Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Przygoda pod namiotem - cz. 2

Historia wydarzyła się jakieś 5-6 lat temu, wspólnie z kolegą - jest całkowicie autentyczna, co do miejsc, akcji i odczuć – sam do dziś nie wierzę jak to się stało – ale jednak się stało i w sumie nie żałuję. Nie wiem czy zdążę opisać wszystko do końca co się działo tamtego wieczoru i nocy.

Zakończyłem ostatnio na tym, że siedzieliśmy obok siebie w namiocie z odpalonym pornolem w telefonie i w samych bokserkach, a nasze kutasy odznaczały się mocno na opiętych boksach... I padło pytanie o walenie konia...

„Oj tam od razu walisz” - odpowiedział Wojtek - „Nie wiem skąd to pytanie takie ostre” - dodał z uśmiechem – „A Ty?” - zapytał. Oczywiście klasycznie zamiast odpowiedzieć na trudne pytanie, odpowiedział pytaniem na pytanie. Co ja miałem mu odpowiedzieć – oznaczałoby to że przyznałbym się do mojej największej tajemnicy. Nikt, po prostu nikt nie wiedział o tym, co robię w domu jak nikt nie patrzy. Strzegłem tej tajemnicy bardzo, a teraz tak po prostu miałbym mu ją wyznać. „Czemu od razu mówisz o waleniu konia?” - odparłem - „To już pomasować sobie nie można tylko?” - dodałem z uśmiechem drapiąc się po jajach. Wojtek odwrócił wzrok z powrotem na telefon, patrząc jak jakiś kutas jedzie ostro Giannę, aż skaczą jej cycki pod samą brodę. W końcu powiedział „No w sumie ja mogę Ci się przyznać w tajemnicy, ale wara komukolwiek mówić, bo zabiję – ja nie mam co ukrywać i czasem walę sobie w domu” - mówiąc to patrzył w telefon i masował sobie przez boksy delikatnie. Mnie zamurowało, dalej mi nie mogło przejść przez usta to… ale jednak „Dobra to ja też… jak nikogo nie ma w domu to chodzę nago i się nim bawię… jak kiedyś z Anią” - „Dobrze wiedzieć” - dodał Wojtek z uśmiechem - „A często to robisz?”. Jak tak się zastanowiłem to wychodziło na to, że średnio codziennie. Były takie okresy, że jak miałem wolniejszy dzień to zdarzyło mi się trzepać 2 razy z pełną podnietą. Nieco mnie rozluźniło to, że przyznałem się przed nim do tego - „No w sumie wychodzi na to, że codziennie, hehe” - „He, nieźle bo myślałem, że to ja jestem jakiś niewyżyty” - odpowiedział Wojtek. Powiem szczerze, że ta rozmowa mnie bardzo podniecała, oprócz tego lecące w tle jęki Gianny i ostre rżnięcie. Dowiedziałem się, że Wojtek walił konia od podobnego czasu co ja, czyli mniej więcej od 13 roku życia. Ja sam nie pamiętam jak to się zaczęło, i kiedy dokładnie. Wiem tylko tyle, że pierwszy raz spuściłem się na gazetę znalezioną na strychu. Okazało się, że on nawet będąc w Weroniką czasem walił sobie konia, tak po prostu na sucho bez pornola czy innych fotek – miał chcicę i porannego drągala to szedł do łazienki pod prysznic i leciał ostro. Oczywiście ja nie byłem gorszy, przyznałem się do tego, że zrobiłem to nawet kiedyś w naszej wspólnej szkole, bo chodziłem ze sterczącym pytongiem w nogawce i stresowałem się, że ktoś to zauważy. Podzieliliśmy się swoimi wrażeniami z robienia własnoręcznych sztucznych cipek z gąbek albo z ręcznika i rękawiczki. Miał dosłownie podobne przygody co ja – nie byłem z tym sam. Nie pozostawało wątpliwości, dlaczego jest moim dobrym kumplem, skoro nawet oddzielnie robiliśmy podobne rzeczy. Nasze kutasy cały czas naprężały bokserki, co jakiś czas on czy ja wskazywaliśmy na nie, bo nie dało się mówić o waleniu konia, bez wskazywania na głównego bohatera.

Nie wiem jak długo rozmawialiśmy na ten temat, ale już coraz częściej ręka sięgała i masowała odstające kutasy. W trakcie tego on dla żartu pyknął mnie w jajko, któro wystawało - „A Ty co tak, albo je schowaj albo wyciągnij bo się zgniecie tak”. „A kiedy ostatni raz waliłeś” - zapytałem go. Od razu odpowiedział, że wczoraj. U mnie było podobnie - „Teraz mam chcicę, że też bym chyba sobie zwalił, szczególnie przy tym pornolu” - powiedziałem. „To wstawaj, wychodź i wal na trawę, żebyś nie nabrudził w namiocie” - odparł z rechotem Wojtek - „Staniemy na trawie i zwalimy, bo ja też mam chyba chcicę”. „A może zostaniemy w środku, bo ktoś nas przyuważy?” - odpowiedziałem - „Może byśmy je sobie pokazali?” - nie wiem znów skąd to pytanie pojawiło się w moich ustach. Taka ciekawość i podnieta chyba wzięły górę w tym wszystkim. Byłem w sumie ciekawy jak wygląda jego prężący się w gaciach kutas, jak sterczy, jakie ma jaja, czy też je goli tak jak ja. On milczał przez chwilę i wahał się - „Nooo, nie wiem...”. Patrzył na moje boksy i na swoje: „A myślisz, że kto ma większego?” - zapytał. Ja odparłem, że w sumie nie wiem – faktycznie nie myślałem o tym, nie miałem na celu wygrywać, który ma większego. „Ok, możemy tak zrobić, ale Ty pierwszy” - odpowiedział. Mnie zamurowało – wykiwa mnie pewnie cwaniaczek, ja wyciągnę, on go zobaczy i się rozmyśli – w końcu swoje osiągnie.

Chwilę tak się licytowaliśmy, zaproponowałem, żeby jednocześnie to zrobić, ale wiadomo jak to wygląda. W końcu się zgodziłem – stwierdziłem, że nawet gdybym wyszedł na głupka, który rozbiera się przed kolegą to i tak musimy to raczej zostawić w tajemnicy… chyba. Zgodziłem się, ale zastrzegłem, że to zostaje między nami, a on od razu po mnie ściąga majty – zgodził się. Pełen napięcia wstałem z tej pozycji półleżącej i przyklęknąłem na kolana, on zrobił to samo, tak że klęczeliśmy przed sobą na odległości wyciągniętej ręki. Podciągnąłem koszulkę, i jednym pewnym ruchem zsunąłęm boksy w dół – mój penis, już twardy i gorący wyskoczył z nich jak sprężyna, od razu poczułem ulgę, jaja zrobiły się wolne i wisiały pod nim spokojnie. Sterczał prosto i mocno, grzyb był na współ odsłonięty i lśnił się od mokrej mazi. Automatycznie wziąłem go do ręki i zsunąłem skórkę – oh uwierzcie mi, jak ja to lubię… odsłonił się cały. Trwało to ułamki sekundy, Wojtek klęczał i patrzył się na niego. „Teraz Ty, dawaj” - wyrzuciłem do niego, bo chyba się ociągał. Spojrzał się na mnie „No dobra, to chyba ok” - powiedział z mały przekonaniem „Raz kozie śmierć”. On z kolei ściągnął całą koszulkę, uniósł kolano i zsunął boksy podobnie jak ja – jego pała też wyskoczyła jak moja. Był super, jego grzyb był już na wierzchu mokry, co było widać już po plamce na boksach. Widać, że jaja też golił, ale już trochę dawniej niż ja. Mój kutas sterczy prosto do przodu, jego unosił się wyżej w stronę brzucha pod kątem 45st. On też poruszał ręką po nim, odgiął głowę i westchnął „Ohhhh, faktycznie lepiej, jednak tego mi trzeba było… a tak się łamałem” - powiedział. Faktycznie we mnie już wszystkie wątpliwości odpuściły – stało się. Teraz patrzyłem na jego kutasa i na swojego, były blisko siebie sterczały w swoim kierunku i kapała z nich biała ślinka na nasze śpiwory – nie zwracaliśmy na to uwagi. Jego był wyraźnie mniejszy i nieco cieńszy, ale nie robiło mi to różnicy. Faktycznie trochę w myślach przez ułamek sekundy przeszło mi, szkoda że nie jest większy, bo jestem ciekaw jak taki się prezentuje, ale z d**giej strony mój samczy instynkt potwierdził moją dumę. Mój kutas ma 17cm, więc klasycznie, ale za to lubię jego grubość – kiedyś mierzyłem suwmiarką i ma całe 4,8cm średnicy, więc jego na oko mógł mieć może z 16cm. „I co teraz?” - odparł z uśmiechem. „Nie wiem, była mowa chyba o waleniu” - odpowiedziałem. „No to dawaj, zróbmy to tutaj, nie ma co czekać” - powiedział. Usiedliśmy do naszej pierwotnej pozycji, półleżąc koło siebie, włączyliśmy nowego pornola przed sobą i masowaliśmy pały – ale to było super. Oboje jęczeliśmy i wzdychaliśmy, jego miednica unosiła się co chwilę, odsłaniał porządnie grzyba, mocno ściskając swoją czerwoną pałę, ja obserwując to tylko sam się nakręcałem – mimowolnie swoją lewą ręką przechwyciłem jego kutasa, on się obruszył i prawie się poderwał, ale trwało to tylko chwilę sekundę, nie zdążył zareagować i z jego końca trysnęła cała sperma z jaj, z takim ciśnieniem że poleciało aż na moją nogę. „Coo… ahhhh… noooo ni…. Mmmmm” - nie wiem co chciał powiedzieć, ale nie mógł z rozkoszy. Wszystko jakby się zatrzymało, on opadł leniwie a ja 5 sekund po nim poleciałem tak samo z wielką fontanną wkoło siebie. „Ohhhh… mmmmmhmmmmm” - leżeliśmy tak przez chwilę jakby życie z nas uszło w tej spermie… „Coś Ty zrobił?” - zapytał się mnie na wydechu - „Chciałeś dotknąć mojego kutasa?”. Baaa, ja dalej go dotykałem w tej spermie go masowałem, on był chyba pod takim wrażeniem, że nie był w stanie tego ogarnąć. Co lepsze, wcale mu jeszcze nie opadł – był na wpół sztywny, dalej można było go masować. „No tak jakoś mnie naszło, nie wiem.. a coś źle zrobiłem?” - zapytałem. „Nie, nie wiem, chyba nie” - dodał ciężko oddychając. Pomyślałem, że to było ekstra… zwaliłem sobie i jemu jednocześnie praktycznie… jakie to było dziwne uczucie trzymać rękę na nie swoim kutasie, takim twardym i ciepłym… zupełnie inaczej. Dotychczas to uczucie miałem tylko na sobie, ale w tym układzie było bosko. Trzymać i walić kutasa, nie czując kiedy się dochodzi, tylko jechać ostro do samego końca, z finałem jak niespodzianka – jedyne co czujesz to na koniec ułamki sekund jak przechodzi dreszcz i czujesz pod palcami jak sperma strzela jak z armaty. Niebywałe uczucie… Zupełnie bez kontroli. Tak dyszeliśmy chwilę, wstałem na wpół zgięty, zacząłem się wycierać i ubierać. Musiałem zdjąć koszulkę, bo była cała od spermy. Kątem oka zobaczyłem, że on też podniósł pośladki i wsunął boksy, które miał u kolan. „Daj mi też ręcznik, bo całego mnie pobrudziłeś swoją krzywą akcją” - powiedział. Odwróciłem się zaniepokojony, ale nie miał wcale złej miny, jak mogłem sądzić z treści wypowiedzi – wręcz w sumie się uśmiechał. „No to dziś jest ważny dzień - jesteś pierwszą osobą która mi zwaliła konia, i to tego się nie spodziewałem” - powiedział Wojtek. „Oj tam, sam sobie waliłeś nie raz, to chyba ja jestem d**gą” - palnąłem głupi żart dla rozładowania chyba własnego napięcia. Nie wiedziałem, czy jest zły, czy nie… Ja bym nie był. Chyba, że tak lubi sobie walić, że zabrałem mu tą przyjemność.

Ostatecznie nic na to nie wskazywało… zahaczyłem od razu o ten temat - „A to Weronika nie waliła Ci nigdy konia?” - zapytałem z ciekawością - „Nie, no coś Ty, a Ania Tobie?” - odpowiedział - „No parę razy się zdarzyło, szczególnie jak miała okres, robiliśmy sobie dobrze, albo w trakcie naszych nagich dni, parę razy się zdarzyło, że nie wytrzymałem naszych zabaw i poleciało coś na podłogę. Ja nie byłem jej dłużny, chociaż to już wymagało więcej pracy” - odpowiedziałem z uśmiechem. Faktycznie zdarzało się nam tak bawić, ale jednak to nie było to, robiliśmy to na tyle rzadko, że nie potrafiła tak dobrze mi zwalić jak ja sam sobie waliłem. Chyba do końca nie wiedziała o co w tym chodzi :) Zwykle robiła to powoli, żeby dać mi więcej przyjemności, i czasem musiałem ją poganiać, szczególnie pod koniec, kiedy byłem już blisko wytrysku. „No to masz i mamy to za sobą, teraz już możesz to odhaczyć w swoim pamiętniczku” - powiedziałem zadowolony. Miałem to cały czas w głowie, że właśnie przed chwilą zwaliłem koledze Wojtkowi konia… do tego było to tym bardziej podniecające, że był to pierwszy jego raz. Usiedliśmy znów obok siebie, w tle dalej leciał ten sam pornol, miał się już ku końcowi, więc przewinęliśmy do spustu głównego bohatera. Wtedy też zaczęliśmy oprócz komentowania samej cycatej Gianny trochę śmielej komentować kutasa faceta – on to miał dopiero pytę, prostą, wielką i grubą, a spermy poleciała cała masa, tak, że ona całe cycki miała w białej ciepłej spermie i rozsmarowywała ją sobie po nabrzmiałych sutkach. „To co, chyba możemy iść spać teraz” - zapytałem - „Nie wiem, nie wiem, tak się zastanawiam” - odparł Wojtek - „Teraz ja jestem Tobie coś dłużny” - wypalił. „Chodzi Ci o walenie” - zapytałem głupio bez zastanowienia - „A o co innego, skoro mamy taki tematyczny wieczór” - odparł. „To może rano coś się uda nam wskórać” - odpowiedziałem z myślą, że w sumie nie mam już ochoty, upuściłem nieco spermy i chcicy, więc mogłem się położyć spać - „Nie no coś Ty, rano to już będzie po temacie pewnie i pójdziemy do domu... ściągnij jeszcze raz boksy, zobaczę jak leży”. Bez zastanowienia zsunąłem znowu boksy, bez krępacji, nawet się nie zawahałem. Na moich wielkich jajach leżał mały kutas, jeszcze nie opadł całkiem, ale był luźny. „Mogę?” - zapytał. Wiedziałem o co mu chodzi, to i się zgodziłem w sumie, czemu nie, byłem ciekaw jak to jest mieć jego rękę na swoim penisie - „Tak” - odpowiedziałem krótko. Wziął w rękę mojego małego i zaczął nim poruszać, masując jednocześnie jajka – nie trzeba było wiele czekać, zaczął się powoli unosić, powoli swoimi ruchami Wojtek zaczął odsłaniać mojego grzyba – było mi naprawdę dobrze i przyjemnie, mimo że przed chwilą się spuściłem. „I jak? Widzę, że jednak Ci się podoba” - powiedział Wojtek dokładając coraz więcej palców na mojego penisa, bo był już prawie postawiony. Pewnie gdyby robił to za pierwszym razem, tak jak ja jemu, od razu bym był polany, ale teraz mógł się nim bawić. Ja byłem dalej na leżąco. „Czekaj do odpalę jakiegoś pornola innego” - przerwał na moment, leżałem tak ze sterczącą pałą jak maszt, a on chwilę pogrzebał w telefonie i znalazł jakiś film, jak sądzę z Angelą White – była ona tam sprzątaczką… kolejna dobra cycatka mmmm… „Weź się połóż ja go rozruszam” - powiedział Wojtek z błyskiem w oku, widziałem, że jest żywo zainteresowany moim kutasem. Położyłem się na płasko a on klęczał obok mnie i walił mi konia, już w pełni twardego i znów śliskiego – nie wiem czy od pozostałości spermy, czy od nowej ślinki. Jego ruchy były łagodne, pełne, z góry na dół, po same jaja ściągał mi napleta. Leżąc tak widziałem od boku jak w jego boksach kutas stoi znowu i przeciska się do nogawki – „A Ty swojego nie wyjmiesz znowu?” - zapytałem - „Nie, po co, Ty już mi go zwaliłeś, to teraz ja Cię pomęczę” - „No tak, ale to była tylko chwila, a Ty teraz tutaj dajesz sobie upust, a ja leżę jak kołek” - odparłem - „No nie mów, że jak kołek, bo w końcu walę Ci konia, weź to skumaj lepiej, bo sam w to chyba nie wierzę” - dodał patrząc się na mnie - „Fajny jest taki twardy, chyba większy od mojego” - stwierdził czego ja się już wcześniej domyślałem - „Ile ma cm?” - zapytał. „Nie wiem, koło 17cm chyba” - odparłem. Chwilę taka wymiana zdań trwała, on rytmicznie zjeżdżał moją pałę. „Dobra, weź wyciągnij tego swojego, bo przecież zaraz się zgniecie, już go przecież widziałem przed chwilą” - wsadziłem mu rękę w tą nogawkę i zacząłem pieścić czubeczek, znowu był mokry, Wojtek nie protestował, dalej walił mojego. W końcu przerwał na moment, wstał trochę i zsunął te swoje mokre bokserki - „Ale nie dasz spokoju – tylko mnie nie zlej znowu” - powiedział uśmiechając się. „Ale to nie ode mnie zależy” - powiedziałem również z uśmiechem, oddychając już szybciej. Czułem, że już powoli, powoli będzie mi się zbierało, że jaja są gotowe do nowego wyrzutu spermy… „Jesteś blisko” - zapytałem go - „Bo ja już niedługo będę gotowy”. Nie odpowiedział po widziałem jaki jest skupiony - „No…. ta-ak… chy-yba… zaraz może” - wystękał oddychając głęboko. Ja przyspieszyłem ruchy, już pełną prędkością, może mimowolnie czując jak sam jestem blisko. „Wojtek zaraz… będę.. tryskał… czekaj...” - ale nie miałem ani siły, ani chyba chęci żeby zrobić coś więcej, widziałem zacięcie na jego twarzy, jak jechał ostro moją sterczącą pałę – to było właśnie to, Ania nigdy tak ostro tego nie robiła, on doskonale wiedział jak walić konia – te lata doświadczenia robią swoje. Czułem jak gorąco rozpływa się po moim ciele, już nie czułem, czy walę jemu też szybko czy wolno, unosiłem mimowolnie miednicę, wierzgałem nogami trąc o śpiwór, czułem jak zbliża się fala, a on dalej i dalej nie przestawał klęcząc przy mnie, moje jaja były tak napięte, a mnie przepełniało mocne podniecenie, przez chwilę przemykała mi myśl, że to kumpel mi wali konia… ale zamiast mnie to odtrącać bardziej mnie to jarało… „AHHHHH” - krzyknąłem i sperma poleciała w górę, po moim kutasie, po jego ręku – lało się jak z dogasającego wulkanu… prąd przeszedł całe moje ciało… ale zaraz... on nie przestawał – dalej walił go, ubijał pianę, sperma zrobiła się całkowicie biała. Jego kutas wciąż twardy, ja jego waliłem dalej jak tak dalej klęczał. Zaczął zwalniać i chyba zaczął czuć siebie, swoją pałę. Jego oddech był znów szybki i płytki, oparł się dłońmi o moje nogi w kucaka i ja leżąc prawie pod nim waliłem mu dalej pałę – wytrzymały był skurczybyk. Trochę mnie to niecierpliwiło, odsunąłem go i wstałem znowu na kolana przed nim, dotykałem jego kutasem mojego powoli opadającego, całego w spermie… co to się działo. Użyłem swojej spermy, żeby go nawilżyć, słyszałem jego oddech coraz szybszy… ależ on był twardy. Jechałem ostro całego grzyba, dzięki poślizgowi już nawet bez napleta, jeździłem bezpośrednio po główce, takiej twardej i nabrzmiałej. On zaczął powoli się osuwać na bok - „No kładź się” - wydyszałem, i położył się na boku dalej odgięty do tyłu… Już jęczał – do mojej głowy dochodziły różne myśli, ale nie dopuszczałem ich – „ale jest wytrzymały”, „co ja robię”, „ale mnie to podnieca”, „super kutas”, „czemu się nie spuszcza?”. Nagle chwycił moją rękę, aż się wystraszyłem, mocno ją objął i dopychał nią do końca, że uderzałem o jego jaja… I tak samo jak nagle ją chwycił w tych samych sekundach wystrzelił - podobnie jak u mnie, już za d**gim razem nie było tego tyle, ale jednak zdołał ospermić rękę i całe swoje jaja. Ja nie chciałem mu być dłużny, jechałem dalej, ale zabrał mi rękę - „Ooooo bosko… ale jazda...” - wydyszał.

Uniósł głowę i spojrzał na całe pobojowisko. On cały w spermie, z bokserkami w kolanach, bez koszulki i wymęczonym wzrokiem. Ja bez bokserek, leżały na wymiętych śpiworach, które miotały się po namiocie w bezładzie. Pornol już się skończył przed chwilą, wcale go nie słyszeliśmy już. Opadłem na karimatę obok niego - „Ale jaja.. co my robimy” - zapytał z niedowierzaniem - „Nie wiem właśnie, ale chyba Ci dobrze” - odparłem z uśmiechem - „No pewnie, mam nadzieje, że rano nie będziemy tego żałować” - dodał - „No musimy sobie postanowić, że nie ma żali, a żeby to przypieczętować obowiązkowe walenie rano, przy drągalu porannym” - stwierdziłem.


Nie, nie… Wcale nie poszliśmy spać. Gadaliśmy jeszcze długo po ogarnięciu spermy i śpiworów, i to wcale nie był koniec walenia tamtej nocy… Ale to w następnej części, bo już nieco przydługo.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Mar

Komentarze

Erotoman3/11/2018 Odpowiedz

Czekam na nexta


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach