Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Spelnienie - cz. IX. Zakonczenie

Część  IX. Zakończenie

Minęło kilka miesięcy. Do przykrych zdarzeń podczas naszego pobytu w Chorwacji już nie wracałam. Martę i Tadeusza na razie skutecznie omijałam. Mój Robuś już na początku listopada zaczął nudzić terminem wypadu w góry i wyborem miejscowości. Potrafił zepsuć najfajniejszy wieczór, męcząc terminem wyjazdu. Dobrze, że mam synka. Z nim rozmawiam na inne tematy i odpręża mnie wspólne czytanie jego książek i oglądanie filmów dla dzieci. Teraz myślami jestem przy przygotowaniach do Świąt. To jest przecież początek grudnia, a prezenty to największy problem. Nie wypada kupować mężowi kolejnego krawata. A co na urodziny? Jeszcze jeden? Chodziłam po sklepach, szukając pomysłu na prezenty. Do domu wróciłam dość późno, a po chwili podszedł do mnie Robert, rozmawiając przez swoją komórkę.

– Basia do ciebie. Wiesz, ta z Chorwacji. Masz pozdrowienia od Edka – uśmiechnął się.

– Wymieniliście się telefonami? – spytałam zdziwiona. Wzruszył ramionami.

– Będę w gabinecie. – Odsłonił głośnik, pożegnał się i wręczył mi komórkę. Odwrócił się i wszedł na schody. 

– Dobry wieczór, tu Ela. Podziękuj mężowi za pozdrowienia – powiedziałam głośno, patrząc i czekając aż mąż wejdzie po schodach i usłyszę jak zamyka drzwi gabinetu. Pobiegłam boso, ale jeszcze w płaszczu do kuchni. – O co chodzi? – zapytałam znacznie ciszej.

– Witaj, Elu! Witaj, nasza suczko – głos Basi nie brzmiał przyjaźnie, ale wesoło. Wiedziała, że ma przewagę i właśnie cieszyła się nią. Tymi słowami dawała mi znać, jaki charakter ma nasza rozmowa. – Podaj swój adres mailowy. Mam przesyłkę dla ciebie.

– Jaką?

– Masz słuchać suko, a nie pytać – głos brzmiał ostro, już bez cienia uśmiechu. – Ostatecznie mogę ponownie zadzwonić do męża i jemu wysłać materiał, ale nie wiem, czy jeszcze będzie chciał z tobą rozmawiać.

– Podaję mój adres – przeliterowałam go.

– No, za chwilę będziesz mogła powspominać Chorwację. Na razie – rozłączyła się.

– „Na razie”? – w tej sytuacji brzmiało cokolwiek groźnie. Zapowiadało dalszy ciąg, a nie koniec kontaktów. Pełna obaw zdjęłam płaszcz i pobiegłam oddać telefon Robertowi. Weszłam do sypialni, siadłam na łóżku i na telefonie odebrałam maila. Otworzyłam załącznik. To była dynamiczna kompilacja filmów, na których uprawiałam seks z nimi i tym trzecim! Oczywiście, moja twarz wyraźna w różnych ujęciach, a ich zamazane. Filmik trwał niecałą minutę, ale Barbara napisała, że całe nagranie ma około godziny!

– No tak, skoro nagrywali z kilku kamer. Ta, kamer! Z komórek nagrywali, kiedy już miałam zasłonięte oczy. No i mała kamera włączona jeszcze przed moim wejściem nago i ruchaniem mnie przez Edka na balkonie – analizowałam materiał. – Musiała być ustawiona na regale między innymi rzeczami, bo nie zwróciłam na nią uwagi. Obejmowała ich dwuosobowe łoże i fragment balkonu. 

Barbara oferowała mi przekazanie całego filmu do obejrzenia. Za darmo! W drodze wyjątku, jako głównej aktorce.

– Co za wredna suka! – pomyślałam o niej z wściekłością. – Szantażuje mnie i jeszcze stać ją na takie kurewskie żarty. Oddali mi jeden film, więc nakręcili drugi. Gówno oddali! Na pewno zrobili kopię.

Już w nic nie wierzyłam. Siedziałam jak skamieniała. Niewidzącym wzrokiem wpatrywałam się w ekran. Kiedy otępienie i złość minęły, zauważyłam jeszcze drugi mail. Z poleceniem wysłania mojego numeru telefonu.

Zrobiłam to i usłużnie podałam, kiedy najłatwiej można skontaktować się ze mną. Czułam, że moje dłonie pocą się. Poszłam do łazienki. Kiedy wróciłam nadal nie było żadnej odpowiedzi. Musiałam znaleźć sobie jakiś zajęcie. Zaczęłam układać rzeczy w szafie, potem przeglądałam jakiś magazyn. Nie mogłam skupić się na czytaniu.

Nieco później przyszedł sms od Basi. Podekscytowana szybko sięgnęłam po komórkę:    

„Lalka, gówno mnie obchodzi, kiedy jesteś dostępna. Nie stawiaj nam żadnych warunków. Jeżeli zadzwonię, odbierasz. Inaczej będziesz żałować. Jesteś od tego, żeby słuchać i wykonywać polecenia. W załączniku mały prezent. B.”

Szybko otworzyłam go i obejrzałam. Skamieniałam. To były dwa zdjęcia. Na pierwszym siedziałam, przed Edkiem, i onanizowałam się. Na drugim Edek wciskał penisa w Basię i ja między nimi, próbująca językiem lizać jej łechtaczkę. Bez trudu można było rozpoznać moją twarz. Drążącymi dłońmi skasowałam zdjęcia i rzuciłam komórkę na łóżko. Upłynął chyba kwadrans. Znajomy sygnał. Spojrzałam na komórkę. Przyszedł kolejny sms od Basi. Usiadłam na łóżku i czytałam: 

„Naszym znajomym spodobały się te fotki. Ty również. Obiecałam więc, że będą mogli pobawić się tobą. Zatem do następnego razu, lalka.  B.”

Skasowałam smsa i odłożyłam komórkę. Wcisnęłam złożone dłonie między uda i zaczęłam kołysać się jak dziecko w chorobie sierocej. Miałam łzy w oczach. Bałam się konsekwencji. Byłam bezsilna. Czego nie zrobiłabym, konsekwencje poniosę ja i moja rodzina.

*

– Dzień dobry, mam na imię... Alex. Kiedyś spotkaliśmy się w parku. Po rozmowie, kiedy pan obserwował mnie, zostawił mi swoją wizytówkę. Wówczas czekał pan na ważny telefon. Siedziałam na ławce naprzeciwko.

– Aaa, już sobie przypominam! Dzień dobry! Cieszę się, że jednak pani zadzwoniła. Naprawdę! Szczerze mówiąc, sądziłem, że nastąpi to jednak znacznie wcześniej – dało się usłyszeć, że naprawdę był ucieszony z mojego telefonu. – Najważniejsze, że jednak pani wreszcie zdecydowała się. Kiedy miałaby pani ochotę na spotkanie i gdzie?

– Może jutro  o 17. W parku, na tej samej ławce?  

– Jutro? Dobrze, oryginalny pomysł! – zaśmiał się. – Czy i ja mogę mieć propozycję?

– Naturalnie, słucham.

– Mówiłem o przełamywaniu barier i zdobywaniu doświadczenia. Pamięta pani?

– Tak, pamiętam. Dlatego zdecydowałam się zadzwonić.

– Dlatego od razu chciałbym zaproponować, nazwijmy to, pierwszą lekcję. Odpowiada pani taki pomysł?

– Cóż, chyba tak. Proszę go opisać.

– Chciałbym, aby pani spróbowała wzbogacić swoje doświadczenia już tam, w parku. Proszę nie ubierać spodni. Z przyjemności patrzy się na pani nogi, ale to nie jedyny powód.  

Zamilkł. Czekał na moją reakcję.

– A usłyszę coś więcej?  

– Nie. W tej chwili nie ma potrzeby rozwijania tematu. Wystarczy takie przygotowanie. Do zobaczenia jutro o 17. – Rozłączył się.

*

Tak, sam kontakt kosztował mnie długie przemyślenia i sporo nerwów. Nadal nie byłam pewna, czy dobrze zrobiłam, że zatelefonowałam. Dziecko dawało mi dużo radości, ale nawet przy nim nie potrafiłam być w pełni pogodna. I chyba to widziało. W zasadzie nie wiedziałam, dlaczego zdecydowałam się na ten krok. Może tą znajomością próbowałam zapomnieć o intrygach Basi i Edka? Zagłuszyć strach silniejszym bodźcem, który przynosił frajdę? Takie bodziec był bardzo silny i faktycznie, na długo odwracał moje myśli od tej nieprzyjemnej sprawy.

Z jednej strony jego propozycja, o której nie potrafiłam zapomnieć, wzbudziła moje zainteresowanie, a z drugiej, coś mi mówiło, że nie powinnam korzystać z takiej oferty, bo moje życie może ulec diametralnej zmianie. Akurat tego nie potrzebowałam! Doceniałam stan naszej zamożności i stabilizacji, a z biegiem lat powinno być jeszcze lepiej. Robert powinien awansować, a to miało wiązać się ze znaczącą podwyżką pensji i gwarancją stabilnego zatrudnienia oraz innych profitów. Na rozwój mojego małego biznesu też nie mogłam narzekać.

Chyba podświadomie rywalizowałam z mężem. Przecież też pracowałam, miałam stałą grupę pacjentów, a dzięki solidnemu funkcjonowaniu i utrzymywanym cenom moje gabinety nie narzekały na przestoje. Wręcz odwrotnie, nawet wydłużył się czas oczekiwania na wizytę. Sygnalizowałam więc konieczność wydłużenia czasu pracy, odpłatnie, oczywiście. Mój „rewolucyjny” pomysł nie spotkał się z entuzjazmem zatrudnionych dentystów, ale tego akurat spodziewałam się. Wiedziałam, że dojdziemy do porozumienia. Nie mogłam zniechęcać klientów i pozwolić sobie na ich utratę.

Różne myśli miotały mną. Czas wolny chciałam poświęcić na wzmocnienie kondycji, dbałość o wygląd i spełnianie również intymnych potrzeb. Chciałam więcej zarabiać, być bardziej niezależną, mieć większy wkład, również materialny, w przyszłość naszego synka. Przed sobą przyznałam się, że to mnie wewnętrznie napędzało. I nagle refleksja: A jeżeli stracę na tej znajomości? Zaszkodzę naszemu związkowi? Robert już jakiś czas temu zauważył zmianę. Na korzyść:  

– Wiesz, jakoś zmieniłaś się...

– A konkretnie, kochany? Schudłam? – Liczyłam na twierdzącą odpowiedź. – Trochę zmieniłam makijaż.

– Hm, tak? Wybacz, nie zauważyłem, ale to nie to. Nie wiem, ale zyskałaś. Podejdź do mnie.

Podeszłam, skoro chciał. Rozmawialiśmy w jego gabinecie, a ja przyniosłam świeże kwiaty do wazonu w holu na piętrze. Nasz synek spał. Był już późny wieczór, miałam na sobie spódniczkę i ażurową bluzkę, która ładnie eksponowała biust. W domu nosiłam bardziej rozpięte bluzki niż na ulicy. Na stopach miałam klapki na szpilce. Wiecie, co zrobił? Zaczął mnie całować! Najpierw tak spokojnie, potem bardziej namiętnie i chwycił dłonią za pośladek. Łapczywie, zachłannie. W końcu zerżnął mnie! Jak mocno! Wziął mnie trochę brutalnie. Nigdy tak nie robił. Nie protestowałam, podobało mi się takie zachowanie. Też potrzebowałam seksu. I jeszcze taki dominujący partner...

Tylko rozpiął rozporek, odwrócił mnie i oparł o biurko. Podciągnął mi spódnicę, szarpnięciami ścignął majteczki, szybko nawilżył penisa i prawie od razu cały wszedł! Nawet nie zdążyłam nic powiedzieć! Musiałam być mokra. Spółkował bardzo energicznie. I mocno ściskał moje biodro. Szarpał pierś! Trochę bolało, a potem, kiedy drżałam, przeżywając orgazm, spuścił się do pochwy  zamarł na chwilę. W końcu zasapany i zmęczony usiadł w fotelu, rozpiął mi bluzkę i macał piersi, a ja delikatnie robiłam mu loda. Jeszcze mu stał, więc bez pytania siadłam na nim i pojeździłam. Wtedy mocnym chwytem trzymał mnie za biodra albo pośladki. Musiał być bardzo podniecony, bo zawsze po wytrysku miał członek nadwrażliwy na wszelkie pieszczoty, a teraz...

Znowu macał mi piersi. Nie dał rady wytrysnąć drugi raz, ale nie oczekiwałam tego. I tak było super! Kiedy skakałam na nim, przyciągnął mnie i próbował grzebać w mojej pupie, więc zabawa skończyła się. Wiedział, że tak lubię, ale bałam się, że z tych emocji, które wyzwalał takimi pieszczotami, to urwę mu penisa. Wolałam zaczekać na bardziej szałowy seks, gdy Robuś dojdzie do pełni sił. On gderał rozżalony, że skusiłam go na seks. Poszedł wziąć prysznic, nastawił budzik i kiedy się położył, od razu zasnął. Gderał, bo dla nadrobienia zaległości z dzisiejszego wieczoru będzie musiał wstać i popracować od piątej. Byłam pewna, że i tak mi później podziękuje.

*

W parku pojawiłam się punktualnie. Warszawa to Warszawa, wszędzie korki, rozkopy, do tego wystarczy jakaś manifestacja, a bez mała pół stolicy przerzuca się na żółwie tempo poruszania. Wyjechałam znacznie wcześniej, więc z przyjemnością posiedziałam w pobliskiej kawiarni przy kawie i tygodniku, a potem spokojnie ruszyłam na spotkanie. Byłam niespokojna, ale również podekscytowana. Usiadłam na ławce i rozejrzałam się. Byłam nieco przed czasem. Mój nowy znajomy podszedł chwilę później, zatem spacerował gdzieś w pobliżu, obserwując miejsce spotkania.

Podszedł i zmusił mnie, żebym wstała do przywitania. Przywitaliśmy się. Usiadł obok mnie. Bardzo blisko. Rozmawialiśmy o niczym.

*

– Jesteś gotowa na pierwszą lekcję?

– Tak – potwierdziłam. Trochę zaskoczył mnie, kiedy nagle przeszedł do celu naszego spotkania, ale przecież na to czekałam.

– Przygotowałaś się – stwierdził, po obejrzeniu mojego ubrania. Gazetę przełożył do lewej ręki i prawą położył na moim udzie.

Zadrżałam, ale powstrzymałam się przed odsunięciem. Przecież domyślałam się, co tutaj może mnie spotkać. Odchylił się w moją stronę i delikatnie pocałował. Oddałam pocałunek. Głaskał moje włosy, plecy, pierś. Nasze języczki szalały. Mruczałam podniecona. Bardziej podniecało mnie miejsce i nieznajomy facet niż sam pocałunek. Ale chciałam czegoś tak szalonego. Gdyby teraz zobaczył mnie ktoś ze znajomych albo któryś z pracowników!

Ubrałam szeroką spódniczkę w szkocką kratę, z wysokim rozcięciem na udzie. Było dość odważne. Adam pogłaskał mnie po udzie, a potem powoli i delikatnie wsunął dłoń między nogi. Chwilę później obcy facet pocierał wewnętrzną stronę mojego uda. Obcy facet! Obcy!! A ja byłam tym podekscytowana. I to jak!

Kiedy przyzwyczaiłam się do jego dotyku, powoli przesunął dłoń w górę i dotknął krocza. Napięłam mięśnie. Nikt nas nie mijał. Delikatnie przesuwał palcem po materiale majteczek. Czasami zahaczał o wargi, czasami, mocniej uciskając, o łechtaczkę.

– Rozsuń nogi – polecił bezbarwnym tonem.

Bez chwili wahania wykonałam polecenie. O podłoże opierałam tylko palce stóp. Mięśnie nóg miałam napięte. Dłonie oparłam o siedzisko ławki i podekscytowana czekałam. Właśnie całą dłoń położył na moim kroczu. I z większą siłą zaczął pocierać łechtaczkę. To już było zbyt silne doznanie, żebym wytrzymała w milczeniu. Nie jęczałam, ale starałam się tylko cicho sapać. Odchyliłam głowę i czasami bezwiednie rzucałam nią w lewo i w prawo.

– O, już jesteś mokra – stwierdził mile zaskoczony. Próbował przesunąć majteczki i odsłonić łechtaczkę. Nie udało się. Pociągnął. Bez skutku. – Wstań i zdejmij majtki! – polecił.

Wstałam i spojrzałam na niego półprzytomnym wzrokiem.

– Tutaj? Teraz? W parku? – pytały moje oczy. Po prostu bałam się konsekwencji. Spotkanie i zabiegi Adama podniecały mnie, ale gdyby ktoś nas zobaczył, mijając ławkę? Trudno przewidzieć, jak zareaguje, widząc nas w tak intymnej sytuacji. 

– Szybciej! – widząc moje niezdecydowanie, ponaglił mnie stanowczym tonem. Chociaż tak brzmiał, daleko było mu do Basi i Edka.

Ochoczo spełniłam polecenie. Usiadłam szeroko rozkraczona. Majtki wyjął mi z rąk i schował do kieszeni. Dłońmi chwyciłam krawędź siedziska. Znowu siadł obok mnie i dłoń wsunął w rozcięcie spódniczki, przesunął nią w górę po udzie i zsunął na krocze. O podłoże opierałam tylko palce stóp. Byłam w botkach, ale w tej chwili mogłabym siedzieć nago, tak gorąco mi było. Całą dłoń przesuwał po wargach, po łechtaczce. I nagle poczułam paznokcie drapiące łechtaczkę. Prawie krzyknęłam. A po chwili rytmicznie ściskał łechtaczkę dwoma palcami. Z podniecenia aż unosiłam biodra! A teraz przesuwała palcami w poprzek łechtaczki. To nie był dotyk. To były delikatne muśnięcia. Bardzo delikatne. Z kolei w tej chwili stały się bardziej jednoznaczne. Wygięłam się, wypięłam piersi i stękałam. Byłam blisko.

*

– Chcesz zobaczyć więcej? – na chwilę otrzeźwił mnie ten tekst. Nie rozumiałam, o co mu chodzi. Otworzyłam oczy i spojrzałam na mojego nauczyciela. Nie patrzył na mnie. Na ścieżce stała ładna dwudziestoparoletnia blondynka z kubkiem kawy. Naprawdę ładna, a przy tym odważna. Patrzyła ze sporym zainteresowaniem. Spory dekolt czerwonej bluzki jako tako zakrywał ładny biust. Grafitowa spódniczka nie sięgała kolan, a na nogach miała grafitowe pończochy i czerwone szpilki. Oderwała wzrok od mojego krocza i spojrzała na Adama.

– Chętnie – odparła prawie bez uśmiechu. Chyba mimo wszystko była zaskoczona i zaintrygowana tak frywolną sytuacją w parku.

– Podejdź bliżej. Zapraszam – wolną ręką wykonał zachęcający gest.

Podeszła spokojnym krokiem. Zdjęła torbę z ramienia i położyła na ścieżce. Nie odrywała wzroku od dłoni Adam. On, patrząc na nią, podciągnął spódnicę i odsunął ją. Moja pochwa była odkryta, a Adam zachwalał moją urodę, lekko rozchylając wejście do pochwy.

– O! Jaka różowa! – miękko westchnęła dziewczyna. – Urocza cipka – dodała nieco ciszej. Chyba była podniecona i na pewno zadowolona, że zatrzymała się. 

Mój nauczyciel ponownie przyspieszył ruchy palcami. Głupiałam. Spojrzałam jeszcze na dziewczynę. Co za sytuacja! Ja rozkraczona, obca dziewczyna patrzy jak pieści mnie obcy facet! Przymknęłam oczy, odchyliłam głowę i tak trwałam. Nie wytrzymałam długo i krzyknęłam. Doszłam! Fala rozkoszy popłynęła przez ciało, szum w uszach, pulsowanie w skroniach i ciężki oddech. Powoli dochodziłam do siebie. Adam dalej pocierał moją łechtaczkę.

– Zaraz będę miała drugi – ostrzegłam go, ochrypłym z podniecenia, głosem. Było mi obojętne, jeżeli ktoś jeszcze miałby obejrzeć moją obnażoną pochwę. Byłam podniecona samą obecnością tych dwojga.

– Dobrze – uśmiechnął się. Odebrał to jako nagrodę za swój trud. – Chcesz spróbować? – zapytał blondynkę. Dziewczyna patrzyła w milczeniu i piła kawę.

– Mogę? – ton pytania zdradził, że jest bardzo podekscytowana.

– Jasne! Podejdź!

Nie patrzyłam, co robią. Odwróciłam głowę na bok. Poczułam inny, delikatniejszy dotyk. Długie paznokcie drapiące podbrzusze. Paluszki wpychające się do pochwy i inne, głaszczące łechtaczkę. Ostatnimi siłami podniosłam głowę i spod przymkniętych powiek zobaczyłam głowę blondynki między moimi nogami. Jej paluszki szalały w mojej rozgrzanej norce i na łechtaczce. Przymknęłam oczy. I poczułam ciepło. Dziewczyna chuchała na moje krocze, kiedy języczkiem posmakowała łechtaczki. Teraz pieściła mnie języczkiem. Znowu palcami. Języczkiem. Drapnęła paznokciami. Napięłam wszystkie mięśnie i... znowu doszłam! Te same oszałamiające, ale spotęgowane sytuacją wrażenia, a ja już byłam osłabiona pieszczotami po pierwszym orgazmie. Opadłam na ławkę. Trwałam w niebycie. Nie wiem, jak długo. Było przyjemnie nawet wówczas, gdy fala rozkoszy powoli znikała. W końcu trochę ochłonęłam, westchnęłam i otworzyłam oczy. Mgła przysłaniała mi błękitne niebo. Zamrugałam oczyma. Widziała już normalnie. Obok siedział Adam i czytał gazetę, a prawą dłonią głaskał moje krocze. Nawet nie zsunął spódniczki. Blondynki nie było w zasięgu wzroku. Nie zorientowałam się, kiedy odchodziła. Poczułam rozczarowanie.

*

Właśnie przechodziła para w wieku zbliżonym do blondynki. Chciałam zakryć krocze, jednak Adam gestem powstrzymał mnie. Spojrzał na nich, ale nie przestał mnie głaskać.

– Chcesz spróbować? – zapytał przechodzących. Tak sformułowanym pytaniem dał szansę obojgu.

Zwolnili kroku, zaskoczeni widokiem i propozycją. Chłopak spojrzał na dziewczynę. Po chwili wahania wykonał pierwszy krok w naszym kierunku i wysunął rękę, którą nie obejmował partnerki. Był podniecony okazją. Kiedy wykonywał drugi krok, dziewczyna szarpnęła go, przytrzymała, przyspieszyła kroku i we dwoje szybko minęli nas. Przez dłuższą chwilę obserwowaliśmy ich. Nadal słyszałam stukot jej szpilek. Z gestów można było wyczytać, że zaczynają kłócić się.

– Szkoda, może przeżyłabyś coś więcej – westchnął mój opiekun. – Masz – podał mi majteczki. – Ubierz je teraz. Jeszcze będziesz miała okazję pochwalić się urodą swojej cipki. I nie tylko.

Nawet nie rozglądałam się. Podniosłam spódniczkę, kiedy ubierałam majteczki. Byłam dumna ze swojej urody. Niech sobie popatrzy. Kolejne ekscytujące chwile.

*

Druga lekcja odbyła się późnym wieczorem również w terenie. Czekałam w umówionym miejscu ubrana w płaszczyk. Wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy na przedmieścia. Nie znałam tej okolicy. Adam wyjaśnił, na czym polega moje zadanie, wypuścił mnie i z lornetką rozsiadł się w samochodzie. Spacerowałam po chodniku, raz po jednej, raz po drugiej stronie ulicy, tam i z powrotem, trzymając ręce w kieszeniach czerwonego płaszczyka. Na szyi miałam szalik. Czerwony, w delikatną kratę, krótki. Wystarczył do zasłonięcia szyi i dekoltu. Na dłoniach delikatne, czarne rękawiczki. Na nogach czarne, grube pończochy i eleganckie botki w tym samym kolorze. Kiedy, według mnie, nadchodził odpowiedni mężczyzna, miałam grzecznie przywitać się, z uśmiechem wypowiedzieć kilka przygotowanych zdań, rozpiąć przed nim płaszcz i pokazać się. Naga. Zupełnie naga. Do dyspozycji.

*

Pierwszy z potencjalnych kandydatów to mężczyzna przed 40. Raczej wysoki, brunet, ze śladami siwizny. Dżinsy, granatowy golf, brązowa, sportowa kurtka. Wyluzowany, pogodny, opalony. Z uśmiechem na twarzy słuchał mnie. Kiedy skończyłam moje trzy zdania, po uśmiechu nie było śladu. Rozejrzał się zaniepokojony i wręcz uciekł, sądząc chyba, że ma do czynienia z dziwką, która ciągnie za sobą wspólników. Miałam efektowny, ale delikatny makijaż, fryzurę. Brzydka nie jestem, więc mógł być zaskoczony tak nagłą ofertą. Dopiero z bezpiecznej odległości obejrzał się. Popatrzył, odwrócił i oddalił energicznym krokiem.

Drugi, elegancki mężczyzna około pięćdziesiątki, zdenerwował się, kiedy zobaczył nagą kobietę. Zaczął krzyczeć i groził mi pięścią. No, wariat! Szybko minęłam go i spokojnie przeszłam na drugą stronę ulicy. Oddalałam się wolnym krokiem, więc można było odnieść wrażenie, że jakiś szaleniec wygraża światu. Czułam się głupio, kiedy ktoś z mijających, przyjrzał mi się uważnie. Cóż, to uboczny koszt takiej zabawy.

Po kilkunastu minutach zaproponowałam seks trzeciemu wybrańcowi. Młody mężczyzna, chyba parę lat po 30., lekka nadwaga, uśmiechnął się, włożył ręce do kieszeni kurtki, obejrzał mnie dokładnie, pokręcił przecząco głową i stwierdził, że nie stać go na tak drogą dziwkę. Pożegnał się, minął mnie i odszedł. Nawet nie podałam ceny! Niczego nie zdołałam zasugerować, poza propozycją wspólnej zabawy! A jednak czułam się bardzo pobudzona. Docenił moją urodę. Czułam, że pochwa staje się wilgotna. Już nie bałam się pokazać nago obcemu mężczyźnie. Wręcz odwrotnie, podniecała mnie taka sytuacja.

*

Trochę niecierpliwiłam się i w końcu było mi chłodno. Ale głównie stan podniecenia i początki euforii, mimo kolejnych porażek, o których uprzedzał Adam, spowodowały, że jednak błędnie oceniłam czwartego kandydata. Podeszłam do niego, rozchyliłam płaszcz i pokazałam nagie ciało, okryte jedynie czarnymi pończochami i czarnymi botkami na szpilkach. Zostawiłam chwilę na ocenę moich walorów, spojrzałam prowokacyjnie i zapytałam ciepłym, niskim głosem:

– Zabawisz się ze mną? – z rozpostartym płaszczem, stojąc w lekkim rozkroku, patrzyłam na niego i czekałam na reakcję. Wiedziałam, że na tle czerwonego płaszcza, moje opalone, zadbane ciało robi korzystne wrażenie. Czarne botki i pończochy jedynie potęgowały efekt. Podniecona i obnażona niecierpliwie czekałam na odpowiedź. Ktoś szedł po drugiej stronie ulicy, ale połą płaszcza chyba skutecznie zakrywałam moją nagość. Pod wpływem chłodu sutki były zaczerwienione, a brodawki sterczały.

– Jasne. Mam nadzieję, że nie jesteś zbyt droga – to mówiąc, podszedł do mnie i objął mocno. Był barczysty, wysoki, z kilkudniowym zarostem, jednak niezbyt czysty i zalatywało od niego alkoholem. Chciał mnie zaciągnąć do jakiegoś mieszkania. Odmówiłam.

– Tylko tutaj i teraz możemy się zabawić. We dwoje. I za darmo – wyjaśniłam. Głową wskazałam pobliską bramę. Gumki miałam w kieszeni płaszcza. Był agresywny i silny. Zignorował moje wyjaśnienia. Próby wyswobodzenia się z jego uścisków nic nie dały. Naprawdę był silny. Szarpnął mnie, wykręcił rękę i ciągnął w wybranym przez siebie kierunku. Coraz bardziej zbliżaliśmy się do bramy jakiejś obskurnej kamieniczki. Ból wykręconej ręki uniemożliwiał mi skuteczny protest. Ależ się przestraszyłam! Adam usłyszał moje wołanie o pomoc, zanim facet zatkał mi usta. Kiedy podbiegł, mężczyzna zmierzył go nienawistnym wzrokiem i szybko zignorował. 

– Spierdalaj, chuju! – warknął lekceważąco. Odwrócił się i dalej ciągnął mnie do bramy. Byłam znacznie słabsza, nie miałam szansy wyrwać się z jego ramion, ale mimo to szarpałam się.

Ooo, Adamowi nie spodobała się taka odzywka! Widziałam to po jego twarzy. Facet popełnił błąd, odwracając się, mimo że był wyższy i silniejszy. A Adam zakręcił się i grzebał w kieszeniach kurtki, zamiast mi pomóc! Nagle coś trzasnęło i uścisk tego chamowatego typa wyraźnie zelżał. Potem opuścił ręce i powoli odwrócił się do Adama. Skorzystałam z okazji i momentalnie odskoczyłam poza zasięg jego łap. Usłyszałam cichy terkot, a chwilę później facet leżał na chodniku i trząsł się. Adam tylko spojrzał na mnie. Teraz nikt nie musiał mnie poganiać. Pobiegliśmy do auta.  

– Coś ty mu zrobił? – spytałam zasapana, zatrzymując się przy aucie. Ciekawość była silniejsza od strachu i bólu.

Mój nauczyciel i kierowca odblokował zamki. Sprawnie wsiedliśmy do samochodu. Zawrócił i ruszyliśmy do centrum.

– W zasadzie niewiele. Najpierw dostał w łeb – Adam pokazał kastet. – A potem... Paralizator. – Mój nauczyciel pomachał małym urządzeniem. – Pamiętaj: wszystkie niezbędne pomoce dydaktyczne zawsze należy mieć pod ręką podczas zajęć. Nie wypada ich szukać podczas lekcji. To wie każdy nauczyciel.

– A ty jesteś nauczycielem? – zapytałam, skoro użył takiego przykładu.

– A skąd! – żywo zaprzeczył. – Należę do tych, którzy chcą za ciężką pracę otrzymywać godziwe wynagrodzenie.

– Pudło – westchnęłam w duchu. Od dawna intrygowało mnie, co robi, gdzie pracuje, czy jest żonaty? Chciałam dowiedzieć się o nim czegoś. Czegokolwiek. Zbywał moje pytania, wskazując na dzielące nas role, które pełnimy podczas spotkań. On wiedział o mnie bardzo dużo. A ja o nim? Hm, w zasadzie nic. Ale potrafił zyskać moje zaufanie.

Facet nadal leżał. Czasami rzucało nim. Z niepokojem patrzyłam w jego kierunku.

– Spoko, do jutra dojdzie do siebie – Adam zupełnie nie przejął się stanem mojego niedoszłego kochanka.

Trzęsłam się z zimna i ze zdenerwowania. Chyba bardziej po tych niespodziewanych przeżyciach. W trosce o mnie, Adam włączył ogrzewanie. W lusterku jeszcze widziałam, jak jakiś przechodzień przezornie szerokim łukiem omija mojego ostatniego kandydata, kiedy ten, z wysiłkiem, próbował utrzymać się na czterech kończynach.

*

Mój nauczyciel prowadził jedną ręką. Drugą pogłaskał, a potem lekko wcisnął między kolana. Usiadłam wygodniej. Przymknęłam oczy i rozsunęłam nogi. Pocierał łechtaczkę. Nie potrzebowałam zbyt wiele. Po chwili zaczęłam mruczeć. Dłonie zacisnęłam na siedzisku fotela. Wjechał w jakąś boczną uliczkę i zatrzymał się. Nie wyłączył silnika. Głaskał, pocierał, uciskał i nawet szczypał (!) łechtaczkę. Kilka razy uderzył ją. Trzymałam się fotela, jęczałam, rzucałam głową na boki, wypinałam biodra. Szamotałam się, uważając jednak, żeby nie uciec cipką spod jego palców. Robił to tak długo aż wyrwał ze mnie głośny krzyk. Siedziałam napięta jak struna. Zdusiłam krzyk, rozluźniłam mięśnie, w końcu puściłam fotel, ale jeszcze delektowałam się upływającym uczuciem rozkoszy. Kiedy wyrównałam oddech, otworzyłam oczy. Byłam naga. To znaczy siedziałam w rozchylonym płaszczu. Było widać wszystko, a Adam mógł bez przeszkód oglądać i dotykać moich piersi i krocza. Kiedy mnie obnażył? Nie wiem. Nic nie czułam, więc pewnie tuż przed szczytowaniem. Było mi to obojętne. Już dość dobrze poznał moje ciało i cenił moją urodę, co parokrotnie podkreślił. A to było dla mnie ważniejsze. Szyby były lekko zaparowane, więc z zewnątrz też niewiele można było zobaczyć. W odruchu wdzięczności dotknęłam jego penisa, ale odtrącił moją dłoń.

– No tak, tylko wtedy, kiedy on mi pozwoli – przypomniałam sobie jedną z reguł. Na razie nie pozwolił. – Dziękuję – szepnęłam namiętnym tonem. Chciałam więcej. Miałam ochotę nawet na seks z nim. Właśnie tutaj. W aucie. W dupie miałam wszystkich widzów.

– Mała rekompensata za dzisiejsze spacery – odpowiedział z życzliwym uśmiechem.

Chciałam coś dodać, ale już wpychał palce do pochwy. Długo i rytmicznie posuwał mnie aż wywołał mały orgazm. Cały czas siedziałam, a w zasadzie już półleżałam naga i przypięta pasem. Było mi tak dobrze... Czułam wilgoć wypływającą z pochwy. Adam wyjął palce i śluzem pokrył łechtaczkę. Spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się, niezgrabnie uniosłam na fotelu i pocałowałam go. Opadłam i tkwiłam w bezruchu. Cieszyłam się doznaną rozkoszą. Ciepłe powietrze rozleniwiało i usypiało mnie. Nie przykryłam się płaszczem. Nie wypadało i nie chciałam. Za to chciałam, żeby Adam nadal podziwiał moje ciało. Ładnie wygoloną cipkę z fajną fryzurką, płaski brzuszek, opalone ciało. Miał do tego prawo. Tyle mu zawdzięczałam. I był moim nauczycielem. On ustalał reguły, którym podporządkowałam się.  

Adam jakby czytał w moich myślach. Pogłaskał pierś, potem drugą. Przez moment językiem pieścił sutek. Nieoczekiwanie podrapał brodawkę. Silny bodziec. Czułam, że znowu zaczyna twardnieć. Teraz paznokciem drapał wargi sromowe, głaskał wejście do pochwy, lekko wsuwał palce i wyjmował. Prowokacyjnie szerzej rozsunęłam nogi. Bez skutku. Przesuwał opuszką palca po napletku łechtaczki i kiedy już przyzwyczaiłam się do tej delikatnej i pieszczoty, nagle paznokciem drapał samą łechtaczkę! Co za rozkosz! Znowu wbił mnie w fotel. Pociągnął za jedną wargę, puścił i zaraz potem pociągnął za drugą. Nie puścił. Pojękiwałam z bólu, patrzyłam na niego błagalnym wzrokiem i prosiłam, żeby przerwał tę torturę. Nie słuchał. Ciągle trzymał delikatny płatek mojej skóry i ciągnął mocno w górę, aż uniosłam biodra, żeby złagodzić ból. Wyżej już nie mogłam unieść się. Dłońmi odpychałam się od fotela. Głośno jęczałam i błagałam.

– Adam! Zrobię, co chcesz! Wszystko! Tylko puść! – wyłam z bólu. Łkałam. Bałam się szarpnąć biodrami, żeby nie spotęgować bólu. Drżałam z bólu i wysiłku. Czułam łzy pływające po policzkach.

Puścił. Opadłam na fotel. Ciężko dyszałam. Znowu sięgnął do pochwy. Przestraszona cofnęłam się, ale on tylko zgarnął otwartą dłonią śluz i rozsmarował go na moim brzuchu.

– Pamiętaj, obiecałaś – przypomniał mi.

– Pamiętam – szepnęłam zbolałym tonem. Już żałowałam. Jeszcze długo czułam ból, ale... Jakoś spodobało mi się to, co zrobił. Nie potrafiłam tego wytłumaczyć. I nadal nie potrafię. – Przekroczyłam kolejną granicę? Przecież nie przepadam za bólem jako doznaniem w trakcie seksu. Nie jestem masochistką – gorączkowo analizowałam moje odczucia.

– Trzeba będzie jakoś upiększyć taką atrakcyjną cipkę – mruknął bardziej do siebie niż do mnie, patrząc przed siebie.

– Cipka to ja czy moje wargi sromowe? Albo łechtaczka? Jak upiększyć? I kiedy? – pytania cisnęły się na usta. Chciałam wiedzieć już, teraz, chociaż w zarysie, jeżeli nie potrafi podać szczegółów, ale nie. Nie odważyłam się zapytać.

Podał mi mokrą dłoń. Posłusznie wylizałam. Dławiłam się, kiedy znowu wsunął mi cztery mokre palce w usta.

Gdy ubrałam się, zawrócił i już bez żadnych dodatkowych wrażeń wróciliśmy do centrum. Nie rozmawialiśmy. Tym razem on miał zadzwonić. Wysiadając, podziękowałam za lekcję. Mogłabym zostać z nim dłużej, ale marzyłam o kąpieli, pianie i długim śnie. W głowie szumiało mi od tylu różnych wrażeń. Byłam podniecona, zaniepokojona, podekscytowana, obolała i tak, właśnie: spełniona. Byłam szczęśliwa.

*

Czekały mnie jeszcze inne doświadczenia wynikające z kontaktów i szkolenia pod okiem Adama. Ba, jeszcze nawet nie wyobrażałam sobie, jak rozległe będą konsekwencje ostatniego urlopu w Chorwacji i kontaktów z Adamem. I chyba dobrze stało się, że dowiadywałam się o tym stopniowo.

Ale o tym kiedyś napiszę, wtedy sami ocenicie. Ostatecznie, niektóre konsekwencje zawsze będę wspominałam z radością. Kiedy napiszę? Później... Na pewno napiszę. Takimi przeżyciami warto się podzielić.

Bo uświadomiły mi i pomogły spełnić moje skryte pragnienia.

 

KONIEC




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach