Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Prawdziwie Oswieceni Cz 8

Pierwszy dzień szkoły

- Ja pierdolę! O kurwa! Do jasnej cholery!

               Takie właśnie okrzyki zdumienia pomieszanego ze złością rozbrzmiewały w stołówce podczas gdy Etan spokojnie spożywał kolejne porcje substytutu chleba. Bezpośrednio po ich małej orgii zasnęli niemal na cały dzień, pozbierali się dopiero pod wieczór. Strumienie ciepłej wody zmyły dowody zniesmaczenia jakimi się okryli jednak więź jaka ich połączyła była zbyt silna aby to sobie wypominali – wstyd także odszedł w niepamięć. (Dla dobra Czytelników nie będziemy opisywać tutaj tego co się stało pod prysznicem… i co trwało dość długo aby ponownie Bohaterowie zapadli niemal w śpiączkę). Po odświeżeniu i kolejnej drzemce napadł ich atak głodu tak wielkiego, że pochłaniali wszystko co tylko pozostało jeszcze w zapasach przepastnej szkolnej chłodni. W przerwach Aron i Zetar przeklinali jak zdarta płyta przetrawiając informacje jakie zdobył Etan. Byli po prostu wstrząśnięci.

- Kurwa! No musimy spróbować! – Po raz kolejny przeklął Zetar.

- Prawda. – Zgodził się Aron ledwo słyszalnym głosem stłumionym olbrzymią porcją substytutu chleba z SEVOX’EM z suszonymi pomidorami. – Zapasy się kończą. Jeśli się stąd nie wydostaniemy to umrzemy z głodu.

- Heeej! Możliwe, że to przez te całą modyfikację tak dużo jemy! Nie widzę abym przybierał na wadze ale jemy zdecydowanie więcej niż podczas poprzednich lat!

               Zetarrozpiął kombinezon przyglądając się sobie i pomasował twardy jak skała, umięśniony brzuch. Pękate mięśnie zagrały prężąc się gdy wyginał tułów na boki szukając wałków tłuszczu i ich nie znajdując. Etan zamknął oczy jednak przeklęta wyobraźnia zdołała wytworzyć kolejny chory obraz tańczącego Zetara w kusej spódnicy wyszywanej cekinami. Piękny brzuch co chwila napinał się i wyginał w tańcu na rurze przy akompaniamencie setek cekinów i dzwoneczków przyczepionych nawet do obcisłych, niezwykle kuszących, kusych slipów, w środków których prężył się niczym pyton jego wielki, pulsujący…

- Etan?

               Chłopak otrząsnął się nagle i niemal udławił się jedzeniem. Wokoło panowała cisza widać przyjaciele czekali dobrą chwilę na jego odpowiedź, wpatrywali się bowiem w niego ze zniecierpliwieniem, które szybko zniknęło zastąpione zaniepokojeniem. Kaszlał bowiem potężnie niemal wypluwając płuca.

- Wszystko ok? – Zetar zaniepokoił się nie na żarty. Przypadł do niego troskliwie i walił dłonią w plecy podczas gdy  Etan wciąż kaszlał wypluwając kawałki nadgryzionego substytutu chleba…

- Taak … wystarczy już. – Wycharczał Etan łapiąc powietrze i zgarniając obrzydliwe, obślinione kawałki jedzenia rękawem na posadzkę. Zetar łakomie spojrzał na pulsujący namiot w jego kombinezonie jednak nic nie powiedział. Poprawił jedynie własnego wojownika w jego wilgotnym gnieździe.

- Dobrze… ekhem. – Zakaszlał dyskretnie Aron dając im do zrozumienia, że oczywiście wszystko to widział, włącznie z nowopowstałym wybrzuszeniem kombinezonu Zetara, który czym prędzej usiadł na swoim miejscu łapiąc się za penisa i masując go lekko z różową twarzą. – Przeczesaliśmy cały budynek jednak nigdzie nie było tej „bramy” – Aron nakreślił cudzysłów w powietrzu.

- Wiem gdzie nie ma skanerów. – Wypalił Zetar lekko się prostując i z wielką niechęcią odejmując dłonie z ciepłego wzgórza gdzie wcześniej spoczywały.

- Czego nie mówiłeś wcześniej?! – Zdenerwował się Etan sam siebie zaskakując. Nie chciał na niego tak naskoczyć. Zetar skulił się ponownie i unikał jego spojrzenia. Nawet Aron wydawał się zdziwiony tą ostrą reakcją. Ręce świerzbiły Etana aby pomasować uwierającego, i podrygującego w najlepsze członka, jednak nie zrobił tego olbrzymim wysiłkiem woli.

– Przepraszam. – Wydusił z siebie po chwili. Przypomniał sobie, że pozostali czują się tak samo jak on. – Dlaczego nie powiedziałeś? – Teraz powiedział to łagodniej ulegając jednocześnie pragnieniu masowania. Natychmiast poczuł bardzo przyjemne ciepło rozchodzące się po całym ciele i mające źródło w jego drugim mózgu posiadającym zdolność zmiany kształtu i wielkości.

Poprawiał się dość długą chwilę podobnie jak zgarbiony Zetar. Obserwujący ich w milczeniu Aron również widać dał się złapać w sidła. Jego ręce podejrzanie szybko zniknęły bowiem pod stołem, a chłopak podejrzanie się wyprostował.

- Ech i tak nie można tam wejść. To pokoje dyrekcji. – Powiedział Zetar zerkając na Etana z obawą. - Zamknęły się tak samo jak wyjścia do szkoły.

- Mają takie same zabezpieczenia?

               Zetar zdawał się zdziwiony tym pytaniem. Ponownie się wyprostował uznając chwilowy rozejm. Powoli napinały się i rozluźniały mięśnie jego prawej ręki… humor wyraźnie się poprawił.

- Podejrzewam, że mniejsze niż te chroniące budynek z zewnątrz. Pewnie zastosowali cieńszą stal i być może mniej rygli.

- Przetniemy to bateriami, choćby miało to trwać rok. – Etan wstał gwałtownie od stołu nagle tracąc apetyt i mając w nosie odstający namiot w swoim odzieniu.

- Powiem, że na to nie wpadłem… - Zetar jak i Aron wydawali się zawstydzeni. Oczywiste, że szukali możliwości jak otworzyć drzwi, a nie jak siłą je sforsować.

               Nie mówiąc nic więcej przysunęli krzesła ku sobie i po kilkunastu minutach klikania w panel kontrolny i przeglądaniu logów wspólnie ustalili, że w drzwiach prowadzących do pokoi dyrekcji są jedynie dwa zamki. Były to zaś zamki analogowe!

Zetar pochylał się nad jednym z paneli kontrolnych łączących się z wrakiem szkolnego komputera Deusa. Etan zaś nie mógł się powstrzymać przed głębokim wdychaniem męskiej woni jaką roztaczał wokoło siebie lekko spocony i podniecony chłopak. Zapach ten dolatywał także w nieco odmiennej ale równie kuszącej wersji od strony Arona. Etan trzymał jedną dłoń w okolicach dotykowego panelu komputera aby w razie konieczności muc zatrzymać przesuwające się kolumny znaków drugą zaś dyskretnie ściskał uparcie pulsującego penisa. Zahaczając małym palcem o swoje okrągłe, męskie przymioty i wywołując falę ciepła w całym ciele zwrócił uwagę na swoje niezwykle ciężkie jądra, które powoli kołysały się przy najlżejszym poruszeniu w bieliźnie, wprost ubóstwiał jak delikatne narządy przemieszczały się w swojej niemniej delikatnej torebce ocierając się przy tym… – o nieeeee kurwa! Nie tym razem! – nawrzeszczał sam na siebie w myślach wymazując ten obraz z wyobraźni.

               Tym razem był przygotowany, wzięli sobie do serca to co przekazała im Denea i każdy miał przy sobie zestaw blokerów popędu, którymi tak lubił straszyć Pierwszy. Teraz okazało się, że tak naprawdę było to niemal lekarstwo. Zbadali razem jak działają blokery i okazało się, że wszystkie hormony wracają do normy jaką przyjęli na podstawie historycznych zapisów. Prawdopodobnie były to i tak fałszywe dane ale możliwe, że odnosiły się do niezmodyfikowanych genetycznie mężczyzn – tak przynajmniej sądzili. Etan wydobył przezskórny dozownik i zaserwował sobie połowę standardowej dawki blokerów. Cichy syk zwrócił uwagę pozostałych.

- No tak… - Mruknął zakłopotany Zetar, wstając zaprezentował równie podnieconego Małego-Dużego-Zetara. – Powinniśmy je brać częściej.

               Aron pokiwał głową speszony ściskając nieudolnie równie podnieconego Małego-Dużego-Arona (właściwie to jedynie Dużego… lub nawet Tłustego Arona) wystawiającego swoją wiecznie mokrą, czerwoną głowę zarówno zza bokserek jak i zza rozpiętego aż do brzucha opiętego kombinezonu. W ciepłym powietrzu zapachniało kolejną wyuzdaną orgią, oddalili ją gdy rozległy się jeszcze dwa syknięcia uwalnianej dozy blokerów. Odetchnęli z ulgą powoli się uspokajając i mogąc wreszcie wrócić do pracy. Kierując się wskazówkami komputera odnaleźli wspomniane drzwi zabezpieczone sztabami stali i bez zbędnej zwłoki przystąpili do szturmu na twierdzę nauczycielską.

               Dzielnie na zmianę przecinali grube na sześć cali rygle jakimi zaplombowano przejście – to tam znajdował się gabinet dyrektora, w którym mieli nadzieję odszukać bramę. Antymateria stykając się z pancerną stalą emitowała tak dużą ilość ciepła, że w wąskim korytarzu nastała tropikalna temperatura. Postanowili więc mimo niebezpieczeństwa zdjąć przepocone kombinezony. Nawet z pełnymi dawkami blokerów, które wstrzyknęli sobie chwilę później musieli mocno się ograniczać aby nie rzucić się na siebie nawzajem przecinając z mozołem zamki jedynie w samej bieliźnie. Pot lał się z nich strumieniami jakby pracowali w kamieniołomie, oni zaś jedynie przyciskali cienkie rozszczelnione baterie do potężnych zabezpieczeń tajemnic nauczycieli-avatarów. Zetar po kilku godzinach zaczął się podejrzanie wiercić i ocierać spoconym ciałem o Etana.

Blokery niemal zupełnie puściły i wszyscy trzej w rozgrzanym powietrzu dostali rozsadzającej erekcji. Penisy grube i tłuste ożyły wystrzeliwując w górę i przykuwając całą ich uwagę. Członki dosłownie śliniły się pokryte napiętym do granic wytrzymałości elastycznym materiałem. Z wrażliwego otworu na szczytach pogrążonych w erekcyjnym tańcu i zawzięcie pulsujących penisów przetłaczała się na drugą stronę materiału lepka, gęsta maź tworząca rosnącą plamę na ich bieliźnie. Tracili powoli nad sobą kontrolę zapadła cisza gdy Zetar jako ostatni odsunął brzęczącą baterię od rygla. W ciszy jaka nastała narastała niewypowiedziana potrzeba ejakulacji. Zostało im już niewiele ponad 1/5 obu grubych sztab jednak nie zdołali dobrnąć do końca.

- Kurwa pierdole! To gówno nie działa. – Wycharczał Zetar i przypadł do Etana odrzucając baterię na bok. Etan nawet nie próbował się jakoś obronić, nie chciał się do tego przyznać jednak w tej chwili bardzo chętnie go uściskał. Objęli się jak z dawna niewidziana rodzina. Mocno, namiętnie i z uczuciem to co jednak zrobili później w rodzinie było surowo zakazane.

- Taak… - jęczał Etan poddając się śliskiemu językowi Zetara przemieszczającemu się po równie śliskiej od potu powierzchni swojego brzucha. Jego chłopak z werwą zupełnie niezrażony słonym smakiem jakim na pewno smakował Etan dobierał się drżącymi rękoma do niemal rozerwanych bokserek kompletnie przepoconych i nasiąkniętych litrami preejakulatu.

               Gdy tylko opadł zwiewny materiał ściśnięty napletek Etana natychmiast zrolował się w dół odsłaniając w pełni intensywnie różową głowę. Z jedynego, szerokiego penisowego oka wypłynęła dodatkowa obfita porcja gęstego śluzu przypominająca łzy – zupełnie jakby członek cieszył się na nadchodzące doznania i zapłakał. Zetar z pomrukiem radości zassał pokaźną kroplę tych gęstych łez radości i połknął. Tak samo też zassał i połknął sekundę później niemal całego penisa. Etan zapadł się w objęcia rozkoszy, Zetar doskonale pieścił każdą możliwą do pieszczenia część wrażliwego, prężącego się instrumentu chłopaka. Zapomniany i pominięty w całym ich zapamiętałym erotycznym akcie Aron zjawił się nagle i niespodziewanie między nimi, niczego jednak nie psując, a wręcz przeciwnie. Był to idealny moment aby zrobić to co Aron zrobił zasysając tak jak wcześniej jego mosznę. Jedno później zaś oba ściśnięte w delikatnym, cienkim woreczku wielkie jądra Etana znalazły się w jego ustach wypełniając je po brzegi. Chłopak miętosił je językiem i ściskał biorąc całą mosznę najgłębiej jak umiał do ust i wypluwał ją co chwila przyprawiając Etana o zawrót głowy gdy ultra-delikatne jądra przelewały się na wszystkie strony zahaczając czasami o zęby. Wzdychał także z powodu ziszenia się jego niedawnej wizji o jądrowch pieszczotach…

Nieustannie Zetar zaś znęcał się nad napuchniętą różową głowicą wprowadzając ją głęboko w swój przełyk liżąc i ssąc cały gruby owłosiony trzon, po chwili obaj chłopacy nabrali najdziwniejszej synchronizacji jaką miał szansę widzieć Etan.

               Miał oczy załzawione z powodu zbyt długiego nie mrugania oraz z powodu nieziemskiej przyjemności jaką mu serwowali jednak wyglądało to tak jakby niemal się całowali mając jednocześnie wszystkie jego męskie przymioty głęboko w ustach lub nawet w gardle. Od spełnienia dzieliły go sekundy nie potrafił się opanować złapał charczącego Zetara za głowę i przybliżył do swojego podbrzusza chcąc wejść głębiej w jego gardło. Chłopak kaszlał i krztusił się jednak nie protestował mając nos całkowicie skryty w bujnych włosach łonowych Etana. Trwało to jednak tylko kilka sekund bowiem na wyższy poziom podniecenia i przekroczenie linii bez powrotu wprowadził go Aron pozwalając sobie na zbyt wiele.  

- Już… zaraz…

               Wyjęczał jedynie czując niecierpliwe palce Arona bez trudu zagłębiające się w jego dziurę nasmarowaną obficie lejącą się na boki śliną obu chłopaków. Aron chyba bardzo się starał bowiem w sekundę odnalazł właściwe, głęboko położone miejsce przyprawiające każdego mężczyznę o rozkoszne spięcie mięśni i to tam skupił całą moc swego niespodziewanego masażu.  Obezwładniający przypływ białej rozkoszy pod ogromnym ciśnieniem rozpoczął swoją drogę i znalazł ujście.

               Zetar gwałtownie wyszarpnął się z jego uścisku i uciekł ustami prawie wymiotując z ssącym odgłosem wypluł całkowicie obślinionego penisa i nadstawił usta z uśmiechem. Aron zaś nie zaprzestał swej pracy ciągle ssąc wrzące jądra, nurzając w jego tylnym wejściu cztery palce i śmiało gwałcąc go głęboko. Etan złapał za pogrążony w ekstazie członek i masując jedynie parzącą w dotyku głowicę chwilę później zalał białymi strzałami całą twarz Zetara. Jego chuj nie oszczędził też Arona, którego nos, czoło oraz policzek został pokryty w całości grubą warstwą tężejącej spermy. Po kilku sekundach jęków i podrygiwań penisa widowisko się skończyło i zlany potem, zmęczony i niezwykle szczęśliwy Etan odetchnął z ulgą opierając się o ścianę na miękkich nogach. Wciąż czuł głęboko w jądrach spory zapas podniecenia jednak teraz zdolny był je jakoś kontrolować nawet bez pomocy blokerów. Wciąż jeszcze musiał być w formie w końcu obaj przyjaciele postanowili obsłużyć najpierw jego. Nie tracąc wzwodu lekko masturbując się odepchnął się od ściany.

- Dobra, wasza kolej!

               Etan złapał Arona za jego potężnego, grubego wojownika pulsującego niecierpliwie między jego nogami. Ciemno-wiśniowa głowica była tak obśliniona śluzem, że nie potrzebowali nawet odrobiny sztucznego żelu szczególnie, że Zetar jak zwykle był dobrze przygotowany i rozluźniony chłopak czym prędzej padł na podłogę rozumiejąc go bez słów i wypiął się prezentując się w całej okazałości. Etan nieustannie wspomagając Arona po bardzo przyjemnej w dotyku maczudze przyłożył to lepkie berło do zarośniętej ale idealnie czystego wejścia do groty Zetara. Żołędziowa głowica weszła niemal natychmiast z cichym „popnięciem” pokonując prawie zerowy opór rozluźnionej dziury wywołując głośny jęk chłopaka i westchnięcie pełne rozkoszy u Arona. Etan delikatnie pchnął do przodu Arona łapiąc za pokryte włosami napięte pośladki i miętosząc je między palcami. Zetar jednocześnie mocniej się wypiął chcąc przyjąć tego pękatego penisa w całości. Po chwili dobili do końca. Aron miarowo i rytmicznie przy muzyce klaszczących pośladów obijających się o podbrzusze i plaszczących jąder, a także innych subtelniejszych śliskich odgłosów posuwał chłopaka Etana na jego oczach. Wyraźnie wszystkim bardzo się to podobało, przyjemność jednego z nich jeszcze wzrosła gdy Etan postanowił działać.

               Myślał o tym już wcześniej i miał bardzo dużą ochotę sprawdzić czy się uda. Nie gościł bowiem jeszcze we wnętrzu Arona. Jego ciasna dziurka była dziewicza, malutka i ściśnięta jedynie rzetelna i wprawna oralna pomoc mogła coś na to poradzić. Czując wzbierającą w ustach ślinę przystąpił do dzieła. Aron wrzasnął czując jego szorstki język na swoim tylnym wejściu. Ten jednak zagłębiał się w niego dalej i dalej. Etan rozchylił te zarośnięte grubymi, czarnymi włosami poślady aby mieć lepszy dostęp do tej maleńkiej dziurki ledwie widocznej pośród włosów i doszło nawet do tego, że dupcząc Zetara Aron nabijał się wypiętym tyłkiem wprost na usztywniony język kręcący się jak młynek.

               Etan postanowił, że wystarczy tych doodbytniczych rozkoszy i poinstruował podnieconego do granic możliwości aktywnego chłopaka jaka pozycja będzie najlepsza. Aron usłuchał i podniósł się z  kolan biorąc wypiętego Zetara w pozycji na lekko ugiętych nogach jednocześnie umożliwiając lepszy podgląd na energiczną sytuację, a ta była bardzo smakowita. Niezwykle gruby, mocno owłosiony penis Arona nieustannie drążył rozwierutaną i sponiewieraną tak obszerną średnicą tego korzenia dziurę Zetara, widać było jednak, że wypiętemu chłopakowi jest jakby mało. Podsunęło to zaś Etanowi inny niemniej szatański pomysł. Ponownie korzystając z dobrodziejstwa śliniącego się niczym fontanna szczęśliwości penisa Arona przystawił skromnie wilgotną główkę swojego własnego penisa będącego wciąż w pełnym wzwodzie do krawędzi obszernego, obrośniętego puchem odbytu Zetara w miejscu gdzie co chwila klaskały obwisłe, owłosione i pękate jądra Arona i… lekko pchnął.

               Nie spodziewał się aż takiego efektu i to już podczas pierwszego, najlżejszego pchnięcia. Zetar wrzasnął zastygając w bezruchu i krzyczał dalej. Jedynie Aron jakby nie zarejestrował momentu gdy pękata żołądź Etana pokonała luźny niczym galareta pierwszy pierścień mięśni odbytowych mocno je rozciągając. Zetar jednak nie poprosił aby go wyjął. Zrobił coś odwrotnego.

- Wsadź go najgłębiej jak umiesz!

               Do tego polecenia zastosował się także chyba nadal niczego nieświadomy Aron nabierając większej werwy w dupczeniu chętnego Zetara i odrobinę utrudniając zadanie Etanowi. Po kilku niepowodzeniach jednak zgrał swoje pchnięcia z coraz szybszymi sztychami Arona i zagłębiał się coraz dalej. Chłopak w pewnej chwili chyba pojął, że Etan jest tuż za jego plecami, poczuł też penisem obcy kształt ocierający się o niego i zaśmiał się głośno. Odtąd wspólnie nieśli radość Zetarowi.

Zetar jęczał coraz bardziej niemal płacząc z rozkoszy i zawzięcie masturbując ręką swojego penisa, z którego ciekła już wodnista mleczna sperma wydobywająca się z niego po każdym mocnym i głębokim pchnięciu obu penisów wiercących się w jego dziurze. Nie był to jednak orgazm, Etan poczułby go będąc tak blisko doodbytniczego centrum szczęśliwości chłopaka. Wyczuwał końcem swej męskości ten owalny kształt pulsujący niczym najwyższej klasy, pulsacyjny wibrator z generatorem elektrowstrząsów umiejscowiony dość głęboko w jego wnętrzu. Do jego gładkiej i śliskiej powierzchni dopychał go obezwładniająco gruby i twardy trzon Arona. Etan co chwila zahaczał o niego najwrażliwszą spodnią częścią swojego szerokiego żołędzia wywołując niemal histeryczne piski Zetara i samemu czując przyjemne dreszcze biegnące do kręgosłupa.

               Nie to jednak było w planach Etana. Wysunął się niepostrzeżenie z lepkich, śliskich odmętów i korzystając z uśmierzającej inne odczucia rosnącej rozkoszy malującej się na twarzy Arona przyłożył nasmarowaną obficie śluzem pałę do ściśniętej ale wcześniej wylizanej, dziewiczej dziury chłopaka. Ten drgnął lekko i co było niesamowite całkowicie się otworzył nie zdradzając wcześniejszego ściśnięcia i zaklinowania się maleńkiej dziurki. Teraz różowiutki otwór rozszerzył się niczym otwierające się, zaspane kakaowe oko i wessał niemal całego Etana, zatrzymując się kilka centymetrów od jego zarośniętej masywnej podstawy. Etan westchnął z rozkoszą czując niesamowity nacisk i błogie ciepło w jakim się znalazł. Tak samo zareagował Aron, który zamiast się spiąć i zaklinować popchnął biodrami do tyłu nadziewając się z wyraźnym oporem na Etanową maczugę do samego końca wychodząc jednocześnie niemal w całości z głośnym  mlaśnięciem z odbytu Zetara.

- O kurwaaa… - Tylko tyle wydusił z siebie Aron nie umiejąc dłużej zachować rozluźnienia i zaciskając się miarowo na penisie Etana. Obejmował go bardzo dokładnie i ciasno jakby badając jego powierzchnię co do najmniejszej żyłki. Chłopak przez chwilę napawał się nowym odczuciem i wewnętrznym pulsowaniem, które zgrało się z rytmicznym biciem jego własnego serca i podrygiwaniami członka. Wyczuwając momenty rozluźnienia mięśni leciutkie pchnięcia wykonywał i Etan dążąc do pełnego zjednoczenia – wciąż brakowało tych kilku milimetrów. Aron robił co mógł aby mu w tym pomóc. Etan zastygł więc w bezruchu wypychając biodra do przodu tak samo postąpił wypięty Zetar jednocześnie mocniej się wypinając i tak właśnie cała praca spoczęła na środkowym elemencie ich młodzieńczego seksualnego pociągu. Czy raczej młodzieńczego-pendolino pędzącego 300 na godzinę.

               Chłopak będący kluczowym, środkowym elementem seksualnego pociągu bardzo się starał aby dogodzić im wszystkim. Szybko pracował biodrami dając rozkosz zarówno Etanowi jak i Zetarowi. Nie trwało to jednak długo, nowe doznania dziewiczego odbytu dały mu się mocno we znaki. Sapał coraz głośniej i widać było, że bardzo niewiele brakuje mu do absolutnego spełnienia. Etan też będący na skraju kolejnego orgazmu z każdą chwilą docierał ułamki milimetrów dalej i głębiej w jego niezbadane odmęty badając szerokim żołędziem tajemniczy, śliski tunel. Kilkukrotnie zahaczył o miejsce, które Arona przyprawiało o niemal dziewczyński kwik, Etan zrozumiał, że natrafił na prostatę, odtąd unosząc się nieco w górę trafiał w ten punkt za każdym razem doprowadzając Arona do szału. Nie mogąc znieść już miarowego ściskania, śliskości i rozpalonego wnętrza chłopaka Etan wyszedł z niego z donośnym pierdnięciem i przeciągłym jękiem. Ujmując śliskiego członka grzmocił go obiema dłońmi i po chwili spuścił się fontanną spermy na plecy Zetara ledwo dobiegając doń na czas na rozchwianych nogach. Ten z kolei pracując ciężko dłonią obspermił z wrzaskiem spory kawałek i tak już poplamionej podłogi doprowadzając się do wytrysku. Największy jednak finał nastał podczas szczytowania Arona co niemal zahipnotyzowało Etana i Zetara tak piękny i imponujący był to widok.

Sapiąc i jęcząc i niemal płacząc z rozkoszy chłopak z mlaśnięciem wyszarpnął kamiennego członka z rozwierconego za wszystkie czasy odbytu Zetara. Trwając ułamek sekundy w absolutnym bezruchu i z napiętymi do granic możliwości mięśniami bez najmniejszego dotknięcia opryskał mu plecy niczym gejzer wierzgającym na wszystkie strony penisem. Gęsta sperma ześlizgiwała się z muskularnych ramion i barków Zetara oraz brzucha, klaty i nawet twarzy Etana stojącego nieopodal. Kisiel lądował przy tym na podłodze w niezwykłej obfitości. Pokaźny narząd pokryty siecią grubych, pęczniejących z każdym orgazmicznym skurczem żył podrygiwał i podskakiwał jeszcze długą chwilę wypluwając z siebie grube strumienie białego nasienia. Jego pękata głowa nadal mimo szybkiego i mocnego rżnięcia pokryta w 2/3 mięsistym napletem z każdą chwilą pochylała się odrobinę niżej, cały penis jednak podskakiwał tak samo wysoko jak wcześniej nigdy nie słabnąc. Zetar odwracając jak najszybciej umiał zdążył złapać jeszcze kilka ostatnich salw w swoje chętne usta i oblizał do czysta ten kawałeczek odsłoniętej żołędzi Arona. Wymęczony chłopak jęczał chwilami głośniej gdy szorstki język próbował dostać się głębiej pod napletek. Zetar wyciągnął dłoń w stronę Etana, który skwapliwie podszedł bliżej. Jeszcze długą chwilę Zetar pracował nad ich lekko rozmiękłymi trzonami obiema dłońmi próbując wycisnąć więcej gęstego nektaru rolując i odciągając raz po raz wymęczoną skórę napletów i dojąc ich tym samym co do najmniejszej kropli. Chłopacy leniwie podparli się za ramiona dysząc ciężko i podpierając się głowami podczas gdy klęczący Zetar delikatnie i powoli obciągał ich męskości, przywracając im nieskazitelną czystość wolną od otaczającej ich gęstej galarety, w  której ugrzęzły niemal ich stopy.

- O kurwa… - to były pierwsze słowa Zetara gdy tylko wypluł ich mięknące penisy z ust i się wyprostował. Walnął też dość mocno Etana w ramię, który prawie się wywrócił.

– To za to nieproszone wtargnięcie! Mogłeś dać mi jakiś znak co planujesz zrobić!

               Chłopak był jednak tak rozpalony i radosny, że nawet krzyki nie mogły ukryć tego jak bardzo mu się to podobało szczególnie, że nieustannie masował się po swojej zarośniętej dziurze łaskocząc ją delikatnie na pożegnanie i dając jej ostatnie wyrazy wdzięczności. Nie minęła sekunda, a Etan oberwał ponownie tym razem w drugie ramię.

- Też masz za swoje! Moja dupa nie przywykła do takiego traktowania! Mnie też mogłeś ostrzec!

               I tym razem jednak wyczuwało się zbyt wielką radość w tych słowach aby brać je na poważnie Aron widać wciąż mając ochotę na małe co nieco także masował swego nieco osłabłego Wojownika zahaczając o obwisłe, duże jądra (drugą ręką ukradkiem gwałcił się palcem wskazującym ale tego nikt nie zauważył). Po chwili i tak wszyscy się roześmiali, nawet obolały Etan.

Szczęśliwi po wytrysku i częściowo zaspokojeni. Postanowili się umyć, z dziką radością łamania niemal ostatnich zakazanych rzeczy nie ubierając się przemknęli nago po szkole tupiąc umazanymi lepką i śliską spermą stopami bo betonowej posadzce nieomal się wywracając przy każdym kroku. Biegli popychając się i śmiejąc aż do najbliższej toalety i zajęli wspólnie jeden prysznic ledwie się mieszcząc we trójkę. Ze śmiechem oblewali się wodą i szorowali nawzajem łaskocząc się i popychając. Powrócili po długiej chwili do przerwanej pracy wciąż poruszając się tak jak ich natura stworzyła (lub tak jak ich wyhodowali tajemniczy Władcy) jednak już z widocznymi oznakami ponownie rozbudzonego podniecenia. Ociekając chłodną wodą pokryci gęsią skórką złapali porzucone baterie i za ich pomocą przecięli ledwo trzymające się rygle do tajemniczej części szkoły. Znów zapanował nieopisany skwar i czuli się jakby byli w saunie, na szczęście praca szybko dobiegła końca gdy tylko ciężkie kawały stali upadły na podłogę z głośnym brzękiem i drzwi się uchyliły. Zdyszani, podnieceni wstrzymali oddech otwierając grube na dłoń stalowe wrota. 

- Czekajcie! Zabiorę skaner! – Zawowłał Zetar odzyskując częściowo zdrowy rozsądek. Wciąż ze znowu sztywnym penisem majtającym się na wszystkie strony chłopak zawrócił po ręczny komputer i w mig za jego pomocą przeskanował dalsze korytarze. – Nie znalazłem nic żywego, komputery są zaś uśpione i chyba odłączone od zasilania. Nie mamy broni weźmy te baterie mogą się przydać.

               Pokiwali głowami i ruszyli przed siebie nie bacząc na kołyszące się i pozaginane każdy w inną stronę twarde członki wciąż domagające się uwagi. Korytarz był widać dość stary, nie zamontowano tutaj automatycznych lamp, nie znaleźli też przełącznika do uruchomienia starożytnych lamp kloszowych wiszących na łańcuchach. Zetar przyświecał najbliższe otoczenie ekranem ręcznego komputera i tak pokonali długi korytarz. Pomieszczenie na jego końcu wyglądało zwyczajnie, okno zabezpieczone kratą i wielgachne biurko zasłane ekranami przenośnymi. Urządzenia te leżały też w pobliżu jednej ze ścian po lewej stronie od wejścia. To wszystko.

- Dlaczego leżą też tutaj? – zastanowił się Zetar po długiej chwili gdy do niczego nie doszli w swoich poszukiwaniach. Znudzone brakiem zainteresowania członki popadły zaś ponownie w swój letarg malejąc i nie klaszcząc już o ich brzuchy przy zbyt gwałtownym poruszeniu. Leniwie wisiały i majtały się tylko zapomniane.

 – Być może coś jest za ścianą?

               Skanowanie nic nie wykazało z powodu dużej ilości ołowiu w ścianach. Cały blok nauczycielski był obłożony grubymi blokami ołowiu zalanymi dodatkowo zbrojonym betonem na wierzchu.

- Być może brama generuje duże skoki napięcia i dlatego próbowano je wyciszyć osłonami z ołowiu. – Dywagował Aron macając ścianę w słabym świetle komputera.

- Skoro tak nie mogli użyć zbyt mocnych zabezpieczeń, stąd sztaby zamiast elektronicznego zamka! Popatrzcie tu coś jest. – Etan nacisnął lekko błyszczący jakby wyślizgany kawałek ściany. Płyta betonu i metalu przesunęła się bezszelestnie ukazując schody prowadzące w dół.

               Chłopacy spojrzeli po sobie i zawahali się.

- Chyba złym pomysłem jest iść tam na golasa… - Zauważył Etan. Oczywiście Aron i Zetar mimo wszystko nie byli zbyt zadowoleni zgodzili się. Ominęli szerokim łukiem plamę rozlewającej się już spermy i znaleźli gdzieś pasujące kombinezony. Poczuli się lepiej gdy tylko każdy z nich miał własny komputer, mogli też (co zapewne zrobili) uruchomić elektroniczne pasy w bokserkach. Po kolejnej dawce blokerów byli gotowi.

               Schodzili ciemnymi schodami przyświecając sobie ekranami dotykowymi i nagle dotarli do ogromnej podziemnej jaskini. Potężny portal rzucał się w oczy, zbudowany z kamienia pokryty tajemniczymi symbolami i setkami kabli.

- Patrzcie nawet tutaj dali instrukcję! – Zetar wyśmiał dążących widać do perfekcji Władcy awatarów.

               Czytali na głos aby lepiej zrozumieć te pokrętne ale mające swój ukryty sens wskazówki dla pragnących uruchomić portal. Było ich bardzo dużo i bardziej odnosiły się do hipotetycznej możliwości przejścia na drugą stronę – czego jak powiedziała Denea nigdy nie udało się osiągnąć.

- Czyli, że musimy przebrać się w stroje których używają w tamtych czasach? Skąd do cholery mamy je wytrzasnąć?!

- Hmm. Muszą mieć tutaj jakiś zbiór tych ubrań musieli być przygotowani jeśli kiedyś przejście by się w pełni otworzyło.

               Po przeszukaniu przepastnej jaskini tuż za olbrzymim kamiennym łukiem znaleźli długie, metalowe wieszaki mieszczące najdziwniejsze ubrania jakie w życiu widzieli.

- A to niby…? – Aron podniósł bardzo skąpe dwa kawałki materiału wiszące jeden nad drugim. Te u dołu przypominały mocno okrojone bokserki w jakiejś płaskiej być może dziewczęcej wersji, a drugie jakby połączone ze sobą sznurkami dwa trójkąty.

- Nie mam pojęcia co to jest ale musimy się w to ubrać. Wybierzmy jakieś normalniejsze ubrania.

               Długo trwało zanim wreszcie jako tako wybrali pasujące do siebie kolorami dziwaczne ubrania. Postanowili jednak założyć je na kombinezon – zapiski wyraźnie mówiły o tym, że kombinezony zabezpieczono przed skokami napięcia i są przystosowane do podróży przez portal. Wzięli też pokaźny zapas blokerów popędu płciowego i zapasy ze stołówki. Wyglądali niezwykle śmiesznie z „plecakami” jak to napisano na plakietce ale jednak… byli gotowi do otwarcia portalu.

- Eee… że co kurwa?!

               Z mieszaniną niechęci i obrzydzenia Etan – a jakże! – został wyznaczony do ostatniego zadania w tej przeklętej szkole. Pobiegł schodami pod górę i za pomocą porzuconych wcześniej kombinezonów przyniósł ostatni składnik niezbędny do otwarcia Portalu. Wcisnęli niezliczoną liczbę przycisków, przekręcili setki pokręteł i dźwigni uruchamiając ogromne generatory pozostał tylko ten końcowy etap otwarcia…

- Nom, dajesz! – Zniecierpliwił się Zetar nie mogąc powstrzymać śmiechu i spoglądając na Etana unoszącego całkiem nasiąknięty rozwodnioną spermą kombinezon.

Dokładnie zebrał z podłogi tyle ile mógł za jego pomocą i tyle musiało wystarczyć. Byli bowiem tak zmęczeni i uspokojeni blokerami, że nie zdołaliby doprowadzić się do odpowiednio sztywnego stanu aby otworzyć bramę naturalnymi metodami. Obrazek umięśnionego mężczyzny z ręką na kroczu wyraźnie sugerował co należało zrobić.

               Na specjalną płytę czarnego kamienia ustawioną na odpowiedniej do tej czynności wysokości Etan wycisnął mocno obiema dłońmi nasiąknięty kombinezon, z którego wyciekło z pół litra naprawdę mocno pachnącej mętnej spermy. Ciecz pokryła w całości okrągły kamień skapując na podłogę i maszyneria ożyła. Powietrze oziębiło się i między kamiennym łukiem dotychczas pustym pękło powietrze. Oślepiająca biel rozlała się po jaskini i oślepiła ich.

- Biegniemy! Mamy tylko kilka sekund!

               Etan wyrzucił precz zastygający w dłoniach obspermiony kombinezon i ruszył na oślep przed siebie niemal nie umiejąc poruszać się w krępujących ruchy cudacznych ubraniach. Nie natrafili na żadną przeszkodę, po prostu wpadli na drewnianą lakierowaną podłogę. Setki ludzi wpatrywały się w nich jakby zobaczyli duchy. Po chwili niepewności rozległy się brawa. Etan jak i pozostała dwójka chłopaków gramoliła się próbując wstać. Znajdowali się w jakimś wielkim budynku przypominającym nieco jaskinię w jakiej byli wcześniej. O nie!

- Jesteśmy w szkole! – Wydyszał ze strachem Zetar otwierając szeroko oczy i nie mogąc uwierzyć, że to prawda. Dopiero teraz zwrócili uwagę na to, że za ich plecami znajduje się także spora grupa ludzi, jedni byli młodzi przebrani w jeszcze dziwniejsze niż oni ubrania. Ci starsi mieli na sobie stonowane odzienie przypominające wizytowe kombinezony Savina. Jedna z odzianych na czarno postaci o siwych włosach wstała i podeszła do metalowego wysięgnika z kablem wijącym się po podłodze.

- Dziękujemy grupie teatralnej za to powitalne przedstawienie! W tym roku efekty specjalne były na naprawdę wysokim poziomie! Tym samym rozpoczynamy nowy rok szkolny w liceum ogólnokształcącym imienia Savina Ornae!

               Etan struchlał słysząc przeklęte nazwisko i zdając sobie sprawę, że nigdy wcześniej nie zastanawiał się nad czymś takim jak nazwisko ale wiedział, że istnieje. Setki młodych ludzi zarówno kobiet jak i mężczyzn ubranych elegancko i gustownie wstało z oddalonych wznoszących się piętrowo krzeseł i zaczęło klaskać z twarzami pełnymi rezygnacji.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





CzarodziejEmrys

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach