Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Licealne przygody, cz. 4: spotkanie

Cz. 4 - Spotkanie

Pan doktor, mąż Haliny, nigdy nie chciał przenieść się do stolicy, chociaż proponowano mu znakomite warunki. Tutaj, w miasteczku niezbyt odległym od stolicy, był kimś, a jego stopień naukowy i specjalizacja z ginekologii pomagały w różnych sprawach i gwarantowały stabilne, wysokie zarobki. Nienaganne maniery, życzliwość i operatywność budziły szacunek, a szukających pomocy skłaniały do odwiedzania właśnie jego prywatnego gabinetu. Nie mógł narzekać na brak pacjentek. Wraz z wiekiem jego aktywność zawodowa świadomie malała, ale nie znajomości i układy. Dzięki temu zawsze doskonale zarabiał. Przyjmował żony, matki i przyjaciółki polityków, ale też ‘biznesmenów’ i ‘mecenasów’, również z innych województw. Potrafił załatwić to, co inni chętnie zlecali kolegom bądź zasłaniali się przepisami. W jego szpitalu zawsze były wolne łóżka dla znajomych. Lokalni politycy wszelkich opcji, przedstawiciele władz różnych szczebli, dyrektorzy lokalnych oddziałów dwóch banków zawsze znaleźli czas, żeby uczestniczyć w jego urodzinach. Po co miałby przeprowadzać się?

Przynajmniej raz w roku wypoczywał z żoną za granicą, a zimą zaliczali intensywne dziesięć dni na nartach w Austrii lub we Włoszech. Kiedy pan doktor przekroczył „pięćdziesiątkę” już dwa razy w roku wylatywali na narty. Mąż chciał w ten sposób odciążyć kochającą żonę od domowych obowiązków. Święta Bożego Narodzenia i Sylwestra zaczęli spędzać w zagranicznych luksusowych hotelach. Dzięki temu mieli blisko do przygotowanych górskich stoków i systematycznie korzystali z hotelowej strefy spa: pływalnia, masaże, jacuzzi, sauna. Doktor cenił sobie taki wypoczynek i szczerze cieszył się, widząc zadowolenie na twarzy znacznie młodszej żony.

Swoją pozycję w tym mieście budował przez kilka dekad i od lat czerpał korzyści z uzyskanego statusu. Niedawno zaryzykował i otworzył zespół prywatnych gabinetów. Powoli zaczynał cieszyć się frekwencyjnym i finansowym sukcesem trafionej inwestycji. Ze wspólnikami rozważał otworzenie kolejnego. Tym bardziej, że opinia doradcy finansowego potwierdzała zasadność takiej decyzji. Koszty inwestycji miałyby zwrócić się nawet w ciągu kilku lat. Wszystko po to, żeby m.in. zaspokoić rosnące oczekiwania ukochanej żony. Dla niej zrobiłby wszystko.

Nie był jednak człowiekiem bez skazy. Artur wiedział, że szef chce pozbyć się go ze szpitala, co przy ogólnym braku specjalistów wręcz zakrawało na marny żart, ale od dawna wiedział, że szef nie znosi konkurencji zdolnych, młodych lekarzy. W szpitalu lubił i tolerował solidnych i posłusznych, więc… jego dni w szpitalu były policzone.  

*

Żona pana doktora wróciła z zakupów. Nowa sukienka, bluzka, kilka dodatków. Była zmęczona, ale gosposia przyrządziła koktajl i obiecała, że obiad poda w ciągu kilkunastu minut. Zakupy dla Haliny stanowiły największą atrakcję. I poza spotkaniami, w których towarzyszyła mężowi, jedyne obowiązki. Oprócz prowadzenia domu. Nie pracowała, sprzątaniem, gotowaniem i innymi przyziemnymi sprawami zajmowała się gosposia, a pielęgnowanie sporego ogrodu mąż zlecał jakieś firmie.  

Dla Haliny mąż nie był wzorem mężczyzny. Pomijając wiek i przeciętny wygląd, nie spełniał jej różnych oczekiwań, zarówno seksualnych, jak i dotyczących życia towarzyskiego, więc starała się na różne sposoby ubarwiać, według niej, dość ciężkie i monotonne życie. Nudziła się! Z uwagi na pozycję męża uznała, że nie ma zbyt wielu znajomych, z którymi mogłaby utrzymywać kontakty na jej poziomie. I nie szukała ich w mieście. Mąż, ze względu na pracę w szpitalu i prywatną praktykę, a teraz jeszcze zarządzanie kompleksem gabinetów, w ciągu tygodnia nie mógł poświęcić żonie zbyt wiele czasu. Część niedzieli też potrafił spędzić, ślęcząc nad rachunkami, fakturami i stosem dokumentów, które, tak przynajmniej twierdził, musiał przejrzeć. Prezentami starał się kochanej kobiecie wynagradzać nieobecność i łagodzić jej humory. Zimowe i letnie wypady za granicę i związane z nimi zakupy uważała więc za normalne składowe ich życia, podobnie jak luksusowy samochód, którym dysponowała i willę, w której mieszkała.  

Po obiedzie przymierzyła zakupione ciuchy, umówiła się z koleżankami na lunch za kilka dni, zaplanowała wypad w poszukiwaniu urodzinowego prezentu dla koleżanki, potwierdziła termin u kosmetyczki i spakowała rzeczy na wieczorny wyjazd do klubu fitness.

– Tyle obowiązków – westchnęła głośno. Pozostała kwestia abonamentu na pływalnię i terminu u fryzjerki. Czuła się zmęczona zakupami i zdecydowała, że załatwienie tych spraw odłoży do jutra.

Starała się jakoś ubarwiać monotonne życie, które przyszło jej wieść. Mąż gwarantował określony standard życia, ale wiążąc się z nim, jednak liczyła na jeszcze więcej. Szczerze? Gdyby nie jego pieniądze, nie byłaby zainteresowana takim człowiekiem. Nie myślała o rozwodzie, przynajmniej na razie, bo nie chciała rezygnować z komfortu, który gwarantował starszy o kilkanaście lat mąż.

*

W domu panoszył się jeszcze jeden kłopot – córka męża. Dziewczyn jej nie znosiła. Halina doskonale o tym wiedziała i traktowała ją w podobny sposób – z uprzejmą obojętnością i na dystans. Duży dystans. Sama nie miała dziecka i nie widziała się w roli matki. Zresztą, nie chciała tracić ładnej figury i walczyć o nią po porodzie. Świadomość potencjalnych trudności związanych z przebiegiem ciąży, porodem i opieką nad dzieckiem: wahania nastroju, przybieranie na wadze, wizyty u lekarza, mdłości, ból, nieprzespane noce, regularne karmienie skutecznie zniechęciły ją do starania się o potomka. Mąż też nie nalegał, jej pozostawiając decyzję. W końcu miał już swoje lata.

Nie lubiła córki męża, w skrytości ducha wręcz nienawidziła, a dziewczyna rewanżowała się chyba tak samo ‘gorącym’ uczuciem. W obecności męża kobieta starała się wywierać lepsze wrażenie. Pasierbica ignorowała ją, więc w oczach męża przekonywująco wypadała w roli zatroskanej macochy, budując swój wizerunek wyłącznie na rozmowach z mężem o jego córce. Jednak miała nadzieję, że wyjazd pasierbicy na studia wreszcie uprości wiele spraw. Definitywnie. ‘Zatroskana’ o jej przyszłość, już dawno zaproponowała mężowi sfinansowanie studiów w Anglii albo we Francji, co początkowo spotkało się z jego rezerwą, ale po jakimś czasie przyznał, że to świetny pomysł.

– O tak, na pewno świetny pomysł. Szczególnie dla mnie – myślała Halina, mając nadzieję na dłuższe, a przy pewnej dozie szczęścia, stałe odseparowanie pasierbicy od ich domu. Wielokrotnie omawiali pomysł, aby przedstawić go dziewczynie opracowany w drobnych szczegółach. Kiedy pan doktor poznał koszt takich studiów, od razu uznał, że nie będą stanowiły problemu. Sprawa wyjazdu wydawała się przesądzona, zwłaszcza, że i córka uznała pomysł ojca za świetny. Pomysł ojca, bowiem Halina tak pokierowała rozmową i dobrała argumenty, że mąż zgodził się przedstawić córce pomysł zagranicznych studiów jako własny.

*

Seks z panem ordynatorem pozostawiał bardzo wiele do życzenia. Potrzebowała zaspokojenia, którego nie był w stanie zapewnić mąż. Świetny lekarz z biznesowym zacięciem, miły w obejściu, zadbany, dusza towarzystwa rozczarowywał ją monotonnym i delikatnym seksem. Jednak z jakiegoś powodu nie chciała rozmawiać z nim na ten temat. Po satysfakcji z początków znajomości nic nie zostało i teraz na ogół udawała zaspokojenie, cierpliwie czekając aż mąż osiągnie orgazm. Za to potrafiła nawiązywać dyskretne znajomości, które gwarantowały godziwą rozrywkę za plecami nieświadomego męża. Deklarowała mu wierność. I na deklaracji w USC poprzestała.

Z niechęcią myślała o seksie z nim i wręcz niecierpliwie czekała na kolejne spotkania z mężczyznami, które umawiała przez Internet. A miała w czym wybierać, bo była atrakcyjną kobietą. Wiedziała o tym i świadomie korzystała ze swoich atrybutów. Na ogół na seks umawiała się w Warszawie w najlepszych hotelach, co gwarantowało dyskrecję i pewność, że nie spotka znajomych ze swojego miasta. Stanęła przed lustrem w swojej sypialni i zdjęła sukienkę. Stała w szpilkach, pończochach, stringach i staniku. Biała bielizna podkreślała jej opaleniznę z Dominikany utrwalaną w solarium. Odchyliła stringi i patrząc w lustro zaczęła onanizować się. Już po chwili czuła wilgoć na swoich wypielęgnowanych palcach. Odpowiednio ustawiła fotel, usiadła w nim, szeroko rozstawiła nogi i dokończyła pieszczotę, patrząc w lustro. Jeszcze odpoczywała po orgazmie, gdy dźwięk komórki zmusił ją do nagłego powrotu do rzeczywistości. Nie sprawdzając, kto dzwoni, odebrała telefon.  

*

Poznała głos. Rozmowa nie trwała długo. Większość najistotniejszych kwestii omówili wcześniej. Teraz tylko podtrzymywali kontakt do pierwszego spotkania. Snuli niezobowiązujące wspólne plany. Ze szczerym uśmiechem zakończyła rozmowę. Chociaż była wybredna, mężczyzna wywarł na niej bardzo korzystne wrażenie. Nie wiedziała jak będzie tym razem, ale już miała wielką ochotę na tego, którego na razie znała tylko z telefonicznych rozmów. Wymienili się zdjęciami, ale żadne jeszcze nie zdecydowało się ujawnić twarzy. Jego aksamitnych głos i sposób prowadzenia rozmowy: lekki, błyskotliwy, z wieloma podtekstami i aluzjami, nieco sarkastyczny tylko wzmagały jej wyobraźnię i prowokowały do samotnych zabaw w domu.

Zależało jej na solidnym, mocnym seksie z nutą brutalności. Czasami do spełnienia swoich potrzeb potrzebowała jednocześnie dwóch mężczyzn. Tylko sporadycznie godziła się na seks z mężczyzną, który nie odpowiadał jej wyglądem i zachowaniem, ale gwarantował solidny, nawet brutalny seks. Generalnie ceniła zadbanych, czystych, dobrze ubranych mężczyzn. I o dużej potencji, oczywiście. Wiedziała, że rozmiar penisa nie odgrywa większej roli, ale czasami szukała takiego samca, który miał naprawdę długiego penisa. Dotychczas kończyło się na przechwałkach i rozczarowaniu.

Jutro miała spotkać się z nowym mężczyzną w centrum handlowym, a potem... Znowu poczuła wilgoć na palcach. W końcu przestała bawić się łechtaczką. Potarła i po raz ostatni pociągnęła wargi. W końcu podniosła się, umyła i ubrała sukienkę. Przesunęła fotel na pierwotne miejsce. Była podekscytowana. To już jutro! Kiedy zeszła na obiad, poinformowała gosposię, że jutro po południu wyjeżdża do koleżanki w Warszawie. Tam zje kolację i wróci bardzo późno.

*

Założył marynarkę. Zależało mu na dobrym wrażeniu, ale uznał, że krawat to przesada. Zapracowany facet w wolnym zawodzie nie biega po mieście w krawacie. Perfumy owszem, świeża koszula również. I czyste buty! Tygodniowy zarost? Nie, zgolił i zostawił tylko wąsy. A raczej ich namiastkę. Spojrzał w lustro. Może być. I tak nie będzie ich zbyt długo nosił. Po wszystkim kobieta nie powinna zbyt wiele pamiętać z samej rozmowy.

Uśmiechnął się. Tyle zachodu, żeby jedną laskę… No, w końcu nie jest to jego pomysł, ale za taką kasę zgodził się od razu. W miesiąc nigdzie by tyle nie zarobił. Czyli sprawa musiała być bardzo ważna dla opłacającego jego pomoc; dla kolegi ze studiów.

– On skończył studia – zadumał się na chwilę, stając przed lustrem – natomiast ja... – Nie chciał rozważać tego tematu. Rozejrzał się po jednopokojowym mieszkaniu i wrócił do kompletowania ubioru. Szkła ‘zerówki’, w imitacji rogowej oprawki, znacząco zmieniały jego wygląd, więc uznał, że przydadzą się. Założył, ponownie obejrzał się w lustrze i ocenił, że dodają mu trochę lat. I dobrze. Nie chciałby kiedyś przeżyć przypadkowego spotkania, chociaż wiedział, że kobieta nie jest z Warszawy. Wypalił ostatniego papierosa.

– Niech sądzi, że ma do czynienia z wrogiem palenia – pomyślał. – To też zmienia mój wizerunek. No, chyba, że wzbudzę zainteresowanie, mimo nieciekawego początku, i kontakt będzie przynajmniej wielomiesięczny – uśmiechnął się. Był niepoprawnym kobieciarzem.

Ponieważ był otwarty na naprawdę różne propozycje, dlatego nie grymasił, kiedy zadzwonił kolega w sprawie „polowania”, jak to sam określił. Nie narzekał na nadmiar gotówki, więc zgodził się, choć propozycja wysokości premii za udane „polowanie” mile go zaskoczyła.

– Widać, koledze bardzo zależy na sukcesie – uśmiechnął się. Podświadomie liczył też na inne korzyści. Na potrzeby realizacji planu kolegi przybrał imię Mateusz. Jeszcze nie zdecydował, czy przedstawi się jako Kowalski czy Malinowski.

*

– Co za gnój, oszukał mnie! – wściekła Halina samotnie spacerowała po centrum handlowym, co jakiś czas wracając w umówione miejsce. Termin spotkania minął pół godziny temu, ale naiwnie liczyła, że spóźniony partner jednak pojawi się. Próby nawiązania kontaktu przez komórkę nie odniosły żadnego skutku. Mężczyzna nie odbierał jej telefonów.

Do wściekłej, oszukanej kobiety lepiej nie zbliżać się, a najrozsądniej znajdować się nawet poza zasięgiem jej wzroku. Artur już skończył zakupy, akurat zobaczył żonę szefa i uśmiechnął się, skinął głową, zakończył rozmowę przez komórkę i ruszył w jej kierunku. Z jego zachowania, mowy ciała łatwo można było wywnioskować, że kobieta jest żoną jego przełożonego. I należało z nią utrzymywać co najmniej poprawne kontakty. Artur docenił jej ubiór i ładną fryzurę. Twarz pani doktorowej nieco rozjaśniła się. Halina zawsze chętnie wysłuchiwała komplementów pracowników męża.

– Ot, miłe zakończenie zmarnowanego dnia – westchnęła w duchu. Dała się zaprosić na kawę.

*

Miał okazję zarobić sporą kasę. Chłopak, który jeszcze nie pracuje i ma marnie zarabiających rodziców, nie mógł spodziewać się lepszej okazji. Zgodził się od razu. Facet sporo o nim wiedział, więc w zasadzie nie miał wyjścia. Podobny numer zrobili przed rokiem koleżance z innej szkoły, więc propozycja była realna w realizacji. Na wspomnienie tamtej dziewczyny miał erekcję. Uśmiechnął się. Dzięki nagraniom długo wykorzystywali dziewczynę, która normalnie nie miała ochoty na spotkanie z żadnym z nich. Wyniosła, pewna siebie, wygadana, atrakcyjna i efektowna, bogata z domu, przy każdej próbie kontaktu odpychała ich spojrzeniem. Po zwabieniu jej do mieszkania i kompromitujących nagraniach, zerżnęli ją kolejno, a potem jeszcze wzywali na kolejne spotkania. Zawsze mieli ją za darmo! Obsługiwała chłopaków według ich pomysłów. Była potulna, na spotkaniach chodziła na kolanach i błagała o zwrot filmów i zdjęć.

– Głupia cipa – Wojtek nie mógł nadziwić się naiwności dziewczyny, która była zależna od nich. Czasami jeszcze z niej korzystali. Skoro Marek nadal miał na nią ochotę. – No, ale Marek nie jest zbyt wybredny – Wojtek pokiwał głową. – Grubasek zawsze będzie miał kłopoty z dziewczynami.

Wojtka zdziwił jedynie wiek osób, których dotyczyło zlecenie. A teraz ekscytował się przede wszystkim pieniędzmi, które były do zarobienia i realizacją pomysłu. Zadzwonił więc do kolegów i umówił się, aby przedstawić szczegóły pomysłu. Przez telefon podał jedynie kilka ogólników. Żaden nie odmówił. Wojtek jeszcze raz przeanalizował wszystkie warunki i wskazówki, które otrzymał od zleceniodawcy. Pomijając zarobek, sprawa była zbyt poważna, żeby można było zawalić chociaż jeden szczegół planu. Wiedział wszystko, należało omówić zadania każdego z nich. Marek znowu okazał się niezbędny.

*

Halina spotkała Artura w centrum handlowym. Przywitali się, zamienili zdawkowe grzeczności, lekarz komplementował jej urodę i ubiór, a w końcu zaprosił na kawę do kawiarni w centrum. Normalnie nie zrobiłby tego, normalnie kobieta odmówiłaby mu, ale ona – tak twierdziła – była niezadowolona ze zmiany urlopowych planów męża i pojechała na zakupy. Stąd jej gorszy humor, tłumaczyła. Artur tylko w duchu śmiał się, że na zakupy założyła ażurową bluzkę, elegancki kostium z dużym dekoltem, wysokie szpilki. Obserwował ją chwilę wcześnie, więc wiedział, że nie weszła do żadnego sklepu, rozglądała się, ale nie interesowały jej nawet sklepowe wystawy, a w ręku trzymała jedynie torebkę. W ogóle wyglądała i zachowywała się, poruszała, jakby czekała na kogoś. W kawiarni starał się nie patrzeć w odważny dekolt kostiumu, z którego wystawały praktycznie całe piersi osłonięte jedynie ażurem bluzki. Przez to jeszcze bardziej zwracała na siebie uwagę mężczyzn, którzy akurat spojrzeli w jej kierunku.

– Świetny strój na zakupy – w myślach głośno rechotał, kiedy słuchał jej wyjaśnień.

Kobieta paplała coś o trudnościach z wyborem miejsca urlopu. Rzucała nazwami kurortów, które dla wielu były cenowo nieosiągalne. No, ale dzięki jej hałaśliwej narracji przynajmniej część siedzących w kawiarni zorientowała się, że nie ma do czynienia z przeciętną kobietą. Artur był zażenowany jej zachowaniem, ale świetnie bawił się kosztem ludzi, którzy na wszelkie sposoby potrafili pokazać jedynie swoje finanse. I w zasadzie był to ich jedyny albo główny temat rozmów. Gówno obchodziły go jej urojone kłopoty z wyborem kurortu! Cierpliwie czekał na chwilę, kiedy przekaże jej „tę” informację.  

Po kawie i rozmowie, którą nieco poprawił kobiecie humor, odprowadził ją do samochodu i przypomniał o telefonie. Nie mogła odmówić wywiadu i kilku zdjęć do miesięcznika dla pań. Znała ten tytuł. W sumie nie była zdziwiona i poczuła się mile dowartościowana. Jej mąż był bardzo znanym lekarzem, potrafił dbać o swoją popularność i kontakty, więc taki wywiad to jedynie kwestia czasu. Miał być pierwszym z dłuższej serii o żonach znanych postaci ze świata medycyny, biznesu, ekonomii i sztuki. Wybór redakcji padł na nią. Lekarz tylko uprzedził o decyzji redakcji, w której pracował jego kolega i spodziewanym telefonie. Obiecała zachować dyskrecję do chwili opublikowania wywiadu.

*

Joanna w pospiechu wracała do domu. Kupiła bieliznę na spotkanie i chciała jeszcze raz przymierzyć. Ładny kolor i fason, dość drogie, ale była pewna, że tata jej nie odmówi. Kupiła ze swojego, dość wysokiego kieszonkowego - inni tyle nie zarabiali nawet w ciągu miesiąca - ale liczyła, że ojciec zwróci jej pieniądze za dzisiejsze zakupy.

– Od czego ma się kochanego tatusia? W końcu mógłby więcej inwestować w jedynaczkę – uśmiechnęła się do swoich myśli. Szczerze kochała ojca, niezależnie od stanu jego zamożności, a on odwzajemniał się jak potrafił, chociaż nie był nadmiernie wylewny w okazywaniu uczuć wobec prawie dorosłej córki. Posiadania dowodu nie uznawał za jednoznaczny wyraz dorosłości.

Umówiona koleżanka, Beata, już niedługo miała być u niej. Fajna dziewczyna, może niezbyt atrakcyjna, kilka lat starsza od niej, ale o specyficznych potrzebach, które powodowały, że nie odczuwała różnicy wieku. Ba, dominowała nad nią, co Beata przyjmowała z wdzięcznością. Kierowanie koleżanką przychodziło Joasi z łatwością. Może dlatego łatwo dogadywały się i utrzymywały dość bliski kontakt. O potrzebach Beaty nie mówiły głośno, bo rozumiały się bez słów. Nie dzieliły się tą wiedzą z innymi. Kto miał wiedzieć, był już od dawna wtajemniczony.

Joanna była w niedoczasie. Nie miała zwyczaju spóźniać się. Lubiła panować nad sytuacją i mieć komfort decydowania o tym, w jaki sposób przebiega zaplanowany dzień. A tymczasem spieszyła się. Czekał ją wyjazd za miasto, więc wyprosiła od ojca samochód. W rezultacie on pojechał do pracy taksówką. Już dawno zdecydowała, że namówi ojca na zakup auta. Czekała na sprzyjającą sytuację, aby podjąć decydującą rozmowę. Nagminne pożyczanie samochodu, tak jak dzisiaj, również miało stworzyć odpowiedni klimat dla takiej rozmowy i skłonić ojca do kupna fajnego auta. Najchętniej mercedesa A 140. Bardzo jej się podobał i już wiedziała, że nie jest drogi. Ostatecznie jest pełnoletnia i nie ma ochoty tracić czasu na długie spacery z zakupami albo jazdę autobusem. Nie zależało jej na wysłuchiwaniu prymitywnych zaczepek niedomytych matołów zachwyconych jej urodą.

*

Początkowo pani Halina była zdziwiona, że wywiad ma odbyć się w kawiarni, a dziennikarz chce go nagrywać tylko na komórkę, ale uspokoiła się, kiedy usłyszała, że otrzyma „szczotkę” tekstu do akceptacji. Jej wątpliwości przygasły, kiedy dziennikarz poprosił o wystawienie rachunku na adres redakcji. Na kartce podał NIP i adres. Jednak Artur szybko zdecydował, że on zapłaci rachunek i zamówił dla obojga alkohol. Nie chciała pić, miała słabą głowę, ale nie wypadało odmówić. Lekarz obiecał odwieźć ją i dziennikarza po wywiadzie. Zdjęcia mieli zrobić u niej w domu i w ogrodzie. Atmosfera przy kawiarnianym stoliku była bardzo miła. Świetnie im się rozmawiało. Dawno nie brała udziału w tak miłym spotkaniu. Pan Artur był taki sympatyczny, a dziennikarz dostosował się do ich wesołego nastroju. Nawet miała ochotę ponownie spotkać się z nimi. Nakłaniana, z pewnymi oporami, wypiła drugi kieliszek koniaku. Później jeszcze dała się namówić na trzeci. A może i czwarty? W zasadzie nie była już tego pewna. Pamięta, że zjedli lody, a potem poszli do samochodu i razem jechali. Dziennikarz coś do niej mówił, ale nie była w stanie zapanować nad ogarniającą ją sennością.

*

W mieszkaniu wszystko już było przygotowane. Marek wcześniej wypróbował sprzęt, teraz tylko sprawdzał podłączenia i obraz na ekranie laptopa. Wojtek właśnie wynosił drabinę. Zbyszek schował śrubokręty, zadarł głowę i patrzył na sprzęt zainstalowany przy wiszącej lampie.

– A to skąd masz? – koniecznie chciał wiedzieć.

– Ojciec mi kupił – Marek tylko rzucił okiem na sufit. Zbyszek w milczeniu pokiwał głową.

Obiecano im, że też będą mogli uczestniczyć w części zabawy. Takie warunki bardzo im odpowiadały. Już wiedzieli, na co sobie mogą pozwolić. W końcu mieli pewne doświadczenie. O tym mężczyzna, który ich zatrudnił, też wiedział.

*

Kiedy Halina obudziła się, leżała na jakimś szerokim łożu, słyszała muzykę i widziała światła wirujące na suficie. Podniosła się i stwierdziła, że jest w samej bieliźnie. Dotarła do włącznika światła, przycisnęła go i obejrzała pokój. Nie był zbyt duży, jak na jej standardy, liczył ok. 30 m2. Za balkonowym oknem rozpościerał się widok na las. Drzwi były zamknięte i nigdzie nie było jej ubrania.

Usiadła na łożu, wzruszyła ramionami, wyprostowała nogę i poprawiła pończochę. W tym momencie usłyszała odgłos klucza przekręcanego w drzwiach. Drzwi otworzyły się i zobaczyła dwóch mężczyzn w maskach. Przygasili światło. Pojawił się trzeci. Coś trzymał w ręku, ale nie dostrzegała szczegółów. W milczeniu podeszli do niej. Maski potęgowały wrażenie zagrożenia. Była przestraszona i zdezorientowana, ale domyślała się, kto chce zabawić się jej kosztem albo z nią. Szczerze mówiąc, nie miała nic przeciwko temu. Jednak, ku jej zdumieniu, w sylwetkach trzech mężczyzn nie rozpoznała ani Artura, ani Mateusza. I to ją bardzo zaniepokoiło. Nie była już przestraszona tylko przerażona, ale jeszcze panowała nad emocjami. Mimo tego założyła nogę na nogę, spojrzała hardo w oczy mężczyzny, który zbliżył się:

– Czy wy zdajecie sobie sprawę, kim ja jestem? Kim jest mój mąż? – zapytała ostrym tonem.

Mężczyzna zamiast odpowiedzi poniósł rękę. Zaintrygowana, spojrzała w jej kierunku i dostrzegła jeszcze obłok gazu rozpylanego w kierunku jej twarzy. Próbowała coś powiedzieć, zaprotestować, ale chwilę potem zrobiło się czarno przed oczyma, wszystko zaczęło wirować, poczuła senność. Powieki stały się bardzo ciężkie i zamknęła oczy. Miała uczucie jakby nie panowała nad swoimi mięśniami, a mgła, która wdarła się pod przymknięte powieki, ogarnęła również jej myśli. Czuła jak leci w ciemną przepaść. Chwilę później bezwładnie upadła na łoże, na którym siedziała.

*

Najpierw usłyszała muzykę; dość głośną, rytmiczną, która ją rozbudziła. Nadal znajdowała się w tym samym pokoju. Panował w nim mrok. Kilka świeczek budowało nastrój. Straciła poczucie czasu. Czuła, że coś jest nie tak jak powinno. Próbowała wstać i wtedy od razu zrozumiała. Leżała na plecach, a szeroko rozrzucone ręce i nogi miała solidnie skrępowane taśmą z miękkiego materiału. Poczuła coś jeszcze. Ktoś lizał jej łechtaczkę! spojrzała w dół i zobaczyła zarys nagiego ciała. Szarpnęła więzami i wtedy dostrzegła, że nie ma na sobie ani stanika, ani stringów! Już zapomniała o przymusowej drzemce. Szybko przytomniała. Była rozbudzona i intensywnie myślała. Resztki zamroczenia ulotniły się. Ich miejsce zajął strach, który szybko wzmagał się. Było go widać w oczach, kiedy nerwowo rozglądała się po pomieszczeniu. Pieszczoty nie działały na nią. Anonimowy mężczyzna był innego zdania. Łoże z jej lewej strony ugięło się i ktoś przysuwał się do niej.

– Co się dzieje? Kim jesteś?! O co chodzi!?! – pytania wykrzykiwała coraz głośniej, zaniepokojona sytuacją, w której się znalazła. Głośna muzyka nie ułatwiała kontaktu. Naga postać przy jej ciele znieruchomiała i zaczęła językiem delikatnie pieścić jej sutek, pierś, pachę, szyję… Kobieta mimo to szarpała się. Krzyczała w proteście. Ten mężczyzna położył się z drugiej strony i długim pocałunkiem zamknął jej usta. Była tak zaskoczona, że przestała krzyczeć. Nawet nieśmiało oddała pocałunek. Nagi mężczyzna odsunął się, ułożył na boku i językiem delikatnie pieścił pierś. Jego sterczącego penisa poczuła na udzie. Wzdrygnęła się. Po chwili ponownie usłyszeli jej krzyk. Wrzask niknął jednak w głośnych dźwiękach rytmicznej, szybkiej muzyki instrumentalnej. Wytłumione ściany i wyposażenie pokoju skutecznie tonowały jej protest. Mężczyzna przesunął się wyżej, chwycił ją za głowę, unieruchomił, przywarł do ucha i wyszeptał:  

– Halinko, krzyk nic nie da. Jesteśmy na odludziu. Nikt ciebie nie usłyszy. Lepiej zrobisz, bawiąc się z nami. Przecież to lubisz. – Ostatnie zdanie zabrzmiało lubieżnie. Językiem polizał koniuszek jej ucha. – Bywalcy warszawskich hoteli wiedzą o tym. My również. I dlatego chcemy skorzystać z twoich uroków. Ciesz się razem z nami.   

Ta informacja wręcz zmroziła ją. Niczego tak nie bała się jak zdemaskowania przed mężem. To byłby koniec małżeństwa, koniec dostatniego, komfortowego życia na jego koszt i początek problemów z poszukiwaniem mieszkania i jakiejkolwiek pracy. O dotychczasowym statusie mogłaby zapomnieć raz na zawsze. Byłby dla niej nieosiągalny. A jednak ktoś ją musiał zauważyć i skojarzyć fakty! Bądź któryś z kochanków okazał się zbyt gadatliwy.

– W takiej sprawie zawsze można liczyć na kogoś ‘życzliwego’. Albo przypadek – skonstatowała z irytacją, która przeradzała się we wściekłość. I teraz jacyś faceci chcą ją jeszcze wykorzystać!

– Mężczyźni tutaj mają różne potrzeby, kobiety również – do jej ucha docierały wyjaśnienia wypowiadane namiętnym szeptem. – Słuchaj mężczyzn, spełniaj ich życzenia, baw się kobietami, a na pewno wyjdziesz stąd zadowolona. I zapewne zechcesz wrócić... A my chętnie znowu będziemy ciebie gościć.  

Mężczyzna ponownie bawił się jej piersią, kiedy poczuła, że zbliża się ktoś z jej prawej strony. Ktoś ustami i czymś jeszcze dotykał jej brzucha, kierując się ku piersiom. To ‘coś’, to były wąsy! Drażniły, ale było to nawet ekscytujące. Było coś jeszcze znajomego… Tak! Zapach męskich perfum! Znała ten zapach, lubiła go, ale nie potrafiła ich nikomu przypisać. Była zaintrygowana. A pieszczoty taakie intensywne i miłe...

– Bądź spokojna. Nam również zależy na dyskrecji. Mamy wspólnych znajomych – dodał uspokajająco. – A to niby porwanie tylko dodało smaczku twojej przygodzie. Korzystaj z tych chwil – usłyszała w drugim uchu.

Po tych słowach odprężyła się nieco. Poczuła trochę pewniej. Chyba ktoś ze znajomych zabawił się jej kosztem, zdenerwował, a teraz w tak oryginalny sposób chce zachęcić do seksu? Ktoś ze znajomych, który (którzy?) orientuje się w jej życiu prywatnym. Bardzo prywatnym. I zamierza pozostać dyskretnym. Oby...

– Skoro dotychczas ten „ktoś” nie przekazał niczego mężowi i nie próbuje mnie szantażować, więc może warto skorzystać z takiej okazji? – starała się racjonalnie wytłumaczyć zajście, którego była, chyba, główną postacią.

Intensywnie analizowała sytuację. I tak była bezbronna, a mężczyźni wydawali się zachowywać normalnie. Traktowali ją łagodnie, nie grozili, nie szarpali jej, nie próbowali zastraszać, poniżyć ani ośmieszyć. Nadzy, podnieceni byli już gotowi do rozpoczęcia seks-zabawy. Nie zamierzali wypuścić jej bez seksu. Wzięła głęboki oddech i po cichu wypuściła powietrze. Nadal odprężała się. Trudno, ot tak, w jednej chwili pozbyć się wątpliwości i strachu. Ciągle była zaskoczona dzisiejszymi wydarzeniami i całą otoczką, która zakończyła się jej przymusowym striptizem i przywiązaniem do łoża. Sądząc z konstrukcji, jego przeznaczenie było jednoznaczne.

– I to potężne lustro na suficie – spojrzała do góry. – Można mieć jeszcze jakieś wątpliwości?

Chyba była gotowa na seks z nieznajomymi. Zresztą, ci z portali randkowych też tacy byli. Właściwie i tak nie miała wyboru. Starała się postrzegać takie spotkanie jak seks w klubie swingersów. Co więcej mogła zrobić?

*

– Nooo, trzech facetów. Tak jeszcze nie miałam – myślała podekscytowana. Z dwoma bywała już parokrotnie. Podniecała ją aura tajemniczości. Skoro ktoś mówił do niej po imieniu, nie był brutalny, zachęcał do seksu... Powoli utwierdzała się w przekonaniu, że nie może stać się nic złego. Czwarty mężczyzna przerwał jej rozmyślania. Pochylił się, nie dotykając łoża, i całował ją; czynił to dość zaborczo i nieporadnie, ale zaskoczenie było tak duże, że nie zwracała uwagi na szczegóły. Podnieciły ją i dodały pewności siebie słowa mężczyzny, który podkreślał jej urodę. Jak prawie każda kobieta chętnie słuchała komplementów.

Teraz, odbierając ich delikatne pieszczoty, upewniała się, że jest pożądana. Już ich pieszczoty odbierała lepiej niż oferowane przez męża. Pod wpływem głaskania, lizania, dotyku, muskania, pocałunków, drapania odprężała się szybciej i niepostrzeżenie zaczynała podniecać się. Twardy penis, który dotknął jej uda potwierdzał ich słowa o jej atrakcyjności.

Tajemniczy kochankowie byli młodsi od męża i swoją potencją gwarantowali prawdziwy seks, którego jej ciągle brakowało w związku. Przymknęła oczy i skupiła się na pieszczotach. Więzy już nie przeszkadzały. Co prawda, wydatnie ograniczały jej swobodę, ale zaczęła odbierać to z jakąś perwersyjną satysfakcją. Była pożądana, czekał ją wyuzdany seks z młodymi mężczyznami, którzy traktowali ją z szacunkiem. Nieustające pieszczoty napędzały jej myśli i pożądanie. Czekała na więcej. Była pewna, że po wszystkim dowie się czegoś o „podchodach”, które zakończyły się na tym łożu.

– Jeżeli wszystko zakończy się w cywilizowany sposób, to będę miała nowych kandydatów do spotkań – myślała z nadzieją.

Cicho mruczała podniecona drapaniem szczeciny wokół łechtaczki. Właśnie któryś z mężczyzn uniósł jej lewe udo, wczołgał się pod nie i zaczął językiem pieścić jej odbyt. Opuszkami palców muskał wgłębienie pod kolanem. Zagryzła wargi. Jeszcze nie chciała krzyczeć.

– Niech się jeszcze postarają – uśmiechnęła się do swoich myśli.

Napięła mięśnie, a chwilę później wygięła naprężone ciało. Drugi język lizał obfite wargi i łechtaczkę. Zęby trzeciego z mężczyzn kąsały brodawkę lewej piersi. Jego ciepły oddech głaskał sutek. Dłonie zacisnęła w pięści.

– Jeszcze chwila i zacznę jęczeć jak suka w rui! – uradowana pomyślała o zaletach swoich kochanków. Było jej tak dobrze... Czekała aż pieszczotami doprowadzą ją do orgazmu.

*

Mężczyźni równocześnie odsunęli się od Haliny. Opadła na plecy i spojrzała w ich stronę, nic nie rozumiejąc. Patrzyli w głąb pokoju.

Nagi, szczupły, nieźle zbudowany mężczyzna wprowadził do pokoju nagą brunetkę. Włosy sięgały jej do ramion. Dziewczyna była pulchna, ubrana jedynie w czarne pończochy. Spory, lekko obwisły biust zwracał uwagę innych. imponował rozmiarami. Na szyi brunetka nosiła szeroką obrożę. Koniec smyczy trzymał mężczyzna. Mężczyzna pociągnął za smycz i ustawił dziewczynę na środku pokoju. On chyba kierował całą imprezą.

– Ta suka jest do naszej dyspozycji. Reaguje na imię Beata. Dość młoda, 22 lata, studiuje. Lubi dyscyplinę. dzisiaj wy możecie ją egzaminować w dowolny sposób – uśmiechnął się lekko. Spojrzał na dziewczynę, która z nieśmiałym wyrazem twarzy stała obok mężczyzny. Wydał je polecenie i posłusznie okręciła się. Potem wydał kolejne polecenie i brunetka stanęła w rozkroku, pochyliła się i palcami rozchyliła pochwę. Powtórzyła tę czynność parokrotnie, obracając się i prezentując swe wdzięki wszystkim widzom.

– W zasadzie można zrobić z nią wszystko – powiedział mężczyzna i wydał jej polecenie. Suka uklękła przed nim, szeroko rozstawiając kolana. On odwrócił się i wypiął tyłek. Wówczas suka wychyliła się, sięgnęła do jąder i zaczęła lizać je. Schylił się głębiej, napierając tyłkiem na jej twarz, sięgnął po pierś i zaczął ją ściskać. Wtedy Beata położyła dłonie na jego pośladkach, lekko rozchyliła je i językiem zaczęła pieścić odbyt swojego pana. Zgromadzeni docenili jej starania i po chwili nagrodzili ją oklaskami.

*

Patrzyła na tę zabawę z dziewczyną i nic nie rozumiała. Darmowy pokaz dla skrępowanej pani doktorowej? Nawet spodobał się. Ale po co pokaz, skoro jest przywiązana? Zawoalowana sugestia? Tymczasem jeden z mężczyzn przechylił kieliszek wina nad jej ustami i zdołała wypić kilka łyczków ze strumienia, który opadał na jej twarz. Później kontynuowali pocałunek i pieszczoty. Mimo niezrozumiałej sytuacji zapomniała się w nich. Zresztą miała pragnienie.

– Niespodzianka – usłyszała rozbawiony głos. Pocałunek dobiegł końca i ktoś zaczął manipulować przy jej głowie. Zanim zdążyła zapytać, coś wepchnięto w jej usta. Poczuła ucisk. Już wiedziała. Zakładali knebel.

Muzyka stała się głośniejsza. Przy tak nikłym świetle nie widziała rysów twarzy. Jakaś postać zbliżyła się do niej, pochyliła i nagle uderzyła ją w twarz. Zabolało! Długie włosy rzucały cień na twarz, ale... Nie było czasu na domysły. Kolejne uderzenie w twarz było równie bolesne. Zaczęła głośno protestować, ale z knebla wydobył się jedynie niewyraźny bełkot. Wszyscy byli rozbawieni i podnieceni. Po chwili postać ponownie uderzyła. Mocno! Potem postać pochyliła się, brutalnie oparła dłoń na twarzy Haliny, traktując ją jak podpórkę i siadła na niej. To była kobieta. Z dumą wyprostowała się, prezentując swoje ciało i odchyliła głowę. Włosy opadły na plecy. Jej twarz znalazła się w zasięgu światła. Uśmiechała się.

– Nie! Cholera! Nie!! To niemożliwe! Nie!! NIE!! – Halina była przerażona dokonanym odkryciem. Napięła wszystkie mięśnie, wręcz skamieniała, zapomniała o bólu i zatrwożonym wzrokiem patrzyła na postać dziewczyny.

Joanna! To była Joanna! Pasierbica! Naga! I wcale nie wstydziła się swojej nagości! Zachowywała się bardzo swobodnie. Znieruchomiała i z mściwym wyrazem twarzy wpatrywała się w oczy macochy. Napawała się swoją dominacją.

Halina szamotała się, próbując zrzucić znienawidzoną pasierbicę. Bezskutecznie. Znowu została uderzona w twarz. Siła uderzenia oszołomiła ją. Docierało do niej, że nie ma szansy. Kolejne uderzenie w twarz, na odlew. Poddała się. Znieruchomiała. Wiedziała, że przegrała.

*

Cdn.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach