnoróżowa skóra i sukienka, której nie powstydziłby się Kopciuszek czy inna królewna. I obroża. Jest mojego wzrostu i postury. Kuca i wyciąga ręce do biegnącej dziewczynki, od razu ją łapiąc i przewracając się, jak Pan.
- Przybyła ma cudowna Pani do naszego królestwa. - uśmiecha się, przytulając ją do siebie i przenosi wzrok na nas i kiwa delikatnie głową – A jak zwą się jej towarzyszki?
- Jeśli Dawid uczył was tak jak Avę i Lil... - słyszę szept pani Zuzi – To pomyślcie, że teraz jesteście w bajce i możecie z Mają rozmawiać. Ale uprzedzam, uważajcie co mówicie. Nie tylko przyjemność potrafi iść z mych dłoni.
- Zwą mnie Sarą, jestem pieszczochem mego pana. - dygam jej lekko, z drżącym głosem – Towarzyszy mi Amira, druga z władczyń mego serduszka. - prezentuje ją i słyszę, jak drzwi się zamykają – Ty to Judyta, pieszczoch Pani Rekin?
- Tak mnie zwą, Saro. - uśmiecha się dziewczyna w odpowiedzi – Siądźcie z nami na dywanie, ja podam słodkie wiśniowe bąbelki i ciastka, jakie wielbi ma Pani.
Mała wciera się twarzą w nią, ale po chwili grzecznie siada na puchatym niebieskim dywanie. Pokój został rzeczywiście, wystrojony tak, by jak najbardziej przypominać dziecięcy. Jest domek dla lalek, powiększone łóżko z ramą w kształcie misia, telewizor z ekranem otoczonym taśmą w słodkie zwierzątka. Koszyki pełne przyborów do rysowania, szycia, opakowań modeliny, gier planszowych. Gdyby nieświadoma osoba tu weszła, powiedziałaby, że to bardziej pokój Majki, a my zostałyśmy oddelegowane tutaj by ją zabawiać. Grzecznie siadamy obok i po chwili to Amira ma jej głowę między cyckami, więc rozkłada nogi i otula ją w pasie.
- Wujek Dawid to brat mamy. - tłumaczy Judycie mała, która z butelki nalewa różową oranżadę – Mama mówi, że jedyny na świecie trzyma sobie kotki, bo inni ludzie wolą mieć zwierzątka jako suki, jak my trzymamy Tobiego jako psa. Ale myślę, że ty też możesz być kotkiem. Takim z fioletową sierścią. Ja będę Rekinem, władcą siódmej planety a ty moim kotkiem od przynoszenia ciastek, o.
- To zaszczyt, ma pani. - uśmiecha się Judyta, ukazując zęby – Ale twa matka powiedziała, że jeszcze niestety, pobędę w tym królestwie długi czas, nim zabierze mnie na siódmą planetę. - podaje szklanki z fikuśnymi, spiralnymi słomkami – Saro, Amiro czy długo mieszkacie ze swym Panem?
- Hmmm... - odzywa się wreszcie Amira – Mi puknie półtora roku, Sara jakoś dłużej. Jest dla nas dobry. Codziennie nas myje i ubiera. Śpimy z nim w łóżku, w sumie to Sara się tam pakuje na głaskanie, ja się do niej przytulam, a on nie chce nas wywalić. A ty?
- Mieszkam w tym królestwie trzeci rok. - odpowiada, patrząc jak mała siorbie oranżadę i sama pociąga łyk przez słomkę – Pani Zuzanna zapewnia mi projekcję w zamian za troskę wobec mej małej pani. - łaskocze ją po stópce, a mała chichota – Czy on...
- Nie. - odpowiadam pospiesznie – Tylko to co same chcemy między sobą. - też pije odrobinę, słodkie jak w dawnym życiu – A Amira niezbyt chętnie... - rzucam jej kąśliwe spojrzenie – Mamy resztę dnia na takie rozmowy. Pani Rekinku, jaką zabawę nam pani wybierze?
Gramy w chińczyka. Mała nie zna angielskiego, więc mamy łatwą komunikację. Judyta okazuje się być młodsza o rok od mnie. Porównuje pobyt tutaj do więzienia. Ma niewielką łazienkę dobudowaną do pokoju. Suka-służąca z wyciętym językiem i amputowanymi piersiami przynosi trzy posiłki na dzień wyglądające jak resztki. Czasem rano uprzedza się ją o przyjeździe pani Zuzi, wtedy dostaje sukienkę, musi się wykąpać i udawać szczęśliwą, chociaż nie zaprzecza, że ją lubi. To jej jedyne towarzystwo, by nie zwariować. Rano po nią przychodzi, żegnają się i wraca normalny rytm chodzenia nago, oglądania telewizji i robienia innych nudnych rzeczy. Mówię, że pewnie niedługo trafi do domu pani Zuzi, bo chcą poczekać, aż Majka podrośnie by rozumieć skąd się biorą dzieci. Opowiada też, że przez pierwsze pół roku była z innymi sukami w miejscu pełnym klatek. Były wyciągane, myte wężami ogrodowymi, brutalnie gwałcone przez służbę, bite. Często po kilka znikało i już nie wracały. Uważa, że pokój jest lepszy. W zamian dzielimy się historiami o Panu, jego zasadach i radości z mieszkania z nim. Opowiadam też o tym, jak wygląda życie innych zwierzątek, ale omijamy szczegóły dotyczące „złapania” i bolesnej transformacji Amiry.
- Tada! - pokazuje obrazek, gdzie są trzy duże okręgi z dorobionymi trójkątami i po kolei fioletowymi, blond i brązowymi włosami, oraz niższe pół kółko z rudymi sprężynkami – Teraz Judyta też może być kotkiem. - uśmiecha się szczerząc słodko te mleczaki – Poproszę wujka, to zabierze Cię ze sobą i jak będę duża, to Cię zabierzemy do domu.
- Oh ma Pani, to by było bardzo miłe. - mówi Judyta, leżąc na brzuchu i machając nogami – Ale wątpię, bym mogła opuścić nasz zaczarowany pokój. Pani wuj Dawid ma wszak już dwa koty, na co mu taki trzeci? Musiałby mnie tresować...
- Oh, nic trudnego... - uśmiecha się Amira – Bardziej „nie denerwować go”. Zasada to nie masz butów, to od chodzenia są kolana. Jak nie jesteś w bajce, to jedynie miauczysz. Zawsze warto się przytulać, bo może pogłaskać. No i pewnie będziesz pachniała śliwkami. - chichota
- Widzisz? - mała macha rysunkiem w łapkach - Nawet Amirka mówi, że może. Będziesz nas z nimi odwiedzać i wtedy będziemy w czwórkę spały na Siódmej Planecie. I... - otwiera mocno buzię ziewając – Będziesz.... gryząc.... rajs....
Judyta też ziewa. I Amira. Czemu nagle są takie zamglone? Co się dziejeee... Czemu wszystko jest czarne?
- … jak wiemy, dzięki specjalnym technikom bardzo łatwo jest przekształcić dowolną cipę w posłuszną sukę. - rozlega się niezbyt miły, piskliwy głos przerywający sen – Najpopularniejsza i wymagana na wystawach to bezkolanowiec. - nie mogę się ruszyć, a w ustach mam coś gumowego – Niewielu właścicieli decyduje się na łatwe i szybkie rozwiązanie jakim jest całkowita amputacja stosowana choćby w przemyśle mleczarskim z całkowitą glossektomią. - widzę związaną Amirę z dławikiem w ustach, która płacze patrząc na mnie i otaczających nas ludzi w strojach wieczorowych, po drugiej stronie zaś Judytę w podobnym stanie, ale ona wygląda na nieprzytomną i ma zakrwawioną twarz – Taką też zaprezentowaliśmy na naszej fioletowej suczce. Wiele osób wciąż decyduje się na bardziej tradycyjne łamanie kości. - widzę plecy mężczyzny w garniturze, który ma blond grzywę zasłaniające gołą pupę Amiry – Łamiemy stopę, ustawiając ją w kącie stu dwudziestu stopni względem łydki i zabezpieczamy do zrośnięcia, a także staw kolanowy. Ten może wymagać większej siły uderzeń, gdyż ma skomplikowaną konstrukcję. Kiedy jednak zrobimy to poprawnie, należy zabezpieczyć go od razu z udem, by stopa unosiła się perfekcyjnie w powietrzu. Po zakończeniu zrastania nie będzie on wymagał dodatkowych stabilizatorów. Zaprezentujemy to na tej tu suce wraz z podstawową techniką sterylizacji mechanicznej. - widzę jego rękę, gdy kładzie ją na jej plecach – Dorian, młotek. - widzę, jak ona próbuje się wyrwać w panice, ale nie może, konstrukcja trzyma ją mocno, szukam w tłumie nie pasującego olbrzyma, ale go tam nie ma – Kiedy pierwszy raz pomogłem mojemu bratu uporządkować swój problem zbyt wielkiej łaskawości wobec swoich zwierząt, to nie podziękował. Teraz jednak chętnie pomagam mu po raz drugi, jak również i drogiej siostrzyczce. - uderzenie i oczy Amiry wychodzą z orbit, czuje że łzy mi lecą i tez próbuje się uwolnić – Niewiele osób docenia tak wspaniały dar jak seksualne zwierze-niewolnik. Ameryka została zbudowana przez czarnych niewolników. Ustawiamy stopę... Gdyby nie oni, czym by była ta potężna gospodarka? Niczym. Przemysł seks zwierząt może pozostawać w cieniu, ale zysk z niego jest gigantyczny. - kolejne uderzenie, mam wrażenie, że zaraz go przegryzie i zacznie się drzeć, a mnie nie chce puścić to wredne więzienie, gdzie jest mój Pan – Czy gdyby biali właściciele plantacji traktowali murzynów jak swoje rodziny to mieli by z nich pożytek? Nie. - trzeci zamach i Amira niemal próbuje wyskoczyć z swojego ciała – O, jak widzimy, pierwszy cios nie udał się i kolano jedynie nam pękło. Musimy je dokładnie zmiażdżyć. Zwierzęta uwielbiają być brane od tyłu. To u nich najbardziej naturalna metoda kopulowania. Nie potrzebują do tego tak długich nóg. - kolejne uderzenie – Teraz jest idealnie – widzę jak ją podnosi, chociaż od razu się rozjeżdża – Głupia suka, zemdlała. Dorian, przytrzymaj ją. Jak państwo widzą, nakładamy bandaż na wysokości ponad dziesięć centymetrów nad kolanem na udzie i piszczeli. Jeśli nie wystąpiło złamanie otwarte jak tu, nie trzeba się przejmować jego opatrywaniem. Dorian dokończy prezentację dla państwa na drugim kolanie, wcześniej podając naszym osłabionym króliczkom doświadczalnym adrenalinę, by nie spały. Potem pokażemy najnowsze osiągnięcie techniki na naszej drugiej z ślicznotek Dawida. - czuje jego klepnięcie na pupie i próbuje wyć, ale nie idzie – Aż żałuje, że gdy naprawiałem tą jego Avę i Lil to nie miałem jej do dyspozycji. Musiało mi wystarczyć rozerwanie ich żałosnych, różowych dziecięcych cipek z plombami. Kaprys mojego brata. Jeśli nie miały błony, nie interesowały go.
Wygląda jak łotr z filmów. Z opaską na oku. Krzywymi zębami. Rzadkim zarostem i gęstą czupryną koloru siana. Uśmiecha się tak złowieszczo. Jego służący rzeczywiście podaje zastrzyki Judycie i Amirze, które od razu się cucą i próbują robić cokolwiek dla własnej wolności. Tej nie ma.
- Zabawne, co nie? Mówi na was koty? Jesteście tylko głupimi sukami mającymi ssać kutasa na zawołanie i rozkładać nogi jak będę chciał. Wasza jedyna wartość to fakt, że macie otwory, które da się zapełnić. - uderza klapsem – Nie martw się, Ci wszyscy zebrani z chęcią nakarmią Cię świeżutką spermą jak już skończymy Cię dostosowywać by uwydatnić zalety.
Gdzie jesteś? Proszę, proszę. Boje się. Judyta pluje krwią próbując mówić, gdy jeden z facetów od razu pakuje jej chudego kutasa do ust, a kobieta w wieczorowej spódnicy wpycha jej rękę do dupy. Kolejne uderzenia młotkiem i zduszone odgłosy bólu Amiry potwierdzają, że „Dorian” skończył pracę. Po chwili też zalewa się krwią, bo kolejne uderzenie następuje frontalnie, w szczękę. Wypluwa kilkanaście zębów. Gdzie jesteś...
Coś uderza w głowę blondyna. Kiedy spada na ziemię, widzę, że jest to marmurowe popiersie. Ludzie rozsuwają się jak morze, a jeśli nie zdążą, to lądują na podłodze odepchnięci. Jest jak cyklon. Niszczycielki. Ktoś krzyczy „my leg!” „my arm!”, ale to nie ważne. Znów mi lecą łzy. Łapie leżącego na ziemi za głowę i uderza o ziemię. Mocno. Kilka ludzi w garniturach rzuca się w jego stronę, ale druga ręka odpycha ich jak dorosły dzieci. Kolejne uderzenie. Widzę za przejściem Panią Zuzię trzymającą się za usta w głębokim szoku. Widzę płaczącą i próbującą krzyczeć Amirę, dławiącą krwią i nie mogącą krzyczeć Judytę. I Pana. Jak uderza głową swojego brata o ziemię, zmieniając ją co raz bardziej w czerwoną plamę. Nie mówi. Albo ja nie słyszę już. Ostatnie uderzenie i jego dłoń jest pusta. Obok czerwonej plamy leżą bezgłowe zwłoki.
Rozgląda się. Widzę, jak pani Zuzia biegnie w naszą stronę, ale już za późno. Widzę w drzwiach człowieka na wózku z maską tlenową na twarzy. Panpodnosi to ciało i rzuca nim przez pokój. Mijają ją, lądują prosto koło mężczyzny na wózku. Podchodzi do płaczącej Amiry. Obiema rękami rozrywa łańcuchy, jakby to była dekoracja. Ona wyje. Brudzi go krwią. Trzyma ją mocno.
- Daaawid! - rozlega się jakby z daleka głos pani Zuzi – Nie rób tegoo znów! Pomogę jej! Błagam! Dawid! - ale po chwili drgawki ciała Amiry ustępują, a ręce opadają – Dawid! Proszę! Pozwól mi! Pomogę im! Proszę! - podchodzi do Judyty, unosi jej twarz i patrzy w oczy, ale ta już nie ma siły płakać i w jednej sekundzie też opada jak szmaciana lalka – On nie zrobił nic Sarze! Zobacz! Nic! Jest cała! - podchodzi do mnie – Proszę! - rozrywa więzienie – Dawid! Niech ktoś zawoła Alicję! Błagam! - podnosi mnie z taką łatwością – Dawid! - czy teraz umrę? - Spójrz na nią, jest z nią wszystko dobrze, Dawid! - czy Pan mnie zabije, jak zabił swoje skarby? - Daaawid! - czy ja zginę jak Judyta i Amira, jako jego hańba i znów znajdzie kolejną Martę by zmienić w Sarę? - Daawid.... - ma Pan takie zimne ręce...


Cdn (w Vol 4)




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Konrad Milewicz

Opowiadanie skończyłem pisać po 4 dniach poprawiania (istnieją co najmniej 3 wersje tegoż, 2 wersje vol 1 i 3 wersje vol 2 [między innymi Amira początkowo miała być Azjatką]) o wpół drugiej na antybiotykach.  Gdy wskoczyło na stronę, okazało się, że 16 stron to dużo więc podzieliłem na 3/4 i 1/4.

Jak zawsze lista inspiracji, pomagająca się wczuć:

- wszelkie postaci z vol 2 bez zmian

- Judyta - Lo z Playboy Plus

- Zuzanna - Justine Joil 

- Ava i Lil (co jest skrótem od Lilith, brawa dla spostrzegawczych) - "Teen girls Jayden Cole & Samantha Rone have lesbian sex alongside a teddy bear", gdzie 1 zdjęcie z niej z zastąpieniem pluszaka na postać Dawida posłużyło w opisie Sary patrzącej na fotografię, a cała sesja bardzo mi się spodobało

Vol 4 będzie krótsze i bardziej proste w budowie, dziękuje wszystkim, którzy dotarli aż tutaj i podoba się moja pisanina mająca zwalczyć kryzys twórczy.


Komentarze

Kolejna świetna część tej genialnej opowieści. Z niecierpliwością czekam na kontynuację.

Tylko żal mi Amiry i Judyty, że były torturowanie i ich Pan zamiast postarać się je wyleczyć zabił je.

Weronika6/08/2018 Odpowiedz

Piszesz świetnie. Codziennie... Kilka razy dziennie zaglądam czy jest coś nowego. Kiedy kolejna część?

LS7/08/2018 Odpowiedz

Błagam, powiedz że będzie jeszcze jedna część i okaże się że skończyło się choć połowicznie dobrze. Bo przyznam szczerze, nie cierpię złych zakończeń i niejasnych... Pliska, więcej... o co tu chodzi?

LS7/08/2018 Odpowiedz

Tak jakby co, nienawidzę Cię za takie zakończenie. I czekam na kolejną część. Dlaczego wszyscy piszący muszą urywać najgorsze sceny??????????
Czekam...


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach