Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Zniszczona / Hermiona Granger cz. 1

Hermiona z przerażeniem odkryła, że znajduje się w ciemnym pomieszczeniu. Delikatne światło sączyło się przez niewielką dziurę w starych, drewnianych drzwiach. Gdy jej wzrok przyzwyczaił się troche do ciemności mogła upewnić się, że jest tutaj sama.

- Na Merlina, co się stało? - spytała sama siebie usiłując przypomnieć sobie ostatnie wydarzenia.

Chyba tańczyła z Ronem na weselu Fleur i Billa. Zerknęła na siebie. Brudna i gdzieniegdzie poszarpana sukienka tylko ją w tym fakcie upewniła. Przypomniała sobie atak Śmierciożerców. Z jej ust wydobył się cichy warkot gdy uświadomiła sobie w jaki sposób została złapana. A niech tylko dorwie tego durnia!

- No proszę, proszę. - W pomieszczeniu rozległ się głos. - Nie sądziłem, że za twoje złapanie będę musiał dziękować Weasleyowi.

- Voldemort - syknęła dziewczyna jednak odpowiedział jej tylko śmiech.

Nie widziała go nigdzie, więc zapewne maskował się przed nią. Sama nie wiedziała po co tak się z nią bawi. Mógłby ją zabić od razu i byłby spokój.

- Ciekawe myśli - zaśmiał się ponownie. - Może kiedyś się dowiesz.


Nie wiedziała ile czasu spędziła w lochach. Bo nie miała wątpliwości, że to na pewno były lochy. W końcu gdzie mogli trzymać ją, brudną szlamę. Wyprostowała nogi i rozciągnęła się na tyle, na ile pozwalały jej łańcuchy. Skrzat odwiedził ją już pięć razy przynosząc skromny posiłek. Hermiona próbowała dowiedzieć się czegoś od niego lecz ten za każdym razem milczał. Wiedziała, że mogła trafić gorzej. Niejeden raz słyszała krzyki innych osadzonych lecz nie mogła ich w żaden sposób rozpoznać.

Za którymś razem usłyszała jak jakaś dziewczyna krzyczy płaczliwie a ktoś inny, zapewne Śmierciożerca stęka zadowolony. Przez chwilę próbowała przyswoić sobie co takiego może się tam dziać a gdy zrozumiała, prawie zwymiotowała. Sama była dziewicą chodź była już raz blisko zmienienia tego. Wypiła trochę za dużo na jednej z imprez w Gryffindorze i znalazła się razem z Ronem w jednej z pustych sal. Chłopak masował ją przez spodnie z każdą chwilą coraz bardziej rozpalając. Pozwoliła mu nawet by rozpiął jej spodnie i wsunął rękę w majtki. Nigdy nie czuła aż takiego napięcia w swoim ciele. Prawdopodobnie oddałaby mu się tam, lecz jej przyjaciel oprócz zsunięcia jej spodni nie zamierzał dalej jej rozbierać. Jednak gdy wyszeptał, że w końcu ją zaliczy ostatkiem sił odepchnęła go od siebie. Nawet jego dumnie naprężony członek nie robił na niej wrażenia. Poczuła się oszukana. Tak, miała ochotę na seks, ale sądziła, że pierwszy raz powinien być choć trochę dostojniejszy. I chyba dobrze zrobiła bo dwie godziny później przechodząc korytarzem do swojego pokoju zobaczyła Rona opartego o ścianę i jęczącego cicho gdy Lavender mu obciągała.


- Ciekawe rzeczy ci chodzą po głowie.

Drgnęła słysząc znów ten straszny głos. Miała dość tego, że zawsze pojawiał się tak niespodziewanie. Bardziej niż strach czuła wściekłość, że nawet nie może przypomnieć sobie zaklęć, które pomagają przy ukrywaniu się.

- Och już się zorientowałaś? Sądziłem, że zajmie ci to trochę więcej czasu.

Gryfonka prychnęła pod nosem słysząc jego słowa. Ale nie mogła pozbyć się wrażenia, że słyszała też w jego głosie nutkę uznania. Nagle poczuła jak jakieś zaklęcie podniosło ją i przycisnęło do ściany. Jęknęła czując jak kajdany wrzynają jej się w ręce. Spróbowała się wyrwać choć wiedziała, że nie ma szans.

- Etatowa Wiem – To – Wszystko - zaśmiał się Voldemort a jej przypomniało się jak Snape wyjątkowo często używał tego przezwiska. - Podstawiona mi pod nos przez własnego przyjaciela.

Poczuła jego oddech na policzku i odchyliła głowę jak najdalej od niego.

- Chcesz wiedzieć kto to jest? Kim jest dziewczyna, która tak uroczo błaga o śmierć?

Hermiona nie odpowiedziała. Zdawała sobie sprawę, że nawet gdyby poprosiła go o to, to powiedział by jej tylko i wyłącznie gdyby tego chciał. Tak samo było i teraz. Jak najdzie go ochota to jej powie. Wzdrygnęła się gdy poczuła jak coś śliskiego przejeżdża po jej policzku.

- Co jest? - spytała nieco zdezorientowana. W wyciągnięciu konstruktywnych wniosków nie pomagał jej fakt, że nawet nie widziała swojego przeciwnika.

- Jesteś słodka…. - Gdy tylko usłyszała jego zdziwiony ton i słowa poczuła że jest jej niedobrze. Merlinie! To był… To był jego język!

Tym razem poczuła niewyobrażalny strach. W panice zaczęła kręcić głową mając nadzieję, że to w jakiś sposób go powstrzyma. Jednak na nic się jej to nie zdało bo Czarnoksiężnik przytrzymał jej głowę i wbił się w jej usta. Wytrzeszczyła szeroko oczy czując jak między jej wargi wsuwa się jego język. Nie spodziewała się, że naprawdę to zrobi dlatego dość łatwo dostał się do środka. Hermiona patrzyła się na ścianę naprzeciwko czując jak Voldemort badał wnętrze jej policzka, podniebienie, język a nawet początek gardła. Jego język był za długi jak na ludzkie kryteria. Gdy w końcu się od niej oderwał wzięła głęboki oddech starając się nie rozpłakać.

- To mogło by być całkiem przyjemne - zastanawiał się dotykając jej piersi. W pewnej chwili ścisnął je mocniej i nagle jego dotyk zniknął.

- Cholera… Voldemort? - spytała głupio ale nigdzie go nie słyszała. Nienawidziła tej niewiedzy. Tego, że nie widzi czy gdzieś tu jest czy go nie ma. Pieprzony skurwiel.


Wrócił po kilku godzinach. Chyba. Bo nie wiedziała jaka jest godzina, ani czy jest dzień czy noc. Była pozbawiona wiedzy, którą tak bardzo kochała.

- Mam dla ciebie dość ciekawą wiadomość.

Nie odpowiedziała. Czekała na to co zrobi.

- Powinna ci się spodobać. W końcu uwielbiasz starożytną magię.

Zadrżała lekko nie wiedząc czego się spodziewać.

- Co masz na myśli?

- Och, nareszcie się odezwałaś. Ale… - poczuła jego oddech na policzku. - Gdy je na ciebie rzucę a potem zacznę dotykać twój umysł stanie się tylko mój.

- Nie można zawładnąć czyimś umysłem - zmarszczyła czoło. - Jest imperius, ale przecież z tym można walczyć.

- Nie mówię o czymś tak prostym. Hermiono Granger ten czar sprawi, że twoje zdanie przestanie się dla ciebie liczyć. Stracisz całą wolną wolę. Będziesz myśleć jedynie o tym jak mnie zadowolić. A twoi przyjaciele… - zaśmiał się cicho. - Będziesz miała tylko mnie. Nikt inny nie będzie się dla ciebie liczyć.

Słuchała go starając przypomnieć sobie czy czytała o czymś takim. Nie wiedziała, więc skupiła się na jego słowach.

- Twoje niesamowite zdolności będą zanikać dopóki w pełni nie będziesz moja. Potem, jak będziesz zadowalająca może ci je zwrócę. Zresztą pomożesz mi pokonać Pottera.

- Nie! Nigdy!

Voldemort zaczął się śmiać szaleńczo. Gdy w końcu się uspokoił pozwolił zapaść ciszy na kilka minut. Dziewczyna szarpała się niespokojnie ale nie słysząc go nigdzie zaczęła się rozluźniać. Wtedy rzucił zaklęcie. Zaczęła wrzeszczeć z bólu. Voldemort uśmiechnął się wiedząc, że czar sięga aż do rdzenia magicznego dziewczyny. Wcześniej wyciszył jej celę chcąc by te wrzaski były przeznaczone tylko dla niego. Czuł się wyjątkowo dobrze.

Gdy opadła bez sił stojąc tylko dzięki łańcuchom, podszedł do niej i położył palce na jej brodzie podnosząc ją by móc spojrzeć w jej oczy. Wciąż były brązowe niczym czekolada.

- Nie było tak źle, co?

Z takiego bliska czuł jej magię. Aż prosiła się by jej użyć. Cieszył się, że ktoś tak potężny będzie jego sługą. Nawet jeśli ta dziewczyna była szlamą dla reszty jego popleczników. Odsunął się od niej przejeżdżając wzrokiem po jej ciele. Wciąż miała na sobie sukienkę w której dowlekli ją tu Śmierciożercy. Voldemort potarł brodę próbując sobie przypomnieć obraz sprzed paru miesięcy, kiedy to penetrował umysł Lucjusza Malfoya. Żona jednego z jego najbardziej zaufanych ludzi miała na sobie ciekawy strój. Po chwili Gryfonka drgnęła i zaczęła się słabo szarpać gdy poczuła jak jej ubranie znika zastąpione delikatną i bardzo krótką koszulką nocną. Mimo iż czuła na sobie jej cudowną miękkość tak zimno panujące w celi skutecznie ją orzeźwiło. Czarny Pan obserwował jak pod wpływem zimna jej sutki stają się sztywne i mocno odciskają na materiale koszulki. Tak, to był dobry plan. Kiedy jego ręka znalazła się między jej udami, Granger krzyknęła i próbowała je zacisnąć jednak wystarczył jeden ruch ręką i kolejne łańcuchy zatrzymały jej nogi w rozkroku.

Voldemort przez chwilę pocierał jej kobiecość. W końcu machnął ręką a dziewczyna podjechała wyżej na ścianie tak że jej nagie krocze było na wysokości jego twarzy.

Wysunął język i delikatnie zaczął jeździć po jej łechtaczce. Słyszał jak jej oddech powoli przyśpiesza, więc przesunął językiem trochę niżej zbierając wyciekające z niej soki. Wsunął go w jej rozgrzaną cipkę a dzięki temu że był nadzwyczajnie długi mógł dotknąć jej dziewiczej błony. W jego głowie rozległa się myśl, że gdy to on będzie jej pierwszym zaklęcie zacznie działać jeszcze szybciej. Wyjął więc język z jej pochwy i powrócił do lizania łechtaczki, mocno drażniąc guziczek. Wsadził w nią dwa palce i uważając by nie pchnąć za daleko zaczął ją posuwać.

Hermionę piekły policzki a to co czuła przekraczało wszelkie granice. Nawet ten epizod z Ronem nie rozpalił jej aż tak bardzo. Długi język, który wbił się w jej pochwę sprawił, że zaczęła cicho pojękiwać a gdy zastąpiły go palce przestała się hamować. Nie miała pojęcia dlaczego tak mocno odczuwała poczynania tego… tego potwora. Przez chwilę w jej umyśle pojawiła się myśl, że nie może być zły skoro potrafi takie rzeczy.

Jej nogi zaczynały drżeć a ona nie mogła ich nawet minimalnie złączyć. Oddychała coraz szybciej i głośniej nie powstrzymując się od jęków. Voldemort coraz mocniej przyciskał do niej swój język, ale jej to nie przeszkadzało. Ból jaki jej sprawiał był przyjemny i nie wytrzymała długo.

- Merlinie - jęknęła czując jak napięcie z podbrzusza zaczęło promieniować na całe ciało. Wygięła się wciągając powietrze gdy ciepły język z powrotem zagłębił się w jej pochwie. Hermiona jęczała spełniona żałując, że nie ma na czym się zacisnąć.

Gdy opadła na podłogę wciąż z rozłożonymi szeroko nogami syknęła czując zimno z jakim się zetknęła.

- Czekaj tu grzecznie - usłyszała gdzieś nad sobą. - Następnym razem to ty się mną zajmiesz.

Tym razem wiedziała, że zniknął. Wciąż drżąc na całym ciele pomyślała, że to nie będzie takie złe. Dopiero gdy doszła do siebie zrozumiała, że podobało jej się jak Voldemort ją wykorzystał.

Szkoda, że nie zdawała sobie sprawy, jak jej tęczówki bardzo pociemniały.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





#Ackerman#

To moje pierwsze opowiadanie, więc w miarę możliwości proszę o opinie :D

Mam nadzieję, że się spodoba.


Komentarze

anonim15/03/2019 Odpowiedz

bardzo fajne :) pisz dalej :) wymyśl może coś z Ginny też


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach