Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Majtki biznes

 Wszystko zaczęło się od tego, że któregoś dnia, trening koszykówki został nagle odwołany.

Dowiedzieliśmy się o tym dopiero pod zamkniętymi drzwiami sali gimnastycznej. Rodzice zabierali dzieciaki z powrotem do domu.

Niektórzy, tak jak ja i mój kumpel z klasy, Artur, na treningi przyjeżdżali sami. Rowerami. Zamiast do domu, pojechaliśmy więc do Artura.

Jego rodziców nie było do czwartej, więc mieliśmy półtorej godziny luzu. Tego dnia Artur, przez wszystkich zwany "Wszą" - co wcale nie przeszkadzało jemu samemu - pokazał mi nowy świat.

Tego dnia, stałem się dorosły i rozpętałem piekło, z którego myślałem, że nie wydostanę się żywy.

Ale po kolei.

Rodzice Wszy pozwalali mu siedzieć całymi dniami przy kompie.

Ja też miałem komputer, ale Magda, to znaczy moja mama, nafaszerowała go wszystkimi możliwymi filtrami, blokującymi treści dla dorosłych. Magda jako informatyk wiedziała jak się do tego zabrać.

Wsza nie miał takich problemów.

Tego dnia, w zagraconym pokoju na poddaszu, Wsza otworzył mi drzwi piekieł.

Nie wiem jak musiałem wyglądać, siedzący przed jego monitorem, ale jak już wychodziłem, żeby wrócić do domu, mama Wszy, z którą mijałem się w drzwiach, zapytała czy nic mi nie jest. Byłem na pewno spocony, czerwony i w ciężkim szoku. Nie odpowiedziałem chyba nawet, tylko pędem śmignąłem do chaty. Rzuciłem rower, pobiegłem do łazienki i mimo, że nikogo w domu nie było, zamknąłem się na zasuwkę.

 

Nie musiałem nawet zamykać oczu, ale gdy to robiłem, gołe tyłki, cycki, cipy, nogi, i cały bigos nagich ciał, kłębił mi się wyraźnie pod powiekami. Dopadłem fiuta jak opętany. Nie skupiałem się na jakiejkolwiek fantazji, po prostu ledwie go dotknąłem, już było po wszystkim, a ku mojemu jeszcze większemu zdziwieniu i podnieceniu, pierwszy raz w życiu się spuściłem. Zaczęła się zabawa na poważnie. Musiałem natychmiast znaleźć coś, przy czym mógłbym powtórzyć ten wyczyn. Szybko w myślach, przeleciałem zbiór wszystkich sprośnych rzeczy, jakie mogłem znaleźć w domu. Nie było tego wiele. Kilka gazet Magdy z nie do końca ubranymi modelkami, które niby przypadkiem przechowywałem u siebie, czarno-biały komiks z jedną odważną sceną, no i mój najważniejszy skarb, zdobyczna blondyna z playboya, której wprawdzie poprzedni właściciel, długopisem, dorysował włosy na cipie, ale której cycki były moim świętym graalem.

Na wspomnienie super cycków, poczułem, że staje mi od nowa. Pobiegłem z rozpiętym rozporkiem do pokoju po "Lyndę" – Miss kwietnia.

Sam fakt latania po domu z fiutem na wierzchu był podniecający.

Z dorosłym fiutem do tego! Trochę mi zajęło wydobycie pomiętej kartki z rury poręczy łóżka. Magda sprzątała w moim pokoju jak inspektor policji, jej uwadze nie uchodziły nawet "obce" żołnierzyki, a konsekwencje za zakazane towary, jak scyzoryki, żyletki, zhandlowane zabawki, były zawsze poważne. O ewentualnej wpadce z Lyndą – Miss kwietnia, nie chciałem nawet myśleć.

Wydobyłem pomiętą już niestety kartkę i migiem wróciłem do łazienki. Lynda patrzyła na mnie swoimi niewinnymi, zielonymi oczyma, ściskając się za sutki. Przedstawiłem jej mojego fiuta i przeszliśmy do rękoczynów. Kartka ustawiona na brzegu wanny obsunęła się nagle i znikła za koszem na bieliznę. Musiałem wydostać ją czym prędzej i podjąć temat.

Wtedy w mojej głowie urodziła się ta perwersyjna myśl, przez którą o mało nie spuściłem się na miejscu.

Otworzyłem kosz i zajrzałem do środka.

Wydobyłem z niego jakiś podkoszulek, skarpetkę, coś jeszcze, i nagle zadrżałem.

Majtki Agaty, mojej starszej siostry.

Wyjąłem je jak saper powinien wyciągać materiał wybuchowy. Różowe kwiatki i koronkowa gumka, wpadły w moje ręce. Te majtki dotykały prawdziwej, owłosionej cipy. Nie raz widziałem, jak Agata paradowała w nich po domu. Często jej czarne włosy prześwitywały przez te, czy inne majtki.

Kiedyś mieliśmy wspólny pokój. Po wyjeździe ojca, Magda pozwoliła Agacie przenieść się do jego biura. Agata, jak na mój gust miała za duże dupsko, ale przynajmniej w zamian, miała też duże cycki. Nie raz zaglądałem jej w koszulkę, ale jej majtki w moich rękach były dla mnie szokującą nowością. Rozchyliłem je podniecony jak jeszcze nigdy w życiu. Były czyste. Prawie mnie to rozzłościło, po co wyrzucać do prania zupełnie czyste majtki?! Przewróciłem je na drugą stronę i przyglądałem im się, sam nie wiedząc dokładnie, co spodziewałem się na nich znaleźć. Może włos łonowy? To rozwaliłoby mnie na miejscu. Wreszcie doznałem olśnienia. Przytknąłem je sobie do twarzy. Ogarnęło mnie doznanie tak silne, że pociemniało mi w oczach. Zapach prawdziwej pizdy... Waliłem gruchę jak nienormalny. Doszedłem błyskawicznie, zapominając prawie o tym, że przecież zaraz się spuszczę. Dotarło to do mnie dopiero pod koniec, ledwie zdążyłem zakryć fiuta majtkami Agaty. To podnieciło mnie jeszcze bardziej.

Waliłem konia w różowe kwiatki i koronkową gumkę. Od czasu do czasu wciągając ich zapach. Waliłem tam, gdzie dotykała cipa. Waliłem i waliłem, aż doszedłem po raz kolejny. Opamiętałem się i uspokoiłem. Postanowiłem oficjalnie, że to będzie początek mojego nowego, wspaniałego procederu. To było odkrycie, które przerastało wszystko inne.

Zdjęcie Lyndy – Miss kwietnia, spłonęło za garażem, na smutnym stosiku, razem z modelikiem samolotu "fantom", tak przy okazji. Teraz miałem zupełnie inne, poważniejsze zabawki.

Na środowy trening przyjechałem piętnaście minut przed czasem.

Czekałem na Wszę. Dogadaliśmy się już w szkole. Zjawił się punktualnie. Na placu, przed salą nie było jeszcze nikogo. Zawinęliśmy się czym prędzej do niego.

Nie tracąc czasu, znów zagłębiliśmy się w internetowy raj. Wchłaniałem oczyma cudowne widoki gołych ciał, wielkich kutasów, cip, spermy strzelającej w usta rozdziawionych kobiet. Rzeczy niesamowite działy się na świecie związanym z seksem i wszystko to stawało przede mną otworem.

Kusiło mnie, żeby pójść do łazienki u Wszy i zwalić sobie na miejscu, ale była obawa, że się domyśli i będzie się nabijał.

Wytrzymałem. Do domu pędziłem co sił.

Już przed furtką coś mi się nie spodobało. Drzwi od garażu były otwarte, ktoś był w domu.

Wszedłem zły, ale i tak zdecydowany zamknąć się w łazience i zrobić co należy. Co mi się należy!

Agata kłóciła się z Magdą, były więc w domu obie. Z jakiej racji? Nie miałem pojęcia. Toczyła się jakaś gruba awantura, bo wrzeszczały, a odpowiadać Magdzie krzykiem oznaczało poważne wykroczenie i wojnę totalną. Na mój widok Agata zamknęła się nagle w pół słowa. Miała wystraszony wyraz twarzy, co zdziwiło mnie jeszcze bardziej. Magda wyszła z kuchni i popatrzyła zdziwiona.

- A ty co tak szybko?

Wtedy dopiero dotarło do mnie, że to ja przyjechałem wcześniej niż zwykle z treningu.

- Rozbolał mnie brzuch i wróciłem do domu - skłamałem prędko i sam ucieszyłem się z tego kłamstwa podwójnie, bo dawało mi ono pretekst, żeby zamknąć się w łazience na dłużej. Geniusz!

- Zaparzę ci herbaty. – Klimat wojny jakby zniknął i nigdy nie istniał. Magda była spokojna. Agata nie odzywała się nawet słowem, chociaż widziałem, że była mocno wzburzona i rzekłbym nawet - zszokowana. Wolałem się nie mieszać i nie dociekać. Może jest w ciąży, albo zaczęła palić papierosy i wpadła? Nie moja sprawa. Uwolniłem się z rąk Magdy, badających moje czoło i poczłapałem z "bolącym" brzuchem do łazienki na piętrze.

- Czoło masz rozpalone. Może to wirus?

- Jechałem na rowerze.

- To jak cię brzuch boli, to tak nie pędź.

- Musiałem się spieszyć - odpowiadałem już ze schodów, krzycząc.

- A to nie ma łazienek na sali?!

- Są, ale brudne!

- To lepiej narobić w spodnie?!

- Lepiej!

- Wróć tu potem, zmierzę ci temperaturę!

 

Zamknąłem się w łazience, dumny z własnej przebiegłości. Sam na sam z koszem na bieliznę, jak z moim osobistym źródłem sprośności.

 

Otworzyłem pokrywę, już tarmosząc fiuta w ręku i o mało nie padłem.

Majtki Agaty, w różowe kwiatki, z koronkową gumką, leżały na samym wierzchu.

Odechciało mi się wszystkiego tak nagle, że w ręku, w sekundę miałem zupełnie wiotkiego kutasa. Jak to się mogło stać?

Zabrałem je przecież ze sobą. Mój plan był taki, żeby użyć ich jeszcze w spokoju, a potem wypłukać, wysuszyć i podrzucić do kosza, jakby nigdy nic.

Włosy zjeżyły mi się na karku.

O zgrozo! Wracając wtedy z łazienki, szedłem do siebie do pokoju, ale po drodze, usiadłem, bo już zaczynał się Dragon Ball. Wsunąłem je w szparę w kanapie. Potem przyszła Magda, był obiad, lekcje, i zupełnie o nich zapomniałem! Teraz leżały na stercie brudnej bielizny, patrząc na mnie oskarżycielsko różowymi kwiatkami. Sprawdziłem, były całe pozlepiane i zaschnięte. Magda albo Agata znalazły je na pewno, ale co mogły pomyśleć? Dlaczego jeszcze mi się nie oberwało, dlaczego nikt mnie o nic nie oskarża i nie pyta? Byłem przerażony i zdziwiony.

Bałem się wyjść. Pomyślałem, że jeśli przesiedzę tu dostatecznie długo, obie zaraz będą musiały wyjść z domu. Magda na uczelnie, a Agata na basen.

Siedziałem na kiblu, wytężając mózg do granic możliwości, gdy nagle, zza drzwi usłyszałem głos mamy.

- Żyjesz tam?

- Żyję – wyjęczałem cierpiącym głosem, lepiej profilaktycznie udać chorego.

- Ja muszę jechać, herbatę masz już zimną, więc Agata zagrzeje ci w mikrofali, albo zrobi nową.

- A ona nie idzie na basen?

- Nie. Nigdzie nie idzie. Przez jakiś czas – dodała znanym mi, policyjnym tonem. - No to pa!

- Pa!

 

Nie zapytałem czemu Agata miała szlaban, ale byłem pewien, że miała. Jeśli nie mogła iść na pływanie, sprawa była poważna.

Posiedziałem jeszcze trochę w kiblu i wyszedłem. Nie miałem ochoty napatoczyć się na siostrę, więc czmychnąłem do swojego pokoju i położyłem się pod kocem. Chory.

Leżałem tak chyba z godzinę. Przestałem się nawet głowić, bo rozmyślania nie doprowadzały mnie do żadnych mądrych wniosków. Może po prostu kobiety stwierdziły, że mężczyznom należy się taka forma zabawy i że ich bielizna jest naturalną ofiarą dorastającego faceta. Może same czuły się teraz winne i milczały?

Jakoś nie do końca przekonywała mnie ta teoria, ale naprawdę nie potrafiłem wymyślić nic logicznego. Nagle z otępienia wyrwały mnie trzy krótkie dzwonki domofonu. To był sygnał od Agaty. Wołała mnie na dół.

Nie miałem zamiaru schodzić, ale nie chciałem też, żeby ona przyszła do mnie na górę. Wyszedłem więc na schody i krzyknąłem, że źle się czuję i że będę spał.

- Mama kazała ci wypić herbatę!

- Wiem, ale nie chce mi się pić!

- Potem będzie na mnie!

- Nie! Powiem jej, że mnie wołałaś, ale wolałem się położyć!

Nie odpowiedziała nic więcej. Zadzwoniła jej komórka i zaczęła z kimś rozmawiać, a zaczęła podniesionym głosem.

Zszedłem po cichu w samych skarpetach piętro niżej, nadstawiając uszu. Rozmawiała chyba ze Sławkiem, swoim chłopakiem.

- Zostawiłeś je wciśnięte w kanapę ty idioto! – krzyczała, ale starała się stłumić głos. Na te słowa, zamieniłem się w słuch.

- Tak, znalazła... Właśnie dostałam mega zjebkę i szlaban. Teraz mamy prze-bim-ba-ne. Zapomnij o czerwcu... Nie... Chyba sobie żartujesz... Co?!... Jak to masz je w domu?!... Może chciałeś, ale zostawiłeś je tutaj... Wyobraź sobie, że się nie spytałam, ty kretynie!... Co?!... Jaja sobie robisz?!... Jesteś pewny?!... Ale po co ci one?!... Co za zboczeniec!... Ale jak w takim razie... To bez sensu...

 

Rozmowa trwała, ale nie czekałem na jej koniec. Odwróciłem się i czym prędzej pobiegłem do łazienki na piętrze. Nie wiedziałem, co dokładnie powinienem był zrobić. Co robić, CO ROBIĆ?!

Pochwyciłem różowe kwiatuszki z koronkową gumką i pomknąłem do pokoju. Co potem? - Jeszcze nie wiedziałem. Ukryć, zniszczyć, zlikwidować. Przede wszystkim, wyprzeć się wszystkiego i tak aż do śmierci! Musiałem działać i musiałem działać szybko. Usłyszałem drzwi w łazience. Agata! Już ich szuka! Wcisnąłem je pod własną poduszkę i szybciutko, sam położyłem się na łóżko. Ledwie zdążyłem naciągnąć na siebie koc, a już otworzyły się drzwi pokoju.

- Leszczyk, śpisz?!

Nie spałem, ale pozostałem nieruchomy jak robak, który udaje nieżywego.

- Śpisz? – Zbliżając się, powtórzyła pytanie.

- Brzuch mnie boli – odpowiedziałem cierpiącym głosem, może trochę za cierpiącym, cholera.

- Byłeś przed chwilą w łazience?

- Nie, nie byłem.

- Byłeś – Jej głos zmroził mnie jak śnieg wrzucony za koszulę.

- Po co? – zapytałem się całkiem głupio, wciąż nieruchomy pod kocykiem.

- Nie wiem po co, może ty mi powiesz? - Szarpnęła kocem i zerwała go ze mnie jednym gestem.

- Co ty wyprawiasz, zostaw mnie w spokoju. – Patrzyłem na jej zmarszczone czoło, pięści na biodrach, oczy pełne nienawiści i starałem się przybrać jak najbardziej niewinną, zdziwioną i pokrzywdzoną minę. Miałem świadomość, że gram tutaj o własne życie. Bardzo przydałaby mi się technika znikania lub chociaż bariera energetyczna. Agata, większa ode mnie o ponad głowę i cięższa o chyba ze dwadzieścia kilo, mogła zmiażdżyć mnie jednym machnięciem. Nie prała mnie raczej, ale jak przychodziło co do czego, łatwo udowadniała, kto jest silniejszy.

- Po co byłeś w łazience?

- Nie byłem.

- Byłeś, słyszałam, jak trzasnąłeś drzwiami i zwiałeś na górę. Byłam już na schodach.

- Nie byłem, zostaw mnie - wyjęczałem, ale widziałem, że jej nie przekonuję. – Powiem mamie – spróbowałem.

- Ty smrodzie! Co powiesz mamie? Że kradniesz moje majtki z kosza?

Zatkało mnie. Nie byłem przygotowany na tego typu konfrontacje.

- I co z nimi robisz, ty mały zboku?! Powiesz też mamie co robisz z moimi majtkami?

- O co ci chodzi? – wyskomlałem całkiem wiarygodnie.

- Już ja wiem o co mi chodzi! – Była wściekła nie na żarty, czułem, że lada chwila może uczynić mi krzywdę. – I ty też wiesz o co mi chodzi, ty mały fiutku. Ty...!

Skuliłem się, bo się zamachnęła.

- Gdzie je masz?!

- Co gdzie mam?! Ja nic nie mam!

Skoczyła na mnie i klęknęła kolanami na udzie, do tego przycisnęła tak, że wtopiłem się prawie w materac. Kilka podskoków i już miałem dosyć fizycznych konfrontacji.

- Gdzie je masz, zboczeńcu?! Oddaj moje majtki, gówniarzu!

- Jakie majtki! Po co mi twoje zasrane majtki?!

- Ty jesteś zasrany, ty chudy... Osmarkańcu! – Do zgniatania doszły znacznie bardziej bolesne kuksańce w ramię, a za chwilę znów w udo.

- Będę miał siniaki!

- W dupie mam twoje siniaki, będziesz miał zaraz rozkwaszony pysk! – Już nie chodziło jej o odzyskanie majtek, lała mnie chyba z samej złości i nienawiści. Skuliłem się jak tylko mogłem najszczelniej i zakryłem twarz dłońmi. Niestety, złapała mnie za włosy, co było znakiem jej maksymalnej frustracji i furii. Dusiła do poduszki, ciągle na mnie podskakując. Musiałem się jakoś ratować, albo zginąć! Nagle zeskoczyła i gdy już myślałem, że się zmęczyła, albo po prostu zrozumiała, że mnie zabije. Poczułem jak łapie mnie za spodnie, koszulkę i ściąga z łóżka na podłogę. Trzasnąłem ciężko na dywanik.

- GDZIE MASZ MOJE MAJTKI! – wrzasnęła. W obliczu tego typu przemocy, postanowiłem nie odpowiadać.

  • Oddaj moje majtki ty wszarzu! Zboczony! – Bosą stopą stanęła mi na łydkę i ugniatała z uporem sadysty. Zaraz też dostałem cios piętą w udo i kopniaka. Przyjąłem taktykę jeża, zwijając się w kulkę, ale bez posiadania kolców, sprawdzała się ona połowicznie.

Tylko czekać, aż dostanę kopa w głowę albo w żebra. Właściwie prawie się z tego cieszyłem, bo dowody na pobicie miałem już raczej na sto procent, a jeśli do tego wyląduję w szpitalu, może Magda zlituje się nade mną i daruje całą sprawę z majtkami. Agata za to, trafi do więzienia i też nie będę musiał się z nią widywać. Trzeba to tylko przeżyć.

Nagle, bicie ustało. Usłyszałem za to głośny, przeciągły wdech oznaczający niepojętą trwogę i oburzenie, i zanim odważyłem się wyściubić oko - spodziewałem się bowiem fortelu w celu uderzenia mnie w twarz - domyśliłem się, że odnalazła się zguba.

- Ty śmierdzący gnoju! Zobacz co z nimi zrobiłeś! – Nie miałem zamiaru spoglądać. Udawałem nieprzytomnego, szczelnie przy tym zakrywając wszystkie newralgiczne miejsca.

- Zobacz co zrobiłeś z tymi majtkami! Ty zasrańcu! Jak sobie kupisz to będziesz sobie mógł robić co chcesz! Ty gnido śmierdząca!

Nadmiar złości i adrenaliny chyba pomieszał jej w głowie.

- ZOBACZ CO ZROBIŁEŚ Z MOIMI MAJTKAMI! Ty gówniarzu zasrany! – Znów stanęła mi na udzie. Bolało. Wytrzymałem i prawie się nie poruszyłem. Nie zareagowałem też na zaczepne kopniaki. Udawanie nieprzytomnego, nie wychodziło mi najlepiej, a ignorowanie bólu zdawało się wkurzać ją jeszcze bardziej.

Miałem nadzieję, że zaraz wreszcie zmęczy się, znudzi lub po prostu zadowoli i zostawi mnie w spokoju. Myliłem się.

Znalazła inną zabawę. Bosą stopę wsunęła mi w krocze i zgniotła jajka. Drgnąłem. Nie było mocnych. Wdarła się i miażdżyła wiercąc palcami. Zmuszony do obrony, złapałem ją za kostkę i wrzasnąłem. Starałem się chociaż trochę odciążyć nacisk ciężkiej nogi.

- Ty wymoczku zawszony! Zobacz co zrobiłeś z moimi majtkami! Gdzie je sobie wsadzałeś? Na fiuta? Ty zwyrodniały zboczeńcu!

Broniąc się obiema rękami, odsłoniłem oczy i ukradkiem spojrzałem jej w twarz. Była wściekła jak strzyga. Rozczochrane włosy otaczały jej oblicze, już nie czerwone tylko bordowe. Spotkała mój wzrok i zaatakowała.

- Ty mały, pojebany wysrańcu. Co ty sobie w ogóle wyobrażasz? Walisz konia w majtki własnej siostry?! Ty zboczeńcu! Czy ty jesteś normalny?!

Nie odpowiadałem, skuliłem się, korzystając z chwili, że jej stopa, wciąż spoczywająca na moich jajkach, przestała mnie ugniatać. Zakryłem znów twarz dłońmi niby przed ciosem, głównie jednak ze wstydu.

- Wiesz, że to jest nienormalne, TY ZBOCZEŃCU?!

Potakiwałem, ukryty w dłoniach. Czułem, że jest szansa, że już się wyżyła i podporządkowaniem się mogłem może zakończyć sprawę.

 

- Żryj je – powiedziała po dłuższej pauzie. Miałem nadzieję, że źle usłyszałem.

- Żryj te majtki. – Nacisk na jądra stał się w tej sprawie głównym argumentem.

- Musisz je teraz wyczyścić. – Poczułem jak rzuca mi nimi w głowę.

- Jedz je! – Nacisnęła mocniej. Na ślepo wziąłem je w dłonie i przytknąłem do ust.

- Ty mały zboku, ty... Smakują ci moje majtki? Ty zboczeńcu!

Nawet nie zorientowałem się kiedy, stopa z jajek przesunęła się na kutasa i dokuczliwie, jeździła po nim w górę i w dół.

- Włóż je do buzi, ty mały zboczeńcu. – Usłuchałem. Smak był paskudny. Starałem się naślinić jak najbardziej suchy materiał.

- Włóż je całe! – Usłuchałem i tego. Wypchałem sobie nimi policzek, przytrzymując usta palcami. Starałem się opanować odruch wymiotny. Mój fiut pod stopą Agaty urósł i zacząłem obawiać się konsekwencji. Na szczęście zdawała się zupełnie ignorować ten fakt.

- Ty zboku zjebany! Wyjmij je!

Wyjąłem. Były pomiędlone i mokre.

- Oduczę cię walić konia w majtki własnej siostry ty mały zboczeńcu. Teraz je zakładaj. – Już na mnie nie krzyczała. Wydawała polecenia przez zaciśnięte szczęki.

Cieszyłem się, że lanie się skończyło, ale obrót spraw wcale nie zapowiadał się ciekawie. Stopą złapała za sznurek moich dresów i pociągnęła w dół.

- Zakładaj je teraz, gówniarzu.

Popatrzyłem na nią przelotnie, ale nie udało mi się dostrzec w jej spojrzeniu ludzkiej istoty. Podparta w boki, sapała nade mną jak wilczyca nad zającem. Ściągnąłem dresy.

Jej stopa wylądowała na moich slipkach. Udało jej się uszczypnąć materiał i skórę na fiucie.

- Ściągaj.

Z największym wstydem, ale posłuchałem. W jej oczach dostrzegłem blask satysfakcji, gdy gapiła się na mojego gołego kutasa.

- Zakładaj – Kopnęła mi swoje nieszczęsne majtki.

Założyłem na leżąco. Były na mnie znacznie za luźne, a jajka wysuwały mi się z nich na boki.

- Naciągnij porządnie, muszą się wyprasować.

Podciągnąłem pod sam pępek. Koronkowa gumka była na mnie za szeroka. Agata, stopą starała się wsunąć mi jajka do środka. Pod materiałem odnalazła kutasa i znów zaczęła go męczyć.

- Podobają ci się moje majtki?

Zaprzeczyłem.

- Nie pasują ci wcale. – Jej stopa wciąż jeżdżąca po moim fiucie, znów powodowała, że twardniał.

Bawiła się tak przez dłuższą chwilę, stojąc nade mną jak kat. Z tej perspektywy mogłem wygodnie zajrzeć do nogawki jej krótkich spodni dresowych. Miała na sobie niebieskie majtki.

Dyszała, ciągle nieobliczalna, ale już trochę spacyfikowana. Chyba uspokoiło ją to kontrolowanie sytuacji.

- Co się gapisz?

- Widać ci stąd cipę – skłamałem.

Wściekle ścisnęła mi fiuta palcami stopy. Już doszła do wprawy i operowała nimi całkiem skutecznie.

 

- Cipkę, jak już – syknęła przez zęby.

- Cipę. – Znów karne wykręcenie kutasa.

- Gapisz się na cipkę swojej siostry, ty mały zboczeńcu?

- Sama mi ją pokazujesz. – Jej stopa pod majtkami ślizgała się po moim mokrym fiucie, obciągając z niego skórę.

Milczała przez chwilę, nie przestając go tarmosić. Nagle odchyliła na bok spodenki i majtki, odsłaniając zarośniętą czarnymi włosami cipę.

- Na to się gapisz, ty zboku? Na moją cipkę? – Nie odpowiadałem, w lekkim szoku.

- To gap się. Tyle twojego.

Chyba poczuła reakcję mojego fiuta bo uśmiechnęła się władczo i nacisnęła jeszcze mocniej.

- Musisz ją przeprosić. Za to, że nazwałeś ją cipą.

- Mam przeprosić twoją cipę?

- Masz przeprosić moją cipkę. – Jej stopa na moim kutasie, tej sytuacji była jak bat. Zastanawiałem się, czy aby nie zrobi mi poważnej krzywdy, wykręcając go tak i depcząc.

- Przepraszam.

- To nie wystarczy.

- Przepraszam twoją cipkę.

- Musisz... ją pocałować. I błagać o przebaczenie – wysapała z szalonym uśmiechem.

Wspiąłem się wzdłuż jej gołych ud i zbliżyłem twarz do uchylonej nogawki. Chyba sięgnąłem włosów na cipie, ale nie byłem pewien czy nie pocałowałem po prostu jej majtek.

- Błagam o przebaczenie.

- Ściągaj te majtki! – syknęła.

Zawahałem się, ale złapałem za gumkę jej dresów i powoli pociągnąłem w dół.

- Nie moje ty durniu! – Odepchnęła mnie, aż walnąłem o łóżko. Zdjąłem wreszcie z siebie jej majtki.

- Pokaż jak walisz konia, w majtki swojej siostry.

Trochę było mi głupio, ale wolałem to niż pieszczoty stopą.

Zacząłem walić, nakładając sobie nieszczęsne, różowe kwiatuszki na czubek fiuta.

- Co się tak spieszysz? - Kopnęła celnie w stopę - Nie dziwota, że potem rosną takie niedojdy – parsknęła. – Masz walić powoli.

Zwolniłem tempa, choć nie widziałem w tym żadnego sensu.

- Ty mały zboku – drwiła, stojąc nade mną. Nie umiesz nawet bawić się własnym fiutem jak trzeba.

Nie wiedziałem co miała na myśli.

- Masz walić powoli – wycedziła dysząc. – Zwolniłem.

- Siadaj na łóżku.

Wstałem i usiadłem. Podeszła i znów wsunęła mi stopę między nogi. Tarmosiła go tak, ale nie było to za wygodne. Patrzyła na mojego fiuta z tym nieobecnym wyrazem twarzy. Nagle popchnęła mnie, aż odbiłem się od materaca.

- Urósł ci ten kutasek – parsknęła z uśmiechem.

Czy chciała przez to powiedzieć, że mam dużego?

- Leż tam! – rzuciła ostro. Pochyliła się nade mną.

Wzięła go do ręki i ścisnęła, aż zakwiliłem.

- Ty mały zboku. Podoba ci się to.

Nie uznałem tego za pytanie, więc wolałem nie ryzykować odpowiedzi.

Przestała go torturować i powoli zaczęła jeździć dłonią. Powoli, bardzo powoli. W górę i w dół. Ściskając, jakby chciała go jeszcze bardziej wyciągnąć. Jeśli to był jakiś sekret, to byłem szczęśliwy, że zechciała mi go zdradzić. Bałem się spojrzeć, ale ukradkiem rzucałem okiem. Obciągała mi skórę z fiuta i nasuwała ją z powrotem. Robiąc to wszystko jakby w zwolnionym tempie. Mój kutas prężył się w jej dłoniach, rzeczywiście jakby większy niż zwykle. Wreszcie przyspieszyła trochę ruchy. Gapiłem się w jej podskakujące w dekolcie koszulki cycki. Teraz waliła już całkiem ostro. Przyjemność zbliżała się szybciutko. Poczułem jak kutas zaczyna się już prężyć. Jeszcze chwila i będzie dobrze.

Wtedy przerwała. Roześmiała mi się w twarz i wstała.

- Ty mały zboczeńcu. Myślałeś, że ja ci zwalę konia? Sam sobie wal. Ja ci tylko pokazałam jak masz to robić. Chciałbyś!

Złapałem za fiuta, ale koncentracja prysła i nawet szybkie tarmoszenie nie spowodowało upragnionego efektu.

- Może potrzebujesz do tego czyichś majtek! – parsknęła. – Albo cycków z playboya?!

Zatkało mnie.

- Zapomniałeś, że to było kiedyś moje łóżko i że to ja ci pokazałam skryjówę w tej rurze. – To jak, chciałbyś zobaczyć cycki swojej siostry? Czy wolisz może świeże majtki do zabawy?

Podciągnęła koszulkę i wyskoczyły spod niej dwie białe gruchy. Wcale nie gorsze od tych Lyndy – Miss kwietnia.

- Popatrz sobie – Weszła na łóżko i stanęła nade mną.

Powoli, znów zacząłem zabawę kutasem. Nie wiedziałem, czy ze mnie drwi czy co, ale cycki były prawdziwe. Napluła mi z góry na brzuch. Roztarłem jej ślinę i wysmarowałem nią łebek kutasa.

- Ty mały zboczeńcu – szepnęła złośliwie, rozbawiona. Zsunęła spodenki i rzuciła mi je na twarz. Powąchałem i odłożyłem na bok, żeby móc patrzeć na jej prześwitującą przez niebieskie, koronkowe majtki cipę. Wsadziła mi paluch w usta.

- Całuj. – Spełniłem ten rozkaz.

- Liż stopę!

Była brudna i kwaśna.

Skoczyła na mnie tak energicznie, że aż stęknąłem z bólu. Agata miała czym siadać. Pochyliła się, prawie dotykając cyckami mojej twarzy. Wyciągnąłem rękę, ale dostałem porządnego klapsa w dłoń. Pogroziła palcem. - Nie dotykaj! - Siedziała mi na piersiach i czułem na skórze jej gorącą pizdę.

- Czuję, jak pachnie ci Cipa – sprowokowałem.

- Cipka – poprawiła mnie powoli.

- Cipka.

- Musisz przeprosić.

- Przepraszam.

Pokiwała znów palcem.

 

Usiadła mi na twarzy.

Teraz czułem jej słodki, prawie mdły zapach doskonale. Szorstki materiał majtek drapał mi wargi.

Uszczypnąłem ją ustami, językiem zmoczyłem koronkę. Chciałem odsunąć majtki na bok, ale nie pozwoliła mi się dotknąć rękami. Po chwili zrobiła to sama.

Usiadła mi na ustach. Wiercąc się. Miałem mokrą brodę, nos, a nawet policzki. Wyciągałem jak najdalej język, żeby dotykać ją i lizać. Sapałem w mokrą cipę i parskałem ustami.

- Przepraszaj Leszczyk! – rozkazywała mi szeptem, nie przestając się wiercić. – Przepraszaj cipkę.

- Przepraszam. – Docisnęła mi głowę i gdyby nie puściła, zapewne bym się udusił.

Drżała bardziej chyba niż ja. Trzęsły jej się uda. Ja, z jedną ręką wciąż jeszcze na fiucie, zapomniałem o masturbacji. Drugą, dotknąłem jej pośladków. Zabrała ją stamtąd i zeszła z mojej twarzy na brzuch. Odnalazła za sobą fiuta. Zabrała i obciągnęła. Wreszcie uniosła jedno udo i wsadziła go prosto do cipy.

Przez chwilę tkwiliśmy tak nieruchomi, oboje. Pachnące cycki Agaty wisiały nad moją twarzą. Poruszyła się w końcu. Najpierw powoli, pocierając tylko szorstkimi włosami o moją skórę. Suwała się na moim naprężonym, otulonym ciepłem i wilgocią kutasie. Złapałem ją za uda, może trochę przestraszony. Ruszyła bardziej zdecydowanie. Cipa otaczała mnie w fantastyczny sposób. Ocierała i jakby oblepiała.

Agata wzięła moje dłonie i zacisnęła je sobie na cyckach.

Nie spodziewałem się, że będą takie miękkie i chłodne. Zacisnąłem pięści na sutkach. Jęknęła. Nie byłem pewien czy to dlatego.

Poruszała się na wszystkie strony i w sumie nie było wcale podskakiwania, które widziałem na pornosach.

Jeździła całym tyłkiem, kręcąc jakby koła. Znów zacisnęła mi dłonie na swoich sutkach i syknęła. Unikała mojego wzroku, zamykając oczy, albo wyginając szyję jak opętana. Miałem nadzieję, że z przyjemności.

Wreszcie zaczęło się podskakiwanie. Oparła się na mojej piersi i teraz patrząc mi prosto w oczy, zaczęła właśnie podrygiwać. Coraz szybciej i szybciej. Za chwilę unosiła już tyłek jak w galopie.

- Leszczyk – wyjęczała, łapiąc mnie za głowę. - Leszczyk!

Nie wiedziałem czy coś powinienem powiedzieć, czy zrobić. Patrzyłem na latające cycki, na owłosioną cipę, suwającą się szybciutko na moim białym, twardym kutasie.

To był rytm, do którego byłem przyzwyczajony. Zaraz poczułem, jak fiut pręży mi się i pulsuje i naszła mnie myśl, że zaraz spuszczę się w jej gorącej...

- Nie bój żaby, biorę pigułkę – usłyszałem jej głos. I chwilę potem doszedłem tak mocno i wspaniale, że aż popłakałem się prawdziwymi łzami.

- O boże Leszczyk! – Agata, to podskakując to jeżdżąc, ściskała mi głowę rękami i jęczała, stękała, burczała lub cicho wyła. – Jakie rypanie Leszczyk! Jakie rypanie!

Kutas ciągle jeszcze mi stał, więc wykorzystywała go nadal.

- Od dziś możesz brać sobie wszystkie moje majtki, kiedy chcesz...

- Zrozumiałem. Dziękuję.

- A ja będę cię za to karać.

koniec




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





starski

Komentarze

Jim7/11/2018 Odpowiedz

Niespodziewałem się takiego obrotu sprawy.

Azazel5/09/2019 Odpowiedz

Takimi konsekwencjami kończy się wychowywanie w drylu nadopiekuńczej matki. Pozdrawiam Mistrza Starskiego jeszcze z pokątnych.

starski13/10/2019 Odpowiedz

pozdrawiam również
AS


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach