Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Rekompensata, 3.

Część 3.

Poszłam do kawiarni. Wiedziałam, że Henryk nie przyjdzie. Mąż miał jakąś dodatkową pracę, a zanim z niej wróci... Miały być z tego jakieś ekstra pieniądze. Świetnie. Niech pracuje i zarabia. W końcu powinien dbać o nasz byt.

Prawie wieczór, a nadal gorąco i duszno. I nie zapowiadano deszczu ani ochłodzenia. Za to w kawiarni – ulga... Lody smakowały mi i do tego działała klimatyzacja. Od razu poczułam się lepiej. Zaszalałam i jeszcze zamówiłam mrożoną kawę. Życie we mnie wracało. Tuż przed moim wyjściem, kiedy rozglądałam się za kelnerką, podeszło do mnie dwóch mężczyzn.

– Taka atrakcja na zakończenie dnia? Czemu nie... – pomyślałam i szybko podjęłam decyzję. Nudne późne popołudnie nagle mogło zamienić się w miły wieczór. – Może pójdziemy do jakiegoś klubu? – miałam ochotę zatańczyć.

Przywitali się, przedstawili, zapytali, więc zgodziłam się. Usiedli. Wypiliśmy po kieliszku koniaku, potem jeszcze po jednym. Było naprawdę miło. Oni młodsi ode mnie, a jednak zainteresowali się mną. Po mrożonej kawie i koniakach rozmawiałam z ożywieniem. Tego mi brakowało! Adoracji efektownych mężczyzn. Jeden na pewno przed „trzydziestką” – Marcin, a drugi prawie w moim wieku – Roman. O tym, że był prawie równolatkiem dowiedziałam się znacznie później.

Młodszy, szczupły, opalony blondyn z okularami przeciwsłonecznymi przesuniętymi na głowę, siedział w szarych spodenkach cargo sięgających kolan i butach sportowych. Szara koszulka polo, wypuszczona na spodenki, uzupełniała jego ubiór. Sportowa sylwetka, szeroki w barkach, spory biceps. Starszy, już lekko szpakowaty, w długich, jasnoszarych spodniach i białej koszuli z krótkim rękawem. Na nogach miał szare buty. Czyste! W ogóle sprawiali dobre wrażenie. Zadbani, z pełnym uzębieniem, pachnieli perfumami, nie palili. Tłumaczyli, że grali w tenisa na miejskich kortach, a teraz wyszli coś zjeść i jeszcze przespacerować się. Weszli do kawiarni, bo było zbyt gorąco.

Zobaczyli mnie i uznali, że jeżeli zgodzę się, to chętnie spędzą nawet cały wieczór w towarzystwie tak atrakcyjnej kobiety jak ja. Bardzo mi się spodobał ten argument! Nieważne, jak bardzo kłamali. Od czasu do czasu każda kobieta potrzebuje kilku takich słów, prawda? W końcu jeden z nich uregulował rachunek. Drobne gesty, reakcje świadczyły o tym, że są zamożnymi ludźmi. Nie próbowali udowadniać, że mają dużo pieniędzy. To jeden z dowodów zamożności. Zapłacili też za moje lody i kawę. W dobrych humorach wspólnie wyszliśmy.

– A może da się pani skusić na wspólny spacer? Robi się nieco chłodniej. Szkoda teraz wracać do domu. Odprowadzimy albo odwieziemy panią.

– Dobrze. Jest miło, więc chętnie przejdę się.

Przechodzimy jedną z głównych ulic miasta i wskazuję na mijaną kamienicę.

– Szkoda, że kiedyś zrezygnowano z ich rewaloryzacji i część z ich wyburzono. Tworzą taki miły, niepowtarzalny klimat. Gdyby nie samochody i reklamy, można by sądzić, że cofnęliśmy się w czasie o kilkadziesiąt lat.

Panowie patrzą na siebie i uśmiechają.

– O co chodzi? Powiedziałam coś zabawnego?

Starszy z nich pokazuje na tę kamienicę i z uśmiechem wyjaśnia:

– Ja właśnie tutaj mieszkam. Zapraszam na kawę do mnie.

*

Siedzimy w dużym, przestronnym salonie. O tej porze słońce już tu nie dochodzi i panuje przyjemny, ożywczy chłód. Proponują kieliszek dobrego koniaku. W końcu zgadzam się. Przecież nie prowadzę samochodu, oni są mili i uprzejmi, a ja mam ochotę na małe szaleństwo. Również alkoholowe. Proponują, byśmy mówili sobie po imieniu. Zgadzam się. I teraz rozmowa jakoś nie klei się. Wzbraniam się przed kolejnym kieliszkiem, bo już szumi mi w głowie. Panowie nie nalegają. Roman zaprasza mnie do tańca. Młodszy robi głośniejszą muzykę. Trochę żartujemy, wolno kołyszemy się w rytm muzyki.

– Słuchaj, kiedy znowu moglibyśmy spotkać się? – Roman nachyla się do mojego ucha, zadając pytanie, chociaż muzyka nie jest zbyt głośna. – A w ogóle miałabyś jeszcze ochotę na spotkanie z nami? – reflektuje się po chwili. 

– Moi drodzy, a może wybierzemy się razem na korty, a potem na kolację? – Marcin rzuca pomysł. – Marcin bardzo lubi grać w tenisa. Ot, taka niegroźna przypadłość. Lekarze potrafią to już leczyć – jego kolega uśmiecha się pobłażliwie.

Blondyn, słysząc jego wyjaśnienia, robi grymas, potem wydyma wargi i wzrusza ramionami:

– Mojemu starszemu koledze pozwalam wygrywać kilka gemów, żeby chociaż trochę podbudować jego nadwątlone ego – wyjaśnia żartobliwym tonem.

Roman reaguje głośnym śmiechem. Marcin robi wrażenie zwycięzcy słownej rozgrywki.

I ja uśmiecham się. Słucham ich i kiwam głową. Mam ochotę na kontynuację takiej znajomości. Obydwaj niespiesznie adorują mnie. Przy okazji obdarzają siebie drobnymi złośliwościami, eksponując, na mój użytek, swoje zalety. Ot, taka przyjacielska gra słowna. Ciekawe, jak rozwinie się taka znajomość? W końcu nie są nachalni, zachowują się naturalnie, budzą zaufanie. Są zadbani, a to cenię u każdego.

Potem Marcin tańczy ze mną, ale prawie nie dotykamy się. Utwór jest znacznie szybszy. Roman z uśmiechem przygląda się naszemu tańcowi. Kiedy muzyka cichnie, chłopak odprowadza mnie na kanapę. Padamy zdyszani, ale zadowoleni.

*

– No, w taki wieczór intensywniejsze to byłoby chyba tylko bieganie po schodach – uśmiecha się mój taneczny partner. Odpowiadam kiwnięciem głową. Ze szklanek popijamy gazowaną wodę z lodem.

Roman wstaje, naciska i naciska przycisk, wreszcie wybierając utwór z CD. W końcu włącza muzykę. Wolny utwór. Bardzo wolny. Można tańczyć nawet w miejscu. Taka „pościelówa”.

– Daj spokój, Romcio. Nasza dama uśnie w twoich ramionach – oponuje rozbawiony Marcin. Kolega ignoruje jego ironiczny protest i zaprasza mnie do tańca.

– Nie, dlaczego? Bardzo miły utwór – uśmiecham się do Marcina, a potem do Romka. Podaję mu dłoń, wstaję. Chwilę później kołyszemy się w rytm muzyki. Utwór jest dość długi. W pewnym momencie odprężona poddaję się chwili i kładę głowę na ramieniu Romka.

Nagle przyciska mnie mocniej i całuje w usta. W końcu przestaję oponować i oddaję pocałunek. I tak miałam ochotę na coś ekscytującego. Może z nimi? Nie mam nad czym zbyt długo myśleć.

– Och! – reaguję zaskoczona. Drugi mężczyzna właśnie od tyłu przywiera do mnie całym ciałem. I całuje po karku. Trudno mi nie reagować na taką pieszczotę! Mój pocałunek słabnie. Mężczyzna przestaje całować się ze mną, ale jego usta całują moją szyję, dekolt. Rozpina guziki mojej bluzki, nieco zsuwa materiał i całuje po ramieniu. Pieszczoty karku powodują, że odchylam głowę. Ciężko i głośno oddycham. Roman zsuwa ramiączko stanika i całuje po ramieniu. Rozpina pozostałe guziki bluzki, jeszcze bardziej ściąga rękaw, a jego kolega rozpina stanik.

– A co tam... – szybko myślę. – Są delikatni i mili. Zadbani! Jest okazja zaszaleć.

*

Niecierpliwie, ale sprawnie ściągnęli ze mnie bluzkę i stanik. Znowu ciasno przywarli do mnie. Znowu jeden całował w usta, a drugi po karku. Podzielili się piersiami. Delikatne pieszczoty zamknęły mi oczy. Stawałam się wilgotna. Jedna dłoń znalazła się na moim kroczu. Otworzyłam oczy. Roman delikatnie miętosił pierś i podciągał spódniczkę. Drgnęłam. Marcin przez spódniczkę położył dłoń na pośladku, wetknął ją pod materiał i muskając skórę, złapał pośladek. Kiedy napięłam się w oczekiwaniu na ich dalsze etapy zdobywania mnie... Ponownie skupili się na pieszczotach piersi. Troszeczkę odwrócili mnie i teraz całowałam się z Marcinem. Był taki namiętny. Roman pieścił moje ucho.

– Chłopaki zaczynają się rozkręcać – moje podniecenie też rosło. Nie zastanawiałam się nad godziną powrotu do domu.

– Wyskakuj z ciuchów – szepnął mi do ucha Marcin, majstrując przy spódniczce.

Spojrzałam zaskoczona. Przecież sami cały czas stali ubrani! Chcą pobawić się nagą kobietą?

– A może chcą nagą wyrzucić mnie z mieszkania? – przestraszyłam się. Jednak nie miałam czasu, żeby dłużej zastanawiać się nad tym, co mnie jeszcze czeka.

– Już! – powiedział Marcin do kolegi. Patrzył na niego.

Obejrzałam się i zobaczyłam, jak Roman nagle maleje. Śmieszny widok! Poczułam jego dłonie szarpiące spódniczkę i majtki. Roman był już w przysiadzie, a moje rzeczy tkwiły na wysokości kostek.

– No, wyskakuj – ponownie ponaglił mnie Marcin. Był podniecony i zniecierpliwiony.

Nieco zaskoczona takim tempem zmian, wzruszyłam ramionami i z uśmiechem wyszłam z tego mini-„gniazda”. Stoję naga w obecności dwóch mężczyzn! W samych klapkach na szpilce. Jestem podniecona. Bardzo podniecona. W zasadzie nie czuję wstydu, wręcz odwrotnie, chcę pokazać się z jak najlepszej strony. Jestem szczupła i wiem, że wyglądam atrakcyjnie, ale mimo to w pierwszym odruchu chciałam zasłonić łono. Łono i piersi. Zanim skończyłam te rozważania, dopadł mnie Roman. Jakby miał cztery dłonie! Rozbawił mnie. Zaczęłam chichotać. Całował po szyi, dekolcie, ramionach. Objęłam go i mruczałam z podniecenia. Z tyłu podszedł Marcin. Zaskoczył mnie! Był nagi. Penisa wepchnął mi między pośladki.

– Rozepnij spodnie – polecił Roman.

Zsunęłam ręce i rozpinałam jego spodnie.

*

Jest jak w filmie porno. Klęczę między nimi i obciągam raz jednemu, raz drugiemu. Próbowałam oponować, ale przytrzymali mnie za ramiona i zmusili do klęknięcia. są cierpliwi, ale każdy agresywnie rżnie mnie w usta.

– A może to tylko ja nie mam wprawy? – opadają mnie wątpliwości.

Sprawnie zmieniają się. Nie mam chwili wytchnienia. Kiedy jednemu obciągam, równocześnie masuję drugi członek. Ślina zmieszana ze śluzem wyciekają z moich ust.

– Pozwól ze mną – mówi w pewnej chwili Marcin i podnosi mnie.

Stoję w szpilkach, a on boso, ale nadal jest wyższy. Nie bardzo wiem, o co mu chodzi? Patrzę na niego zdziwiona. Chłopak płynnym ruchem bierze mnie na ręce i zanosi na szerokie łoże. Naprawdę jest silny. Kładzie na nim. Sięgam do stóp, żeby zdjąć klapki.

– Niee, zostaw. W tych szpileczkach wyglądasz bardzo efektownie – uśmiecha się. Po chwili dodaje: – a niedługo i tak je zgubisz. – Z tym samym pogodnym uśmiechem kładzie się na mnie, opiera na łokciu i wchodzi.

Przyjmuję go łagodnym stęknięciem. Bałam się bólu, tarcia, a wszedł bez najmniejszego oporu! A ma takiego dużego penisa.

– O, jesteś nieźle podniecona. Taka mokra! – jest mile zaskoczony. Dociska mnie swoim ciałem.

Rozkładam szerzej nogi, kiedy rusza biodrami na boki. Odwracam głowę na bok, mimowolnie otwieram usta i stękam. Nie mogę inaczej. Jest taki silny. Obejmuję go. Spod jego ciała wysuwa się moja pierś. Chwyta ją, miętosi i wciska pod swoje ciało.

Wiem, że im podobają się moje piersi. Nawet, kiedy opalałam się bez stanika w mieszkaniu, nie zdołałam zlikwidować różnicy w opaleniźnie. Dolna połowa piersi jest znacznie jaśniejsza niż reszta ciała. Do tego jasny pasek pod rękoma i na plecach. Zawsze opalałam się w skąpych majteczkach, więc nie mam paska, ale białą skórę w kroczu. Chciałam zniwelować tę różnicę wizytami w solarium, ale skończyło się na zamiarach.

*

Marcin wycofuje się, otwieram więc oczy i widzę, jak kładzie się na mnie Roman.

– Och, ty! – szepczę namiętnie. Gdybym była odważniejsza, krzyknęłabym. Wszedł tak umiejętnie, że moje podniecenie gwałtownie wzrosło! Co za rozkosz! Ta fala ciepła i rozchodzące się mrowienie... Aż sama obejmuję go prawą nogą i dociskam do mnie. Ze stopy spada klapek.

– Ja ci dogodzę! – stęka, mocno uderzając biodrami. Jest bardzo podniecony.

– Mocniej! Proszę! Mocniej! – szepczę mu do ucha. Odsuwa ode mnie głowę. Wtedy dociera do mnie, że prawie krzyczę. Aż tak się zatraciłam w podnieceniu? Alkohol tak mnie nakręca?

Roman zrzuca klapek z łoża, przetacza się na lewy bok i przyciąga mnie. Unosi moją lewą nogę, wchodzi możliwie głęboko i nieruchomieje. Dociska penisa do dna pochwy. Lekko pulsuje. Czuję te ruchy. Niby są nikłe, ale... Ucisk nie słabnie. Pulsowanie jakby stało się nieco bardziej wyraźne. Moją nogę kładzie na biodrze i palcami pobudza łechtaczkę.

– Nieee! To już za wieeelee. Och, ty! Nieee... – z wysiłkiem wystękuję protest. I z nadzieją, że go nie zrozumie. Spod przymrużonych oczu widzę, półprzytomna z podniecenia widzę, jak Roman, z miną zwycięzcy, obserwuje moje reakcje.

Ściskam go za ramię. Po chwili puszczam i zaczynam zaciskać dłoń w pięść, gwałtownie oddychać. Napinam mięśnie. Nie ruszę się, Roman trzyma mnie za kark. Jest!! Inny niż pozostałe, ale orgazm strzela jak korek od szampana. Nagła rozkosz rozbiega się szybko po ciele. Sztywnieję pod wrażeniem tego przeżycia i charczę. Kiedy napięcie maleje, wiotczeję. Jestem zmęczona i szczęśliwa. Nie zwracam uwagi na to, co dzieje się za mną. Na razie czerpię rozkosz z pieszczot Romana. Im dłużej to trwa, tym bardziej doceniam te pieszczoty. I on na pewno jest zadowolony ze swoich umiejętności. Teraz delikatnie porusza się w pochwie, a Marcin coraz intensywniej bawi się moją pupą.

*

– Niech bawi się – myślę leniwie, ciągle przeżywając nieoczekiwaną rozkosz. Jeden palec, potem drugi wsuwa się łagodnie do odbytu. Są dość zimne. Ma na palcach jakąś maść albo żel. Czuję to na pośladkach. Zaniepokojona taką zabawą bez słowa uprzedzenia, szybciej wracam do rzeczywistości, ale nie protestuję ani nawet nie narzekam. Czekam. Jego ruchy są łagodne, rytmiczne. Sprawia mi sporo przyjemności.

– Fajnie, co? – Marcin oczekuje pochwały. W odpowiedzi mruczę coś niezrozumiale. Chłopak nie domaga się tłumaczenia. Moje pomruki przyjmuje za komplement. – Przygotuj się na więcej – obiecuje głosem, w którym brzmi podniecenie.

Roman przetacza się na plecy i pociąga mnie do siebie. I oto siedzę na nim! Marcin jednak nie odpuszcza. Nadal trzyma palce w mojej pupie. Kiedy chcę uwolnić się od nich, on łagodnie opuszcza odbyt. Oddycham z ulgą.

– Siedź spokojnie – tym razem instruuje mnie Roman.

– A czy ja dokądś idę? – chciałam zapytać, ale już nie zdążyłam. – Co jest?!

Za późno na protesty. Roman chwycił mnie za kark i przyciągnął do siebie. Marcin ukląkł za mną i wpycha mi penisa do pupy! Dobrze rozepchnął odbyt palcami, więc wchodzi dość łatwo. W końcu wepchnął przynajmniej połowę członka i padł na mnie. Wycisnął ze mnie jęk.

– Wiedziałem, że taka zabawa spodoba się tobie – Roman opacznie interpretuje mój jęk. – Czułem, że to lubisz – szepcze mi do ucha i kiedy Marcin wciska penisa jeszcze głębiej, on gryzie mi koniuszek ucha.

Coraz głośniej zaczynam jęczeć z bólu. Ostrożnie próbuję wyswobodzić się z jego uścisku. Bez rezultatu. Trzyma mój kark jak w imadle. Odpycham się rękoma, wiercę się.

– To boli! – protestuję.

– Ale lubisz to – twierdzi podniecony Roman. Cały czas porusza biodrami. Spółkujemy. Marcin nadal wbija we mnie penisa. Wszedł już prawie całkowicie i zaczyna spółkować. Próbuję odepchnąć się i wtedy chwyta mnie za rękę i wykręca. Przyciska do pleców.

– To boli! – znowu protestuję.

– O to właśnie chodzi – Marcin posapuje. – Bądź grzeczna, ciesz się seksem, to zrezygnujemy z przemocy. Z przykrością, ale dla ciebie zrezygnujemy.

Rozluźniam mięśnie. Wiem, że w tej sytuacji nie wygram.

– Grzeczna dziewczyna – Marcin sapie głośniej i przyspiesza w mojej pupie. – Chcesz, żebym zlał się na buzię czy w usta. A może w pupę?

– Nie, nie. Chcę na piersi – proszę szeptem. Są znacznie ode mnie silniejsi, nie mogę z nimi walczyć, więc zrezygnowana godzę się na ich zachcianki. Nie mam wyboru. Ale za to dostarczają mi takiej rozkoszy...

Mężczyźni przyspieszają we mnie. Kładę głowę na piersi Romana i ciężko oddycham. Jego kolega trzyma mnie za biodra. Ich aktywność oszałamia mnie. Coś mówią, a ja nawet nie mam siły ich słuchać. Marcin nagle wychodzi ze mnie, odchyla mój tułów, nachyla się i tryska mi na twarz. Klęka przy głowie i wpycha penisa w usta. Roman nadal spółkuje ze mną. Jestem półprzytomna. Kiedy pieszczę członek Marcina, Roman nagle wychodzi ze mnie i spuszcza się na piersi. Klęka obok mojej głowy. Marcin cofa się, a jego penis wypada mi z ust. Chwytam go w dłoń. Jego starszy kolega chwyta mnie za głowę i wsuwa członek w moje usta. Posłusznie obciągam i wylizuję ostatnie krople. Gospodarz ruchem bioder wyciąga penisa z ust i zagarnia nim spermę z moich piersi.

– Liż – poleca i ponownie wkłada członek do ust. Liżę i połykam. Widzę zadowoloną twarz Romana. Marcin muska łechtaczkę, a ja masuję jego członek. Sperma ścieka mi po policzku.

*

Nadzy we troje leżymy na szerokim łożu w sypialni. Rozmawiamy, żartujemy. Tutaj też jest jakiś odtwarzacz, więc w tle słychać jakąś muzykę. Przed chwilą panowie raczyli się mineralną, a ja piłam herbatę.

– Proszę, częstujcie się – gospodarz podał paterę z owocami.

Leżę na prawym boku, on za mną. Marcin półleży przede mną, oparty plecami i głową o ścianę. Dzieli nas patera. Jem winogrona. Roman sięga przeze mnie do patery, ale jestem szybsza. Sięgam po winogrona i karmię go. Raz jeden, raz drugi tuli się do mnie. Jestem taka szczęśliwa! Na zmianę albo razem dotykają, obmacują mnie. Nie odmawiam. Ich dotyk jest dla mnie cudowną pieszczotą po tak niezwykłym stosunku.

– Przytul się do mnie – to mówiąc, Roman przywiera do mnie całym ciałem. Przyciskam się do niego. Czuję się odprężona i bezpieczna. Obejmuję go za głowę. Nachyla się i całuje mnie po szyi. Jego dłoń sięga do mojego krocza. Drażni łechtaczkę. Marcin dotyka piersi. Wodzi po niej palcem, dwoma. Przymykam oczy. Teraz cała dłoń muska i gładzi pierś. Chłopak nachyla się i po chwili zamiast dłoni jego usta pieszczą sutek i brodawkę.

Potem jeszcze bawią się mną. Opieram głowę na wyprostowanym ramieniu. Nie otwieram oczu. Na zmianę pieszczą łechtaczkę i wkładają palce do pochwy i pupy. Sprawia im sporą przyjemność pieszczenie moich intymnych miejsc. Co jakiś czas moje ciało przeszywają rozkoszne dreszcze. Przeżywam dwa lekkie orgazmy. Są zmęczeni, ale zadowoleni, a ja nie mam nawet ochoty otworzyć oczu.

*

– Zosiu, może teraz obciągniesz nam? – proponuje Roman.

Robię to bez oporów. Zadowalam jednego i drugiego. Kiedy jednak skupiam się na Marcinie, czuję, że gospodarz znowu bawi się moją łechtaczką i pochwą. Nagle drgnęłam nerwowo. Wypuszczam penisa z ust i chcę obejrzeć się, ale rozbawiony Marcin powstrzymuje mnie.

– Daj spokój! Nie tak nerwowo! – prawie śmieje się. – Pozwól bawić się koledze. Przecież nie zrobi ci krzywdy.

– No, tak, ale takie zabawy... Nie jestem przygotowana.

– Zaufaj mi. Będzie fajnie – szepcze Roman do mojego ucha.

Nie jestem przekonana, ale Marcin, nadal półleżąc, trzyma mnie za włosy i zmusza do pieszczot jego penisa. Obciągam mu, a on już nie puszcza moich włosów. Roman mocniej wpycha butelkę do pochwy. Kiedy ruchanie butelką staje się monotonne i przyjemne, rozluźniam się i nawet nieco rozsuwam nogi.

– I zmiana! – uprzedza łaskawie.

Wyciąga butelkę z pochwy i wsuwa do odbytu. Robi to łagodnie, a ja już jestem przygotowana na takie „nowinki”, więc nie reaguję nerwowo. Roman trzyma szyjkę butelki w odbycie i wkłada palce do pochwy. Rytmicznie posuwa mnie w obie dziurki. Kiedy pieszczoty odnoszą oczekiwany skutek, z trudem radzę sobie z obciąganiem.

*

Po prysznicu wychodzę z łazienki owinięta w ręcznik. Rzut oka w kierunku pokoju i... staję jak wryta! Szok! Ten starszy, Roman, grzebie w mojej torebce! Zaskoczona stoję z otwartymi ustami. Z wrażenia przyciskam dłoń do piersi. Boję się.

 

Cdn.  

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach