Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Maturzystka - 11.

Część 11.

Radzio jest już gotowy do spółkowania. Podnosi się, a ja kładę się na boku.

– Teraz wejdź we mnie – mówię i jednocześnie zachęcająco unoszę nogę.

Jest zaskoczony moją swobodą, ale zaraz uśmiech pojawia się na jego twarzy. Przysuwa się do mnie na kolanach, moją nogę opiera na ramieniu. Leżę taka rozwarta i bezbronna... Atrakcyjna dla oka i tania oferta dla jurnego samca. On to wie. Przez chwilę przygląda się mojemu ciału, jędrnym piersiom, szeroko rozłożonym nogom, różowym wargom. Jestem ładnie wygolona. Został tylko mały ‘irokez’. Widzi śluz przy wejściu do pochwy. Trudno. Już wie, że jestem podniecona. Pewnie potraktuje to jako komplement, dupek. Głaszcze moją młodą skórę pozbawioną zmarszczek. Penis pręży się, a twarz jego właściciela wyraża zadowolenie. W tej chwili matka nie istnieje dla niego. Jeszcze muska udo, maca jędrny pośladek, a potem schyla się, opiera na ręce i powolnym, ale płynnym ruchem wchodzi we mnie. Zadowolony parzy mi w oczy. Moja noga na jego ramieniu przesuwa się, kiedy ten chuj wbija swojego kutasa.

*

– Ciesz się! Ciesz! Jeszcze zapłacisz za wszystko! – krzyczę w myślach. Dotykam łechtaczki. Teraz jest mi przyjemnie. Facet tak energicznie porusza biodrami, że muszę silniej uciskać łechtaczkę, bo on prawie przesuwa mnie na tapczanie, a dłoń strąca z mojego podbrzusza.

Jestem mokra, on też. Trochę bolało, ale nic nie dałam po sobie poznać. Ależ mnie wypełnia! Jego członek jest spory, gruby, a jednak wszedł we mnie bez większych problemów. Rytm i rozmiar działają na mnie. Przymykam oczy. Rżnie mnie coraz szybciej. Zaciskam oczy i kurczowo chwytam narzutę. Zagryzam wargi. Nie mogę, nie potrafię dłużej milczeć. W końcu wyrywa ze mnie stęknięcia. Kiedy słyszy mnie, uśmiecha się.

– Wiedziałem, że nie wytrzymasz – szepcze pogodnym głosem.

„Chujek” matki wreszcie ma lekką zadyszkę. Stęka. Pewnie nie jestem zbyt wymagająca, ale on przyjął takie tempo, że musi zwolnić. Nie zwalnia. Nasze wilgotne ciała wydają charakterystyczny odgłos przy zderzeniach.

– Nie powstrzymuj się. Ciesz się doznaniami. Nie marnuj okazji – szepcze pochylony nad moją twarzą. Wilgotnym językiem nagle muska ucho. Przeszywa mnie dreszcz. To było jak porażenie prądem, ale lekkie i przyjemne. Nawet bardzo przyjemne. Czekałam na następne. Szerzej rozłożyłam nogi. Nie powtórzył pieszczoty.

Był silny. Każde uderzenie biodrami wstrząsało mną. Mimo takich wrażeń zapewnionych mi przez matkę, byłam bardzo podniecona. Jeszcze te szpilki... Tyle emocji i nowych doznań. Przeżyłam mały orgazm. Było super! Ciężko oddychałam. Głowę położyłam na ramieniu. Powoli wyrównałam oddech, odprężałam się. „Chujek” matki wyraźnie zwalniał, aż zatrzymał się.

*

– No, chujowy Radzio ma już dość – pomyślałam z zadowoleniem. – Niech rżnie inne. Nie będę robić za jego kurwę. – Z odrazą myślałam o swoim planie upokorzenia kochanka matki, w którym moje ciało odgrywa tak istotną rolę.

Fuck! To ci niespodzianka! Facet nie zmęczył się! Nadal klęczy i porusza biodrami w prawo, w lewo. Wykonuje jakieś koliste ruchy. Delikatnie porusza moimi biodrami. Penis dotyka ścianek pochwy. Te bodźce są inne niż w trakcie spółkowania. Wtedy to było rąbanie drewna, a teraz... Mimowolnie zaciskam powieki i znowu chwytam narzutę. Moja noga na ramieniu kochanka matki silnie dociska jego plecy. Nie zdaję sobie sprawy z siły tego nacisku.

– Spokojnie, bo upadnę – ostrzega mnie rozbawionym, cichym głosem. Lewą dłoń opiera o tapczan, a prawą...

– O, kurwa! – przestraszona słyszę w głowie mój krzyk, ale nawet nie drgnę. Nie chcę ruszyć się. Nawet trochę przesunąć. Zdobyta, nadal pokornie milczę. Palce jego prawej dłoni jeszcze przed chwilą głaskały moją ładną pupę, a teraz? Teraz wwiercają się do odbytu! Penis poruszający się w pochwie oszałamia mnie. Nie potrafię zaprotestować. Chcę, ale nie mogę. Palcem w odbycie gnój uciska penisa w pochwie! Doznania są tak silne... Facet doskonale wie o tym i w pełni korzysta z okazji. Jednak w końcu otwieram usta i słyszę swój przeciągły jęk. Nie wrzeszczę, nie protestuję. To jęk zaspokajanej i bezradnej, młodej dziewczyny. Znowu miałam lekki orgazm. Tylko pieszczoty, zero solidnego ruchania i kolejny odjazd... – Jeszcze! Jeszcze! Tak chcę!! – słyszę w mojej głowie. Nadal jęczę.

Uśmiechnięty facet kładzie się za mną. Nie wyszedł, kiedy zmieniał pozycję. Nawet, gdy kładł się za mną, to ruchy członka sprawiały mi przyjemność. Wie, jak dogadzać kobiecie! Jestem zmęczona, odprężona i dość szybko wracam do rzeczywistości. Okoliczności mobilizują mnie. Znowu myślę racjonalnie. Powolne spółkowanie nie jest już tak podniecające jak wcześniej, więc panuję nad emocjami. Przynajmniej na razie. Muszę to wykorzystać.

*

Matka przez cały ten czas niespokojnie kręciła się na krześle. Czasami nerwowo spoglądała w naszą stronę. Udawała, że patrzy w okno, że bawi się ze zwierzątkiem. Nie czuła się komfortowo.

– Nie dziwię się! – patrzę na nią. Nie wie o tym. Może dobrze, że nie jest tego świadoma.

– Wezwij ją tutaj – łagodnie, ale stanowczo poleciłam gnojowi.

– Kochanie, pozwól do nas! – bez zastanowienia spełnił polecenie.

– No, kurwa! „Kochanie”! „Kochanie”?! Masz tupet, ty chuju! – wracam do wulgaryzmów, wściekam się w duchu, ale nawet nie drgnę. Nie chcę dać poznać po sobie, jak mnie zdenerwował. Niech rucha i cieszy się z pozornego spokoju. Na wszystko przyjdzie pora.

Matka reaguje jakimś gestem, jakby chciała odepchnąć natręta i odwraca się tyłem do nas na krześle. Garbi się. Chłodno? Widzę jej nagie plecy i pośladki. Te ostatnie są nieco jaśniejsze niż reszta opalonego ciała. Zgrabnie ułożyła nogi, podkreślając ich smukłość. Musi podobać się mężczyznom. Jeżeli widzieli ją w saunie albo na basenie, to pewnie miała sporo propozycji. Zaczyna do mnie docierać, dlaczego tak chętnie wychodziła wieczorami na fitness albo na basen. No, i do sauny! Tata po całym dniu nie miał siły nawet na rozmowę ze mną. O kłótni nie wspomnę. A matka? Wszystko jasne...

– Chodź do nas i usiądź na tapczanie – mówię poważnym głosem. To nie jest rozkaz, ale tonacja głosu zmusza matkę do reakcji. – Ogrzejesz się – zachęcam.

Matka niechętnie podnosi się i podchodzi do nas. Z tą fryzurą naprawdę jej do twarzy. Nago też wygląda atrakcyjnie. Inni mężczyźni pozazdrościli mojemu tacie...

– Rucha ją tylko ten „Chujek”, czy inni też ją zaliczają? – nagle wpada mi do głowy takie pytanie. – Co jeszcze matka wyprawiała wieczorami pod nieobecność taty?

Nerwowo gapi się na fiuta wbijanego w moją pochwę. Chyba nie takiego widoku spodziewała się w pokoju nastoletniej, jedynej córki. Leżę na prawym boku i z lekkim uśmiechem nieco odchylam lewą nogę. Niech sobie popatrzy. Jeszcze będzie miała sporo okazji, żeby napatrzeć się... Facet spokojnie porusza się we mnie. Jakby przygotowywał się do żwawszej akcji. Jemu nie przeszkadza matka dopingująca spółkującą z nim córkę. Wręcz przeciwnie. Chyba też ma ochotę pobawić się emocjami kochanki, chociaż jego intencje są zupełnie inne niż moje. Matka stoi nad nami i nie wie, jak zachować się. Rozgląda się za miejscem na tapczanie. Wypinam biodra i penis wypada z pochwy.

*

– Przyklęknij i obciągnij mu – polecam matce. Patrzy na mnie zaskoczona. Cofa się. Chyba jest przekonana, że przesłyszała się. Milczy, ale zaprzecza nieznacznym ruchem głowy. Czyli jednak zrozumiała. Przestraszyła się publicznego seksu? Ostro uderzam: – Rób, co mówię. Chcesz mieć spokój w domu czy nie?

Szantaż odnosi skutek. Matka przyklęka, jeszcze przez chwilę mierzy mnie surowym spojrzeniem jakby chciała upewnić się, że to nie jest żart ani test. Patrzę na nią martwym wzrokiem. Jej wzrok łagodnieje, spuszcza głowę, bez słowa bierze penisa w dłoń i wkłada w usta. Znowu spogląda na mnie. Czeka na jakiś gest aprobaty? Ignoruję ją.

– Sam ocenisz, czy dobrze obciąga – instruuję kochanka. Kiwa głową i z zadowoleniem patrzy na matkę. Bez problemu przeszedł na ‘ty’. Matka występuje w drugoplanowej roli i nam obojgu to nie przeszkadza. Skompromitowana przed córką, poniżona przez córkę, obawia się zaprotestować. Jej los jest w moich rękach. Zależy od mojego kaprysu! A ona nie może nic zrobić.

– Oj, Radzio chyba masz większe doświadczenie niż matka chciałaby wiedzieć! – konstatuję, ale nie wypowiadam ani słowa. „Dupek” z satysfakcją przygląda się pieszczotom matki i porusza biodrami. posuwa matkę w  usta! Bawi się jej włosami. Nie odrzuca jego dłoni. Woli być posłuszna niż szukać kolejnej okazji do sporu. W końcu nudzę się i decyduję:

– Wsadź mi go!

Matka wysuwa penisa z ust, oddycha dość ciężko i unikając mojego wzroku, wpycha penisa do mojej pochwy. Facet rozpędza się i intensywnie rucha mnie. Matka nieruchomieje w przyklęku i patrzy przed siebie. „Chujek” matki powierzchnią dłoni dotyka jej głowy i przyciska do mojego krocza.

– Spróbuj teraz go polizać – szepcze z wysiłkiem.

Matka unika wzrokiem naszych ciał. Jednak przesuwa głowę i próbuje lizać penisa. Angażuje się! Pieszczoty oralne podnieciły ich. Przerywam i każę matce ponownie obciągać fiuta. Potem znowu wkłada go we mnie.

– Obciągnij, ale bierz głęboko! – poleca facet. Matka intensywnie pracuje nad jego kutasem, a mężczyzna stęka zadowolony z obsługi. Na polecenie ponownie wkłada kutasa we mnie. Matka unika mojego wzroku, ale stara się jak najlepiej spełnić oralne oczekiwania kochanka. Chyba poczuła się bardziej swobodnie. Jeszcze dwa razy powtarzam manewr z oralnymi pieszczotami ku zadowoleniu Radzia i w końcu wysyłam matkę po alkohol.

*

– Kiedy wróci, spijesz ją – rzucam hasło w przestrzeń, ale dociera do adresata.

– Ale... Ale po co? Dziewczyno, przecież... – Radzio jest zaskoczony. Jednak nie przerywa ruchania. Wychodzi mu to lepiej niż oddychanie.

– Niech odreaguje ten dzień. Tak będzie lepiej dla niej! Wierz mi, znam ją.

– Dobrze. Skoro tak chcesz – zgadza się chętnie i bez dalszych oporów. Kątem oka widzę uśmiech na jego twarzy. Chyba spodobał mu się pomysł zabawy z pijaną kobietą.

– Właśnie tak chcę. Ruchałeś kiedyś pijaną kobietę? – nie potrafię powstrzymać się od wulgarnych określeń w odniesieniu do matki.

– Eee, nie. Nie musiałem, ale koledzy korzystali z takich pomysłów. Kiedyś raz widziałem coś takiego. Nawet zabawny i podniecający widok. Kobiety różnie reagują na alkohol, więc może być fajnie.

Zanim wróci matka z alkoholem, rucha mnie intensywnie. To trwa dłuższą chwilę, a ja nie potrafię odmówić. Przymykam oczy i znowu stękam. Kiedy zwalnia, otwieram oczy. Matka stoi z butelką i dwoma kieliszkami w ręku.

– No, łyknij jako pierwsza. Daruj sobie kieliszki – wystękuję. – Radek, pijesz?

– Nie, jestem samochodem – uśmiecha się.

– Ja z tobą też nie będę pić. Nigdy – decyduję w myślach. Wyczekująco patrzę na matkę.

Matka, z grymasem niezadowolenia, bierze łyk. Patrzy na nas jakoś dziwnie.

– Zazdrosna? – zastanawiam się jedynie przez moment. – No, jeszcze jeden, ale porządny! – instruuję ją. – Za zdrowie męża! – złośliwie dodaję w duchu.

Matka niechętnie łyka i próbuje odstawić butelkę. Kątem oka widzę twarz Radka, który przygląda się nagiej matce. Dla niego to atrakcyjna zamężna zwierzyna do wykorzystania. Porucha, ile będzie mógł i znajdzie młodszy model. Na przykład w moim wieku.

– Radek – półgębkiem rzucam w jego kierunku, dyskretnie trącając wolnym łokciem.

– Kochanie, jeszcze za mnie. I za nasze miłe spotkanie – zachęca kochankę.

– Kurwa, kiedyś dojebię ci za to „kochanie”! Jak cię pizdnę za „miłe spotkanie”, to o ruchaniu nawet nie pomyślisz przez parę miesięcy! – myślę mściwie. – Jeszcze sobie powspominasz...

Nie wychodzi ze mnie, ale kiedy matka przysiada na brzegu tapczanu, chwyta ją za głowę i wmusza alkohol. Trochę pije, ale mimo to czerwona strużka spływa po jej policzku. Trzyma butelkę w ręku i patrzy na nas.

*

– Pociągnij trzy solidne łyki, a wpuszczę ciebie na moje miejsce – patrzę w jej oczy. Zaplanowałam taki mały test.

Matka po prostu patrzy na mnie i po chwili podnosi butelkę do ust.

– Jola! Jola! – uśmiechnięty Radek cicho dopinguje ją i wymownie potrząsa zaciśniętym kciukiem. Cała sytuacja zwyczajnie bawi go.

Po trzech łykach matka odejmuje butelkę od ust i jakoś dziwnie spogląda na mnie. Z ironią? I wówczas bierze jeszcze (!) czwarty, duży łyk! Odstawia butelkę i głęboko wzdycha. Teraz wyzywająco spogląda na mnie. Nie odzywa się. Czeka.

– Proszę, obiecałam – głośno podkreślam i schodzę z penisa. – Matka aż tak jest spragniona seksu? Jeszcze?! Z obcym facetem?! I nie kryje się z tym! Dużo się dzisiaj o niej dowiaduję... – patrzę na nią w milczeniu. Teraz zaskoczyła mnie.

Matka szybko kładzie się na moim miejscu na boku i chichocze cicho, kiedy „Chujek” przysuwa się, obejmuje ją i coś szepcze do ucha. Potem, od tyłu płynnie wpycha w nią penisa. Ona namiętnie wzdycha, łapie go za biodro i powoli zaczynają spółkować. Matka przymyka oczy, oblizuje i zaciska usta w wąską kreskę. Typowe dla niej, kiedy jest zdenerwowana. Albo podniecona. Po chwili rozchyla usta i stęka. Rysy twarzy łagodnieją, uśmiecha się. I stęka głośniej. Nie istnieję dla niej. Facet rucha ją w stałym tempie. Przykładam butelkę do ust matki.  

– No, pij! – głęboko wkładam szyjkę butelki w jej usta i energicznie przechylam. Wmuszam dwa łyki. Krztusi się. Odpycha mnie. Wysuwam butelkę. Strużka alkoholu spływa matce po brodzie. „Chujek” rozsmarowuje ciecz po jej szyi i piersiach. 

Siedzę obok nich i patrzę jak kopulują. „Chujek” próbuje sięgnąć do moich piersi. Odtrącam jego dłoń. Mój gest przyjął ze zdziwieniem i rozbawieniem. Kiedy powtarza próbę, a ja reaguję tak samo, jego rozbawienie rośnie. Patrzy na mnie i przyśpiesza w matce, jakby chciał przede mną podkreślić swoje walory. Ona stęka jeszcze głośniej i silnie zaciska dłonie w pięści. Już zapomniała o mojej obecności albo przestała się krępować moją obecnością.

– To dobrze – myślę mściwie. – Niech się przyzwyczaja. Przyda się. 

Rytmicznie kopulują. Matka napina mięśnie, wygina ciało. Nogi spazmatycznie przesuwa po tapczanie, jakby chciała uciec i wypina biodra do „Chujka”, a ten ręką, kolanem blokuje jej nogi. Zwalnia tempo. Teraz uderzenia stają się rzadsze, ale mocniejsze, głębsze. Ciągnie kochankę za włosy i w ten sposób napina jej całe ciało. Ona jęczy i pokrzykuje przy każdym uderzeniu penisem. Oddycha zachłannie. Skóra lśni potem, piersi drżą, leży naprężona, przechyla głowę.

– Ładny widok – stwierdzam beznamiętnie. Nie stać mnie na więcej.

Po kilku minutach zmęczona matka z przymkniętymi oczyma i twarzą wtuloną w narzutę jęczy z rozkoszy. Nie, teraz już nie jęczy. Rzęzi! Przeżyła mocny orgazm. Przygryza wargi, otwiera szeroko usta. Wierci się na penisie. Facet jest spocony, zdyszany i zadowolony. Jednak nadal nie wytrysnął.

– Jasne, chce sobie jak najdłużej poużywać – przyglądam się matce. – No, nieee... Naprawdę nie ma innej, młodszej kandydatki do ruchania? – zastanawiam się, obserwując parę. Podnoszę głowę matki, lekko potrząsam. – Ej, napij się!

Słysząc mój głos, otwiera oczy, patrzy na mnie półprzytomnie i próbuje sięgnąć po butelkę. Przystawiam butelkę do ust i powoli wlewam alkohol. Nie protestuje. Pije. Kilka minut później, solidnie ruchana i znowu obmacywana, już tylko bełkocze. Alkohol i wysiłek zrobiły swoje.  

Bez słowa wstaję, idę do biurka, zabieram iPhone’a i podchodzę do tapczanu. 

*

Cdn.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze

seth6666/03/2019 Odpowiedz

Nieźle, coraz większa perwersja, rozumiem, że w następnym odcinku mamuśka z córeczką posmakują swoich muszelek? I jak to się ma do zemsty? I co dalej z wątkami z poprzednich części?


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach