Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Wspomnienia z dziecinstwa - Dorastanie cz.2

 Chodziliśmy po domu całkiem nago. Najpierw na dół do kuchni, gdzie zostałem poczęstowany sokiem, potem na górę do pokoju. Skończyła się kaseta, więc Sylwia przełożyła ją na drugą stronę i włączyła ponownie. Znów opowiadała o Michaelu, jak świetnie nie tylko śpiewa, ale i tańczy. Przyzwyczajałem się do jej nagiego ciała. Coraz rzadziej wzrok leciał mi na jej pupę i powoli zaczynałem rozumieć naturystów. Ale krew nie odpłynęła całkowicie z członka i nadal czułem mrowienie. Zauważyła to także Sylwia.

 - Połóż się.

 - Po co?

 - Przecież muszę wykonywać polecenia ciotki, nie? - powiedziała z uśmiechem pokazując penisa.

 Usiadła mi na wyprostowanych nogach i wzięła go do ręki. Wystarczyło parę ruchów, by znów stanął na baczność. Ruszała dłonią przez chwilę, po czym zacisnęła mocniej.

 - Tak lepiej?

 - Hm.

Znów ścisnęła.

 - Nie za mocno?

 - Nie.

 - Wolisz tylko po główce, czy po całym trzonie?

 Zrozumiałem do czego dążyła.

Chciała wiedzieć, co mnie najbardziej podnieca. Zamiast pieścić na oślep, metodą prób i błędów, po prostu mnie pytała. Kiedy już wiedziała, co robić z rączką, ściągnęła skórkę i pochylając się, wzięła go do buzi. Teraz stosowała różne techniki patrząc mi w oczy. Jak dawała mi dużą przyjemność, kiwałem głową. Nie zdążyła potrenować wszystkiego, bo dałem jej znak, że nastąpi eksplozja.

 Wyjęła go z ust i zaczęła energicznie ruszać rączką. Była wspaniała. Mimo naszego dopiero drugiego kontaktu, wiedziała czego potrzebuję. Zatraciłem się w tej rozkoszy zupełnie.

 Sylwia wzięła chusteczki i wycierając ręce, patrzyła zadowolonym wzrokiem, jak po dobrze zrobionej robocie. Potem zaczęła mnie osuszać.

- Chcesz, żebym  ci pocałował cipkę?

 - Nie, dzięki, wystarczy mi na dziś. Kurcze, ale jesteś mokry, nie wiem czy starczy mi chusteczek.

 - Ja mam w pokoju ręcznik, którym wycieram się po masturbacji.

 Zaskoczyłem sam siebie. Była pierwszą osobą, której to powiedziałem.

 - Dobry pomysł, ja zawsze używałam jednorazówek. No, ale ja nie puszczam tyle soków co ty. Często się masturbujesz?

 - To zależy. Jak miałem dziewczynę to raz, dwa razy w tygodniu.

 - A jak zaczęliśmy się spotykać na basenie?

 - To nawet raz dziennie. Marzyłem o Tobie wiele razy.

 - A wiesz, że ja też?

 - Też raz dziennie???

 - Niee, mówię, że też marzyłam jak się kochamy.

 - Aha.

 Rozmawialiśmy jeszcze długo, mówiliśmy sobie wszystko, bez zażenowania, uczyliśmy się, jak widzi świat nasz partner, co go absorbuje, czego nie lubi, co go podnieca, czego nienawidzi. Zacząłem postrzegać naszą nagość jak coś naturalnego. Nie znaczy to oczywiście, że zaraz po tym, wyjdę na ulicę na golasa krzycząc: "Patrzcie ludziska, jestem naturalny, jestem wolny!". To subtelna zmiana zachodząca w mojej dotychczasowej normie. W mojej sypialni.

 - Zrobiło się późno, muszę się zwijać.

 - Jak będzie pogoda, to jutro jedziemy się opalać, chcesz jechać z nami?

 - Tak, a może być po południu?

 - Yhm.

 - To jesteśmy umówieni, ale zadzwonię jeszcze.

 Doprowadziłem się do porządku, otrzymałem dużego buziaka na drogę i pojechałem do domu.

    Następnego dnia podjechaliśmy na polankę około drugiej. Nie było nikogo, widocznie mało ludzi znało to miejsce. Po rozpakowaniu wszystkiego Marzena bez ceregieli rozebrała się do naga i ułożyła na kocu. Sylwia poszła w jej ślady i za chwilę golutka leżała obok ciotki. Nie pozostawało mi nic innego, jak zdjąć ubranie i dołączyć do dziewczyn. Czułem się wyśmienicie. Nie byłem podniecony, penis mi nie stał, mogłem swobodnie się opalać i rozmawiać. Nie czułem już różnicy między nagą kobietą i tą w stroju kąpielowym.

 - Nasmaruj mnie olejkiem - poprosiła w pewnym momencie Sylwia, podając mi buteleczkę.

 To był dla mnie kolejny wielki test. Co innego patrzeć na nagą kobietę, a co innego dotykać jej ciała. I powiem Wam, że nie wypadłem źle. Tylko jak jeździłem rękami po cudownych pośladkach, mój członek drgał, delikatnie się unosząc, ale jak skończyłem, uspokoił się. Kiedy się kładłem usłyszałem głos:

 - A mnie?

Zobaczyłem wyciągniętą rękę Marzeny z olejkiem w moim kierunku.

 Zawahałem się. Przy swojej dziewczynie dotykać drugą? I w dodatku jej ciotkę? Niezbyt mi to pasowało i chociaż na Sylwii nie robiło to wrażenia, to była to ściana w mojej sypialni, której nie chciałem burzyć. Sylwia spostrzegła moje niezdecydowanie i sama złapała za buteleczkę.

 - Daj, ja Cię nasmaruję.

 I zabrała się do pracy. Ciotka tylko się uśmiechnęła i położyła głowę na kocu.

 Było wspaniale. Pływaliśmy, ganialiśmy się, siłowaliśmy, wszystko na golasa i bez skrępowania.

 Później mieliśmy śmieszne zdarzenie.

  Gdy leżeliśmy we troje na kocu, usłyszeliśmy kroki. Leżałem na brzuchu i nie podnosząc głowy spojrzałem w tamtym kierunku. Koło samochodu przechodził facet w gumowcach i dziwnej czapeczce. W ręku trzymał wędkę. Zwolnił krok i uśmiechał się głupio. Myślał, że opalają się same dziewczyny. Kiedy był blisko nas, usiadłem na kolanach i uśmiechnąłem się do niego. Jak zobaczył fiuta między nogami, uśmiech mu zgasł momentalnie. Uniósł brwi do góry i poszedł w krzaki jak przecinak. Więcej go nie widzieliśmy. Dziewczyny nie widziały tego, bo nie patrzyły, więc jak im opowiedziałem, Marzena doszła do wniosku, że facet myślał, że chcę go poderwać. Śmialiśmy się długo, aż Marzena przerwała nasze swawole.

 - No, dziewczyny i chłopaki, czas na nas, bo zaczną się wycieczki.

 - Jakie wycieczki? - spytałem.

 - Aa, ty jesteś nowy w opalaniu nago, to nie wiesz. No więc, jak opalasz się nago na zwykłej plaży i ktoś niechcący będzie taką plażą przechodził, to dziwnym trafem, za chwilę ktoś przechodzi znowu, potem ten sam osobnik wraca, ale z kimś nowym, potem następni i jeśli się nie zwiniesz, to będą tędy przechodzić "niby przypadkiem" całe wycieczki.

 - Teraz kapuję.

 Ubraliśmy się i zanieśliśmy rzeczy do samochodu.

 I rzeczywiście. Kiedy byliśmy już w samochodzie, z krzaków gdzie zniknął facet, pojawiło się dwóch innych, też wędkarzy. Udawali, że szukają łowiska, a tak naprawdę to zapuszczali żurawia w stronę polanki. Kiedy zorientowali się, że nikogo tam nie ma, ich zapał przygasł i zniknęli w lesie.

 - Mówiłam? - rzuciła z zadowoleniem Marzena i ruszyliśmy w stronę miasta.

Kiedy wyjechała na szosę i przestało trząść, Sylwia przytuliła się do mnie i cmoknęła w usta. Potem drugi raz i trzeci, aż wreszcie cmokanie przerodziło się w bardzo gorące pocałunki. W pewnym momencie, kątem oka zerknąłem, że Marzena przygląda nam się we wstecznym lusterku. Musiała przestawić je dyskretnie, bo wcześniej ustawione było wyżej. Ale nic nie mówiła. Zastanawiałem się, jaki ma w tym cel?

 Kiedy podjechaliśmy pod mój blok, pożegnałem się z Marzeną i wysiedliśmy z Sylwią na zewnątrz. Teraz całowaliśmy się na pożegnanie i trochę się to przeciągało.

 - Jeszcze wam mało? Przecież będziecie się widzieć jutro. Halo!

 "Do jutra jeszcze tyle godzin, a mi już jest smutno, że musze się rozstać" - pomyślałem.

 - Chyba, że jak chcesz, to możesz przenocować u nas - powiedziała ciotka - żaden problem.

 - Tak, tak, proszę, jedź do nas - zapaliła się Sylwia.

 - Przecież wiesz, jakbym chciał, ale nie mogę, obiecałem mamie.

 - A nie możesz powiedzieć teraz?

 - Mama nie lubi niespodzianek. Takie rzeczy ustalamy wcześniej.

 Dziewczyna smutna wsiadła do auta.

 - Trzymasz się swoich zasad. Szanuję to. Pa! - powiedziała Marzena wrzucając bieg.

 Sylwia wyjrzała przez otwarte okno.

 - Ale jutro się widzimy, nie?

 - Na mur, beton.

Przesłała mi jeszcze buziaka i odjechali. Patrzyłem chwilę za oddalającym się samochodem i wiedziałem już skąd ten smutek. Zalążek tego uczucia czułem, gdy spotykałem się z Anetą. Teraz to uczucie było dużo mocniejsze i rosło z każdym dniem. Zauważyłem, że gdy nie ma przy mnie Sylwii, strasznie mi jej brakuje. I nie chodziło o seks. Po prostu wystarczyło, że była koło mnie, nie musiała się nawet odzywać. Łapałem się na tym, że nieraz "odpływałem" myśląc o niej w domu albo na lekcjach. Spotykaliśmy się już prawie codziennie, na basenie czy na mieście. Nie odwiedzałem jej tylko w domu, gdyż Marzena jeździła w interesach, a nie zgadzała się na samotne schadzki. Chyba się bała, że będziemy  pić alkohol, albo palić trawkę. Bardzo brakowało nam naszych pieszczot.

    Powiedziałem pewnego dnia mamie, że chcę w weekend przenocować u dziewczyny. To był pierwszy raz. Oczywiście nocowałem wcześniej poza domem, wyjeżdżałem na biwaki, tygodniowe rajdy piesze, czy dwutygodniowe obozy harcerskie. O, na obozie to miałem niezłą przygodę z dziewczynami. Ale to jest materiał na cały osobny odcinek :P. O czym to ja.. a, noclegi poza domem, jeździłem na festiwale muzyczne i tak dalej, ale u dziewczyny nie nocowałem nigdy. Mama była ostrożna. Znała życie. Ale ufała mi. Po prostu się martwiła, jak każda matka.

 - A poznam ją kiedyś? Przyprowadź ją, chciałabym porozmawiać.

 - Dobrze.

 - A jej ciocia będzie z wami?

 - Tak.

 - Dobrze. A będziecie spać w jednym pokoju?

 - Tak.

 Nie oszukiwałem mamy. Nie było potrzeby, nie byłem dzieckiem. Wiedziała co robiłem wcześniej z koleżankami.

 - Uhm. A pamiętasz nasze rozmowy o kontaktach damsko-męskich?

 - Oczywiście.

 - No dobrze. I tak bym ci nie zabroniła.

Wiedziałem o tym. Jakbym chciał, to bym powiedział, że jadę z chłopakami pod namiot. Ale nie chciałem kłamać.

   Później przez dwa dni nie spotykałem się z Sylwią. Pomagałem ojcu przy drobnym remoncie. Tęskniłem za nią. Ona też nie mogła doczekać się piątku kiedy poinformowałem ją, że będę u niej cały weekend.

 Wreszcie przyszedł upragniony dzień. Nie zdążyłem zadzwonić do drzwi, bo kiedy wszedłem na ganek, drzwi się otworzyły i wyskoczyła Sylwia. Rzuciła mi się na szyję i zaczęła całować. Następnie złapała mój plecak i wciągnęła mnie do środka.

 - Cześć! - przywitałem się z Marzeną. Swoim zwyczajem siedziała na sofie i oglądała telewizję.

 - Witam! - kiwnęła głową patrząc w telewizor.

 - Ciociu! Przez godzinę nas nie ma, pa!

 - Pa! - kiwnęła znowu ciotka.

Poszliśmy na górę, a gdy tylko weszliśmy do pokoju zaczęliśmy się całować. Długo, namiętnie, jak byśmy nie widzieli się rok. Rozebrała mnie, po czym zaczęła całować po całym ciele. Na koniec zatrzymała się na członku. Całowała go, głaskała, jakby był jej ulubioną zabawką. Tryskałem mocno i wysoko, standardowo ochlapując wszystko wokół.

 Teraz przyszedł czas na Sylwię. Położyłem ją pośrodku łóżka, a następnie usadowiłem się nad nią. Nie leżałem na niej, tylko utrzymywałem się na łokciach i kolanach. Całowałem jej policzki, nosek, usta, zszedłem na szyję i ramiona. Ominąłem sutki, bo wiedziałem już, że nie lubi ich pieszczot i jeździłem językiem po brzuchu. Unosił się i opadał rytmicznie, co świadczyło o głębokim oddechu. Była bardzo podniecona, jej ciało zaczęło reagować drganiem na każdy mój dotyk. I o to mi chodziło. Nie chciałem, żeby tłumiła w sobie emocje, żeby  leżała jak kłoda na bezdechu, jak ostatnio, tylko żeby wykrzyczała światu swoją rozkosz. W tym czasie Sylwia rozchyliła szeroko nogi, chwyciła moją głowę i delikatnie nakierowała na słodki ogród przyjemności. Ale ja musnąłem tylko guziczek i zacząłem całować jej uda. Wysuwała biodra do przodu i próbowała trafić na mój język, ale specjalnie omijałem łechtaczkę. Wyczuła to, bo zaczęła prosić.

 - No weź, noo!

 Przejechałem językiem po najwrażliwszym miejscu, ale nie zatrzymałem się tam, tylko wjechałem na wzgórek. Zadrżała i czekała na więcej.

 - No weź mnie tam całuj!

 Znów polizałem łechtaczkę przez chwilę. Drażniłem się z nią. Chciała teraz i szybko, a ja postanowiłem rozpalać ją dłużej. Masowałem jej łydki i uda, lizałem brzuch i wzgórek. Zjeżdżałem co chwila na wargi mniejsze i szparkę, by musnąć guziczek i znów być na wypukłym łonie. Trzęsła się już, nie tylko drgała, a zamiast oddechu słyszałem cichutki jęk.

 - Całuj tam, proszę cię! - prawie szlochała. Nie chciałem jej więcej torturować. Zacząłem powoli i dokładnie lizać całą cipkę. Rozpędzałem język do szalonego tańca, a gdy wszedł na obroty, zbombardowałem łechtaczkę dziesiątkami muśnięć. Na to właśnie czekała.

 Rzuciło jej ciałem jak żaglówką podczas sztormu. Z jej ust wydobył się głośny jęk.

 - Oooch! Tak! Tam! Jak Dobrze! - skurcze mięśni co chwila rzucały jej biodrami do góry. Kiedy ustały, dotykałem językiem muszelki, co powodowało szereg drgawek i kolejne westchnienia. Wreszcie opuściła pupę na łóżko, rozrzucając nogi na boki.

 - Oooo! No nie wierzę! To najlepszy orgazm jaki miałam w życiu!

 - Ha! Naprawdę? - byłem z siebie bardzo zadowolony.

 - To było..kosmiczne! Widziałam gwiazdy, całe galaktyki! - była bardzo szczęśliwa - lecę do ciotki!

 Usłyszałem tupot bosych stóp i już jej nie było. Po jakimś czasie zdecydowałem się zejść na dół. Założyłem szorty, bo nie wiedziałem, czy mam chodzić nago po całym domu przy Marzenie. Kiedy zszedłem na pierwszy schodek pochyliłem się, żeby zobaczyć co dzieje się w salonie. Dziewczyny siedziały na sofie. Pierwsza w swoim ulubionym szlafroku, druga w podkoszulce. Były ubrane, więc chyba dobrze zrobiłem. Dziewczyna tłumaczyła coś ciotce z zapałem gestykulując rękami. Zszedłem do nich i usiadłem w fotelu. Wtedy zauważyłem, że Sylwia jest goła od pasa w dół, a starszej wystawała pierś spod szlafroka.

 - No, no, nie sądziłam, że młodzież potrafi dawać taką rozkosz, brawo.

 - Dzięki - odpowiedziałem skromnie. Czułem się, jakby gratulowała mi wygrania zawodów sportowych.

 - Zagrajmy w kalambury! - krzyknęła Sylwia.

 - Kala co? - zapytałem.

 - No nie żartuj, że nie wiesz co to kalambury!

 Nie wiedziałem. W tamtym okresie grało się w "głuchy telefon", w "pomidora" albo w "butelkę". O kalamburach nie słyszałem.

 Dziewczyny wyjaśniły mi na czym polega i zademonstrowały. Jeszcze nigdy tak się nie uśmiałem. Jak Marzena naśladowała postacie z filmów, żeby odgadnąć tytuł, tarzaliśmy się po sofie ze śmiechu. Naśladowaliśmy ludzi, maszyny, zwierzęta, co było przezabawne. Jak odgadywałem hasło wymyślone przez Sylwię, skakała na mnie i całowała, a jak ja pokazywałem na przykład konia, wskakiwała mi na barana i kazała się wozić kłusem po salonie. Jeśli miałbym dać jakiś przykład szczęścia, byłaby to właśnie ta chwila.

 Wreszcie zmęczenie dało o sobie znać, a że zrobiło się późno, poszliśmy się wykąpać. Gdy wylądowaliśmy w pokoju Sylwia rzuciła się na łóżko.

 - Zróbmy to dzisiaj. Jestem gotowa.

 Od razu zrobiło mi się gorąco. Była to osoba przeze mnie uwielbiana i bardzo pragnąłem się z nią kochać. Sylwia wstała jeszcze, pogrzebała w kasetach i włączyła magnetofon. Usiadła na łóżku i zaczęliśmy się całować. Z głośników popłynęły dźwięki utworu "Imagine" Lennona.

  Boże, jeśli ktoś słuchał rockowych ballad z tamtych lat, wie jak idealnie dopasowują się do takich sytuacji. Słuchając piosenki, całując i trzymając w objęciach tą najdroższą dla mnie istotkę na świecie...nie mogę opisać szczęścia które czułem. Każdy musi przeżyć je sam.

 Delikatnie ją położyłem i wyjąłem gumkę. Rozłożyła nogi i zauważyłem, że jest bardzo wilgotna. Cała cipka lśniła od wydobywających się ze szparki soczków. Była gotowa.

 Wycelowałem członka ręką w otwór, a kiedy główka rozszerzyła wargi sromowe, puściłem go i objąłem Sylwię. Nie chciałem, żeby ją bolało, dlatego naciskałem bardzo powoli. Ale gdy nawet zwiększyłem nacisk nic się nie działo. Kiedy nacisnąłem mocniej, jęknęła z bólu. Tylko że członek, nie ruszył się nawet o milimetr. Kiedy popchnąłem mocniej zajęczała głośno.

 - Au! Boli!

Wiedziałem już, że sprawie jej ból.

 - Przestać?

 - Nie, chcę to zrobić. Au! Poczekaj!

 Było mi jej żal. Uniosła się na rękach.

 - Może pozycja jest zła - powiedziała.

Podciągnęła kolana pod piersi i rozszerzyła je na boki.

 - Oj! Ojej! Nie pchaj! Strasznie mnie boli!

 Uniosłem się na kolanach, nie wiedząc  co dalej.

 - Połóż się - rozkazała.

 Usiadła na mnie okrakiem i stawiając członka na sztorc, zaczęła obniżać biodra.

 - Auć! Ffff! Ojej! No nie, nie mogę! - położyła się na mnie ze łzami w oczach.

 - To nic, spróbujemy innym razem - wyszeptałem jej do ucha.

 - Ale dlaczego? - uniosła się, siadając mi na udach. - Ty już miałeś dziewczyny, zawsze tak było za pierwszym razem?

 - Z jedną tak, ale to stare dzieje - przypomniałem sobie Monikę.

 - I jak sobie poradziliście?

 - Nijak, nie robiliśmy tego. Zresztą niedługo po tym się rozstaliśmy.

 Sylwia analizowała jeszcze sytuację, aż wreszcie zmęczeni poszliśmy spać.

 Następnego dnia pojechaliśmy rano na naszą miejscówkę. Ale Sylwia nie miała dobrego humoru. Długo musiałem ją rozśmieszać, żeby się uśmiechnęła. Kiedy poprawiło jej się samopoczucie wziąłem ją na ręce i zaniosłem do wody. Chlapałem na nią wodą, aż zaczęła mi oddawać i wreszcie roześmiana zaczęła się ze mną siłować. Po pojedynku rzuciliśmy się na koc. Kiedy jedliśmy suchy prowiant, Marzena usiadła po turecku ukazując całą cipkę. Nie wiem, czy nie zrobiła tego specjalnie, ale ja nie byłem już uczulony na takie widoki. Spojrzałem na to tak, jakbym spojrzał na jej rękę i z powrotem wróciłem do jedzenia.

 - Dzisiaj wieczorem nie schodźcie na dół - odezwała się nagle.

 Spojrzałem na nią pytająco.

 - Będę dziś miała gościa. No co? Nie tylko wy chcecie mieć przyjemności.

 - Ja nic nie mówię - rozłożyła dłonie Sylwia.

    Późnym popołudniem przygotowaliśmy rzeczy z dołu, które potrzebowaliśmy i poszliśmy na górę. Po jakimś czasie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, więc wyłączyliśmy muzykę. Rozmawiali, śmiali się, zwykła randka, ale później zaczęło się ostro. Teraz wiedziałem o czym mówiła Marzena. Czerpać z życia ile się tylko da. No, ona czerpała nad wyraz dużo.

 Jęczała, śmiała się, wydawała komendy bardzo głośno. Nie dziwiłem się, że Sylwia ją podglądała.

 - Chcesz ich zobaczyć? - spytała nagle. I zanim odpowiedziałem, złapała mnie za rękę.

 - Chodź - otworzyła delikatnie drzwi i zeszliśmy na palcach po kilku schodkach. Sylwia usiadła, a ja zszedłem stopień niżej, sadowiąc się koło niej.

    Ta kobieta wiedziała, czego chce.

 Pozycje które przerabiali musieli znaleźć chyba w Kamasutrze. Facet był jak marionetka w rękach sztukmistrza. Był rozciągany, zginany, zawijany, przekładany - powiem Wam, że byłem pod dużym wrażeniem. Trzeba mieć niezłe umiejętności i kondycję. Mało ludzi może w ten sposób czerpać rozkosz.

  Jedno co mnie uderzyło w tym wszystkim to brak czułości. Czysta, pierwotna chuć, nic więcej. Nie powiem, było to podniecające, ale na dłuższą metę myślę, że było nudne.

 Kiedy tak analizowałem ten niecodzienny widok, Sylwia przyglądała mi się. Jak poczułem jej wzrok i spojrzałem na nią, dała znak, żebyśmy wracali. Kiedy wstałem, zobaczyłem, że patrzy na nas Marzena. Uśmiech nie schodził jej z ust.

 - Podobało Ci się? - spytała gdy znaleźliśmy się w pokoju.

 Wzruszyłem ramionami.

 - Nie wypieraj się, widziałam – zachichotała.

 - No, może - przyznałem.

- Pewnie byś chciał być na jego miejscu, co?

Znów wzruszyłem ramionami.

 - Ej! – uderzyła mnie pięścią w ramię.

 - Nie no, coś ty.

 - Pamiętaj, jesteśmy tylko my dwoje, nikt więcej.

 - Pamiętam.

 - No.

Znowu była podniecona.

 - Dobra, dzisiaj to zrobimy - powiedziała z zapałem.

 - Dobrze.

 - Damy radę - zacierała ręce, dodając sobie otuchy.

 - Damy radę - powtórzyłem.

 - Wygramy tą bitwę.

 - Pewnie.

 - Nie bierzemy jeńców.

 - Nigdy.

 Rzuciła się na mnie i zaczęliśmy się całować.

 Niestety doświadczyliśmy kolejnego rozczarowania. Mimo prób i różnych pozycji nie udało się. Było to dla mnie niepojęte. W dodatku Sylwia rozbeczała się i to tak, że aż się zanosiła.

 - Nie płacz, poradzimy coś - powiedziałem obejmując ją.

 - Ale Ty mnie zostawiiiiisz - zawodziła.

 - Co??? O czym Ty mówisz?

 - Bo rzuciłeś tamtą dziewczyneee, sam mówiłeś.

 - To nie tak. Ona musiała wyjechać. Dlatego się rozstaliśmy.

 - Ale - przełykała łzy - ciotka..mi..mówiła..

 - Nie płacz, proszę cię.

 Próbowała się uspokoić, ale ciężko jej szło. Spazmy płaczu wstrząsały jej ciałem.

 - Powiedziała mi, że facet, jeśli nie może się kochać, to znajduje inną.

 - Nie słuchaj wszystkiego, co mówi ciotka.

 - Ale ona ma doświadczenie i lepiej wieeeee - znowu się rozpłakała.

 Jezu, ależ mi było żal tej dziewczyny. Nigdy nie lubiłem jak dziewczyna płacze.

 - Sylwia, nie płacz, błagam Cię! Popatrz na mnie, nie płacz! Posłuchaj mnie Sylwuś! Nigdy Cię nie zostawię!! Nigdy, przenigdy!! Słyszysz?? Nie zostawię Cię.. Bo Cię Kocham!!

  Ucichła spoglądając, czarnymi, lśniącymi od łez, cudownymi oczami.

- Kocham Cię całym sercem!! Kocham Cię nad życie!! Nic się nie liczy oprócz Ciebie!!

 W tym momencie dotarło do mnie, że uczucie, które odczuwałem, które rosło we mnie, które nie pozwalało mi myśleć to...miłość. Pierwszy raz czułem tak silne emocje, ale wiedziałem całym sobą, że to miłość. Uczucie, które zapiera dech w piersiach, uskrzydla cię, powoduje, że cały świat stoi dla ciebie otworem. Tak, tak właśnie się czułem. Radość z tego odkrycia była ogromna.

 Drżała na całym ciele. Objęła mnie za szyję i patrzyła mi prosto w oczy.

 - Ja też Cię kocham! Zakochałam się już dawno, przy naszej pierwszej rozmowie. Czułam, że ty też, ale nigdy mi tego nie powiedziałeś. Bałam się, że może jednak sobie to wymyśliłam. A może ja śnię? Powiedz mi to jeszcze raz.

 - Kocham Cię.

 - Jeszcze raz.

 - Kocham Cię.

 Ustała na łóżku, podniosła triumfalnie ręce do góry i wyszeptała:

 - Koochaaaa mnieeeee.

 Po czym rzuciła się na mnie, całując po całej twarzy.

 Jak mydlana bańka, pękły w moim sercu bariery, za którymi chowały się jeszcze jakieś uczucia, objęły moje ciało i umysł, zatopiłem się w nich bezpowrotnie. Czułem euforię i wzruszenie, chciało mi się śmiać i płakać. Chciałem ogłosić całemu światu, że ją kocham. Długo się jeszcze całowaliśmy, aż usnęliśmy w objęciach.

  Następnego dnia obudziłem się pierwszy. Sylwia nadal mnie trzymała, jakby się bała, że zniknę. Odgarnąłem jej włosy z twarzy i pocałowałem. Otworzyła oczy, a gdy tylko mnie zobaczyła przytuliła się i uśmiechnęła.

 - Myślałam że mi się tylko śniłeś.

 - Nie moja perełko, to nie sen.

 Leżeliśmy jeszcze chwilę.

 - Która godzina? - spytała.

 - Około dziewiątej.

 - To już nie ma kolegi ciotki, chodź.

 Zarzuciła koszulkę, ja slipki i zeszliśmy na dół.

 Ciotka była w znakomitym humorze. Chodziła po kuchni robiąc śniadanie i nuciła coś pod nosem.

 - Świetnie, że jesteście, właśnie miałam iść Was budzić, siadajcie do stołu.

 - Nie jestem głodna, napiję się tylko.

 - Oo, zawsze jesz śniadanie.

Spojrzała z uśmiechem na siostrzenicę.

 - Czy stało się coś, o czym nie wiem?

 - Wczoraj wyznaliśmy sobie miłość - dziewczyna aż przysiadła z uciechy.

 Uśmiech ciotki zgasł.

 - Doprawdy? - spojrzała na mnie.

 - Tak - odpowiedziałem - kocham Sylwię.

 Marzena myślała przez chwilę.

 - Czy ty wczoraj nie straciłaś dziewictwa, co?

 - Nie.

 - Wiecie, po pierwszym razie zawsze jest euforia, ale z czasem mija.

 - Nie ciociu, naprawdę się kochamy.

 - I jesteście pewni, że to nie zauroczenie? No cóż, gratulacje - powiedziała z przekąsem - chociaż wiesz, jakie mam na ten temat zdanie. Facet nie wytrzyma przy jednej dziurze, zawsze się znajdzie inna co go zauroczy.

 Trochę mnie wkurzyła. Drwiła z naszego uczucia i jeszcze mnie obrażała.

 - Sylwia jest dla mnie jedyną kobietą, która ma znaczenie. Żadna inna się nie liczy.

 - Jeśli tak mówisz.

 - Wiesz ciociu? Mamy tylko problem.

 Jeśli miałem się z kimś podzielić moim intymnym problemem, to była to właśnie Marzena. Dobrze, że Sylwia wpadła na ten pomysł.

 - Zamieniam się w słuch.

 - Nie możemy się kochać.

 - Jak nie możecie się kochać. Wszyscy mogą się kochać. Ludzie mogą się kochać, zwierzątka mogą się kochać, nawet biedronki mogą się kochać.

 - Ale nie my.

 Dokładnie opisała jej problem, nawet z opisem pozycji.

 - Na pewno wiecie gdzie się wkłada?

 - Ciociu!! Nie rób z nas półgłówków. Wiemy jak wygląda stosunek seksualny.

 - Przepraszam... A to ci zagadka.

 Bębniła palcami o brzeg stołu.

 - Nie pozostaje nic innego, jak wizyta u ginekologa. On rozwiąże Wasz problem.

 - Dobrze, ale zapisz mnie jak najszybciej.

Zjadłem śniadanie i poszedłem się pakować, musiałem być około południa w domu.

 - Nieee, zostań jeszcze, proszę!

 - Sylwuś, ukochana moja, wiesz że nie mogę, nie proś mnie. W następnym tygodniu mam ważne egzaminy. Od nich zależy, na którą uczelnię mnie przyjmą. Chcesz żebym nie zdał i żebyś miała chłopaka debila?

 - No ja wiem, ale ja już tęsknię.

 Roześmiałem się.

 - Przecież nie zniknę. Będę kilka kilometrów od Ciebie. I pamiętaj! Choćbym był na końcu świata, TO serce będzie bić zawsze Tylko dla Ciebie.

Podniosłem jej rękę i oparłem o swoją klatę.

Gdy się pożegnaliśmy, odprowadziła mnie do ulicy.

 - Kocham Cię mój podwodny kochanku!

 Zaśmiałem się i dałem buziaka.

Radość jaka mnie przepełniała jest nie do opisania. Wracając do domu autobusem, śmiałem się do siebie, aż się ludzie odwracali.

 W domu rzuciłem plecak i pobiegłem do dużego pokoju.

 - Mamo, muszę Ci coś powiedzieć!

 - O Jezu, dziewczyna zaszła w ciążę, tak? - spytała przestraszona.

 - O, zaraz w ciążę! Ty to musisz zawsze przewidywać najgorsze!

 - Uff, całe szczęście, no to co się stało?

 - Zakochałem się.

 - Naprawdę??? - mama rozpromieniła się w sekundę.

 - Hm. - kiwałem głową i śmiałem się.

 - No cudownie, w Sylwii tak???

 - Tak.

 - A ja jej nawet nie widziałam. Masz ją przyprowadzić, muszę ją poznać, słyszysz?

 - Dobrze mamuś.

 - No strasznie się cieszę. A teraz idź się umyć, zaraz podam obiad.

 Nasze dni zaczęły wyglądać bardzo podobnie. Po załatwieniu wszystkich naszych niezbędnych spraw, pędziliśmy na spotkanie i cieszyliśmy się sobą. Chodziliśmy za rękę, przytulaliśmy się, całowaliśmy, wszystko to, co robią w filmach miłosnych, a których nie lubiłem, bo wiały nudą. A teraz sam dawałem materiał na trzy takie filmy.

 Gdzieś po tygodniu spotkaliśmy się na basenie. Jak tylko podszedłem do dziewczyn i się przywitałem, Sylwia nie wytrzymała:

 - Muszę mieć zabieg hymenotomii.

 - Co takiego? - lekko mnie wystraszyła.

 - Byłam u ginekologa i wiem, dlaczego nie możemy się kochać.

Prawie zapomniałem o sprawie, gdyż od tamtej pory nie próbowaliśmy.

 - To jakaś operacja? - zacząłem się martwić.

 - Nie, leciutki zabieg, mam przerost błony dziewiczej. Jest taka gruba, że rozdarłbyś mi pochwę.

 - Dobrze, że poszłaś do lekarza - wtrąciła Marzena - mogliście zrobić sobie krzywdę.

 - No, zrobiłam cytologię i jak będą dobre wyniki, to zabieg mam za trzy tygodnie. Lekarz musi tylko naciąć błonę. Piętnaście minut i po sprawie.  Później trzeba odczekać miesiąc, iść na wizytę kontrolną i jeśli będzie wszystko w porządku, to nie wypuszczę cię z łóżka przez tydzień.

Roześmialiśmy się.

Żyliśmy jak w raju. Wszystko układało się perfekcyjnie. Egzaminy zdałem śpiewająco. Z tymi wynikami każda uczelnia była moja. Zaprosiłem  Sylwię do domu, o dziwo Ciotka puściła ją samą, chociaż mówiłem, że może jechać z nami. Nie chciała.

Mama bardzo polubiła Sylwię, nawet ojciec kiwał głową z aprobatą.

Jeździliśmy nad jezioro, chodziliśmy do kina, wszystko robiliśmy razem, nie mieliśmy siebie dość.

Umówiłem się znów na nocleg u Sylwii. Tego dnia miałem być u niej  w południe, ale że nie mogłem się doczekać, pojechałem godzinę wcześniej. Otworzyła mi Marzena i przeszliśmy do salonu. Miała na sobie niezwiązany szlafrok.

 - Sylwia jest na górze?

 - Nie, ma badania kontrolne przed zabiegiem, nie mówiła ci?

- Nie.

-Widocznie zapomniała. Będzie dopiero za dwie godziny.

-Aha - posmutniałem na tą wiadomość.

- Nie możesz doczekać się, aż dobierzesz się do jej szparki co?

 - E, wytrzymam.

Podeszła do mnie.

 - Bo wiesz, Sylwia mi mówiła, że jakbyś był spięty, to mogę pomóc ci się rozluźnić .

Złapała mnie za krocze.

 - Ona się martwi, że się męczysz.

 - Nie trzeba, poradzę sobie.

Odsunąłem się lekko, ale przytrzymała mnie.

- Ja mam wszystkie szparki w porządku, które aż proszą się o pieszczoty.

Jej duże piersi ocierały się o mój tors. Dawno takich nie dotykałem. Niewiele mniejsze miała Marta kumpela Anety. Widziała, że na nie patrzę, więc złapała za moją dłoń i położyła na jednej z nich. Cały czas pocierała przez spodenki mojego członka. Kiedy poczuła, że stwardniał, ukucnęła i ściągnęła mi szorty do kolan. Następnie uniosła piersi i włożyła między nie członka. Zaczęła go nimi masować , co chwila wkładając do ust dla lepszego poślizgu. Robiła to po mistrzowsku. Coś mi jednak nie pasowało. Gdzieś z tyłu głowy słyszałem cichutki, ostrzegawczy brzęczyk.

Jednak chuć, te pierwotne pożądanie zagłuszyło ten sygnał.

Wstała i oparła się o oparcie sofy wypinając jędrne pośladki.

- Włóż mi w pupcię, teraz – powiedziała.

Zrobiłem co kazała. Miała tak wyćwiczony odbyt, że prawie wciągnęła go jak ustami.

Zaczęła poruszać się w przód i w tył.

Ruszaj się! Ujeżdżaj mnie, mój ułanie!

Poruszałem się rytmicznie, wbijając się po same jądra. Krew we mnie wrzała.  Zachowywałem się jak dzikie zwierzę dopuszczone do samicy w rui.

 - Kończ już! Spuść się we mnie! Chcę poczuć strzały w mojej pupci! – wołała Marzena.

 I wtedy usłyszałem szmer.

Odwróciłem głowę i zobaczyłem stojącą  w drzwiach Sylwię. Reklamówka wypadła jej z ręki , to ona zrobiła ten hałas.  Patrzyła, ale nie mogła uwierzyć. Co chwila potrząsała głową.

Otrząsnąłem się  i szybko wciągnąłem spodenki. Oczy Sylwii się zaszkliły.

 - Jak mogliście?

Marzena usiadła jak gdyby nigdy nic na sofie, w ogóle nie przejęta.

 - No jak to jak? Mówiłam Ci, każdy facet jest taki sam. Właśnie Ci to udowodniłam.

 - A ty się zgodziłeś?

 - Sylwia, to nie tak. Marzena mówiła , że..

 - Kłamałam. Jakbyś był wierny, nigdy byś się nie zgodził.

Wrobiła mnie. Nie mogłem w to uwierzyć.

Podszedłem do Sylwii .

- Nie zbliżaj się do mnie!

- Sylwia to nieporozumienie!

- Mówiłeś, że liczę się tylko ja.

Łzy leciały jej po policzkach.

 - A ja Ci mówiłam, że mogę być tylko ja, pamiętasz?!

 - Dlaczego??? Dlaczego mi to zrobiłeś? Naprawdę nie mogłeś wytrzymać?

 - A ja Cię tak kochałam!  Ciotka miała rację! Jesteś taki sam jak wszyscy!

 - Sylwia błagam Cię, wysłuchaj mnie , nie wiem jak to się stało…

 - Nie chcę Cię widzieć! Nie chcę Cię znać! Wynoś się!

Odwróciła się i pobiegła na górę.

Pobiegłem za nią, ale zamknęła mi drzwi przed nosem.

 - Sylwia, błagam Cię porozmawiajmy.

Słyszałem jej cichy płacz.

 - Kocham tylko Ciebie! Nie rób mi tego błagam! Sylwia! Marzena zaczęła się do mnie dobierać, mówiła że jej kazałaś. Oszukała mnie! Błagam Cię! Wybacz mi!

Odpowiedziała mi cisza.

Poczułem jak zaczyna rozpadać się mój świat.

Marzena weszła na górę patrząc na mnie z zaciekawieniem.

 - Chyba najlepiej będzie jak już pójdziesz.

Wyszedłem z ich domu, nie wiedząc w którą stronę iść. Szedłem prosto, później zawróciłem. Kilka razy wracałem pod jej dom krzycząc jej imię. W głowie miałem mętlik.

 - „To nie może być prawda. Boże spraw, żeby to był sen”.

„Nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę” – powtarzałem bez opamiętania.

Do domu trafiłem wieczorem. Mama pytała co się stało, dlaczego nie śpię u Sylwii, ale zamknąłem drzwi bez słowa i rzuciłem się na łóżko. Nie spałem całą noc. Nad ranem przysnąłem, ale miałem jakieś koszmary.  Śnili mi się obcy ludzie, którzy pochylali się nade mną i wyśmiewali mnie.

 - Jesteś tacy jak inni! Nie jesteś nic wart! Zawiodłeś Ją!  Zdradziłeś! Jesteś Nikim! Nikim!

Obudziłem się z krzykiem. Za oknem świeciło już słońce.

Wstałem i pomaszerowałem na pieszo do dzielnicy willowej.  Gdy byłem pod jej domem,  miałem nadzieję, że mi wybaczyła. Że znów będzie cudownie.

Zadzwoniłem, ale nikt mi nie otworzył. Wiedziałem że są w domu, auto Marzeny stało na podjeździe.

Dzwoniłem, pukałem, wołałem, powiedziałem, że będę stał dotąd, aż mi otworzą.

 I czekałem.

Po jakiejś godzinie drzwi się otworzyły i zobaczyłem Marzenę.

- Ale ty jesteś namolny, wejdź.

Zamknęła za mną drzwi i weszliśmy do salonu. Spojrzałem na sofę i zrobiło mi się niedobrze. Brzydziła mnie.

 - Czeka na górze.

Popędziłem przeskakując po dwa stopnie naraz. Drzwi od pokoju miała otwarte. Widziałem, ze siedzi na łóżku.

 - Stój! Nie wchodź do pokoju!

Miała czerwone oczy od niewyspania i ślady łez na policzkach.

 - Mów co masz do powiedzenia - powiedziała bezbarwnym tonem.

 - Błagam Cię, wybacz mi, to nie moja wina, kocham Cię tak bardzo, jesteś dla mnie najdroższą istotą na świecie, nie mogę bez Ciebie żyć, błagam Cię, nie odrzucaj mnie – słowa wylewały się ze mnie, zamieniając się w płaczliwy bełkot.

Uniosła rękę,  dając znak żebym przestał. Stałem w drzwiach z opuszczoną głową.

Wstała i podeszła wolno do mnie.

 - Powiedz mi - tylko szczerze i nieważna jest ciotka - znam ją, wiem jaka jest, nie mam do niej pretensji – powiedz mi, czy mogłeś odmówić, czy mogłeś powiedzieć ”przestań” ,czy mogłeś - nie wiem – wyjść? Tylko mów prawdę.

Odezwałem się dopiero po chwili.

 - Mogłem – powiedziałem cicho.

 - Więc dlaczego? Dlaczego tego nie zrobiłeś?? Dlaczego???

Staliśmy w ciszy jakiś czas.

 Sylwia złapała za klamkę i zamknęła między nami drzwi.

Wiedziałem że to koniec.

 Mój świat zaczął się walić nie jak domek z kart. Jak ogromna budowla z kostek domina. Każda część waliła o podłoże rozsypując się na jeszcze mniejsze kawałki. Mózg zaczął dziwnie pracować. Pokazywał mi obrazy z przeszłości bez ładu i składu. Widziałem śmiejącą się Sylwię, za chwilę Marzenę jak obserwowała nas w lusterku, znowu Sylwię opalającą się nago, nagle znalazłem się pod wodą na basenie i całowałem się z nią, a w głowie kołatało mi się jej ostatnie pytanie.

DLACZEGO?

Usłyszałem w głowie jakieś trąbienie, coraz głośniejsze i głośniejsze.

 Dlaczego? Znowu trąbienie.

Znowu uśmiechnięta Sylwia. Dlaczego?

Potrzęsłem głową. Nic nie rozumiałem. Ktoś mnie popchnął.

Stałem na środku ulicy. Przede mną stała ciężarówka i trąbiła co chwila.

 - Dlaczego stoisz na ulicy? Chcesz żebym Cię zabił??

 - Wariat – dodał kierowca, ominął mnie i pojechał.

Jacyś ludzie zebrali się i patrzyli na mnie.

 - No właśnie Dlaczego?? – zapytałem ich.

 Nie wiedziałem, czy to sen czy jawa.

Świat zawirował.

 - Halo! Słyszysz mnie? Dobrze się czujesz?

Zobaczyłem drabinkę od basenu i zgrabne nogi.

„Boże, przecież tak poznałem Sylwię, cofnąłem się w czasie? Czy to możliwe?

- Spoko, nic mi nie jest, zawsze tak skaczę - odpowiedziałem dokładnie jak wtedy.

 - O czym on mówi? – pytały obce twarze.

Ktoś pociągnął mnie za ręce. Sylwia?

Uśmiechała się do mnie w wodzie i zanurkowała. Zrobiłem to samo. Usiedliśmy na dnie i całowaliśmy się długo i namiętnie. Nie chciałem wypływać. Chciałem tam zostać z nią na zawsze.

Czyjeś ręce mnie złapały.  Poczułem ukłucie. Miałem igłę ze strzykawką wbitą w ramię. Paranoja. Znowu jakieś twarze pochylone nade mną, jak w tym koszmarnym śnie.

- Zostawcie mnie! Was nie ma!

 - Kim jesteś? – zapytała obca twarz.

 - Jestem Nikim!

Zacząłem się śmiać jak wariat.

 - Nie jestem nic wart. Zawiodłem  Ją.

- Dlaczego? – znowu ta potworna obca twarz.

Zachichotałem.

No? Dlaczego? – zapytałem.

Znowu ukłucie.

Jestem na basenie. Płyniemy z Sylwią pod wodą. Ależ szybko płynie. Jest coraz dalej i dalej, nigdy jej nie dogonię. Im mocniej machałem rękami, tym wolniej płynąłem.

- Sylwia! Zaczekaj!

Jesteśmy u niej w łazience. Stoimy nadzy przed lustrem. Pokazuje na coś za mną. Odwracam się, a tam jej odbicie pokazuje na coś za mną, znowu się odwracam i znowu, i znowu i tak bez końca.

 - Kim jesteś? Jak się Pan nazywa?

 - Jestem Nikim. Zostawcie mnie. Was nie ma.

Znowu ukłucie.

Wpadłem do wody. Powoli opadałem na dno. Robiło się coraz ciemniej i ciemniej, aż zabrała mnie czarna otchłań.

Obudziłem się.

Nie miałem pojęcia gdzie jestem. Koło mnie siedziała mama. Była zapłakana.

 - Mamo?

 - Synku poznajesz mnie? Co ci się stało?

 - Sylwia mnie rzuciła.

 - Dlaczego?

Zacząłem się śmiać. Głośno i długo. Dlaczego. To słowo klucz do mojego umysłu. Znów tysiące obrazów, zero spójności.

Sylwia patrząca na mnie ze smutkiem.

 - Tak bardzo Cię kochałam. Dlaczego?

I znów otchłań.

Obudziłem się w swoim pokoju. Byłem ubrany, leżałem na materacu. Kolejny omam? Bolała mnie ręka, spojrzałem na dłoń. Miałem wbity wenflon.  Mózg miałem taki otępiały, że nie mogłem myśleć.

Jak się tu znalazłem? Wstałem, ale nie mogłem utrzymać się na nogach i usiadłem z powrotem waląc plecami w ścianę. Przybiegła mama z tatą.

- Leż synku, odpoczywaj.

 - Co się stało?

 - Nic takiego. Miałeś załamanie nerwowe.

Próbowałem zebrać myśli, ale na próżno.  Gardło miałem wysuszone na wiór.

- Zaraz Ci przyniosę coś do picia.

Mówiłem to , czy tylko myślałem, sam nie wiem.

Czy wiesz jak do tego doszło? – zapytała mama.

- Sylwia mnie zostawiła – odpowiedziałem po dłuższej chwili.

Dochodziłem do siebie parę dni.

Bardzo za nią tęskniłem. Chodząc po mieście wszędzie ją widziałem. Nie mogłem się skupić na prostych czynnościach. Czas wcale nie leczył ran.

Dni mijały jeden po drugim, a ja nie wiedziałem co ze sobą robić . Chodziłem na basen w nadziei, że ją spotkam, żeby tylko na nią popatrzeć z daleka. Niestety nie przychodziła.

  Kiedy pewnego dnia wróciłem ze sklepu, mama otwierając mi drzwi powiedziała:

 - Mam dla Ciebie niespodziankę.

Wszedłem do dużego pokoju i o mało nie zemdlałem. W fotelu siedziała ONA. Moja najukochańsza istotka. Mój skarb. Mój sens życia. Sylwia. Nie mogłem uwierzyć, że to prawda. Może to halucynacja?

 Podeszła do mnie. Patrząc na mnie w jej oczach pojawiły się łzy. Padliśmy sobie w ramiona bez słowa. Ręce mi się trzęsły, dotykając ją.

- Nie mogę żyć bez Ciebie. Chciałam zapomnieć, ale nie mogłam. Zbyt mocno Cię kocham.

    To było jak sen.

 Niedawno utracone uczucia powróciły. Szczęście i euforia uderzyły ze zdwojoną siłą.

Płakałem jak dziecko. Straciłem już nadzieję, ze kiedykolwiek ją ujrzę, a teraz trzymałem ją w ramionach. Otoczenie znów nabrało kolorów. Zaczęliśmy się całować tak namiętnie, że mama dyskretnie wyszła z pokoju.

Ze szczęścia uniosłem ją do góry i zakręciłem wokół siebie. Kiedy ją puściłem odsunęła się , wysunęła palec w moją stronę i powiedziała:

 - Wygramy tą bitwę?

 - Wygramy!

 - Damy radę?

 - Damy radę! – krzyknąłem śmiejąc się.

 - Nie bierzemy jeńców?

 - Nigdy!

Uniosła ręce do góry i krzyknęła:

- Wygraaamyyy!

I rzuciła mi się w ramiona.

 - A tak na marginesie - wyszeptała mi do ucha - to jestem już po zabiegu. Obiecałeś mi tydzień w łóżku, pamiętasz?  I od teraz będziesz się kochał Tylko ze mną.

Ps. Jak zwykle chętnie poznam opinię. Piszcie w komentarzach czy mają być dalsze części :).




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Venom

Komentarze

ciekawski30/07/2019 Odpowiedz

koniec w takim momencie :( dodaj szybko następną część

Jola30/07/2019 Odpowiedz

kto by się spodziewał że wchodzac na taką stronę w wiadomym celu można się wzruszyc. <3 czekam na kolejne części

Czytelnik31/07/2019 Odpowiedz

Brakowało tych opowiadań teraz musisz nadrobić

nowy31/07/2019 Odpowiedz

Zafundowałem mi taką jazdę bez trzymanki na rolercosterze, że ja piernicze. Już myślałem, że sam postradalem zmysły, że już... już koniec, nic dalej nie będzie. Zamknięty w Twoim opowiadaniu też odchodziłem od zmysłów. Po prostu wielkie WOW. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy, choćby to trwało kolejny tak długi czas albo i nawet dłużej niż ostatnia przerwa

lucy1/08/2019 Odpowiedz

Weszłam żeby sie podniecić, a wzruszyłam się do łez :D Uwelbiam twoje opowiadania. Pisz dalej bo zakochałam się w bohaterze. Btw jak ma na imię? nie znalazłam w żadnym opowiadaniu?

Venom2/08/2019 Odpowiedz

Lucy jesteś spostrzegawcza :). Rzeczywiście nie podałem i tak kieruję fabułą, żebym nie musiał tego robić. Dlatego, że nie podam prawdziwego, a żadne zmyślone nie pasuje. Nie podaję także wyglądu bohatera, niech każdy podpasuje do siebie.

Venom2/08/2019 Odpowiedz

Dzięki Nowy, chciałem opisać, jak czuje się człowiek odrzucony przez swoją wielką miłość i widzę, że zrozumiałeś mój przekaz. Dlatego cieszę się bardzo i pozdrawiam :).

Lol4/08/2019 Odpowiedz

Wow piękne prosze dodaj szubko kolejną część.

Kiedy następna cześć nie mogę się doczekać

Pisz więcej (jak mówi mój nick sam w sobie 😉). Super się to czyta, i muszę pochwalić że nie piszesz bezsensownych krótkich opowiadań w których się bzykną i l do domu, tylko tu jest cała historia i to mi się najbardziej podoba. Nie mogę doczekać się następnej części!!!

o człowieku, rozwaliłeś mnie tą częścią. Łapie się na tym że myślę w pracy co będzie dalej. Czekam na kolejne części z niecierpliwością.

Basia5/08/2019 Odpowiedz

Cudne, powinieneś ten zbiór opowiadań wydać w formie książki. Chętnie widziałabym ją w swojej biblioteczce. Pozdrawiam i czekam na dalsze części.

Dariusz6/08/2019 Odpowiedz

Opłacało się tyle czekać. Świetne jak zwykle dawaj kolejne części.

Zalana łzami leżę na łóżku i nie wiem czy to ze mną czy z Tobą jest coś nie tak.... Do cholery to jest stronka z pornosami!!!!
Świetne opowiadanie, seksualne sceny bardzo niewinne ale prawdziwe, widać że miałeś do czynienia z dziewicą. I o zgrozo przypadłość głównej bohaterki pokrywa się z moimi objawami. Możesz być dumny bo dzięki tobie pakuję manatki i lecę do pierwszego ginekologa. No głupi pornos a tyle emocji i doświadczenia. Dziękuję. Wow

Wspaniałe. Potrafisz mnie rozśmieszyć, podniecić i wzruszyć. To bardzo dużo jak na opowiadanie. Czekam na kolejne z niecierpliwością.

Venom9/08/2019 Odpowiedz

Zielona butelka - to strona z opowiadaniami erotycznymi. A erotyka nie musi od razu kojarzyć się z pornografią. Jak zapewne zauważyłaś, nie używam dużo wulgaryzmów. Próbuję opisać Wam uczucia i emocje, jakie mogą w nas rosnąć, podczas tych cudownych uniesień. A jeśli potwierdzi się to, co napisałaś, będę niezmiernie szczęśliwy, jeśli rozwiążesz swój problem, przy mojej małej pomocy. Pozdrawiam serdecznie :).

Oliwia11/08/2019 Odpowiedz

Bardzo fajnie czyta mi się tą serię. Opisy bardzo realistyczne, ale najbardziej uwielbiam twoje przemyślenia. Trafiają do mnie. Jesteś bardzo wrażliwym człowiekiem, masz duszę. Kocham takich mężczyzn.

Czytelnik11/08/2019 Odpowiedz

Proszę cie pisz dalej bo nie ma co czytać A twoje opowiadania sa zaje..ste dodaj cos jak najszybciej

Szaman13/08/2019 Odpowiedz

Tak, błagam, pisz dalej. Piszesz w taki sposób, że nie mogę się doczekać kolejnej części.

Tomek14/08/2019 Odpowiedz

Ja nie moge, 2 godziny to czytałem i chcę jeszcze!

Lofe VENOM18/08/2019 Odpowiedz

Piękne.
Ale pamiętam że kiedyś obiecałeś że opiszesz historie z chłopakiem bodajrze to było po zakończeniu z kuzynką czekam :)


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach