Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Rekompensata, 7.

Część 7. *

Kolejny dzień, kolejne spotkanie, kolejna okazja do zrekompensowania mojego ubogiego życia. Może kiedyś mąż zrozumie swoje błędy...

Czekałam na ulicy równoległej do tej, przy której mieściła się ‘nasza’ kawiarnia. Henryk podjechał, już chciał parkować, ale szybko podeszłam i wsiadłam. Jeszcze szybciej przywitaliśmy się i ruszył. Nie minęło 10 minut, a już byliśmy za miastem. Spory ruch, wiadomo – piątek, ale szczęśliwie nie wpadliśmy w żaden korek. Jechaliśmy w sumie pół godziny, aż wreszcie zjechał z drogi i zatrzymał się przed okazałym zajazdem. Restauracja prawie pełna. Trochę spieszył się, ale dobrze rozumiałam go. Najpierw tłumaczył, że musi być o dwudziestej w domu, bo jeszcze z żoną wychodzą do znajomych. A potem... A potem przestał spieszyć się. Ale po kolei.

Bo ja wiedziałam swoje. Ubrałam błękitną spódniczkę z rozcięciem z przodu. Jest dość wąska, więc kiedy wsiadałam, podciągnęłam ją, żeby wygodnie siedzieć. Do tego niebieskie klapki na szpilce, które efektownie podkreślają urodę moich zadbanych stóp i smukłych nóg oraz ażurowa, ciemnoniebieska bluzeczka. Na taki ciepły dzień jak znalazł. Stanik w cielistym kolorze był mocno wykrojony, więc kiedy prezentowałam śmiały dekolt, wyglądałam jakbym niczego nie miała pod bluzką. Mijając mnie, paru mężczyzn dociekliwie wpatrywało się w mój dekolt. Tak samo reagował Heniek podczas jazdy.

– Patrz na drogę – co jakiś czas upominałam go poważnym tonem.  

– Twoja wina – tłumaczył się i po chwili znowu zerkał w dekolt. Reagował jak pies, który widzi smakowitą kość i nie może doczekać się momentu, kiedy ją dostanie. Brakowało tylko, żeby zaczął się ślinić.

*

Jednak w połowie drogi, już spory kawałek za miastem, poległ. Trzymając kierownicę jedną ręką, drugą wsunął pod stanik. Zachłannym gestem złapał i miętosił pierś.

– Zwariowałeś?! Uważaj na drogę! – zareagowałam nerwowo i trzepnęłam go po ręce. Zaskoczył mnie swoim zniecierpliwieniem.

– Spokojnie, kobieto. Pokazujesz i pokazujesz atrakcyjne opakowanie, dlatego chciałem sprawdzić zawartość – w jego głosie pobrzmiewało rozbawienie moją nerwową reakcją.  

– Od ostatniego spotkania termin przydatności nie uległ zmianie, więc nic się nie zepsuło – rzuciłam cierpko, ale byłam zadowolona. Obawiałam się, że już nasycił się mną i chce taktownie, na osobności zakończyć znajomość. Teraz jedynie przypomniałam mu, że nie dba o mnie.

W odpowiedzi na mój komentarz zaśmiał się głośno:

– Świetnie wyglądasz, więc musiałem chociaż skosztować.

Milczałam. Faktycznie, mąż też zauważył, że lepiej wyglądam.

– Pewnie seks tak na mnie działa – myślałam, pamiętając o zabawie u Romka we troje. Heniek też czasami dbał o mnie. Mężowi powiedziałam, że to efekt naszego ostatniego seksu. Był zadowolony z mojego komentarza. Przecież wziął mnie wtedy tak solidnie, że jemu pewnie na kwartał starczy. Ale nie mnie...

*

Jechaliśmy w milczeniu, coraz bardziej spowalniani rosnącą liczbą samochodów i w pewnym momencie przekornie postanowiłam trochę podrażnić Henia.

– Niech się pomęczy, samiec jeden... – odgrażałam się w myślach. Przecież sam nalegał na regularne spotkania.

Podciągnęłam spódniczkę. Od razu zaczął zerkać na mnie. Nie jechał zbyt szybko, ale tempo niedzielnej rowerzystki to też nie było. Musiał uważać. A ja jeszcze bardziej podciągnęłam spódniczkę. Rozcięcie umożliwiło mi teraz pokazanie prawie całych opalonych nóg. Prezentowały się efektownie, stwierdziłam to obiektywnie! Zresztą, w porównaniu z jego żoną i tak wypadałabym korzystniej nawet wówczas, gdybym nie dbała o siebie. A jemu, na widok moich nagich nóg, głowa zaczęła chodzić jak wskazówka w metronomie. Chciało mi się śmiać z Henia.

– Może zrobimy przerwę? – zaproponował trochę chrapliwym głosem.

– Po co? Przecież od kiedy ruszyliśmy, jedziemy zaledwie dwadzieścia minut – udałam zdziwienie, patrząc na zegarek. – Z samego miasta wyjeżdżaliśmy z dziesięć minut. – Nie był tego świadom, ale największy cios dopiero go czekał.

Nie odpowiedział, skupił się na drodze. Po chwili zerknął na moje nogi i na biust. Znowu patrzył na drogę i zacisnął dłonie na kierownicy. Nie był zadowolony. Ponownie zerknął.

*

– Dla mnie jest tu niezbyt wygodnie – stwierdziłam z dezaprobatą i ostentacyjnie zrzuciłam szpilki. Zsunęłam się na siedzeniu, podniosłam nogi i bose stopy oparłam o deskę. Czerwony lakier połyskiwał na paznokciach, zadbane i opalone stópki zachęcały do pieszczot, a paluszki zalotnie drobiły na desce rozdzielczej. Odchyliłam fotel i po raz ostatni podciągnęłam spódniczkę.

– O, cholera! – krzyknął tak głośno, że nawet ja drgnęłam. Wyraźnie zwolnił i wpatrywał się w moje wystrzyżone krocze. Rozumiałam go. Nie założyłam majteczek. Za to powoli, zmysłowo masowałam wewnętrzną część ud. Blisko krocza. „Wskazówka metronomu” znacząco zwiększyła rytm.

– Heniu, panuj nad sobą. Dostaniesz kręczu szyi albo zawału – ostrzegłam go. Z trudem ukrywałam rozbawienie.

– Zosia, musimy gdzieś stanąć! – prawie wpadł w błagalny ton.

– Daj spokój... – mój głos był uosobieniem nudy. – Wytrzymałeś tyle czasu beze mnie, to i teraz jeszcze popościsz.

Spojrzał na drogę, nieznacznie pokręcił głową, a potem bez słowa nacisnął gaz.

*

Dochodziła godzina 17. Wojtek już dawno zjadł odgrzany obiad, pomacał chętną żonkę, ale nie miał ochoty na seks i teraz drzemał. To znaczy on nie miał, ale ja miałam ochotę. Pomny wydarzeń, kiedy po prowokacji zerżnął mnie przed obiadem jak rozpłodowy buhaj i długo nie mógł dojść do siebie, dzisiaj skończył na macaniu moich piersi i drapaniu łechtaczki. Naiwniak, sądził że nie dam mu rady...

Zanim zdążył zaprotestować, rozpięłam mu rozporek i już wyciągałam miękkiego fiuta. Trochę bawił go mój upór, jednak złagodniał, kiedy wyciągając fiuta, tak przesunęłam slipki, że przygniotły mu jądra. Zapiszczał, ale od razu podniósł się, rozpiął i opuścił spodnie ze majtkami. Masowałam miękkiego kutasa. Lizałam, kiedy zaczął sztywnieć i wreszcie podrażniłam go, najpierw obnażając napletek i wreszcie, przesuwając palcem po szwie pod członkiem, na mosznie aż do odbytu. Delikatnie przesunęłam kilka razy, bawiąc się reakcją męża. Brało go. Nawilżyłam opuszkę palca i parokrotnie powtórzyłam pieszczotę. Syczał i kurczowo trzymał się krzesła.

W końcu przestałam się nad nim ‘znęcać’. Wstałam, ściągnęłam majtki, zadarłam spódniczkę, nasze spojrzenia spotkały się, prowokacyjnie kołysałam biodrami i... wreszcie usiadłam na nim. Zniecierpliwił się! Patrzyłam mu w oczy z lekkim uśmiechem. Ale on koncentrował się tylko na ruchaniu, ech... Pociągnął mnie za biodra i docisnął do siebie, jakby chciał mnie przebić twardym kutasem. Łoł! Spodobała mi się taka pierwotna energia u męża. Poczułam miły dreszczyk po tym ruchu. Chyba niechcący trafił kutasem w punkt. Krzesło zatrzeszczało, ale oboje na to nie zważaliśmy. Zaczęłam go ujeżdżać.

– Ręce! – polecił chrapliwym tonem.

Podniosłam ręce do góry. Przed chwilą rozpiął, a teraz ściągał mi spódnicę przez głowę. Gdybym nawet chciała z niego zejść, nie pozwoliłby! Nieco przyśpieszyłam rytm. Niecierpliwymi ruchami rozpiął mi guziki w bluzce i z głośnym stęknięciem chwycił za gołe piersi. W domu rzadko chodzę w staniku.

– Może to błąd? Może za dużo widzi i oswaja się z moim ciałem? Może – zastanawiałam się. Teraz brał jak dziki, wygłodniały zwierzak. Łapczywie, zachłannie, wręcz wściekle. Tak ścisnął biust, że aż chciałam zaprotestować. Otworzyłam usta i zamknęłam. Co tam... Niech ma. Jeszcze nie bolało, a ja też byłam podniecona, więc czekałam na więcej.

*

Opierałam dłonie na jego ramionach, a on szarpał piersi i w ten sposób narzucał coraz szybszy rytm spółkowania. Musiałam dostosować się. Głośno stękał i zaciskał zęby. Wiedziałam, że za chwilę będzie szczytował. Mnie też było dobrze.

– Nawet nie zapyta, czy może spuścić się we mnie – przemknęło mi przez myśl. Czekałam na wytrysk we mnie. Tak lubiłam najbardziej.  

– Och, tyyyy... dziwko! – rzucił głośno. Podczas seksu lubił różne określenia, które deprecjonowały mnie. Pozwalałam. Napiął mięśnie, szarpnął piersi w dół i złapał mnie za kark. Trzymając mnie w taki sposób, nabitą na twardego kutasa, próbował podnieść i wtedy wytrysnął. Napięte mięśnie twarzy, wystające żyły na szyi i skroniach świadczyły, jak mocno przeżywał orgazm.

I wtedy doszłam. Fala rozkoszy rozpłynęła się po ciele. Odchyliłam głowę, przycisnęłam Wojtka do siebie, a on opadł na krzesło. Rzęziłam, rozkoszując się przyjemnością, która mnie pochłonęła. Moje usta poruszały się bezgłośnie, a orgazm trwał. Zawsze miałam dłużej niż on. Sam wytrysk też sprawiał mi ogromną przyjemność. Wulgarne epitety również. Nigdy mu nie powiedziałam, jakie pieszczoty doprowadzają mnie do orgazmu. I to bez spółkowania!

– Niech się postara – pomyślałam. Przytomniałam, kiedy fala rozkoszy i wywołane przez nią ciepło powoli odpływały, a oddech stopniowo wracał do zwykłego rytmu.

Wojtek grzebał przy pochwie. Kiedy trochę spermy wyciekło, zgarnął ją palcami i roztarł mi na piersi. Znowu sięgnął do pochwy i wilgotnego członka, a zebraną spermą posmarował mi twarz.

– Najlepsza maseczka – uśmiechnął się.

– Chciałeś zdrzemnąć się, ogierze – pierwszą częścią zdania osadziłam go, ale drugą wbiłam w dumę. Wiedziałam, że będzie pamiętał jedynie o komplemencie. Kolejną porcję spermy wtarł mi w drugi policzek i podsunął dłoń do wylizania. Grzecznie spełniłam jego życzenie. Chwycił za pierś, przyciągnął mnie do siebie i drugą ręką poklepał po pupie. Po chwili zdjął mnie i poszedł pod prysznic.

Wieczorem ponoć był umówiony z szefem, żeby prywatnie omówić jakiś projekt. Zamierzali sami wnioskować, w ramach konkursu, do władz miast o jego sfinansowanie (powiedział „aplikować”, ale odesłałam gada do słownika). Gdyby uzyskali dotację, zarobiliby przynajmniej dwa-trzy razy więcej (!) niż jako pracownicy firmy państwowej, w której byli zatrudnieni. Ponoć nie ryzykowali swoimi miejscami pracy, ponoć nie był to konflikt interesów. Ponoć...

W każdym razie, jeżeli wybierał się na dziwki, o co go podejrzewałam, to po zabawie ze mną będzie mógł tylko popatrzeć.

*

– Aaa, cześć! Siedzicie sobie przy kawce? – na widok Ulki, Wojtek był nieco zaskoczony. Wcześniej obudził się, był już odświeżony i ubrany, ale nas nie słyszał, bo siedziałyśmy w kuchni. Ściana skutecznie odgradzała nas od pokoju i łazienki. Wolałyśmy, żeby do jego uszu nie dotarła treść naszej rozmowy.

– Cześć! Podobno wychodzisz? – Ulka patrzyła zdziwiona na mojego męża.

– Tak, a czemu pytasz?

– Myślałam, że odwiedzę was oboje.

– Tak wyszło – Wojtek zmarszczył czoło. – Faktycznie, nie uprzedziłem Zosi, ale zaproszenie od szefa dostałem dopiero dzisiaj. Pogadamy innym razem. Biorę samochód, nie będziemy pić. Cześć, dziewczynki! – pożegnał nas uśmiechem. Dzisiaj był w dobrym humorze.

– To moje dzieło – pomyślałam z zadowoleniem.

– No, to zostałyśmy same – stwierdziła z ulgą koleżanka.

– Chodźmy! – zabrałam kawę, ciasto i ruszyłam do pokoju. Usiadłyśmy, poczęstowałam Ulę alkoholem. Wiedziałam, że potrzebuje wsparcia, żeby powiedzieć o tym, czego już dawno domyślałam się.

– Wiesz, tak myślałam o tym, co usłyszałam od ciebie – zaczęła niepewnie.

*

W duchu bawiłam się jej zmieszaniem. Więcej wiedziałam o prywatnych i intymnych sprawach Uli niż jej mąż. Dlatego domyślałam się, co chce powiedzieć, a jednak tylko siedziałam z życzliwym wyrazem twarzy i cierpliwie czekałam aż wyduka swoją propozycję. A znałyśmy się tyle lat!

– Ale zołza ze mnie – skrytykowałam się w myślach. – I dobrze mi z tym!

– Wiesz, chciałabym spróbować seksu w trójkącie! – wypaliła znienacka. Ulga na twarzy wskazywała, że mimo naszej długoletniej znajomości, krępuje się otwarcie rozmawiać ze mną o swoich preferencjach seksualnych.

– To nie jest mentalność dzisiejszej młodzieży – westchnęłam w duchu, widząc ulgę na jej twarzy. – No, możemy spróbować – odpowiedziałam głośno. Nie zamierzałam przedłużać zabawy jej kosztem. – Tylko nie wykręć mi jakiegoś numeru w trakcie imprezy – zastrzegłam się.

– No, co ty! – obruszyła się. – W końcu mam jakieś doświadczenie.

– Jakieś ograniczenia? – byłam konkretna.

– Niee, raczej nie – odpowiedziała z pewnym wahaniem.

– A może wolisz trójkącik z dwoma facetami? – siedziała naprzeciwko mnie, więc zsunęłam klapek i bosą stopę zanurzyłam pod jej spódniczkę. Drgnęła, usztywniła się, ale nieznacznie rozsunęła nogi.

– Nooo, na początek my z nim – była trochę zaskoczona moją propozycją. – Przecież nie znam faceta, więc i tak będę skrępowana – wyjaśniła. Niepewność mijała.

– E tam, łykniesz trochę alkoholu i zaczniesz frygać jak nastka – wydęłam usta. Stopa przesuwała się głębiej. Ulka była skrępowana moją natarczywością, ale nie komentowała. Na razie.

– No co ty! – żachnęła się. – Seks wolę przeżywać bez wspomagania. Wtedy mam dokładniejsze wspomnienia – uśmiechnęła się. Dłonie oparła na poręczach fotela.

Stopa dotknęła jej krocza.

– Ej! – zaprotestowała, ale nie odepchnęła mnie.

Paluszkami pocierałam materiał majteczek.

– Ej... – ponownie zaprotestowała, ale nieco ciszej i mniej pewnie. Patrzyła w moje oczy.

*

Wytrzymałam jej wzrok. Co więcej, teraz ja intensywnie wpatrywałam się w jej oczy:

– Rozepnij bluzkę.

– Co?! – głośny szept. Była bardzo zaskoczona.

Powtórzyłam polecenie. Lekko uśmiechnęła się. Podjęła grę. Widocznie i jej spodobał się mój pomysł. Zaczęła rozpinać bluzkę. Kiedy rozpięła ostatni guzik, z pogodnym uśmiechem spojrzała na mnie i szczodrym gestem rozchyliła bluzkę. Wypięła biust. Była przekonana, że teraz ona dominuje. Siedziała w szerokim, wulgarnym rozkroku, a jej palce w szpileczkach z wyciętym przodem ledwie dotykały podłoża. Moje paluszki intensywniej drapały krocze.

– Stanik.

Uśmiech stopniowo znikał. Rozmarzone spojrzenie stało się pytającym.

– Zosiu, żartujesz? – brzmiała niepewnie.

– Chcesz iść na imprezę, a krępujesz się koleżanki? – spytałam pewnym siebie głosem. Pytałam wręcz nonszalancko. – Będą inni faceci i co? Nagle wycofasz się i pożegnasz, bo nie zdejmiesz ciuchów? – ostro prowokowałam.

– No nie, ale wiesz...

– Stanik – przerwałam ten wywód. Teraz podbiciem stopy uciskałam jej krocze. Mocno! I chyba trafiałam.

Ulka przełknęła ślinę. Kremowe szpileczki kołysały się na jej stopach. Perłowy lakier na paznokciach lśnił. To zapamiętałam. Uśmiechnęła się niepewnie, nieznacznie wzruszyła ramionami i sięgnęła do zapięcia na plecach. Kiedy rozpięła stanik, opuściła dłonie na poręcze fotela i z zadowoleniem spojrzała na mnie. Spojrzenie wzbogaciła kolejnym pogodnym uśmiechem.

Teraz ja byłam zaskoczona:

– No, na co czekasz? – w głosie było słychać zniecierpliwienie i irytację. I cień rozbawienia. – Zdejmij wszystko!

– Wszystko? Zosiu, przecież...

– A co? Będziesz się wachlować bluzką? Ściągaj!

Próbowała wstać, ale stopą ucisnęłam krocze. Widać skrępowanie stonowało jej podniecenie. Kiedy uświadomiła sobie, że ciągle macam ją stopą, zawstydziła się. Szybko zdjęła bluzkę, stanik i odłożyła na stolik. Usiadła wyprostowana w fotelu, jak na rozmowie kwalifikacyjnej, i poważnie spojrzała na mnie. Czułam, że to tylko pozory. Już poddała się, ale ja chciałam jeszcze pobawić się jej emocjami. W końcu później przeżyje więcej takich sytuacji. Znacznie bardziej ostrych, upokarzających i wyuzdanych. Przecież po to spotykamy się.

*

Moja pieszczota robiła swoje... Jej kolana lekko poruszały się w rytmie uciskania stopy. Już nie protestowała, posłusznie oddawała się. Podobała mi się taka zależność.

– Zeszmacić koleżankę? – nagle zaświtał mi taki pomysł. – Za jakiś czas mogłabym mieć własną dziwkę – z wrażenia aż zaschło mi w gardle. Sama podnieciłam się taką okazją. – O, majteczki zaczynają wilgotnieć – zamruczałam do niej łagodnym tonem.

– Taak – przyznała cicho. Dłonie zacisnęła na poręczach, głowę odchyliła do tyłu.

Kilka silniejszych ruchów stopą i:

– No, podejdź do mnie – poleciłam rozkazującym tonem, cofnęłam stopę. Spojrzała na mnie zaskoczona. Nie takiego zakończenia spodziewała się, ale była posłuszna. Wstała i podeszła do mnie. Siedząc w fotelu, zanurzyłam dłoń pod spódniczkę i sięgnęłam do krocza. Trochę ‘drobiłam’ palcami, a Ulka przymknęła oczy i stanęła w szerszym rozkroku. W końcu złapałam krawędź majteczek i kilkoma szarpnięciami ściągnęłam do kolan. Nie dbałam o jej komfort.

– Co ty robisz? – szepnęła.

– Zdejmij je – poleciłam.

Po chwili wahania posłusznie wykonała polecenie. Majteczki przełożyłam do drugiej ręki.

– Teraz ustaw się „na pieska”. Pupą do mnie.

– Zosiu...

– Ulka, nie przedłużaj – rzuciłam znużonym tonem. Wiedziałam, że potrzebuje presji. W ten sposób usprawiedliwiała się sama przed sobą. Wiedziałam też, że następnym razem pójdzie nam znacznie łatwiej.

Po chwili uklękła obok fotela. Jej wypięty tyłek miałam w zasięgu ręki. Rozpięłam, pociągnęłam, szarpnęłam i jednym ruchem ściągnęłam spódniczkę do kolan. Zobaczyłam jej gołą, równomiernie opaloną pupę. Pogłaskałam, poklepałam.

– Zdejmij ją. Opalasz się nago?

– Tak, na działce mam warunki. Zresztą na balkonie też. Najwyższy blok, więc trudno mnie dojrzeć, a poza tym ludzie są w pracy. Dopiero po 17. robi się bardziej tłoczno na balkonach, ale wtedy już zmykam do mieszkania. To za długo – rozgadała się. Nie odwracając głowy, zdejmowała spódniczkę. Mówiła pośpiesznie, nerwowo.

– Nieważne – westchnęłam znużona. To tylko pozory. Też byłam podniecona sytuacją. Bez ostrzeżenia wepchnęłam dwa palce do pochwy.

– Och!

– Spokój – szepnęłam władczym tonem.

*

Koleżanka zamilkła. Oparta na przedramionach, pochyliła głowę i cicho stękała. Włosy zakrywały jej twarz. Pupa sterczała wypięta w moim kierunku. Nie cofnęła się pod naporem energicznej penetracji palcami. Wepchnęłam trzy palce. Stęknięcia stały się nieco głośniejsze. Poruszałam energicznie ręką. Spore piersi kołysały się miarowo. Ulka szeroko rozsunęła palce obu dłoni, aby nie przesunąć się. Zrozumiałam, że moje uderzenia palcami są już bardzo silne. Nawet tego nie dostrzegłam! Zmniejszyłam tempo penetracji. W końcu dłoń znieruchomiała. Wysunęłam ją.

– Odwróć się.  

Wykonała polecenie. Spojrzała na mnie i usiadła na gołej pupie. Elegancko podwinęła nogi.

– Już? – zapytała z lekkim rozczarowaniem. Jeszcze miała przyśpieszony oddech.

– Na dzisiaj wystarczy – uśmiechnęłam się i wytarłam mokrą dłoń o jej nagą pierś. – Mały test jedynie stanowi przedsmak większych wrażeń – obiecałam.

Podniosła się i przysiadła na swoim fotelu. Już nie wstydziła się swojej nagości. Roztarła śluz osadzony na piersi, sięgnęła po stanik i spojrzała na mnie: 

– A majtki?

– Dostaniesz następnym razem – uspokoiłam ją, leniwie machając dłonią.

– To jak pójdę... – zaczęła nerwowym tonem.

– Normalnie. Bez majtek – przerwałam jej. – Doświadczysz, jakie to ekscytujące – wydęłam wargi w uśmiechu. – Ulka, czeka cię sporo nowych wrażeń. Baw się nimi, a docenisz moje pomysły. Carpe diem, moja droga...

*

– Romek? Cześć, tu Zosia. Czekałam, ale żaden z was się nie pojawił. Nieładnie. Jeszcze będziecie żałować – mój głos brzmiał poważnie. – Chyba powinnam dać na mszę, że w ogóle raczyłeś odebrać, co? – ironia zadziałała, niezgrabnie próbował protestować.

– Wybacz, to nie tak jak myślisz. I ja, i kolega byliśmy nieco bardziej niż zwykle zajęci w pracy, stąd ograniczenie kontaktów towarzyskich i moje milczenie – tłumaczył się pośpiesznie. – Marcin też nie zadzwonił? Popatrz, jak to nie można ufać młodym – już zaczął odzyskiwać rezon.

– Jasne, i dlatego nie chcieliście zmarnować nawet kwadransa, żeby spotkać się i ustalić nowy termin? – westchnęłam ciężko. Od razu zamilkł. – Słuchaj, dzwonię z konkretną propozycją – z drugiej strony słyszałam tylko oddech. – Koleżanka, w moim wieku, jest zainteresowana spotkaniem. Dziewczyna otwarta na nowe pomysły, bezpruderyjna, a w ogóle miła, sympatyczna, towarzyska.

Zaczął pytać o jej związek, stęknął coś o dyskrecji.

– Tak, jest mężatką. Potrafi być dyskretna. I słowna! Nie to, co ty i Marcin – wbiłam delikatną szpilę. – Ale do rzeczy, chcemy spotkać się. Tym razem tylko z tobą. Masz ochotę i czas? Sprostasz dwóm kobietom?

*

Cdn.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

*Do osób, które wyraziły swoje zniecierpliwienie pod poprzednią częścią:

Piszę kilka opowiadań równocześnie i siłą rzeczy jedno bądź drugie z nich czasami musi poczekać dłużej. Ale słusznie, że pytaliście. Nie zorientowałem się, że przerwa była tak długa. Niestety, ten portal nie powiadamia o nadchodzących mailach, więc przypadkowo natknąłem się na Wasze pytania. Teraz będę bardziej uważał :)


Komentarze

Paweł 19/08/2019 Odpowiedz

Super. Czekam na kolejną część

Tomnick21/08/2019 Odpowiedz

Dziękuję. Na pewno będzie kolejna część (raczej we wrześniu); zgodnie z komentarzem pod tekstem :)


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach