Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Garsoniera - Alina, cz. 5.

Część 5.

W sobotę przyjechała nieco za wcześnie. Przywitałem ją w niebieskiej koszulce polo, dżinsach i klapkach. Różowych. Taki żart znajomych na urodziny, ale za to były wygodne. Spojrzała na klapki i uśmiechnęła się wymownie. Olałem to. Też lubiłem prowokować.

Mój gość wyglądał bardzo efektownie. Czarna bluzka ze stójką, czerwone bolerko, czerwono-czarne korale, czerwona, krótka spódniczka, czarne pończochy i czerwone sandałki na szpilce. Do tego delikatny makijaż, czerwone i czarne paznokcie. Ładnie ułożone włosy. Bez wątpienia każdy facet oglądał się za nią. Lesbijki pewnie też. Wiedziała o tym.

– Ale ciebie przyszła tylko przeprosić. Tylko! – zwróciłem sobie uwagę. Moje ego powoli i niechętnie wracało do normalnych rozmiarów. Wzwodu nie miałem.

Przywitaliśmy się. Nie usłyszała żadnych komplementów ani owacji. Nie obsypałem jej kwiatami. Nie strzelały korki od szampana. Nie spadło confetti. Weszła więc do pokoju, rozejrzała się.

– No, szału to tu nie ma – stwierdziła tonem autorytetu. Była nieco rozczarowana.

W odpowiedzi milcząco pokiwałem głową. Nie spodziewałem się jęków zachwytu z jej strony. I nie oczekiwałem tego.

– Niech gada, co chce. Kreatorka mody osiadła na wynajmowanych 30 metrach kwadratowych – skonstatowałem wyłącznie na własny użytek. Wiedziałem jak mieszka, bo raz zaprosiła mnie na urodziny. Raz, bo nie byłem znaczącą osobą w firmie i nie zanosiło się na zmianę mojej sytuacji, więc nie opłacało się zapraszać kogoś takiego jak ja. Głośno powiedziałem:

– Mieszkanie samodzielnego mężczyzny. Na dorobku – wzruszyłem ramionami. Jednak tłumaczyłem się.

– Ile to ma metrów?

– Moje mieszkanie? Prawie 52 – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Miałem je dzięki rodzicom i babci, ale tego nie ukrywałem.  

– To taka większa dziupla – pokiwała głową z rozbawieniem. – No, ale tobie musi wystarczyć.

Westchnąłem w duchu. Już miałem dość obecności koleżanki z pracy.

– Alinko, miło, że przyszłaś, jesteś fajną koleżanką, bardzo atrakcyjną, świetnie wyglądasz, twoja obecność dodaje blasku tej garsonierze – skwapliwie kiwnąłem głową – ale nie musisz mnie dodatkowo ‘przepraszać’. Jesteśmy kwita. Chcesz wody, coli czy coś mocniejszego? – powiedziałem usłużnym tonem. Chyba takiego zagajenia w ogóle nie przewidziała. Patrzyła na mnie zaskoczona.

– Mam sobie pójść? – niby nadal uśmiechała się z dozą wyższości, ale po mojej ripoście powoli klapnęła na kanapę. Wyniosłość i duma ulatniały się, ustępując miejsca zaskoczeniu, ale moją intencję odgadła za pierwszym podejściem. Dałem jej szansę.

– Nie, dlaczego? Czy ja ciebie wypraszam? Niezmiernie cieszę się z twojej obecności.

– Nie, ale... – robiła wrażenie tak zaskoczonej, że prawie zrobiło mi się żal dziewczyny. Chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Zmrużyła oczy, jakby zastanawiała się nad czymś. Może planowała inny sposób spędzenia tego wieczoru?

W końcu pierwszy przemówiłem:

– To co? – Na dźwięk mojego głosu spojrzała na mnie czujnie i z zainteresowaniem. – Sex on the Beach? – zaproponowałem.

– Tak, chętnie, skoro nie masz niczego innego – znowu poczuła się pewniej. Komentarz wypowiedziała nieco wyniosłym tonem. Rozsiadła się wygodniej na kanapie. Rękę położyła na oparciu kanapy.

– Jasne. Słowo „proszę” nie przejdzie takiej damie przez usta – pomyślałem. Po chwili postawiłem na stoliku jej ulubiony drink. Spojrzała na drinka, potem na mnie. Jej twarz wyrażała nieme pytanie. – Byłem przygotowany, ale nie miałem całych pomarańczy, więc darowałem sobie ozdoby – wyjaśniłem. Wyraz jej twarzy sugerował, że trudno jej pogodzić się z obyczajami takiego nuworysza. Pociągnęła długi łyk... i odsunęła słomkę.

– Ale... – spojrzała na mnie poważnie.

– Tak – machnąłem ręką. – Sznapsa też nie miałem, więc dolałem coś innego – patrzyłem na nią pogodnie. Dobrze się bawiłem. Naprawdę.

– A czego dolałeś? – była dociekliwa, bo poczuła, że może odegrać się.

– Daj spokój, nic ci nie będzie. To niespodzianka – uśmiechnąłem się uspokajająco. Zapadła trochę kłopotliwa cisza. Czekałem, czy odważy się... Tymczasem pociągnęła jeszcze dwa łyki, sięgnęła po torebkę i zaczęła wstawać.

– Cóż. Jest miło, ale jednak muszę... – zaczęła chłodnym tonem.

– Słuchaj, suczko – przerwałem jej. – O ile pamiętam, masz u mnie jeszcze dwa klapsy, tak? – spojrzałem na nią poważnie.

– Tak, pamiętam – wiało od niej chłodem. Była tak wyniosła, że prawie unosiła się nad podłogą, ale słuchała.

– W takim razie usiądź i popróbuj jeszcze drinka – poleciłem łagodnym, ale stanowczym tonem.

Patrzyła na mnie chwilę. W końcu lekko wzruszyła ramionami, wrócił uśmiech bogini tłumów i ponownie usiadła. Odłożyła torebkę, sięgnęła po drinka. Popijała i czekała aż odezwę się.

*

– No, to zacznijmy nasz miły wieczór. Klapsy się należą, ale po striptizie. Nie będę klepał ubranej pupy – uśmiechnąłem się rozbrajająco.

Chwilę patrzyła na mnie zaskoczona. Chyba inaczej wyobrażała sobie ten wieczór.

– Wypij kolejny łyk i rozbieraj się, suczko – poleciłem ostrzejszym tonem, ruchem brwi i głowy wskazując środek pokoju. Odwróciłem się i włączyłem przygotowaną muzykę. Teraz ja rozsiadłem się na tapczanie, sięgnąłem po pejcz leżący obok kanapy, założyłem nogę na nogę. Wstała, spojrzała na mnie i dostrzegła pejcz w ręku. Gadżet zrobił na niej wrażenie, ale nie odezwała się. Upewniła się, że nie żartuję. Powoli przeszła się i zatrzymała na środku pokoju.  

– Tutaj? – spytała, patrząc na mnie. Wyniosłość i pewność siebie powoli, ale bezpowrotnie ulatniały się z dziewczyny.

Skinąłem głową. Pejczem znacząco klepałem się po dłoni. Nadchodził czas słodkiej zemsty. Słodkiej jedynie dla mnie. Chyba znalazłem swoją niewolnicę. Seksualną niewolnicę.

Zaczęła poruszać się w rytm muzyki. Powoli, czasami szybciej. Nie spieszyła się. Wyjęła bluzkę ze spódniczki. Rozpięła stanik. Odwróciła się. Stojąc przodem zdjęła stanik przez rękaw. Widziałem jedynie, że sterczą jej brodawki. Kiedy schylała się, bokiem do mnie, zdejmując stringi, nie pokazała więcej ciała niż to konieczne. Kusząco poruszała biodrami, zsuwając stringi. Potem rzuciła nimi w moją twarz. Złapałem. Mogłem założyć się o milion dolarów, że to nie jest jej pierwszy występ.

– Na pamiątkę – mrugnąłem do niej i schowałem do kieszeni.

Uśmiechnęła się prowokująco i powoli rozpinała bluzkę. W rytm muzyki odchyliła jedną połę bluzki, pokazując pierś i ponownie zakryła. To samo zrobiła z drugą połową bluzki. Odwróciła się, zdjęła bluzkę, przesuwając ją w dół ruchami w prawo i w lewo. Pokazała równo opalone plecy. Odwróciła się, wysoko trzymając bluzkę. Uśmiechała się z pewnością typową dla zwycięzcy rywalizacji. Otworzyła dłonie, równocześnie rozrzucając je w bok i bluzka opadła. Z dumą pokazywała piersi i lekko kręciła biodrami. Było na co się gapić! Piersi kołysały się. Czekała na owacje, więc przez chwilę klaskałem. Rozpinała spódniczkę. Znowu odwróciła się i trzymając ją w koniuszkach palców, powoli zsuwała. Kiedy odsłoniła całą pupę, nieco wypięła ją i pokręciła. Drobiąc w miejscu, odwróciła się do mnie i po chwili spódniczka zsunęła się do jej stóp. Wyszła z niej jedną stopą i stanęła w sporym rozkroku. Było sporo widać. Drugą stopę gwałtownie podniosła i spódniczka poleciała w moim kierunku. Złapałem ją i odłożyłem na bok. Kiedy spojrzałem, stała tyłem i poruszała się w rytm muzyki, pstrykając palcami. Nagle wyprostowała się i zamarła.  

Sądziłem, że to koniec występu i już chciałem klaskać, kiedy dziewczyna zaczęła płynnie rozsuwać nogi. Powoli pochyliła się i wypięła tyłek. Oparła dłonie na kolanach, odwróciła głowę i spojrzała na mnie z uśmiechem rozbawienia. Dłonie z kolan przeniosły się na pośladki. Cały czas uśmiechała się i patrzyła na mnie. Palce biegały po pośladkach aż w końcu zatrzymały się i zaczęły rozciągać pośladki, ułatwiając oglądanie pochwy. Prawa dłoń w końcu puściła pośladek i palec wskazujący zaczął błądzić po pochwie i na chwilę zanurzył się w niej. Kiedy wyszedł, lekko lśnił. Po chwili delektowania się tym widokiem, zanurzyła go w ustach i tam został. Alina wyprostowała się i z uśmiechem odwróciła do mnie. Stała swobodnie z jedną nogą nieco wysuniętą. Świetnie prezentowała się. Nie wyglądała na skrępowana. Raczej czekała na zasłużone pochwały.

– Ale pończoch nie zdjęłaś – stwierdziłem z dezaprobatą. Uśmiech przygasł. Zaskoczyłem ją komentarzem. Ponownie zacząłem klaskać.

*

Po oklaskach podeszła do mnie. Nie zmieniłem pozycji. Patrzyła na mnie pytająco. Rozpiąłem spodnie, wyjąłem sterczącego penisa. Jej wzrok koncentrował się na moim kroczu.

– Klękaj, suko – brzmiałem znacznie groźniej.  

Posłusznie wykonała polecenie, poddańczo patrzyła mi w oczy. Chyba lubiła ulegać zdecydowanym mężczyznom.

– Na co czekasz? Liż.  

Prawie rzuciła się na penisa.

Odchyliłem się, przymknąłem oczy, ręce rozłożyłem na oparciu kanapy. Wieczór naprawdę dobrze się zapowiadał.

*

Odmówiłem, kiedy chciała wziąć prysznic.

– W domu się wykąpiesz, suko – podałem jej pudełko z chusteczkami. – Tym się wytrzyj. Pospiesz się z ubieraniem. – Na stole położyłem banknot. – To na taksówkę. Nie chcę, żebyś ponosiła dodatkowe koszty związane z wizytą u mnie. – Usiadłem na kanapie i przyglądałem się dziewczynie.

Bez słowa protestu pokiwała głową. Po chwili zaczęła wycierać się chusteczkami i kompletować strój. Kiedy była ubrana, spojrzała na mnie:

– A stringi?

– Podejdź do mnie – poleciłem jej. Posłusznie podeszła.

– I co? – zapytała, nie rozumiejąc, o co mi chodzi. Prawie stykaliśmy się nogami. Zanim zdążyła coś jeszcze powiedzieć, sięgnąłem pod spódniczkę i włożyłem dwa palce do pochwy, kciukiem naciskałem łechtaczkę. Trudno było jej ruszyć się, ale nie zaprotestowała.

– Przecież powiedziałem, że biorę je na pamiątkę naszego spotkania. Jasne? – posuwałem ją palcami i obserwowałem jej twarz.

– Jasne – zgodziła się cicho. Znowu była podniecona.

– Rozstaw nogi szerzej.  

Posłuchała. Potem lewą ręką chwyciłem za goły pośladek i mocniej zacząłem rżnąć ją palcami. Zaczęła cichutko postękiwać. Oczy miała przymknięte. Nie wiedziała, co zrobić z rękoma. Próbowała pochylić się i oprzeć o mnie. Nie pozwoliłem.

– Wyprostuj się – poleciłem surowo. Po chwili wykonała polecenie. Przyspieszyłem ruchanie palcami. Dociskałem dłonią pupę, więc zaczęła uginać nogi w kolanach i jeździć na moich palcach. Włożyłem trzeci.

– Oooch! – krzyknęła podniecona i spojrzała na mnie półprzytomnym wzrokiem.

– Stój wyprostowana! – rozkazałem i wbiłem palce głęboko w pochwę, uciskając macicę. Podniecona wyprostowała się, sycząc i zaciskając dłonie w pięści. – Chyba, że mam przerwać? – zapytałem głośno.

– Nie! – zaprotestowała. – Rób tak! Jeszcze... – poprosiła z wysiłkiem. Po kilku silnych uderzeniach palcami wydałem kolejne polecenie:

– Podnieś bluzkę i stanik nad piersi – Bez słowa szybko wykonała je, jednocześnie miotając się w moich dłoniach. – I trzymaj dłonie za głową – nakazałem. Siedziałem na kanapie, dłońmi szarpałem łechtaczkę, pochwę i pupę.

Podniosła ręce i oparła o tył głowy. Chwiała się na szpilkach, ale widok był wyborny. Podniecona, ledwie utrzymywała równowagę, uginając nogi, a ja oglądałem jej gołe piersi, gwałtownie poruszające się w rytm ruchów moich dłoni i jej ciała. Jej płaski brzuszek, błyszczący w świetle lampy. Stała bezbronna, posłuszna, bardzo podniecona i skłonna do dalszej uległości. Waliłem palcami. Ale jeszcze było mi mało:

– Słyszysz mnie? – upewniłem się.

– Taaak – westchnęła.

– Zawiń spódniczkę. Chcę widzieć łechtaczkę – wyjaśniłem. Drżącymi z podniecenia palcami szybko wtykała materiał za pas. Jej ręce drżały z podniecenia. – I to samo z tyłu. – Po chwili poczułem jak z tyłu wciska materiał za pas i kładzie dłonie na moich. – Dłonie do góry, suko – warknąłem.

Z uśmiechem zwycięzcy patrzyłem jak kołyszą się jej piersi, jak ujeżdża palce, uginając nogi i powiększając rozkrok. Po mojej dłoni spływały soki z pochwy. Widziałem jej intymność. W oprawie z resztek ubrania świetnie się prezentowała. Jęczała coraz głośniej, już nie panowała nad sobą. Czułem, że za chwilę dojdzie. Przyśpieszyłem i patrzyłem. Jęki zgubiły rytm, zacharczała, krzyknęła, wyprostowała się, wyginając do tyłu i stając na palcach. Po chwili ciszy opadła na stopy, pochyliła się powoli, dłonie i głowę oparła na moich ramionach i zaczęła ciężko dyszeć. Od jej ciała biło ciepło. Drżała, kiedy przeszywał ją mocny skurcz mięśni. Nadal przebierałem palcami w pochwie.

– Ale to było – po długiej chwili milczenia mruknęła niezbyt składnie.

– Pewnie chcesz, żebym jeszcze ciebie wyruchał?  

Jej wzrok wyrażał niemą prośbą.

Po chwili półleżała na kanapie obok mnie z rozrzuconymi nogami. Nachyliłem się i palec lewej dłoni powoli zacząłem wciskać do odbytu.

– Och, nie... – zaprotestowała nieśmiało. Zignorowałem ją.

– Rozepnij mi rozporek. – Po chwili poczułem jak niecierpliwie wyciąga penisa i masuje go dłonią. Przesunęła się, prawie siedziała i teraz głowę miała za moimi plecami. Zaczęła lizać mnie po plecach. – Jeszcze będziesz miała okazję – mruknąłem rozbawiony. 

Wyjąłem palce z pochwy i wilgotną dłoń wepchnąłem w jej usta. Nie musiałem nic mówić. Namiętnie zaczęła pochłaniać palce. Kiedy nieco uspokoiła się, wysunąłem również palec z odbytu. Spojrzała zaskoczona.

– Następnym razem – wyjaśniłem, uśmiechając się. – Będziesz miała powód, żeby znowu mnie odwiedzić.

Posadziłem ją na kanapie, stanąłem przodem i wepchnąłem penisa w usta. Przyjęła bez oporu i zaczęła obciągać. Tym razem nie byłem w stanie długo wytrzymać. Złapałem ją za głowę i zacząłem rżnąć w usta. Trzymała mnie za nogi, ale potem opierała się dłońmi o kanapę. Wchodziłem głęboko i energicznie, a ona delikatnie próbowała ściskać go ząbkami. Jeszcze kilka ruchów i obfity wytrysk wypełnił jej usta. Zakrztusiła się, kaszlnęła, strumyk spermy wypłynął z jej ust. Wyjąłem penisa, a sperma popłynęła po brodzie. Ciężko oddychałem. Chwyciłem penisa w rękę, wykonałem kilka ruchów i reszta spermy trysnęła na jej twarz. Zadowolony poklepałem ją członkiem po policzku. Próbowała złapać go ustami. Nie pozwoliłem.

*

– Alinko, jak to było z tym oskarżeniem? Bawiłaś się moim kosztem? – spytałem, kiedy wróciłem z łazienki i zapiąłem spodnie.

– No. A czemu pytasz? Bawiłam się chwilę, ale potem wyjaśniłam nieporozumienie – ścierała spermę z twarzy.

– Wyjaśnij dokładnie. Chcę znać wszystkie szczegóły – poprosiłem, z uwagą patrząc w jej kierunku.

– Jak chcesz – wzruszyła ramionami, widząc wyraz mojej twarzy i opowiedziała o „żarcie”, jak nazwała to zdarzenie. Szczerze wyznała, że najbardziej była rozbawiona moją reakcją, kiedy groziła mi sądem, proponując kontakt przez prawnika. Moja reakcja spowodowała, że nabrała ochoty na dalszy ciąg.  

– Ożeż ty, kur... ! – przekleństwo zmiąłem w myślach. Starałem się zachować pogodny wyraz twarzy.

Alina opowiadała o szczegółach „żartu” i jednocześnie ponownie poprawiała ubiór. Siedziałem i w milczeniu, bez żadnego komentarza, słuchałem. Wreszcie, zadowolona, umilkła. Widać, że znowu dobrze się bawiła, wspominając swój pomysł. Z trudem powstrzymałem się od jakiejkolwiek reakcji. Byłem wściekły.

– Właśnie tak było – zakończyła z pogodnym uśmiechem, nadal nie pojmując, ile zdrowia kosztował mnie jej „żart”. Empatia nie była jej mocną stroną. Co by nie mówić, to właśnie bratała się z pracownikiem bez poważniejszych perspektyw na szybki awans, więc mogła sobie pozwolić na więcej. A przynajmniej sądziła, że tak może traktować innych.

– Alinko, proszę, żebyś więcej nie próbowała mnie szantażować – powiedziałem spokojnym tonem, patrząc na nią. Dużo mnie to kosztowało. – Jestem dyskretny, więc nikt nigdy nie dowie się o naszym spotkaniu. Zapomnę o wszystkim, co było między nami, co nas kiedykolwiek łączyło, ale twojego „żartu” nie zapomnę. Nigdy – stwierdziłem stanowczo.

Zadowolona pokiwała głową. Emocje związane z seksem ustąpiły racjonalnej analizie nieszczęśliwego „żartu”. Widać liczyła na bardziej ekscytujący wieczór i noc u mnie. Przecież jej działania nie były bezinteresowne. Siedziała wyprostowana, znowu z pewną wyższością patrząc na mnie i ponownie rozglądając się po pokoju. Zdaje się, że nadal nie rozumiała, co należy zrobić, żeby bez trudu znaleźć sobie wroga. Postawiłem na szczerość:

– Alinko, już wiem, że od następnego miesiąca przechodzisz do naszego działu i że dla ciebie nie jest to wyróżnienie. Ponoć tę decyzję przełożonego znasz już od dawna, prawda? Również szef poinformował mnie, że będziesz moją podwładną, dlatego proszę: nigdy więcej nie oferuj mi swojego ciała, bo będzie to łapówka.

Spojrzała na mnie. Na jej twarzy nie było nawet śladu uśmiechu.

– Nasze spotkanie nagrałem ukrytą kamerą – nieznacznie uśmiechnąłem się. – A dokładnie: dwiema. Gdybyś była głodna wspomnień, zawsze możesz u mnie posłuchać i pooglądać. Już same dialogi, ba, twój monolog, robi wrażenie, prawda, koleżanko?

Nie chciało mi się słuchać jej wyjaśnień. Sięgnąłem po telefon i zamówiłem taksówkę.

K O N I E C




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach