Wspomnienia z dziecinstwa - Nowe otoczenie
Emilka... lub Szalona Emilka, jak ją nazywałem od czasu do czasu.
Nie była piękna, ani też brzydka, ot przeciętna nastolatka, ale podobała mi się. Ciało dobrze rozwinięte, jak każdej w tym wieku, włosy ciemne opadające na ramiona. Nosiła okulary, które według mnie dodawały jej uroku. Mieszkała kilka bloków dalej, ale idąc do szkoły, przechodziła zawsze pod moją klatką. Być może nie zwróciłbym w ogóle na nią uwagi, gdyby nie jej zachowanie. Gdy tylko spotykaliśmy się przed blokiem, czy na ulicy, spuszczała głowę i przyśpieszała krok. Widziałem też rumieniec na policzkach. Znałem już zachowanie dziewczyn i wiedziałem, że coś jest na rzeczy. Pewnego razu widząc ją, doszedłem do wniosku, że muszę zacząć działać.
- Cześć!
Stanęła rozglądając się czy to na pewno do niej.
- Znamy się? - spytała, jednocześnie się rumieniąc.
- Nie, niedawno się tu wprowadziłem.
Przedstawiłem się wyciągając rękę.
- A ja jestem Emilka - ścisnęła lekko moją dłoń. - Nie mogę teraz rozmawiać, będziesz tu wieczorem?
- Tak.
- To się spotkamy, cześć - i już jej nie było.
Późnym popołudniem przybiegła ubrana w koszulę na długi rękaw i ogrodniczki. Trochę dziwnie gdyż nadal było gorąco i duszno. Już wtedy zauważyłem, że coś jest nie tak. Rozmawialiśmy o fajnych miejscach w mieście. Pytałem gdzie jest kino, plac do gry w piłkę, gdzie najczęściej spotyka się młodzież itp. Dowiedziałem się, że niedaleko nas jest duży kryty basen. Zapytałem, czy nie poszłaby ze mną któregoś dnia popływać. Fakt, uwielbiałem zabawy w wodzie, ale miałem też drugi cel. Chciałem zobaczyć ją w kostiumie kąpielowym, gdyż uzmysłowiłem sobie, że nigdy nie widziałem nawet jej gołych kolan. Mógłbym nacieszyć wzrok staniczkiem podtrzymującym kształtne piersi, pupcią obciśniętą majteczkami...ach, zagalopowałem się, ale wiecie, że nastolatkowi niewiele potrzeba do szczęścia. Resztę robi wyobraźnia. Szybko mnie ściągnęła na ziemię, mówiąc, że tam nie chodzi.
- Dlaczego?
- Jak to dlaczego? Tam trzeba się rozebrać do naga.
- Coo?? Całkowicie do naga???
"Kurczę" - pomyślałem - "duże miasto, może tutaj baseny mają dla nudystów."
- No nie całkiem, ale mama mówi, że to grzech. "Oho, nieźle" - już domyślałem się co jest grane.
- A nad morzem? - zapytałem retorycznie, wiedziałem jaka będzie odpowiedź.
- Mama mówi, że wszyscy to grzesznicy i spłoną w piekle.
- Yhmm. A co na to twój tata?
- Nie mam ojca. Mama mówi, że mnie dostała w darze od Boga za gorące modlitwy.
"Niepokalane poczęcie? Coraz lepiej"
- Emilka..ty masz ojca, tylko go nie znasz. Każdy ma ojca.
- Ja nie mam. Mama mi opowiadała, że kiedyś wróciła zmęczona po pracy, położyła się i następnego dnia ja już byłam w jej brzuchu.
- To gdzie pracuje twoja mama? - naprawdę miałem już bardzo dziwne myśli. Może jej mama pracuje w jakimś tajnym projekcie rządowym, albo w tajnym laboratorium, gdzie przeprowadzają eksperymenty na ludziach.
- Mama gotuje i sprząta na plebanii, przy kościele.
"Bardzo ciekawe" - pomyślałem - "To stąd te wszystkie sensacyjne informacje. A ja podejrzewałem spisek rządowy :D."
- Aha...A wiesz...co się robi żeby było dziecko?
- No pewnie - odpowiedziała dumnie - mama mi wyjaśniła, jak pszczółka siada na kwiatek, bzyczy i go zapyla.
- Pszczółka... - mało nie parsknąłem śmiechem - a ludzie?
- Nooo.. tak samo, dotykają się i jest.
Zaczęła mi wyjaśniać, a ja zdębiałem.Patrzyłem na nią przez chwilę, czy nie robi mnie w balona. Może droczy się ze mną, ale nie, mówiła całkowicie poważnie.
"Albo ma coś z głową nie tak, albo ma wyprany mózg. Czy to możliwe, żeby dojrzała nastolatka miała takie pojęcie o seksie?"
Odpowiem Wam: Możliwe!!
W tamtym okresie edukacja seksualna całkowicie leżała, czyli wcale jej nie było. W szkole nie dowiedziałeś się nic, chyba że od kolegów, ale były to historie często wymyślane. Mało było faktów. Opisałem w pierwszej części wspomnień, jak podejrzałem rodziców w łóżku podczas seksu - i co z tego? Nie rozumiałem co robią. Wiedziałem tylko, że jest to przyjemne, ale nie wiedziałem że tak się robi dzieci. Rodzice opowiadali dzieciom o pszczółkach, motylkach, że znaleźli ich w kapuście. O ile dzieci są w przedszkolu, to zrozumiałe, ale jeśli dziewczyna jest prawie pełnoletnia i wyjeżdża z takimi tekstami - to już jest tragedia. Dlaczego? Bo wiele osób nie wiedziało co robi. Każdy uwielbia przyjemności. A seks jest bardzo przyjemny. Więc mówienie dzieciakom - "Nie rób tego, to jest brzydkie" - nic nie da. Dziewczyna nieświadomie zachodziła w ciążę, rodzice w szoku.
- "Jak to? Nasza córcia? Nigdy!" - a dziewczyna leci do nich z pytaniami - "Jakie dziecko? Przecież mówiliście, że dzieci przynosi bocian?".
Trochę się rozpisałem, ale dokładnie pamiętam Emilkę, święcie przekonaną, że jak chłopak usiądzie na dziewczynie ( w ubraniach :P) i zacznie mówić "bzzzzzz", to ona zajdzie w ciążę!
- Aaa..rozmawiałaś o tym z koleżankami?
- Coś ty! Zaraz by naskarżyły! Raz Anka - moja koleżanka z chóru - pochwaliła się, że była na wsi u dziadków i widziała jak chłopak sika i widziała jego..wiesz co..
- Penisa?
- Noo - od razu się zaczerwieniła - to za pięć minut była już u księdza.
- Dlaczego u księdza?
- Bo należymy do chóru kościelnego. A ty chodzisz do kościoła?
- Nie.
- Nie wierzysz w Boga?
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Wychowywałem się w rodzinie raczej świeckiej. Ojciec - naukowiec - mało miał do czynienia z Bogiem. Mama rzadko chodziła do kościoła. Byłem ochrzczony, miałem komunię, ale rodzice dalej nie naciskali, dali mi wolny wybór. Mówiąc, że nie wierzę, skłamałbym.
- Wierzę, ale myślę, że tak samo dobrze mogę porozmawiać z Bogiem w domu, w szkole, czy na podwórku. Nie muszę chodzić do kościoła.
- Mama mówi, że trzeba chodzić.
- Ja nie czuję takiej potrzeby.
- A przyszedłbyś posłuchać jak śpiewam?
- Czemu nie?
Muzyką interesowałem się od dawna, ale całkiem odmienną. Mocno brzmiące gitary elektryczne słabo pasowały do kościoła, ale byłem otwarty na każdy rodzaj muzyki.
- Fajnie! To bądź na 12-tą w niedzielę.
Ojciec dziwnie na mnie spojrzał, gdy dowiedział się gdzie idę, zwłaszcza że jechali z mamą nad jezioro. Zawsze lubiłem nasze rodzinne wyprawy, szczególnie nad wodę, więc zdziwienie było tym większe. Mama za to tylko się uśmiechnęła i puściła do mnie oko. Nie wiem dlaczego, ale byłem pewny, że wie dlaczego nie jadę.
Po mszy Emilka przyleciała pod mój blok w odświętnym stroju. Pod białą koszulą widać było zarys kształtnych piersi. Jej zgrabne nogi odsłonięte aż nad kolana, przykryte były grubymi, białymi rajstopami. Ja też ubrałem się schludnie. Nie chciałem odstawać od reszty. Widziałem że jej się podobam. Patrzyła na mnie trochę cielęcym wzrokiem.
- No? I jak było? - zapytała na wstępie.
- Masz bardzo dobry głos, fajnie śpiewasz.
- Dzięki - powiedziała uradowana.
- Tylko muzycy są...trochę słabi.
- Coo? To najlepsi którzy uczęszczają do kościoła.
- Cóż...może niech zaczną próby z metronomem bo tempo skakało strasznie.
- Znasz się na muzyce?
- Trochę. Gram na gitarze.
Nie pisałem wcześniej, gdyż nie chcę podawać zbyt dużo detali z mojego życia, ale chodziłem do ogniska muzycznego w poprzedniej szkole i uczyłem się grać. Ponadto uczęszczałem do MDK-a i pobierałem dodatkowe lekcje. Z instrumentem radziłem sobie bardzo dobrze. Ojciec załatwił mi gitarę akustyczną tzw. "pudło" i grałem wszystko co mi wpadło w ręce. Materiałów było mało, większość grałem ze słuchu.
- I nic nie powiedziałeś?? A nam brakuje właśnie gitary! - krzyknęła uradowana.
- Nie ma mowy! - odpowiedziałem od razu. - Nie będę grał w kościele.
- Dlaczego?
- Boo..nie podchodzi mi ten rodzaj muzyki.
- Bo się tylko chwalisz, a nie umiesz grać.
- Umiem.
- Tak? Chętnie posłucham.
- Nie ma sprawy, chodź.
Kiedy weszliśmy do mojego pokoju otworzyła buzię ze zdziwienia. Oprócz plakatów z piłkarzami i naszą reprezentacją, wisiały na ścianach zespoły rockowe. Najbardziej zszokował ją zespół KISS. Chyba nigdy ich nie widziała.
- Mama pozwala ci to trzymać?
- To mój pokój, ja go urządziłem, nie mama.
- Musisz mieć spoko rodziców. Ja raz powiesiłam zdjęcie Limahla to mama mnie zbiła, powiedziała że nie będzie w domu diabłów.
Nie chciałem komentować zachowania jej mamy, więc podniosłem gitarę i usiadłem na materacu. Nie miałem łóżka, tylko gruby materac z gąbki położony przy oknie. Zagrałem jej dwa utwory młodzieżowe. Znałem dużo piosenek, ale kościelnej żadnej. Nie musiałem, gdy zacząłem śpiewać, usiadła obok mnie wpatrując się uporczywie.
Opiszę Wam jeszcze jedno. Gitara - Drodzy Czytelnicy - to ogromny magnes na dziewczyny. Przekonałem się o tym później zabierając ją na ogniska, rajdy, kempingi czy pola namiotowe. Wszędzie gdzie zaczynałem grać, zwracałem uwagę dziewczyn. Nawet w przepełnionym pociągu, jak siedziałem na korytarzu zawsze znalazły się jakieś dziewczyny.
"Ej, a znasz to?" - padało najczęściej pierwsze pytanie. Jak zaczynałem grać i śpiewać siadały koło mnie i śpiewały razem ze mną. Przy ogniskach, wieczorem wystarczyło zagrać "Białego Misia", a dziewczyny z rozmarzonymi oczami opierały głowę na moim ramieniu.
Teraz Emilka siedziała obok mnie z "maślanymi oczami".
- Boże, jak ładnie - powiedziała gdy skończyłem.
- Widzisz? Nie przechwalałem się.
- Muszę porozmawiać z księdzem. On cię namówi.
- Nie ma szans. Daruj sobie.
- Dobra. Nie to nie. Oo, masz magnetofon, posłuchamy muzyki? - wydało mi się podejrzane, że tak szybko zrezygnowała.
- Spoko.
Miałem kaseciaka odkupionego od kogoś. Zarzynałem go nagrywanymi z radia utworami. Włączyłem AC/DC.
- Wyłącz tą piekielną muzykę! - krzyknęła, zasłaniając uszy rękami.
- Nie jest piekielna - to rock.
- Jest.
- No dobra, to co chcesz posłuchać?
- Lubię skrzypce.
Pomyślałem chwilę i włączyłem "Cztery pory roku" Vivaldiego.
- Wiesz kto to?
- Nooo..skrzypek.
- Aha...no tak. Dobra, wiesz co? muszę się przebrać.
Nie było mi wygodnie w tych "niedzielnych" ciuchach, więc chciałem je zrzucić. Nie zdawała sobie sprawy, ale siedziała w moim pokoju, gdzie miałem wszystkie ubrania. Wyjąłem spodenki z szafy i już miałem iść do łazienki się przebrać, kiedy wpadłem na pomysł. Rzuciłem je na materac koło niej, ściągnąłem spodnie i koszulę. Stałem teraz w samych majtkach. Jej oczy zrobiły się okrągłe. Zaskoczyłem ją. Wpatrywała się w wypukłość na biodrach, która w dodatku zaczęła się powiększać. Chociaż nie myślałem dzisiaj o zabawie erotycznej, okazja była wyśmienita. Rodziców nie ma, sami w pokoju, ja już prawie goły, szkoda było to marnować. Powoli zakładałem spodenki patrząc na nią. Miała przyśpieszony oddech, a rękami pocierała bezmyślnie o uda. Usiadłem koło niej i słuchając muzyki przyglądałem się jej zachowaniu. Zerkała na mój goły tors, widziałem że jest bardzo przejęta. Postanowiłem działać.
Położyłem dłoń na jej kolanie głaszcząc rajstopy i delikatnie przesuwając ją do góry. Zesztywniała, patrząc na moją rękę. Jeździłem po udzie, próbując zagłębić palce pomiędzy, ale nogi miała mocno zaciśnięte. Włożyłem rękę między kolana i delikatnie zacząłem je rozsuwać. Uchyliła je, więc powolutku wsunąłem rękę pod spódniczkę, coraz dalej i dalej, zatrzymując się dopiero na kroczu. Pieściłem teraz jej wzgórek łonowy, a raczej rajstopy na wzgórku, gdyż miała je wysoko podciągnięte. Zjeżdżałem palcami w dół głaszcząc jej wargi, a nawet wyczuwałem przerwę między nimi, mimo materiału. Emilka oddychała głęboko, a jak zjechałem ręką na cipkę, zamknęła oczy i poddała się całkowicie pieszczotom. Na to czekałem. Wsunąłem rękę pod rajstopy szukając koniuszkami palców brzegu majteczek. Gdy go znalazłem, podwadziłem paznokciami i wsunąłem dłoń na rozpaloną i wilgotną szparkę. Dobrałem się od razu łechtaczki.
- Mmmmm - zamruczała Emilka pierwszy raz. Pieściłem powoli obniżając palce niżej, by wrócić z powrotem na wystający już dosyć mocno guziczek. Zaczęły drżeć jej uda, a wtedy zaczęło się coś, czego mogłem się spodziewać, mianowicie jej słowotok.
- O Boże - wyszeptała nie otwierając oczu.
- O Jezusie!
- O Matko Boska, o jejku!
- O Józefie Święty!
- O Panienko Przenajświętsza!
Zaczęło mnie to irytować. Zanim dojdzie, wymieni chyba wszystkich świętych. W dodatku nadgarstek miałem tak obciśnięty rajstopami i majtkami, że krew nie dochodziła jak powinna i ręka zaczęła mi drętwieć. Z tej niekomfortowej sytuacji wybawiła mnie sama Emilka, która wreszcie zaczęła szczytować.
Ale jak??
Po przejściu przez jej ciało prądu, rzuciła się na łóżko, a nogi zacisnęła tak, że czułem jak kości udowe miażdżą moje palce. Jakby tego było mało zaczęła głośno piszczeć.
- Łiiiii!!!! Łiiii!!! Łiiiii!!! - jej piski na pewno było słychać w całym bloku. Nie wiedząc co zrobić, wolną ręką przyłożyłem poduszkę do jej twarzy, jednocześnie próbując wyswobodzić drugą. Tak...na pewno. Szybciej bym wyciągnął rękę z imadła, niż spomiędzy jej nóg.
"No żesz w mordę" - zakląłem w myślach - "Co sąsiedzi pomyślą? Na pewno zapytają rodziców co się działo. I co ja im powiem?"
Wreszcie piszczenie ustało. Puściła moją rękę i przekręciła się na bok, podciągając kolana. Chciałem zdjąć poduszkę z jej głowy, ale złapała ją i przycisnęła do twarzy. Po prostu się wstydziła, rozumiałem to. To był jej pierwszy orgazm w życiu i nie wiedziała jak się zachować.
- Dobrze ci było? - przerwałem po chwili ciszę.
- To straszny grzech - usłyszałem spod poduszki.
- Nieprawda.
- Prawda - odłożyła poduszkę, poprawiła okulary i usiadła - mama mówiła, że wszelkie przyjemności cielesne pochodzą od diabła. Szataniści spotykają się w opuszczonych domach i urządzają tam...origami.
Zaśmiałem się, słysząc to. Jej niewiedza i próba wysławiania się była słodka.
Zdenerwowana wstała, poprawiła rajstopy i majtki, wygładziła też spódniczkę.
- Idę do domu - powiedziała naburmuszona.
- Poczekaj, Emilka. Chcesz to zagram ci coś jeszcze?
- Innym razem, cześć.
Zostawiła mnie ze wzwodem i zapachem cipki na dłoni. Nie potrzebowałem dużo, żeby sobie ulżyć.
Emilki nie widziałem kilka dni. Tylko ojciec zawołał mnie na pogawędkę.
- Nie włączaj tak głośno tej kociej muzyki, jak nas nie ma w domu, dobrze?
Ojciec nie był pasjonatem muzyki, a już na pewno nie ciężkiej.
- Dlaczego?
- Żebym nie musiał wysłuchiwać skarg. Sąsiadka mi mówiła, że w niedzielę słychać było jęki, piski, krzyki jakby ktoś świniaka zarzynał. Od razu się domyśliłem że słuchałeś tego rzępolenia!
Parsknąłem śmiechem zadowolony, że mój kłopot rozwiązał się sam.
- Dobrze tato, obiecuję.
- Dzięki.
Pewnego dnia wracając ze sklepu zauważyłem Emilkę stojącą pod moją klatką. Przestępowała z nogi na nogę, jakby z niecierpliwością i rozglądała się wokoło. Gdy mnie zobaczyła, od razu ruszyła w moją stronę.
- Cześć! Musimy pogadać - zaczęła.
- Coś się stało?
- Wyspowiadałam się księdzu z mojego grzechu.
"Szalona" - pomyślałem - "jeśli ksiądz powie rodzicom, mam szlaban do końca życia".
- Co mu powiedziałaś?
- Że miałam przyjemność między nogami.
- Aha. I co powiedział?
- Powiedział że to naturalne w moim wieku i żebym się nie bała, gdyż wszystko co się dzieje z ciałem człowieka jest stworzone przez Boga i jest w tym jakiś cel. Zapytał, czy miałam sprośne myśli - powiedziałam, że trochę tak. Wtedy on zdradził mi tajemnicę, że jak będę miała sprośne myśli, to żebym się pomodliła, bo to pomaga. A jako pokutę kazał mi odmówić dwie Zdrowaśki. Słyszysz? Dwie. To jest bardzo lekki grzech. Ja odmówiłam cztery.
- Dlaczego?
- Jakbym znowu zgrzeszyła.
Mój mózg wszedł natychmiast na wyższe obroty.
"A to cwaniara! Jeszcze nie zgrzeszyła, a już zmówiła pokutę. Chce się pieścić, to oczywiste. Skacze z nogi na nogę, jakby chciało jej się siku, ale tak naprawdę to swędzi ją psiocha. Tylko gdzie? Ojciec wraca dopiero wieczorem, ale jest mama w domu. Do pokoju nigdy nie wchodzi bez pozwolenia, więc może??? Niee. Jak znowu Emilka zacznie piszczeć, mama od razu wparuje. Może u niej?? Wykluczone. Nie znam terenu, a z opowieści wiem, że jej matka by nas zabiła. Holercia, co robić?"
Wtem z klatki wyłoniła się moja mama.
- Aa jesteś! Ciebie to po śmierć wysłać! Kupiłeś mleko?
- Tak.
- Jadę do centrum. Podobno mają schab rzucić. Na pewno będzie tłum, więc jak mnie długo nie będzie, niech ojciec po mnie przyjedzie.
- Dobrze, przekażę.
- No to do wieczora - uśmiechnęła się do Emilki i poszła na przystanek. Mógłbym to określić jako cud.
- Wejdziesz do mnie? - zapytałem.
- A posłuchamy muzyki jak ostatnio? - spojrzała zalotnie.
- No pewnie.
Po wejściu od razu usadowiła się na materacu. Zauważyłem, że pierwszy raz nie miała rajstop, choć była w sukience. Gołe kolana u Emilki to już striptiz. Włączyłem muzykę i usadowiłem się koło niej.
- Widziałaś kiedyś gołego chłopaka? - zacząłem bez ogródek.
- Nie - odpowiedziała spuszczając głowę.
- A chcesz zobaczyć?
Nie odpowiedziała. Mimo że byłem podniecony, co było już mocno widać, nie chciałem naciskać. Oddychała głęboko i lekko drżała. Była tak samo przestraszona, co zaciekawiona, spoglądała co chwila na moje krocze szybko spuszczając wzrok.
- Chcę - usłyszałem.
Wstałem i rozebrałem się do majtek. Następnie ściągnąłem je szybkim ruchem i rzuciłem na podłogę. Uwolniony członek zabujał się dwa razy, po czym stanął pod kątem do góry.
- Och! - usłyszałem westchnienie. Emilka nie mogła oderwać od niego wzroku.
- Jak...jak to możliwe? - jąkała się.
- Co?
- Jest..taki duży!
- Nie jest, wierz mi, są większe - przypomniałem sobie filmy u Anety.
- Ale.. ja widziałam chłopców na WFie w samych szortach i...na pewno im tak nie odstawało.
- Bo nie mieli wzwodu.
- Czego?
Usiadłem koło niej, ale natychmiast się odsunęła. Zacząłem jej tłumaczyć podstawowe działanie męskich genitaliów, ich budowę i jednocześnie demonstrowałem ich działanie na sobie. Moje fachowe jak na tamte czasy objaśnienia, ośmieliły Emilkę do dalszej edukacji. Zadawała pytania, co chwila wtrącając swoje spostrzeżenia. To, że nie wiedziała o członku nic, mogłem jakoś zrozumieć, ale okazało się, że nie wie też nic o żeńskich narządach płciowych. Kiedy zapytałem czy pieściła sobie łechtaczkę, odpowiedziała pytaniem "A co to takiego?". Pierwszy raz spotkałem taką dziewczynę.
Jej ciekawość była tak duża, że wyciągnęła rękę i dotknęła główki. Gdy tylko palce zetknęły się z członkiem, natychmiast cofnęła rękę.
- Nie bój się, nie gryzie - uśmiechnąłem się, a ona zachichotała. Położyła rękę na członku. Pomogłem jej ułożyć palce, a następnie zacząłem poruszać jej rączką, pokazując jak ściągać skórkę.
- Po co tak? - spytała poruszając nadal dłonią.
- Bo to dla mnie bardzo przyjemne.
- Długo tak trzeba robić?
- Aż do orgazmu.
- Do czego???
- Zobaczysz.
- A co się stanie? - chciała wiedzieć wszystko.
- Będę miał wytrysk.
- Co???
- Emilka...Później ci powiem.
Jej gadanie powodowało, że moje podniecenie obniżało się. Mimo, że dawno nie miałem kontaktu z dziewczyną, jej pytania deprymowały mnie.
- O Boże jaki twardy! - nie mogła przestać komentować. Czułem, że zbliża się wytrysk. Złapałem za jej rękę i skierowałem główkę na swój brzuch. Gdy tylko wystrzeliłem mocząc jej palce, natychmiast cofnęła dłoń. Złapałem za nasadę i dokończyłem za nią. Patrzyła ze zdziwieniem. Nie był to orgazm wielkich lotów. Nasienia nie było dużo, a penis szybko zmalał układając się na jądrach.
- Jaki malutki! - nie mogła uwierzyć, że to co miała przed chwilą w ręku, leży teraz trochę większe od mojego kciuka.
Nie miałem już siły tłumaczyć jej wszystkiego od podstaw. Wytarłem brzuch ręcznikiem leżącym za materacem (używałem go po masturbacji), a następnie skierowałem wzrok na biodra Emilki. Wpadłem na pewien pomysł.
- Chcesz się poczuć jak w niebie? - zapytałem patrząc jej w oczy.
- To znaczy jak w raju? - musiała odpowiedzieć pytaniem.
- No..coś w tym stylu.
- Słyszałam o raju na ziemi. Ale chyba nie jest w Polsce, musiałabym zapytać księdza, on na pewno wie gdzie jest i..
- To chcesz czy nie? - przerwałem jej słowotok. Irytacja mieszała się we mnie..no właśnie..z czym? Z miłością? Niee. Z ciekawością? Z podnieceniem? Trudno mi jest teraz określić moje uczucia, ale coś ciągnęło mnie do tej dziewczyny. Podobała mi się, mimo nieznajomości wielu tematów, była urocza na swój sposób.
Pokiwała głową.
- Połóż się.
Zrobiła co kazałem. Podciągnąłem jej sukienkę aż na brzuch odsłaniając majtki.
- Co będziesz robił?
- Będę cię pieścił, aż poczujesz się jak w raju.
Złapałem za majtki i już chciałem ściągnąć, kiedy złapała mnie za ręce, siadając na materacu.
- Wstydzę się.
- To zamknij oczy.
- A nie możesz zrobić tego tak jak ostanio?
- Dzisiaj będę cię całował.
- Tam? - zapytała przestraszona.
- Tak.
Opadła na łóżko jakby mdlała, złapała za poduszkę i przycisnęła sobie do twarzy. Zdjąłem jej wreszcie majtki i moim oczom ukazał się czarny trójkąt. Owłosienie miała bogate, tylko włoski delikatne jak puch. Rozszerzyłem jej nogi i położyłem się między nie. Zacząłem masować wzgórek palcami, naciskając go i podciągając do góry. Między wargami, pod fałdką, ukazywał się co chwila guziczek, który rósł z każdą chwilą. W dolnej części już się świeciła od śluzu, ale nie dotykałem jej tam jeszcze. Zjeżdżałem tylko ręką coraz niżej, by w ostatnim momencie skierować ją na wewnętrzną stronę ud. Widziałem jak mocno była podniecona. Jej oddech stał się urywany, a nogi co chwila drgały. Wtedy przyłożyłem pierwszy raz usta do wzgórka. Całowałem okolice intymne, nie dotykając cipki, ale kiedy przysuwałem tam wargi, jej nogi mimowolnie rozszerzały się, jakby robiąc mi miejsce na głębsze pieszczoty. Wreszcie wysunąłem język i przeciągnąłem nim po wargach od dołu do góry, zahaczając o łechtaczkę, która troszeczkę wystawała. Emilka jęknęła i uniosła głowę, patrząc zdziwiona co robię. Była mowa o całowaniu, nie o lizaniu. Jak tylko podniosłem wzrok, rzuciła się z powrotem, zakrywając twarz poduszką. Powtórzyłem manewr, tylko mocniej przycisnąłem język, który zagłębił się w różowej przerwie.
- Och! - westchnęła znów podnosząc głowę.
- Tylko proszę cię, bądź cicho bo nas sąsiedzi usłyszą - powiedziałem patrząc jej w oczy.
Twarz miała purpurową, okulary zsunęły jej się lekko na nosek, a kilka włosów przykleiło jej się do spoconej twarzy. Opadła z powrotem oddychając szybko, jakby brakowało jej powietrza. Nie kładła już poduszki, tylko patrzyła w sufit niewidzącym wzrokiem. Nogi rozciągnęła na boki robiąc prawie szpagat. Wiedziałem, że długo nie wytrzyma. Rozchyliłem jej wargi palcami i zacząłem lizać dziurkę, wargi mniejsze i łechtaczkę.
- O Boże, jak dobrze! - zaczęło się.
- O Chryste, jak dobrze!
O Matko Boża, jak dobrze!
Jej gadanie brzmiało, jakby odmawiała różaniec. Na szczęście nie krzyczała, więc zbytnio się nie przejmowałem. Przyśpieszyłem tempo pieszczot i zobaczyłem jak jej nogi zaczynają się powoli zaciskać. Kiedy zbliżyły się niebezpiecznie blisko mojej głowy, złapałem je rękami, gdyby zacisnęły się z taką siłą jak wcześniej na dłoni, mogłaby mnie udusić.
- O Jezu! Jezu! - złapała poduszkę i docisnęła do głowy.
Usłyszałem stłumiony pisk i charkot. Materiał bardzo dobrze wyciszył jej obwieszczenie o szczytowaniu, więc skupiłem się na pieszczotach. Mój język wykonywał niesamowity taniec na łechtaczce, co bardzo podobało się Emilce. Rzucała biodrami do góry i w dół, a poduszkę przycisnęła tak mocno, że prawie owinęła ją sobie wokół głowy.
No i miałem rację.
Wraz z pierwszymi konwulsjami jej nogi jak kleszcze próbowały się zacisnąć na mojej głowie. Mocowałem się z nimi długo, gdyż nie chciały dać za wygraną. Siła nacisku była bardzo duża. Dopiero, kiedy spod poduszki przestały dochodzić dźwięki, ucisk zelżał. Odrzuciła ją i oddychała głęboko. Kolana opadły jej na boki i mogłem przyjrzeć się jej cipce. Soczki zmieszane ze śliną spłynęły z cipki między pośladki i zmoczyły materac. Nabrzmiała łechtaczka wystawała nadal spomiędzy warg.
Wtem uniosła głowę i popatrzyła z przestrachem na pokój. Znalazła wzrokiem majtki, szybko się podniosła, złapała je i zaczęła wciągać na kształtną pupcię.
- Znowu zgrzeszyłam - powiedziała bardziej do siebie.
- Ale już odpokutowałaś, pamiętasz?
- No tak, ale... muszę już iść.
Miałem nadzieję, że mi poliże członka w rewanżu, ale nawet jej nie proponowałem. Po orgazmie miała poczucie winy, łapał ją strach. Próbowałem jej tłumaczyć, że wszyscy normalni ludzie uprawiają seks, ale trafiałem przysłowiową kulą w płot.
Nasze dalsze spotkania wyglądały tak samo. Emilka pieściła członka rączką, ja cipkę ręką lub językiem, a po szczytowaniu uciekała w strachu przed piekłem. Próby rozwijania naszych zabaw kończyły się fiaskiem. Mówiła, że dziewictwo odda tylko mężowi po ślubie. Odpowiadałem, że ok, ale ma jeszcze inne dziurki, wtedy dąsała się i mówiła, że to nie po bożemu.
Chodziłem teraz do kościoła, tak naprawdę tylko dla Emilki. Słuchałem chóru i muzyki tego zespołu z bożej łaski. Śmiać mi się chciało, bo tak fałszować to może pijany organista samouk, a nie zespół z sekcją rytmiczną.
Po próbie, wychodząc z kościoła, usłyszałem za plecami głos.
- Czy to ten wspaniały gitarzysta?
Odwróciłem się zaskoczony i zobaczyłem księdza idącego w moim kierunku. Obok niego szła Emilka. Był mniej więcej w wieku mojego ojca, lekko szpakowaty z miłym uśmiechem.
- Yyy.. dopiero się uczę, proszę księdza...jeszcze dużo pracy przede mną.
- Gra już bardzo dobrze i zna się na muzyce - wypaliła Emilka.
- Chciałbyś grać w naszym zespole?
- Yyy...nie wiem czy znajdę czas... i czy się nadaję...
- Przyjdź to sprawdzimy. Mam nową, nie używaną gitarę elektryczną. Szkoda, żeby się marnowała.
"Elektryczną?? - pomyślałem. - Kurde, nigdy nie trzymałem nawet takiej gitary". Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Taka gitara to szał, ale co? Grać na niej pieśni kościelne?
- Muszę się zapytać rodziców...
- Dobrze, jakby co, to widzimy się w czwartek na próbie.
Odprowadzając Emilkę, słuchałem jak podniecona tłumaczyła mi, jakby było fajnie, gdybym wstąpił do zespołu. Zespół był koślawy, muzyka nie za ciekawa, ale korciło mnie żeby grać na elektryku.
- ... i mogłabym przedstawić cię mamie.
- Co? - wyrwała mnie z rozmyślań ostatnim zdaniem.
- Bo wiesz.. mama nie pozwala mi kolegować się z chłopcami. Toleruje tylko tych z kościoła.
- Aha.
Nie wiedziałem, czy chcę w ogóle poznać jej mamę. Widziałem już paru żarliwych wyznawców religii i niezbyt mi się to podobało. Widząc moje niezdecydowanie zamilkła spuszczając głowę. Gdy dochodziliśmy do jej bloku, spoglądała na mnie, a jak odwracałem głowę w jej stronę szybko opuszczała wzrok. Zatrzymaliśmy się pod klatką.
- Nie wiem Emilka, muszę się zastanowić. Cześć.
Odszedłem parę kroków, ale ona stała nadal.
- Słuchaj... - podeszła do mnie rozglądając się czy nikt nie podsłuchuje - ...jeśli się zgodzisz... to będę całować cię...tam.
Pochyliła się, cmoknęła mnie w usta i uciekła do domu. Cóż...to na pewno była dodatkowa zachęta. W myślach już widziałem co możemy razem robić. Wyobraźnia działała na pełnych obrotach, co uwidoczniło się potężnym wzwodem. Popędziłem do domu, a po paru chwilach ręcznik za materacem przydał się w stu procentach :P.
Jeśli chcecie wiedzieć, czy się zgodziłem i jak potoczyły się nasze losy - piszcie w komentarzach :).
Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!
Komentarze
Tyle czekania i wkoncu jest. Świetnie opowiadanie
Świetne opowiadanie. Czekam na kolejną część.
Dalej pisz,jestem ciekaw dalsze części
Czekam na kolejne :)
Pisz dalej super się czyta Twoje opowiadania
Chcę więcej!!!
Świetną serię prowadzisz tylko jak by się dało trochę krócej czekać na następne opowiadania to by było super
z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy
Dobre tak jak pozostałe części
Super opowiadanie. Pewnie że chcemy!
Vivaldi był księdzem z zawodu. Bardzo a\'propos przekonań Emilki.
Chcemy więcej! Świetne
świetne opowiadanie czekam na kontynuację
Pisz dalej, to jest świetne!
Czekamy na dalsze części tylko prosimy, nie każ nam tyle czekać. ;)
Bardzo ciekawe opowiadania, stale trzymajace w napieciu, z oryginalnym tematem i stylem pisania. Jak dla mnie jest olbrzymi potencjal na dalsze czesci. Moze byc ich nawet 3-4
To dobre jest.
Super opowiadanie. Bardzo mi się podobało i pisz więcej, bo masz to coś. Pozdrawiam
Kontynuuj. Czytam od początku z zaciekawieniem
Tak, pisz dalej, tylko ogranicz to wzywanie świętych przy jej orgaźmie ;p
Proszę Cię pisz dalej!
Dobre wciąga pisz dalej :)
Pisz dalej twoje opowiadania to jedne z najlepszych.
pisz więcej
jak to się mówi \"modli się pod figurą, diabła ma za skórą\" ;)
Świetnie piszesz, chcę kolejną część
Król nareszcie wrócił!
Zdecydowanie najlepsze opowiadanie.Czekam na kolejną cześć
Kiedy kolejna cześć?Czekam z niecierpliwością
Czekam na dalsze części ;)
Genialne, wiecej takich. 😉 😀 😀
Nie mogę się oderwać od twoich opowiadań. Czytałem wszystkie po kolei aż dotąd, ale muszę iść do pracy. Zastanawiam się czy nie wziąć urlopu :D
sztos brachu. wielki szacun
popieram komentarze poprzedników. czekam na dalsze poczynania bohaterów.