Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Rekompensata, 5.

Część 5.

Pomijając dość niecodzienne miejsce, sam seks był przyjemny. Chciałam tego? Pewnie tak. Ale podświadomie! Po latach monotonnego i niezbyt częstego seksu z mężem wszystko związane z seksem jest dla mnie inne, podniecające, wręcz nowe i atrakcyjne. A ja chciałabym jeszcze tyle spróbować... Chcę nadrobić zaległości, póki mam potrzeby, ochotę, jestem atrakcyjna i w pełni odczuwam wszelkie, nawet drobne bodźce, które mnie tak oszałamiają.

Na pewno jestem bardzo odważna, skoro zadaję się z obcymi mężczyznami. I co z tego? Tyle czasu byłam wierna mężowi i ciągle odkrywam rzeczy, o których nie wiedziałam; potrzeby, które pozostały niespełnione; zachowania i zwyczaje, których nie doświadczyłam.

Dzisiaj po raz pierwszy w życiu uprawiałam seks z dwoma mężczyznami! Na studiach były takie próby, ale to były tylko takie tam niby-próby podczas imprez z alkoholem. Bardziej żarty niż próby, a dzisiaj seks! Seks w „trójkącie”! I znowu mam na to ochotę!

No, ale przecież nie będę ich o to prosić. Jeszcze wyjdę na jakąś łatwą, którą zaczną „sprzedawać” kolegom, a na takiej popularności mi nie zależy. Jestem podniecona samym myśleniem o „trójkącie” z nimi, dlatego godziłam się na zwyczaje tego chłopaka. Zresztą, nie narzekałam, ale po raz pierwszy zdarzyło się, że uprawiałam seks w miejscu publicznym! Pewnie chcę i tego, ale wszystko dzieje się tak szybko... Jak dla mnie, zdecydowanie za szybko! Stąd mój opór i protesty, kiedy Marcin nakłania mnie na kolejny odważny krok.

Ach, w ogóle jestem szalona! Pierwsze spotkanie. Na dodatek przypadkowe! I zaraz seks. Z dwoma mężczyznami! Jednocześnie! Nigdy tak nie było, ale tak jakoś wyszło... Budzili zaufanie, byli mili dla mnie, potrafili zachować się, więc zaszalałam! Najpierw bałam się, ale co tam! A teraz jeszcze Marcin. Co za wieczór. Oby tak było częściej. Jestem w takiej euforii, że chciałabym z kimś podzielić się swoją radością. W końcu nadrabiam zaległości z tylu lat! I jest to takie przyjemne...

*

Wreszcie ubieram się. Sięgam po stanik i bluzkę, ale jest szybszy.

– Tylko bluzka.

– Słuchaj, nie mogę tak wrócić do domu! – protestuję nerwowym szeptem. Głos mi się łamie. Jeszcze nie panuję nad emocjami. Po seksie jestem w takim stanie...

– Możesz, możesz. Nie bój się na zapas – w jego głosie słyszę nutki rozbawienia.

– Jeżeli mąż zobaczy mnie...

– To co? Zmartwi się, że ubrałaś bluzkę bez stanika? I na tej podstawie domyśli się, że uprawiałaś seks? Na złodzieju czapka gore – kiedy cytuje przysłowie, na jego ustach pojawia się uśmiech.

– Ale to dziwnie wygląda – jeszcze upieram się.

– Dziwnie? Biust ci jeszcze nie wisi, więc nieźle wyglądasz. To jest odpowiedź dla ciekawskiego męża. A poza tym jest bardzo ciepło.

– Prooszę, oddaj mi stanik – mój głos staje się bardziej łagodny, czuły. Wciąż mam nadzieję, że zdołam zmienić jego zdanie.

– Nie! – w mroku widzę, jak kręci głową. – Zachowam jako pamiątkę dzisiejszego spotkania. A przy następnym spotkaniu oddam. Może. Chyba, że pozwolisz mi zatrzymać go na pamiątkę naszej znajomości?

– Świnia! – to odpowiedź tylko w myślach. Zapłacili mi za spotkanie, więc nie wypada narzekać. – Trudno, jakoś poradzę sobie w domu – rezygnuję ze sporu o zwrot stanika.

Nie odzywam się do chłopaka. Pospiesznie zakładam i zapinam bluzkę. Potem podnoszę, otrzepuję majteczki i szybko zakładam je. Gdy prostuję się, po drugiej stronie wału właśnie mija nas jakiś pan z dwoma pieskami. A po chwili jeszcze kobieta prowadząca wilczura na smyczy. Głośno ‘rozmawia’ z psem, więc prawdopodobnie nie dostrzegła nas. 

*

Bez specjalnych ekscesów wracamy do domu. To znaczy Marcin nadal próbuje obejmować mnie i macać. Natomiast ja staram się łagodzić jego uciążliwe zaloty.

– Taką mam ochotę pomacać ciebie – szepcze i obejmuje mnie, a ja łagodnie odsuwam się od niego. Staje się zbyt natarczywy.

– Nie wstydź się! Pokaż cycki!  

Nawet próbuje wyciągnąć pierś ze stanika! I to na środku chodnika! Wiem, że droczy się, żeby mnie zdenerwować. Z kolei ja nie mogę szarpać się, ani gwałtownie odsuwać, bo wtedy ktoś rzeczywiście zwróci na nas uwagę. A jak zainteresuje się, to może i rozpozna. Po co mi taka sława? Dlatego spokojnie idę obok niego, a on obejmuje mnie i wkłada rękę w dekolt, macając piersi albo trzymając pod rękę, wkłada mi drugą rękę pod bluzkę. Jest mu niewygodnie, ale to sobie rekompensuje agresywnym macaniem. Nawet podniósł mi spódniczkę i włożył dłoń pod majtki! Zaskoczona krzyknęłam, energicznie wypinając biodra do przodu. Parsknął śmiechem. Zrozpaczona i zdenerwowana rozejrzałam się po ulicy. Minął nas jakiś samochód dostawczy. Poza tym żadnych pieszych, żadnych spacerowiczów z pieskami. Odetchnęłam z ulgą.  

– Proszę, przestań! Nie chcę, żeby ktoś zobaczył mnie w takiej sytuacji! Jestem mężatką, rozumiesz?! – o dwa tony podniosłam płaczliwy szept.

– Tak na mnie działasz. Cóż poradzę – rozłożył ręce w geście bezradności. Wyczułam, że nie przejmuje się moim pretensjami.

– Jeszcze raz tak się zachowasz, a dzisiejsze spotkanie będzie ostatnim! – zagroziłam.

– Nie żartuj – sapnął wyluzowany, ale wysłuchał mnie w milczeniu. Spojrzał na mnie. Zatrzymał się przede mną i patrzył.

– O co chodzi?

– Wiesz, znowu mam ochotę na ciebie.

– Co?! – zamiast cieszyć się, byłam przestraszona.

– Jesteś dojrzała, zadbana, fajny biust. Poza tym jest za co chwycić. Lubię mieć taką babkę w zasięgu ręki – wzrusza ramionami i rozgląda się nad moją głową. – Kurde, musimy znaleźć jakieś ustronne miejsce. Znasz tutaj...

– Chyba żartujesz?! – teraz nie jestem przestraszona. Teraz jestem przerażona. Przecież widzę, że on nie żartuje! To jakaś seks-maszyna. Ma ochotę, to bierze kobietę!

*

– No więc, jak będzie?

– Z czym?! – szarpię się z chłopakiem i niespokojnie rozglądam.

Marcin obejmuje mnie i próbuje rozpiąć bluzkę. Wyraźnie bawi się tą szamotaniną, ale też staje się namiętny. Podnieca go moja słabość i bezradność wobec jego siły.

– No, z tym ustronnym miejscem. Chyba znasz okolicę? Ej, musisz znać okolicę. W końcu gdzieś spotykasz się z facetami...

Prawie go nie słucham. Gorączkowo rozmyślam i nagle wpadam na pomysł.

– Chodź!

– Wchodź? Już wchodzę – rozbawiony chwyta mnie za pupę. Mocno. Szarpie i znowu przyciąga do siebie. Jest taki zadowolony ze swojego żartu.

Odpycham go, drobię na szpilkach, żeby nie stracić równowagi i wspieram się o jego ramię. Spieszę się. Wreszcie podchodzimy do mojego bloku. Znowu łapie mnie za pośladek.

– Nie żartuj! – bezskutecznie odpycham jego dłoń. Rozglądam się zdenerwowana. Na szczęście nie ma nikogo w zasięgu wzroku. Kluczem otwieram drzwi na klatkę. – No, wejdź! – ponaglam go.

– Znowu mi proponujesz! Ależ stałaś się nachalna...

– Marcin, masz tylko iść za mną. Nie chcę, żeby ktoś zobaczył nas razem! Rusz się! – szepczę zirytowana.

Stoimy na parterze klatki schodowej. Wybieram inny klucz i otwieram drzwi do piwnicy.

– No, już! Schodź! – ponaglam go.

– O, nie! Panie przodem! Proszę! – wykonuje zamaszysty gest, lekko schyla głowę i puszcza mnie przodem.

*

Zapalam światło i ostrożnie schodzę po stopniach, dość głośno stukając szpilkami. Marcin zamyka drzwi i lekko zbiega za mną:

– No, w którą dziurkę mam wejść? – obejmuje mnie i przyciska do siebie.

– Marcin, jeszcze nie tutaj! – szamoczę się w jego ramionach.

– Już i tutaj! – mocno trzyma mnie za pośladki i zębami próbuje złapać pierś. Jego palce intensywnie przebierają na mojej pupie. Podciąga spódniczkę! Za chwilę wsuwa dłonie w majtki. Gwałtownie przysiada i moje majtki, po gwałtownym ruchu rąk, są już na wysokości kostek stóp.

– Zaczekaj! – dla mnie wszystko dzieje się zbyt szybko.

– Później zaczekam! – odpowiada zaaferowany. Podnosi się, prostuje i całuje mnie po szyi. Cierpliwie znoszę tę pieszczotę i czuję, jak od dołu rozpina mi bluzkę! Chwilę później dłonie powoli suną po ciele i zatrzymują się na piersiach. – No, są na miejscu – mówi z zadowoleniem.

Nic nie odpowiadam. Znowu jestem podniecona. Nikt mnie tak nie zdobywał, nie pragnął. Może te warunki, ryzyko spotkania kogoś ze znajomych, również wpływają na moje podniecenie? Takie miejsce na seks. Zachowujemy się jak jakaś gównarzeria... Przymykam oczy.

Marcin sprawnie zsuwa bluzkę z moich ramion i wraz z torebkę wiesza na jakimś haku. Palce znowu zbierają materiał spódnicy i zatykają go u góry, za pasek. Stoję z gołą pupą. Chłopak trzyma piersi w dłoniach.

– No, teraz mam ciebie tak, jak lubię – mruczy z satysfakcją.

*

Odwracam głowę, przymykam oczy. Nie czuję się zbyt pewnie bezpiecznie w takich warunkach. Chłopak odwraca mnie. Staję w większym rozkroku, żeby nie upaść. Naciska moje plecy. Pochylam się i opieram rękoma o ścianę. Wiem, że już jestem wilgotna. Słyszę, jak chłopak rozpina spodnie. Wilgotną dłonią masuje wejście do pochwy. Mocno, natarczywie. I wpycha palce do pochwy.

– Och! – nie potrafiłam powstrzymać się. To było takie przyjemne...

– Spoko! Zaraz ja wejdę! – brzmi dumnie.

I wchodzi! Mocno, wręcz brutalnie! Chciał się popisać. A ja chciałam zrobić mu na złość i nie zareagować na jego wejście. Nie udało się. Głośno jęknęłam i odruchowo cofnęłam biodra. Bardziej z bólu niż z przyjemności. Chłopak po swojemu zinterpretował moją reakcję:

– Co? Fajnie tak, nie? – jest z siebie zadowolony. Zachowuje się zbyt głośno. A ja słyszę głosy dobiegające z parteru. On zupełnie się tym nie przejmuje. Łapie mnie za biodra i zaczyna uderzać biodrami. Już po kilku ruchach zaczynam postękiwać w rytm uderzeń. Potem jęczę. Nie potrafię zmniejszyć rozkoszy płynącej ze spółkowania. Nawet w tak dziwacznym miejscu. I nie chcę ograniczać swojej przyjemności. Nieznacznie uginam nogi i podnoszę pupę. Wchodzi pod nieco innym kątem.

– Och! Marcin! – krzyknęłam. Zapomniałam, gdzie jesteśmy.

Nie zareagował. Puścił biodra i trzymał piersi. Uderzał z mniejszą siłą, ale wchodził głębiej. Jakby delektował się sytuacją i „zdobyczą”. Podniósł mi nogę i pchał się jeszcze głębiej! Ledwie byłam w stanie utrzymać równowagę! Podniecenie osłabiło mnie i chciałam tylko czuć jego uderzenia. Chyba nawet przez moment nie trzymałam się ściany. Głupiałam na jego członku...

*

– Ej, zmiana – szepnął rozochocony. Spojrzałam nieprzytomnie, kiedy wyszedł ze mnie. – Przysiad i zacznij go obciągać, ale jedną ręką macaj pierś! – zaznaczył kategorycznie.

Kucnęłam, oparłam się o chłodną ścianę i złapałam sterczącego penisa. Błyszczał, pokryty moim i jego śluzem. Od razu pochłonęłam połowę.

– Sssss – zasyczał z wrażenia. Moja pieszczota spodobała się. – No, super! Bierz głębiej! I szeroko rozstaw nogi! 

Wykonałam polecenie i posłusznie bawiłam się piersią. Przy nim chyba nie miałam już żadnych zahamowań. Chłopak wysunął nogę z buta, wsunął pod spódniczkę i poczułam, jak palcem zaczyna drażnić łechtaczkę!

– Ciągnij! A ja pobawię się w ten sposób... – wysapał zadowolony ze swojego pomysłu na pieszczoty.

Obciągałam i mruczałam, podniecona jego pieszczotami. Złapał mnie za głowę. Nawet nie mogłam odsunąć się. Trzymał mnie tak, że zmusił do pochłaniania prawie całego penisa.

– Udławię się! – naprawdę byłam przestraszona, ale głośno nie odważyłam się zaprotestować.

Rozkosz płynąca z jego pieszczot odbierała mi możliwość logicznego myślenia i przygaszała strach związany z agresywnym spółkowaniem w usta. Nie wiem, jak długo trwała ta ekstaza, bo miałam zamknięte oczy, lizałam penisa, a Marcin pieścił łechtaczkę.

Nie udławiłam się penisem. Wiedziałam, że śluz zmieszany ze śliną ścieka mi po brodzie na posadzkę. Nieważne. Kiedy szarpnął głową i podniósł mnie, ciągnąc za włosy, zobaczyłam, że moja pierś jest czerwona. Tak mocno ją ściskałam! A wcale nie czułam bólu!

*

Znowu mnie odwrócił i wcisnął penisa do odbytu. Teraz poszło szybko. Kilka bardzo energicznych i głębokich ruchów aż nogi uginały się pode mną! Prawie padłam na ścianę. Nagle wyjął penisa i znowu ściągnął mnie ‘do parteru’. Kiedy kucałam, wydał tylko krótkie polecenie:

– Otwórz usta!

Nie protestowałam. Nie było sensu ryzykować, kiedy był tak bardzo podniecony. Mały wytrysk w całości wpadł w usta. Przełknęłam go i wylizałam penisa. Marcin powoli uspokajał się. Głaskał moje włosy, uśmiechał się i czekał aż skończę pieszczoty. Wiedziałam, że muszą jeszcze trochę potrwać. Już wcześniej panowie dali mi to do zrozumienia.

Marcin naprawdę zaszalał! Kiedy kucałam, on, po pieszczotach łechtaczki, próbował wcisnąć palce stopy do pochwy! Na szczęście nie zdołał...

– Spokojnie! Tak popracujemy nad twoją cipką, że poczujesz inne, na razie dla ciebie niedostępne, rozkosze – obiecał z uśmiechem, kiedy ubieraliśmy się.

Trochę przestraszyłam się i zadrżałam. Brzmiało intrygująco, a jednocześnie jakoś tak... Czy to miało być przełamywanie kolejnych tabu? Bałam się zapytać. Z drugiej strony byłam tak ciekawa nowych rozkoszy, że gdyby była taka możliwość, to jeszcze dzisiaj wzięłabym udział w spotkaniu z nimi.

– Chętnie skorzystam, jeżeli będzie to coś nowego – stwierdziłam bez większej ekscytacji.

– Dla ciebie na pewno. I będzie przyjemnie!

*

Pospiesznie ubieraliśmy się.

– Będziesz w piątek w tej kawiarni? Tam, gdzie spotkaliśmy się?

– Hm, być może. A o której?

– Może o osiemnastej?

– Dobrze, ale nie każcie czekać na siebie – wygładzałam spódniczkę.

– To może dasz numer telefonu?

– Nie. Wolę spotkać się w kawiarni – jeszcze otrzepywałam bluzkę z pyłu. Tutaj było tyle kurzu. Wcześniej nie schodziłam do piwnicy w takim ubraniu.

– Dobrze, na pewno pojawi się jeden z nas. Wiesz, zaprosiłbym ciebie do mieszkania, ale należy do Romka, więc nie mogę rozporządzać jego własnością.

– A twoje mieszkanie?

– Ja mieszkam na drugim końcu miasta, więc to mała wyprawa, ale przy innej okazji: zapraszam! – uśmiechnięty Marcin poprawia koszulkę. – Jeżeli umówimy się, chętnie podwiozę. Mogę być sam albo z Romkiem. A ty, sama albo z koleżanką, jeżeli z nią będziesz czuła się bardziej komfortowo. Nie będziecie żałować, obiecuję! – podniósł dłoń jak do przysięgi.

*

– Być może ktoś nas oglądał! – to sobie uświadomiłam, już leżąc w łóżku.

Przecież z okien można było nas zauważyć. Nawet w tych ciemnościach. No, akurat za samochodami panował półmrok, a ja byłam w jasnych ciuchach. Kiedy jestem podniecona, ślinianki pracują intensywnie, więc przełykam ślinę. Czekam na kolejne spotkanie. Mąż chrapał, a ja musiałam sobie jeszcze dobrze zrobić. Musiałam! Znowu przeżywałam spotkanie z nimi. Było o wiele bardziej ekscytujące niż zabawa z samym Marcinem. Nie potrafiłam przestać o nich myśleć.  

*

Cdn.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach