Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Maturzystka - 17.

Część 17.

Nadal rozglądam się po salonie.

Śniada brunetka o ładnej opaleniźnie namiętnie tuli się z dwoma chłopakami na kanapie. Gdyby nie ich namiętność, pewnie nie zwróciłabym uwagi. Ale są tak żywiołowi, a przy tym nie hałasują jak ta cała Julia. Tworzą urokliwy obrazek. Tak jak inni, stoję ze trzy-cztery metry od kanapy i w milczeniu przyglądam się... Laska liczy ze 20 wiosen. Studentka?

– Tutaj żadnego kolokwium nie zaliczy, ale paru facetów i kilka wytrysków? I owszem – uśmiecham się, rozbawiona własną złośliwością.

Ładnej brunetce striptiz nie jest potrzebny. W zasadzie wszystko widać, bo kusa spódniczka niczego już nie zakrywa, a złote sandałki na szpilce tylko podkreślają jej ładne nogi. Żółtą bluzkę ma prawie rozpiętą, stanik nad cyckami i faceci podzielili się nimi. Każdy maca jednego. Brunetka całuje się z tym z przodu.

A ja stoję z otwartymi ustami, patrzę na tę zabawową „trójkę” i znowu dyskretnie dziwię się:

– Cholera! Starszy facet! No, też ma około 40 lat! Co to? Zjazd geriatrów?! Promocja u Ewy?! – zaskoczona mruczę do siebie.

Nie jestem jedynym widzem. Inni też obserwują ich pieszczoty. I bez skrępowania komentują:

– Bianka zawsze cieszy się sporym zainteresowaniem – słyszę za mną głośny szept jakiegoś chłopaka. 

– No, podoba się wszystkim, niezależnie od wieku – dodaje inny męski głos.

– Też spróbujemy?

– Czemu nie, ale później. Niech oni się zmęczą. Starczy dla wszystkich – tłumią cichy śmiech i odchodzą.

Ale brunetka też nie marnuje czasu. Trzyma rękę w kroczu faceta i masuje jego ‘namiot’. Pod wpływem ich pieszczot cicho mruczy. Ten drugi facet, tuli się do pleców dziewczyny i porusza dłonią w jej kroczu.

– Kurde! Zachowują się, jakby w salonie byli tylko oni! – stwierdzam po krótkim rozpoznaniu.

Zadowolona brunetka odchyla głowę do tyłu. Ma przymknięte oczy, w uśmiechu pokazuje białe zęby. Chłopak z tyłu jest w wieku ich kochanki.

– No, może troszkę starszy. No, na pewno starszy – po mojej poprzedniej wizycie zazdroszczę jej takich partnerów. – Przynajmniej nastki i studentki cieszą się największym powodzeniem – mruczę do siebie.

Ten młodszy właśnie namiętnie całuje studentkę po szyi. Ten starszy zaczyna lizać sutki i jednocześnie kończy rozpinanie jej bluzki. Dziewczyna masuje mu członek przez spodnie. Facet przesuwa spódniczkę do góry. Widzę całe jej nagie udo, a na dłoni chłopaka dostrzegam skrawek materiału. Jednak ma stringi. Też żółte. Tak jak bluzka i żółta pastelowa spódniczka w szerokie plisy.

– Och! – krzyknęła brunetka. – Ty... – chwyta chłopaka za głowę i nie przestaje się uśmiechać. Otwiera usta i rozkosznie kwili. Oczy nadal ma przymknięte. Nic dla niej nie istnieje poza tymi dwoma facetami, którzy ją pieszczą.

– O co kaman? – uważnie przyglądam się, zaskoczona reakcją dziewczyny. – Wiem! Chłopak wepchnął palec do pochwy! Nienaturalnie trzyma dłoń, ale rytmicznie nią porusza, a brunetka stęka coraz głośniej. Ten starszy też pcha palec do jej krocza.

– Och, nie! Chłopcy, proszę! – dziewczyna cały czas jest uśmiechnięta i podniecona, ale opiera się coraz bardziej natarczywym pieszczotom. Mężczyźni ostro nacierają. Nie słuchają jej. W ogóle nie zareagowali na jej protest. Ani gestem, ani słowem. Klimat zabawy zagęszcza się, opór młodej, atrakcyjnej kochanki  maleje, a mimo tego ten starszy jest zbyt niecierpliwy i zbyt agresywny. Próbuje brać ją jak rzeźnik kawał mrożonego mięsa.

– I tak ją wyruchają – stwierdzam z pewnością eksperta. – Jak nie oni, to inni. I kolejni też ją dzisiaj wyruchają. Będzie miała przebieg... Jak TIR na autostradzie.

Odwracam się. Straciłam zainteresowanie takim ‘trójkącikiem’. Dla mnie stał się przewidywalny. Albo brunetka im da, albo zgwałcą ją. Stawiam na pierwszą opcję.

*

Dalej rozglądam się. Inna para namiętnie tuli się, półleżąc w fotelu. Pod wpływem pieszczot dziewczyna o bujnych, kręconych, ciemnoblond włosach odchyla się. Jest w rozpiętej bluzce. Ani śladu stanika. Widać gołą pierś dziewczyny, druga niewidoczna, bo ściskana ręką kochanka, bruneta. Drinki postawili obok fotela. Blondynka rozpięła facetowi koszulę i maca jego owłosiony tors.

– Kurwa! Następny staruch?! – patrzę na faceta ze zdziwieniem. Rzadko przeklinam, ale tylu dojrzałych mężczyzn dobiera się do nastek i dwudziestoparoletnich dziewczyn. – A może dziewczyny liczą na kasę albo układają sobie wygodną przyszłość? Trochę wcześnie, ale to jest rozsądne rozwiązanie – mruczę do siebie. Przyjmuję to za pewnik i spokojniejsza nadal rozglądam się. Teraz dostrzegam więcej starszych facetów i kilka kobiet w ich wieku. Te z kolei starają się trzymać blisko młodych chłopaków. W zasadzie wszystkie są odważnie ubrane, każda z drinkiem i zachowują się chyba zbyt prowokująco. Niektóre wręcz otwarcie wdzięczą się do nich! Dla mnie dziwnie to wygląda.

– Żenujące. Żeby kobiety w tym wieku... – mruczę zdegustowana. – O, kurde! Z naszego liceum! – prawie zaśmiałam się na głos. – No, to chłopcy też będą mieć frajdę, ale ze starszymi paniami, chi, chi, chi!

Za plecami słyszę jak dziewczyna zaczyna rytmicznie sapać. Nie muszę oglądać się. Wiem, że facet penetruje cipkę palcami, a blondzia dodaje mu otuchy udawanym podnieceniem. Przecież przed striptizem Roksi nie będą się ruchać. Jednak rzucam okiem. Miałam rację. Dziewczyna jedynie założyła mu nogę na łokieć, a on w rozpiętej koszuli energicznie pcha ją palcami. Twarz ma czerwoną.

– Albo zawał, albo niekontrolowana ejakulacja – diagnozuję. – Jak Ewa ściąga tutaj tych starych?! – to pytanie nie daje mi spokoju.

*

Kamila stoi z jakimś wysokim chłopakiem. Raczej wiesza się na nim. Przy jej wzroście wygląda to trochę komicznie, ale chłopak wydaje się zadowolony z jej pieszczot. Stoi w lekkim rozkroku, w głęboko rozpiętej koszuli. Kama dłonią ugniata mu penisa przez spodnie, a ustami pieści skórę na klatce piersiowej.

– Jak dziewczyna się spręży, to może doskoczy do fiuta – bawię się jej zalotami. Drażni mnie jej chęć przypodobania się i dążenia do akceptacji przez każdego. I agresja wobec stojących niżej w szkolnej hierarchii. Ale do niej jeszcze dobiorę się... Wszystko w swoim czasie. Odwracam się.

Mój wzrok pada na nieśmiałą, potarganą szatynkę z grubym warkoczem. Na oko ma z 18 lat, a może jest rok młodsza? Stoi między oknami i pokornie przyjmuje mocne pieszczoty farbowanej blondynki. Ma rozpiętą kraciastą koszulę i podniesiony stanik. Widzę jej gołe piersi. Nasze oczy spotykają się. Dziewczyna, widząc moje natarczywe spojrzenie, próbuje uśmiechnąć się, ale speszona szybko ucieka spojrzeniem w bok. Chwilę później przymyka oczy i plecami opiera się o ścianę. Głośne westchnienie. Jęk. Opiera rękę o ścianę, a drugą kładzie na głowie kochanki. Tamta właśnie podciągnęła spódniczkę, przyklęka na jedno kolano, wysoko podciąga dżinsową spódniczkę dziewczyny, odsuwa pasek jej białych majteczek i pieści ustami cipkę. W całej okazałości widzę nagie piersi szatynki. Średniej wielkości, ale ze sterczącymi brodawkami. A jak drżą, kiedy ich właścicielka przeżywa pieszczoty...

*

Robi mi się ciepło. Nerwowo przełykam ślinę. Też mogłabym pieścić tę szatynkę. Już chciałam dotknąć łechtaczki, czując narastające podniecenie, ale w porę przypomniałam sobie, gdzie jestem. Moje policzki chyba płoną.

– Dość przedstawienia! Nie będziesz nikogo prowokować do seksu – upominam siebie. – No, przynajmniej na razie – dalej staram się przyglądać otoczeniu. Z trudem koncentruję się na zabaw innych.

Ta farbowana blondynka nosi proste włosy sięgające ramion, z przedziałkiem. Jest nieco wyższa od szatynki, ma nadwagę, wydatny biust, ubrana w elegancki, szary kostium, grafitowe pończochy i czerwone, błyszczące szpilki. Do poszetki wetknęła czerwoną chusteczkę. Szyję okala czerwona apaszka. Dziewczyna jest solidnie wymalowana i liczy... Łoł! Niemożliwe! Patrzę zaskoczona. Prawie 40 lat?! A może nawet więcej! Przyglądam się uważnie. Nie mylę się.

– No, z tyłu liceum, z przodu muzeum – cytuję powiedzenie mojej babci. Farbowana blondynka właśnie szarpie kraciastą koszulę i obnaża ramiona dziewczyny. A ta wygląda tak niewinnie i bezbronnie... I jeszcze ten warkocz. Dziewczyna próbuje podciągnąć koszulę, ale kochanka nerwowo uderza ją po dłoniach, wyszarpując koszulę. Dłoń tej starszej wraca do krocza, ale obserwuje twarz dziewczyny i w niespiesznym rytmie rżnie ją palcami. W końcu przyspiesza. Młoda zagryza wargi, żeby nie hałasować, ale nie wytrzymuje. Słychać jej jęki. Kilka osób odwraca się i chwilę przygląda. Niektórzy komentują, inni tylko uśmiechają się. Potem wszyscy wracają do przerwanych rozmów.

– W końcu to normalny widok na imprezie u Ewy – stwierdzam zachwycona wyglądem i zachowaniem młodej. Coś mnie w niej urzekło. 

Nastka chyba przeżyła orgazm, bo teraz ma szeroko otwarte oczy, ciężko oddycha, uśmiecha się niepewnie i znowu spojrzała na mnie. Jest ożywiona. Nieudolnie próbuje zasłonić gołe piersi. Peszy się swoją nagością. Kochanka nadal trzyma ją przy ścianie, jakby chciała pochwalić się swoją zdobyczą i nie pozwala jej ubrać koszuli.

– Gdzie Ewa wynajduje takie babki? – nadal przyglądam się parce. Też chciałabym tak bawić się tą nastką. – A może podejść? Dołączyć do nich? – Robię krok w ich kierunku i zatrzymuję się. Ogarniają mnie wątpliwości. – A jeżeli kobieta odrzuci mnie? A młoda też nie będzie chciała? To, że gapi się na mnie, może oznaczać, że szuka akceptacji albo lubi być oglądana. I prowokuje wzrokiem.

Starsza nagle wstaje. Nachyla się do ucha dziewczyny, napierając na nią całym ciałem, a dłoń ciągle trzyma w jej kroczu. Wreszcie cofa się, prostuje. Skończyła monolog i wyczekująco patrzy. Nastka zgadza się skinieniem głowy. Kochanka bierze ją za rękę i podchodzą do Ewy. Starsza coś mówi, jest wyraźnie pobudzona. Teraz widzę, że ta młodsza założyła niebieskie zamszowe botki na szpilce. Pasują do jej ciuchów. Ewa kiwa głową i para znika w korytarzu. Tam są pomieszczenia, które już ‘zwiedzałam’. 

*

Ewa siada w fotelu i rozgląda się po salonie. W prawej dłoni trzyma drinka. Z drugiej strony fotela staje jakaś wysoka blond laska. Proste włosy do ramion zebrane w kitkę, szczupła i ładnie umięśniona. Widać, bo założyła tylko ażurową szarą bluzeczkę na ramiączkach i szarą spódniczkę w delikatne, białe prążki. Kolejna bez stanika! Stoję z boku i nieco z tyłu, ale tyle widzę. I srebrne sandałki na szpilce. Paznokcie u stop pomalowane perłowym lakierem. Przyglądam się uważniej.

– Łał! Paulina! „Bejsbol” Ewy – jestem zaskoczona jej wyglądem. Zmyliła mnie ta kitka. A poza tym po raz pierwszy widzę ją w spódniczce. – W końcu wiadomo, jaki jest cel tej imprezy. Bez sensu jest ubierać spodnie – skonstatowałam. Też założyłam spódniczkę.

– I co? Przyszła? – pyta Ewa, podnosząc głowę w jej kierunku.

– Nie – odpowiada Paulina i uprzedza kolejne pytanie. – Dzwoniłam, nie odbiera telefonu.

Ewa patrzy przed siebie. Milczy. Paula nie próbuje niczego powiedzieć. Czeka. W końcu odzywa się „Szefowa”:

– Spróbuj jeszcze raz. A jak się nie uda, to pogadamy z nią w poniedziałek. Bądźcie przygotowane – tonacja głosu sygnalizuje wściekłość ogarniającą Ewę. Wolną dłoń zaciska w pięść.

– Jasne – Paulina wolno kiwa głową. – Tak z nią zabalujemy, że będzie spełniać każde życzenie. Będzie jak zdalnie sterowana.

– O, właśnie! – głośno cieszy się „Szefowa” i energicznie uderza otwartą dłonią w podłokietnik. – O to chodzi, cha, cha! – rozbawiona kiwa głową. Jest wściekła, a jej śmiech przepełnia agresja. Bez słowa podaje Paulinie pustą szklankę z petem, którą ta posłusznie odnosi na tacę. Ewa wykonuje nieznaczny gest.  

*

Podchodzi jakaś dziewczyna. Ciemna blondynka przy kości z czerwoną, szeroką obrożą na szyi. Obroża wygląda efektownie: napy, kolce, a wzdłuż tułowia wisi czerwona smycz. Chyba tutaj przebrała się, bo tak ubrana na pewno nie szła przez miasto. Czerwone, błyszczące, pełne szpilki, czerwone kabaretki i czerwona spódniczka. Pod obcisłą białą koszulką gimnastyczną nie mieści się obfity biust. Nachyla się nad Ewą, a ta maca jej pierś. Dziewczyna grzecznie tkwi przy niej. Patrzę, patrzę...

– O, kurde! To Bogusia! – aż otwieram usta ze zdziwienia. – Kolejna z bandy Ewy aktywizuje się.

W tym czasie Bogusia siada na posadzce u boku Ewy. Ta fachowo robi pętlę na smyczy i zakłada sobie na nogę. Szarpie za smycz, przyciąga blondynkę i bawi się jej włosami. W końcu chwyta ją za pierś, wyciągając spod koszulki, a ona... Ona liże ją po ręce!

– No, tego jeszcze nie grali! – takie zachowanie widzę po raz pierwszy. – Co nowego jeszcze zobaczę?

Z zazdrością i uznaniem patrzę na biust Bogusi. Jest spory.  

– Chciałabym mieć taki – wzdycham do swoich myśli. Dziewczyna ma tendencje do tycia i ledwie sobie z nią radzi. Tego jej nie zazdroszczę. Ewa ciągnie blondynkę za pierś. Musi ją boleć, bo zrywa się i drobiąc na dłoniach i kolanach, wchodzi między nogi „Szefowej”! Podnosi jej spódniczkę. W kroczu znika jej głowa. Ewa wzdycha głośno, rozstawia nogi jeszcze szerzej, rozsiada się w fotelu i głaszcze Bogusię po włosach. Paula siedzi i z obojętnym wyrazem twarzy przygląda się parce.

*

– Hej, mamy nową dziewczynę! To Roksana. Koleżanka Grażyny, która przeniosła się do Warszawy i do mojego liceum. Odwiedzasz ją. Tak? – Ewa już doszła do siebie po pieszczotach uległej Bogusi. Teraz stoi na środku salonu i obejmuje ramieniem moją przyjaciółkę. Między palcami tkwi kolejny papieros.

– Głupia cipo, jeszcze podpal jej bluzkę – nie mogę oderwać wzroku od peta w jej dłoni. – Nie każdy ma tyle kasy co ty.

– Zgadza się – Roksi kiwa głową i uśmiecha się. Nie widać po niej, żeby miała tremę albo była chociaż speszona czekającym ją występem.

– Dziwne – jestem zaskoczona. – Przecież nie będzie deklamować wierszyka tylko rozbierać się. I to przed liczną grupą nieznajomych, a potem... Ja bym się bała. A przynajmniej była speszona obecnością tylu osób. No i nie mam skłonności ekshibicjonistycznych.

– Dzisiaj Roksana zaprezentuje nam swoje walory, a potem... A potem każdy będzie mógł z niej skorzystać! I zaczniemy zabawę! – uśmiecha się szeroko. – Wszystkich zapraszam na występ! – odpowiada jej cichy aplauz słuchających.

Ewa podchodzi do swojego fotela, który stoi jakieś cztery metry przed Roksaną. To główny punkt obserwacyjny. Obok stoi kilka krzeseł, leżą grube poduszki. „Szefowa” siada i gestem dłoni przywołuje kogoś. Paulina podchodzi z drinkiem. Ewa bierze pierwszy łyk.

Ruszam do przodu, żeby zobaczyć występ mojej koleżanki. Patrzę w bok, kanapa jest już pusta. Jeszcze zauważam, jak panowie z Bianką znikają w korytarzu.

– Pewnie drugi pokój jest wolny – domyślam się. – To obejrzymy dzisiaj niezły występ!

No i mam ochotę jeszcze zobaczyć ten zróżnicowany wiekowo duet kobiet. W akcji? Nie będę ukrywać: chcę spotkać tę nastkę z warkoczem i zamienić z nią kilka zdań.

– Może zgodzi się na spotkanie? – pytam siebie szeptem. Nawet byłabym skłonna wyprosić matkę z mieszkania.

*

Ktoś wzmocnił muzykę, zmienił utwór na znacznie wolniejszy i teraz wszyscy skoncentrowali się na striptizie Roksany. Powoli poruszała biodrami. Uniosła ręce, jednocześnie unosząc rozpuszczone kręcone, długie włosy. Wyprostowała ręce nad głową i włosy opadły na ramiona. Dłonie spoczęły na bluzce i zaczęła rozpinać guziki, jednocześnie w rytm muzyki, powoli odwracając się tyłem do widzów. Niespiesznie porusza biodrami na boki. Nawet chłopak w kącie salonu wycofał się spomiędzy nóg głośnej blondynki. Wszyscy z zainteresowaniem przyglądali się „nowej”. Damskiej parki, która zniknęła w pokoju, nadal nie widać.

Roksi rozpina stanik. Odwraca się do grupy i szybkim ruchem odchyla jedną połę bluzki na bok. Kiedy zakrywa pierś równie energicznym ruchem, odkrywa drugą. I ponownie na zmianę pokazuje i zakrywa piersi. Kto lizał czyjąś cipkę, nie zdążył nic zobaczyć, chi, chi. Roksi znowu powoli odwraca się tyłem do grupy. Rozpina spódniczkę, poruszając biodrami w rytm muzyki. Rozglądam się dyskretnie.

– No, moje akcje właśnie gwałtownie rosną. Po występie Roksi szybko poszerzy się grono moich znajomych – zadowolona mruczę do siebie, widząc zainteresowanie striptizem.

Panuje cisza. Wszyscy skupili się na pokazie mojej koleżanki. Paula przysiada na oparciu fotela po drugiej stronie Ewy, a ta, przyglądając się występowi Roksany, podciąga spódniczkę Pauliny i grzebie między jej nogami. Dziewczyna wysuwa biodra, ułatwiając Ewie dostęp do swojej cipki. Intensywne pieszczot Bogusi sprawiają, że Ewa nagle wypina biodra i głośno stęka. Za chwilę jej ciało przeszywa dreszcz. Kolejne głośne stęknięcie. Paulina wije się, bo Ewa szarpie jej łechtaczkę. Z trudem, ale utrzymuje się na oparciu fotela. 

– No, mam co oglądać! – rozglądam się. Ciekawi mnie, kto jeszcze zaczął pieszczoty podczas występu mojej Roksany. I nagle od tyłu czyjaś dłoń brutalnie chwytają mnie za piersi. Boli! Próbuję uwolnić się z tego chamskiego uścisku.

*

– Stój grzecznie, suko! – męski głos szepcze mi do ucha. Sapie podniecony. Onanizuje się? Czuję alkohol. Jeszcze mocniej ściska piersi. Druga dłoń porusza się przy moich pośladkach.

– Proszę! To boli! – jęczę cicho. Nie chcę psuć występu koleżanki. Ból jest okropny!

– Zamknij się! – szept brzmi jak warknięcie wściekłego samca.

I nagle facet wykręca mi rękę, a drugą? Coś czuję na udzie... Facet próbuje wepchnąć twardego, mokrego penisa do pochwy! Śluz rozciera na moim udzie, poniżej krocza. Szarpie majtki i pcha się we mnie! Krzyknęłam. Część osób odwróciła się w naszym kierunku. Również Ewa. Spojrzała i zorientowała się:

– Jarek! – w głosie brzmi irytacja i nagana. – Chcesz, to ruchaj, ale nie psuj nam zabawy! Zaczekaj do końca pokazu! Nie widzisz, że przestraszyłeś dziewczynę?

Kilka osób cicho parska śmiechem. Inni patrzą na mężczyznę z dezaprobatą. Odwracam się, kiedy tylko chwyt wykręconej ręki nieco łagodnieje i od razu wolną dłonią łapię go za penisa. Już uwolnił moją rękę. Patrzy na mnie zaskoczony i dumny ze swojego przyrodzenia. Facet jest drobnej budowy, chudy, łysawy, krótko ostrzyżony i ma ze 40 lat. Członek we wzwodzie jest rzeczywiście spory, a na tle drobnej sylwetki robi jeszcze większe wrażenie.

Puszczam penisa i chwytam jądra. Wyraz dumy i rozbawienia na jego twarzy przeradza się w cierpienie. Na pewno. Nie mylę się. Solidnie ściskam jądra, więc musi go boleć. W poprzednim liceum odebrałam solidne wykształcenie. Z samoobrony.

– Łapy do tyłu! Na dupę – wychylona do niego, warknęłam przez zęby.

Facet posłusznie wykonuje polecenie. I błyskawicznie. Wyraz twarzy potwierdza moje przypuszczenia. Cierpi.

– Ty pizdo! Jeszcze raz zaczepisz mnie bez pytania, to inni tak ciebie urządzą, że... – głos mi drży ze zdenerwowania, ale brzmi, jakbym nie panowała nad własną wściekłością. Chyba nikt na nas nie patrzy. Przecież główny występ odbywa się przed nami. – A teraz spierdalaj i do końca imprezy nawet nie próbuj podejść do mnie! Mam paru znajomych. Chcesz chodzić w gipsie? – kiwa głową, że nie.

Nawet nie oczekiwałam odpowiedzi. Ściskam jądra nieco mocniej, widzę łzy w oczach i uwalniam faceta. Wycieram dłoń lodem i serwetkami wziętymi z baru. Facet powoli odwraca się, bez słowa odsuwa ode mnie pod ścianę i tam próbuje zapiąć spodnie. Nawet nie patrzy w moim kierunku, ani na występ Roksany. Jego strata.

– A ja i tak ciebie dorwę – mruczę mściwie. Jeszcze przez chwilę patrzę na mendę. Później, kiedy nie widział, zrobiłam mu zdjęcie.

*

Cdn.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach