Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





MW-Ibiza Rozdzial 45 Futro Venus

Budzę się, dalej wtulony w cztery młode, świeżo poznane dziewczyny. Podnoszę głowę i…

- Dziewczęta, musicie to zobaczyć!

Przecierają rozespane oczka, ziewają, wreszcie zauważają to, co ja. Na materacu obok nas śpi Maleńka ze swoim niedźwiedziem. On na wznak, głośno chrapie, brzuch i klatka piersiowa unoszą się mocno i rytmicznie w takt oddechu. Jedną rękę ma odrzuconą na bok, druga spoczywa na tyłku Ali, wielka jak bochen chleba przykrywa dokładnie oba szczuplutkie pośladki. Ala leży na olbrzymie, głowę ma pod jego brodą, wyciągniętymi nogami sięga ledwo za kolana. Próbuje wtulić się w niego, tak jak lubi we mnie, ale niedźwiedź jest za wielki, Ala ma tylko bezradnie rozrzucone ręce i nogi. No i unosi się na nim i opada w rytm oddechu olbrzyma. Dominującym elementem całości jest ta szorstka, włochata łapa na aksamitnie gładkim tyłeczku. Taka wisienka na torcie. Żeby było ciekawiej, nie są to ciemne paluchy rozczapierzone na białych, świeżo wyjętych z majtek pośladkach. Owszem, kontrast jest, lecz w drugą stronę – Björn najwyraźniej równie skutecznie obywa się bez słońca, jak Ala bez majtek. Już mu współczuję dzisiejszego plażowania.

*

Rozlega się znajomy chichot, to oczywiście Tania i Nadia. Wtórują im Nicole i Véronique, łapię się na tym że sam głupawo chichoczę, to musi być bardzo zaraźliwe!

Przepraszam dziewczęta na moment i biegnę po kamerę. Filmuję to dziwo ze wszystkich stron, robię zdjęcia.

- Ala się nie pogniewa za ten film?

- My cały czas filmujemy nasze figle, w domu wszędzie mam kamery.

- Tutaj też filmujecie?

- Nie dzisiaj, Staś chciał porozstawiać swój sprzęt ale mu zabroniłem, może później, jeśli wszyscy wyrażą zgodę.

- Wy tak zawsze? – Pyta Tania. – Nic o nas bez nas?

- Widzicie, dziewczęta, to, że tak się dobrze bawimy jest skutkiem bezwzględnego stosowania kilku prostych zasad. Przede wszystkim zero zasad…

- Hihihi…

- Znaczy – zero wstydu. Ale też zero przymusu, nikt nikogo do niczego nie zmusza.

- Bo i nie musi – wtrąca Tania. Wyprawiałam wczoraj rzeczy, o które wcześniej nigdy bym się nie podejrzewała, taki klimat…

- Dalej – zero prochów, zero alkoholu… No, z tym alkoholem to przesadziłem, jakiś drink, jakiś browarek, byle nie do upojenia. Czym innym się upajamy.

- Hihihi, znów się robię wilgotna, będziesz się mógł upajać do upojenia.

- Jest coś, czego nie robicie? – Interesuje się Véronique.

- Och, z pewnością wiele rzeczy. Któraś z dziewcząt stwierdziła kiedyś, że może z pieśnią na ustach wskoczyć na stół, kucnąć i nasrać mi do talerza z zupą a nie robi tego nie ze wstydu, po prostu jej to nie bawi. Nikogo z nas akurat nie bawi, więc tego nie robimy. Ale na przykład lubimy złoty deszczyk.

- Sikacie na siebie?

- Jeszcze jak! Ala lubi, jak jej sikać prosto w cipkę, gdy się masturbuje. Ja uwielbiam trzymać sikającą dziewczynę za cipkę właśnie.

- Szczery jesteś.

- No przecież mówiłem! – Szczerzę do nich zęby - szczerość to podstawa, z wami też jestem szczery.

- Siku mi się chce od tego gadania – mówi Tania

- Mnie też – dodaje Nicole. – To jak, chcesz?

Pewnie, że chcę. Ale…

- Ale może by tak Alę? Stary niedźwiedź mocno śpi…

- Że jak?

- Mamy taką przyśpiewkę: my się nie boimy, zaraz go oszczamy, jak się zbudzi, to nam wpierdoli.

Nicole robi wielkie oczy. - To naprawdę tak leci?

- No co ty, teraz to wymyśliłem. Nie sądzę, żeby nam wpierdolił, prędzej Alę wypierdoli. To ustawmy się w kółeczku, sikałyście kiedyś na stojąco?

- Do pisuaru w męskim, a co?

- Czuję się zawstydzony, głupie pytanie. Lejemy na trzy. Raz… dwa… i trzy!

Trzeba przyznać, że ciśnienie mają dziewczyny spore, omal nie przestrzeliwują. Maleńka budzi się momentalnie. Czując, co się dzieje nie otwiera oczu, wtula głowę w rude futro porastające niedźwiedzi tors, osłania dłońmi.

- Wy paskudy! Tylko mu do buzi nie nasikajcie!

Usta omijamy. Przecież śpi (wciąż śpi!) z otwartymi ustami. Tego mógłby nam nie wybaczyć.

- Stary niedźwiedź mocno śpi – podśpiewuję sobie, celując między rozwarte uda Ali. Trochę mi przeszkadza wielka futrzasta kula z wysterczoną z niej paróweczką, więc Björnowi też się dostaje.

Ciśnienie nam spada, strzepuję ostatnie krople na materac, i tak jest skąpany w moczu, już mu nic nie pomoże.

- Skończyliście? – Ala unosi głowę, złazi ze śpiącego w najlepsze olbrzyma.

 - Coś ty mu takiego zrobiła, że taki zmęczony?

- Nic takiego, po prostu musiał mnie cały czas pieprzyć i lizać pierożka i tyłek na zmianę. Postawiłam tylko jeden warunek. Nie wolno mu się położyć ani nawet usiąść.

- Obrabiał cię cały czas na stojąco?!

- Dokładnie! I dosłownie! Co on się mnie naobracał! Teraz cipkę poliż, teraz dupcię poliż, teraz possij cycka, teraz trzymaj mnie do góry nogami a ja wezmę do buzi, a jak sięgniesz to możesz mnie lizać… i tak w kółko, aż go zmogłam.

- Naprawdę jesteście parą? – Pyta mnie i Alę zszokowana Tania.

- Oczywiście, a co?

- Bo tak mu opowiadasz ze szczegółami, jak się pieprzyłaś z kim innym.

- Nie mówił wam, że szczerość to podstawa? Poza tym nie powiedziałam, że się z nim pieprzyłam.

- Nie pieprzyłaś? Jakoś nie mogę uwierzyć – wtrącam.

Ala się śmieje – pieprzyłam, ale nie doszłam…

- Tym bardziej nie wierzę! Zawsze dochodzisz tak szybko…

- Do końca nie doszłam. Wciąż mi przerywacie, nie dajecie dojść! Wiele razy doszłam. Na jego palcu, języku i członku też. Trzeba było patrzeć.

- Gdzie indziej patrzyłem…

Tania rozchyla uda, żeby pokazać Ali, gdzie patrzyłem. I Nadia, i Nicole, i Véronique… Cztery cipki, a każda inna.

- Mam nadzieję, że mi wstydu nie przyniosłeś i nie tylko patrzyłeś.

- Hihihi… Spoko, twój chłopak jest bardzo… kreatywny. Dał radę.

- Musicie mi później opowiedzieć ze szczegółami.

- Jesteście niesamowici – nie wytrzymuje Nadia. - Naprawdę! Co innego usłyszeć taką gadkę a co innego przekonać się na własne oczy.

- To jeszcze ostateczny test: kto się lepiej bzyka, ja, czy twoja dziewczyna? – Pyta mnie Nicole. I nagle wszystkie pięć dziewcząt wpatruje się we mnie. Ja się tylko śmieję.

- I tak bym jej powiedział.

- Maleńka, trzymaj się Nicole, to prawdziwa artystka, co ona zrobiła z moim penisem… Jeśli cię nauczy, będę zachwycony.

Teraz zwracam się do Nicole.

- Lepiej się pieprzysz od Maleńkiej, ale ona się szybko uczy więc uważaj.

- Rozdziewiczył mnie niespełna rok temu i od razu wyruchał. Jaki ja miałam orgazm… I wcale nie jestem zazdrosna, bo to mnie kocha.

- To prawda, Maleńka, kocham cię!

- I tak za pierwszym razem miałaś orgazm?

- Rzadko, bo rzadko, ale się zdarza.

Nicole, ostatecznie przekonana, bierze Maleńką za rękę.

To chodź mała, poszukamy jakichś świeżych penisów, najszybciej się nauczysz na przykładzie! I właściwie ile masz lat, rzeczywiście maleńka jesteś.

- Niedługo kończę piętnaście!

Maleńka trochę naciąga, to dopiero w sierpniu. I to pod koniec.

Wszystkim dziewczętom opadają szczęki i trwają w tym zwisie.

Wreszcie Nicole odzyskuje głos.

- To jak cię pozbawił dziewictwa, to miałaś…

- Czternaście. I nie pozbawił, tylko uwolnił, sama do niego przyszłam i prosiłam. I to był najszczęśliwszy dzień mojego życia! Same możecie zobaczyć, zawsze wożę ze sobą to nagranie. I ciągnie nas do sali projekcyjnej, Nauki Nicole muszą trochę poczekać. Dziewczęta z zapartym tchem, a ja z niekłamaną przyjemnością, oglądamy na wielkim ekranie, jak pozbawiam, pardon, uwalniam Maleńką od dziewictwa. Film jest zmontowany, najpierw poranne lizanie z dogranym moim komentarzem, co robię jej cipce. Orgazm Ali robi wrażenie. Później co smakowitsze urywki z całego dnia, na koniec scena rozdziewiczania nad basenem. To rozgrzewa dziewczęta.

- Cipka mnie swędzi!  - Zaradzam palcem.

Ledwo film się kończy, Nicole ponownie łapie Alę za rękę.

- Kutas mi potrzebny na gwałt, tobie pewnie też, biegiem!

I już ich nie ma. Tania jeszcze kręci głową.

- Ale czternastka?

- A Ile ty miałaś lat?

Tania doskonale wie, o co chodzi.

- Czternaście. Sama się rozdziewiczyłam, marchewką. Ale pierwszy raz się pieprzyłam rok później, jak już mi się znudziło to brandzlowanie po kryjomu.

- Niewielka różnica.

- W tym wieku? Ogromna! – Nie zgadza się ze mną Tania – a jeszcze Ala taka drobna…

- Nadrabia wnętrzem, jest nad wiek rozwinięta emocjonalnie.

- I naprawdę ją kochasz? Nie, przepraszam, cofam to pytanie, wierzę ci. I Tania przytula się do mnie mocno.

- Sama bym się w tobie zakochała, ale już wiem, że to beznadziejna sprawa – nagle uśmiecha się szelmowsko – to się chociaż pociupciajmy, tak tylko we dwoje. I patrzy znacząco na Nadię.

- Niech już będzie moja strata – mówi Nadia – idę, może znajdę coś godnego mojej cipki i wystarczająco sztywnego.

- To my z tobą!

*

Rozochocone Nicole i Véronique zabierają się z Nadią a ja zabieram Tanię na dach hotelu. Antonio pokazał mi onegdaj swoją miejscówkę, gdzie spokojnie może posuwać liczne, chętne turystki. To nadbudowa szybu windy, sześcian o boku około trzech metrów wystający o tyleż ponad dach. Antonio zaopatrzył go w wielki materac i zadaszenie chroniące od słońca, nie ma żadnych barierek czy poręczy, co powoduje pewien dreszczyk emocji a zarazem daje nieskończony, dookolny widok na całą wyspę, morze wokół i sąsiednią Ibizę, jesteśmy w najwyższym punkcie wyspy. Bezpośrednie otoczenie hotelu przesłania krawędź dachu, lecz w oddali widać nieliczne jeszcze z powodu wczesnej pory ludzkie sylwetki, przeważnie nagie. Dostrzegamy też parę kopulującą nieopodal na plaży, to nas dodatkowo rozpala. Biorę Tanię na stojąco, widać nas dokładnie z całej wyspy, ale o to właśnie chodzi, pieprzyć ich wszystkich, niech sobie patrzą. Kopulanci na plaży właśnie kończą, zauważają nas i machają, zupełnie nieskrępowani. Odpowiadamy tym samym.

-  Może, jak skończymy, pójdziemy do nich?

- Pewnie, że pójdziemy, miejmy nadzieję, że jeszcze tam będą.

- Opowiedz mi nieco o sobie – proszę – pozujesz na jebliwą suczkę, jak jest naprawdę?

Tania chichocze ale zaraz poważnieje.

- Jak ty to robisz? Mówisz mi takie rzeczy, wiesz, że się nie obrażę a ja właściwie powinnam się obrazić na takie slłowa. A tylko mnie rozbawiłeś. Już wiem, po prostu widzisz mnie taką, jak jestem naprawdę. Rozszyfrowałeś mnie. Wiesz, ze nie jestem doświadczoną jebliwą suczką, więc twoje słowa nie mogą mnie dotknąć. Brawo!

Bo widzisz, tak naprawdę, to jestem mocno niedoświadczona i czegoś takiego - rozgląda się wokół - nigdy nie przeżyłam. Wczoraj w nocy byłam przerażona własnym postępowaniem, własną odwagą a zarazem miałam straszną chcicę. Obudziłeś we mnie drugą naturę. Roześmiałem się.

- Nawet nie wiesz, od ilu dziewcząt słyszałem takie szczere wyznanie.

- Bo dobry jesteś i masz podejście do dziewcząt, już mnie nie dziwi, że przygruchałeś sobie taki haaaaaaaa… W tym momencie Tania ostatecznie dochodzi, bo rżnąłem ją mocno podczas całej tej rozmowy. No i obecność gapiącej się na nas pary na plaży, dodatkowo nas podnieca. Krzyczę głośno, gdy się spuszczam, nie muszę sobie żałować. Potem postanawiam nie być gorszy od Niedźwiedzia Ali. Obracam ostrożnie Tanię, aż opiera uda na moich ramionach, teraz mam jej cipkę pod nosem, a ona, wisząc głową w dół, piękny widok na świeżo z tej cipki wyjętego kutasa. Czuję, że go zasysa, sam wgryzam się w soczystą piczkę. Z plaży dobiegają przytłumione odległością oklaski – tamta para nadal nas obserwuje. Ostrożnie stawiam Tanię na nogi, biorę za rękę. Zbiegamy po schodach.

- Żeby tylko gdzieś nie odeszli…

Zatrzaskujemy za sobą bramkę. Później będziemy się martwić. Trzymając się za ręce, zbliżamy się do obcej pary, nagiej tak, jak i my. Opis chłopaka sobie daruję, no może poza imponującą nawet w zwisie pytą. Za to dziewczyna… Bardzo szczupła, długie nogi, wąski, napuszony blond boberek, jeszcze, hehe, ze śladami spermy, jeszcze nie posprzątane… Wygląda to zdecydowanie wyuzdanie. Brzuszek pokryty delikatnym meszkiem jasnych włosków. Niewielkie idealne półkule piersi odcinają się wyraźnie od tułowia, ich sterczące różowe sutki patrzą wprost na mnie. Dodajmy do tego uroczą, pociągłą buzię, migdałowego kształtu oczy i burzę długich, swobodnie się wijących włosów – Wenus Boticellego!  Tylko nieporównanie zgrabniejsza.

- Nie przeszkadzamy?

 - Skądże, już skończyliśmy, właściwie, to nawet pomogliście nam zwiększyć nasze… hm… doznania.

- Wy nam też! Zanim zaczęliśmy, obserwowaliśmy z dachu wasze figle.

- Dobry byłeś, tam, na dachu – chłopak ściska mi rękę – Sigismund jestem, ale wołają mnie Muniek. To o polsku – wyjaśnia.

Ja pierdolę! Polacy!

- Cześć Muniek, jestem Maciek – mówię już po polsku

- Ja pierdolę! Polacy! – wyrywa mu się.

- Jego dziewczyna się śmieje – chciałbyś! Najpierw musisz odpocząć.

- Joanna, ale mówią na mnie Jo - uścisk ręki. Mam nadzieję, że wkrótce inaczej się przywitamy, para wygląda mi na otwartą na propozycje. Teraz, łamanym polskim, przedstawia się Tania.

- Ukrainka? – Muniek popatruje na mnie ciekawie.

- Nic z tych rzeczy, żaden wyjazd sponsorowany – oświadczam.

Tania potakuje.

- Ale parą też nie jesteśmy, po prostu lubimy się pieprzyć, wprost nadzialiśmy się na siebie wczoraj w dość szczególnych okolicznościach.

- I nadziewa cię do tej pory? – Śmieje się Jo – myśmy się też niedawno spiknęli, na dyskotece, tu, na Ibizie.

- A my przed dyskoteką!

- I mieszkacie w tym hotelu? Podobno jest chwilowo zamknięty.

- Nie dla nas. Jest zamknięty właśnie z naszego powodu. I naszych przyjaciół.

- Specjalnie dla was zamknęli? No co ty!

- I co takiego tam robicie, jeśli to nie tajemnica – dopytują zaintrygowani.

- Żadna tajemnica, zresztą widzieliście!

- Pieprzysz! – Mówią to prawie jednocześnie. – Tak wszyscy ze wszystkimi?

- Nie wierzycie, to chodźcie.

*

- Na moje uporczywe walenie do bramy w końcu ktoś podchodzi

i głosem Antonia mówi, że zamknięte z powodu nieczynne.

- Otwieraj Antonio, to ja z Tanią, byliśmy na małym spacerze.

- Trzeba było wziąć klucz

- To był impuls. Zresztą, gdzie bym go wsadził. Goły jestem.

- W szparę!

- Świntuch! – chichocze Tania.

- W tę szparę – Antonio wsuwa klucz w szczelinę w murze. – zapamiętaj sobie na zaś.

I patrzy zaskoczony na obcych.

- Mamy nowych znajomych.

- Ty to masz łatwość nawiązywania kontaktów, te kilkanaście dziewcząt wczoraj…

- Tym razem zawdzięczam to twojej miejscówce, zabawialiśmy się na dachu a oni na plaży i rajcowaliśmy się nawzajem. No i Tania stwierdziła, że chce ich poznać.

Muniek i Jo przysłuchują się ciekawie naszej swobodnej rozmowie.

- Wytrzymacie więcej? Kiwają głowami

- I zainteresowała nas ta historia o kilkunastu dziewczętach.

*

 Po krótkiej chwili zupełnie już zszokowani stoją pośrodku wielkiego pobojowiska Większość śpi, gdzieniegdzie tylko kiwa się jakaś dupka bądź czyjaś głowa spoczywa aktywnie pomiędzy czyimiś udami. Mijają nas DajDaj, dziwnie żwawe, przysiadają na poręczy parę kroków od nas i szczają do brodzika. Pod nieodległym natryskiem Suki Yuki myją się wraz z dwoma nieznanymi mi chłopakami. Ostatecznie Jo i Muńka dobija Maleńka, skacze na mnie jak zwykle, obejmuje rękoma i nogami i całuje po czym zeskakuje i wita się ze mną w nasz tradycyjny sposób. Łypie przy tym na chłopaka, ta imponująca pyta, co prawda dalej jest w zwisie, ale wyraźnie nabrzmiała ze względu na okoliczności.

- Coś nie w formie jesteś – mówi, ściskając mi sakiewkę.

- Dopiero co skończyliśmy z Tanią – odpowiadam, ściskając pierożka.

- A ja ci chciałam pokazać, czego nauczyła mnie Nicole, już całkiem dobrze mi idzie, ćwiczyłam na paru drążkach i na ostatnim to już się prawie wcale nie ruszałam, a się prawie spuścił!

- Będziesz musiała trochę poczekać. A tymczasem przedstawię ci nowych znajomych.

- To Maleńka, moja dziewczyna.

Ala bez wahania łapie Muńka za jajeczka. I czeka. Jedyną reakcją, jest

reakcja pyty – by sięgnąć jąder, Ala odsuwa ją bezceremonialnie. Teraz, wsparta o dziewczęcy nadgarstek, nabrzmiewa jakby szybciej i tężejąc przesuwa się wzdłuż przedramienia Ali. Imponujące! Maleńka nie może oderwać wzroku. Wreszcie odzyskuje rezon.

- No, przywitaj się!

Milczę, ciekaw dalszego ciągu.

- Chyba powinieneś jej uścisnąć cipkę – podpowiada Jo.

- Jeszcze ci nikt nie powiedział – domyśla się wreszcie Ala.  - No, łap się.

Grześ, przejęty i wciąż oniemiały łapie w końcu Alę za Pana Pękniętego Kasztanka. Chyba mu się podoba takie przywitanie, bo pyta mu się unosi, prostuje i układa na przedramieniu Ali.

- Ile to ma!?

Chłopak się śmieje, ale widać, że dumny jest ze swego sprzętu.

- W centymetrach, czy w calach?

- Maciek spójrz! Sięga mi do zgięcia łokcia!

No, prawie… Właściwie to dużo brakuje. Czyżby przemawiała przeze mnie zazdrość? Wracam wzrokiem, oraz sięgam ręką do obspermionego futerka Jo. Witam się z nim, witam się z nią. Długo się witam.

- Dłoń mi się przykleiła – tłumaczę.

Jo chichocze, zaraza się rozprzestrzenia.

- Nigdy czegoś takiego nie widziałam. No i…

- No i widzę… czuję, że się spodobało.

- Ale teraz muszę się wysikać.

Odklejam dłoń, a Jo przysiada na barierce i szcza prosto do brodzika.

- Długo tu będziecie? – Pyta, podczas, gdy płynie z niej struga gorącego moczu.

- Do następnej niedzieli rano.

- My też planujemy zostać tydzień. I potrząsa tyłeczkiem, by strząsnąć ostatnie kropelki z futerka.

- Chcecie, to możecie tu zostać przez ten tydzień.

- Chętnie, tylko…ile kosztuje doba, bo wiesz…Waha się, wypinając cipkę pod natryskiem

- Za darmo oczywiście, mamy u Antonia limit na sto osób, mocno niewykorzystany.

- Co ty na to, Muniek? – Pyta Jo, poklepując łono ręcznikiem

- Chłopak udaje, że się zastanawia.

- W pakiecie jest też darmowa podwózka do Warszawy – kuszę.  Samolotem, z krótką wizytą w Kopenhadze, albo kamperem, bezpośrednio do Warszawy, ale pewnie tydzień pojedziemy, za to po drodze… I zataczam spojrzeniem wymowny krąg

Teraz podmyte DajDaj oraz świeżo wymyte SukiYuki podchodzą się przywitać i to ostatecznie przekonuje Muńka. Jo jest już dawno sprzedana! Podchodzi właśnie do mnie, wysiusiana i podmyta. Patrzę na jej napuszone futerko, niedawne ślady spermy zniknęły.

- Podziwiasz moją fryzurkę?

- To też, podoba mi się takie uczesanie, ale teraz chodziło mi o coś innego.

Zaintrygowałem ją. Podchodzi jeszcze bliżej.

- To co z tą cipką?

- Jak do was podeszliśmy, byliście świeżo po kopulacji, tak, jak i my. No i miałaś tutaj - dotykam jej boberka tuż nad szparką - takie urocze ślady spermy. Ale właśnie ją zmyłaś – dodaję z żalem. Rozbawiam Jo.

- Może zrobiłam miejsce na następne?

- A Muniek? – Pytam pro forma.

- A Muniek sprzedany, twoje panny biorą go w tany.

Rzeczywiście, DajDaj poczuły świeżą krew i ciągną go gdzieś ze sobą. A i Niedźwiedź się właśnie obudził i z miejsca wyciąga łapska po Maleńką. Ala uśmiecha się do mnie przepraszająco.

- Idź, idź, nie będę sobie krzywdował.

Biorę Jo za rękę. Najwyższy czas, zaczyna budzić ogólne zainteresowanie, jeszcze mi ją ktoś ukradnie i puknie pierwszy.

- To weźmiesz mnie w końcu na ten dach? – Niecierpliwi się Jo.

- Tak, wezmę cię na tym dachu.

- Nie o to pytałam.

- O tym myślałaś.

- Trudno o tym nie myśleć w takim popieprzonym otoczeniu.

- Pieprzyłaś się kiedyś grupowo?

- Raz. Ale były nas dwie pary, nie taka armia.

- Na co dzień jest nas zdecydowanie mniej, tu zjechaliśmy się z całego świata, no i jeszcze doszli goście zaproszeni na imprezie w Amnestii.

- To wyście urządzali tę zamkniętą imprezę! To jakie było hasło?

- Staś – mówi Staś, który właśnie nadchodzi.

- Jo, przedstawiam ci Stasia, pomysłodawcę i organizatora tej imprezy.

- Staś jednak nie reaguje, zapatrzony w Jo. W końcu trącam go w bok.

- Co za ciało, muszę ją mieć! – To jedyna reakcja. I dalej się gapi.

Ta odzywka Stasia wydaje się przekraczać granice tolerancji Jo, więc szybko wyjaśniam.

- On to mówi w sensie czysto zawodowym, jest dość znanym fotografem. Robi rozebrane zdjęcia dziewcząt dla znanych portali. W druku to też się ukazuje. Soft erotyka. I pewnie już cię widzi na kolejnej okładce. Jak ochłonie, to cię przeprosi a potem na kolanach będzie błagał, żebyś została jego modelką.

Staś ochłonął i zaczął się jąkać.

- Ja… to znaczy…w innym sensie to powiedziałem, ale… miałaś prawo źle zrozumieć, nie możesz mi tego zrobić, takie ciało ukrywać przed światem to grzech. W końcu Staś pada na kolana przed Jo i gada wprost do jej cipki.

- Błagam, zostań moja modelką! -Zgodzisz się na sesję zdjęciową? Proszę!

- A kiedy i gdzie?

- Choćby zaraz! Tu i teraz.

- Niemożliwe, teraz mam sesję z twoim przyjacielem. Ale później…

- To ja biegnę przygotować sprzęt.

- Spokojnie Stasiu, trochę nam zejdzie, a na jutro masz przygotować pokaz. No, nie sam, ale głównym organizatorem jesteś.

- Chłopie, genialny jesteś, to na tym pokazie sesję zrobimy, w towarzystwie dziewcząt, to będzie przebój.

- Mam jeszcze jeden pomysł, popatrz Stasiu okiem fotografa na to pobojowisko wokół i wyobraź sobie Jo stojącą samotnie pośród tego wszystkiego niczym Wenus Boticellego i dzierżącą wysoko sztandar własnej cnoty.

Jo nie wytrzymuje i ryczy niepowstrzymanym śmiechem.

- Chodź już wreszcie, czas nieco przetrzepać ten mocno dziurawy sztandar!

Zostawiamy Stasia sam na sam z tym moim pomysłem, idziemy na dach. Po drodze klaruję Jo:

- Staś jest naprawdę uznanym fotografem, obiło ci się może o uszy nazwisko… To właśnie on.

- Pieprzysz! Pewnie, ze słyszałam, mój poprzedni chłopak zachwycał się jego zdjęciami…To przez Stasia z nim zerwałam!

- Jak to?

- No tak się zachwycał jego zdjęciami, że się na nie spuszczał. Przyłapałam go na tym!

- Spuszczał się na jakieś zdjęcia, mogąc spuszczać się tutaj? Gładzę futro Venus – chory człowiek!

- Już choćby z tego powodu się zdecydowałam, zgodzę się na tą sesję, jak zdjęcia się ukażą, kupię to pismo i dam mojemu byłemu, żeby mógł się spuszczać na swój raj utracony!

- Staś podeśle ci parę egzemplarzy prosto z drukarni wraz z zaproszeniem na następną sesję. Jak już raz wpadniesz w jego łapy, skutecznie zdezorganizuje ci życie. Zwiedzisz świat.

- No co ty!

- Sama zobaczysz, to inny świat, jak Staś zapragnie zrobić ci zdjęcia na Karaibach albo Hawajach, to po prostu tam lecicie i pstryk, pstryk…

- Hej, ty mnie tu zagadujesz, zamiast prowadzić na ten dach, nie podobam ci się, czy co? - Ocknęła się Jo.

Idziemy więc.

*

- Więc to stąd nas podglądaliście z Tanią.

- Podgląda się z ukrycia.

- No tak, tu trudno się ukryć.

- Za to sympatycznie się kochać, ten wiaterek przyjemnie chłodzi

- A spojrzenia wszystkich wokół rozgrzewają.

Stoimy na tej budce, Jo wystawia futerko do wiatru, później klęka...

Jej języczek zawija się wokół moich jąder, sunie przytulony do penisa, łaskocze wiązadełko. Jej usta nasuwają się na mnie, wargi zaciskają na główce kutasa, czuje łaskotanie motylich skrzydełek na samym czubku Usta się zsuwają, języczek podejmuje wędrówkę ku jajeczkom. Znów oplata je miłośnie. Na chwilę cała moszna ginie w jej ustach, języczek wibruje szaleńczo na moich jajkach. Teraz Jo sięga językiem głęboko pod mosznę, aż do odbytu, liże mi tyłek, przejeżdża szeroko po moim ogolonym worze i znów sunie spodem penisa ku jego czubkowi nie zapominając o najczulszym miejscu u podstawy główki. Do akcji znów wkraczają jej wargi. Jo mnie w ogóle nie ssie, tylko delikatnie liże, mój penis nie ocieka jej śliną, nie zanurza się w jej buzi głęboko jak w pochwie a jednak Jo dostarcza mi niesamowitej rozkoszy. Teraz zadzierając wzrok i patrząc mi w oczy znów zaciska wargi na główce mojego kutasa, tańczy języczkiem po jego czubku, wreszcie zsuwa się z niego, z szeroko otwartymi ustami pieści języczkiem to moje najczulsze miejsce, pierwszy raz dotyka mnie ręką, przytrzymuje mi penisa na miejscu. Strzelam spermą głęboko w te usta, chyba w migdałki. Jo, nie przestając pracować językiem, wodzi zaciśniętą mocno dłonią po moim penisie doprowadzając do kolejnych spazmów, coraz to krótsze smugi spermy lądują na jej języku. Pusty jestem. Jo wstaje, dalej patrząc mi w oczy zbiera dłonią spermę z języka i wciera sobie w srom. Część pozostawia na boberku. Przełyka to, co wylądowało na migdałkach. Kładzie mi dłonie  na ramionach, lekko naciska. Klęczę, przed oczyma mam jej futerko.

- Tak jest dobrze?

Spoglądam na bobra utytłanego w moim nasieniu.

- Rewelacyjnie!

Zanurzam język w jej cipie... Teraz ona musi znosić natarczywe spojrzenia coraz liczniejszych naturystów płci obojga kręcących się wokół hotelu. I machać do szczęśliwców z lornetkami. No chyba, że ma zamknięte oczy. Ale to do Jo niepodobne. Na tyle ją już poznałem. Czas poznać się jak najbliżej. I zanurzam język głębiej.

Ale delikatnie, też się muszę wykazać. Jo w końcu sprawia radochę, zwłaszcza właścicielom lornetek. Przytrzymuję ją mocno za pośladki, więc tylko wije się bezsilnie na moim języku. Biorę teraz do ust cały jej srom, zasysam wszystko co z niego obficie płynie, wygarniam z cipki językiem. Jo pręży się, wygina w łuk, wpycha mi nabrzmiałego pieroga w usta, krzyczy z rozkoszy. Słyszę oklaski, również, o dziwo, całkiem z bliska. Wreszcie odrywam usta od rozkosznej szparki Jo, teraz widzę coś więcej, niż jej skołtunionego boberka. Coś więcej oznacza konkretnie Alę, Nicole, Tanię, Julkę, Lolę, Kaśkę, Majkę, Dorkę… Długo by wymieniać. Kilkanaście dziewcząt obsiadło nas kółeczkiem, nawet nie wiem, kiedy.

- Sprawdzamy jak się zabawiasz z nową panienką

- Mnie też tak wyliż!

- Najpierw musisz mi tak obciągnąć, jak Jo.

- Tego nie widziałyśmy, Jo, Możesz powtórzyć?

- Ja mogę, on nie może – Jo bawi się moim przywiędłym przyrodzeniem. Maleńka wygina usta w podkówkę.

- I znów ci nie pokażę, czego mnie Nicole nauczyła!

Kończy się na tym, że solennie i przy świadkach obiecuję Ali, że dziś zawiążę sobie na supełek, i jutro będę do jej dyspozycji.

- Biedny Maciuś! Dziś musi się obejść smakiem!

- Smakiem naszych cipek!

Jęknąłem w duchu, już wiem czym to się skończy. I rzeczywiście. Pierwszą cipkę podsuwa Jo. Rozchyla płatki waginy, kusi różowym wnętrzem.

- Wstydu nie masz!

- A czego tu się wstydzić?

- I jeszcze miodzik wycieka! A tyle właśnie zlizałem.

Jo obraca się i pokazuje wszystkim chętnym sączącą się z rozchylonego wnętrza pochwy białawą strużkę

- Nie zrozumiałeś. Czego TU się wstydzić, tak daleko od domu?

- Czyli wystarczy cię wywieźć gdzieś daleko i można z tobą zrobić wszystko, co się zamarzy?

- Tak – odpowiada po prostu. – A teraz przestań tyle gadać i liż!




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Maciej Wijejski

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach