Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Maturzystka - 15.

Część 15.

Przyjechała Roksana. Na cały weekend. Wreszcie! Moja przyjaciółka z miasteczka. Jedyna, która utrzymywała ze mną kontakt po przeprowadzce mojej rodziny do Wawy.

Szatynka, kręcone włosy do połowy pleców, szczupła, drobne piersi, średniego wzrostu. Ciągle przyglądałam się koleżance i jakbym widziała inną dziewczynę niż ta, którą zapamiętałam. Zawsze taka jakaś... Nijaka, cicha, wycofana, spokojna, skromna. Szara? Może. I nie chodzi mi o kolor skóry czy włosów. Fakt, makijaż podkreśla jej urodę. Fakt, zmieniła się. Stała się pewniejsza siebie. Znowu jej się przyglądam. Zmieniła się. Jest w niej coś takiego, czego nie potrafię określić. To nie jest kwestia wyglądu. Chociaż może też. Ale na pewno zyskała na tej zmianie.

*

Siedzimy, rozmawiamy. Początkowo było nijako, chociaż na dworcu i w tramwaju gadałyśmy bez przerwy. W końcu Roksi wyjęła butelkę wina i atmosfera zrobiła się nieco luźniejsza. Tym również mnie zaskoczyła! Tematy coraz to inne. W końcu pikantne. Schodzimy na seks. Kto z kim...

Roksi też staje się bardziej bezpośrednia. Nachalna. Niby nic, ale w pewnym momencie dotknęła mojej dłoni. Może przypadkiem. Cofnęłam swoją, dalej rozmawiałyśmy. I znowu położyła dłoń na mojej dłoni. Tym razem nie miałam siły cofnąć mojej. Głaskała mnie i nagle zdobyła się na szczerość:  

– Zawsze ciebie lubiłam. I miałabym ochotę spróbować takich... takich zabaw właśnie z tobą – spojrzała na mnie z obawą. Obawiała się odrzucenia.

A ja milczałam i słuchałam. Zaskoczyła mnie. Nie spodziewałam się czegoś takiego.

– Wiesz, znamy się dość długo. I tobie ufałam. Inne dziewczyny były takie... powierzchowne. Dużo gadały, a kiedy miało dojść do czegoś to, ech... – ciężko westchnęła i spojrzała w bok. – Nie ma o czym gadać – z rezygnacją machnęła dłonią i zaraz znowu spojrzała na mnie.

Nie przerywałam jej. Dalej milczałam. Dowiadywałam się tylu ciekawych rzeczy, więc nie chciałam niepotrzebnym słowem zepsuć nastroju skłaniającego do zwierzeń. 

– Tylko gadały. I nigdy nie odważyły się. Żadna. Zawsze kończyło się na głupich żartach, a nawet zerwaniu znajomości. A teraz? Grażuś! Teraz jestem w Warszawie! Tutaj nikt mnie nie zna. Jestem wolna! Rozumiesz? Wolna! – w odruchu radości wyrzuciła ręce w górę.

Pokiwałam głową na znak, że rozumiem jej radość. Najpierw powszechna anonimowość, tempo życia, arogancja i obojętność ludzi gasiły mój entuzjazm związany z przeprowadzką do stolicy, ale z czasem potrafiłam docenić zalety anonimowości. I korzystałam z niej.

Roksi nadawała bez przerwy: 

– Żadna stara baba nie siedzi w oknie i nie gapi się na mnie! Żadna nie kontroluje mnie! Żadna nie doniesie mamie, że rozmawiałam z jakimś chłopakiem i inną ulicą wróciłam do domu. Wiesz, jakie to uczucie?! – uśmiechnęła się łagodnie. W oczach widziałam czystą radość.

– Wyobraź sobie, że wiem – w końcu nie wytrzymałam.

– I na dodatek koleżanki nie dowiedzą się o naszym spotkaniu – puściła do mnie oko. – Ja na pewno nie pochwalę się.  

Powoli odstawiłam mój kieliszek. Miałam pomysł.

– Najwyżej poinformuję, że odwiedziłam ciebie! – radośnie zachichotała. – Niech zazdroszczą! Powiem, że było wspaniale! I niech wyobrażają sobie, co chcą – chichotała i klaskała w dłonie jak dziecko zadowolone ze swojego żartu.

*

– Ej, Roksi. To pokaż, co potrafisz – szepnęłam i nachyliłam się, patrząc jej w oczy.

Momentalnie zamilkła. Spoważniała. Usiadłam obok niej. Języczkiem delikatnie dotknęłam warg Roksany. Wodziłam po nich koniuszkiem języka, nawilżałam i czułam, że szybciej oddycha. Soczyście pocałowałam.

Oddała pocałunek. Energicznie. Łapczywie. Była zdecydowana. Chciała tego. Objęła mnie ręką.

– Ostra jak facet – pomyślałam, może nawet trochę rozbawiona. Niespodzianka! Roksi zsuwała dłoń po moich plecach aż do pupy i kiedy sądziłam, że zacznie ją macać, ona zsunęła ją na biodro. Całowałyśmy się, figle języczkami urozmaicały nasze pieszczoty i potęgowały podniecenie. Cieszyłam się takimi pieszczotami, gdy nagle dłoń z biodra zanurzyła się między nas i poczułam jak wpycha się do moich majteczek! Chwilę później wsadziła mi palec do cipki!

– Będę ciebie miała! – rzuciła mi do ucha namiętnym szeptem. Drugą dłonią chwyciła moje włosy i znowu przywarła do ust.

Nawet nie próbowałam protestować. Byłam zaskoczona. Jednak Roksi była dla mnie zbyt brutalna. A jednak podobała mi się jej pieszczota! Tak ładnie ruchała mnie paluszkiem, kiedy dłonią pocierała łechtaczkę... Moje podniecenie szybko rosło. Teraz Roksi nie była już nadmiernie brutalna, ani nie przytulała się zbyt mocno do mnie. Trzymana za włosy, czułam bliskość kochanki, która mnie pożąda, a nie tylko używa i chciałam oddać trochę czułości. Masowałam jej pierś. W pewnym momencie pocałunek Roksi zelżał. Pieszczota piersi w moim wykonaniu była zbyt sugestywna? Płynnym ruchem zsunęłam dłoń z piersi, nieco odchyliłam się na bok i bez problemu znalazłam drogę do jej krocza.

– Och! – prawie krzyknęła, kiedy potarłam łechtaczkę. Patrzyła na mnie z podnieceniem w oczach.

Zawahałam się, zmniejszyłam ucisk dłoni na łechtaczkę.

– Nie! Nie! Proszę! Nie przestawaj! – szeptała podniecona. – Jeszcze! Rób tak... – błagalnie spojrzała mi w oczy: – Zrobię wszystko, ale nie przestawaj... – objęła mnie rękoma, opuściła głowę i dyszała. Uda zaciskała na mojej dłoni.

– Wszystko zrobisz? – upewniłam się.

– Tak! Wszystko! – niecierpliwie uciskała moją dłoń udami. 

*

Poruszyłam dłonią. Głośny i namiętny szept podniecał mnie. Miałam ochotę zabawić się Roksaną. Jej uległość dawała mi szansę na odreagowanie za poniżające perwersje w liceum. I za rozczarowanie przyjaciółkami z mojego miasteczka. Akurat na niej? A może to lubi? Nieważne. Teraz bardziej liczyła się moja satysfakcja. Dziwnie podniecała mnie sama myśl, że będę bawić się koleżanką.

– Rozepnij mi bluzkę!  

Podniosła głowę, spojrzała półprzytomnie. Wreszcie dotarło. Szybko rozpinała mi bluzkę.

– A teraz stanik.

Również szybko wykonała polecenie. Patrzyłam na nią z góry. Z satysfakcją przyglądałam się jej ruchom. To było takie miłe uczucie.

– Na co czekasz, głupia? Liż mi pierś! No, już! – mój głos zdradzał zniecierpliwienie, ale i przewagę. Dominowałam! Teraz ja dominowałam!

Podniecona Roksana sama czekała na pieszczoty. Może więc nawet nie dotarła do niej zmiana tonacji mojego głosu? Może. Posłusznie podniosła stanik nad piersi, pochyliła głowę i języczkiem delikatnie dotknęła piersi. Trochę niepewnie spojrzała na mnie.

– Dalej, suczko! – ponagliłam ją łagodnym głosem.

Językiem dotknęła sutka i zaczęła go lizać. Zębami przesunęła po brodawce. Mocniej potarłam łechtaczkę. Jęknęła gardłowo i pochłonęła ustami moją pierś. Jęczała i omiatała ją językiem. Ręką głaskała drugą pierś. Pod wpływem moich pieszczot była napięta jak struna i gorliwie wykonywała polecenia. Panowałam nad nią. Słuchała mnie. Co za uczucie. Upajałam się władzą.

– Rozepnij swoją bluzkę, suko. Chcę zobaczyć, z czego mam korzystać. I podwiń spódniczkę – mój głos brzmiał ostro. Nie podniosłam go nawet o ton, ale był nieprzyjemny.  

Szybko i gorliwie wykonywała polecenia. Położyłam się na boku i nieco uwolniłam lewą rękę. Mając więcej swobody, chwyciłam ją za włosy i szarpnęłam.

– Suka zadowolona z pieszczot?

– Taaak. Jest super – wyjęczała.

– Będziesz mi posłuszna – bardziej stwierdziłam niż zapytałam.

– Taak, ale rób dalej... – jęknęła podniecona.

– Głupia suko! – szarpnęłam mocno za włosy.

Dziewczyna nawet nie jęknęła. Podniecenie było znacznie silniejsze. Taki bodziec raczej pobudzał ją do intensywniejszych pieszczot niż tłamsił potrzeby erotyczne.

– Pytam, czy będziesz mi zawsze posłuszna? Wtedy będziesz bawić się ze mną i nie tylko ze mną. Zawsze, kiedy przyjedziesz do mnie – obiecałam.

– Naprawdę? – szeroko otworzyła oczy.

– Mówię poważnie – zapewniłam i skinęłam głową.  

– Grażyna, będę twoją suką! Zrobię, co zechcesz, obiecuję! Ale nie żartujesz? Przy każdym spotkaniu...

Wkurzyłam się. Mocniej pocierałam łechtaczkę. Moja suka prawie wyła, zasłaniając usta, więc chwyciłam włosy w garść i uderzyłam jej głową o ścianę.

– Zapamiętaj! Jeżeli coś obiecuję, to dotrzymuję słowa! Nie musisz pytać po dwa razy! Jeżeli spotkamy się, zawsze chętnie pobawię się własną suką. Na tym polega ta zależność! Jasne?

– Yhy – podniecona i zadowolona kiwnęła głową. Jakby w ogóle nie poczuła uderzenia.

– Wyrucham również chętnie. I załatwię ruchanie przez innych. Z tym nie będzie problemu, a suki nie będę pytać o zdanie – obiecałam z uśmiechem, ciągnąc za włosy i odchylając jej głowę do tyłu. Potem położyłam ją na tapczanie.  

Odpowiedziała uśmiechem. Nie zraziłam jej ani obietnicą, ani agresywną pieszczotą! Raczej była zaskoczona moją deklaracją. Mile zaskoczona.

*

Szykowałyśmy się na imprezę. Ewa była zadowolona z mojej propozycji. Szczególnie od momentu, kiedy usłyszała, że koleżanka jest z mojego miasteczka.

– Aaa, cipka z prowincji... – od razu okazała żywe zainteresowanie. Przez telefon prawie słyszałam jak oblizuje się. – Jasne, jasne, możesz ją zabrać. To jej pierwsza wizyta, nie? Wiesz, że będzie musiała się wkupić? 

Wiedziałam. Roksana również. I nie miała nic przeciwko temu.  

– Ty! A ona umie zabezpieczać się, nie? – Ewa nagle ożywia się. – Nie wiem, jak tam u małomiasteczkowej z antykoncepcją, ale...

– Tak, potrafi zabezpieczyć się – odpowiadam, nie ukrywając irytacji. – Uczyli nas w szkole – dodaję z ironią. Jeszcze chciałam dodać: „na lekcjach religii”, ale głupia pomyśli, że to prawda.

Ewa coś jeszcze mówiła, bardziej do siebie niż do mnie. Głośno delektowała się wizją przebiegu imprezy z nowym ciałkiem. Chyba podniecało ją już samo mówienie o tym.

*

Ależ się ubrała! Roksana zaskoczyła mnie. Nigdy nie widziałam jej w takich ciuchach! To znaczy tak wyzywająco ubranej. Zawsze dżinsy albo jakaś granatowa spódniczka i sweterek, albo T-shirt. A teraz? Zielona, krótka spódniczka, ciemnozielona, ażurowa, dość obcisła bluzka i czarny, też ażurowy, stanik. Miałam ochotę pomacać pierś w tym miękkim, przezroczystym staniku.

– No, jeszcze powinna mieć ażurową spódniczkę i takie majtki – pomyślałam złośliwie. – Zaraz, a czy w ogóle założyła majtki?

Stanik nie miał żadnego wzoru, więc niewiele zasłaniał. Gdyby dobrze przyjrzeć się, to można zobaczyć i sutki, i sterczące brodawki. Bo już sterczały! Była podniecona! Naprawdę efektownie prezentowała swój biust. Obiektywnie musiałam przyznać: było co oglądać. W takiej eleganckiej oprawie...

Do tego czarne szpilki. Czerwone paznokcie, czerwona szminka. No, dziewczyna-marzenie! Stanik powinien być cielisty, ale pasował do koloru szpilek. Zresztą, faceci nie zwróciliby uwagi na takie szczegóły. Gdyby w takich ciuchach jechała do Warszawy, to bez ruchania nie dojechałaby!

– Sama bym poklepała taką pupę – przyznałam się przed sobą.

Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie. Gdybym ją zobaczyła gdzieś w mieście, na pewno nie poznałabym. No, nie od razu. Pasowała na imprezkę. A w ogóle to ciekawe, skąd miała na to wszystko kasę? Bo u niej w domu nigdy nie przelewało się, więc mama na pewno nie zafundowała jej takich ciuchów.

*

– Taki jeden facet mi płacił – wyznaje bez cienia wstydu, jakby czytając w moich myślach, kiedy patrzyłam na nią. Jest moją suką, więc chce być szczera. I musi. Żadnych tajemnic i planów, o których nie wiem. Wydęła wargi. – Spotykaliśmy się jakiś czas, więc trochę odłożyłam. Był znacznie starszy ode mnie, ale dobrze płacił. No, fajnie było. Zależało mu na dyskrecji i mnie też. Sama wiesz, moja mama... Ale mówię tylko tobie! – zaraz zastrzega.

Kiwam głową na znak, że rozumiem ją.

– Nawet przyjaciółki nie wiedzą o tym układzie. Nie chciałam ryzykować – wzdycha z ulgą. Pozbyła się ciężaru tajemnicy.

– Zawsze sam, czy przyprowadzał też kolegów? – pytam i przyzywam ją palcem.

– No, co ty! – oburza się. – Jasne, że sam! Ja też nie chciałam, żeby inni wiedzieli o naszej znajomości.

Wkładam rękę pod spódniczkę i macam ją po kroczu. Wyczułam fryzurkę. Nie cofnęła się. Nawet nie drgnęła. Posłusznie czeka.

– Ooo, bez majtek? – nie potrafię ukryć zdziwienia.

– Tak – wzrusza ramionami, uśmiechając się z wyższością.

Patrzę na nią, niewiele jeszcze rozumiejąc. Wyraz zaskoczenia na mojej twarzy skłania Roksanę do wyjaśnień.

– Grażynka, w końcu zabawa się rozpędzi, ludzie pochleją się, zaczną szaleć, a ja w tym bałaganie będę szukała majtek? Stanik i ciuchy poznam bez problemu, ale majtki? Tak będzie wygodniej. torebkę też mam taką poręczną.

W milczeniu kiwam głową. Coś mi się wydaje, że moja suka jest bardziej doświadczona niż sądziłam. Znacznie bardziej doświadczona. To raczej ja mogłabym uczyć się od niej.

– Jasne, torebkę położy pod głową, kiedy ktoś będzie ją rżnąć i jej nie zgubi. Praktyczna sunia... Będzie ostro – nieznacznie uśmiecham się. – No cóż, skoro chcesz, to będzie można pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa – obiecuję głośno.

Różne pomysły jak nawałnica przetaczają się przez moją głowę. Oraz ich konsekwencje: 

– Na przykład taki Radek. Nienasycony ogier, który wyrucha każdą podstawioną nastkę... – w milczeniu patrzę na mówiącą do mnie sukę i kiwam głową. Zatopiona w swoich myślach w ogóle jej nie słucham.

*

Cdn.

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach