Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Maturzystka - 18.

Część 18.

Otwieram drugie drzwi i staje jak wryta! Nie poznałam jej! To ta młoda laska, która mi się tak spodobała. Naga klęczy na czworakach z kneblem w szeroko rozwartych ustach. Dłonie ma przypięte kajdankami do uchwytów na tapczanie. Szeroko rozstawione uniemożliwiają obronę przed kolejnymi razami bicza. Pupa i plecy są zaczerwienione. Musiała już solidnie oberwać od swojej Pani. Knebel jest przezroczysty. Uciska i zniekształca wargi dziewczyny. Wygląda obrzydliwie. Jej twarz wyraża cierpienie. Widać ślady po łzach. Jest spocona, włosy kleją się do twarzy. Zauważyła mnie. Poznała mnie! Teraz patrzy na mnie błagalnie, jakby prosiła. Ba! Jakby wręcz błagała o pomoc.

– Chciałaś to masz – myślę mściwie. Patrzę na nią obojętnym wzrokiem i nie ruszam się z miejsca.

Piersi tej blondynki nie są duże. Ona szczupła, „w rękach” swoje znacznie starszej i tęższej partnerki wygląda jeszcze bardziej na drobną istotę. Kobieta o obfitym biuście stoi obok tapczanu w pończochach i czerwonych szpilkach z biczem w ręku. Skórzany, czarny stanik jedynie okalający piersi, tylko podkreśla ich rozmiar. Jej ciało lśni od potu. Zauważyła mnie. 

– Chcesz spróbować? – uśmiecha się do mnie, oferując bicz.

Nie ruszam się. Wciąż patrzę na blondynkę i bez słowa przecząco kiwam głową.

– Dzięki. Na razie chętnie popatrzę – słyszę samą siebie.

Podchodzi do mnie: 

– Łucja.

– Grażyna.  

– A ta to Basia – pokazuje na zakneblowaną blondynkę. – To dobra, młoda suka. Początkująca. Nie przejmuj się jej łzami. Lubi to. I nie robi tego po raz pierwszy – szepcze mi do ucha, stając za mną. – Gdybyś chciała, możemy ją tresować we dwie. Lubi ból, przemoc i łagodne pieszczoty na początku. Wtedy ból jest bardziej dotkliwy. Mam też starszą dziewczynę, do której tresury potrzebuję asystentki. Zastanów się – całuje mnie w ucho i odsuwa się. Przez cały czas, kiedy mówiła, głaskała mnie po piersi.

Odważam się i wchodzę do pokoju. Nie zamykam drzwi. To są pokoje ogólnodostępne, a ja chcę żeby i inni zobaczyli tresowanie Basi. Staję z drugiej strony tapczanu. Szok! Z pochwy dziewczyny wystaje wibrator przytwierdzony do ciała taśmą izolacyjną. Na nogach też ma zawiązane linki przymocowane do rogów tapczanu. Jej delikatne, młode ciało tak bardzo różni się od ciała Łucji.

– Jest włączony – tłumaczy jej Pani. – Lubię, kiedy suczka odczuwa jednocześnie różne bodźce. Wrażenia są niezapomniane.

I bije ją biczem po plecach. Dziewczyna wije się na czworakach, aż dociska piersi do tapczanu. Pani od razu uderza ją po piersiach. To uderzenie korygujące. Basia prostuje się. Już więcej nie dotknie piersiami tapczanu. Wydaje niezrozumiały krzyk. Rzuca głowa na boki. Wtedy Pani uderza po plecach. Nie zwraca uwagi na jęki młodej laski. Odkłada bicz, chwyta butelkę alkoholu i wsuwa w knebel. Łapie dziewczyn za włosy i wychyla jej głowę do tyłu. Przechyla butelkę. Basia próbuje protestować, wypycha płyn, krople spadają na tapczan, ale w końcu pochłania kolejne łyki. Pani odstawia butelkę i pluje w knebel. Dziewczyna ciężko oddycha, a Pani dopycha wibrator w pochwie. I wpycha końcówkę bicza do odbytu. Basia wyje z bólu, ale jakoś nikt nie kwapi się sprawdzić, co się dzieje w tym pokoju. Domyślam się, że takie odgłosy są normalne podczas zabaw u Ewy i już od dawna nie wzbudzają zainteresowania.

– Jesteś tu nowa. Przyzwyczaisz się – tłumaczę sobie.

Łucja patrzy na mnie wymownie, nieznacznie uśmiecha się. Zakłada ręce pod nagim biustem. Chwali się jego rozmiarem. To gest tej, która tutaj dominuje. I oczekuje na moją inicjatywę.

*

Podchodzę, wyciągam bicz z odbytu i wsadzam w rozwarte usta Basi.

– Liż – wydaję polecenie. Wciskam głęboko. Dziewczyna dławi się. Nie może cofnąć głowy.

– No, świetnie – Łucja przygląda się moim igraszkom, obejmując mnie od tyłu. Na plecach czuję jej ciepłe, duże piersi.

Basia dalej dławi się, krztusi, łzy płyną z jej oczu. Chwilę pozwalam jej odpocząć. Znowu wciskam bicz do odbytu i rucham nim dziewczynę. Łucja chichocze zadowolona. Wysuwam bicz i ponownie wkładam w usta.

– Liż – powtarzam polecenie. Znowu chce uciec głową, ale patrzy w moje oczy i posłusznie liże rączkę bicza. Wciskam mocniej. Aż krztusi się. Jej reakcja wzmaga się. Nie cofam ręki. Za chwilę po raz kolejny powtarzam ruchanie dziewczyny i wkładam bicz w jej usta. Nie powtarzam polecenia. Teraz już bez wahania liże bicz.

– Brawo! Przyjemnie popatrzeć, jak ją tresujesz – chwali mnie Łucja i znowu całuje w policzek. – Masz do tego talent. Naprawdę! – Wyciąga bicz z ust Basi i wtyka do odbytu. Dziewczyna gwałtownie wygina się. Łucja była dość brutalna. Potem wchodzi na tapczan.

– Patrz! To lubię robić młodej, kiedy odprężam się! – to mówiąc stanęła w rozkroku nad jej twarzą, chwyciła za włosy i odchyliła głowę do tyłu. Po chwili oczekiwania zobaczyłam jak krople moczu spływają do przezroczystego knebla. Potem z kropli powstała struga. Łucja wstrzymała się. Szarpnęła włosy dziewczyny i wygięła ja na tyle, na ile pozwalały kajdanki. Potrząsnęła głową. Z ust Basi nie wypłynął mocz. Nawet kropla.

– Widzisz! Sporo można z nią zrobić – uśmiechnęła się dumna. Zeszła z tapczanu, patrzyła na mnie i chwyciła Basię za brodawkę. Beztrosko kręciła nią.

Blondynka jęczała. Po chwili już wyła i niezrozumiale bełkotała. Domyśliłam się, że prosi o litość.

– Chce ją przyuczyć, żeby służyła sobą w trakcie zabaw. Wypuszczana z klatki dla zainteresowanych i potrzebujących. Dobre zwierzątko, obsługujące wszystkich, którym się spodoba. Na razie jest ładna. Ale jak długo?

Przyglądam się i słucham. Domyślam się, że to nie wszystko.

Pani chwyta Basię za wargę sromową i ciągnie ku nam. Dziewczyna szybko przesuwa się tyle, ile potrafi. – Widzisz? – zapytała Łucja. Szarpnęła i pokazała mi fragment skóry, który pociągnęła.

Dziewczyna jęknęła. Leży na boku, wypina biodra i szeroko rozchyla nogi. Wszystko dla jej Pani... Kiwam głową. Robi się ciekawie.

– Widzisz? Warga jest już przekłuta, druga też. To miejsce na solidny kolczyk. Służący do zabaw albo jako rodzaj drugiej obroży. Zamiast na szyi, tkwi w kroczu i wytresowana sunia posłusznie chodzi obok Pani... – uśmiecha się treserka. – Niewytresowana również. Każde szarpnięcie ma boleć i przypominać o zależności. Tak, bym później nie musiała szarpać. W końcu smycz nie będzie potrzebna. Sama będzie chodziła przy nodze i pilnowała siebie. Kochana sunia – przy ostatnich słowach z czułością głaszcze dziewczynę po piersi.

Okropny grymas wykrzywia usta dziewczyny zniekształcone szerokim, przezroczystym kneblem. Basia próbowała uśmiechnąć się.

*

Jest środa. Impreza u Ewy odbyła się w sobotę. To miał być kolejny zwykły dzień w szkole, ale coś się szykowało. Trudno mi było określić, po czym poznawałam takie niuanse. W każdym razie na jednej z przerw podeszła do mnie gruba „Sarenka”: 

– Ty! Po lekcjach masz na dole zaczekać na Ewę – przeżuwała gumę.

– Tylko ja? Po co?           

Wanda znieruchomiała na moment, zaskoczona moim pytaniem. Była tylko od przekazywania wiadomości. Przewróciła oczyma. 

– Masz zaczekać i tyle! – zdziwiona pytaniem wzruszyła ramionami.

– Chodzi o Alicję? – upewniła się Kamila.

– No, tak – uśmiechnęła się Wanda.

– Właśnie wyjaśniałam Grażynie, o co chodzi – Kamila tłumaczyła się z rozmowy ze mną.

Wanda znowu wzruszyła ramionami. Kama nie czuła się zbyt pewnie widywana w moim towarzystwie, ale zapowiedź spotkania i uregulowania długu była ważniejsza. Żadna dziewczyna nie czuła się zbyt pewnie przyłapana na rozmowie ze mną.

– Czyżbym stanowiła konkurencję dla Ewy? – pytam samą siebie. I zaraz odpowiadam: – Marny żart...

– Ewa chce porozmawiać z Alicją o jej stosunku do naszej grupy – wyjaśnia Kama.

– Waszej bandy – stwierdziłam odważnie, patrząc w oczy Kamy.

– Jak zwał, tak zwał – teraz Kama wzruszyła ramionami. Odwróciła wzrok. Nie czuła się zbyt pewnie, kiedy rozmawiałyśmy tylko we dwie. Trudno jej było znajdować skuteczne argumenty na moje zarzuty. W końcu jak Ewa coś powiedziała, to reszta posłusznie wykonywała. Nie było miejsca na refleksję. Ba! Nie było miejsca na myślenie. Wówczas nie musiały szukać uzasadnienia. Liczyły się tylko dobre kontakty z „Szefową”.

– Coś rzadko ją z wami widuję – próbuję więcej wyciągnąć z Kamili.

– E, tam – burknęła niepewnie. – Jest z nami i powinna regularnie pojawiać się na spotkaniach.

– A ona olewa i Ewę, i was – wpadłam jej w zdanie. Uwagę wzmocniłam ironicznym uśmiechem. Podziałało.  

– Ewa na to nie pozwoli – Kamila zareagowała żywiołowo, widząc mój uśmiech. – Dzisiaj zobaczysz.

*

Zostawiłam Łucję z jej suczką. Przynajmniej wiem, którą dziewczyną będę bawić się, jeżeli przyjdzie mi ochota na takie ekscesy. Nie byłam na to przygotowana. Oddycham głęboko. Stojąc w salonie, rozglądam się, ale myślami nadal jestem przy Basi.

– Skoro lubi takie zabawy, to czym się przejmujesz? – próbuję uspokoić samą siebie. – Nigdy nie zrozumiem takiej psychiki.

– Sama jesteś? – jakiś chłopak stoi za mną i przytula się. Jeszcze mnie nie maca. Może widział jak pognałam natarczywego faceta, więc pilnuje się, żeby nie wychodzić z imprezy z obrzękiem jąder. I perspektywą rezygnacji z seksu na tydzień albo dwa.

– Cóż, w zakresie samoobrony odebrałam nader solidne wykształcenie – śmieję się w duchu. – To takie głupie! Przyszedł poruchać, a wychodzi, kulejąc jak inwalida i nawet nie poczuł żadnej cipki.

– Nooo, masz ochotę? – nieznajomy szepcze mi namiętnie do ucha i głaszcze po udzie. Drugą ręką obejmuje w pasie. Kołysze się w rytm muzyki. Chłopak nawet ładnie pachnie.

– A co mi oferujesz? – nie odwracam głowy. Przyglądam się parce figlującej na kanapie. Właśnie podszedł do nich chłopak, widząc, że dziewczyna ma wolne usta. Wcześniej blondynka bez skrępowania pieściła członek kochanka ustami, a teraz leży, jedną nogę opierając o podłogę, a drugą kładąc na oparciu. Chłopak ruchał ją intensywnie. Dziewczyna głośno stękała z zadowolenia. Kiedy drugi chłopak próbował przystawić do jej ust sterczącego penisa, para przerwała kopulację i odegnała natręta. Blondyna wręcz odepchnęła go. Niezrażony wzruszył ramionami, odwrócił się i przysiadł do chłopaka i dwóch dziewczyn tulących się na poduszkach. Dopiero teraz w blondynce rozpoznaję głośną Julię, z którą spółkuje Darek.

– No, za dużo już nie ma na sobie i nie rży. Od razu wydaje się atrakcyjniejsza – ironizuję, ale na własny użytek.

– Tak cię zajadę, że będziesz wyła z rozkoszy! – odpowiada na moje pytanie chętny chłopaczek.

– Taki z ciebie kierowca? To spróbuj, ogierze – zachęcam chwalipiętę i słyszę, jak rozpina spodnie. – Ej, ogierze! – powstrzymuję go, ale nawet nie odwracam się. – Najpierw rozgrzewka! Potem zawody! Pokaż, że potrafisz wypieścić kobietę! – stawiam warunek. Trochę dziwnie brzmi w moich ustach słowo „kobieta”, kiedy obok widzę takie, które dawno przekroczyły 40 lat.

Chłopak staje przede mną. Szatyn, ze 20 lat, szczupły, zadbany, czysty i z tych, co siłownię widzieli w sieci. Już jest podniecony. Nawet zdążył wyjąć penisa! Teraz sterczy i kołysze się, kiedy właściciel próbuje mnie macać.

– Ogierze, pokaż jak potrafisz popieścić cipkę – szepczę aksamitnym głosem i staję w rozkroku.

Raczej nie docenia mojej intonacji i pospiesznie klęka. Ściąga mi majtki. Spokojnie wychodzę z nich i wyciągam rękę. Chłopak przez moment waha się i niechętnie oddaje moją część garderoby.

– Gdybym tak chętnie rozdawała majtki, to co tydzień biegałabym na zakupy – mruczę na tyle głośno, żeby usłyszał. Tak się buduje swoją legendę.

Ciepły i energiczny język buszuje po łechtaczce. Głaszczę go po głowie. Chłopak stara się. Jedna dłoń krąży wokół ucha, gdyby chłopak nagle stał się zbyt agresywny, a jego pieszczoty bolesne.

*

– O co chodzi? Zostaw mnie! Dowiem się czegoś? – nerwowy głos Ali słychać już z daleka.

Zza rogu wychodzi cała grupa. Ala, ciemna blondynka o gęstych, lekko kręconych włosach do ramion, idzie przodem, Paulina i Wanda po jej stronach i popychają dziewczynę, kiedy zwalnia. Dwie zamykają pochód. Pozostałe stoją przy Ewie. Jesteśmy w zacisznym miejscu. Od ulicy chroni nas tylko druciana siatka, ale to dwa rzędy drzew zadbanych świerków gwarantują dyskrecję, a od frontu szkoły ściana budynku. Tutaj nie ma nikogo podczas lekcji. Również na przerwie uczniowie rzadko zaglądają. Obok szkoły znajduje się czyjaś okazała willa, więc właściciel odgrodził się wysokim, drewnianym murem i świerkami. Na tym placyku rośnie kilka klonów i dąb. Z okien szkoły nie widać nas przez ich rozłożyste i gęste korony. Z powodu ich rozłożystości niedługo będą przycięte. Na parterze są łazienki z zamalowanymi oknami i gabinet pielęgniarki, więc nikt nas nie dojrzy. I nie usłyszy, bo okna są zamknięte. Dalej jest izba lekcyjna, ale wszystkie okna są zasłonięte żaluzjami. O tej porze słońce już nie świeci tak mocno, więc na pewno w tej klasie nie ma nikogo.

– Idealne miejsce do szczerej konwersacji – stwierdzam z ironią. Głośno nie wygłaszam wniosku ze swojej obserwacji. Nie zawsze zależy mi, żeby otoczenie wiedziało o moich spostrzeżeniach.

*

Pochód zatrzymuje się przed Ewą.

– Czego? – zirytowana Ala patrzy na Ewę.

– Nie przywitasz się? – Ewa pogodnie spogląda na koleżankę. Nieco z tyłu stoi Kama. Ironiczne spojrzenie. Ledwo wytrzymuje w miejscu, wręcz kipi agresją.

– Widziałyśmy się w szkole – burczy Ala. Z obawą rozgląda się. Jej twarz, na której rysowała się irytacja albo złość, zmieniła się. Mimo, że próbuje ukryć swój stan, widać zaskoczenie i strach. Obecność Ewy od razu zgasiła jej rosnącą agresję. Dziewczyna wyraźnie boi się.

– Nie spodziewała się rozmowy z Ewą. Sądziła, że dziewczyny chcą jej jedynie przekazać „wiadomość” – domyślam się.

Przyglądam się dziewczynie. Wcześniej nie koncentrowałam się na jej obecności w grupie Ewy. Oceniam na własny użytek:  

– Biust to ‘trójka’, ale okupiona lekką nadwagą, ładne nogi, szerokie biodra. Biust na pewno zwraca uwagę chłopaków – jestem pewna. – Generalnie zadbana dziewczyna o atrakcyjnym wyglądzie, twarz o łagodnych rysach, brązowe tęczówki – zakończyłam opis. – Chyba nie zależało jej nadmiernie na przynależności do tej bandy. Zawsze była tłem dla innych. Raczej nie starała się zaznaczać swojej obecności. Nie podlizywała się „Szefowej” – dopowiada moje drugie ja. – Wobec mnie też nie była przesadnie agresywna, ale kiedy musiała, to pomagała – przypomina moje drugie ja. To gorsze.

Wanda informowała wszystkie dziewczyny, te niezainteresowane również, że Ala jakiś czas temu poznała starszego chłopaka z uniwerku i przestała przychodzić na spotkania grupy Ewy.

– Miłość przysłoniła jej obowiązki wobec grupy – słowa Wandy brzmiały, jakby powtarzała bełkot Ewy.

Gdybym nie znała działalności tej ich ‘grupy’, pewnie myślałabym, że mówi o harcerzach albo o przynależności do chóru kościelnego.

*

Ala jest ubrana w szarą spódniczkę w różowe prążki i różową bluzkę ze stójką z szarymi mankietami. Stójka od wewnątrz jest obszyta materiałem w szarym kolorze. Na nogach ma cieliste rajstopy i brązowe pantofle na wysokim obcasie. W rękach trzyma torbę i skórzaną szarą kurtkę.

– Dyskretna elegancja – podsumowuję jej ubiór. – Do biednych dziewczyna nie należy – o tym wiem już od dawna.

Widzę jakieś poruszenie w szeregach wspierających Ewę, ale nie dostrzegam zmian.

– Coś przegapiłam? – niepokoję się, bo wiem, że jestem tutaj bardziej jako królik doświadczalny, a nie jako „żołnierz” Ewy. Tym akurat nie chcę być. Trochę w umocnieniu mojej pozycji w grupie pomogło mi wprowadzenie Roksany na imprezę u Ewy.

– Musisz ponieść konsekwencje lekceważenia naszej grupy – Ewa wypowiada te słowa, jakby chodziło jedynie o ustalenie terminu jakiegoś spotkania albo zwrot drobnej pożyczki. Już wiem, że przewinienie Alicji jest z gatunku tych najcięższych.

Twarz dziewczyny zmienia się. Próbuje coś powiedzieć. Rozglądam się po otoczeniu i wtedy słyszę ruch i jęk bólu! Od razu odwracam się. To Paula szybkim ruchem wyprowadziła cios! Pięścią uderzyła w głowę! Burza włosów pewnie nieco złagodziła siłę ciosu, ale i tak Alicja siedzi rozkraczona na trawie. Jest oszołomiona. Chlipie, chyba coś mruczy i nieporadnie próbuje podnieść się. Cios był naprawdę silny.

– Musiałaś tak mocno? – Ewa nie jest zadowolona z oglądanych efektów.

– Wkurwiała mnie – odpowiada Paula i rozmasowuje pięść.

Alicja nadal stara się wstać. Jednak nie ma szansy. Dopadają do niej trzy dziewczyny i biją ją torbami. Po głowie, po plecach, piersiach, po twarzy. Ala w obronnym odruchu zasłania twarz, głowę i garbi się. Krzyczy, prosi, błaga atakujące.

– Proszę! Nie! Przestańcie! – domaga się płaczliwym tonem. – Błagam! Dość! – zakrywa głowę rękoma, siedząc na trawie. Po kolejnym celnym ciosie torbą milknie i pada na bok.

*

Cdn.

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach