Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Wspomnienia z dziecinstwa - Nowe otoczenie cz.3

Nie powiedziałem Emilce o zajściu z Anką. Postanowiłem więcej nie spotykać się z tą drugą i zapomnieć o sprawie. Ale byłem w dużym błędzie, gdyż kobiety tak łatwo nie odpuszczają. Po próbie, gdy stałem z Emilką podbiegła do nas.

 - To kiedy mam przyjść na lekcję? - zapytała na wstępie.

 - Jaką lekcję? - zainteresowała się Emi.

 - Będzie mnie uczyć grać - powiedziała jak zwykle drwiąco.

 - Nie wiem czy znajdę czas - odpowiedziałem wymijająco.

 - Przecież obiecałeś...

 - No, nie daj się prosić - wtrąciła Emilka - możesz od razu uczyć ją nut i nie będzie musiała przychodzić do mnie.

 Dobrze kombinowała żeby mieć wolną chatę, ale jednocześnie wpychała mi ją w ramiona. Dlaczego nie przyszło jej do głowy, że chce tego samego co ona? A może wie, tylko jej nie zależy? Nigdy nie mówiliśmy, że się kochamy, że jesteśmy parą. Może myślała, że każdy robi co chce i z kim chce?

 - W porządku, przyjdź jutro, tylko nie za późno, najlepiej od razu po szkole.

 Rodzice przychodzili później z pracy, więc miałem mieszkanie tylko dla siebie.

 - Ekstra, przyjdę na pewno, cześć. Odeszła kręcąc ponętnie biodrami.

 - Ale fajnie, koleżanki już są mi wdzięczne, a ksiądz to już ze trzy razy mnie ściskał i dziękował, że cię namówiłam do gry w zespole - powiedziała uradowana Emilka.

  - Wiesz co? - zapytałem wkurzony. "Powiem jej dlaczego Anka jest taka dla niej miła i co chce ze mną robić" - pomyślałem.

 - Co?

 - Aaa..nic - odpowiedziałem po chwili milczenia.

Była po prostu głupiutka, nie znała życia, nie miała doświadczenia w towarzystwie. Żal mi jej było, gdyż każdy mógł nią manipulować jak chciał. I jeszcze ten ksiądz. Co on się tak uczepił tej dziewczyny? Był dla niej przemiły, wychwalał ją pod niebiosa, chociaż aż tak anielskiego głosu to nie miała.  Popytałem dyskretnie tu i tam i moje podejrzenia potwierdzały się, ale otwarcie nikt mi niczego nie powiedział.

   Następnego dnia po przyjściu ze szkoły od razu wskoczyłem do wanny. Nie zdążyłem się nawet osuszyć, kiedy usłyszałem dzwonek. Owinąłem się ręcznikiem i otworzyłem drzwi. W progu stała Ania. Uśmiechnęła się na mój widok i weszła do środka. Miała spódniczkę w falbanki, która kończyła się nad kolanami. Przy każdym kroku podskakiwała ukazując wspaniałe uda. Kiedy zdejmowała buty w przedpokoju, nie ukucnęła, tylko schyliła się nisko wypinając się w moją stronę. Ujrzałem jej cudowny tyłeczek osłonięty białymi majteczkami.

 - Jesteś sam?

 - Tak.

 Nie weszła do mojego pokoju, tylko do dużego.

 - Gustownie urządzone - powiedziała rozglądając się. Może nie byłem bogaty, ale już nie narzekałem na biedę. Mieliśmy wszystko, co było potrzebne do życia na dobrym poziomie. Zresztą były to czasy, kiedy pieniądze mieli prawie wszyscy, natomiast sprzęty i urządzenia były nieosiągalne. Większość najfajniejszych rzeczy była sprowadzana - a tak naprawdę szmuglowana - z innych krajów.

  - To co? Chcesz poćwiczyć grę?

 - Bardzo śmieszne - wyczuła w moim głosie ironię. Podeszła do mnie, objęła rękami i zaczęliśmy się całować. Pomimo, że denerwowała mnie swoim sposobem bycia, nie mogłem opanować podniecenia. Dlaczego jest to tak trudne w wieku dojrzewania? Oczywiście można wszystko zgonić na buzujące hormony, ale ja podniecałem się bardzo szybko. Wystarczył intymny dotyk, lub kobiece ciało, niekoniecznie gołe. Może byłem za bardzo nadpobudliwy? Niee, w tym okresie każdy nastolatek jest nadpobudliwy. Może to przez moją bujną wyobraźnię? Było to bardzo prawdopodobne, bo kiedy czytałem książki, przeżywałem je mocno, widząc oczami wyobraźni bohaterów tak, jakbym oglądał film.

 Jak przytuliła się do mnie, członek od razu zareagował i zaczął naciskać na jej brzuch. Wyczuła go, bo zaczęła się o niego ocierać. Po chwili odwinęła ręcznik z moich bioder, który spadł na podłogę. Całowała mnie po klacie, brzuchu, schodząc coraz niżej. Wreszcie uklękła przede mną i włożyła penisa do ust. Ssała mocno, o czym świadczyły jej zapadnięte policzki. Wyczułem też, że gdy wsuwała go sobie głęboko do gardła, jednocześnie przygryzała trzon. Kiedy wysunęła go z buzi, widziałem czerwone ślady zębów. Po kilku chwilach ugryzła mocniej.

 - Ffff, to boli! - wysyczałem dosyć głośno. Wstała z tym swoim uśmieszkiem i popchnęła mnie na sofę. Kiedy usiadłem, zbliżyła się do mnie powoli rozpinając spódniczkę. Zsunęła ją, to samo robiąc z majtkami. Usiadła mi na kolanach i znów zaczęła całować. Obejmując ją, chciałem zdjąć z niej koszulkę, ale nie pozwalała mi. Po krótkim szamotaniu udało mi się i zacząłem odpinać biustonosz. Znów mi nie pozwalała. Myślałem, że to część gry, więc byłem coraz bardziej natarczywy. Gdy wreszcie go zerwałem, zobaczyłem, co było powodem jej zachowania.

  Miała bardzo małe piersi. Zdziwiłem się, bo pamiętałem, że zawsze odstawały jej dość mocno. Dopiero, gdy spojrzałem na biustonosz, domyśliłem się prawdy. W stanik wszyte były grube poduszeczki od środka, które świetnie imitowały duże, jędrne piersi. Zmieszała się trochę, czekając na moją reakcję. Niepotrzebnie. Nie klasyfikowałem wtedy dziewczyn według rozwoju ich ciał. Lubiłem małe piersi, które mieściły mi się w dłoni, jak i duże, przelewające się na boki. I tak najważniejsza była cipka. To ona rozpalała we mnie ogromny żar.

  Siedząc mi na kolanach, miała piersi na wysokości mojej twarzy, więc chciałem je całować, ale odepchnęła mnie i zaczęła lizać mi sutki. Po chwili ugryzła mnie i to tak, że aż podskoczyłem.

 - Au! Nie gryź!

 - Nie podoba ci się? - spytała chyba trochę zła.

 - Nie.

 Spojrzałem na sutek, którego ugryzła prawie do krwi. Zaskoczyła mnie, aczkolwiek..było w tym coś podniecającego. Nie, żebym to lubił, ale pomyślałem, że mogę jej pozwolić na pewne "udziwnienia". Nie miałem pojęcia wtedy o sadomasochiźmie i nie wiedziałem, że w ogóle takie coś istnieje. Myślałem, że Anka się wygłupia i tyle.

 - Dobra, już nie będę - powiedziała i przysunęła krocze do moich bioder.

 - Zaczekaj - uniosłem ją do góry, posadziłem obok na sofie i poszedłem do swojego pokoju.

 - Ej, no nie gniewaj się - usłyszałem - przecież powiedziałam, że już nie będę.

 - Nie gniewam się - powiedziałem gdy wróciłem, trzymając w ręku prezerwatywę.

 - Nie bój się, nie zarażę cię - wydęła wargi pogardliwie.

 - A nie boisz się, że zajdziesz w ciążę?

 - Prowadzę kalendarzyk i teraz mam niepłodne.

 Słyszałem już o tej formie zabezpieczenia, ale czy była skuteczna? I dlaczego jej przyszło na myśl, że miałaby mnie zarazić? Do tej pory nie myślałem o chorobach wenerycznych, chociaż słyszałem o nich już wcześniej.

 - To będzie dodatkowe zabezpieczenie.

 - Jak chcesz - rzuciła, by po chwili usiąść na mnie okrakiem. Postawiła członka do pionu i przytrzymując go ręką opuściła pupcię. Wbiła się po same jądra, by po chwili unieść się na całą długość penisa i opaść znowu. Wykonywała powolne ruchy, jakby mierząc na ile może unieść biodra. Fajnie było uprawiać seks na siedząco. Jej piersi przesuwały się w górę i w dół tuż przed moimi oczami, ocierając się co chwila o moją twarz. Podążając za nimi, łapałem sutki w usta i delikatnie ssałem. Ania podskakiwała coraz szybciej, mocniej dociskając się do moich bioder. Trzymałem jej pierś w ustach i lizałem sutek.

 - Ugryź - wyjęczała.

 Przygryzłem delikatnie.

 - Mocniej!

 Znów zacisnąłem zęby.

 - Mocniej!! - krzyknęła.

Zagryzłem jeszcze.

 - Au! Nie puszczaj! Aua! - jęczała. Nadziewała się teraz z taką siłą, że jej pośladki plaskały głośno o moje uda. Jej dzika rządza udzieliła się i mnie. Zacząłem wbijać się w nią coraz szybciej, dociskając jej biodra do dołu. Odsuwała się jeszcze ciągnąc swoją pierś, co na pewno potęgowało ból. W tym momencie jej wnętrze zaczęło falować i się zaciskać. Wygięła plecy w łuk, a głowę odchyliła do tyłu.

 - Au! Au! Au! - wydobywało się z jej ust z każdym szarpnięciem ciała. Pierwszy raz widziałem, żeby dziewczyna tak przeżywała orgazm. Okrzyki mówiły o bólu, ale takim który daje satysfakcję. Kiedy zaczęła zwalniać ruchy, puściłem jej sutek, ale nie miałem dość. Uniosłem się trzymając ją w ramionach i nie wysuwając członka z pochwy położyłem ją na sofie. Teraz ja wbijałem się w nią mocno, czując, że za chwilę eksploduję. Kiedy zacząłem tryskać, oplotła mnie nogami, drżąc razem ze mną. Potężne strzały targały mną co chwila. Kiedy minął orgazm, przytrzymując gumkę, wysunąłem się z niej i usiadłem obok. Oddychaliśmy głęboko patrząc na swoje ciała. Członek już zrobił się miękki i pod wpływem ciężaru nasienia w gumce, przechylił się na bok. Ania dotykała swojego pogryzionego sutka, który spuchł i podszedł krwią. Zrobiłem jej "malinkę", jak to nazywały nastolatki.

 - To było nieziemskie - powiedziała - wiedziałam, że się nadajesz.

 - Do czego?

 - Do dawania dziewczynie przyjemności.

 - Każdy chłopak się nadaje.

 - I tu się bardzo mylisz.

 Chyba wiedziała co mówi, bo miała już doświadczenie w kontaktach damsko-męskich.

 - Nie każdy chłopak potrafi zadowolić dziewczynę, szczególnie taką jak ja.

 Analizując w myślach to co mówiła, przyznałem jej rację, ale chciałem wiedzieć więcej.

 - Lubisz ból?

 - Tak, ale tylko miejsc intymnych.

 - Podnieca cię?

 - Bardzo. Mogłabym to robić raz po raz. Westchnęła, drżąc na wspomnienie przebytego przed chwilą orgazmu. Położyła dłoń na moim brzuchu zjeżdżając nią na członka.

 - Nie dziś, zaraz mogą przyjść rodzice - powiedziałem wstając i skierowałem się do łazienki. Po ogarnięciu siebie i pokoju po naszym spotkaniu nie było śladu. Ania uśmiechała się patrząc na mnie. I już nie drwiąco. Była szczęśliwa.

 - To co? Jutro o tej samej porze?

 - Zapomnij, jutro będzie mama w domu.

 - Ale pojutrze idziesz do Emilki?

 - Tak.

 - Kurde, a ja na weekend jadę z rodzicami na wieś.

 - To w następnym tygodniu się umówimy.

 - Nie ma mowy. To musi być jutro.

 - Mówiłem ci..

 - To wymyśl coś! - fuknęła na mnie ze złością. Miała dziwne nastroje. Z radości przechodziła w huragan gniewu.

 - Nic nie wymyślę, po prostu pocałujesz klamkę.

 - Jeśli mnie nie wpuścisz, powiem twojej mamie..że mnie zmusiłeś..i Emilce.

 Patrzyłem na nią zszokowany. Miała nie po kolei w głowie, to pewne. Po co się zgodziłem z nią na seks? Byłem wkurzony na siebie, że dałem się tak podejść.

 - To do jutra mój "nauczycielu" - zachichotała i wyszła.

  Stałem jeszcze jakiś czas, myśląc o całej sprawie.

 "Co ona sobie myśli? Że może mnie szantażować? Mama domyśliła się wcześniej, przecież sama dała mi gumki. Może nie jestem pełnoletni, ale nie jestem dzieckiem, żebym krył się z seksem przed rodzicami. Mama zrozumie. A co jak powie Emilce? Będzie jej przykro. Muszę sam jej powiedzieć" - postanowiłem.

 Następnego dnia przyszła tak jak zapowiedziała. Wpuściłem ją do pokoju i zamknąłem drzwi. Od razu złapała za rozporek.

 - Zostaw! - powiedziałem stanowczo odpychając jej ręce.

 - Co? Strach cię obleciał, że mama usłyszy? - zapytała drwiąco.

 - Wcale nie. Po prostu nie będziemy się dziś dotykać.

 - He,he, aleś wymyślił. A może chcesz, żebym porozmawiała z twoją mamą? - zaczęła straszyć.

 - Śmiało. Mama wie, że uprawiam seks. Myślisz, że skąd mam kondomy?

 Patrzyła na mnie przez chwilę i domyśliła się, że to prawda. Zacisnęła ze złością usta.

 - Tak? To ciekawe, czy Emilce będzie przyjemnie jak się dowie. Odwróciła się do drzwi.

 - Zaczekaj!

 "Cholera!" - pomyślałem - "poleci teraz do Emilki i naopowiada jej głupot i może jeszcze jej matce. Wyjdę na jakiegoś gwałciciela. To byłby koniec znajomości z Emilką, jak nic."

 Anka stała patrząc na mnie, zadowolona z siebie. Nie wiem czemu, ale nadal mnie podniecała. Gniew mieszał się we mnie z ekscytacją. Wpadłem na pewien pomysł. W bloku było pomieszczenie, które przy odrobinie szczęścia mogło dać nam odosobnienie. To tak zwana suszarnia, gdzie przychodzili ludzie suszyć swoje pranie. Było zamykane na klucz, ale każdy z mojego pionu miał do niego dostęp. Bez słowa zaprowadziłem tam Ankę. Kiedy zamknąłem drzwi, kazałem jej klęknąć, a sam wyjąłem członka ze spodni.

 - Ssij! - rozkazałem. Natychmiast wzięła go w usta i zaczęła ciągnąć.

 - Ssij mocniej - powiedziałem, po czym złapałem ją za włosy i zacząłem przyciskać do krocza, aż dotykała nosem mój brzuch. Zakrztusiła się, więc puściłem jej głowę.

 - Wstawaj! - podniosła się posłusznie. Widziałem jej podniecenie. Trzęsła się i pociła, jakby miała gorączkę. Popchnąłem ją na stolik. Nie wiedziała co chcę zrobić, a ja odwróciłem ją i rzuciłem na blat. Przylgnęła do niego wypinając pupcię. Podciągnąłem spódniczkę jej na plecy i jednym ruchem ściągnąłem majtki. Nie zsunęły się do końca, utknęły na wysokości kolan. Puściłem ją żeby założyć prezerwatywę, a ona w tym czasie odwróciła głowę.

 - Leżeć! - warknąłem, a ona natychmiast opuściła ją z powrotem. Nie wiem czemu, ale podniecało mnie to. Było to jak zabawa w pana i niewolnika. Kiedyś bawiłem się tak z Anetą i Martą, ale nie tak ostro.

   Wszedłem w nią od tyłu jednym pchnięciem. Była tak mokra, że usłyszałem chlupot jej soczków. Jęczała z podniecenia, ale to nie było jeszcze to. Zacząłem ściskać jej pośladki jednocześnie wbijając się w nią z dużą siłą.

 - Czy mogę..coś..powiedzieć? - wyszeptała.

 - Mów!

 - Byłam..bardzo niegrzeczna. Musisz..mnie ukarać.

 Wiedziałem czego oczekuje. Zamachnąłem się i uderzyłem otwartą ręką w pośladek.

 - Aaaach! - jęknęła. Uderzyłem tak samo w drugi. Biłem na przemian, aż zrobiły się czerwone. Jęczała i prosiła o więcej. Nie musiałem długo czekać na efekt. Orgazm zatrząsł nią tak, że musiała złapać się stolika, bo inaczej by z niego spadła. Jej usta ledwo łapały powietrze, a jej pochwa raz za razem, zaciskała się na moim członku. Kiedy trochę się uspokoiła, zdjąłem szybko gumkę, podszedłem z drugiej strony i włożyłem jej do buzi. Zacząłem poruszać się rytmicznie, trzymając silnie jej głowę. Wreszcie eksplodowałem. Specjalnie nie wyciągnąłem członka z jej ust. Po drugim czy trzecim strzale, uchyliła wargi i nasienie zaczęło spływać jej na brodę. Kiedy skończyłem, schowałem penisa i spojrzałem na Ankę.

 - Masz trzymać gębę na kłódkę, rozumiesz?

 Podniosła się wycierając twarz i podciągając majtki. Drżały jej nogi, nie mogła na nich ustać.

 - Nic nikomu nie powiem, przysięgam.

 - Ja wyznaczam terminy spotkań! Jeśli jeszcze raz spróbujesz mnie szantażować, więcej się nie spotkamy.

 - Już nigdy, przysięgam - zarzekała się.

 Kiedy doszliśmy do drzwi od mojego mieszkania, przystanąłem i spojrzałem na nią.

 - Dziwna jesteś, ale fajna - powiedziałem szczerze.

 - Dzięki..za wszystko - uśmiechała się promiennie - cześć.

  Następnego dnia nie pojawiła się u Emilki i mieliśmy chatę dla siebie. Dziewczyna z rozkoszą przyjmowała moje pieszczoty, ale ja nie byłem tak podniecony jak zawsze. Dręczyło mnie jakieś poczucie winy. Chciałem jej powiedzieć o mnie i Ani, ale nie wiedziałem jak zacząć. Zauważyła to, bo nie mogłem się skupić i członek nie był taki twardy jak zawsze.

 - Robię coś nie tak? - zapytała, wyjmując go z buzi.

 - Nie, całujesz cudownie. Po prostu nie mam dziś ochoty.

 Zdziwiła się, gdyż pierwszy raz znaleźliśmy się w takiej sytuacji. Patrzyła na penisa, który kurczył się coraz bardziej w jej dłoni.

 - Wiesz co? Poćwiczmy tą piosenkę co tak lubisz - powiedziała wstając - a jak ci wróci ochota, to mów.

Zajęliśmy się muzyką, a ja znowu nic jej nie powiedziałem.

    W następnym tygodniu umówiłem się z Anką na dzień zarezerwowany dla Emi. Tej drugiej powiedziałem, że jadę zaraz po próbie do rodziny. Odprowadziłem ją i kiedy dochodziłem do mojego bloku zauważyłem, że Ania czeka już na mnie pod klatką. Po przekroczeniu progu mieszkania rzuciła się na mnie, łapiąc rękami za szyję i podskakując oplotła mnie nogami w pasie.  Przycisnęła krocze do mojego i pomyślałem wtedy, że gdyby nie ubrania, to już by się nadziała na członka.

  - Musimy spotykać się częściej, nie mogę tyle czekać - wyszeptała. Była tak napalona, że już w przedpokoju zaczęła ściągać ze mnie spodnie. Zdjęła mi majtki, uklękła i zaczęła ssać. Ciągnęła tak mocno, jakby chciała mnie wciągnąć całego przez penisa. Po kilku minutach nogi zaczęły mi drżeć. Wyczuła to, wstała i przeszliśmy do pokoju. Zdążyłem tylko założyć gumkę, a ona już była goła. Rzuciła mnie na materac i siadając na mnie, od razu się nadziała, po same jądra.

 - Aaach! - wyjęczała. Nie chciała gry wstępnej, pieszczot, całowania, tak jak większość dziewczyn. Z nią miało być szybko, mocno, aż do bólu. Zaczęła mnie ujeżdżać, jednocześnie wykręcając sobie sutki. Po jakimś czasie zauważyłem, że to dla niej za mało. Zeszła ze mnie i uklękła obok na czworakach wystawiając pupcię. Gdy zbliżyłem biodra, złapała członka i przystawiła go do odbytu.

 - Chcesz, żebym włożył..

 - Tak! - przerwała mi - tam chcę.

 Miałem już jakieś tam doświadczenie - nie za duże - w stosunkach analnych i wiedziałem, że potrzebny jest lubrykant.

 - Musimy czymś nawilżyć - powiedziałem, zastanawiając się, czy mam coś takiego w łazience.

 - Nie! - odpowiedziała natychmiast. - Wkładaj!

Przycisnęła główkę do odbytu, ale nie jest łatwo włożyć tak jak w cipkę. Członek ślizgał się, raz do góry, raz w dół i nie miał zamiaru wskoczyć do środka.

 - No proszę cię, włóż - wyszeptała. Znałem sposób, żeby sobie z tym poradzić. Kciukiem przycisnąłem żołądź od góry, a resztą palców przytrzymałem dół. Tak zablokowany nie miał drogi ucieczki. Gdy zaczął wchodzić, odsuwałem kciuk milimetr po milimetrze, tuż przy odbycie. Z dużym podnieceniem patrzyłem jak główka chowa się w dziurce. Ania to wyczuła i szybko pchnęła biodrami do tyłu. Penis wszedł w nią prawie cały.

 - Aaaauu! - krzyknęła. To musiało boleć. Było takie tarcie, że gdyby nie kondom, zdarła by mi całą skórkę. Odchyliła biodra, by znów przycisnąć je do mnie. Z jej ust wydobył się kolejny okrzyk bólu.

Powiem uczciwie - nie podniecało mnie to. Oczywiście sam ruch powodował olbrzymi wzwód, ale zadawanie komuś bólu już nie. Zamiast tego wstępowała we mnie jakaś agresja. Byłem zły na nią, że się tym podnieca.

 - Chcesz więcej? - zapytałem groźnie.

 - Tak, błagam - szepnęła. Złapałem ją za biodra i mocno przyciągnąłem do siebie. Zacząłem ją ruchać szybko i brutalnie. Jęczała z bólu i podniecenia. Po dłuższej chwili jej odbyt zaczął się zaciskać z taką mocą, że na siłę musiałem wyciągać członka. Bałem się, że wraz z nim wyciągnę jej jelita. Opuściła głowę na materac i wijąc się wyła w kołdrę. Kiedy zwiotczała rzuciłem ją na bok, zdjąłem gumkę i podsunąłem członka do twarzy. Wzięła go w dłoń i uniosła głowę, chcąc wziąć do buzi, ale złapałem ją za włosy i docisnąłem do materaca.

 - Pieść ręką! - rozkazałem. Jej szybkie ruchy doprowadziły mnie od razu do orgazmu. Zalałem nasieniem jej całą twarz. Jak przestałem tryskać usiadłem naprzeciwko niej, opierając się o ścianę. Byłem zły na siebie. Uwielbiała to, ale ja nie.

     Wtedy pierwszy raz pomyślałem, jak ważne jest, żeby ludzie dopasowali się do siebie seksualnie. Można się zakochać od pierwszego wejrzenia, można chodzić ze sobą, przytulać się, całować, ale jak dojdzie do zbliżenia, co wtedy??? Szanuję dziewczyny, które chcą zachować dziewictwo do ślubu, ale wyobraźmy sobie, co dzieje się później. Mąż lubi w łóżku sadyzm, a ona uwielbia delikatność. Spotykają się dwa odmienne światy. Albo ona chce, żeby ją pieścić językiem, a on rzyga na samą myśl i ucieka z sypialni. Ona chce się kochać codziennie, on raz na tydzień. Albo mąż chce poćwiczyć kamasutrę, a ona tylko pozycję misjonarską. Co wtedy dzieje się w małżeństwie? Gorące uczucie stygnie, przychodzi rozczarowanie, gorycz, brak zrozumienia. Później są sprzeczki, kłótnie, aż w końcu dochodzi do zdrady. Życiowy partner szuka spełnienia z kimś innym. Ktoś, kto zrozumie jego potrzeby. Dlatego tyle ludzi ma kochanków. Sam słyszałem jak pewna kobieta tłumaczyła koleżance, że mąż jest do kochania, a kochanek do ruchania. Ona męża kocha, jest ojcem jej dzieci, ale nie potrafi doprowadzić jej do orgazmu. Więc znalazła innego, który ją w pełni zadowala. Albo faceci, którzy chcą poślubić dziewicę - mogą być później bardzo rozczarowani. Nasłuchają się opowieści, co kobiety potrafią w łóżku, naoglądają się filmów i myślą, że cnotliwa żona będzie to wszystko robić po ślubie. Niestety, to tak nie działa. Żeby być w czymś dobrym, trzeba to znać i trenować. Przykładem jest Emilka, która o seksie nie wiedziała nic, ale po wielu ćwiczeniach pieszczoty oralne miała już dobrze opanowane. Ale tylko oralne. Było przed nią jeszcze ogrom nauki. 

  Wtedy nie wiedziałem o tym wszystkim co tu opisuję, ale pierwsze takie myśli już mi zaczęły kiełkować. Dzisiaj przypominając sobie tamte wydarzenia, dochodzę do wniosku, że Ania byłaby wyśmienitą kochanką "Greya" z wieloma twarzami, ale nie moją.

  Podałem jej ręcznik. Jęknęła unosząc się i lekko rozchyliła nogi. Zobaczyłem w okolicach jej odbytu kilka czerwonych plamek.

 - Kurde! Krew ci leci! - powiedziałem przerażony.

 - Nie przejmuj się, nie takie miałam rany - powiedziała z lekkim uśmiechem, ale widać było, że nadal ją boli.

 - Tak mi zerżnąłeś dupę, że nie usiądę na niej przez tydzień.

 - To straszne - powiedziałem bardziej do siebie.

  - To cudowne.

 - Nie Ania, nie dla mnie. To musi się skończyć. Nie będę w tym uczestniczył.

 - Coś ty taki delikatny! Zobaczył krew i mdleje! - zaczęła szydzić.

 - Nie delikatny, po prostu mnie to nie kręci. Znajdź sobie chłopaka, który to lubi.

 - Więc to koniec? - zaczęła się w pośpiechu ubierać, spoglądając na mnie z wściekłością.

 - Tak. Nie będę się z tobą spotykał poza kościołem.

 - I myślisz, że można mnie się, ot tak pozbyć? - pytała gdy otwierałem drzwi wejściowe.

 - Niczego się nie pozbywam, po prostu nie chcę tego robić.

 Wychodząc na korytarz odwróciła się.

 - Popamiętasz mnie, gwarantuję ci to.

 - Dobra, cześć.

 Zamknąłem jej drzwi przed nosem i głośno westchnąłem. Pierwszy raz rozmawiałem z dziewczyną w ten sposób. Byłem niemiły, wręcz chamski. Dużo później dowiedziałem się, że jest pewien typ kobiet, z którymi inaczej nie można.

  Po tym spotkaniu dała mi spokój. Kiedy wszystko wróciło do normy - gdzieś po dwóch, czy trzech tygodniach - idąc na próbę, zauważyłem księdza stojącego przed wejściem do kościoła. Gdy mnie zobaczył, od razu ruszył w moją stronę.

 - Musimy porozmawiać - przeszedł od razu do rzeczy.

 - Coś się stało? - zapytałem, bo był zdenerwowany.

 - Ania wyspowiadała się ze wszystkiego co z nią robiłeś. A raczej, co kazałeś jej robić.

 Nie wierzyłem własnym uszom.

 - Słucham???

 - Nie udawaj! Wiem wszystko! O Emilce też! Mówi, że jest dziewicą, ale już jej nie ufam. Jestem zmuszony poinformować twoich rodziców i dyrektora szkoły.

 - Chwila! - byłem nadal w szoku - po pierwsze nikogo, do niczego nie zmuszałem. Jeśli chodzi o Anię, to nie wiem co księdzu naopowiadała, ale to ja zakazałem jej przychodzić do mnie.

 - Nie kłam! Ania wyznała mi wszystko na świętej spowiedzi!

 - A nie pomyślał ksiądz, że Anna nie jest taka święta? A w ogóle, to czy księdza nie obowiązuje tajemnica spowiedzi?

  - Yyyy..traktuję to jak wyznanie, a nie spowiedź.

 "Aha" - pomyślałem - "ale jak coś jest niewygodne dla księdza, czy kościoła to już spowiedź. Co za obłuda."

 Wtedy przyszedł mi do głowy pomysł. Domyślałem się tego od dawna. Teraz była okazja, żeby to potwierdzić.

 - A może zapytamy o to Emilkę, pańską córkę?

 - Co???...Kogo? - wytrzeszczył oczy ze zdziwienia. - Skąd?..skąd o tym wiesz? - zapytał cicho, spuszczając głowę.

 - Widziałem, jak się ksiądz do niej odnosi. Inaczej niż do innych dziewcząt. Jakieś plotki chodzą też po osiedlu. Chyba ksiądz nie myślał, że uwierzę w niepokalane poczęcie, co usilnie próbuje wmówić mama Emilki? Dowiedziałem się od kiedy pracuje na plebanii, a także to, że nie prowadzała się z chłopcami. Wystarczyło dwa dodać do dwóch.

 - To było tak dawno..błędy młodości - powiedział zamyślony. - Ale opiekuję się nią! - dodał szybko - nie zostawiłem matki samej z dzieckiem. Od początku dawałem pieniądze i wspierałem ją duchowo.

 "No tak, przecież wierni parafianie zapłacą nawet za błędy duchownych" - myślałem milcząc.

    Mówił o Emilce i jej matce z uczuciem. Widać, że kochał obydwie prawdziwą, czystą miłością. Opowiadając mi o nich, wyglądało jakby spadł mu kamień z serca. Miał potrzebę rozmowy i widać było ulgę, że w końcu podzielił się z kimś tajemnicą. Słuchając go doszedłem do wniosku, że byłby dobrym ojcem i mężem. Niestety religia tego zabrania. Dziwne są koleje losu. Opowiadał jak Emilka była malutka, jak jej mama przynosiła ją na plebanię, tulił ją wtedy do snu i śpiewał kołysanki. Jak było mu przykro, kiedy nie widział jej kilka dni. To on wpadł na pomysł, żeby zapisała się do chóru. Mógł więcej z nią przebywać, nie budząc podejrzeń. Opowiadał mi to z dużą pasją i miłością w oczach. Szkoda mi się go zrobiło. Jego, Emilki i jej mamy. Byliby wzorową, kochającą się rodziną, gdyby nie sutanna. Mógł zrezygnować, nie wiem dlaczego żył w kłamstwie.

 - Obiecaj mi, że nikt się nie dowie, szczególnie Emilka - poprosił - to by zburzyło jej świat, może nawet by nie chciała mnie znać. Jak się to rozniesie, to kuria może mnie przenieść do innej parafii. A ja chciałbym nadal być blisko córki.

 - Cóż..chyba obydwoje mamy tajemnice, które chcemy zachować dla siebie.

 - Wiem do czego zmierzasz..w porządku, nic nikomu nie powiem, ale nie możesz grać w zespole. I nie możesz spotykać się z dziewczętami z chóru. Mamę Emilki już przestrzegłem i chociaż nie wie co zaszło, nie pozwoli ci się z nią widywać.

 - To raczej Emilka powinna zdecydować - wtrąciłem.

 - Zdecydowała po rozmowie z Anią.

 "Wiedziałem, że tak będzie. Dlaczego nie powiedziałem sam Emilce?" - byłem zły na siebie.

 - W porządku, szczęść Boże - odwróciłem się i poszedłem do domu.

 Przez jakiś czas chodziłem markotny z powodu tego, jak rozstałem się z Emilką. Chciałem z nią porozmawiać, wytłumaczyć, ale nie mogłem jej spotkać. Nie wiem jak to zrobiła jej matka, ale Emi nawet nie chodziła koło mojego bloku do szkoły. Wpadłem na pomysł, żeby pójść pod jej szkołę. Czekając aż skończy lekcje, zobaczyłem jej mamę. Gdy Emilka wyszła, matka złapała ją za ramię i szarpiąc kazała się śpieszyć. Jak przechodziły koło mnie, powiedziałem "dzień dobry". Matka spojrzała na mnie wzrokiem mrożącym krew w żyłach, a Emilka spuściła tylko głowę, nie odzywając się.

  Moja mama domyślała się oczywiście, że coś jest nie tak. Próbowała to ze mnie wydobyć, ale milczałem. Na pytanie, dlaczego nie chodzę na próby, odpowiedziałem, że nie będę grał muzyki, która mi się nie podoba. Kiepska wymówka, mama wiedziała jaką radość sprawiała mi gra na gitarze elektrycznej. Oczywiście był to tylko pretekst, żeby przejść na inny temat.

 - Nie spotykasz się już z Emilką?

 - Nie.

 - I już nie uczysz grać Ani?

 - Nie.

 - Dlaczego?

 - Postanowiliśmy..zakończyć naszą znajomość.

 - Uuu, to niedobrze. Coś się stało?

 - Nic szczególnego. Po prostu przestaliśmy się rozumieć.

 - A może przestaniesz mówić ogólnikami i zwierzysz mi się ze swoich problemów?

 - Nie mam żadnych problemów. Pokłociliśmy się i tyle. Jest się z czego zwierzać - powiedziałem ze złością.

 - Nie denerwuj się. Chcę tylko dla ciebie dobrze, ale widzę, że do niczego w ten sposób nie dojdziemy. Powiem ci tylko, że jeśli chciałeś spotykać się z dwiema dziewczynami na raz, to na dłuższą metę to nie wypali.

 Miała rację, nie pierwszy raz zresztą.

    Tradycyjnie opiszę Wam jak potoczyły się nasze losy.

 Niestety - Drogi Czytelniku - nie wszystkie moje wspomnienia mają szczęśliwe zakończenie. Dlatego opiszę Wam bardziej szczegółowo, co wydarzyło się później.

 Po jakimś tam czasie, Ankę spotkałem na ulicy. Przechodząc koło mnie, zaśmiała się szyderczo. Więcej jej nie widziałem. Słyszałem tylko, że nie zmieniła się, próbowała podporządkować sobie ludzi podstępem i szantażem. Straciła przyjaciół, znajommi zaczęli się od niej odwracać. Podobno wyprowadziła się do innego miasta.

  Z Emilką natomiast widywałem się więcej razy. Wyszła za mąż, za faceta o wiele starszego od niej. Oczywiście matka ją wyswatała z jakimś przewodniczącym rady chrześcijańskiej, albo coś podobnego, nie wiem dokładnie co to była za organizacja. Może nie patrzę obiektywnie, ale nigdy go nie lubiłem. Był pijakiem, który troszczył się tylko o siebie. Nawet po niedzielnej mszy maszerował od razu do knajpy. Emilka która mieszkała nadal u matki, miała teraz na głowie dwóch tyranów. Sama zajmowała się domem i dziećmi. Oczywiście uprawiali seks po bożemu i w niedługim czasie dorobili się czwórki dzieci. Praktycznie rok po roku rodziło się dziecko. Spotkałem ją wtedy. Włosy w nieładzie, ubrania  znoszone, widać, że nie miała dla siebie czasu. Później dowiedziałem się od jej koleżanki, że w domu przeżywała horror. Mąż bił ją z byle powodu. W matce nie miała oparcia, mówiła, że jej się należy, że jest złą żoną, że mąż ma prawo ją bić. Jak to usłyszałem, chciałem tam iść i go zabić. Pamiętam jak się trzęsłem ze złości, nie mogłem się opanować. Emilka już jako nastolatka miała bardzo ciężko. I teraz miała nadal cierpieć? Znajomi powiedzieli, że w ten sposób nic nie załatwię. Mój kolega policjant powiedział, że osoba nękana musi to zgłosić sama, inaczej nie mają prawa interweniować. Jak go stłukę i zgłoszą pobicie, będę miał wiele nieprzyjemności. Denerwowała mnie moja bezsilność. Emilka była zbyt dumna, żeby narzekać.

  Pewnego razu spotkałem ich oboje. Szli pod rękę jak kochające się małżeństwo. Gdy podeszli bliżej, zauważyłem, że Emilka ma siniaka pod okiem i obtarty policzek. Próbowała to ukryć opuszczając nisko głowę. Stanąłem na środku chodnika zagradzając im drogę.

 - Cześć Emilka! Co ci się stało?

 - Kim pan jest? - wtrącił się od razu mąż.

 - Kolegą Emilki ze szkoły - odpowiedziałem nie patrząc na niego. Nie chciałem z nim rozmawiać, bo wiedziałem, że nie wytrzymam i coś mu zrobię.

 - Nic mi nie jest, przewróciłam się - powiedziała Emi patrząc nadal w ziemię.

 - On ci to zrobił?

 - A co to pana obchodzi? - znów się wtrącił.

 - Zamknij mordę, bo nie z tobą rozmawiam - wycedziłem ze złością przez zęby.

 - Co takiego??

 - Jeszcze słowo, a przypierdolę ci tak, że ci łeb odpadnie - powiedziałem wyraźnie, patrząc mu w oczy.

Widział, że tylko czekam na jego ruch. Stał jak wmurowany.

 - Nie odzywaj się tak do mojego męża! - krzyknęła Emilka. - Jesteśmy małżeństwem i się kochamy! - sama nie wierzyła w to co mówi.

 - Przepraszam! - odsunęła mnie na bok i poszli dalej.

 Stałem nadal patrząc w ich kierunku. Pomyślałem wtedy o jeszcze jednej osobie, która może pomóc. Poszedłem do księdza i opowiedziałem mu wszystko co wiedziałem i co słyszałem. Odpowiedział, że wie problemie, ale jej mąż uczęszcza do kościoła, spowiada się, obiecuje poprawę i przyjmuje komunię świętą.

 - Ksiądz w to wierzy?? Ile można obiecywać? Przecież on jest pokorny tylko w kościele, po wyjściu idzie z kolegami chlać. A potem idzie do domu i znęca się nad Emilką.

 - No cóż, może błądzi, ale wierzę, że odnajdzie drogę.

 - Pozwolisz, żeby robił to twojej rodzonej córce? - złapałem się ostatniej deski ratunku.

- Jeśli tak, nigdy nie byłeś jej ojcem!

 Odszedłem, nie czekając co powie.

  Jakiś czas później wydarzyło się nieuniknione. Wracając od kolegi wieczorem, zobaczyłem męża Emilki. Był lekko zawiany. Szedł dziarsko środkiem chodnika, kiwając się na boki. Rozejrzałem się wokół. Nikogo, ani żywej duszy. Robiło się ciemno. Przechodząc obok niego, specjalnie zawadziłem go ramieniem tak mocno, że o mało się nie przewrócił.

 - Ej, ty! - warknął groźnie - mam cię nauczyć chodzić?

Więcej mi nie było potrzeba.

 Doskoczyłem do niego i uderzyłem prawym sierpowym z taką siłą, że nakrył się kopytami. Nie czekałem aż się podniesie. Ukląkłem przy nim i zacząłem tłuc pięścią tą wredną mordę. Wystarczyło kilka sekund, żeby zalał się krwią.

 - O Jezu! Złamałeś mi nos! - zaczął jęczeć. - O Boże, jak boli!

 Podniosłem go za fraki. Krew leciała mu z nosa i rozciętych warg.

 - Nie bij, błagam, boli!

 - To tylko na początek! Jeśli usłyszę kiedykolwiek, że podnosisz ręce na żonę, że ją bijesz albo znęcasz się nad nią, to ci połamię te pierdolone łapy!

 - Nie będę! Już nigdy!

 - I dopiero zobaczysz, co to prawdziwy ból!

 - Już nigdy! Przysięgam! Tylko nie bij!

 - W dupie mam twoje przysięgi, damski bokserze jebany.

Odwróciłem go jak szmatę i dałem kopa na popęd.

 - Wypierdalaj!

 Uciekał, aż się za nim kurzyło. Poczułem się dużo lepiej, ale czy to rozwiązało problem? Chociaż nie słyszałem, żeby później bił Emilkę, ale za to pił więcej. Już było krucho u nich z pieniędzmi, a jeszcze urodziło się piąte dziecko. Dziewczyna sama się zajmowała tą gromadką. I jeszcze dorabiała w domu jako krawcowa.

Myślałem nawet jak jej pomóc finansowo, ale wtedy wydarzyło się coś nieoczekiwanego.

 Emilka i dzieci zniknęły.

 Nawet matka nie wiedziała, gdzie jest, bo pytała po całym mieście. Córka powiedziała jej tylko, że się wyprowadza i żeby jej nie szukała. Po jakimś czasie przyszedł do jej męża jakiś gościu z pozwem rozwodowym. Byłem w szoku, że zdecydowała się na taki krok. Przecież to nie w jej stylu. Wyobraźcie sobie, że po tej akcji odwiedziła mnie jej matka.

 - Proszę, powiedz mi, gdzie jest moja Emilcia?

 "Teraz Emilcia?! Tyle lat poniżania, upokarzania, upodlania, a teraz Emilcia? Za późno stara prukwo!" - pomyślałem.

 - Nie wiem.

 - Powiedz, błagam cię, ty jesteś jej najlepszym przyjacielem, zawsze mówiła o tobie tak dobrze, na pewno wiesz gdzie jest.

 - Niestety, nie rozmawiałem z nią od dawna.

 - Jesteś tak samo podły jak ona - jej błagalny ton przeszedł w syk. - Będziecie się palić w piekle, zobaczysz - jad sączył się z każdego słowa.

 - Widzę, że pani niczego się nie nauczyła. Nawet jakbym wiedział gdzie jest, to bym pani nie powiedział.

 Ale mnie też nurtowała myśl, co dzieje się z Emilką, jak daje sobie radę z piątką dzieci, może potrzebuje pomocy? Zacząłem dyskretnie podpytywać. Wiedziałem, że miała przyjaciółkę w swoim bloku. Zaczepiłem ją i dotąd pytałem, aż mi zdradziła, że Emi mieszka w domu jednorodzinnym w małej miejscowości u swojej rodziny. Ale gdzie, to przysięgała, że nie wie.

  Teraz to dopiero dała mi zagadkę. Przecież jakby mieszkała u rodziny, to jej matka pierwsza by o tym wiedziała.   I nagle mnie olśniło. Już wiedziałem gdzie skierować swoje kroki. Na mój widok od razu się uśmiechnął. Wiedział po co przyszedłem.

 - Powie mi ksiądz, gdzie jest Emilka?

 - Ja nic nie wiem - pokręcił głową śmiejąc się.

 - Komu jak komu, ale mnie to ksiądz chyba może powiedzieć.

 Widziałem, że chce. Tak jak wtedy musiał z kimś pogadać.

 - Mogę, ale wiesz że to tajemnica?

 - Dochowałem jednej, druga nie zrobi różnicy.

 - Dobra, słuchaj, powiedziałem Emilce, że jestem jej ojcem.

 - O kurde! I co ona na to?

 - Była zdziwiona, ale po chwili powiedziała, że coś czuła. Taką więź. I ucieszyła się. Przez pierwsze dni rozmawialiśmy godzinami. O wszystkim i o niczym. No i powiedziała mi prawdę o swoim życiu. Nie myślałem, że jest aż tak źle. Zdecydowaliśmy, że pojedzie w tajemnicy do moich rodziców. Żyją sami na wsi, tam gdzie się wychowałem. Powiedziałem im, kim jest Emilka. Po naszej ostatniej rozmowie, doszedłem do wniosku, że nie będę okłamywał rodziców ani córki. Byli w szoku. Wiesz, syn jedynak, księdzem, więc nie spodziewali się wnuków. A tu przyjeżdża wnuczka i pięcioro prawnucząt. Później powiedzieli, że dałem im nowe życie. Takiego gwaru, dziecięcych śmiechów nie było tam nigdy. Czują się o trzydzieści lat młodsi. Opiekują się maluchami, a Emilka znalazła swoją pasję. Ma teraz więcej czasu dla siebie i prowadzi ogród. Sama robi rabaty, sadzi kwiaty i krzewy, pieli, przesadza i co najważniejsze, jest szczęśliwa. Kiedy byłem ostatnim razem, promieniała szczęściem. Dawno jej takiej nie widziałem.

 - Właśnie to chciałem wiedzieć - wtrąciłem. Poczułem ulgę, nie wiem dlaczego, może poczuwałem się do winy, albo po prostu troszczyłem się o przyjaciółkę. Ulga była tak duża, że aż do oczu napłynęły mi łzy. Dziewczyna tyle wycierpiała, że należała jej sie odrobina szczęścia.

 - Staram się o przeniesienie do mojej starej parafii. Myślę, że się uda. Z miasta nikt nie chce iść na wioskę. Wiesz, mało wiernych, mało pieniędzy, gorsze warunki, ale przynajmniej będę blisko z córką i wnukami. Więc pewnie już się nie spotkamy.

 - Dziękuję za informacje. I życzę powodzenia.

 - To ja dziękuję. Że mi otworzyłeś oczy na pewne sprawy.

 Podaliśmy sobie dłonie, po czym odwróciłem się i ruszyłem do domu. Z tego co wiem, Emilka nie wyszła powtórnie za mąż. Mieszka z dziećmi do dzisiaj w tym samym miejscu.

   A ja po wyrzuceniu z zespołu zacząłem regularnie chodzić na basen. Już po paru tygodniach zorientowałem się, że w pewne dni przychodzą te same osoby. Szczególnie obserwowałem dwie kobiety, właściwie dziewczynę i kobietę. Zawsze w te same dni, zawsze razem. Kobieta na pewno po trzydziestce wyposażona w idealne ciało. Biodra szerokie, zaokrąglone, pupa odstająca i jakie piersi.. Jeśli ważyła 50 kilo, to 10 nosiła przed sobą. Natomiast dziewczyna - co tu opisywać - teraz na to jest chyba określenie "płaska szesnastka", albo coś w tym stylu. Ale buzię miała piękną.

   Gdy je tak oceniałem, starsza powiedziała coś do młodszej i kiwnęła w moim kierunku. Teraz obie się na mnie patrzyły. Starsza uśmiechnęła się i znów coś powiedziała. Później dowiedziałem się, że młodsza miała na imię Sylwia, a starsza Marzena. Ale to wspomnienie opiszę Wam w następnym odcinku :P.

  Ps. Jak pewnie zauważyliście, moje ostatnie opowiadania wydłużyły się nieco. Piszcie czy tak ma zostać, czy mają być krótsze, a częściej wstawiać. To wspomnienie spisywałem z dwoma przerwami na trasę. Połowę mogłem wstawić dużo wcześniej. Nie wiem jak jest lepiej.
 Ps2. Czytelniczka "Emilka" zapytała w komentarzu o imiona. Wszystkie imiona są prawdziwe. Na początku chciałem zmienić, ale mi się myliły. Jak myślałem np. o Monice, to pisałem Monika, zapominałem o tym wymyślonym. I dałem sobie spokój :P.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Venom

Komentarze

SL4SH3R18/01/2019 Odpowiedz

Dłuższe są lepsze. Cała seria jest świetna, pisz dalej.

Czytelnik18/01/2019 Odpowiedz

Opisuj poprostu całe historię tak jak ci wygodnie. Bylebyś coś dodawał bo się super czyta

Sen18/01/2019 Odpowiedz

Super!

czytelnik19/01/2019 Odpowiedz

Świetne czytałem każde po 2 razy. Czekam na następne!

Zdecydowanie wydłużenie historii im służy. Bardzo przyjemnie się to czytało. Czekam na więcej!

Jacek24/01/2019 Odpowiedz

Super. Też czytałem każde drugi raz i będę czekał na kolejne. Długość opowiadań dostosuj do tego, co ty chcesz, jak tobie wygodniej, mi odpowiada każda. Dobrze wiedzieć, że w końcu znalazła szczęście, choć bardzo późno to było, to mam nadzieję, że jeszcze znajdzie kogoś tylko dla siebie.
Pozdrawiam

Dawnofwar27/01/2019 Odpowiedz

Fajnie się to czyta, się nie ściemniaj ze to prawda bo to oczywiste że nie a jak ktoś myśli inaczej to jest debilem

Navalorc28/09/2019 Odpowiedz

Heh widzę że nie tylko ja to zauważyłem :) Ale talentu do tworzenia opowiadań i przede wszystkim kreatywności autorowi nie ujmuję, powinien zostać reżyserem pornoli długometrażowych, te produkcje byłyby złotem :)

Venom10/10/2019 Odpowiedz

Wierzcie w co tylko chcecie, nikogo nie będę przekonywał, bo czy to jest ważne? Według mnie ważne jest, aby czytelnik był zadowolony. Jest wiele opowiadań na które zmarnowałem niepotrzebnie czas. Jeśli zaczną się pojawiać takie komentarze, przestanę po prostu wstawiać. Pozdrawiam.

Megan31/01/2019 Odpowiedz

To co piszesz jest genialne- jesli prawda to nieźle a jesli nie to nic. Opowiadaniom nic nie brakuje. Jest drama i szczesxie jak w zyciu. Bardzo lubie Cie czytać. Pozdr

Maestro 17/04/2019 Odpowiedz

Widać że się rozwinales od pierwszych opowiadań. Akcja wciągająca, lekkie pióro dobre dialogi.
Szkoda tylko że przestałes publikować opowiadania. Z niecierpliwością czekam na kontynuację.
Pozdrawiam
Maeatro

Anan6/05/2019 Odpowiedz

Weź zacznij znowu pisać..

Venom kiedy coś dodasz

FanVenoma18/05/2019 Odpowiedz

Czekam na kolejne wpisy z utęsknieniem ;P

Fan_Fan1/06/2019 Odpowiedz

Straciłem nadzieję na ciąg dalszy...

Ze smutkiem tracę wiarę w następne części ... a sprawdzam twój profil co miesiąc odkąd wrzuciłeś ostatnie opowiadanie. Pozdrawiam i czekam


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach