Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Maturzystka - 5.

Część 5.


Rozmawiałam z Roksaną.

Tak! Moja koleżanka z prowincji odezwała się do mnie! Zresztą, jako jedyna. Trochę byłam zaskoczona, ale czas i odległość wszystko weryfikują. Koniec końców umówiłyśmy się. Już nie pamiętam kto, ona czy ja, zaproponował przyjazd od Warszawy? W każdym razie naprawdę ucieszyłam się. Pogadam z koleżanką, powspominamy, nasłucham się plotek. Brakowało mi tamtej szkoły. Zdecydowanie bardziej odpowiadał mi klimat naszego miasteczka. Zresztą, nigdy nie przyznałam się rodzicom do tęsknoty za tamtą szkołą, koleżankami i starym mieszkaniem.

Za jakiś czas rodzice mieli jechać w odwiedziny do rodziny mamy, a to był kawałek do przejechania. Stanowczo odmówiłam. Zwyczajnie nie miałam ochoty i generalnie nie lubiłam jeździć. Ani samochodem, a tym bardziej brudnym i smrodliwym PKP. Zaproponowałam, żeby właśnie wtedy przyjechała. Ucieszyła się. I to chyba bardzo! Ożywiła się, kiedy zastanawiałyśmy się nad terminem. To już był konkret, a nie zdawkowe zaproszenie. Obiecałam podać termin spotkania od razu, jak tylko rodzice zdecydują się, kiedy pojadą. Mogła nocować u nas. Twierdziła, że jej mama zgodziła się.

– Co za sunia! – pomyślałam. – Czyli już wcześniej nastawiła się na odwiedziny. Fajnie!

Obie byłyśmy podekscytowane.

– Pokażesz mi trochę nocnego życia stolicy, co? – zaśmiała się Roksana.

– Jasne! – odpowiedziałam równie swobodnym tonem. – Jasne, ja i nocne życie Wawy – tego już nie słyszała. Trochę zasępiona, pokręciłam głową.

Dzwoniłam do innych koleżanek z poprzedniej szkoły, ale jakoś nie witały mnie z przesadnym entuzjazmem. Zawsze niby ucieszone, miło nam się rozmawiało, ale żadna nie oddzwaniała. To ja prowadziłam każdą taką rozmowę. Skoro zadzwoniłam, to gadałam. I tak powoli urywał się nasz kontakt.

* 

– Grażyna!

– Co, „Sarenko”? – grubaśnica chyba lubiła, kiedy ją tak nazywałam. A nie byłam złośliwa. Ot, urocze pseudo otyłej koleżanki, którą nawet lubiłam. Za jej „Szefową” nie przepadałam. Tolerowałam, bo musiałam.

– Ewa zaprasza na imprezę u siebie w domu – podchodząc, zakomunikowała Wanda. Podała mi adres i godzinę. – W tę sobotę. Miałam ci powiedzieć, żebyś nie bała się. Żadna dziewczyna nie rozbierze ciebie – uśmiechnęła się lekceważąco. – Pamiętaj! To jest wyróżnienie za akcję z tymi dwoma łosiami – odwróciła się i ruszyła. – A! Jeszcze jedno! – wróciła po dwóch krokach. – Ewa obiecuje, że zobaczysz kilka ciekawych rzeczy.

– Jakich?

– Skąd mam wiedzieć? U Ewy zawsze jest fajnie – wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się, rozbawiona moją dociekliwością. Chyba wyczuła, że moja ciekawość jest spowodowana jedynie strachem przed konsekwencjami obecności na takiej imprezie. – Tyle miałam przekazać. Jeżeli nie przyjdziesz, to dopiero pożałujesz!

– Jasne, przyjdę – odrzekłam bez entuzjazmu. Byłam zmęczona tymi gierkami.

Nachyliła się do mnie i wyznała konfidencjonalnie:

– Wiesz, zawsze jest jakiś striptiz albo erotyczny pokazik. Warto obejrzeć – uniosła brwi i pokiwała głową. Odwróciła się i szybko odeszła.

Nawet nie zapytałam, czy mam jakoś specjalnie ubrać się. Do szkoły kazały mi przychodzić bez majtek, więc na imprezę może też?

*

Wysiadłam z autobusu i skierowałam się w ulicę, na końcu której powinna być ulica, przy której mieścił się dom rodziców Ewy. Założyłam błękitną koszulkę w delikatne żółte prążki z krótkim rękawem. Do niej ubrałam jasne dżinsy i czarne sandałki na szpilce na bose stopy. W końcu to impreza. Sandałki to było parę błyszczących pasków, a pasek z zapięciem znajdował się nad kostką. Patrzyłam w dół i uznałam, że moje opalone stopy wyglądają bardzo efektownie w sandałkach na szpilce. Paznokcie pomalowałam pastelowym żółtym lakierem. Świeży zakup z wypadu z mamą do sklepów. Na szczęście spodnie były dość krótkie, żeby prezentować całe sandałki. Mama również kupiła sobie czarne, ażurowe botki bez palców. Mnie też się podobały. Świetnie w nich wyglądała. Potem kupowała bieliznę. Granatowe majteczki i stanik w rzadkie białe prążki. Też bym taką chciała, ale akurat nie było mojego rozmiaru. Niby po czterdziestce, ale jak zobaczyłam ją w tym kostiumie w kabinie... Mrugnęła do mnie i jeszcze założyła ażurowe botki. Ale laska z mamy! Zaśmiała się głośno i ucałowała mnie, kiedy jej to powiedziałam. Była bardzo zadowolona. W ogóle jakoś tak korzystniej wyglądała. Kwitnąco?

O, spora willa! Kiedy podchodziłam do bramki, znowu nabrałam obaw. Po co tam idę? A jeżeli mnie okłamały i zwabiły w taki sposób? Wrócić? Okna na parterze, przysłonięte drzewami, były otwarte i brzmiała głośna muzyka. Nikogo nie zobaczyłam, ale słyszałam wesołe głosy. Same dziewczyny. Czyżby znowu babska impreza? Nacisnęłam przycisk przy bramce. Usłyszałam z głośnika „Wejść!”, zabrzęczał sygnał, więc pchnęłam furtkę i weszłam. Drzwi domu otworzyły się, kiedy wchodziłam po schodach. Stała w nich Ewa z kieliszkiem w dłoni. Miałam wrażenie, że jest pijana. Na szczęście pomyliłam się.

– O, nasza prawie wytresowana suczka! Nareszcie! No, właź! – była wyraźnie rozbawiona moją obecnością. Coś szykowała?

*

Weszłyśmy do salonu. Sporo osób. Części nie znam. Nie z naszego liceum. I chłopacy. Monika, z paczki Ewy stoi w kącie salonu i migdali się z jakimiś dwoma chłopakami. Nie znam ich. Ciekawe, czy Monika ich zna? Nieco dalej w fotelu siedzi jakiś barczysty chłopak, szatyn. Też nie od nas ze szkoły, ale w naszym wieku. Na jego kolanach siedzi rozkraczona... No, nie mogę! Chyba pęknę ze śmiechu. To mała Kamila! Już w rozpiętej bluzce. Parka całuje się, a dłonie chłopaka błądzą przy zapięciu stanika.

– Hm, czyli jednak koedukacyjna impreza – stwierdziłam, ale tylko w myślach, tonem katechety. – A prawie byłam przekonana, że tylko same lesby są w paczce Ewy. Im dłużej tutaj siedzę, tym bardziej przekonuję się, że nie ma tutaj przypadkowych osób. Ewa wszystkich zna. Jej koleżanki też do każdego zwracają się po imieniu.

Ona jakby czytała w moich myślach. Spojrzała na mnie:

– Spoko, z czasem poznasz wszystkich, których trzeba. Jest tu więcej dziewczyn, a chłopacy czasami otrzymują jednorazowe zaproszenia. Nie warto ich zapamiętywać – machnęła lekceważąco ręką. – Wiekowo też jesteśmy zróżnicowani. Nie przyjmuję każdego, kto słyszał o spotkaniach u mnie i chce tu bywać. Za to są różne formy inicjacji. Patrz!

*

Na środek salonu wychodzi jakaś dziewczyna. W naszym wieku, ale widzę ją po raz pierwszy. Dość wysoka, tak z 170 cm w szpilkach, blondynka, długie włosy sięgają do pleców. Niebieskie sandałki na szpilce. Ciemnobrązowe kabaretki, granatowa spódniczka i granatowa bluzeczka ze stójką w delikatne i rzadkie białe prążki. Ładny makijaż, uśmiechnięta. Nie ma nadwagi, raczej jest grubokoścista, ale za to ma naprawdę spory biust! Fajnie tańczy do muzyki, którą teraz włączyła Ewa. Większość jej się przygląda. Chłopacy wręcz wlepiają oczy w te cycki. Powoli pozbywa się kolejnych części garderoby. Uśmiech nie schodzi z jej ust. Też z zainteresowaniem oglądam jej występ. Naprawdę fajnie tańczy i rozbiera się. Może dorabia sobie w ten sposób na imprezach? Na pewno nie ma więcej niż 20 lat. Zdjęła stanik i majtki, bluzka jest prawie rozpięta i widać jak duże są piersi. Coś można dojrzeć. Co jakiś czas podchodzi ktoś i wrzuca karteczkę do koszyka, który stoi obok Ewy.

– Oferują różne rzeczy za możliwość skorzystania z jej ciała – Ewa wyjaśnia lekceważącym tonem. – Jagoda należy do mnie, więc dzisiaj robi striptiz. A ja wybiorę najciekawszą ofertę. Albo oferty. Albo niczego nie wybiorę.

Na koniec Jagoda prowokacyjnie bawi się sutkami, łechtaczką. Każdy oglądający śledzi ruchy paluszka krążącego po jej ciele. No, odważna jest! Milczą wszyscy obserwujący występ. Jego koniec chyba rozczarowuje publiczność. Już? Sporo osób rozgląda się. Im udzieliło się podniecenie wywołane pokazem. Szukają okazji do jego rozładowania.

Kiedy dziewczyna zbiera swoje rzeczy i z nimi w ręku podchodzi do Ewy, dopiero widzę, jak mocno jest opalona. Biały stanik i majtki stanowią odpowiedni kontrast. Masywne, ale ładnie umięśnione uda, sporo obiecują. A cycki ma naprawdę spore! Teraz dostrzegam delikatną obrożę na szyi Jagody! Przypuszczałam, że coś widzę, w końcu jest tu dość ciemno, ale sądziłam, że to tatuaż.

Ewa woła jakiegoś chłopaka i dziewczynę. Szybko podchodzą. Nie są parą i chyba nie są zadowoleni z decyzji gospodyni wieczoru, bo patrzą na siebie z pewnym dystansem.

– Jagódka jest wasza. Bez ograniczeń. Czasu też wam nie ograniczam. Idźcie do tamtego pokoju – wskazuje brodą. – Miłej zabawy!

Dziewczyna też jest w krótkiej spódniczce i T-shircie, ale już boso. Patrzy na chłopaka jak na kłopot, bierze Jagodę za rękę i daje jej buziaka. Chłopak również całuje Jagodę i chwyta ją za pierś. „Łapczywie” miętosi ją. Widać, że jest bardzo podniecony. Rozbawiona dziewczyna uśmiecha się, ale nie cofa. Chyba jest przyzwyczajona do różnych przejawów uznania dla swojej urody. Chwilę później znikają za drzwiami pokoju.

*

Ilona podchodzi do mnie ze szklaneczką wypełnioną jakimś napojem.

– „Szefowa” dzisiaj bez głównej przybocznej, Wandy? – uśmiecham się do swoich myśli. – Nie piję alkoholu – zastrzegam. Obawiałam się, że mogły coś wsypać do napoju.

Ewa rozejrzała się, rozbawiona moją decyzją, uśmiechnęła do mnie i westchnęła głośno.

– Trudno! – dłonią wskazała na butelkę na szafie: – Sok z naszych malin. Napijesz się?

Kiwnęłam przyzwalająco głową.

– Ilonko, nalej naszej suczce!

Ilona sięgnęła po wysoką szklankę. Szczypcami wrzuciła dwie kostki lodu, wlała gazowanej wody mineralnej i dolała soku malinowego. Podała mi szklankę z tryumfalnym uśmiechem...  

– Dziewczyny! Za sukces naszej suczki! – Ewa podniosła kieliszek. – Przypomniała paru gnidom, że należy okazywać nam szacunek. Zdrowie! – To była aluzja do mojej akcji na szkolnym korytarzu.

– Zdrowie! – zakrzyknęły zadowolone i rozbawione dziewczyny. Ewa przechyliła kieliszek i powoli wypiła zawartość. Inne poszły jej śladem. Zrobiłam to samo.

– Jak na sok malinowy, to trochę dziwny smak – wykazałam się szczerością.

– Sok był malinowy, ale z dodatkiem mojego moczu – spokojnie wyjaśniła Ewa. Patrzyła na mnie rozbawiona, widząc moje zaskoczenie.

Ledwo zdążyłam do łazienki. Cały czas gonił mnie głośny śmiech. Nie! Ścigał mnie rechot rozbawionych dziewczyn. Kiedy wymiotowałam, słyszałam ich ponowny rechot. Gdy odpoczęłam, wypłukałam usta i wtedy usłyszałam, że na półce stoi płyn do płukania ust. Chętnie skorzystałam. Umyłam ręce, wytarłam w biały, gruby ręcznik z wyszytym zieloną nitką napisem: „Dla miłych gości”. 

– Taaa, czyli nie dla mnie... – mruknęłam sarkastycznie.

Wróciłam do pokoju. Spojrzałam na Ewę. Podeszła do mnie Ilona. Prawie przytknęła swoją twarz do mojej. Odsunęłam się. Nie rozumiałam, o co jej chodzi. Odwróciła się i kiwnęła głową w kierunku „Szefowej”.

– Zapłać za płyn! – zażądała Ewa.

Rozbawiła mnie. Uśmiechnęłam się nieznacznie i wzruszyłam ramionami:

– Nie mam przy sobie pieniędzy – uznałam, że jednak skończę udział w takiej imprezie.

– To jak chcesz zapłacić?

Znowu wzruszyłam ramionami. Próbowałam protestować:

– Za łyk płynu? Chyba jakiś żart?

*

Ewa ciężko podnosi się, podchodzi do mnie i niespodziewanie łapie za kark. Delikatnie trzymając, oprowadza po domu. Jedną wykręconą rękę trzyma Ilona. Bez pukania otwiera jakieś drzwi i moim oczom ukazuje się zaskakujący widok.

Jessica! Tutaj! Jessica, ubrana tylko w sandałki na szpilce, stoi w rozkroku i liże łechtaczkę nagiej, grubej Wandy, siedzącej na stoliku. Wysoka, naga blondynka opięta pasami strap-ona trzyma Jessicę za uda i ruszając biodrami, wbija w nią czarnego, twardego i lśniącego penisa. To Paulina! Pierwszy raz widzę ją nagą. Dobrze umięśniona, szczupła, niezbyt duże piersi. Solidnie rżnie Jessicę. Dziewczyna jęczy i ma trudności z pieszczotami Wandy. Paulina chwyta więc szkolną księżniczkę za kark i przyciska jej twarz do krocza Wandy. Nieznajomy, szczupły, nagi blondynek leży na tapczanie, masuje sterczącego penisa i przygląda się trzem dziewczynom. Jest od nich starszy o kilka lat. Puszcza penisa i głaszcze Paulinę po krągłej pupie. Próbuje wcisnąć palec do pupy albo do pochwy. Dziewczyna nawet nie spojrzała w naszym kierunku. Zdaje się również nie zauważać tego blondynka. Chyba jest przyzwyczajona do takich obserwacji.

Ewa powoli zamyka drzwi, ale jeszcze widzę, jak chłopak podnosi się z tapczanu, staję za Pauliną i wpycha w nią penisa. Piłkarka opiera się o stolik i lekko opuszcza głowę. Włosy zasłaniają twarz. Chłopak chwyta ją za piersi i energicznie porusza biodrami. Dziewczyna prostuje się, cofa ramiona, mocniej wbija się w Jessica, a ta prawie krzyczy pod wpływem silnych uderzeń strap-ona.

– Jessica często jest tutaj angażowana do naszych zabaw – tłumaczy Ewa. – To uległa, wyuzdana suka. Na dodatek bi. W każdym razie przynajmniej dla nas jest bi.

Spojrzałam nieco zdziwiona. Interesujący sposób określania czyichś preferencji seksualnych.

– No, chcemy żeby taka była, więc spełnia nasze oczekiwania – Ewa uśmiecha się. – A kiedy wypije nieco więcej, lubi być poniewierana. Możesz z niej skorzystać, jeżeli będziesz miała ochotę.

Miałam ochotę. Zwłaszcza na sponiewieranie takiej wyniosłej suki.

*

Ewa otwiera kolejne drzwi. Półmrok.  

No! Znowu jakiś nieznany mi chłopak. Nagi szatyn leży na wznak na tapczanie z rękoma pod głową. Przyglądam się dokładniej. Facet z kilkudniowym zarostem. Nosi też wąsy. On... O kurde! On ma przynajmniej czterdzieści lat! A na nim siedzi Bogusia! Ta, siedzi... Ujeżdża go i jęczy! Ta ciemna blondynka, która ciągle odchudza się. Jest naga, a jej spory biust podskakuje w rytm bioder dziewczyny. Muszę śmiesznie wyglądać ze zdziwieniem na twarzy, bo Ewa spogląda na mnie i parska śmiechem. Za nimi na boku leży nasza Ala z okrągłą, pogodną twarzą. Jak zwykle uśmiechnięta. Głaszcze koleżankę po brzuchu i sięga do jej piersi. Zaraz jednak przerywa pieszczoty i nachyla się nad mężczyzną. Zaczynają całować się. Bogusia zwalnia i po chwili schodzi z faceta. Jego penis sterczy.

Ala, nie przerywając pocałunku, wślizguje się na szatyna i pomagając sobie ręką, siada na jego sterczącym kutasie. Facet gestem przywołuje Bogusię. Przerywa pocałunek. Alicja prostuje się, przymyka oczy i ujeżdża kochanka. Bogusia klęczy na kolanach i przedramionach. Pupę wypina do faceta, a ten wkłada palce do jej cipki. Wtedy ona podpiera się na łokciu i sięga dłonią do krocza Ali. Jej paluszek porusza się w rytm jazdy koleżanki. Ala zaczyna głośno stękać.

Wycofujemy się z pokoju.

– Dziewczyny ruchają się z czterdziestoletnim facetem! Albo nawet starszym! – nie potrafię tak od razu przestać o tym myśleć. – No, takich wrażeń nie spodziewałam się! Tylu młodych i chętnych dookoła, a one... No, szok!  

– Spróbujemy dać ci możliwość zrewanżowania się, skoro nie masz kasy – Ewa wydaje się zastanawiać nad jakimś rozwiązaniem i nie dostrzega mojego zaskoczenia.

Nagle oberwałam solidnego klapsa w tyłek. Nie zdążyłam odwrócić się, kiedy dostałam mocniejsze uderzenie w tył głowy. Oszołomiona zrobiłam krok w przód i znowu któraś uderzyła mnie w tył głowy. Pochyliłam się po obydwu ciosach. Czyjaś dłoń chwyciła mnie za włosy i popchnęła w dół, z drugiej strony któraś pchnęła mnie. Runęłam do przodu. Odruchowo wyciągnęłam ręce, ale czyjaś dłoń szarpnęła moje włosy. Wytraciłam impet i krzyknęłam z bólu! Czułam się, jakby ktoś mnie skalpował! Nadal miałam nienaturalnie uniesioną głowę. To Ilona tak mocno trzymała mnie za włosy.

*

Złapały mnie za ręce i wepchnęły do pokoju. Ciemno. Zewnętrze żaluzje opuszczone. Odwróciłam się i dopadłam do drzwi. Chwyciłam klamkę i nacisnęłam. Drzwi były zamknięte na klucz! Po omacku odnalazłam i nacisnęłam włącznik. Światło nie zapaliło się. Żarówka wykręcona? Stukałam pięściami w drzwi, ale na zewnątrz chyba nikogo nie było. Kiedy zniechęcona przestałam, nie usłyszałam żadnego dźwięku. Prawdopodobnie poszły sobie. Chodnik i tak tłumił wszystkie kroki.

– Super! O tym marzyłam! Będę tutaj siedziała do końca imprezy albo znudzi im się i wtedy mnie wypuszczą – pomyślałam zirytowana. – Oby tylko nie zapomniały o mnie! – Zrobiłam dwa kroki w kierunku środka pokoju. – Gdzieś trzeba usiąść – przystanęłam, żeby przyzwyczaić wzrok do  ciemności. 

Cisza. Ale usłyszałam jakiś szmer za swoimi plecami. Odwróciłam się i krzyknęłam z przerażenia. Czyjeś usta zaczęły mnie całować, a ręce objęły! Trochę odprężyłam się. To nie atak tylko czułość. Jakiś chłopak.

– Kolejny głupi kawał Ewy! Wykręcę się z tego – byłam przekonana.

I wtedy poczułam jak od tyłu druga para rąk zaczyna mnie obmacywać. Szarpnęłam się, ale było już za późno. Ręce sięgnęły do moich spodni i rozpięły zamek, guzik i jednym szarpnięciem ściągnęły dżinsy do kolan.

– Proszę! Przestańcie! – błagałam płaczliwym tonem, wyrywając usta z pocałunku.

Moja rozpaczliwa szamotanina na nic się nie zdała. Drugie szarpnięcie i majteczki zjechały do kolan. Mężczyzna, który mnie całował zbyt mocno przyciskał mnie do siebie, żebym mogła przeciwstawić się. Ten z tyłu ściągnął mi spodnie i majtki do kostek.

Skąd wiedziałam, że to mężczyźni, a nie chłopacy z liceum? Nie wiem. Może byli zbyt silni albo zbyt brutalni? Może dlatego, że bardzo sprawnie obchodzili się ze mną? Nie padały żadne głupie komentarze. W ogóle nie odzywali się, chociaż czasami szeptem wydawali mi jakieś polecenie albo porozumiewali się. Jasne, szept uniemożliwia rozpoznanie głosów. To jednak napawało mnie strachem. Czyżby groziło mi coś poza wymuszonym seksem?

*

Pierwszy odezwał się ten z tyłu.

– Uspokój się. Nam chodzi tylko o seks. Będziesz zadowolona. Odpręż się – szepnął i sięgnął do łechtaczki. Zaczął ją głaskać, pocierać. Koniuszkiem języka lizał moje ucho.

Ten z przodu złapał mnie za pierś, a wilgotny palec zaczął wciskać do odbytu! Tak się bałam! Zrobił to jednak na tyle delikatnie, że nawet zaczęłam odczuwać przyjemność z takiej penetracji. Tylko co jakiś czas musiałam nawilżać śliną palec, którym mnie rżnął. Czasami wkładał go do pochwy i stamtąd czerpał płyn potrzebny do nawilżania odbytu. Jeden mężczyzna z palcem na łechtaczce, a drugi z palcem w pochwie. A potem w odbycie. To było takie podniecające. I nie spieszyli się.

Mężczyzna z przodu w końcu przyciągnął mnie mocno i sam przywarł do mojego ciała. Wtedy zaczął całować mnie. Co miałam zrobić? Przecież im nie ucieknę. Oddałam pocałunek. Całowaliśmy się dość długo. Chwilami brakowało mi tchu. Kręciło mi się w głowie, ale bardziej od pieszczot mojej cipki i pupy niż długich, namiętnych pocałunków. Jednak na pewno nie przeszkadzały w osiąganiu tak miłego stanu. Już w trakcie pieszczot osiągnęłam mały orgazm. Postękałam trochę głośniej i zorientowali się, że doszłam. Zresztą, w pochwie chlupało. Faceci zmieniali się miejscami i nadal namiętnie pieścili.

– Gospodyni imprezy chyba byłaby rozczarowana, gdyby wiedziała, jak przebiega ta forma rewanżu – pomyślałam podniecona.

A oni dopiero pieścili mnie.  

*

Cdn.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach